-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Janusz Korczak - pedagog, pisarz... człowiek
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Biografie
Faktycznie - nie wynika, choć akurat Korczak był głęboko religijny, tylko jego poszukiwania sacrum nie były zbyt ortodoksyjne. Co nieco o jego poszukiwaniach mistycznych, czy zainteresowaniu buddyzmem napisała Anna Sobolewska w pracy "Janusz Korczak. Pisarz, wychowawca i myśliciel. Studia" pod red. H. Kirchner. A jego osobisty głos odnajdziemy w zbiorze dziewiętnastu miniatur, napisanych w dwa lata po śmierci matki, wydanym jako "Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą" ze słowem wstępnym ks. J. Twardowskiego. Korczak w obszarze dramatu debiutował sztuką "Którędy?" (1898 r.), zdobył nawet zań nagrodę (wyróżnienie) w konkursie im. Ignacego Paderewskiego a pierwszą wystawioną (w 1931 r. na otwarcie sezonu jesiennego w "Ateneum") sztuką był "Senat szaleńców. Humoreska ponura", w zamierzeniach część trylogii opartej na Sofoklesie, z tytułem nawiązującym do "Księgi Mądrości" Paula Verlaine’a (z cyklu "Sagesse"). Rzecz niezbyt udana, Antoni Słonimski na łamach "Wiadomości Literackich" (nr 41) relacjonował: "... chce w dwugodzinnej gadaninie załatwić wszystkie sprawy świata". Historia dzieje się w szpitalu dla chorych psychicznie. Jest w niej kilka kapitalnych, humorystycznych tekstów np.: "Nie ma zdrowych ludzi. I ja wariat, i ty, i on. On największy (...) stuprocentowy, chociaż kryształ, kochany człowiek, doktorek nasz (...) Nie róbcie z siebie wariatów. Właśnie zwiedza szpital Profesor. Powinniśmy odbyć poważne posiedzenie, żeby nie kompromitować siebie i nie zawstydzać doktora". I niepokojących: "Stwierdzam: bez eugeniki zatoniemy w bagnie wszyscy i już bez ratunku, i już raz na zawsze. Rodzi każdy, kto chce i ile chce. (...) Oto egzamin tobie i zadanie: zdać na dziecko, otrzymać świadectwo dojrzałości na zbudowanie potomka". -
Pierwsze uniwersytety w Langwedocji
secesjonista odpowiedział Furiusz → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
1. Rozumiem fascynację źródłami francuskimi, które się zdają być niedostępnymi wedle euklidesa nam maluczkim w Polsce, ale posługiwanie się poprawą wykładnią języka polskiego nie stanowi dla uklidesa problemu? Bo jakoś nie chce mi się kolejny raz poprawiać kolejnych językowych niedoróbek. 2. "Autorzy piszący o langwedockich uniwersytetach" Proszę wskazać tych autorów i zacytować odpowiednie fragmenty... 3. Skoro "uniwersytet w Tuluzie" w XIII wieku wieku był restaurowany to proszę podać kto i gdzie zapisał jego dzieje przed tą restauracją? 4. "czyli wówczas nadany został uniwersytetowi słuszny kierunek i dlatego ta data wydawała się niektórym ważna". To proszę przedstawić dla kogo to ta data byłą ważną ze stosownymi cytatami. 5. "Również inni twierdzą że w północnych Włoszech i w Langwedocji pozostalo dużo z imperium rzymskiego i między innymi dlatego w Bolonii czy Tuluzie wykładano prawo rzymskie. Zresztą poziom uczelni langwedockich musiał być wysoki to stamtąd bowiem wywodzili się na przykład owi słynni legiści Filipa Pięknego.". A ci inni - to kto? Możemy poznać tych słynnych legistów? -
Początkowo wiązałem to z ilością kanonicznych Ewangelii, takie zestawienie mamy i u Ireneusza z Lyonu czy Teofylakta - biskupa Ochrydy, w Apokalipsie (Ap 4.6-7) pojawiają się cztery istoty: człowiek, lew, wół i orzeł. Atoli motyw też jest i w Starym Testamencie, Ezechiel w swym widzeniu chwały bożej wymienia cztery istoty żyjące a każda z twarzą: człowieka, orła, lwa i cielca. Skąd te przywiązanie do: "czwórki"? Jak kryje się pod tym symbolika?
-
Ależ mimo wszystko zachęcam do tej pracy, nie zaszkodzi nam poszerzenie naszej wiedzy, staramy się być pojętnymi interlokutorami. W dziale pod nazwą "Architektura" nie ma podrozdziałów wyróżniających np.: style, funkcje czy pewne ramy czasowe. Zatem ograniczenia w nim występujące są efektem zainteresowań niektórych forumowiczów, a nie mamy możliwości nakłaniania uczestników forum by w danej tematyce zechcieli stworzyć bardziej kompletny przegląd architektury w danych epokach czy by tworzyli tematy, które spodobają się jakoberowi Można poznać źródło informacji o tym, że "pojęcie": "Nuclear family" pojawiło się w latach dwudziestych XIX wieku?
-
Jak rozumiem w kwestii krzyżacko-katarskiej nic treściwego euklides nam raczej nie przedstawi, zatem resztę dyskusji w tym zakresie proszę kontynuować w tematach o katarach. Poczynię jedynie uwagę, iż stwierdzenie, że heretycy z łatwością znajdywali miejsce w szeregach zakonów walczących z Saracenami ("twoja przeszłość nas nie interesuje") wydaje się mocno naciąganą, a cała argumentacja euklidesa co do tego "faktu" w zasadzie opiera się na: "bo dlaczego nie". Na co w sumie jedyną rozsądną odpowiedzią może być: "bo nie". "Ktoś tu słyszał że dzwonią tylko nie wie gdzie. Sprawa katarskiej przysięgi była jednym z głównych powodów dla których katarów prześladowano i nie miala nic wspólnego z doktrynami religijnymi". To proszę wskazać gdzie wiążę to z doktrynami religijnymi. Stwierdzam rzecz dość oczywistą - katarzy przysiąg nie składali, jak sam euklides sam stwierdza, chyba że tylko pod przymusem. Zakonnicy przysięgi składali i nie byli do nich przymuszani. A teraz co do związku, który widzi wyłącznie euklides, czyli łączenie kultu św. Barbary u Krzyżaków z ew. ich ciągotami do monofizytyzmu. Problem jest taki, że póki Zakon nie zdobył jej relikwii nie widać w zakonnej historii by cieszyła się ona jakimiś szczególnymi względami. Innymi słowy - gdyby przypadkiem nie zdobyto Sartowic, głównie za sprawą brata zakonnego co to był "silny jak Hektor i przebiegły jak Odys", euklides nie miałby podstawy do snucia swych fantastycznych powiązań i przypuszczeń. Dodajmy, iż zakonnicy dobywali ów zamek z przyczyn militarnych, a nie powodowani monofizycką żądzą posiadania relikwii świętej, która zdaniem euklidesa miałaby mieć jakieś związki z monofizytyzmem. Na relikwie bowiem natrafili niejako przypadkiem w skrzyni w piwnicy. Za to przed euklidesem rodzi się ciekawa perspektywa badawcza, założyć nowy temat i wykazać jak książę Świętopełk związany był z katarami czy monofizytyzmem, bo przecież relikwie przechowywane były w jego głównej siedzibie. Tylko proszę już tego nie czynić w tym wątku.
-
Względem wspomnianego polowania traktowanego jako rycerska rozrywka, duchowieństwo miało dość ambiwalentny stosunek (choćby: Walter Map, Orderyk Witalis, Wilhelm z Malmesbury) jeśli nie wrogi. W opinii św. Augustyna myśliwi postawieni byli na równi z histrionami i prostytutkami, św. Ambroży gromił tych co rankiem zamiast na modlitwę udają się na polowanie, św. Hieronim widział związek pomiędzy grzesznym życiem Ezawa a uprawianym przezeń myślistwem (temu świętemu przypisywana jest też konstatacja, że nigdy nie widział by myśliwy został świętym), Jonasz - biskup Orleanu, z przyganą mówił o tych co nadmiernie lubujących się w łowach i psach. Iwo z Chartres podjął trud zebrania wszystkich negatywnych opinii duchownych względem polowania. A z poloników... wedle przekazu "Kroniki polsko-węgierskiej" powodem tego, że Polska w roku 1000 nie otrzymała korony królewskiej miało być nasze nadmierne umiłowanie psów (zamiast ludzi), lasów (miast winnice), zwierzynę leśną (niźli woły i owce). Te nasze skłonności zaś nie były wcale dowodem jakiegoś etosu rycerskiego a miały świadczyć, iż jesteśmy nacją bardziej dziką niźli cywilizowaną. /za: J. Pysiak "Król i bestia. Cudowne i tajemnicze spotkania królów ze zwierzętami", "Przegląd Historyczny", T. 91, nr 4, 2000/ Najdziwniejszym w historii polowań jest fakt, iż to właśnie merowiński możnowładca - Hubert, stał się patronem polowań. A przecież był najmniej odpowiednią do tego typu patronatu osobą. Z literatury: A. Samsonowicz "Łowy władców - łowy poddanych", w: "Łowiectwo w tradycji i kulturze. Międzynarodowe Sympozjum, Pułtusk 1994" tejże, "Uwagi o regale w Polsce piastowskiej (na przykładzie regale łowieckiego i rybackiego)", "Kwartalnik Historyczny", t. CI, nr 4, 1994 tejże, "Łowiectwo w Polsce Piastów i Jagiellonów", "Studia i Materiały z Historii Kultury Materialnej", t. LXII, 1993 R. Jaworski "Łowy Władysława Jagiełły", w: "Z biografistyki Polski późnego średniowiecza. Studia" red. M. Koczerska P. Dobrowolski "Polowanie w Anglii XIV wieku: rytuał i topos", "Kwartalnik Historyczny", t. LXXXIX, nr 4, 1982 H.A. Cronne "The Royal Forest in the Reign of Henry I", w: "Miscellanea J.E. Todd".
-
Jak maoizm upadł w wyniku obywatelskiego nieposłuszeństwa (?)
secesjonista dodał temat w Gospodarka, kultura i społeczeństwo
W temacie "Gandhi - największa postać XX wieku?" jancet napisał: No akurat ja byłbym skłonny nie uznać za potwierdzony fakt, że podobnie jak w ZSRR - w Chinach upadł maoizm w wyniku obywatelskiego nieposłuszeństwa. Możemy poznać jakieś konkrety co do tego chińskiego nieposłuszeństwa? -
Co znajdujemy w rękopisie znalezionym w Saragossie?
secesjonista dodał temat w Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Generalnie przyjmuje się, że istnieją dwie zasadnicze wersje "Rękopisu..." (z 1804 i 1810 roku), dodajmy: diametralnie różne w swym wydźwięku. François Rosset i Dominiue Triaire utrzymują, że zwrot dokonany przez krajczego miał gwałtowny charakter. Skąd u Potockiego porzucenie pierwotnej wersji? Dlaczego zmienił pierwotny układ utworu oparty na systemie dziesięciu sefirot, co pociągnęło zmianę ideową utworu? Czy w pomyśle na nową redakcję utworu można się dopatrywać wątków osobistych, typu: romans jego żony z Octavem de Choiseul-Gouffier, co pociągnęło za sobą rozwód i depresję pisarza. Czy zmiana powieści z ezoterycznej na egzoteryczną może być wiązana z faktem zainteresowań żony Potockiego zjawiskami nadprzyrodzonymi. Jeśli wierzyć relacji Piotra Wizemskiego, powieść miała być pisana dla żony, a pisarz czytał jej kolejne ustępy, co miało ulżyć jej w chorobie (Konstancja była hipochondryczką). Wobec tego zmiana podejścia do kabały miałaby wytłumaczenie w późniejszych wydarzeniach, po rozwodzie Potocki nie musiał pisać "pod publikę". W tle mamy ataki na jego metody wychowawcze, które jak byśmy dziś powiedzieli były spod znaku "Nowej Samerville", czy odwołując się do "Rękopisu..." przypominały dzieciństwo Ondyny, córki Avadora. Czy zmiany można wiązać z doświadczeniami Stanisława Myszki Chołoniewskiego, który przeszedł drogę od wolnomularstwa do kapłańskiego powołania? Jaki wpływ kształt obu wersji miały "rozmowy" z de Maistre'em? -
Co znajdujemy w rękopisie znalezionym w Saragossie?
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Próba wskazania, że pierwszorzędną rolę w tym dziele pełnią zaszyfrowane odwołania do ideologii wolnomularskiej: N. Claire "Tajemnica rodu Gomelezów w 'Rękopisie znalezionym w Saragossie", "Twórczość", nr 6, 1973. -
Mendog a ziemie polskie - kontakty, znaczenie aktu chrztu
secesjonista odpowiedział Furiusz → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Tak już na marginesie, nie ma zgody co do tego kto dokonał chrztu, podaje się również osobę mistrza inflackiego Andrzeja von Stirlanda, nie ma zgody co do miejsca koronacji, wskazuje się np., że miało mieć to miejsce: w Nowogródku, Latawie bądź nawet w Wilnie. Wreszcie wypada zauważyć, że formalnie konsekracja Wita nie odbyła się w dobrach Siemowita, Kozłów został sprzedany w 1248 r. biskupowi poznańskiemu Boguchwałowi za 90 grzywien srebrnych przez Siemowita w ramach spłaty długów jakie obciążały jego ojca. Oczywiście ten drobiazg faktograficzny nie zmienia spostrzeżenia, że wybór takiego miejsca wskazuje na znaczącą rolę w tym zdarzeniu naszego księcia. By spróbować odkryć jego zamysły trzeba przypomnieć ówczesną kuriozalną sytuację dwuwładzy biskupiej nad Litwą. Oto bowiem mamy biskupa Chrystiana i biskupa Wita, i wciąż ciągnie się spór który był pierwszy i czy w ogóle Wit był biskupem (bądź Chrystian - zależnie od optyki, nierzadko motywowanej politycznie). Nie wchodząc w szczegóły tych dyskusji, mamy jednoznaczny zapis w Roczniku kapituły poznańskiej jak to w Kozłowie konsekrowano Wita (: "frater Vitus de ordine Predicatorum fuit primus episcopus ordinatus in Littoviam") co nastąpiło wraz z konsekracją na biskupa poznańskiego niejakiego Piotra. Czy wybór ten, jak i miejsce konsekracji mógłby być na rękę Mendogowi? Nie wydaje się, on sam wskazał przecież na Christiana - jako przyszłego biskupa, co wydaje się logiczne - szukał on wówczas możliwości zawarcia pokoju z Zakonem. A jakiż pożytek miałby mu nieść biskup konsekrowany przy współudziale księcia który nań napadał (i vice versa) i próbował przejąć ziemię jaćwieską, którą Mendog uważał za swoją strefę wpływów. Za to biskup Wit był przydatny dla księcia mazowieckiego, był to doskonały argument przetargowy w rozmowach z Zakonem. I jakoś tak się zdarzyło, że potem mamy układ podjęty w Raciążu. W tej sytuacji nie będzie niczym niezwykłym, że Wit nie wyruszył na Litwę. Siemowitowi nie był potrzebny, zatem nie miał już jego poparcia. Mendog zaś nie kwapił się z ufundowaniem kapituły, a i raczej nie przyjąłby przychylnie kolejnego biskupa. Czyż może więc zatem dziwić w tych okolicznościach rezygnacja samego Wita? -
Mendog a ziemie polskie - kontakty, znaczenie aktu chrztu
secesjonista odpowiedział Furiusz → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
To niewiele będzie o tym. Niemal przez cały swój żywot Siemowit I walczył ze swym bratem Kazimierzem kujawskim. A ten ostatni sprzymierzył się... z Mendogiem. Dodajmy do tego, że Siemowit uczestniczył w wyprawach na Jaćwięgów, tradycyjnie związanych z Litwą. Wyprawiał się np. 1248 r., a w 1254 r. mamy układ raciąski - wedle którego nastąpić miał rozbiór ziemi jaćwieskiej: 1/3 dla Siemowita, 1/3 dla księcia Daniela Halickiego, a reszta dla Krzyżaków. Dwaj pierwsi władcy zawarli kolejną koalicję z Bolesławem Wstydliwym, w efekcie czego doszło do wyprawy zimą 1255/1266 roku i narzucenia zwierzchności Jaćwieży. Siemowit w 1260 r. zawiera układ troszyński z Zakonem, tyczący się kolejnego podziału tych ziem. W tym czasie ziemie polskie jak i mazowieckie są widownią łupieżczych napadów dokonywanych przez Litwinów, czasami z poduszczenia brata Siemowita. Pomijając spory czy był jeden napad w 1262 r. czy dwa: w 1260 i 1262 r., wtedy to w wyniku najazdu Mendoga splądrowano Płock, rabując wówczas drzwi płockie. Wreszcie dochodzimy do najazdu litewskiego z 1262 r. (mającym być odwetem za udział wojsk Siemowita w napadzie na Prusy z 1261 r.), kiedy to w czerwcu w Jazdowie Siemowit i jego syn Konrad II dostają się do niewoli. Wówczas to Siemowitowi... ścięto głowę. Nie wydaje mi się by to wszystko miało potwierdzać, że: "Mendogowi mogło zależeć na dobrych relacjach z Siemowitem mazowieckim". "Polityka Siemowita I oraz Bolesława Wstydliwego wobec Litwy uwarunkowana bliskością granicy litewskiej i najazdami Litwinów na ich ziemie miała na celu zorganizowanie skutecznej obrony, m.in. poprzez znajdowanie sprzymierzeńców także walczących z Litwą, np. Krzyżaków. Natomiast Kazimierz kujawski oddalony od najazdów litewskich, ale za to mający wspólną granicę z Krzyżakami, był zainteresowany zbliżeniem z ludami bałtyckimi jako naturalnymi sojusznikami przeciw Krzyżakom. Podstawą porozumienia Kazimierza i Litwinów była wspólna wrogość do zakonu krzyżackiego (...) Kazimierz, podobnie jak jego ojciec, korzystał z pomocy Litwinów, przyzwalając im na rabunek. W 1258 r. (niektórzy łączą te wydarzenia z 1262 r.) właśnie z inicjatywy księcia kujawskiego Kazimierza prawdopodobnie książę żmudzki Trojnat najechał okolice „Czyrnina” (Czerwińska), niszcząc też gród Orszymowo na północ od Wyszogrodu. Porozumienie Kazimierza z Mendogiem przeciw bratu Siemowitowi I i zakonowi krzyżackiemu Ewa Suchodolska datuje właśnie na 1258 r. Siemowit I natomiast konsekwentnie do końca życia pozostawał w pokojowych stosunkach z Krzyżakami. Dobre relacje z Zakonem miały strzec przed Litwinami i nadal zapewniać mu sojusznika w walkach z bratem". /A. Teterycz-Puzio "Książęta mazowieccy wobec państwa litewskiego w XIII wieku – walka czy współpraca?", "Zapiski Historyczne", T. LXXV, 2010, z. 1, s. 14-15/ W świetle przedstawionych zdarzeń bardziej mnie przekonuje zdanie pani Agnieszki Teterycz-Puzio z 2010 r. niźli z roku 2015, chyba że w międzyczasie znalazła jakieś nowe źródła uzasadniające taką zmianę zdania. -
Mendog a ziemie polskie - kontakty, znaczenie aktu chrztu
secesjonista odpowiedział Furiusz → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Chodzi o konsekwencje chrztu czy wspomnianego zbliżenia Mendoga do Siemowita? -
A tak z ciekawości, jak euklides uważa, czy Świętopełk była katarem/monofizytą? I czy mógłby mi objaśnić co związki Langwedocji z Anglią mają do Zakonu Krzyżackiego i jego świętych? No chyba, że już euklides odnalazł jakieś dowody potwierdzające, że pośród braci tego zakonu szerzyła się katarska herezja rodem z Langwedocji, czy że monofizytyzm cieszył się jakąś popularnością? I że święta Barbara została przez nich wybrana ze względu na jej "związki" z monofizytyzmem. Bo udział w północnych krucjatach jednego czy nawet większej liczby rycerzy z Langwedocji to żaden dowód.
-
Krótko trwały i w różnej formie, powstawały przy współpracy z białymi, jak i samodzielnie. Co wiemy o ich organizacji wewnętrznej? Bardziej plemiona czy quasi-państwa?
-
Kiedy sytuacja w regionie stała wybuchowa (bunt na San Domingo) postanowiono rozwiązać sprawę Maronów na Jamajce. Zastępca gubernatora wyspy lord Balcarres wszczął przeciw nim akcję, w efekcie z samego miasta Trelawny wyrzucono sześciuset Maronów. Co ciekawe, wspomniany kapitan Cudjoe zamierzał chyba stworzyć jakiś trwalszy byt społeczny, wymagał o członków swej społeczności nauki języka angielskiego i komunikowania się tylko w tym języku (początkowo Maronowie posługiwali głównie językiem akan z Ghany). Dzięki temu uwalniani nowi niewolnicy (pochodzący już różnych regionów Afryki) mieli szansę na łatwiejszą integrację. I jeszcze taki drobiazg obyczajowy: "Jako poligamiści Maronowie szczególnie lubili uwalniać niewolnice". /N. Ferguson "Imperium. Jak Wielka Brytania zbudowała nowoczesny świat", Kraków 2013, s. 114/
-
Co jest opium dla ludu? Odpowiedź dla każdego zdaje się być banalnie łatwą, wiadomo - religia. A jednak nie jest to pełna odpowiedź, oto bowiem w swej pracy z 1924 r. ("Kilka uwag o prawie") Aleksandr Grigoriewicz Gojchbarg (jeden z czołowych wówczas radzieckich prawników) stwierdzał, iż o ile lud jest uświadomiony już, że religia to opium dla ludu, to nie wie, że: "Także prawo stanowi jeszcze bardziej niebezpieczne i tumaniące opium dla tegoż ludu". Zapomina się nieco, że u progu budowania nowego państwa trwała dyskusja nad prawem i bardzo popularnym był tzw. "nihilizm legalny". Uważano, że nowy ustrój nie będzie potrzebował kodeksów. Mieczysław Jurijewicz Kozłowski (swoją drogą, znany szerzej jako współtwórca dekretu o sądzie nr 1) powiadał: "Komunistyczny byt nie zna prawa". Piotr Iwanowicz Stuczka, znany wykładowca prawa, na początku lat dwudziestych zastanawiał się czy ktoś będzie chciał czytać książki prawnicze, zważywszy, iż traktują one o tak: "kontrrewolucyjnych sprawach, jak prawo". Przykład szedł zresztą z góry, przecież sam wielki Lenin uznał już w 1917 roku, że na odpowiednim etapie rozwoju komunizmu ludzie nauczą się obywać: "bez żadnych norm prawa". Jako, że jednak budowa odpowiednio rozwiniętego ustroju komunistycznego okazała się nieco skomplikowanym procesem, w połowie lat trzydziestych wódz "zadekretował" nagłą reorientację i prawo powróciło do łask. Andriej Wyszynski potępił Stuczkę i Gojchbarga, a zagorzałego zwolennika koncepcji "nihilizmu prawnego", zastępcę ludowego komisarza sprawiedliwości - Jewgienija Paszukanisa, po prostu rozstrzelano. /za: A. Lityński "Prawo bolszewików: rewolucja i ewolucja", "Zeszyty Prawnicze" UKSW, T. 11, nr 4, 2011/ Z literatury o tym wczesnym okresie: A. Bosiacki "Utopia-władza-prawo. Doktryna i koncepcje prawne 'bolszewickiej' Rosji 1917-1921" tegoż, "Między nihilizmem prawnym a socjalistycznym normatywizmem. Z rozważań nad koncepcją prawa państwa stalinowskiego", w: "O prawie i jego dziejach księgi dwie. Studia ofiarowane profesorowi Adamowi Lityńskiemu w czterdziestopięciolecie pracy naukowej i siedemdziesięciolecie urodzin", red. M. Mikołajczyk et al. A. Walicki "Filozofia prawa rosyjskiego liberalizmu" J. Paszukanis "Ogólna teoria prawa a marksizm" "Marxistische und sozialistische Rechtsteorie" Hrsg. N. Reich P.H. Juviler "Revolutionary Law and Order. Politics and Social Change in the USSR" D. Barry "Toward the 'Rule of Law' in the Soviet Union" O. Taiwo "Legal Naturalism: A Marxist Theory of Law".
-
Furiusz podał ciekawostkę o monoteizmie, to ja podam z obszaru science-fiction, Vera Graff w swej analizie ("'Homo Futurus' Eine Analyse der modernen Science-fiction") poczyniła uwagę, że od 1939 r. do początków lat siedemdziesiątych, na rynku wydawniczym w USA pojawiła się tylko jedna pozycja w której panowała demokracja, było to "The Stars, Like Dust" Isaaca Asimova. Skąd ta rezerwa względem demokracji?
-
Antoine de la Sale biorący udział w portugalskiej wyprawie na Ceutę (w 1415 r.) spisał z tych wydarzeń relację zawartą w "Du réconfort de Madame du Fresne", gdzie wspomina dwóch polskich rycerzy z pocztami: "Et sy y estoient le seigneur de Plomellau baron, et messire Henry de Donru, chevalliers de Poullaynne, bien encompaigniez". /A.F. Grabski "O polskich rycerzach w Maroku w XV wieku uwag parę", "Przegląd Historyczny", T. 58, nr 3, 1967; cyt. za: J. Nève "Antoine de la Sale. Sa vie et ses ouvrages", "Paris — Bruxelles" 1903, s. 143/ Z kolei Hieronim de Mascarenhas tworząc kronikę Ceuty odnotował pod rokiem 1436 r. dzielnego rycerza Mateusza z Polski, który nie chcąc się poddać Maurom dowodzonym przez emira Abu Bekra zginął broniąc tą portugalską enklawę. Rodak nasz miał zaciągnąc się służbę infanta Piotra, księcia Coimbry. "Murio de nuestra parte un valeroso cauallero natural de Polonia, llamado Matheo, que de Alemania hauia venido a Portugal sirviendo al infante Don Pedro, empeñandosse tanto con los moros, que rodeado dellos despues de obrar acciones mui valerosas murio sin querer rendirse, i del repitieron despues los Moros no pequeñas alabanças". /A. Dziubiński "Polski rycerz w Maroku w XV wieku", "Przegląd Historyczny", T. 57, nr 3, 1966; cyt. za: J. de Mascarenhas "Historia de la ciudad de Ceuta", wyd. A. de Dornelas, Lisboa 1918, s. 182/ Jakich jeszcze innych naszych rodaków możemy napotkać w tak wczesnych latach w Afryce, nie licząc pielgrzymów i krzyżowców udających się do Ziemi Świętej.
-
Z całym szacunkiem ale fantazjować to można w dziale o historii alternatywnej. O dominikanach w kontekście katarów i inkwizycyjnych działań pisał już euklides i udowodniłem mu, że pisał nieprawdę. Wspomniana "niezwłoczność" to sześć lat. Fragment o tym by rozważyć, iż kult maryjny w naszym kraju ma mieć związek z monofizytyzmem jest tak absurdalny, że szkoda czasu by go obalać. W szeregach Zakonu walczyło też wielu Anglików i Niemców - oczekuję zatem nowych tematów, w których to euklides udowodni, że w zasadzie anglikanizm i protestantyzm mają swe korzenie w monofizytyzmie czy herezji katarskiej. Powodzenia... A wracając z krainy baśni do badania przeszłości - jaki to tekst proweniencji krzyżackiej zna euklides, który mógłby wskazywać na powiązania z katarami czy monofizytyzmem? Tak ze stosownymi cytatami poproszę. Poprosiłbym też o wykładnię euklidesową jak to zakonnicy krzyżaccy poradzili sobie z katarskim zakazem składania przysięgi. Niestety, łącząc kult św. Barbary u Krzyżaków z monofizytyzmem, euklides dowodzi całkowitej swej nieznajomości historii tego Zakonu. Otóż, w Ziemi Świętej Krzyżacy nie przejawiali jakiejś szczególnej atencji względem tej świętej. Również w okresie przebywania w Wenecji trudno znaleźć dowody jakiegoś szczególnego stosunku do tej świętej. Sytuacja zmienia się dopiero w roku 1242, jak rozumiem euklides ma jakieś stosowne objaśnienie dlaczego dopiero wtedy Zakon objawił swe monofizyckie oblicze?
-
Trzeba stanowczo zmienić lektury. Gandhi nie utrzymywał haremu, zresztą nie jest to w tradycji hinduizmu. Dodatkowo Gandhi (w pewnym momencie swego życia) obrał ścieżkę duchową na której nie uprawia się seksu, nawet z własną żoną, co nieco czyni zbędnym posiadanie haremu - nieprawdaż? Jak rozumiem chodzi tu raczej: nie o harem ale o znaną sprawę jak to Gandhi miał zwyczaj sypiać z młodymi kobietami i o jego wspomnienie o nieoczekiwanym wzwodzie?
-
Gdyby euklides nie zauważył to tu maxgall raczej interesuje się XVII wiekiem, a nie XVIII, zatem fragment: "Wracając do fregat to wygląda na to że w XVIII wieku były to okręty..." jest nieco wykraczającym poza ujęte tu ramy czasowe, którymi się interesuje autor tematu. Chyba, że wedle euklidesa wojna osiemdziesięcioletnia miała miejsce w XVIII wieku?
-
Czy Gandhi dał niepodległość Indiom - jest to dość dyskusyjne. Wiele zrobił dla pobudzenia świadomości Indusów (w rozumieniu - mieszkańcy Indii), mocno walczył o niepodległość swego kraju, ale wydaje się, że więcej zasług w tym konkretnym zwrocie polityki Imperium Brytyjskiego mieli ci, których Gandhi postponował.
-
Co do "ratowania" Sienkiewicza: "Niełatwa była jednak sprawa z 'chorążym czarnej reakcji' (...) 'Trylogia', a zwłaszcza 'Ogniem i mieczem', zdawała się nie mieć żadnych szans. I oto - jak opowiadał Profesor [Julian Krzyżanowski] - ratunek nadszedł z najmniej oczekiwanej strony. Delegacja polskich pisarzy przyjęta została na Kremlu przez Stalina, który trzymając w ręku rosyjski przekład 'Ogniem i mieczem' oświadczył, że cieszy się ze spotkania z przedstawicielami literatury polskiej, która wydała tak wielkich pisarzy, jak Henryk Sienkiewicz, autor tej właśnie powieści. Z relacją o tym przybiegł do profesora uczestnik delegacji, Kazimierz Koźniewski, a Profesor przekazał ją czym prędzej dyrekcji Państwowego Instytutu Wydawniczego, który w podziale klasyki polskiej pomiędzy wydawnictwa, jaki dokonał się w 1948 roku, otrzymał opcję na wydawanie dzieł Sienkiewicza". /M. Bokszczanin "Julian Krzyżanowski - badacz i miłośnik twórczości Sienkiewicza", "Przegląd Humanistyczny", 1987, nr 5, s. 35/ Weźmy teraz na warsztat niby niewinną bajdę dla małych dziatek, czyli: "O krasnoludkach i sierotce Marysi" Marii Konopnickiej. Utwór jak i autorka winny wzbudzić czujność wszystkich gorących patriotów z nieufnością podchodzących do naszego zachodniego sąsiada. Konopnicka w społecznej pamięci wiąże się na pewno z "Rotą" gdzie: "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz / Ni dzieci nam germanił". Tylko czy to nie jest aby zasłona dymna? Kto najgłośniej krzyczy "łapać złodzieja!"? Oczywiście - sam złodziej. Innymi słowy, czy aby Konopnicka; tu "pojadę klasykiem"; to nie jest ukryta opcja niemiecka? Czy szerzej - germańska? Czy nie jest czymś budzącym niepokój fakt, iż większość pierwszych wydań poezji tej autorki ukazywały się z niemieckimi ilustracjami? Tak też było z pierwszym wydaniem "O krasnoludkach..." (w firmie "P. Laskauer i W. Babicki"), gdzie na dwunastu ilustracjach krasnoludki żywcem zostały zaczerpnięte z germańskiej mitologii, istne Bergmännchen. I niech nas nie zmyli drugie wydanie (z 1904 r.) z ilustracjami Józefa Ryszkiewicza i winietami Ludomira Illnicza, gdzie niemieckie krasnoludki poprzebierano w krakowskie stroje (buty z podkówkami, magierki, kierezje). Kamuflaż zresztą niezbyt przekonywujący - powszechnie uważa się, że akcja toczy się na Mazowszu, zatem powinien być to np. lejbik i sukmana. /szerzej: J. Cieślikowski "Marii Konopnickiej książki z obrazkami", "Acta Universitatis Wratislaviensis", nr 1, 1962/ A kto w ogóle był inspiratorem stworzenia tej baśni? Wedle Janiny Porazińskiej miał być to, nie kto inny jak - Michał Arct. Ha! I tu ich mamy, bo co to za nazwisko "Arct"? Toż to po prostu niemieckie "Arzt". Drążmy dalej niemieckie tropy i zlustrujmy niektórych innych ilustratorów. Kto zatem ilustrował kolejne wydania? A choćby taka Molly Bukowska (wyd. z 1935 r.) - Angielka. A kim są w zasadzie ci Angole? Wiadomo - z pochodzenia Germanie, gdy dodamy do tego informację, że pani Bukowska z domu była Schulze... wszystko zaczyna się nam układać. Kolejna podejrzana osoba to Jan Szancer, czyż jego nazwisko nie przywodzi nam na myśl słowa ze średnio-wysoko-niemieckiego: "schanze"? /por.: J. Dunin "Książki dla grzecznych i niegrzecznych dzieci"/ Prawdziwie radykalny narodowiec zapewne zwróci uwagę na inny niepokojący fakt. Arct pochodził z żydowskiej rodziny, co drugi Szancer w Polsce miał żydowskie korzenie, a czy ów: "Laskauer" nie brzmi niepokojąco? A kiedy dodamy jeszcze, że z drukarni "Piotra Laskauera i S-ki" wychodziło np. "Życie Żydowskie: tygodnik społeczno-polityczny" to... wszystko zaczyna się nam układać. Tak już na marginesie dodać można, że "jedną z najczęściej wydawanych książeczek" Konopnickiej to "Na jagody", jest to adaptacja dziełka szwedzkiej autorki Elsy Beskow ("Puttes äventyr i bläbärskógen" z 1901 r.), która najpierw wykonała ilustracje a potem stworzyła do nich tekst. Nie muszę tu chyba przypominać szanownym dyskutantom, że polska adaptacja ukazała się oczywiście właśnie ze szwedzkimi ilustracjami. A kim z pochodzenia są Szwedzi... czy aby nie Germanami? /A. Boguszewska "Zamierzenia wychowania estetycznego w zakresie plastyki wobec dziecka w Polsce lat dwudziestych XX wieku", "Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska", Sectio L, Artes., Vol. 2, 2004, s. 238/ A czy prawdziwy Polak (a przecież większość z nas jest nimi) może sobie wyobrazić coś groźniejszego dla polskości niźli: Niemiec będący Żydem? No już obecnie to chyba tylko Żyd o niemiecko-rosyjskich korzeniach, który wyznaje islam. "Wiodły ją te huczne wiatry Do królewskich komnat Tatry" No właśnie, co z tą królową mającą swą siedzibę w górach? imię jakieś takie: nie nasze, nie przaśno-słowiańskie. Atoli rzecz nam się nieco rozjaśni, kiedy przypomnimy, iż nasze swojskie Tatry w języku niemieckim określano właśnie jako: "Tatra"... i wszystko zaczyna się nam układać. Rzeczona Tatra budzi też inne złe skojarzenia. Jak dowodzili Grzegorz Leszczyński czy Jerzy Cieślikowski, nasz inkryminowany utwór antycypował baśń wiejską. A co jeśli nasza poetka nie tylko to antycypowała? A jeśli jest to kryptoreklama pewnej marki alkoholowego napoju chmielowego z Grupy Żywiec? A kto jest jej głównym udziałowcem? Holenderska firma Heineken International BV. A jak wiadomo, nacja holenderska pochodzi głównie od Germanów... i wszystko zaczyna się nam układać. Nie powinniśmy narażać nasze pociechy na nawet hipotetyczne złe skojarzenia. Nie od rzeczy będzie tu przypomnieć, że to Żydzi rozpijali nasze zdrowe acz łatwowierne chłopstwo. Zatem wypada rozważyć, czy cały ów fragment o Tatrze nie powinien być usuniętym na mocy Ustawy "o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi". /por.: J. Leszczyński "Młodopolska lekcja fantazji: o przełomie antypozytywistycznym w literaturze fantastycznej dla dzieci i młodzieży"; J. Cieślikowski "O krasnoludkach i o sierotce Marysi Marii Konopnickiej antycypacją baśni wiejskiej", w: "Baśń i dziecko" red. H. Skrobiszewska/ "Wszakże i on miał w sercu taką dziwną radość, taką rześkość, że nagle zaczął wywijać swoim wielkim piórem i śpiewać znaną starą piosenkę: ...Precz, precz smutek wszelki, Zapal fajki, staw butelki". Bajki mają bawić, uczyć i wychowywać. Wątpliwym wychowawczo wydaje się powyższy fragment. My dorośli wiemy z lektury książek Johna Tolkiena, że inne małe istoty też lubiły zapalić sobie... ziele. A co to dziś jest "ziele" nie trzeba tłumaczyć. Wiadomo co sobie taki Koszałek-Opałek chciał popalić? Lepiej chuchać na zimne. A nawet gdyby nasze słowiańskie Krasnoludki sięgały li tylko po tytoń - czy godzi się propagować wśród dzieci tego typu wzorce zachowań? Tworzenie w młodych, nieukształtowanych jeszcze umysłach związku: "radość-staw butelki" nie trzeba chyba opatrywać komentarzem. "Pij, chłopie, Pij, chłopie! Śmierć idzie, Dół kopie. Śmierć idzie W pokoje, Coś wypił, To twoje!" To pieśń mistrza Sarabandy, którą zaprezentował w karczmie w Słowiczej Dolinie. Czyż trzeba lepszego przykładu sformułowanego wcześniej podejrzenia co do chęci rozpijania najzdrowszych warstw społecznych naszego kraju? "Stał dwór królowej Tatry na wysokiej górze; na górze tak wysokiej, że chmury u stóp jej leżały, jako siwych owiec stada, a szczyt promieniał słońcem na czystym lazurze. Dwa bory świerków wiodły do wrót zamku; dwie skały, dwa kamienne olbrzymy straż przed wrotami trzymały; dwa gaje kosodrzewiny[605] rozścielały kobierce[606] mchu na schodach do komnat królowej wiodących, dwa potoki dzień i noc lały po przysionku[607] srebro z malachitowych[608] dzbanów wyrzeźbionych cudnie; dwa orły latały nad wieżycami zamku, dwa wichry wyły u jego progów jak dwa brytany; dwie gwiazdy sine paliły się w otworach wieżyc: zaranna i wieczorna jutrzenkowa gwiazda". A teraz warto zwrócić uwagę środowisk klerykalnych na dwa niepokojące elementy: na tytułowe Krasnoludki i otoczenie zamku Tatry. Powiedzmy to wyraźnie: Krasnoludki to pogańskie istoty. Opisane w tej bajce nastanie na naszych ziemiach chrześcijaństwa wyraźnie pokazuje jakiej to proweniencji były te niby niewinne istotki. Ich funkcje społeczne zakończyły się wraz z zawitaniem u Piasta - Aniołów. A choć w tekście zaznaczono, iż: "przyjdzie Pan wielki, mocny, Pan nieba i ziemi" to jednak autorka źle dobrała proporcje, za dużo pogańskich Krasnoludów, za mało anielskich śpiewów. Czyż dobry chrześcijanin będzie narażał swe dziatki na takie ryzykowne kontakty ze światem pogaństwa? Przypomnieć wypada, że już w początkach XVII wieku uczony Abraham z Günterrodu obaliwszy szereg bałamutnych mitów jakie panowały wówczas względem skrzatów (krasnoludków), w sposób uczony wywiódł, ze te istoty istnieją, a w oparciu o Biblię udowodnił, że nie są to ani boskie, ani anielskie istoty: "nic jiného nepozûstává, než že jsou konečně sami d’áblové, kteřiž pro svedeni lidi i v anděly světlosti, ovšem pak v malé mužičky se promeniti mohou". /tegoż, "Přidavkové к historii Xenofontové o životu Cyra prvniho"/ U czujnych chrześcijan podejrzanym zdawać się musi otoczenie dworu królowej Tatry, skąd tyle tych powtarzających się dwójek? Czy aby nie mamy tu do czynienia z numerologią i podejrzanym przemycaniem treści ezoteryczno-gnostycznych a może nawet satanistycznych? Jak można się dowiedzieć z tekstu na jednej ze stron popularyzujących numerologię, liczba dwa oznacza m.in.: "Jest to liczba kobiet i Diabła". A już Orygenes powiadał, że kobieta jest córką szatana. I czemu jest Tatra sama, gdzie król? Czy nie jest to próba przemycania treści wolnomyślicielskich, a jak byśmy dziś to ujęli - treści genderowych (czyżby i to antycypowała?). Warto się zastanowić, czy nie jest to atak na tradycyjny model rodziny, na który zgody być nie może. /za: www.numerologia-dla-ciebie.blog.onet.pl/ "zginą i w proch upadną dawne bogi, których ludzie sobie po świętych gajach czynili...". Powiedzmy sobie szczerze, powyższy fragment budzić zaś może sprzeciw takich osób jak Tyberius Claudius i innych "Rodzimowierców". Czyż można budować tolerancyjne i wyzwolone z okowów postkolonialnego myślenia społeczeństwo bazując na tego typu lekturach? A co z szacunkiem dla wiary naszych praprapra-dziadów? A jak zauważa Cieślikowski: "W postaci królowej Tatry niewątpliwie odnajdujemy zaszyfrowaną alegorię Polski... taką, jaką tradycja literacka łączyła z obrazem Królowej Korony Polskiej". A choć dziś Polska monarchią nie jest, to tego typu alegorie budzić mogą obawy pośród ludzi niewierzących, czy tylko zainteresowanych tzw. neutralnością światopoglądową instytucji państwowych, a więc i szkoły. /tegoż, "Baśń Konopnickiej 'O Krasnoludkach i o sierotce Marysi'", "Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej", T. 54, nr 1, 1963, s. 114/ "Naród wielce osobliwy. Drobny — niby ziarnka w bani" i "On to pierwszy dowiódł, iż Krasnoludki, ledwie na piędź duże, są właściwie olbrzymami, które się tylko tak kurczą". Przyznajmy: nasze polskie dziatki mają często poważne kłopoty z matematyką. A Konopnicka nie pomaga, a wręcz miesza. Oto Krasnoludki raz mają być jak pestki dyni - czyli wielkości kilku centymetrów, drugim razem - mają mieć jakieś 21 cm wzrostu (: piędź). A znowu z historii o małym Jaśku i Podziomku, wynika, że Krasnoludek miał mierzyć jakieś 64–71 centymetrów. Czy jest potrzebnym mieszanie w głowach dzieci i narażanie ich na taki cicer cum caule? Rzecz powinna zostać wyprostowana w kolejnych edycjach tej baśni, nie można pozwolić na upowszechnianie takiej niekonsekwencji. Myślę, iż w duchu dzisiejszych czasów kwestię tę powinna zanalizować i rozpatrzyć odpowiednia komisja poselska. Rzecz to przecież nie jest błaha - jakiej wielkości są polskie Krasnoludki. Być to przecież nie może by nasze słowiańskie "Lares familiäres skrzathovye" okazać się miały niższymi niźli tolkienowskie krasnoludy (średnia ok. 107 cm). Konkludując - wykazane zostało, iż baśń Konopnickiej nie jest odpowiednim tekstem dla naszych dziatek. Czy jesteś narodowcem, twardym katolikiem, rodzimowiercą, ateistą, zwolennikiem pozytywistycznej pracy u podstaw - wnikliwa lektura tej baśni musi wzbudzić u ciebie stanowczy protest. W kolejnym odcinku tego dyskursu zajmiemy się twórczością Bolesława Prusa, a zwłaszcza żelaznym tematem na lekcjach języka polskiego: "Placówka" jako realistyczny obraz wsi polskiej. Oczywiście udowodnimy bez żadnych wątpliwości, że ów realizm jest mocno wątpliwy. Zatem będzie m.in. o: głosie 'prowincjalnego prenumeratora", o odkładanych 50 rublach, zyskowności dziesięciu mórg, o zdaniu Aleksandra Świętochowskiego i dlaczego chłop nie mógł lamentować. Przy okazji, zajmiemy się niecnym przemycaniem erotyzmu w "Lalce". W dalszej kolejności sprawdzimy czy klasyk polskiej science-fiction miał rację uznając kapitana Nemo za paskudnego wyzyskiwacza...
-
Nudyzm w czasach Hitlera
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Poprzez wspomniany kult ciała, choć z tą falą nieco się zagalopowałem. Oglądałem kalendarz wydany już za czasów panowania nazistów (z błogosławieństwem odpowiednich urzędów), przedstawiający upozowane nagie postaci. I nie miało to charakteru pornograficznego, wychodziły też podobne pocztówki. Stąd i zdjęcie ćwiczącej nagiej Ewy Braun nie jest czymś wyjątkowym. -
Janusz Korczak - pedagog, pisarz... człowiek
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Biografie
Taki drobiazg, oficjalnie, wedle wyroku sądowego data śmierci Korczaka to 9 maja 1946 roku, choć ma to się zmienić.