Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Wielki terror ZSRR 1917-1991 Pomoc

    Porada o tyle nietrafna, że literalnie nic a nic o nim tam nie napisano. Może euklides zaklinać rzeczywistość, ale ja tę książkę mam na półce i nie muszę korzystać z nie zawsze rzetelnych notatek, a zanim coś napisałem to sprawdziłem.
  2. Wielki terror ZSRR 1917-1991 Pomoc

    A możemy się wreszcie dowiedzieć dlaczego euklides wskazał konkretną książkę, czyli: "Od białego do czerwonego caratu" w kontekście powstania ziemstw i prób reform Łoris-Mielikowa, skoro tam nic o tym nie ma?
  3. Wielki terror ZSRR 1917-1991 Pomoc

    Nie ma sensu powtarzać bo jak widać euklides nie rozumie nawet tego co sam napisał, powtórzę jednak, we wskazanych przez euklidesa latach - ani nie wprowadzał ani nie próbował wprowadzać. To już tak jeszcze dla porządku, poznamy te fragmenty z książki "Od Białego do Czerwonego Caratu" gdzie jest jest mowa o ziemstwach i próbach tych reform? Bo odnoszę wrażenie, że to kolejna lektura której treści euklides nie poznał zbyt wnikliwie. A ta "niewątpliwość" na czym jest oparta?
  4. Dywizje strzeleckie ZSRR - skład personalny

    A gdzie tu wprowadzenie w błąd?
  5. Cóż, nie za wiele dobrze pamięta euklides. Po pierwsze - z tej wyprawy Ossolińskiego żadne fragmenty rozmów nie przetrwały. Po drugie - są to słowa przypisywane królowi a nie Ossolińskiemu, które miał wypowiedzieć do Chmielnickiego w odpowiedzi na jego skargi. Po trzecie - nic takiego nie ma u Jemiołowskiego, za to jest u niego informacja o królewskim planie zaatakowania Turcji. To kolejny autor na którego się powołuje euklides, który nie napisał tego co mu wmawia euklides, za to napisał coś co euklides raczył nazwać "obciachem": "... a na ostatek wyprawił na ukrainę Jerzego Ossolińskiego, kanclerza koronnego, do pułkowników kozackich niektórych, zwłaszcza do niejakiego Bohdana Chmielnickiego, pisarza natenczas wojskowego zaporowskiego, perswadując i koszt na to obmyślając, aby jak najwięcej czółnów alias czajek przysposabiał, na którychby jako tylko każą przez dnieprowe prohy na czarne morze padłszy, zwyczajem swoim dawnym kozackim państwo tureckie pustoszyli Marsem, a tym impetem prędszą w Turczech wojnę skojarzyli". /"Pamiętnik Mikołaja Jemiołowskiego, towarzysza lekkeij chorągwi, ziemianina województwa bełzkiego...", wyd. A. Bielowski, Lwów 1850, s. 2/ No chyba, że znów trzeba na niego: "uważać" akurat w tej materii. A hipotetyczna wypowiedź Ossolińskiego zawarta jest w opracowaniu Izydora Edmunda Chrząszcza ("Pierwszy okres buntu Chmielnickiego w oświetleniu uczestnika wyprawy żółtowodzkiej i naocznego świadka wypadków", w: "Prace historyczne w 30 – lecie działalności profesorskiej Stanisława Zakrzewskiego"), jak dokładnie brzmiała - to już pozostawiam do ustalenia euklidesowi, może wreszcie zacznie więcej czasu poświęcać uważniejszej lekturze opracowań a nie fantazjowaniu.
  6. To na poważnie? Może jednak euklides nieco więcej się dowie o zakresie obowiązków wchodzących w zakres te funkcji; to co napisał jest po prostu śmieszne. To znaczy: jak euklides podpiera się jego opiniami to jest to ważne, jak robi to ktoś inny i nie zgadza się to euklidesa to już trzeba "uważać". Ja w tym zakresie podtrzymuję swe zdanie, euklides wybiera ze źródeł wybiorczo to co mu pasuje a ignoruje resztę, zwłaszcza tę, która mu nie pasuje. Według kogo? Jeśli euklides nie rozumie, że czym innym jest powstanie kozackie 1648 roku a czym innym próba realizacji królewskiego planu to już kwestia jego zdolności pojmowania i rozróżniania.
  7. Wielki terror ZSRR 1917-1991 Pomoc

    A nie bardzo wiem czego dotyczy ten emfatyczny okrzyk euklidesa: kwestii, że we wcześniejszym wpisie podał błędną datację dla reform prowadzonych przez Łorisa-Mielikowa czy kwestii, że w książce którą wskazał z tytułu nie ma nic o tej osobie? Czy też kwestii, że w tej książce praktycznie nic nie ma o reformie wprowadzającej Ziemstwa? Ja swoje zdanie podtrzymuję, zmienię je jak wskaże mi euklides jakie to reformy Łoris-Mielikow wprowadzał w latach: "1860-tych", bądź zacytuje stosowne fragmenty ze wskazanej przezeń książki, które podważą przedstawione przeze mnie uwagi.
  8. Niechciani w wym pierwotnym kraju, niechciani w stanie Arakan (Birma), gdzie osiedlili się przed wiekami, niechciani w państwach ościennych. Uciekając przed sytuacją w swym kraju, miesiącami koczują na morzach, przyjmowani jedyni pod naciskiem różnych międzynarodowych organizacji i instytucji. To ci o których fraszka napisała, że nie dziwi się, że ich inne państwa odholowują od swych brzegów. Jest coś zadziwiającym, że w XXI pierwszym wieku jedynym rozsądnym rozwiązaniem jakie widzą władze jest tworzenie getta (w Sittwe). Zadziwiające są przepisy stanowiące, że Rohingja mogą mieć tylko dwoje dzieci, że istniejące przepisy umożliwiają by rząd "organizował" kobiety tak by rodziły jedynie co trzy lata (cokolwiek ma to w praktyce znaczyć). Co ciekawe, ci muzułmanie jakoś nie przejawiają chęci zbliżenia z islamskimi ekstremistami, tylko jak długo? Co ciekawsze agresywną stroną w Arakanie są żyjący tam muzułmanie prowadzeni przez nader wojowniczego mnicha Aszina Wirathu. /za: R. Stefanicki "Żydzi Azji", "Duży Format", nr 136, czerwiec 1015/
  9. Higiena w Średniowieczu

    Cóż, czasy nowożytne nie oznaczały jakiegoś jakościowego skoku w higienie, a w wielu krajach nastąpił wręcz regres. W 1526 r. uczony Erazm z Rotterdamu zanotował, że nowa "dżuma" (chodziło o choroby weneryczne) nauczyła jemu współczesnych obywania się bez łaźni i kąpieli. /por. G. Vigarello "Czystość i brud: higiena ciała od średniowiecza do XX wieku", Warszawa 1996, s. 32-33/
  10. A jednak istnieje inna możliwość o ile by zawierzyć przekazowi Franciszka Rawity-Gawrońskiego: "W piątek uderzono na koło kozackie. Hetman posłał w zastępstwie swojem Adama Kisiela, który imieniem hetmana odebrał od kozaków znaki starszeństwa: buławę, chorągwie, komeszyny i pieczęcie, a potem z ramienia Rzptej naznaczył im pułkowniki, asawuly, sędziów i pisarza wojskowego. Starszym tymczasowo, do dyspozycyi J. K- M. naznaczono Iljasza Karaimowicza, pułkownika Pereasławskiego. Przytem cała starszyzna wojskowa, nowoobrana, mianowicie asawułowie: Lewko Bubnowski i Lutaj; pułkownicy Jakób Gegniwy Czerkaski, Andrzej Łahoda Kaniowski, Hrehory Chomowicz Czehryński, Maxym Nesterenko Korsuński, Iljasz Karaimowicz Pereasławski, Jacyiia Białocerkiewski , sędziowie Bohdan i Kasza, jakoteż pisarz Bohdan Chmiehiicki »imieniem wszystkiego wojska zaporowskiego« przyznali się do błędu i zuchwalstwa targnięcia się z orężem w ręku na Rzptą, zobowiązali się wydać hersztów, uznać do czasu starszeństwo Iljasza Karaimowicza, a do króla i senatu wysłać posłów z submisyą". /tegoż "Bohdan Chmielnicki do Elekcyi Jana Kazimierza", Warszawa 1906, s. 84-85/ To jeśli chodzi o podpis pisarza, pozostaje otwartym pytanie: co tam robił w tym czasie.
  11. Kaugurieši.

    Może 13 czerwca? Gubię sens gramatyczny przy maszynowym tłumaczeniu łotewskich "znaczków" zatem nie jestem tego pewien: "Vienīgā mākslas filma, kura 1941. gada 13. jūnijā, īsi pirms kara sākuma, parādījās uz ekrāna, bija režisora Valdemāra Pūces filma “Kaugurieši”.81 Filmas uzņemšanai bija diezgan gara vēsture, arī atspoguļojot politisko pārmaiņu ietekmi. Lēmums par filmas uzņemšanu pēc Kārļa Zariņa populārā romāna tika pieņemts vēl neatkarīgās Latvijas laikā, 1940. gada martā, bet pirmie ārskata kadri Valmieras tuvumā tika nofilmēti tieši Latvijai liktenīgajā 17. jūnijā. Varbūt tāpēc, ka tajā dienā operatoru vidū nebija galvenā operatora Valdemāra Upīša (1904–1986), bet varbūt tāpēc, ka šajā dienā operatorus nodarbināja citas domas (iespējams, tad, kad filmētāji devušies uz Valmieru, pretim braukuši padomju tanki), pirmie nofilmētie kadri tika atzīti par mazvērtīgiem, lai arī darbu vairāk iekavēja nepieciešamība koriģēt scenāriju atbilstoši jaunajām prasībām – tas nozīmēja nepieciešamību vairāk uzsvērt šķiru cīņu". /A. Stranga "Latvijas kultūras un mākslas sovetizācija pirmajā padomju okupācijas gadā: 1940. gada jūnijs – 1941. gada jūnijs", II daļa, "Latvijas Universitātes Žurnāls. Vēsture", 2018/6, s. 22; tekst dostępny na stronie: apgads.lu.lv/
  12. Wielki terror ZSRR 1917-1991 Pomoc

    Zdecydowana większość forumowiczów biorących udział w tej dyskusji wyraziła swe zastrzeżenia co terminu "wielki terror" zastosowanego do podanych ram czasowych, zatem trudno od nas wymagać pomocy w wyrażonym przez Komara życzeniu. Rozumiem jednak, że tak na prawdę to nie chce on o tym poczytać i jedynie chce wyrazić swą dezaprobatę dla retoryki jaką obrali obecnie niektórzy badacze (czy to historycy czy politolodzy), co tak ich odróżnia od niektórych badaczy z czasów minionego (jakże niesłusznie) ustroju. A jeśli chodzi już o sam "terror" to różne są w tej kwestii oceny, Adam Lityński w swej recenzji z książki w opracowaniu Jakuba Wojtkowiaka "Z dziejów terroru w państwie radzieckim 1917-1953. Wybór źródeł", zauważa: "Jeśli jesteśmy już przy kwestii ram chronologicznych zbioru, to zauważyć warto, iż do tematu terroru ramy czasowe 1917-1953 dobrane są zarówno trafnie, jak i wstrzemięźliwie, bezpiecznie dla redaktora. Wprawdzie piszący niniejsze słowa uważa, że państwo radzieckie posługiwało się terrorem także po śmierci Józefa Wissarionowicza, aż do początków Gorbaczowowskiego sześciolecia, ale z pewnością nie wszyscy podzielają ten pogląd, zaś daty 1953 nikt zakwestionować nie może". /tegoż "Dokumenty nieludzkiego terroru", "Roczniki Administracji i Prawa" Wyższa Szkoła Humanitas, , R. XIV, 2014, s. 323/ Można przywołać pewnie setki prac z okresu PRL, napisanych przez historyków w ramach badań historycznych, które niekoniecznie naukowymi były a jak najbardziej spełniały ideologiczne założenia, a można nawet odnieść wrażenie że tylko po to powstały. Można też wskazać opracowania, które ukazać się nie mogły bądź musiały być poprawiane by pasować do ideologicznych założeń, jak było np. z opracowaniem Stanisława Kuczyńskiego "O wyprawie Włodzimierza I ku Lachom w związku z początkami Państwa Polskiego", której recenzent (skądinąd ceniony naukowiec) uznał, że jego uwagi o władzy Pieczyngów w X w. na terenach Rusi są nie do przyjęcia we współczesnych warunkach politycznych. W specyfice nauk politologicznych nie istnieje warunek spełniania założeń ideologicznych, a przynajmniej nie w większym stopniu niż w naukach historycznych.
  13. Kaugurieši.

    A czy prace nad tym filmem nie zaczęły się jeszcze przed ustanowieniem republiki radzieckiej? Tak mogłoby wynikać z uwag zawartych w dysertacji Renāte Cāne: "Jāuzsver, ka oficiāli pirmajā padomju gadā tika radīta tikai viena spēlfilma –„Kaugurieši” Voldemāra Pūces režijā un ar Bruno Skultes mūziku, taču jāņem vērā, ka tās lielākā daļa jau bija uzfilmēta līdz 1940. gada 17. jūnijam...". /tejże "Latvijas dokumentālā kino komunikatīvo funkciju transformācija (1944–1990)", promotor Dr. phil., prof. A. Dimants, Biznesa augstskola Turība, Komunikācijas fakultāte, Rīga, 2014, s. 82, przyp. 30/ Czy: "In the 1930s, film production started to be seen as a significant artistic and economic phenomenon in the national cultures and for cultural policies. There was state financial sup-port for the development of film production. For example, in Latvia the Public Culture De-partment assisted in initiating three projects: the screen adaptationsThe Fisherman’s Son (Zvejnieka dēls, 1939) after the novel by Vilis Lācis; People of Kauguri (Kaugurieši,1940), after the historical novel by Kārlis Zariņš; and The Damb (the film is lost) (...) The Fisherman’s Son was finished before World War II started. Kaugurieši was censored and revised in compliance with the tenets of Soviet ideology in 1940". /I. Novikova "Baltic Cinemas— Flashbacks in/out of the House", w: "Via Transversa: Lost Cinema of the Former Eastern Bloc" ed. E. Näripea, A. Trossek, Tallinn 2008, s. 250, przyp. 3, s. 251; fragment dostępny na stronie Eesti Keele Instituut/
  14. W zasadzie nic nie wiemy o uczestnictwie Chmielnickiego w jakimkolwiek z wcześniejszych powstań kozackich i raczej przyjmuje się, że również nie brał udziału w powstaniu przywołanego Pawła Michnowicza (Buta), a degradacja nie była związana z karą za bezpośredni udział w tej ruchawce a z regulacjami konstytucji sejmowej z 1638 roku. w tej postanowiono: "... lecz iż swawola Kozacka tak się bardzo wyuzdała, że też uskramiaiąc ią, przyszło woyska nasz y Rzpltey przeciwko nim ruszyć (...) pogromiwszy ie y poraziwszy, y od Rzpltey immines pericolum odwrociwszy, wszelkie ich dawe iurisdykcye, starszeństwa, prerogatywy, dochody y insze decora przez wierne posługi ich od Przodków naszych nabyte; a teraz przez tę rebelię stracone, perpetuis temporibus im odeymuiemy, chcąc mieć tych, których fortuna belli żywych servanit, za w chłopy obrocone pospolstwo. A iż z regestrowych, ktorych tych sześć tysięcy Rzplita w służbie swoiey mieć chciała, nam y Rzplita się upokorzyli: tedy takową ordynacyą woyska tego authoritate praesentis Conventus czyniemy. na mieyscu starszego, ktory iuż więcej ex gremio ich nie będzie nigdy bywał, ale my starszego Kommissarza od Seymu do Seymu przydawać będziemy, za zaleceniem Hetmanow, człowieka w stanie szlacheckim urodzonego (...) Temu Kommissarzowi posłuszni bydź maią, tak Assawułowie, Pułkownicy, Setnicy, iako y woysko wszystko. A ci wszyscy y z Kommissarzem maią dependere od Hetmana Koronnego, Pułkownicy także; więc y Assawułowie maią bydź szlachta w rzemieśle rycerskim doświadczona, niepodeyrzaney cnoty y wiary. Setnicy, y Atamani, ci maią bydź z Kozakow samych, dobrze Nam y Rzpltey zasłużonych, ludzi rycerskich, obierani". /"Ordynacya woyska Zaporowskiego Regestrowego, w służbie Rzpltey będącego", w: "Volumina legum", T. 3, wyd. J. Ohryzko, Petersburg 1859, f. 928, s. 440/ Jak się wydaje Chmielnickiego dotknął zapis: "maią bydź szlachta", tak jak jego ojciec zaniedbał udokumentowania praw do subotowskiego chutoru tak i w tej materii poszkapił, przez co Chmielnicki miał problem z wywiedzeniem swego szlachectwa. "Chmielnicki podpisał ów akt [chodzi o akt kapitulacji z Borowicy - secesjonista] jako pisarz wojska zaporoskiego. Takie stanowisko mógł dzierżyć wyłącznie za zgodą hetmana Koniecpolskiego, który na pewno nie przyznałby tej funkcji czynnemu buntownikowi. Chmielnicki z pewnością nie mógł też uczestniczyć w dławieniu powstania po stronie wojsk Rzeczpospolitej, w przeciwnym razie w późniejszym czasie nie zdobyłby zaufania Kozaków i niewątpliwie zostałby przez nich uznany za zdrajcę. Wszystko na to wskazuje, że Chmielnicki zachował się neutralnie, nie opowiadając się za żadną ze stron konfliktu". / P.Z. Kozłowski "Działalność polityczno - dyplomatyczna...", s. 64/ Za typową dla euklidesa manierę wypada uznać jego wybiórcze traktowanie przywoływanych przezeń źródeł, w tym przypadku chodzi o zapiski Albrychta Radziwiłła. To co euklides uznał za "obciach" jest jak najbardziej przezeń szeroko omawiane. "Albrycht Radziwiłł, wstrząśnięty rozgrywającymi się wydarzeniami, pisał w 'Pamiętnikach', że Tiepolo „do tego doprowadził króla, że ten niepomny za-przysiężenia praw i nie zważając na trudności, jakie w przyszłości mogą stąd wyniknąć, prywatnie zadeklarował wojnę [z Turcją — W.A.S.], pomianował pułkowników i kapitanów, rozdzielił między nich około 80 000 dukatów bez wiedzy nas wszystkich" (...) W tym czasie król naradzał się z przybyłymi do Warszawy posłami kozackimi: Iwanem Barabaszem, Bohdanem Chmielnickim, Iwanem Eliaszem (lub Iliaszem) i Maksymem Nesterenką. Kozacy zobowiązali się do wystawienia na wojnę turecką sześćdziesięciu dobrze uzbrojonych czółen, jednak pod warunkiem otrzymania na ich wyekwipowanie sześciu tysięcy talarów (osiemnastu tysięcy złotych). Otrzymali je od ręki wraz z zapewnieniem zwiększenia liczby rejestrowych z sześciu do dwudziestu tysięcy (...) Na polecenie monarchy kanclerz wielki koronny Jerzy Ossoliński powiadomił kanclerza litewskiego Radziwiłła, „że wojna turecka została już ogłoszona, patenty i listy na żołnierzy rozdane [...]”. „Zapytałem — zanotował Radziwiłł — czy listy dla kapitanów były opieczętowane? Kiedy kanclerz powiedział, że «nie», rzekłem, że prędzej pozwolę odciąć sobie rękę, aniżeli zezwolę na przyłożenie pieczęci W. Ks. Litewskiego, o czym podobnie myślał kanclerz”38. Nawiasem mówiąc, wszystkie dokumenty w tej sprawie zostały opatrzone pokojową pieczęcią Władysława IV, o czym — być może — nie wiedział żaden z kanclerzy. Taką też pieczęć nosił prawdopodobnie i przywilej dla Kozaków". /W.A. Serczyk "Na płonącej Ukrainie. Dzieje Kozaczyzny 1648-1651", Kraków 2009, s. 29-30/
  15. Wielki terror ZSRR 1917-1991 Pomoc

    Cofnąć się można, ale w tych latach Michaił Łoris-Mielikow nie wdrażał żadnych istotnych reform administracyjnych czy ustrojowych. Z początkiem 1860 r. odnajdziemy go na stanowisku gubernatora miasta Derbent (Дербе́нт), a od marca 1863 r. jako naczelnika regionu Terek (Терской области), którą funkcję sprawował do 1875 roku. Pierwsze istotne stanowisko na szczeblu centralnym objął dopiero w połowie lutego 1880 r., kiedy stanął na czele "Najwyższej Komisji Zarządzającej..." (: Верховная распорядительная комиссія по охраненію государственнаго порядка и общественнаго спокойствія) a ministrem spraw wewnętrznych został w sierpniu tegoż samego roku. Znaleźć jak najbardziej można, tylko cały cykl liczy siedem tomów, zatem do którego z nich należałoby według euklidesa zajrzeć? Oryginalny tytuł cyklu brzmiał "Od białego caratu do czerwonego", a podany przez euklidesa tytuł "Od białego do czerwonego caratu" dotyczy skróconej i najpopularniejszej wersji, w języku polskim wydanej po raz pierwszy w 1958 r. przez londyński Katolicki Ośrodek Wydawniczy „Veritas” i jest to z kolei tłumaczenie amerykańskiego skrótu opatrzonego tytułem: "The Origin of Modern Russia" (New York 1948). I akurat w tym wydaniu nie ma nic o samym Łoris-Mielikowie a tym bardziej o jego reformach. Natomiast o ziemstwach, szerzej wspomina tylko raz i dotyczy to kwestii oświatowych z 1897 r. w ziemstwie charkowskim, relacjonowanych przez ziemskiego działacza Mikołaja Kowalewskiego.
  16. Sejmiki nic nie mają do osoby króla, który w zasadzie w nich nie uczestniczył. A gdzie dokładnie, możemy poznać ów fragment? Nie istniało wówczas prawo mówiące, że każdy sędzia musiał być szlachcicem, zatem cała ta hipotetyczna dyskusja - sensu nie miała. A Michał Chmielnicki nie był sędzią, nie wiem z kim na ten temat dyskutował euklides, ale był podstarościm czechryńskim a w zakres obowiązków podstarościego wchodziło m.in. przewodzenie odpowiednim sądom. To, że ktoś był synem podstarościego czehryńskiego nie musi oznaczać, że był szlachcicem, kluczowym dla tej kwestii jest status jego matki a i dzieje jego ojca, w tym konkretnym przypadku. Gdyby Michał Chmielnicki został (jak chcą niektórzy) infamisem to on sam jak i jego dzieci straciłyby automatycznie szlachectwo, chyba że sejm podjąłby w tej kwestii stosowną regulację. Zalecając innym wgłębienie się w temat powinien euklides sam to uczynić, jako że tą wypowiedzią kompromituje się. To nie ma nic do rzeczy, istotnym jest status prawny obowiązujący w ówczesnej Polsce a nie wywód etymologiczny. To może lepiej pozna euklides zamierzenia króla i Ossolińskiego wtedy będzie znał odpowiedź, to są kwestie tak znane, że nie wiem dlaczego nie są znane dla euklidesa. A nie rozumie ich euklides dlatego, że wymyślił sobie nieślubnego syna, wymyślił sobie księstwo dla tego syna, wymyślił kilka innych kwestii zaniedbując poznawanie faktów. Proponuję czytać uważniej, proszę podać kiedy to Ossoliński sprzymierzył się z Tatarami i na czym to polegało, bo to o nim mowa w tym fragmencie a nie o Bohdanie Chmielnickim. zainteresowany bardziej fantazjowaniem euklides zaczyna gubić się w tym o kim dyskutuje. Obciachem jest niewiedza euklidesa co do faktów. Jaka była treść listów skradzionych Iwanowi Barabaszowi? "W 1646 roku Chmielnicki znalazł się w Warszawie wśród delegatów na rozmowy z królem Władysławem IV. Rozmowy tedotyczyły ewentualnej wojny z Turcją, do której Kozacy mieli zostać użyci (...) Zamiar wzniecenia wojny z Turcją powzięty przez króla Władysława IV w kwietniu 1646 roku otworzył przed kozackimi dowódcami, w tym także przed Chmielnickim, kuszącą wizję odzyskania swobód. Podczas realizacji zamiaru wyprawy jesiennej na Tatarów (...) Ostatecznie 13 lutego 1645 roku na kolejnym sejmie Władysław IV wystąpił już z oficjalnym projektem ekspedycji wojskowej przeciwko ordyńcom. Propozycje królewskie nie spotkały się niestety z zainteresowaniem, ani posłów, ani senatorów. Paradoksalnie jednak właśnie od tego momentu król przestał już zabiegać o poparcie szlachty dla swoich projektów i zaczął działać w tym zakresie na własną rękę. Nowy plan, który zyskał konkretną formę nie był ani nowatorski, ani tym bardziej odkrywczy. Także tym razem monarcha liczył na to, że uda mu się skutecznie sprowokować ordyńców, co stworzyłoby mu dogodny pretekst do wszczęcia wojny obronnej. Władysławowi IV z pewnością dodatkowo sprzyjał fakt nie załatwienia przez sejm kwestii tatarskich upominków. Należało więc spodziewać się tego, że Tatarzy osobiście upomną się o swój haracz. Dalszy rozwój wypadków zdawał się potwierdzać królewski tok rozumowania. Do Warszawy zaczęły docierać informacje o tym, że sułtan zezwolił Tatarom na ekspedycję w głąb Polski. W ten sposób zaczęły się powoli ziszczać królewskie zamysły. Jeżeli istotnie tak wyglądała sytuacja i rzeczywiście poprzez konfrontację zbrojną z Tatarami można było doprowadzić do wojny z Turcją to pilną potrzebą stało się wcześniejsze zaciąganie wojsk..." /P.Z. Kozłowski "Działalność polityczno - dyplomatyczna Bohdana Chmielnickiego", rozprawa doktorska napisana w Zakładzie historii Europy Wschodniej UAM pod kierunkiem prof. zw. dr hab. A. Kijasa, Poznań 2014,s. 63, S. 70, s. 266-267/
  17. Pierwsza wojna światowa kojarzy się bardziej z wypijanym przez wojaków sznapsem czy poróżnieniem zdobycznej butelki wina, a jak to było z narkotykami? U schyłku XIX wieku w laboratoriach Farbenfabriken vormals Friedr. Bayer & Co. udało się zsyntetyzować heroinę, która przebojem zaczęła podbijać rynek farmaceutyczny, z czasem coraz częściej pojawiające się głosy wskazujące, że ów produkt powoduje uzależnienie sprawiły, iż ostatecznie koncern; będący dotąd potentatem w produkcji tej substancji; wycofał się z produkcji heroiny na rok przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Co przecież jednak nie sprawiło by heroina zniknęła z rynku. Na stronie organizacji Volteface zaprezentowano fragment z książki Łukasza Kamieńskiego "Shooting Up: A History of Drugs And War", z którego możemy się dowiedzieć, że: "In a December 1915 edition of the Times Savory & Moore advertised a small mail-order medical kit in a handy case containing, among other items, cocaine and heroin. And Harrods offered small packages of morphine and cocaine complete with syringe and spare needles, which was recommended as “A Useful Present for Friends at the Front.”". /"The Great War And The Cocaine Panic in Britain"; tekst dostępny na: volteface.me/ Czy zatem odnajdziemy heroinę "w okopach" tej wojny? A jak to wyglądało z innymi substancjami tego typu? Tak zwana "panika kokainowa" w Wielkiej Brytanii; którą pośrednio wywołali kanadyjscy żołnierze stacjonujący na Wyspach; była zapewne mocno przesadzoną reakcją, jak to jednak wyglądało na zapleczu frontów (koszarach, miejscach zgrupowania) a jak w pobliżu bitewnych pól? Czy w medycznych raportach bądź publikacjach odnotowano problem narkotykowy pośród wracających weteranów?
  18. Bolesław Bierut

    Cóż, hipoteza nie do obalenia i... nie do obrony. Gdyby Polscy działacze komunistyczni chcieli to by mogli, ale nie chcieli i już się nie przekonamy czy mogli. A w czasach poczdamskich rozmów władzy mieli tyle ile im dano, ale zapewne gdyby chcieli to by mieli więcej, tylko; znów; nie chcieli...
  19. Ruchy ekstremistyczne około 1968 roku w Japonii

    Cóż, że taki nie istniał? Do tej pory Japonia może się poszczycić dwoma pisarzami, którym przyznano tę nagrodę (pomijam tu "brytyjski przypadek" Kazuo Ishiguro), byli to: Yasunari Kawabata (w 1968) i Ōe Kenzaburō (1994 r.), żaden z nich przyjęcia tej nagrody nie odmówił i nie popełnił samobójstwa. W tych latach, zarówno w Japonii jak i innych krajach na "giełdzie" nazwisk ewentualnych noblistów, mających pochodzić z tego kraju, liczyły się głównie takie nazwiska, jak: Abe Kōbō, Jun’ichirō Tanizaki i Yukio Mishima. I to o tego ostatniego zapewne chodziło autorowi tematu. Poza literacką twórczością Mishima zaangażował się w politykę, był założycielem paramilitarnego stowarzyszenia Tatenoki i organizatorem "przewrotu" w trakcie którego wziął na zakładnika generała Kanetoshiego Mashitę. Wygłosił przemówienie do żołnierzy Sił Samoobrony i zażądał przywrócenia dawnej pozycji cesarzowi. Brak jakiegokolwiek odzewu na jego poczynania skłoniły go do rytualnego samobójstwa. Mishima nie miał możliwości zrezygnowania z tej nagrody, ale gdyby mu ją przyznano to mało prawdopodobne byłaby jego rezygnacja z niej, dość powszechnie wiadomym było, że bardzo na nią liczył. W 1965 r. Mishima promował w USA swą książkę "Na uwięzi" (oryg. "Gogo no eikō", ang. "The Sailor Who Fell from Grace with the Sea"; w Polsce wydano ją łącznie z "Balladą o miłości"), we wrześniu tego roku wypłynął w z Nowego Yorku w podróż dookoła świata. Docierające doń wieści, że w tym roku najpewniej dostanie upragnionego Nobla sprawiły, że specjalnie udał się do Sztokholmu by poznać miasto swego wyczekiwanego tryumfu. "Był nawet taki czas w jego twórczości, kiedy bardzo wierzył, że do - stanie Nagrodę Nobla. Pragnął być czytany na Zachodzie i chciał być tłumaczony przede wszystkim na angielski, bo wierzył, że przez ten język jest się znanym. Wręcz sobie zażyczył, by na inne języki był tłumaczony przez angielski (...) Jest też ważny, bo był kandydatem do Nagrody Nobla. Bardzo na nią czekał, ale ostatecznie jego przyjaciel, Kawabata Yasunari...". /"O dziecku chorym na śmierć" Z B. Kubiak Ho-Chi rozmawia P. Orzeł, "eleWator", nr 14, 2015, s. 17, s. 20/ "That Yukio Mishima coveted international recognition and especially the Nobel Prize is no secret. Aperrantly under consideration for the award in the same year that Kawabata won, he must surely have received with mixed feelings the news that the prize had gone to the man who, in fact, had served as mentor in his early career". /Yoshio Iwamoto "The Nobel Prize in Literature, 1967-1987: A Japanese View", "World Literature Today", Vol. 62, No. 2, Spring 1988, s. 219/ Co tam: "ostatni samuraj", Ian Buruma na łamach "The New York Review of Books" (10 October 1985), przy okazji omówienia filmu Paula Schradera "Mishima: A Life in Four Chapters" zatytułował swą recenzję "Rambo-san". Cóż, w warstwie werbalnej - restauracja dawnych wartości, odrzucenie obcych wpływów i rozwiązań politycznych, wzmocnienie pozycji cesarza i pozycji imperialnej państwa, wszystko w sumie wyłożył w swej przemowie wygłoszonej z balkonu w bazie wojskowej. W ogólnym oglądzie był nacjonalistą i przywódcą organizacji prawicowej. Niektórzy pisali nawet o jego faszyzmie, a niektórzy, jak np. Keith Vincent (por. tegoż "Mishima Yukio: Everyone’s Favorite Homofascist", "Multitude", 13, été 2003) o "homofaszyzmie". Bywają jednak badacze, którzy wskazują, że wiele z jego propozycji i idei mogły być z powodzeniem zaakceptowane przez Nową Lewicę. Richard Storry to uznany japonista, przez wiele lat dyrektor Far East Centre w oksfordzkim St Antony's College, autor m.in.: "A History of Modern Japan", "Double Patriots a Study in Japanese Nationalism". Zauważył on, że jeśli Mishima znalazłby w Japonii naśladowców to raczej wywodziliby się oni z Nowej Lewicy niż ze Starej Prawicy (w: "Reform and Revolution in Asia" ed. G.F. Hudson). Podobne, paradoksalne zbieżności widzi Hisaaki Yamanouchi, autor "The Search for Authenticity in Modern Japanese Literature", który napisał: "Mishima detested the progressive or left-wing Japanese intelectuals, but he did not align himself with the Liberal Democratic Party either. Nor was he prepared at all to link with the right-wing organizations, in spite of the ultra-nationalism of his own Shield Society. Irnically enough, Mishima could have agreed with the dissident students of the New Left who played the leading role in the 1968-69 university upheavals. For despite their different views on such matters as the Imperial authority both Mishima and those students aimed their crticism at the order and prosperity of present-day Japan" /tegoż, "Mishima Yukio and his Suicide", "Modern Asian Studies", Vol. 6, No. 1, 1972/ Realnych szans na skuteczny przewrót polityczny to ta akcja nie miała i Mishima raczej zdawał sobie z tego sprawę, a cały ten coup d'état należy traktować bardziej jako pewną teatralizację, tyle że wcieloną w życie, w odróżnieniu od ceremonii Yūkoku-ki (: "rocznica śmierci patrioty"), którą odgrywał corocznie ze swymi towarzyszami. A wszystko to było zgodną z jego koncepcją filozoficzno-artystyczną.
  20. Jednak nie... całkiem obiecująca kariera wojskowa Charlesa à Courta (który po śmierci swego ojca używał nazwiska Repington) została przerwana w czasie drugiej wojny burskiej za sprawą jego romansu z żoną urzędnika kolonialnego, po odejściu ze służby (w stopniu pułkownika) poświęcił się pracy korespondenta wojennego, w czasie tytułowego konfliktu pracował głównie dla londyńskiego "Timesa". W 1920 wydał on w londyńskiej firmie wydawniczej Constable and Company (znanej wielu miłośnikom literatury grozy, za sprawą pierwszego wydania Brama Stokera opowieści o Draculi) swe dwutomowe opracowanie, którego tytuł brzmiał "The First World War 1914-1918", z podtytułem: "Personal Expierience". "The wieght of the initial effort made by Germany should increase our respect for the valour of those, mainly Frenchmen, but also British and Belgians, who checked the first onsets and won the vistory of the Marne. Not until the whole into field, and had been well beaten, did Germany give up. The character of this war of attrition must always remain in our minds when we read the story of the First World War". /tegoż, "The First...", London 1920, s. 16/
  21. Jak najbardziej miał przygotować, tyle że miało to być wymierzone przeciwko Tatarom krymskim a w dalszej konsekwencji wywołać wojnę z Turcją. Wypowiedź eukldiesa: Zdaje się, że większość jego przemyśleń w tym temacie oparta jest na założeniu: "zdaje mi się...". Powiedziałbym, że jest to ABC a nawet idée fixe euklidesa, bez agentów Ziemia przestałaby się kręcić, czekam jeszcze na wypis z lektury Sekretu... Jak rozumiem dla euklidesa: w przeddzień, to jakieś dwa lata? A jakiż to historyk stwierdził, że była kochanką? Zdaje sobie sprawę euklides, że wedle większości historyków Zygmunt III Waza w odróżnianiu od swego ojca wykazywał się wstrzemięźliwością a jego małżeństwo było; jak rzadko u koronowanych głów; zgodne i szczęśliwe? Nie dziwi euklidesa, że nikt z dworzan nie zauważył, że stara panna nagle się mocno zaokrągliła? Możemy poznać jaki to zamiar tkwił w wysłaniu tego nieślubnego syna do czehryńskiego chutoru?
  22. Niewolnicy obok chłopów

    Ten synod to raczej przynależy jeszcze do świata antycznego no ale to nieistotne. Tylko co ma wynikać z brzmienia ustalonego tam kanonu 41, bo to jego treść przywołała (choć niezbyt wiernie) puella? Czy gdyby na tym synodzie postanowiono, że chrześcijański właściciel niewolnika, który stwierdzi, iż ten oddaje cześć dawnym bogom w jego domostwie ma prawo go zgładzić to puella by temu przyklasnęła i pochwaliła pryncypialną postawę hierarchów? Zawsze mnie zadziwiały te roszczenia względem kościoła chrześcijańskiego formułowane z naszej XX-XXI wiecznej perspektywy. Jakoś nie wyobrażam sobie rozważań typu: dlaczego Wihtlæg nie zlikwidował (nie wystąpił z zakazem) niewolnictwa, dlaczego Julian Apostata nie zlikwidował..., dlaczego cesarz Nintoku..., dlaczego druidzi nie wystąpili przeciwko niewolnictwu... ale już kościół katolicki - to powinien. A jeśli chodzi o ów kanon: "XLI Ut prohibeant domini idola colere servis suis Admoneri placuit fideles, ut in quantum possunt prohibeant ne idola in domibus suis habeant: si vero vim metuunt servorum, vel se ipsos puros conservent; si non fecerint, alieni ab ecclesia habeantur". /H.Th. Bruns "Canones Apostolorum et Conciliorum veterum selecti", saec. IV-VII, Vol., Primum, [Berlin] MDCCCXXXIX, s. 7/ to trzeba pamiętać, że był on odpowiedzią daną tym właścicielom niewolników, którzy obawiali się niszczyć te idole. Nikt nie chciał skończyć jak retor Lampridus z Burdigali, a z drugiej strony wielu obawiało się powstania niewolników, do którego np. w cesarstwie bizantyjskim nigdy nie doszło co nie przeszkadzało by taka obawa była tam całkiem żywą. Tak wynikałoby z wyliczanki Jana Lydosa zawartej w "Perí dioseméjon", wedle których wciąż oczekiwano tego zdarzenia (por. tegoż "De ostentis" ed. C. Wachsmuth, Lipsiae 1863; nr: 7, 15, 25). To czego nie zauważają; na ogół; krytycy Kościoła to fakt, że w tym kanonie zawarto pewną zmianę "jakościową". Pytanie, na ile było to uświadomionym celem zgromadzonych na tym synodzie? O ile Tertulian wykładał, że chrześcijański pan domu jest również panem sumienia swego niewolnika, to w myśl regulacji ustalonych na tym synodzie można było wyciągnąć nieco inną interpretację tego problemu: "Tertullian erkennt also dem christlichen Hausvater ein Recht über die Gewissen seiner Sclaven zu, welches wohl auch sonst die vornicaenische Kirche bereits anerkennt — z. B. die spanische Synode von Elvira vom J. 305, indem sie christlichen Herrn nur im Falle eines zu besorgenden Aufruhrs ihrer Sclaven Idole in ihren Häusern zu dulden gestattet, — welches aber immerhin das einzige ist, das die christlichen Lehrer dem heidnischen Herrn und dem Staate überhaupt absprechen, indem sie in allen Gewissensfragen, in welchen man eben ein Untergebener Christi ist, dem Sclaven und dem Staatsunterthanen ein Recht des Widerstandes zuerkennen". /F. Overbeck "Studien zur Geschichte der alten Kirche", Erstes Heft, Schloss-Chemnitz 1875, s. 187/ Jest to opinia, jaką wyraził Regino z Prüm, warto jednak przypomnieć, że ów benedyktyński opat szedł w tej opinii wbrew intencjom Benedykta z Nursji czyli tego, który sformułował założenia zakonu: "Benedykt znosił wewnątrz ich wspólnoty zasadniczy w starożytnym świecie podział na wolnych i niewolników (...) W 'małej społeczności chrześcijan' (jak pisał Paweł VI), jaką miał być klasztor, Benedykt chciał 'przywrócić każdemu pełne prawa ludzkie niezależnie od tego, z jakiej klasy społecznej pochodził' (Jan Paweł II, 'List na 1500. rocznicę narodzin ś. Benedykta, V). Klasztorne mury wyznaczały granicę świata niewolnictwa. Już w drugim rozdziale Reguły, mówiąc o obowiązkach opata, podkreślał z naciskiem: Jeżeli nie ma jakiejś innej rozumnej przyczyny, wolno urodzonemu nie należy przyznawać żadnego pierwszeństwa przed ty, który wstąpił do klasztoru jako niewolnik (,,,). Czy wolni bowiem, czy niewolnicy, wszyscy jesteśmy jednym w Chrystusie i pod rozkazami jednego Pana dźwigamy równy [dla wszystkich] ciężar jego służby". /G. Ryś "Jeden, święty, powszechny, apostolski. Spotkania z historią Kościoła", Kraków 2016, b.p./ Nie tylko "pogeneralizowałam sobie" ale i pozwoliłam sobie "zapomnieć" o brzmieniu punktu 6 w tym Penitencjale, bo gdyby go przywołać to oskarżenie o zachłanność na niewolników autora tego zalecenia mogłaby nie być już tak oczywista. A w myśl zalecenia arcybiskupa Canterbury jeśli ktoś nabędzie kobietę, która będąc wolną była już w ciąży to zrodzone przez nią dziecko będzie wolnym: "6. If anyone acquires [as a slave] a free woman who is pregnant, the child that is born of her is free". /"Readings in Medieval History", 4th ed., ed. P.J. Geary, Toronto 2010, s. 263/ W wyrażonym w punkcie szóstym zaleceniu, Teodor z Tarsu szedł w poprzek głosom, które były bardziej powszechne w łonie Kościoła. Wystarczy przypomnieć ustalenia synodu hierarchów saskich, w którym brał udział Henryk II. Zgromadzonym tam duchownym Bernward hildesheimeński przedstawił do rozstrzygnięcia kwestię: "Oto biskup albo jakiś inny dostojnik podnosi swojego niewolnego do godności kapłańskiej i oddaje mu do dyspozycji kościół własny lub należący do kogoś innego. Ów ksiądz, ogarnięty pychą na skutek tak wielkiego życiowego powodzenia, bierze za żonę kobietę wolną i dokłada starań, aby zrodzone z niej dziecko wyzwolić z niewoli człowieka, któremu sam podlega. Czy można na to pozwolić? Po dłuższej naradzie cesarz i biskupi orzekli, że zarówno kapłan, jak i jego potomstwo mają pozostać w dotychczasowej niewoli (...) Decyzja podjęta w Goslarze wymagała zatwierdzenia ze strony Stolicy Apostolskiej i sprawą tą zajęto się w Pawii (...) synod kwestię statusu dzieci rozstrzygnął po myśli Henryka II". /R. Michałowski "Święty Wojciech - biskup reformator w Europie X wieku", w: "Granica wschodnia cywilizacji zachodniej w średniowieczu" red. Z. Dalewski, Warszawa 2014, s. 190-191/
  23. Alireza Mafiha nie został skazany za przestępstwa narkotykowe a za: "przestępstwo przeciwko Bogu", co polegało na napaści z użyciem całkiem sporego noża na jednej z teherańskich ulic. Decyzję o tym by nie powtórzyć egzekucji podjął sąd, a ów minister wyraził jedynie swą opinię. I na tym wypada już zakończyć ten XXI-wieczny wątek.
  24. Temat się tyczy innej epoki, zatem krótko - nie ma takiego prawa w USA, to taka urban legend. Kilka wzmianek o ratowaniu w ten sposób skazanego: forum.historia.org.pl - "Mój ci - jest! mój ci - jest! O wypraszaniu skazańców". Kwestię pod względem dawnego prawa na ziemiach polskich referował Karol Koranyi, bodajże w Sprawozdaniach AU albo już PAU, ale numeru i roku - nie pomnę.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.