Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Nie bardzo pojmuję... Słowianin stał się Słowianinem (hipotetycznie) przybywając na Słowiańszczyznę. A Słowiańszczyzna stała się Słowiańszczyzną: przed ich przybyciem? A w jaki sposób?
  2. A na czym ma polegać wyróżnik: "fajne"? Artykuły z KHKM - są fajne?
  3. Wpuścić czy nie wpuścić? Jak zareagować i czy w ogóle trzeba reagować?
  4. O Warszawie kilka zdań (blog)

    Kontynuując szperanie wokół Ciasnej: W całkiem porządnie opracowanych biogramach w ISB czytamy o Łukawskim: "Po egzekucji ciało, z wyjątkiem rąk, poćwiartowano i spalono na miejscu, a popioły rozwiano; ręce zaś zawieszono na słupach przy trakcie Zakroczymskim". Zatem ten jego pochówek to też raczej można rozpatrywać w wymiarze symbolicznym. Z pochówkiem Strawińskiego jest jeszcze większy ambaras. Choć pozostają wzmianki o jego kaźni, we współczesnej literaturze przyjmuje się, że wcale nie został wówczas skazany (por. Antoni Lenkiewicz "Kazimierz Pułaski"), a opis jego egzekucji pomylono z wykonaniem wyroku np. na Łukawskim. Badacze dość zgodni są, iż zbiegł do Rzymu (nie są już zgodni czy został opłacony za swe zeznania). Zgodni są też co do tego, że powrócił do kraju (za doby Księstwa Warszawskiego), a życia dokonał śmiercią naturalną jako proboszcz. Wedle Ludwika Erhardta gdzieś w augustowskim (por. "Igor Strawiński"), a zdaniem Rafała Roga gdzieś na terenie dzisiejszego województwa krakowskiego (por. "Polscy królobójcy"). Co do cmentarza i sztandaru na wieży kościelnej. Cmentarz był "gorszym" już to za sprawą najliczniej tam pochowanych, którzy wywodzili się głównie z biedoty. Wydaje się, że w związku z tym z czasem chowano tych co zostali zgładzeni na mocy wyroku. Protesty biedaków można było łatwiej zignorować. Co do znaczenia chorągwi warto rozważyć inny trop, czy nie było to nawiązanie do losu patrona? A jak z czasem coraz więcej skazanych lokowano przy tym kościele przydano chorągwi nowe znaczenie. Lilpop dołączył znacznie później, podobnie jak obaj wspomniani bracia. Trudno się natknąć na tego typu nazwisko w tym czasie w naszej stolicy. Podejrzewam, że chodziło raczej o Abrahama Gepnera, który utrzymywał wówczas wiele składów.
  5. Muzułmanie w Europie?

    W "Gazecie Wyborczej" (numer 95 stworzony przez zaproszonych pisarzy) ukazał się ciekawy artykuł Katarzyny Tubylewicz (m.in. redaktorki wespół z Agatą Diduszko-Zyglewską książki "Szwecja czyta. Polska czyta") pod tytułem "Uległość Zielonych". Autorka przedstawia powody i reakcje na dymisję szwedzkiego ministra Mehmeta Kaplana (z Partii Zielonych), który był pierwszym praktykującym muzułmaninem na tak wysokim stanowisku w tym kraju. Wybór Kaplana od razu spotkał się z ostrą krytyką, również środowisk muzułmańskich, jednak ich ostrzeżenia zbagatelizowano, a autorów oskarżano o islamofobię. Powody dymisji? Kontakty m.in. z organizacją Bozkurtlar (u nas znanej jako Szare Wilki) czy Millî Görüş. Kontrowersyjne wypowiedzi, jak ta gdzie Europejczyków walczących w szeregach Państwa Islamskiego przyrównał do Szwedów wspierających Finlandię w wojnie zimowej. Akcje, typu: zaproszenie członków Bractwa Muzułmańskiego na wykłady w szwedzkim Parlamencie, czy zaproszenie w tym samym celu Yvonne Ridley, jawnie popierającej islamskich terrorystów. Oddajmy głos autorce: "Przywódcy Zielonych nie zważali na ostrzeżenia, bo Kaplan, zaangażowany w ruchy antyrasistowskie, wygadany i pnący się po szczeblach partyjnej kariery, a do tego będący wychowanym w Szwecji imigrantem z Turcji, wyjątkowo dobrze pasował do wizerunku najbardziej otwartej i tolerancyjnej partii w kraju". "... zdecydowanie warto czytać Houellebecqua. Wprawdzie nie sądzę, by jego 'Uległość' była książką profetyczną, a Europie groziła w najbliższym czasie islamizacja, ale błyskotliwe i trafne jest przekonanie pisarza, że polityczny islam (który jest jedną z licznych odmian tej religii) będzie w Europie wchodzić w taktyczne sojusze nie z siłami konserwatywnymi, ale ze świecką lewicą. Wygląda na to, że może to być właśnie przypadek szwedzkiej Partii Zielonych, która chciała być tak tolerancyjna, że aż zaakceptowała fundamentalizm". /podkreślenie - moje/
  6. Humor

    W artykule nie ma nic o kulturze łużyckiej. A w kwestii tego znaleziska i "Lechii" to Tyberiusz antycypuje czy z czymś takim się spotkał?
  7. Dodać można: R. Oberheid "Leutnanci z Poznania" Z.Szumowski "Bitwa o Poznań 1945" S. Okęcki "Wyzwolenie Poznania" T. Le Tissier "Kostrzyn 1945. Przedpiekle Berlina" M. Karalus "Luboń 1945. Przełamanie obrony Festung Posen" G. Baumann "Poznań’45. Bastion nad Wartą".
  8. Symbolika w kościołach

    Enguerrand Quarton był autorem przedstawienia ołtarzowego (z 1453 lub 1454 r.) dla kartuzji w Villeneuve-lès-Avignon, przedstawiającego Koronację Marii. Mamy nań Boga Ojca i Boga Syna (nakładających koronę), gołębia, który dotykając ich ust objawia zstąpienie Ducha Świętego a patre filioque. Z tym obrazem jest pewien kłopot, obie postaci są fizycznie identyczne, wykonują identyczny gest, gołąb dotyka ich w ten sam sposób, na obrazie mamy rygorystyczną symetrię położenia. Rodzi to pytanie: która z postaci jest Bogiem Ojcem? Różne hipotezy opierają się na: Psalmie 109 i tradycyjnej ikonografii Trójcy Świętej, interpretacji roli fałdy szaty na łonie Marii, różnym układzie zdobienia na brzegu szat: u jednej jest pionowe u drugiej - raczej w osi horyzontalnej. I oczywiście z tych szczegółów wysnuwa się całkiem odmienne znaczenia. Czy fałd na brzuchu wskazuje na wcielone poczęcie, czyli: Boga Ojca. Jak i na jego siłę rozrodczą (Łk 1, 35)? Czy może wskazuje rolę poczęcia, czyli na: Syna? Czy, zgodnie z tradycją, Syn siedzi po prawicy Ojca? A może, zgodnie z wagą miejsc zajmowanych obok postaci centralnej (por. M. Schapiro "Theory and Philosophy of Art: Style, Artist, and Society"), Bóg Ojciec siedzi po prawicy Marii? Czy pionowe zdobienie nawiązuje do wizerunku krzyża umieszczonego poniżej, a więc na Syna? Czy może coś innego?
  9. W innym wątku Speedy napisał: A czy Niemcy rzeczywiście potrzebowali kauczuku? Czy problemem była produkcja z użyciem węgla i wapnia? Z kauczukiem (za sprawą zdobyczy japońskich) mieli również problem Amerykanie. W ich przypadku poszukiwania zastępczego produktu miały nader barwny przebieg. W tle mamy: podejrzenie o zdradę narodową (ukrywanie stosownej technologii), nieuczciwą walkę wielkich korporacji naftowych; a z poloników - (domniemaną) brytyjską siatkę szpiegowską przemycającą pewnego Polaka do USA. Jak zatem poszczególne kraje radziły sobie z pozyskiwaniem kauczuku, bądź wykorzystaniem jego zamienników?
  10. Tu akurat jestem odmiennego zdania, w warunkach prowadzenia wojny kłopotem jest gdy musimy kupować a nie możemy produkować. Jeśli jednak możemy, to kłopotliwym bym tego nie nazwał. Atoli uproszczenie całkiem uzasadnione historycznie. W ten sposób przecież reklamowaliśmy swe opony na Nowojorskiej Wystawie Światowej w 1939 roku. Amerykanie nawet jeśli mieli opracowane własne metody oparte na rafinacji ropy naftowej, to zastanawiające jest do jak odmiennych wniosków doszły dwie komisje powołane do rozpatrzenia tej kwestii: Marka Gillette'a i Bernarda Barucha.
  11. Ideał kobiety na przestrzeni wieków

    W opowiadaniu Ernsta Theodora Hoffmanna "Piaskun" ("Der Sandmann") jeden z wątków tyczy się miłości Nathanaela do Olimpii, która (jak się z czasem okazało) była automatem. W jej postaci autor zawarł jednak pewną cechę czyniącą ją bez wątpienia kobietę idealną. Jaką?
  12. W temacie "Nowa wędrówka ludów..." jancet napisał: Furiusz zaś odpisał: Nieprawda! Breivik w swoim chorym umyśle uznał, że będzie to najlepszy sposób na rozpropagowanie jego manifestu politycznego i wysłanie jasnego sygnału: The operation was not intended to kill as many people as possible, but to give ‘a sharp signal’ to the people that can’t be misunderstood,” Heger said, citing Breivik’s comments in court. “As long as the Labor Party follows its ideological line and continues to deconstruct Norwegian culture and import Muslims en masse so they must take responsibility for this treason O jaki manifest chodzi ano - In the document entitled “2083 -- A European Declaration of Independence,” which Breivik began writing while he was still a member of Norway’s opposition Progress Party, he described how the attacks would form part of a crusade against “cultural Marxism” and the rising “Islamization” of Europe. Large sections of the document have been copied from Theodore Kaczynski’s 1995 manifesto, according to the Norwegian political analysis website Document.no. Pośrednio oczywiście jest to mowa o obronie chrześcijańskich korzeni i tradycji Europy (bo jak inaczej to odczytać) ale w żadnym momencie nie głosił, ze masakra jakiej dokonał była w obronie chrześcijaństwa to Twoja manipulacja. Wszystkie cytaty za BloombergBussines - Norway Killing Suspect Ordered Into Isolation for Four Weeks Link. (...)
  13. O Warszawie kilka zdań (blog)

    Co do Ciasnej: Śmiem wątpić by około 1740 roku wytyczono ślepy zaułek będący zarazem ulicą jednokierunkową i czy w ogóle wówczas stosowano w Warszawie regulację drogową w postaci: jednokierunkowości. To jak fury np. z prowiantem dojechały już do Kanoników to jak potem wyjeżdżały? Spoczął: w sensie metaforycznym czy fizycznym? Jako że jego ciało wywieziono za miasto i spalono, to czy pochowano tam nadpalone szczątki bądź prochy? U Adryana Krzyżanowskiego znajdujemy treść wyroku (powziętego z listów Andrzeja Chryzostoma Załuskiego), w którym postanowiono: "Naprzód: pisma jego ateuszowskie, gdy je trzymać będzie w prawéj ręce na rosztowaniu wystawioném w rynku Staréj Warszawy, zostaną spalone przez kata, sam zaś obwiniony Łyszczyński wywieziony za Warszawę, tam na gorejącym stosie spalony i w proch obrócony będzie". /tegoż, "Dawna Polska: ze stanowiska jej udziału w dziejach postępującéj ludzkości ...", Warszawa 1844, s. 307/ A Józef Szujski podaje: "Przyszedł dzień spełnienia wyroku, wyrwano biednemu delikwentowi język i ucięto prawą rękę. Jan III zmiłowawszy się nad mękami szlachcica, kazał go ściąć co prędzej i ściętego wrzucić do ognia"./tegoż, "Dzieje Polski podług ostatnich badań", T. IV "Królowie wolno obrani", Cz. II 1668 do 1795, Lwów 1866, s. 35; por. także: A. Nowicki "Kazimierz Łyszczyński"/ Można dodać, że Wiktor Gomulicki stwierdza (acz jest to raczej przypuszczenie: "Ulica Ciasna jest dziś zaułkiem, przylegającym do ulicy Świętojerskiej; ongi zaś, w wieku XVII, a zapewne i wcześniej istniały w Warszawie dwie uliczki Ciasne, żadnej łączności z tamtą nie mające. Pierwsza była dzisiejsza Koźla (na Nowym Mieście); druga, obecnie już nieistniejąca, leżała w pobliżu klasztoru O.O. Bernardynów". /tegoż, "Z historyi ulic i uliczek warszawskich", Warszawa 1905, s. 12/ To która z ulic zmieniła swój bieg? Od kiedy ulica Ciasna jest ulicą "Ciasną"? "Ausmessung" z 1797 r. nie zna tej nazwy? Czy była to wcześniej tzw.: "Uliczka czyli Wjazd do Posesji"?
  14. Cmentarz gorszej kategorii?

    Zawsze istniały "lepsze" i "gorsze", wystarczy przypomnieć sobie ostatnie kłótnie o miejsce pochówku Jaruzelskiego czy Kiszczaka. Cmentarze za murami miasta nie można określić (z definicji) jako "gorsze" a to z tego powodu, że wiele krajów, swego czasu, wprowadziło regulację extra muros - na mocy której nowe cmentarze musiały być lokowane poza obrębem miasta. Z przyczyn czysto sanitarnych.
  15. Ambroży Skarżyński

    Chyba nic szerszego o nich nie wiadomo, w PSB podaje się, że: "prowadził także bliżej nie opisane działania partyzanckie na Węgrzech".
  16. Alkohol a historia

    Powiedzieć, że Irlandczycy lubią popijać nie jest chyba przesadą. Powiedzieć, że Brendan Blehan był pod tym względem hiper-Irlandczykiem - również nie będzie przesadą. Ponoć sam o sobie powiadał, iż jest: "pijakiem z problemem książkowym". /za: A. Gottlieb "Pij. Graj. Używaj"; w oryg. "Drink, Play, F@#k"/
  17. Chciałbym hodować kury

    Cóż... jak i Caprocornus zostanę zaliczony do tych co nie posiadają ociupinki wiedzy. Baa, również do tych co cierpią na zaburzenia pamięci. Jako, że mój dziadek wybudowawszy dom dla naszej rodziny tuż potem postawił kurnik. I wedle świadectwa mych oczu (i pamięci) kury jak najbardziej rosówki wcinały, co mnie wówczas denerwowało bo odbierały mi przynętę wędkarską. Co więcej, po deszczach dżdżownice licznie pojawiały się u nas na betonowej ścieżce co dziadek załatwiał wypuszczaniem kur na ten obszar, na co dzień niedostępny naszym kurom. Teraz, dzięki jancetowi, rozumiem czemu mój dziadek odsprzedał bratu swój kawałek ojcowizny i został stolarzem. On się po prostu na tym nie znał! Myśleć, że jego kury zjedzą te rosówki - cóż za pomysł! Ta sama pamięć podpowiada mi obrazy jak to kroiłem rosówki i to na kilka kawałków i oczekiwałem, że za dzień dwa pojawi się ich kilka, w mylnej dziecięcej interpretacji informacji o regeneracji. Jak to dobrze, iż na forum mamy janceta, który przekonał mnie, że wszystkie te wspomnienia są jedynie mirażem. Zapewne dziś - w dobie internetu, rozmowy na różnych forach hodowców kur, czy karmić kury dżdżownicami czy nie (kwestia nicieni itp.), są jedynie sprytnie moderowanymi kampaniami reklamowymi hodowców dżdżownic. Którzy wciskają kit nieświadomym niczego hodowcom. Ja rozumiem, że patrząc w przeszłość widzimy często całkiem różny PRL, na ogół zależnie od wyznawanej ideologii. Atoli świat przeszłości janceta, w porównaniu do mego, zaczyna mi się jawić jako świat tak inny, że zastanawiam się czy mieszkaliśmy na tej samej planecie gdzie obowiązywały te same prawa fizyczne. Może to kwestia tego, że mój dziadek był chłopem? A kury pewnie miał też bez rodowodu, takie zwykłe - zakupione od innego chłopa. To i prostaczki żarły co popadło, również dżdżownice. Może to również kwestia "rasy" rosówek? Może jancet miał do czynienia ze szczególnymi mutacjami hybrydy kalifornijskiej, takimi co to raczej wciągną kurę pod ziemię a nie: dadzą się zjeść? To by objaśniało również kwestię różnych doświadczeń z krojeniem scyzorykiem rosówek. U mnie wypełzały takie mizeroty, że i widelcem by się pokroiło, a u janceta to były takie bydlaki, że strach podejść było nawet z maczetą. "Próbowałaś kiedy przekroić dżdżownicę? Nie próbuj. Tak normalnie, nożem, to się nie da. Trzeba użyć nożyczek. Ale wtedy okaże się, że jest w środku wypełniona ziemią. Tfu!!! Nawet dla kur". Myślę, że to można objaśnić wzmiankowaną przeze mnie różnicą pomiędzy prostą kurą chłopską a wyrafinowaną kurą jaką napotykał jancet. Otóż dla wielu hodowców kura jest niemal wszystkożerna, z własnego doświadczenia wiem, że kura nie mówi: "tfu" dziobiąc w końskim łajnie. No ale to tyczy się jedynie kur-prostaczek. Te lepiej urodzone, na tego typu praktyki patrzyłyby ze zgrozą i wstrętem. "Tak dla ukonkretnienia tych "milionów" - w 2015 roku na koalicję z PiS na czele zagłosowało 5,7 mln". Zaciekawił mnie ten cudzysłów? "Ja znam jednego jedynego cudzoziemca, który kupił w Polsce gospodarstwo rolne". Zaiste potężny argument, tylko o czym ma świadczyć? Jeśli jancet nie będzie znał żadnej osoby która sprzedała ziemię na tzw. "słupa" to ma to świadczyć o nieistnieniu tego typu praktyk? "Po co ta cała nowa ustawa? Nie za bardzo rozumiem. Odnoszę wrażenie, że posłowie PiS trochę oczadzieli od nadmiaru władzy...". Trochę inaczej, o zaostrzenie przepisów co do obrotu ziemią występowało wiele osób, spośród których (jak mniemam) część stała się wyborcami PiS. Jest to zatem próba spełnienia pewnych obietnic wyborczych. Próba nieudana (znowu: jak mniemam), atoli nie wiem czy wynikająca akurat z zaczadzenia. Jest mi absolutnie obojętne czy ziemię będzie uprawiał Holender, Niemiec czy Polak - byleby robili to w odpowiedni sposób. "Ja - zajmując się historią czy ekologią (nie mylić z ekologizmem) nigdy nie słyszałem o takim systemie społecznym, ani wśród ludzi, ani wśród zwierząt, w którym nie byłoby praw przyrodzonych". A ja znowu nie słyszałem o katalogu praw przyrodzonych zwierząt. Można poznać kilka przykładów, tak np. dla: lwa i żmii zygzakowatej? "Ustawy te dają możliwość sprawdzenia, czy rolnik X ogląda TVN, czy nie. No wobec tego, co ogląda, zastosujemy prawo pierwokupu (po cenie ustalonej przez Agencję), a wobec tego drugiego - nie. Nie trzeba nawet tego realnie robić. Wystarczy, by rolnicy w to uwierzyli". Nawet przy uwzględnieniu zastrzeżenia, iż jest to wersja pesymistyczna, myśl, że rząd będzie wywierał tego typu nacisk na rolników oglądających TVN - jest tak absurdalna (i nie są to zabawne "opary absurdu" à la spółka A.S. & J.T.), że trudno to skomentować.
  18. Mnie udział Wacława Szukiewicza nie dziwi, dziwi raczej nikła wiedza Amerykanów na temat syntezy butadienu z alkoholu.
  19. Sztuka i kultura w epoce napoleońskiej

    Napoleon w listopadzie 1806 roku miał powiedzieć: "Słyszy się skargi, że nie ma już literatury. To wina ministra spraw wewnętrznych". Jeśli miał być to żart, to jednak oddaje nieco jego stosunek do sztuki literackiej, jak i pokazuje zastój w pewnym okresie. Jeden z francuskich literaturoznawców, Henri Peyre zauważał: "Niejednokrotnie stawiano pytanie, dlaczego preromantyzm francuski, który wydawał się odważny i pełen rozpędu pod piórem Jana Jakuba, Diderota i następnie kilku powieściopisarzy oraz podróżników, niebawem na tak długo stanął w miejscu. Tradycyjnie bowiem uznaje się, że aż do Lamartine'a w poezji, Mériméego, Vigny'ego, Dumasa i Wiktora Hugo w dramaturgii, Augustyna Thierry'ego w historiografii, oraz kilku powieści z lat 1820-1830, przed Stendhalem i Balzakiem, literatura francuska leżała ugorem, a romantyzm był przygaszony. Winę przypisuje się Napoleonowi...". /tegoż, "Co to jest romantyzm?", Warszawa 1987, s. 70/ Jak to zatem, w tym okresie, z literaturą francuską było?
  20. Jak secesjonista wyjdzie na ulicę i ustrzeli kilkanaście osób i oświadczy, że uczynił to w ramach obrony demokracji, to czy rzeczywiście działał w jej obronie? Chyba tylko w myśl pokrętnej ideologi wyrosłej w jego umyśle. Czy demokraci powinni się tłumaczyć z poczynań secesjonisty? Breivik deklarował się jako obrońca chrześcijaństwa, antyrasista, antyfaszysta itd. Atoli z tego katalogu jancet wybrał jedynie chrześcijaństwo. To ja przeciw takiej wybiórczości protestuję. Tego typu deklaracje wymagają jednak pewnego objaśnienia, jednak na pewno nie takiego jaki podał nam jancet pisząc o pobożnym protestancie, skoro on sam nieco inaczej się określał. Można sobie również wierzyć, że Stalin działał na rzecz światowego pokoju - bo tak deklarował. I wciąż są osoby, które z całą powagą potrafią pisać, iż komuniści dążyli do pokoju i tylko ci podli kapitalistyczni imperialiści...
  21. Nihilizm prawny w Chinach okresu rewolucji kulturalne

    Dawid Jacek Michalski w artykule "Kara śmierci w prawie karnym Chińskiej Republiki Ludowej - zarys instytucji", zauważa: "Zwycięstwo Komunistycznej Partii Chin w wojnie domowej pozwoliło Mao Zedongowi na proklamowanie Chińskiej republiki Ludowej oraz wprowadzanie radykalnych zmian politycznych i społeczno-gospodarczych. Pomimo gwałtownych przemian realizowanych przez komunistów pozwolono na zachowanie jednej z głównych tradycji nauk penalnych, głęboko zakorzenionej w tradycji chińskiej, mianowicie zachowano karę śmierci. Prawo karne okresu 1949–1997 nie było właściwie skodyfikowane. Orzekano na podstawie wielu ustaw, między innymi statutu kar za działalność kontrrewolucyjną, zagrożenie karą śmierci znajdowało się nawet w ustawie rolnej. Reakcja karna na około 95% przestępstw przejawiała się w karze pozbawienia wolności lub karze śmierci. Powszechne było stosowanie kary głównej wobec właścicieli obszarów ziemskich. Orzekały ją sądy ludowe złożone z nieprzygotowanych prawniczo składów orzekających". /w: "Gdańskie Studia Azji Wschodniej", nr 2, 2012/ Zatem nie tyle: nihilizm, co: anarchia.
  22. Dzieci holokaustu

    W 2013 roku izraelska artystka Michal Rovner w bloku 27 w Auschwitz stworzyła fryz złożony wyłącznie z rysunków wykonanych przez dzieci z obozów i gett.
  23. Obozowe Pieniądze

    "Zgodnie z artykułem 23. konwencji genewskiej z 1929 r. oficerom w niewoli należało się takie samo uposażenie jak oficerom tego samego stopnia państwa, które ich wzięło do niewoli, pod warunkiem, że nie jest wyższe od żołdu, który oficer dostawał od własnej armii. Konwencja nic nie mówi o szeregowcach i podoficerach. W II wojnie światowej żołd oficerom w niewoli istotnie wypłacano w Rzeszy, Włoszech i w państwach aliantów zachodnich. Miesięczne wypłaty dla oficerów – jeńców w Niemczech (z wyjątkiem Sowietów) wynosiły: podporucznik - 72 marki, por. - 81 m., kpt. - 98 m., mjr - 108 m., pdpłk - 120 m., płk -150 m., gen. bryg. - 180 m., gen. dyw. - 210 m. Oczywiście często sporna była stopa przeliczeniowa walut państw walczących, co niekiedy regulowano umowami między walczącymi stronami (np. odpowiednie układy włosko - brytyjskie i niemiecko - brytyjskie z 1940 roku). Wypłaty żołdu powinny być teoretycznie zwrócone przez państwo macierzyste jeńców po skończonej wojnie, jednak w praktyce zasada ta nie była nigdy stosowana. Pozostałym żołnierzom, umieszczonym w Stalagach, zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego, za wykonaną pracę przysługiwało wynagrodzenie. Jednak ze względu na uniemożliwienie wykorzystywania tych pieniędzy przez jeńców poza obozem np. podczas ucieczki lub podejmowania prób przekupienia strażników wprowadzono pieniądze zastępcze, które można było wykorzystywać tylko na terenie obozu. Wymiana tych bonów na walutę obiegową była możliwa jedynie w przypadku wysyłania przez jeńców pieniędzy do rodziny lub organizacji humanitarnych. Wartość pieniędzy obozowych była równowartością niemieckich pieniędzy obiegowych (1 lagermarka = 1 marka niemiecka). W przypadku Generalnej Guberni wartość 1 marki obozowej równa była 2 złotym a przy przekazywaniu pieniędzy za granicę 1 marka odpowiadała wartości funta brytyjskiego. O ile podczas I wojny światowej poszczególne obozy wydawały swoje własne bony, to podczas II wojny światowej wprowadzono emisję centralną, jednakową dla wszystkich obozów jenieckich. Emitentem tych bonów było naczelne dowództwo Wehrmachtu. Poszczególne nominały różniły się wielkością i kolorem papieru, ale wszystkie oznaczone były czerwonym trójkątem i zawierały napis: „Dieser Gutchein gilt nur als Zahlungsmittel für Kriegsgefangene und darf von ihnen nur innerhalb der Kriegsgefangenenlager oder bei Arbeitskommandos in den ausdrücklich hierfür bezeichneten Verkaufstellen verausgabt und entggengenommen werden. Der Umtausch dieses Gutscheines in gesetzliche Zahlungsmittel darf nur bei zuständigen Kasse der Lagerverwaltung erfolgen. Zuwiederhandlungen, Nachabmungen und Fälschungen werden bestraft.” [„Bon ten jest środkiem płatniczym dla jeńców wojennych i może być przez nich wydawany i otrzymywany tylko na terenie obozu lub w wydzielonych komandach roboczych w specjalnych miejscach sprzedaży. Wymiana bonów na prawne środki płatnicze może być dokonana tylko we właściwych kasach administracji obozu. Niezastosowanie się do przepisów, podrabianie lub fałszowanie będzie karane."]. Występowały następujące nominały bonów: 1 Reichspfennig, 10 Reichspfennig, 50 Reichspfennig, 1 Reichsmark, 2 Reichsmark, 5 Reichsmar, 10 Reichsmark. Wynagrodzenie jeńców zmieniało się wraz z upływem czasu i było zależne od wykonywanej przez nich pracy. W roku 1940 jeńcy Stalagu XXB Marienburg (Malbork) za swoją pracę otrzymywali od 70 fenigów do 1 marki dziennie. Mogli za to nabywać w kantynie obozowej lub kantynach w większych komandach roboczych po niskich cenach, piwo (25 fenigów), lemoniadę (20 fenigów), korniszony, melasę, sztuczny miód, cytryny, przybory toaletowe, mydło, szczotki, szelki itp. W roku 1941 obóz główny posiadał dobrze zaopatrzoną kantynę, która sprzedawała wszystkie przedmioty codziennego użytku oraz sok jabłkowy, cytryny, ale nie było w niej piwa ani świeżych warzyw. Bardzo pożądana była pasta do butów. W roku następnym kantyna nie miała już praktycznie niczego na sprzedaż, a dodatkowo mnożyły się przypadki ograniczania wynagrodzenia za "małą wydajność pracy" i zmuszanie do pracy w nadgodzinach bez stosownego wynagrodzenia lub rekompensaty w postaci dni wolnych od pracy. W obozie jenieckim Woldenberg II C (Dobiegniew) oficerowie polscy jako środka płatniczego używali bonów własnej produkcji. Wartość takiego bonu w pobliskim miasteczku była dwukrotna. Jego oryginalne wymiary wynosiły 4,5 cm x 7,4 cm. Technologicznie była to precyzyjnie wykonana odbitka drzeworytowa". /cyt. z: J. Piotrowski "Niemieckie obozy jenieckie: Pieniądz obozowy", dostępne na: www.kurierzurominski.pl/
  24. O Warszawie kilka zdań (blog)

    A z tego wpisu nic się nie dowiedziałem: jaki to drapacz chmur??
  25. W temacie: "Mistyfikacja historii" adamhistoryk pytał się o filmy typu Mockument, warto zauważyć, iż nie jest to jakaś nowość ograniczona jedynie do filmów. Spójrzmy na Amerykę Południową... El Dorado było pewną pomyłką wynikłą z nieporozumienia, a jednak na długo jego wizja zaprzątnęła umysły wielu ludzi kierujących się głównie do dzisiejszej Ameryki Południowej. Dzieło "kapitana" T. Strangewaysa: "Sketch of the Mosquito shore: including the territory of Poyais, descriptive of the country: with some information as to its productions, the best mode of culture, &c., chiefly indended for the use of settlers", za nieporozumienie już uznać nie można. Był to świadomie stworzony falsyfikat nie-odbytej podróży z kraju Moskitów, który nigdy nie istniał. Gregor MacGregor (czyli prawdziwy autor "Sketch of...") miał ciekawe (jeśli nie: awanturnicze) życie i bujną fantazję. Na tyle bujną, że uwiodła wielu ludzi, przynosząc im cierpienia a nawet śmierć. A jego książka (i jej wpływ) stała się przyczyną oficjalnego śledztwa prowadzonego przez superintendenta Edwarda Codda. Co sprawiło, że ludzie mu uwierzyli, pomimo łatwości z jaką można było wówczas zweryfikować jego rewelacje? Kim byli - ci którzy dali się uwieść jego pióru? Co stało za siłą literacką jego relacji: jego doświadczenia podróżniczo-kolonizacyjne, forma przekazu. Jakieś inne elementy?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.