Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Średniowieczne malarstwo ścienne w Polsce

    To trudno się będzie odnieść... w zasadzie, z tej triady Cheruby wyróżniały się trzema parami skrzydeł (bądź dwiema i np. pomiędzy nimi - para rąk). Dwie pary krzyżujących się skrzydeł są typowe. Na Zachodzie szybko wykształciło się ukazywanie cherubinów w formie "putta". W sztuce bizantyjsko-ruskiej nie znano motywu główki (na ogół dziecięcej) z samymi skrzydłami. Przykład cherubina w konwencji bizntyjsko-ruskiej (ale dopiero z początków XV w.) znajduje się w kaplicy zamku lubelskiego: "... ludzka głowa w nimbie widoczna razem z szyją otoczona jest 3 parami skrzydeł. Górne i dolne są skrzyżowane, środkowe są rozłożone horyzontalnie. Jeden z lubelskich cherubinów ma także widoczne stopy w bizantyńskich pantoflach dworskich. Nie wiadomo dlaczego, tylko co drugi cherubin z lubelskiej kaplicy ma rozsiane na powierzchni całej postaci oczy. Właśnie wielooczność przypisana jest w Biblii Cherubinom". /E. Wierucka "Motyw cherubina w ukraińskich drukach Iwana Fiodorowa. Próba interpretacji", "Folia Bibliologica" UMCS, Vol, LII, 2010, s. 70-71/ Co do wzorów bizantyjskich, czy o tym coś mówią wczesne greckie hermeneie?
  2. Tabliczki z nazwami ulic

    Wprowadzenie samych tabliczek nie do końca rozwiązywało wszelkie problemy przyjezdnych, warto pamiętać, iż nie była to numeracja ciągła. Długo jeszcze po 1740 r. przyjezdni musieli mieć problem z trafieniem do poszukiwanego miejsca w mieście. Zdawać sobie podówczas musiano z tego sprawę. Stąd zatem, pojawił się z datą 15 września 1788 r. "Przewodnik Warszawski" (jak zapowiedziano w pierwszym numerze, mający się ukazywać "Co Poniedziałek"), gdzie objaśniano: "Chcąc łatwiey trafić do wszelkich Wiadomości i Okoliczności Warszawskich, w dalszych Tygodniach tego Przewodnika czynić się maiących, trzeba wprzod wiedzieć ulice Warszawskie, iak się nazywaią? od iakiego Numeru zaczynaią sią i kończą? a że Przyieźni nieznaiąc Pozycyi Ulic, nie łatwo trafiliby wedle tych Numerów, nie ciągiem po sobie idących, ale przeskakiwanych z mieysc na mieysca dużo między sobą odległych zaczym dla prędszego znalezienia tych Ulic, kłaść się będą razem znacznieysze mieysca dotykaiące te Ulice, aźeby ieźli nie po Numerowaniu, to po znacznieyszym (...) mieyscu, trafil do nich, mianowicie do Ulic znacznieyszych, i potrzebnieyszych wiadomości publiczney". W tymże "Przewodniku" z czasem pojawiały się też informacje, kto ze znaczniejszych osób przybył do miasta i gdzie się zatrzymał, gdzie zbierały się (w trakcie sejmu) grupy danych ziem, gdzie znajdowały się wolne stancje (z opisem ich wyposażenia), co danego dnia ma się wydarzyć (zwłaszcza przyjazdy i odjazdy poczty z i w danym kierunku), gdzie mieściły się istotne budowle (kościoły, pałace, drukarnie itp. Co do opisu ulic, dla przyjezdnych, wyglądało to mniej więcej tak: "Nr 34-69 - Rynek Miasta Starey Warszawy zaymuiący 4 Linie Kamienic, a w śrzodku Ratusz murowany Nr 91-117 - Ulica Piwna zaczyna się pod Zamkiem, idzie koło Kościoła X.X. Augustianow Nr 497-524 - Ulica Podwale zaczyna się od Krak: Bramy, idzie w prawo kręto koło Miasta Starey Warszawy, aż do Nowomieyskiey Bramy, gdzie Obdwach Chorągwi Marszałkowskiey Nr 653-738 - Ulica Leszno zaczyna się od Tłomackiego, idzie koło Kościoła XX. Karmelitów Trzewikowych, aż w Pole zaMaisto".
  3. Średniowieczne malarstwo ścienne w Polsce

    A autor sprecyzował na czym polega różnica pomiędzy tymi Cherubami a bizantyjskimi?
  4. Wedle tych źródeł epigraficznych można stwierdzić, czy była właścicielem czy zarządcą, czy też sprawowała jakąś formę opieki np. w imieniu osoby małoletniej? Co do podejmowania tej tematyki, to źródeł chyba nader mało. W 1939 r., Iza; podówczas jeszcze tylko - Bieżuńska, o kobiecie doby hellenistycznej napisała: "O pracy zawodowej kobiet mamy niewiele wiadomości...". Czy w tym zakresie od tego czasu zasób znanych nam źródeł powiększył się na w jakiś znaczący sposób? W swym artykule, który oparty był głównie na papirusach, autorka ta udowadnia, że pod wieloma względami kobieta doby hellenistycznej uzyskała znaczącą autonomię i emancypację, w porównaniu do czasów klasycznych. Wskazuje, że choć instytucja kyriatu wciąż trwała to znacznie zmieniła swój charakter czy rygory. Zatem: kobiety (niezależnie od stanu) występują jako spadkobiercy (nie tylko w postaci legatu), zawierają kontrakty małżeńskie, występują samodzielnie jako strona skarżąca (i pozwana), same wskazują swych opiekunów, prowadzą interesy w zastępstwie nieobecnego męża itp. W takiej rzeczywistości, zapewne wiele z nich prowadziło własny interes, ciekawym jest tylko jego charakter (: pochodzenie). Chodzi mi o to, czy kobiety same podejmowały decyzję o założeniu np. jakiegoś warsztatu rzemieślniczego, czy też jedynie wskutek okoliczności kontynuowały "cudzą" działalność? /tejże, "Położenie prawne kobiety greckiej w świetle źródeł papyrusowych", "PH", T. 35, nr 1, 1939/
  5. Humor

    Relacje - ustne.
  6. Historia Jerozolimy

    Z literatury: A. Fic "Syjon. Miasto Dawidowe w świetle tekstów i wykopalisk" H. Strąkowski "Jerozolima. Szkic historyczno-archeologiczny. Ze współczesnej problematyki biblijnej" N. Avigad "Discovering Jerusalem" H. Shanks "The City of David. A Guide of Biblical Jerusalem".
  7. Tabliczki z nazwami ulic

    Pewnym stosowanym wyjściem było zupełnie inne niż dziś podawanie adresów czy ogólnie - określanie ulic. Jeszcze w XVII wieku mówiono: "Ulica z Frety mimo kościół S. Jerzego między ogrodami aż w Pole do walu poprzecznego drogi" (miast - ul. Świętojerska), "Ulica z Rynku ku Dunajowi albo pobocznej Bramie” (: ul. Wąski Dunaj), "Ulica od Boży Męki ku ś. Krzyżowi" (: Krakowskie Przedmieście). /za: A. Wyrobisz "Nazwy ulic, placów i dzielnic w miastach polskich: nośniki informacji - źródła historyczne - zabytki kultury", "Przegląd Historyczny", T. 90, nr 4, 1999/
  8. O Warszawie kilka zdań (blog)

    Z drobnej kosmetyki do ew. poprawek: "Prez wiele", "wywożić", "Sierkierkach", "lata 60-ste czy 70-ste". "Alexandra ( Aleksandra?) Wejnerta". Ja jestem zwolennikiem raczej pozostawiania brzmienia oryginalnego ze strony tytułowej. On sam w swych książkach stosował obie formy, np. "O starostwach w Polsce do końca XVIII wieku" (Warszawa 1877 r.) podpisane są: "Aleksander". Mnie zabrakło w tym artykule próby dojścia do źródeł onomastycznych, dlaczego: "Bartycka" i czemu: "Bełk"? Choć A. Wejnert zapisał: "Kępa ta dopiero w XVIII wieku nosi miano Bełku; skądby to nazwanie początek wzięło, nie mogliśmy dotąd wykryć", to można podać pewne przypuszczenia. Już w 1276 r. odnotowano nazwę: "bełk"="wir", zaś ESJP podaje znaczenia: "topiel wodna, głębia albo zbiornik wody błotnej, staw, bagno". A skąd osiedle Bartniki, a co za tym idzie tytułowa ulica Bartnicka? /za: Z. Kowalik-Kaleta, L. Dacewicz, B. Raszewska-Żurek "Słownik najdawniejszych nazwisk polskich...", T. I, Warszawa 2007, s. 12; za: Elektroniczny Słownik Języka Polskiego XVII i XVIII wieku/ A jeśli chodzi o samą ul. Bartnicką, to można by poszperać za jakimiś ciekawostkami. Na przykład czy rzeczywiście, jak chce Dominik Gadomski w swym artykule: "Droga (z) Siekierek do Warszawy", ulica ta została wybrukowana kamieniem, który:"przyjechał prosto z cerkwi, która zniknęła z pl. Saskiego"? Można było nadmienić o Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN, jego siedziba o tyle jest wartą wspomnienia, że powstała w znacznej mierze... dzięki wsparciu finansowym Amerykanów. W 1973 r. National Science Foundation przeznaczyła na ten cel 1,6 mln dolarów.
  9. Pseudonimy literackie

    Nie o literackim pseudonimie, ale za to całkiem dowcipnym... oto na łamach wydawanych przez Towarzystwo Szubrawców "Wiadomości Brukowych" (nr 274, z 4 marca 1822 r.), w dziale "Korespondencya" zamieszczono list*. Jest to list od wiecznego pieniacza sądowego, który zwraca się do redakcji o pomoc, jako, że znalazł się w kłopocie z racji tej, iż sąsiedzi postanowili go ignorować: "A przecież wyznać W Panu muszę, iż to wielkie nieszczęście wisi nade mną i bez wątpienia na mnie spadnie, ieśli ratunku sobie nie opatrzę, a wszystko to z przyczyny niedobrych sąsiadów moioh [tak w oryg.], którzy gwałtem chcą ze mną pokoju (...) Jeśli mnie to nieszczęście spotka, cały świat zapozwę...". /tamże, s. 35-36/ List podpisał: Remigiiusz Dopiekayłło de Jure de Hayda. Rozbudowane pseudonimy literackie i dziennikarskie były zresztą charakterystyczne dla XIX i początków XX wieku, wspomnieć można: "Autor bez charakteru, wyzuty z wszelkich szlachetnych popędów", ""Chwalski z Napuszyna pseudodoctus , wielu uczonych towarzystw sparaliżowany członek", "Mieszkańcy klucza kręcimęckiego", "Don Kozako -Filogrono-Soniko-Pietro,członek sali ołowianej", "Dr obojga praw, tj. lewego i prawego", "Szukaj wiatru w polu", "Pewna duchowna osoba, Demokrata" czy "Polka kochająca całym sercem Ojczyznę i jej Bohaterów". /za: D. Świerczyńska "Pseudonim literacki i jego stosunek do tekstu", "Pamiętnik Literacki", T. LXX, z. 4, 1974; tejże "Pseudonimy 'Wiadomości Brukowych'", "Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza", 1972, Tom 7/ A co łączy autora "Słownika prawdy i zdrowego rozsądku" z twórcą "O imieniu Polaków i Polski" i autorem "Kariery Nikodema Dyzmy"? * - Oczywiście był to redakcyjny tekst o charakterze satyrycznym.
  10. Anonim Jamblicha - jako wstęp do "rehabilitacji" sofistów

    Tylko co z tego wynika? Przypomnieć wypada, że i Sokrates był kontrowersyjny, Diogenes z Synopy również... a kontrowersyjni to stali się dopiero w pewnym okresie, kiedy zostali uznani za zagrożenie, zwłaszcza dla arystokratów. Całkiem niekontrowersyjny Platon, a znaczenia jego systemu filozoficznego nikt chyba nie podważa, spośród innych filozofów wyróżniał się tym, że "udało" mu się wykształcić największą liczbę tyranów (co wytykał mu Bertrand Russell), co jest paradoksem, bo przecież formalnie był przeciwnikiem tego typu rządów. Jak rozumiem inni filozofowie nie posiadali wiedzy, a jeśli już ją posiadali to jej nie sprzedawali? Jak najbardziej sprzedawali i inni, tylko że sofiści czynili to w sposób otwarty, co rzeczywiście budziło oburzenie. Absolutna nieprawda świadcząca o zupełnej nieznajomości ich spuścizny. Nie lekceważyli etyki tylko stosowali etykę realistyczną, a to znacząca różnica. Platon filozofem był (jak mniemam również dla euklidesa?), a w swym systemie etycznym za bardzo istotne uważał np. donosicielstwo. Z drugiej strony nigdy nie spotkałem się z koncepcją by "lekceważenie etyki" wykluczało z grona filozofów. Wyczytał to euklides u kogoś czy to autorska typologia? To znaczy zdaniem euklidesa - Johanna Kaspara Schmidta też nie możemy uznać za filozofa, a że sofistą to on na pewno nie był, to tak z ciekawości: do jakiej "klasy" go zaliczyć? Gdyby Władysław Tatarkiewicz poznał taką odkrywczą typologię, to uniknął by zbędnej pracy, a tak poświęcił sofistom i ich uczniom, jakieś siedem stron w swej "Historii filozofii". A skoro jednak zadał już sobie ten trud, to spójrzmy co ów pan na ich temat napisał: "Stanowili elitę umysłową Grecji; wielcy politycy greccy, poeci, jak Eurypides, a nawet Sofokles, mówcy, jak Izokrates, uczeni, jak Tucydydes, uczyli się od nich i poszukiwali ich towarzystwa". /tegoż, "Historia filozofii", T. I "Filozofia starożytna i średniowieczna", s. 48/ Wszyscy sofiści tak stwierdzali? Można poznać źródło tej wypowiedzi? Jak rozumiem chodzi tu o zarzut nadużywania dialektyki? Zdaje sobie sprawę euklides, że w rzeczywistości to żaden wyróżnik sofistów? Z myślą eleatów euklides zapoznał się? To jeszcze raz Tatarkiewicz: "...czynili to naówczas wszyscy, czynili to uczniowie Sokratesa i sam Platon nie był bez winy(...) Poza tym ten „antylogiczny kunszt" uprawiano naówczas, ale jeszcze więcej podejrzewano się wzajemnie o uprawianie go: był to - razem z zarzutem bezbożności - najpotoczniejszy zarzut przeciw niewygodnym filozofom". /tamże, s. 48/ Gdyby euklides nie zauważył, to np. z wyrażonej przez Protagorasa w "Antylogiach" tezy: "o każdej rzeczy istnieją dwa sądy wzajemnie sprzeczne", można dojść do erystycznych sztuczek. Można również jednak wskazać na jakiej zasadzie się ona wspiera, czyli - homo mensura. A to jest podstawą nowożytnego prawa do wolności sądów na każdy temat. /Diogenes Leartios, IX, 51/ "Platon był przeciwny wszelkim zasadom pluralizmu politycznego i dlatego jego pojmowanie państwa zostało odrzucone przez nowożytną myśl polityczną (...) W rzeczywistości tę ewolucję zapoczątkowali w starożytności klasyczni sofiści, którzy z jednej strony uczyli wypowiadania własnego własnego zdania i ekspresji własnej osobowości, a z drugiej strony podporządkowania się prawu tworzonemu przez zbiorowość społeczną. Idea demokratycznej praworządności została stworzona przez sofistów, i to jest ich wiekopomną zasługą". /C. Mielczarski "Sofiści i polityka", Warszawa 2010, s. 186/ Zatem, filozof Platon versus nie-filozofowie: 0:1. A wedle mnie aktualnym jest ten temat - bo na przykładzie euklidesa widać, iż palącym problemem jest wyprostowanie szeregu błędnych a utartych opinii względem tej grupy. Wypada zauważyć, że sofiści to dość zróżnicowana grupka, w wielu elementach swych systemów znacznie się różniąca. Zatem, przed wypowiedzeniem swego zdania, warto może się zapoznać z systemami najznaczniejszych z jej przedstawicieli, tak by wiedzieć o czym się mówi? Czy zauważył euklides, że wyróżnia się różne generacje sofistów? Zapewniam, że można znaleźć istotne różnice pomiędzy Protagorasem a Antyfontem czy Prodikosem itd. Zredukowanie całej myśli sofistów do tych, którzy używali sztuki retoryki jako narzędzia pozwalającego przedstawić swą sprawę w korzystniejszym świetle, to była metoda stosowana przez ich przeciwników. Wypada przypomnieć, że sofistów oglądamy w zasadzie jedynie przez pryzmat ich przeciwników, co powinno nas nastawić do tych źródeł mocno sceptycznie i krytycznie (co zaznaczył już Furiusz). Zatem byli pośród nich filozofowie wybitni, jak i: "... polihistorzy i tacy, co pogardzali nauką, paradoksiści i trywializatorzy, konserwatyści i radykałowie, filozofowie na serio i na żarty". /"Historia...", s. 48/ Jeśli ktoś nie pojmuje, że sofistyki nie należy utożsamiać z erystyką, jak to się powszechnie czyni, to faktycznie dyskusja staje się problematyczna. Jak, pomiędzy sofistyką a współczesną sytuacją polityczną w Polsce widzi związek euklides, nie wiem. Równie to zasadnym, jak spotkawszy jakiegoś zimnego drania i cynicznego człowieka, założyć temat na forum o Antystenesie z Aten i napisać tam o palącym problemie wpływu filozofii cynicznej na postępowanie dzisiejszych ludzi. Gdyby euklides nie wiedział, to ci nie-filozofowie zapłodnili szereg wybitnych innych filozofów, czy to stoików, czy to Arystotelesa. Ten ostatni właśnie od sofistów zaczerpnął teorię o pozytywnym oddziaływaniu rządów stanu trzeciego i koncepcję zmiennego państwa i prawa. I to wbrew temu czego go nauczał jego mistrz. To u sofistów upatruje się korzeni nietzscheańskiego "przewrotu hermeneutycznego", czy to nie w osobie Likofrona (ucznia Gorgiasza) upatrywał Karl Popper - właściwego twórcę teorii umowy społecznej... itd. itd. Tak pokrótce i wstępnie relacjonując myśli sofisty z przekazu Jamblicha zawartym w dziele "Protreptyk, czyli zachęta do filozofii". W zasadzie jest to tekst o tym jak osiągnąć sławę. Wedle autora jedyna słuszna droga to dążenie do dzielności, tożsamej z kalokagathia. Dzielność to: poświęcenie i oddanie ideałom praworządności, systematyczna praca. Uznanym dobrem jest pożyteczne działanie na rzecz innych, co ciekawe autor był przekonany o nieskuteczności rozdawania dóbr. Rolą władzy państwowej nie jest rozdawanie, a przestrzeganie praworządności, obrona prawa i stwarzanie warunków dla bogacenia się. Człowiek ma prawo w spokoju pracować dla siebie, zajmować się własnymi sprawami. Państwo zaś ma zapewniać spokój wewnętrzny i pokój zewnętrzny, w oparciu o poszanowanie prawa. Z literatury o Anonimie: R. Roller "Untersuchungen zum Anonymus Jamblichi".
  11. J. F. Kennedy- ocena

    Niestety Tofik się mylił, akurat właśnie wiele wokół tego było wątpliwości. Jego problemem były zażywane leki, nie dość że silne to nadużywane. Stąd bywały momenty kiedy tracił możliwość racjonalnego myślenia. To "pragnienie pokoju" - jakoś dziwnie ów prezydent wyrażał. Przez całą swą prezydenturę przekonywał naród, że Rosjanie zwyciężają w wyścigu co do broni atomowej i trzeba zwiększyć w tym zakresie amerykańskie starania. I świadomie w tej kwestii - kłamał. Na ile wydarzenia w Zatoce Świń czy kryzys kubański wskazują na pokojowe nastawienie? Na trzy godziny przed wydarzeniami w Dallas, prezydent przemawiał przed Izbą Handlową w Forth Worth, gdzie chwalił się zwiększeniem wydatków na zbrojenia, w tym o 600% dla jednostek specjalnych w Wietnamie. To tak na marginesie również podejrzeń jakoby za zamachem stały ciemne siły kompleksu zbrojeniowego. W marcu 1963 r. Kennedy w Kongresie apelował by z każdego dolara pozyskanego do budżetu przeznaczyć na zbrojenia pięćdziesiąt centów. Do wojny z ZSRR nie dążył, ale jego dążenie do odprężenia mocno dla mnie wątpliwym jest. Robert Kennedy publicznie przyznał, iż jego brat nigdy nie zamierzał i nie rozważał wycofania wojsk z Wietnamu, i jego celem było osiągnięcie tam ostatecznego zwycięstwa. Słusznie zatem, to właśnie Kennedy w jednym z komiksów o Supermenie, powierza temu ostatniemu misję likwidacji "muscle gap". Dzieci uczyły się, że należy dbać o tężyznę, a któż do tego by się nadawał lepiej niźli prezydent, którego wizerunek propagandowy oparty był o takie klisze, jak: zdrowie, młodość, energia? No a ci starsi łatwo rozumieli aluzję i wiedzieli, że naprawdę chodzi o "missile gap". Dziś Kennedy stał się ikoną amerykańskich środowisk liberalnych (w naszym rozumieniu: lewicowych bądź socliberalnych), co trzeba przyjąć z pewnym podziwem. Trzeba było dokonać ogromnego wysiłku by zniekształcić jego poglądy i postawę tak by pasował do nowych ram ikony tych środowisk. W tym zakresie miarodajnym wydaje się być stwierdzenie Theodore'a Chaikina Sorensena, którego prezydent zwał: "intellectual blood bank", ów doradca prezydencki zauważał, że Kennedy nigdy nie był liberałem i dopiero po jego śmierci takim go uczyniono. Trzeba też było ogromnej fali wyparcia, tak by można było "zapomnieć". A dużo trzeba było zapomnieć... bo było co najmniej trzech Kennedych: ten - sprzed drugiej wojny światowej, potem - prezydent mający nadzieję przejść do historii - jako ten, który uczynił Amerykę "Wielką", no i wreszcie ten, który był wówczas "sprzedawany" w ramach pieczołowicie budowanej propagandy politycznej. Ten pierwszy, był typowym wyrazicielem ówczesnych poglądów większości klanu Kennedych (a zwłaszcza jego ojca - Josifa), zatem bliżej było mu do izolacjonizmu, stąd jeszcze jako student wspierał finansowo America First Committee Douglasa Stuarta. Dopiero doświadczenia wojenne zmieniły jego poglądy w tym zakresie. Ten drugi - to antykomunista i zimnowojenny jastrząb, a nie; jak tu stwierdzono; polityk dążący do odprężenia. Ikona późniejszych liberałów, za swego najbliższego powiernika i współpracownika wybrał swego brata. Nie od rzeczy byłoby przypomnieć, że ów brat był uznany (tuż po Royu Cohnie) za najbliższego i najlepszego współpracownika - przez pewnego znanego senatora. Tym senatorem był oczywiście autor "polowań" na komunistów - Joseph Raymond McCarthy. To o nim wiemy na pewno. Do reszty trzeba się "doskrobać", tak jak podejrzewa się, że pierwszą książkę Kennedy'ego ("Why England Slept") upichciło wielu "kucharzy", tak - bez wątpienia jego politykę wywołały głosy wielu ówczesnych intelektualistów. Pisano wówczas, że narodowi amerykańskiemu potrzebny jest "CEL", że trzeba by: Ameryka się ruszyła. I Kennedy popłynął na tej fali. W swym przemówieniach wielokrotnie używa takich fraz, jak: "krucjata", "zagrożenie" czy "ofiara". W swym pierwszym orędziu przestrzegał, że wolność znalazła się w stanie największego zagrożenia (ciekawe czy powstał wówczas jakiś amerykański KOD?). To wszystko wymagało radykalnych działań i zmian. Co w tym wszystkim jest najdziwniejsze? Otóż tuż przed prezydencką inauguracją Instytut Gallupa zbadał postawy i nastroje Amerykanów. Wedle tych badań, obywatele amerykańscy byli zadowoleni ze swojej sytuacji, jak i stanu kraju. Nie widzieli żadnych poważnych zagrożeń dla swej sytuacji finansowej, podobnie widzieli sytuację swego państwa. Zadziwiające, że nie zauważali tych wszystkich zagrożeń jakie widzieli prezydent i jego doradcy. Już w latach pięćdziesiątych Arthur M. Schlesinger Jr. narzekał, że Amerykanie nie chcą być... niezadowolonymi. Jaki był stosunek prezydenta do ruchu praw obywatelskich mniejszości? Jak powstają "miasta nienawiści" i jak, przenosząc się do przyszłości, rozpoznać: "złoczyńcę"?
  12. Bitwa pod Raszynem

    Na pewno wcześniej, w "Pracach i Studiach" PAN Komitetu Gospodarki Wodnej z r. 1967 - wymieniana jest Raszynka, a także Utrata i Mrowa. W "Rocznikach nauk rolniczych..." T. 95 z 1969 r. mamy "Raszynkę będącą dopływem Utraty". A tu drobiazg o tym zamieszaniu na mapach, "Komorów na mapach w XIX w (2)": www.komorow.net/book/export/html/2293
  13. Najsłynniejsi gladiatorzy Rzymu

    Odnalazłem stosowny cytat, Artemidoros ("Oneirnkritika") powiadał: "Walka z sieciarzem oznacza małżeństwo z kobietą ubogą, występną i namiętną do szaleństwa, która oddaje się każdemu, kto ją zechce". /cyt. za: D. Słapek "Retiarii - elementy morskie w rzymskich amfiteatrach?", "Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska", Sectio F, Historia, 1995, T. 50/
  14. Maria Grzegorzewska

    To może taki dawnego systemu "czar": "Mimo znacznego przyrostu liczby szkół podstawowych, lata 50. nie były pomyślne dla rozwoju pedagogiki specjalnej w Polsce. Władze komunistyczne nieprzychylnie patrzyły na działalność pedagogiczną kojarzoną z wzorami zachodnioeuropejskimi. Twierdzono, że w społeczeństwie socjalistycznym nie istnieje problem opieki nad ludźmi niepełnosprawnymi, a w związku z tym działalność na tym gruncie nie ma sensu. W ten sposób doprowadzono do zwolnienia z pracy wielu specjalistów, a pedagogikę specjalną i związane z nią zakresy działalności poddano ograniczeniom. W to miejsce próbowano przeszczepić defektologię, dyscyplinę uprawianą w Związku Radzieckim. Wystarczy wspomnieć, że w roku 1955 Ministerstwo Oświaty zakazało stosowania metody ośrodków zainteresowań w polskich szkołach, argumentując, że nie stwarza ona możliwości do kształtowania socjalistycznego światopoglądu. Jedynie wielka determinacja Marii Grzegorzewskiej w walce o przywrócenie metody oraz zmiana nazwy na „ośrodki pracy” przekonała władze do wycofania niekorzystnej decyzji. Począwszy od roku 1956/1957 ponownie wprowadzono ją do szkół specjalnych, lecz pod zmienioną nazwą. Dopiero „odwilż” polityczna w 1956 roku umożliwiła przywrócenie szerszej działalności osobom i instytucjom zajmującym się teorią i praktyką pedagogiki specjalnej (reaktywowano PIPS)". /G. Zarębska "Historyczno-kulturowe uwarunkowania rozwoju wychowania, edukacji, diagnozy i rehabilitacji wobec jednostek niepełnosprawnych", w: "Historyczne dyskursy nad pedagogiką specjalną – w ujęciu pedagogicznym" red. J.J. Błeszyński, D. Baczała i J. Binnebeselas, Łódź 2008, 154-155/ Wspomniany przez bavarsky kwartalnik był oczywiście "dzieckiem" samej Grzegorzewskiej, a ona sama została jego redaktorką naczelną, w latach 1930-1934 redagowała "Polskie Archiwum Psychologii", a przed wybuchem pierwszej wojny światowej była współredaktorką "Roczników Polskiej Ligi Nauczania" wydawanych przez Polską Ligę Nauczania i Wychowania w Paryżu. I drobna errata, wspomniane "Listy do młodego..." były wydane w trzech seriach - pierwsza wyszła już w 1947 roku. Z literatury dodać można: "Maria Grzegorzewska - pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych" pod red. E. Żabczyńskiej E. Tomasik "'Ocalić od zapomnienia...' Maria Grzegorzewska w relacjach ze współczesnymi".
  15. Matura - poprawa pracy

    Z drobnych rzeczy: "Następnie owy rząd zapowiedział reformy w kraju", obecnie słowniki formę: "owy" uznają za błędną, dopuszczalna jest tylko: "ów".
  16. Bitwa pod Raszynem

    Z tą rzeczką kłopoty mają wszyscy, oto w "Atlasie Historycznym Polski" PAN ("Mazowsze w drugiej połowie XVI wieku", cz. II, Wrocław 1973) możemy przeczytać: "Nieco kłopotu sprawił nam również jeszcze jeden, znaczniejszy, prawy dopływ Bzury, w XV-XVIII w. zwany Mrową, rzadziej Rnową, zaś od schyłku XVIII w. Utratą, wypływającą z tego samego rejonu geograficznego (lasy Skulskie na wschód od Mszczonowa), co wspomniana już wyżej Badziejówka i Kuklówka. W tym przypadku, oprócz zwykłych (zmiana nazwy), natknęliśmy się na dodatkowe trudności, będące wynikiem błędnej identyfikacji opracowań dziewiętnastowiecznych i współczesnych. Mrowa w środkowym biegu z lewej strony, nie licząc pomniejszych, przyjmuje dopływ (na mapach z XIX-XX w.) w górnym biegu pod Grodziskiem, zwany K ur, w środkowym pod Kłodnem — Kłodnica, w dolnym, od położonej tam wsi Rokitno — Rokitnica. Ten dopływ Mrowy, o połowę krótszy od pozostałego górnego i średniego biegu tej rzeki, całkiem nieoczekiwanie we współczesnych wykazach urzędowych i na mapach nosi nazwę Mrowa". I dalej w przypisach: "32 "Theloneum pontalium in fluvio Mrowa", MK, 106, f. 155, r. 1570. 33 W XV w. Nrowa, w XVI — Mrowa, w XVIII/XIX w. (na mapach: K. Perthéesa, Gilly-Crona, Kwatermistrzostwa) obocznie Mrowa-Rnowa-Utrata. Zmiana typu Mrowa w Nrowa nie jest odosobniona. Poświadczona licznymi przekazami źródłowymi Bzura, w 1508 r. otrzymała zapis — Mzura. AGAD, ASK, LVI, S. 4 (I), f. 4. 34 Nazwa dla tej rzeki, Utrata, pojawiła się stosunkowo późno. Zaczęto ją stosować dopiero w drugiej połowie XVIII w., najpierw zamiennie Mrowa-Utrata, potem już tylko Utrata. Nazwa ta prawdopodobnie wywodzi się od posiadającej swoją wymowę karczmy — Utrata wystawionej na gościńcu pod Błoniem, między wsiami Radzikowo i Kopytów, gdzie wybierano cło mostowe. 35 Na mapach 1:100 000 z lat 1914, 1934, 1951, lewy dopływ Mrowy (Utraty) nazwano Mrową. W Hydronimii, s. 572, Mrowa a. Mrowna a. Rnowa a. Rokitnica a. Kur. W Urzędowych nazwach miejscowości i obiektów fizjograficznych, nr. 126 (powiat grodzisko-mazowiecki) — Mrowna". /tamże, s. 109/
  17. Etos rycerski - stereotyp czy prawda?

    Dhouda, małżonka markiza Bernarda z Septymanii (z rodu Wilhelmidów), oczekując na swego pana w twierdzy Uzès, powzięła myśl napisania przewodnika (znanego w łacińskiej formie, jako "Liber Manualis Dhuodane quem ad filium suum transmisit Wilhelmum") dla swego syna - Wilhelma. Powstać miał on ok. lat 841-843, zatem w czasach kiedy formułowało się dopiero rycerstwo jako stan społeczny. Dzieło to miało podówczas popularną formę speculum (zwierciadła), zatem przedstawiano tam pewien wzór, a poprzez perswazyjną dydaktykę starano się czytelnika nakłonić do naśladownictwa. W jedenastu rozdziałach, zawarła własną hierarchię wartości: wierność, miłość i cześć okazywana Bogu. Następnie cześć, miłość i posłuszeństwo względem ojca ("kochaj, bój się i czcij twego ojca. Miej świadomość, iż to właśnie od niego pochodzi twój status"). Wierność suwerenowi, wreszcie wierność osobom duchownym. Z innych napomnień: "Abyś unikał pychy", "Abyś, kiedy tylko możesz wspierał ubogich", "Abyś zachowywał cierpliwość umysłu i ciała", "Abyś naprawiał niestosowne obyczaje", "Nie idź za swymi namiętnościami, powściągnij swe pożądania", "Nie bądź strachliwy w obliczu prześladowań" itd. Drogowskazami na drodze do ideału miały być: Pismo Święte, nauki nauczycieli (tu również czytanie ksiąg!), rady dygnitarzy. /cyt. za: M. Chudzikowska-Wołoszyn "Wczesnośredniowieczny ethos rycerski w narracji Dhoudy z Septymanii (ok. 830-843 r.)", "Colloquium Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych", Kwartalnik UWM w Olsztynie, 1, 2015/ A czego w tym katalogu brakuje względem późniejszego etosu rycerskiego?
  18. Co czytali fikcyjni (i nie tylko) bohaterowie książek?

    Dla porządku, nie wiemy czy się zaczytywał, wiemy jedynie, że Hrabia vel Paź (dla pań): "Lubił również popisywać się deklamowaniem na pamięć długich urywków z 'Pana Tadeusza'".
  19. Chyba jancet nie zrozumiał, że podając Kazania czy Bullę, nie podawaliśmy ich jako miejsca na odnalezienie danego słowa, tylko jako odpowiedź na stwierdzenie: "Choćby dlatego, że nie mamy żadnych dokumentów z tej epoki, spisanych po polsku. Nota bene z epoki ostatnich Piastów na polskim tronie - też nie". Dla językoznawców często nie jest aż takim problemem wyodrębnienie z tekstu napisanego w jednym języku słów pochodzących z innego. Choć oczywiście w obu zabytkach o "wojach" nie ma wzmianki. Tak na marginesie, autor tego wątku zżymał się, że pewien autor pisał o rycerzach pod Cedynią zamiast o wojach. Co ciekawe, sam w swym projekcie mającym być książką w realiach starożytnego Rzymu pisał o zabiciu... rycerza.
  20. Marcin Luter

    Znaczące uproszczenie, równie dobrze można by napisać, iż był przeciwny spowiedzi - przecież tak często ostrymi słowy ganił ją w swych pismach. Jeśli występował przeciw, to - przeciw pewnym formom. Na ile jest to (i był) skomplikowany problem wystarczy zapoznać się z jego Komentarzem do Magnificat (z 1521 r.). Konkluzja z tego komentarza zawiera się w pewnym paradoksie, w dwóch sprzecznych stwierdzeniach: "Maria kann nicht genug gepriesen werden" i "Maria kann nicht genug verachtet werden". Dlaczego Luter tak ostro i jasno wypowiadał się przeciwko sprzedaży odpustów, a jakoś tak mocno oględnie o handlu relikwiami? I dwie ciekawostki polskie, Luter miał kontakty z wieloma Polakami, dziwnym jest zatem, iż w jedenastu tomach jego korespondencji odnaleziono jeden list skierowany do Polaka. Był to list z 1529 r. skierowany do Macieja Drzewieckiego, w którym Luter dziękował za przesłaną wędzoną szynkę. Niby nic w tym nadzwyczajnego, tylko ów Polak - to biskup włocławski, który w 1526 r., w Gdańsku nader ostro zwalczał reformacyjne prądy. Dziwną jet też dedykacja dla księdza Leonarda Słończewskiego: "doctori Leonardo ecclesiae catedralis Cracoviensis... amico suo colendo". /za: J. Małłek "Marcin Luter a Polska", "Komunikaty Warmińsko-Mazurskie", nr 3, 1984/ O stosunku do kwestii maryjnej i o Komentarzu: H. Petri "Pobożność ewangelicka i Maryja", w: "Cześć Maryi dzisiaj. Propozycje pastoralne" red. W. Beinert "Das Magniflkat. Verdeutscht und ausgelegt durch D. Martin Luther", red. H. Riedlinger K. Kowalik "Przełom w mariologii Lutra?: Doktor Marcin komentuje 'Magnificat'", "Collectanea Theologica", T. 65, nr 3 (tam też obszerna literatura)
  21. Bitwa pod Raszynem

    Ja spotkałem się, zawiłości wokół Nrowy, Rno(wy), Mrowy, Mrówki, Utraty, Raszynki próbował nieco rozwikłać Jerzy Kaleta w artykule "Utrato, ty moja Utrato" ("Przegląd Pruszkowski" nr 2, 1985), tekst dostępny jest w sieci, na: mazowsze.hist.pl. A Rawka pojawiła się i Żeromskiego ("Popioły") i u Gąsiorowskiego ("Rok 1809"), z przyczyn raczej nieznanych.
  22. Z literatury dodać można: Z. Brochwicz "Badania wczesnośredniowiecznych zapraw budowlanych integralną częścią badań archeologicznych", w: "Materiały Zachodnio-Pomorskie", T. XXI, Szczecin 1975 S. Skibiński "Wyniki badań nad zaprawami z pierwszej przebudowy kościoła i najwcześniejszych obwarowań klasztornych", w: "Materiały sprawozdawcze z badań zespołu pobenedyktyńskiego w Mogilnie", Warszawa 1980, BMOZ seria B, z. 2, LX tegoż, "Wyniki badań próbek zapraw budowlanych", w: "Materiały sprawozdawcze...", BMOZ, z. 3, Warszawa 1983, T. LXXII, seria B С. Wójcik, S. Skibiński "Próba rozpoznania surowców skalnych zastosowanych w sklepieniach krypt romańskich w Mogilnie", w: "Materiały sprawozdawcze...".
  23. Książka, którą właśnie czytam to...

    Patrz,a ja właśnie oglądam "Misia": "- Bardzo porządna dziewczyna - Trudno, co robić". A ja przeglądam: B. Świderski "Czepiam się Kierkegaarda" J. Goldberg "Lewicowy faszyzm : tajemna historia amerykańskiej lewicy od Mussoliniego do polityki zmiany".
  24. Biblioteka Załuskich

    Do roku 1764 w Bibliotece egzystowały 53 katalogi, ale wszystkie cząstkowe, jeszcze w 1792 r. Onufry Kopczyński, który zajmował się tą instytucją z ramienia KEN, miał stwierdzić, że: "nigdy katalogu na całą bibliotekę nie było". Sam Józef Andrzej Załuski przygotowywał (do 1748 r.) katalog rękopisów pt. "Cathalogus ordine alphabetico cognominum authorum dispositus omnium et singulorum codicum manuscriptorum Bibliothecae Zaluscianae Varsoviensis Publicae...", a w okresie 1742-1774 powstawała bibliografia (rejestrująca zarówno druki jak i rękopisy) pod tytułem "Bibliotheca polona magna universalis". Którą autor tak charakteryzował: "Dzieło napisałem w dziesięciu in folio tomach. Wydam z czasem, jeżeli zdrowie mi posłuży. Tu wyrażę, co się w tych tomach zawiera, by literaci raczyli przesłać, co też mają. Wszystkie te dziesięć tomów są abecadłowym porządkiem napisane, wyjąwszy dziesiąty. Tom pierwszy, drugi, same skrypta drukowane spisane ma, które o Polsce traktują. Wziąłem sobie za model Bibliothèque Française księdza Lelong, ale on idzie przez tytuły, ja przez alfabet. Trzeci, czwarty, piąty, szósty wszelkich polskich autorów ma, także litewskich, inflanckich, kurlandzkich, pruskich, siódmy śląskich, ósmy indicem na nie, tytułów porządkiem, dziewiąty zaś wyrazi same rękopisma...". /A. Iwanowska "Michał Abraham Troc a początki Bibliotek Załuskich", "KHNiT", T. 34, nr 4, 1989, s. 880; cyt. za: B. Szyndler "I książki mają swoją historię", Warszawa 1982 s. 238/
  25. Zaczynając temat, przedstawię taką ciekawostkę, oto z końcem 1918 roku Kajetan Dzierżykraj-Morawski wszedł w skład specjalnej komisji, której zadaniem było kwalifikowanie kandydatów do polskiej służby zagranicznej. Przed posłami miał przedstawić system doboru kandydatów, na co odpowiedział: "Przyjmowaliśmy prawie wyłącznie Żydów i hrabiów". /P. Łossowski "Dyplomacja Drugiej Rzeczypospolitej. Z dziejów polskiej służby zagranicznej", Warszawa 1992, s. 19/ Oczywiście proporcje te z czasem miały się zmienić, zwłaszcza jak się zdaje jeśli chodzi o tę pierwszą grupę. Kogo zatem później przyjmowano? Jakie preferencje: społeczne czy polityczne stosowano?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.