-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Na stronie: http://postalmuseum.si.edu/victorymail/letter/index.html do obejrzenia krótki filmik propagandowy pokazujący cykl tworzenia V-Mail, a tu szereg oryginalnych materiałów: http://www.collectorsclubchicago.org/pdf-doc/americas-victory-mail-11-12.pdf również o Airgraphie.
-
Trochę o mniej znanych przypadkach sabotażu. Jak wiadomo Niemcy borykali się z problemem szczepionki dla swych żołnierzy przeciwko durowi plamistemu: "Nie sposób nie wspomnieć, iż zespół pod kierownictwem polskiego lekarza dr. Mariana Ciepielowskiego produkował przeszło dwa lata nieaktywną szczepionkę przeciwtyfusową prowadząc jedyny tego typu sabotaż w okresie II wojny światowej. Szczepionka ta była przeznaczona dla żołnierzy Wehrmachtu na froncie wschodnim. Było to możliwe jedynie dlatego, że wiedza niemieckich lekarzy na temat duru plamistego, a zwłaszcza metod produkcji szczepionki była żenująco niedostateczna. Równocześnie więźniowie produkowali aktywną postać szczepionki, którą wykorzystywano na potrzeby obozowego ruchu oporu oraz wysyłano do testowania w Instytucie Pasteura w Paryżu. Tuż przed wyzwoleniem obozu, dr Ludwik Fleck poinformował lekarzy SS, że produkowana w KL Buchenwald szczepionka była zabarwioną, nieaktywną substancją. Satysfakcja była podwójna, bowiem Niemcy zostali ośmieszeni nie mogąc się zemścić. Przyznanie się do tak ogromnego błędu spowodowałoby, że straciliby życie razem z konspiratorami. Epilog miał miejsce jednak dopiero kilka miesięcy później, kiedy to niemieccy naukowcy zwrócili się do przebywającego w Berlinie dr. Mariana Ciepielowskiego z zapytaniem, dlaczego szczepionka wytwarzana zgodnie z procedurą opisaną w artykule dr. Dinga nie jest skuteczna? Wówczas dowiedzieli się, że prace naukowe pisane pod przymusem przez więźniów na rzecz lekarzy SS były kpiną z ich niewiedzy i braku doświadczenia. Było to skromne, ale jakże wymowne zadośćuczynienie za poniesione zniewagi, głód i ciągły strach przed śmierci". /M. Ciesielska "Tyfus - choroba czasu pokoju i wojny", "Niepodległość i Pamięć", nr 2 (54), 2016, s. 108-109/
-
Ciekawy głos, bo z antypodów, Australijczyk Christopher Clark popełnił pracę "Die Schlafwandler. Wie Europa in den Ersten Weltkrieg zog", która wywołała (zwłaszcza w Niemczech) szeroką dyskusję. Autor dużo uwagi poświęcił kwestiom personalnym. Wskazując jak osobiste fobie i antypatie niemieckich elit prowadziły nieuchronnie do coraz większych napięć w stosunkach międzypaństwowych. To co ciekawe, pokazuje on też nieco zapomnianą rolę, jaką odegrały kobiety niemieckich polityków, wbrew pozorom wcale nie stojące wówczas w cieniu swych mężczyzn. Wbrew ugruntowanej opinii, prezentowanej choćby przez Fritza Fischera (autora ważnej pozycji: "Griff nach der Weltmacht. Die Kriegszielpolitik des kaiserlichen Deutschland 1914/1918"), wedle której wybuch Wielkiej Wojny był efektem niemieckich chęci osiągnięcia globalnej hegemonii, wskazuje na całkiem pospolitsze przyczyny. Czyli: brak perspektywicznego myślenia i skrajna niekompetencja niemieckich elit politycznych, poczynając od samej góry, czyli od samego cesarza. Autor uważa, że konflikt stał się światowym dopiero za sprawą przystąpienia doń Wielkiej Brytanii, choć uczciwie dodaje, że była to konsekwencja głupiego kroku ze strony Niemców (niejedynego zresztą), w postaci ataku na Belgię. Inaczej sądzi August Winkler, uważając, że wybuch konfliktu był konsekwencją działań niemieckiego stronnictwa wojennego (Kreigspartei). Wojna miała być niejako ucieczką do przodu, pozwalając uporać się z niemiecką socjaldemokracją, i zmienić nieodpowiednie tendencje w stosunkach wewnętrznych.
-
Związki frazeologiczne a historia
secesjonista odpowiedział nazaa → temat → Nauki pomocnicze historii
Choć "wojna futbolowa" doczekała się na forum nawet osobnego wątku, to nie pojawił się na nim podobny termin: "dyplomacja krykietowa". W Polsce termin ów na ogół używany jest w kontekście nieformalnych spotkań polityków Indii i Pakistanu podczas rozgrywek krykietowych. Tego typu sportowy pretekst był wykorzystywany w trakcie licznych licznych konfliktów czy okresów zamrożenia stosunków pomiędzy oboma krajami, choć i w okresach odprężenia uciekano się doń - wówczas starając się je pogłębić. Choć próby wykorzystania meczów krykieta w polityce odprężenia pomiędzy tymi państwami datują się już na lata pięćdziesiąte, to na ogół termin ten odnosi się do wydarzeń z 1987 roku. Rok wcześniej Indie rozpoczęły ćwiczenia wojskowe (podówczas największe w tym regionie Azji) pod nazwą "Operation Brasstacks" przeprowadzane w Rajasthanie. Wtedy to prezydent pakistański gen. Muhammad Zia ul-Haq udał na mecz krykieta (pomiędzy reprezentacjami obu krajów), który miał miejsce w Jaipurze. Krok ten zaskoczył zupełnie ówczesnego premiera Indii Rajiva Gandhiego, doszło jednak do spotkania i rozmów. Obecnie termin ów na stałe wszedł do nauk politycznych na określenie wykorzystywania imprez sportowych do tego typu celów. Angole lubią być oryginalni, zatem mają oni też zupełnie inną historię znaną pod terminem: "cricket diplomacy", a sięga ona jeszcze czasów przed drugą wojną światową i stosunków z Australią. Podczas gdy w stosunkach indyjsko-pakistańskich "dyplomacja krykietowa" służyła odprężeniu (choć nie zawsze). To w tym przypadku krykiet stał się powodem zadrażnienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy oboma krajami, perturbacjami w kontaktach handlowych, a z mniejszych reperkusji - utrącenie ucha rzeźbie ks. Alberta w Sydney i obsmarowanie go napisami: "Bodyline". "Bodyline" - to była właśnie przyczyna całego zamieszania, była to nowa taktyka przygotowana przez drużynę angielską, która głównie miała powstrzymać fenomenalnego australijskiego gracza - Donalda George'a "Dona" Bradmana. Ten sposób gry został uznany za niebezpieczny a prasa obu krajów szeroko dyskutowała, czy jest sposób gry odpowiedni dla prawdziwego dżentelmena. Z literatury: A. Næss-Holm "Batting for Peace. A Study of Cricket Diplomacy between India and Pakistan" P. Oborne "Wounded Tiger. A history of cricket in Pakistan" K. Bandyopadhyay "Feel Good, Goodwill and India’s Friendship Tour of Pakistan, 2004: Cricket, Politics and Diplomacy in Twenty-First-Century India", w: "The Politics of Sport in South Asia", red. S. R. Chakraborty, S. Chakrabarti, K. Chatterjee S.M. Khan, A. Khan "Cricket Cauldron. The Turbulent Politics of Sport in Pakistan" "Cricket and National Identity in the Postcolonial Age. Following on", red. S. Wagg D. Frith "Bodyline Autopsy: The full story of the most sensational Test cricket series: Australia v England 1932-33". -
A konkretnie jakich informacji? W kwestii formalnej, Zbiór czterech opowiadań nosił tytuł "The Raj Quartet". W sieci dostępny jest tekst "The Pageant of Empire: Paul Scott's 'The Raj Quartet' and Related Versions of Imperialism in the Anglo-Indian Novel" napisany przez: Aruna Srivastava i całe mnóstwo innych artykułów, z tym że głównie w języku angielskim. Tej osobie poświęcono kilka książek, choćby: H. Spurling "Paul Scott: A Life of the Author of the Raj Quartet" P. Swinden "Paul Scott: Images of India" B.K. Rao "Paul Scott" "Behind Paul Scott's Raj Quartet: A Life in Letters", Vol. I i II, ed. J. Haswell.
-
Cóż, tak uważał choćby Jules Michelet, podawał on też mniej znaną wersję (także rosyjskiej proweniencji): "lui mort, tout était mort, et La Pogne finie!", ale dodawał: "Cette reclamation, si juste, passa presque inaperçue, on fut étouffée. Toute la littérature (qui n'est que copie, routine et redites) répète encore invariablement le mot d'invention russe: Finis Poloniæ". /tegoż, "Pologne et Russie. Légende de Kosciusko", Paris 1852, . s. 90 i 91/ I dalej dodaje jeszcze, iż pieśń legionowa ("Mazurek Dąbrowskiego") miała być odpowiedzią na tę rosyjską legendę: "le sublime démenti que nos légions polonaises donneret au mensonge des Russes: Finis Poloniæ". /s. 95/ Jednak większość badaczy skłania się do przypisania autorstwa tej wypowiedzi Prusakom. Tak uważał prof. Józef Tretiak, który jej pochodzeniu poświęcił opracowanie: "Finis Poloniae! Historja legendy maciejowickiej i jej rozwiązanie". Podobnego zdania był generał Franciszek Maksymilian Paszkowski, powiernik Naczelnika, późniejszy inicjator usypania Kopca Kościuszki w Krakowie (autor opracowania: "Dzieje Tadeusza Kościuszki pierwszego Naczelnika Polaków” z 1872 r.). Przemawia za tym: pruska rządowa gazeta (wychodząca w Poznaniu) jako pierwsze znane źródło skąd wyszła informacja o takich słowach. Jak i fakt, że to właśnie w pruskiej prasie ochoczo kolportowano taką wersję maciejowickich wydarzeń. W prasie rosyjskiej tego typu relacji wówczas nie było. Poza europejską prasą, która podchwyciła ów pruski wymysł, do spopularyzowania takich słów przyczynił się Philippe-Paul de Ségur za sprawą swych "Décade Historique", gdzie zresztą przywołał je, co charakterystyczne, za "Kölnische Zeitung". Warto dodać, iż w jego archiwum domowym zachował się list Kościuszki, związany z wcześniejszą korespondencją dotyczącą sprawy zdrady księcia Adama Ponińskiego, o której pisał francuski historyk. Jest też tam i ustęp poświęcony "Finis Poloniae", fragment ów przytoczono w artykule "Finis Poloniae!" podpisanym "p" (Stanisław Pepłowski?) zamieszczonym w lwowskiej "Gazecie Narodowej": "... powinienem był wspomnieć jeszcze o jednym fakcie, odnoszącym się do nieszczęsnej bitwy Maciejowickiej, którego wyjaśnienie jest koniecznem. Nieświadomość albo zła wola sprzysięgły się, by wcisnąć mi w usta wyrażenie Finis Poloniae, którego użyć miałem w dniu tym nieszczęsnym. Otóż przedewszystkiem już przed końcem walki byłem niemal śmiertelnie ranny i dopiero po dwu dniach, będąc już w rękach nieprzyjaciół, odzyskałem przytomność. Tem samym wykrzyk ów nierozumny i zbrodniczy u każdego Polaka byłby tem bardziej takim w moich ustach (...) Byłbym Panu wielce obowiązany, gdybyś w nowem wydaniu swego dzieła zechciał pominąć owe Finis Poloniae, a oraz mam nadzieję, że powaga Pańskiego imienia wpłynie na tych wszystkich, którzyby w przyszłości zechcieli powtarzać te wyrazy, lub przypisywać mi to bluźnierstwo, przeciwko któremu zastrzegam się z głębi serca itd. W Paryżu 20 Brumaire, Rok XII T. Kościuszko". /tamże, R. XXXIV, nr 68, Lwów 24 marca 1894, s. 4/ W polskich kręgach za upowszechnienie tego "wykrzyku" odpowiada... Słowacki.
-
Wiki podaje: Można rozwinąć to "prawdopodobnie": "Istnieje wiele wersji na lemat pochodzenia rodziny Obitzów. Według jednej z nich przodkami Kuria Obiiza mieli być Czesi, którzy przybyli do Prus w XIII w. wraz z czeskim królem Ottokarcm 1 Przyczynili się do wybudowania Królewca4. Inna zaś wskazuje na śląskie pochodzenie rodzi* ПУ> gdzie Obitzowie mieli otrzymać szlachectwo od Habsburgów i dojść do wielu dostojeństw. Protoplaści brzozowskich Obitzów - dwóch nauczycieli - mieli przybyć do Prus ze Śląska w czasach Fryderyka Wielkiego5. Według zaś wersji przedstawionej Karolowi Malikowi Kurt Obitz wywodził się z prastarej rodziny słowiańskiej, której pierwotne nazwisko brzmiało najprawdopodobnicj Kopeć, co bismarckowscy urzędnicy przerobili podobno na niemiecką modlę'“. Matka Obitza •mała pochodzić z rodziny litewskiej lub niemieckiej". /A. Szymanowicz "Kurt Alfred Obitz - naukowiec i działacz mazurski (1907-1945)", "Komunikaty Mazursko-Warmińskie", nr 1 (255), 2007, s.19/
-
Tygodniowym, była to wycieczka zorganizowana przez sowiecki "Inturist", Wańkowicz nazwał to przedsiębiorstwo rezerwatem w którym hodowano "silnowalutową burżuazję". Wańkowicz postanowił napisać reportaże z tego kraju uważając, że dotychczas w Polsce opisy rzeczywistości sowieckiej były "na niebywale niskim poziomie". Uważał, że ta książka nie spodoba się polskim "jurnym szlachcicom", ale także bolszewikom i rosyjskim emigrantom. Największe wrażenie wywarł chyba na swej ciotce, która natknęła się w witrynie księgarskiej u Arcta na promocję "Opierzonej rewolucji " i "Szczenięcych lat". Na stworzonej tam inscenizacji Wańkowicz jednemu ze swych prapraprzodków zdejmuje tarczę herbową a zawiesza w jej miejsce bolszewicką gwiazdę. W konsekwencji: "... omdlały zezwłok jednej z ciotek trzeba było ciągnąć (...) do wezwanej taksówki". A bolszewicy raczej się z takiej książki cieszyli. O ile realia opisywał dość wiernie, to ich interpretacje są miejscami nader naiwne. Wystarczy jeden przykład, wedle Wańkowicza ludzie nie skarżyli się na wszechobecną biedę z powodu dumy ze swej socjalistycznej ojczyzny. Nie wpadł na to, że mogli się bać obcemu wyznać swe prawdziwe odczucia?? /cyt. za: A. Malcer-Zakrzecka "Melchiora Wańkowicza dwa odmienne spojrzenia na Rosję", "Jednak Książki", nr 5,2016/ Spod jego pióra dodać można: "Strzępy epopei" (1923 ) oraz "Szpital w Cichiniczach" (1926). Po podpisaniu paktu o nieagresji, tego typu wycieczki stały się u nas modne. Głownie jako pokłosie tego typu wyjazdów powstały m.in.: A.Słonimski "Moją podróż do Rosji", 1932 Z. Nowakowski "W pogoni za formą", 1934 A. Janta-Połczyński "Patrzę na Moskwę", 1933, "Wzdłuż i wszerz przez Z.S.R.R", 1933. S. Cat-Mackiewicz "Myśl w obcęgach. Studia nad psychologią społeczeństwa w Sowietach", 1931 J. Berson "Nowa Rosja. Na przełomie dwóch piatiletek", 1933; "Minus Moskwa", 1935", "Kreml na biało", 1936 H. Szoszkies "Rosja Sowiecka w 1936 r.", 1937 M. Lepecki "Sybir bez przekleństw. Podróż do miejsc zesłania marszałka Piłsudskiego", 1934; "Sowiecki Kaukaz. Podróż do Gruzji, Armenji i Azerbejdżanu", 1935. Dodać można: P. Istrati "Panait Istrati o Rosji Sowieckiej. Sprawa Rusakowa", "Wiadomości Literackie", nr 10, 1930 Z. Nowakowski "W pogoni za formą. Wrażenia z pobytu w Moskwie", 1934 H. Lenczewska-Bormanowa "ZSSR w oczach kobiet", 1936. Omówienie tego typu twórczości: J. Kochanowski "Spojrzenie na Rosję" tegoż, "Podróż do innego świata. Polskie reportaże z Rosji Radzieckiej 1922 -1936", w: "Polacy i Rosjanie. 100 kluczowych pojęć" red. A. Magdziak-Miszewska, M. Zuchniak, P. Kowal.
-
By być dokładnym, to wedle jego słów: w czerwcu. "Vacaresti, cerkiew i ikona stały się osią naszego nowego życia. Według oryginału zamówiłem kilka kopii. Wielką, na półtora metra długości, dałem do cerkwi św. Spirydona, aby potem, 24 czerwca 1927 roku, w św. Jana Chrzciciela, zawiesić ją w zbudowanym przez nas samych Domu Studenta (...) Tego też dnia, z grupy (byłych więźniów) Vacaresti, o 10-ej wieczorem, powołuję Legion Michała Archanioła". /R. Wyborski "Lepiej, żeby jeden zginął", "Fronda", nr 6, 1996, s. 28/ Czy rzeczywiście za życia Corneliu Codreanu obie organizacje można uznawać za faszystowskie? Z literatury: T. Dubicki, K .Dach "Żelazny Legion Michała Archanioła. Z dziejów ruchu faszystowskiego w Rumunii" N.M. Nagy-Talavera "The Green Shirts and the Others. A History of Fascism in Hungary and Rumania".
-
Cóż, Machaut nigdy nie popełnił takowego traktatu, dzieło (będące zapewne kompilacją prac różnych autorów) o takim tytule (: "Ars Nova", dat. na ok. 1318 r.) przypisywane jest Filipowi z Vitry. Jakie znaczenie dla muzyki kościelnej miały działania, które miał rozpocząć Grzegorz I Wielki, czyli prace nad stworzeniem kolekcji cantus romanus, która miała zastąpić "anarchiczne" cantus planus? Jaki wpływ na wykonywanie pieśni mogło mieć wprowadzenie notacji na czterech liniach?
-
Dla zainteresowanych: M. Fuks "Żydowska prasa w okresie okupacji hitlerowskiej w Polsce (1940-1943)", "Kwartalnik Historii Prasy Polskiej" 1977, t. 16, nr 2.
-
Jezus - wielka postać czy zwykły cieśla?
secesjonista odpowiedział Narya → temat → Wierzenia i religia
Dla zainteresowany wątkiem ojcowskim a takich co nie szukają taniej sensacji: E. Lipiński "Pandera and Stada", "Studia Judaica", nr 2, 2008. -
Ja i olimpiada
secesjonista odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Katalog artykułów historycznych użytkowników
I część II (względy ograniczeń w liczbie cytatów). Nie wiem po co Tyberiusz silił się tu na pokaz nadmiernej erudycji, zamiast napisać bardziej czytelnie: „myśl filozoficzną: epikurejską i stoicką”. Wypada również rozważyć czy forma: „Ogrody” jest poprawną. Czy w źródłach pisano o: "κήποι" czy raczej o: „κήπος”? Czyli co konkretnie cytował? Mógłby nam przybliżyć Tyberiusz czyj to jest utwór, bo ja jakoś nie kojarzę takiego tytułu, prócz „Ἰλίου ἅλωσις” („Η άλωση της Τροίας”) Tryfiodorosa z Panapolis, ale tego utworu Neron znać nie mógł. Problem w tym, że dla poważnych badaczy nie istniała rzymska religia, tylko szereg wspólnych kultów o charakterze religii państwowej. Znam szereg religii pogańskich, których wyznawcy gardzili dobrami życia doczesnego, że o praktykach hinduskich ekstatyków nie wspomnę. Nie od rzeczy byłoby przypomnieć, że przywołani przez Tyberiusza stoicy, których myśl zyskała dużą popularność w antycznym Rzymie, wyznawali dość anty-hedonistyczną postawę. Czy spotykali się z niezrozumieniem? A skąd taka data? Ja spotkałem się się z innym datowaniem: „Edykt (reskrypt) Mediolański z 313 r. jest uznawany przez niektórych badaczy za punkt zwrotny w dziejach Europy, a nawet świata”. /B. Szlachta „Stosunki Państwo – Kościół w historii zachodniej myśli politycznej”; fragmenty dostępne na: jaszczur.czn.uj.edu.pl/ „ Jeszcze przed wydaniem edyktu mediolańskiego Konstantyn nadawał czynił już akty na korzyść chrześcijan (...) Po porozumieniu z panującym na Wschodzie Licyniuszem ogłosił 15 VI 313 roku edykt w Mediolanie". /A. Czarnota, K. Dobies, K. Jędra „Prześladowania chrześcijan w pierwszych wiekach”; praca dostępna na: www.wtl.us.edu.pl/ Tak już na marginesie, w Mediolanie (i w 312 i 313 r.) nie spisano żadnego dokumentu, nie wystawiono żadnego edyktu. To co znamy pod tą nazwą to fragment listu Licyniusza do namiestnika Bitynii, a który został ogłoszony, nie w Mediolanie a w Nikodemii. Co do uwag ogólnych, to tekst jest taką próbą niby obiektywnego przedstawienia przeszłości. Która oczywiście obiektywną nie jest, i nie trzeba znać poglądów Tyberiusza by to stwierdzić. Osią pracy jest wskazywanie na opozycję: religia chrześcijańska a religie pogańskie. Obraz tych drugich to taki wyidealizowana laurka. Mamy zatem religie wzajemnie szanujące się nawzajem, istnieje pełna tolerancja pomiędzy ich wyznawcami, a wszyscy żyją sobie zgodnie pospołu bez waśni religijnych. Obraz naiwny, a co gorsza fałszywy. Politeizm nie wyklucza wrogiej postawy względem innego wyznania I kolejna uwaga, co do przedstawionej „bibliografii”. Zadziwia mnie fakt braku jakiegokolwiek opracowania dziejów Kościoła a zwłaszcza prac traktujących o jego „rozdziale rzymskim”. Aż się prosi o sięgnięcie po takie prace, jak wymieniona już książka Wincentego Myszora, Antoniego Żurka „Pierwsze wieki Kościoła (I-VII)”, Ewy Wipszyckiej „Kościół w świecie późnego antyku”, Marcela Simona „Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa”, by wymienić tylko kilka tytułów. Jeśli praca tyczy się nowej religii, która pojawia się w starożytnym świecie rzymskim, a w tekście nie natrafiamy na terminy: „superstitio”, objaśnienie jak rozumiano wówczas ateizm, jak to się stało, że chrześcijaństwo „uzyskało” status: „religio illicita”, to trzeba skonstatować, iż temat został potraktowany po łebkach. A temat przenoszę do stosowniejszego działu. secesjonista -
Ja i olimpiada
secesjonista odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Katalog artykułów historycznych użytkowników
Tekst, jak to tekst u Tyberiusza, czyli niosący charakterystyczne cechy jego stylu, w postaci: niechlujstwa co do formy i prezentowania całego katalogu błędów językowych: ortograficznych, stylistycznych, interpunkcyjnych. Błędy zaczynają się już od drugiego zdania… a przeszło dwadzieścia błędów i niedoróbek stylistycznych można było uniknąć używając tak zaawansowanej technologii informatycznej, jak: automatyczne sprawdzanie pisowni, która jest na wyposażeniu praktycznie każdego porządnego edytora tekstu. Jeśli np. w gazetowym quizie, ktoś na pytanie: ”Jak brzmiało nazwisko Marszałka i Naczelnika państwa w czasach II RP”, nadeśle odpowiedź, że: ”Piłsudzki”, to odpowie błędnie. Choć wszyscy będą sobie zdawać sprawę, iż wie o kogo chodzi. Tak też jest i u Tyberiusza, jego niechlujstwo w efekcie daje błędy, których można by uniknąć przy uważniejszej redakcji własnego tekstu. Kilka zatem uwag. Mercja (Miercna rīce) to było takie państwo ze stolicą w Tamworth, a kochanką Kommodusa była: Marcia Aurelia Ceionia Demetrias. Zamieszki miały miejsce w: Lugdunum (inna, rzadsza nazwa: Lugudunum). Skąd konkretnie wziął Tyberiusz tych trzydziestu wiernych, bo jest to niezgodne z przekazem (wtórnym) Euzebiusza z Cezarei. Skoro było to: „drugie prześladowanie”, to znaczy, że i było „pierwsze prześladowanie”. Nie zdziwiło Tyberiusza, że „pierwsi męczennicy” pojawiają się dopiero przy „drugim prześladowaniu”? Gdyby Tyberiusz zadał sobie znacznie więcej trudu, może odnalazłby w zasobach sieci takie trudno dostępne miejsce, przez wtajemniczonych i zaawansowanych internautów nazywane: Wikipedią. Tam pod hasłem: „Męczennicy wczesnochrześcijańscy” odnalazłby listę osób uznanych za męczenników, a których śmierć poprzedza prześladowania z czasów rządów Domicjana. Jest ich tam wymienionych - trzydziestu trzech ( (stan na marzec 2016 r.) . Warto dodać, że wspomniane małżonkowie, choć występują w „Martyrologium”, to w kościele rzymskokatolickim nie są wymienieni jako męczennicy. A to już czysta fantazja, nic nie wiemy pewnego o tym by Domitylla została skazana jak jeż mąż. Wersji jej śmierci jest kilka, trudno zatem kategorycznie stwierdzić by wykonano na niej wyrok. Przy takim zapisie (: z wielkiej litery) ja zrozumiałbym, że była ona córką siostry Gajusza Juliusza Cezara, a nie: siostrą Domicjana. Błędna zapisano jego miano, był to Lucius Caecilius Firmianus Lactantius, zwany Laktancjuszem. /por. jego teksty w: „Antologii Literatury Patrystycznej” w tłum. M. Michalskiego/ Jak na młodzieńca przyznającego się do lewicowych poglądów, zaiste dziwnie rozumie Tyberiusz pojęcie miłosierdzia. Miłosiernym zatem jest skazanie na śmierć za bycie wyłącznie chrześcijaninem. W myśl orzecznictwa z czasów Trajana, bycie chrześcijaninem i niezgoda na oddanie czci bóstwu rzymskiemu były wystarczającymi przesłankami do skazania na śmierć. Z korespondencji cesarza z gubernatorem (legatus pro praetore) Bitynii i Pontu – Pliniuszem Młodszym dowiadujemy się, iż chrześcijanie mają być skazywani nie za jakieś wykroczenie względem rzymskich praw, a ze względu na swą wiarę. /por. W. Myszor „Chrześcijanie w Cesarstwie Rzymskim w II i III wieku”/ Tak dla sprawdzenia… w państwie Nibylandii rządy objęła skrajna prawica, w myśl nowego prawa, każdy komu udowodniono lewicowe poglądy skazywany był na śmierć. Jednocześnie prawicowi sędziowie nie przyjmowali donosów bez podpisu a stosowne służby aktywnie nie wyszukiwały lewicowców. I takie prawicowe rządy Tyberiusz nazwałby: miłosiernymi? Nie sądzę. A potrafi wskazać Tyberiusz stosowny zapis prawny na mocy którego można było w czasach Trajana skazać chrześcijanina za bycie chrześcijaninem? Otóż ten niekreślony „jakiś podatek” to tzw. Fiscus Iudaicus, który ma całkiem pokaźną literaturę. Zmartwię Tyberiusza, nie został on wprowadzony za panowania Domicjana a – Wespazjana (miał być przeznaczony na odbudowę Templum Iovis Optimi Maximi). Za rządów tego pierwszego jego zakres został jedynie zwiększony. A można było dodać, że za Nerwy podatek ów nie dotykał już chrześcijan, jak i nie stanowił obarczenia dla wszystkich Żydów. I to już za jego panowania wprowadzono zakaz oskarżania o „życie na sposób żydowski” (D. Kasjusz, „Historia Romana”, 68, 1-2). /o daninie: por. M. Heemstra „The Fiscus Judaicus and the Parting of the Ways”; M. Goodman „The Fiscus Judaicus and Gentile Attitude to Judaism in Flavian Rome”, w: „Flavius Josephus and Flavian Rome” ed. J. Edmondson, S. Mason, J. Rives/ Otóż Kommodus nie był bezpośrednim poprzednikiem Sewera, ich panowania dzielą okresy sprawowania władzy przez: Publiusa Helviusa Pertinaxa i Marcusa Didiusa Salviusa Iulianusa. -
Odtrącenie Olimpias i Aleksandra przez Filipa
secesjonista odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Starożytna Grecja
Ostatecznie jednak "nie wywalił" Aleksandra, a jak starałem się wskazać - pozostawił sobie stosowną furtkę i bardzo szybko ją wykorzystał. Problem w tym, że Tyberiusz zapomina o pozycji tej kobiety, która zyskuje tytuł Eurydyki. Obok samego władcy, to najważniejsza osoba na dworze rodu Argeadów. Przy uwzględnieniu charakteru i ambicji Olimpias, trudno sobie wyobrazić by zakochany Filip los swej Kleopatry miałby niejako złożyć w ręce Olimpias. Wyobraża sobie Tyberiusz sytuację, w której Filip namaszcza Aleksandra na swego następcę, na dworze rządzić chce Olimpias - z racji swej roli królowej-matki, Filip często udaje się na wyprawy wojenne, a jego najukochańsza małżonka próbuje również rządzić jako królowa? Wraca z pola bitewnego do alkowy Kleopatry, a ta zatruwa mu życie: co będzie kiedy urodzę potomka, przecież Olimpias każe go zaraz zadusić, a któż się przeciwstawi nowej Eurydyce? A co się stanie ze mną samą, kiedy ciebie zabraknie mój ukochany królu? I byłyby to utyskiwania całkiem zasadne, zważywszy, iż ostatecznie Olimpias zmusiła Kleopatrę do popełnienia samobójstwa. A tak, Filip mógł w miarę spokojnie oczekiwać na potomka Kleopatry. Z jej strony nie musiał się obawiać "trucia głowy" - bo Olimpias pozostaje na wymuszonym wygnaniu. Powrót Aleksandra mógł przed nią wytłumaczyć, że to jedynie chęć wykorzystania go w operacjach militarnych, a jak mi urodzisz syna, to przecież zawsze możemy Aleksandra oddalić - powracając do kwestii bękarciego pochodzenia. Olimpias też jest nieco utemperowana, bo wreszcie Aleksander powraca do stolicy, zdobywa doświadczenia polityczne i wojskowe, ma okazję tworzyć własne zaplecze w wojsku jak i na dworze. Trudno uwierzyć by ów obraźliwy toast nie był wygłoszony za wiedzą macedońskiego władcy. Uważam, że Filip tworzył grunt pod przekazanie władzy przyszłemu potomkowi Kleopatry. Ale że z potomkami różnie jednak bywa, nie palił za sobą wszystkich mostów. Gdyby nie wydarzenia w Ajgaj, gdyby wyprawa przeciwko Persom byłaby udaną, gdyby Kleopatra szybko obdarzyła go potomkiem... czy wówczas mielibyśmy Aleksandra Wielkiego? Wątpię... -
Odtrącenie Olimpias i Aleksandra przez Filipa
secesjonista odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Starożytna Grecja
Po pierwsze, Filip niczego takiego nie stwierdził, może Tyberiusz podać źródło tej informacji? Po drugie, warto pamiętać, że często racjonalizujemy działania znanych postaci historycznych, umieszczając ich decyzje wyłącznie w sferze np. polityki, zapominając iż są to zwykli ludzie, kierujący się irracjonalnymi porywami emocji. Zatem trzeba z pewną ostrożnością interpretować każde działanie jako element gry politycznej, a precyzyjniej: wyłącznie jako takie. Słusznie Krzysztof Nawotka zauważa, że takie jednostronne postrzeganie działań Filipa: "... wynika z bardzo jednostronnego postrzegania władcy Macedonii (a może w ogóle każdej wybitnej postaci politycznej) jako bytu czysto racjonalnego, nie kierującego się nigdy w życiu niczym poza kalkulacją zysków i strat". /tegoż, "Aleksander Wielki", Wrocław 2004, s. 122/ Wypada spojrzeć na to co się wówczas działo w alkowie Filipa i jakie to niosło konsekwencje. To co musiało zaprzątać umysł tego władcy to m.in. kwestia sukcesora. Do 337 r. p.n.e. miał on sześć żon (ew. siedem jeśli przyjąć, że i córka króla Scytów - Atheasa była jego małżonką, jak chcą niektórzy), z których każda formalnie miała równy status. Po przełomowym starciu w Beocji (Cheronea, 338 p.n.e.) Filip cieszył się posiadaniem dwóch synów, zrodzonych przez Olimpias i Filinnę. Syn tej drugiej, czyli Arridajos na samodzielnego władcę się nie nadawał za sprawą swej ułomności umysłowej, w jego przypadku w grę wchodzić mogła jedynie regencja. Stąd i najpoważniejszym kandydatem jawił się Aleksander. Oczywiście Filip nie musiał się ograniczać jedynie do powyższego wyboru. Choć tradycyjnie wybierano najstarszego syna, władca mógł jednak podjąć inną decyzję. Nie musiał się nawet ograniczać do swych potomków, z tego typu kalkulacji wynikać mogły decyzje matrymonialne władcy względem jego córki Kynane i wzmocnienie pozycji rodu Perdikkasa III. Tak czy inaczej pozycja Olimpias w takich okolicznościach była najmocniejsza, i słusznie mogła mieć ona nadzieję na to, że w przyszłości to właśnie jej przypadnie imię Eurydyki. Jej sytuacja zmieniła się za sprawą kolejnego ożenku Filipa z Kleopatrą. Sygnałem ostrzegawczym było już jej pochodzenie - z arystokratycznego, a nie jak zazwyczaj królewskiego rodu. Za sprawą jej opiekuna Attalosa, władca macedoński wzmocnił bez wątpienia swe związki ze słynnym Parmenionem, ale jak się zdaje za tym wyborem stało po prostu uczucie. Trywialnie mówiąc: podejrzewa się, iż Filip się po prostu zabujał. Uwzględniając powyższą sugestię, Filip coś musiałby zrobić z Olimpias i jej stronnikami, których musiała zgromadzić wielu, jako główna pretendentka do funkcji i roli królowej matki. Skryte jej zgładzenie - to zamieszanie w państwie i starcie z jej koterią. Poza tym byłoby to krokiem przedwczesnym, jako że Kleopatra nie dała mu jeszcze potomka. Cóż zatem lepszego niż rzucenie cienia na jej prowadzenie się i sugerowanie pochodzenia z nieprawego łoża jej syna? Wypada zauważyć, że nie padło żadne formalne oskarżenie, które zmusiłoby władcę do podjęcia stosownego "śledztwa". Na uczcie weselnej (z Kleopatrą) padła jedynie zawoalowana sugestią z ust Attalosa, a nie: Filipa, jak podał Tyberiusz (toast miał brzmieć: "Od tej chwili ci, którzy się narodzą, by być naszymi królami, nie będą bękartami, lecz prawowitymi synami"). /N.G.L. Hammond "Filip Macedoński", Poznań 2002, s. 225/ Wynikła stąd awantura na weselu, jakikolwiek miała ona przebieg, była na rękę władcy. Zagrożona Olimpias udaje się do Epiru, władca może zatem spokojniej snuć plany z ewentualnym potomkiem Kleopatry w roli sukcesora. A gdyby te zamysły spełzły na niczym, to w odwodzie miałby Olimpias z jej potomkiem, bo przecież formalnie niczego jej nie udowodniono. Jak się zdaje Filip nie docenił jednak ambicji i determinacji swej małżonki. Jeśli wierzyć Markowi Justynusowi i jego tzw. "Epitome", miała ona nakłaniać władcę epirskiego - Aleksandra do wystąpienia zbrojnego przeciw Filipowi. A to, w ówczesnej sytuacji, władcy macedońskiemu było zupełnie nie na rękę, zważywszy na planowaną operację militarną przeciw Persom. Stąd Filip jako pierwszy szybko wyciągnął rękę do Aleksandra i namówił go do powrotu do Pelli. Zapewne też celem załagodzenia stosunków poczynił dwa dalsze kroki,w postaci wysłania Attalosa do Azji i ślubu jego córki Kleopatry (zrodzonej przez Olimpias) z Aleksandrem, władcą Epiru, który był bratem naszej Olimpias. -
Propaganda w czasach napoleońskich i mit Napoleona, także o świętym Napoleonie
secesjonista odpowiedział Estera → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Powiedzieć, że: "gdzieś umykały", to użyć eufemizmu na ostrą cenzurę prasową jaką wprowadził Napoleon (jeszcze jako konsul). Zatem wcale nie umykały, a: nie mogły się ukazywać. Zdając sobie sprawę ze znaczenia jakie dla budowania wizerunku i obrazowania "rzeczywistości" miała prasa, Napoleon ostro zabrał się za regulację tego rynku. Po pierwsze; całkiem słusznie; uznał, że wielość ukazujących się tytułów będzie przysparzać nadto wiele kłopotów z ich kontrolą. Obejmując władzę miał do czynienia w stolicy z około siedemdziesięcioma tytułami prasowymi. W styczniu 1800 r. zredukowano ich liczbę do trzynastu. "... gdy zaś Maria-Luiza wydawała na świat tak bardzo oczekiwanego następcę tronu, wydarzenie to opisywać i narodziny króla rzymskiego opiewać mogły już tylko 4 paryskie dzienniki: 'Gazette de France', 'Journal de l’Empire', 'Journal de Paris' oraz najoficjalniejszy z oficjalnych — 'Moniteur'". /T. Łepkowski "Propaganda w Księstwie Warszawskim", "Przegląd Historyczny", T. 53, 1962, s. 52/ "... wprowadzono ścisłą cenzurę typu prewencyjnego (bureau de presse w ministerstwie policji). Redakcje, złożone z ludzi jedynie tolerowanych — dziennikarzy attachés (à la police — dodaje złośliwie, acz nie bezpodstawnie Périvier) przesiewały dokładnie wszelkie wiadomości i wypowiedzi (...) Organy prasowe departamentalne (w myśl postanowień cyrkularza z 6. listopada 1807 w każdym departamencie mógł być tylko jeden dziennik), zupełnie już wyjałowione z jakiegokolwiek śladu samorzutnej i samodzielnej myśli, służyły do przekazywania niższym ogniwom administracji informacji oraz sugestii pochodzących z Paryża. W r. 1807 Fouché zabronił pismom departamentalnym zamieszczania oryginalnych artykułów politycznych. Mogły one tylko przedrukowywać wypowiedzi 'Monitora'. Prasa jako tuba rządowej propagandy rozprowadzała jej treści, i upowszechniała język w sprężyście działającym mechanizmie biurokracji cywilnej, dostarczała jeśli nie materiału, to natchnień do przemówień na rozmaitych obchodach i uroczystościach publicznych.". /tamże, s. 52-53/ Jak widać Napoleon niosący wolność wielu narodom, wolności wypowiedzi swemu narodowi nieco poskąpił... A komu wyznaczył Cesarz (w ramach propagandy) sto napoleonodorów (a król pruski tylko 288 złotych na rok? -
Sprzedam bądź kupię - wydawnictwa, starocie itp.
secesjonista odpowiedział ciekawy → temat → Hyde park
Książka Levy'ego ostatnio była dostępna w sklepie: bractwotrojka.pl. -
Tak czy inaczej takowy "sen" jednak istnieje, a ciekawym jego przykładem jest: .Warto spojrzeć na filmik w: 1:12 minucie, 1:50; czy: 2:01. Ciekawe zestawienia operatora i mnie się zdaje, że wyrażające prawdziwe podstawy tegoż "mitu".
-
Na łamach "Ruchu Muzycznego" (nr 7/8, 2016) dwa ciekawe teksty o dawnej muzyce, w dużej części poświęcone właśnie Średniowieczu. Pierwszy to fragment książki "Medieval Music and the Art of Memory" Anny M. Busse Berger, znanej amerykańskiej muzykolog, która specjalizuje się w teorii i historii muzyki średniowiecznej i renesansowej. A nosi on tytuł "Motety izorytmiczne i sztuka pamięci". Tekst w dużej części zrozumiały raczej dla osób znających dobrze warsztat muzyczny (zwłaszcza ten z przeszłości). Czyli takich dla których nie stanowi problemu zrozumienie takich terminów czy zagadnień jak: zaznaczenie talea i color u Guillaume'a de Machauta, trzynastowieczne clausuale, dlaczego w motetach izorytmicznych dwóch breves nie można było zamienić na trzy semibreves, notacja cheironomiczna a notacja Ars Nova itp. Drugi tekst to "Oblicza przeszłości muzyki",czyli rozmowa Karoliny Kolinek-Siechowicz z Pawłem Gancarczykiem (redaktorem "Ars musica and its contexts in mediewal and early modern culture", autorem: "La musique et la révolution de l'imprimerie"; redaktorem naczelnym kwartalnika "Muzyka" IS PAN). W tej rozmowie osią narracji jest kwestia improwizacji i jak to wyglądało w przeszłości, co zresztą zapowiada nieco przydługi podtytuł: "Ten sam utwór można wykonać na najrozmaitsze sposoby nie tylko w wyniku współczesnej kreacji wykonawczej, lecz także ze względu na to, że utwory muzyki dawnej miały tendencję do ustawicznej zmiany swojej tożsamości w zależności od przypisanych im funkcji". /tamże, s. 15/ W obu tekstach i laik znajdzie jednak coś interesującego, chodzi o wskazywane przez autorów rewolucyjne zmiany związane z pojawieniem się zapisu utworów w druku i jak zmieniało się wykonywanie utworów wskutek zapisywania (rękopiśmiennego). Jak śpiewanie na pamięć zmieniało się wskutek zapisków na "marginesach partytur". Z literatury: O. Strunk "Source Readings in Music History" Ch. Page "Discarting Images. Reflectionson Music & Culture in Medieval France" "Hearing the Motet: Essays on the Motet of the Middle Ages and Renaissance" ed. D. Pesce (tam szersza bibliografia co do motetów) R. Strohm "The Rise of European Music, 1380-1500" tegoż, "Music in Late Medieval Bruges" C. Wright "Music at the Court of Burgundy 1364-1419" "Antiquity and the Middle Ages: From Ancient Greece to the 15th century" ed. J. McKinnon.
-
Żydzi w armiach koronnej i litewskiej
secesjonista odpowiedział Kadrinazi → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Można dodać, że Horn posiłkował się ciekawym tekstem z epoki, to praca Meira (Majera) ben Samuela ze Szczebrzeszyna, zapisana w języku hebrajskim, zatytułowana: "Cok Haitim" (Ucisk Czasów), a która miała być wydana w Krakowie już w 1650 roku. -
Nowa Huta...
secesjonista odpowiedział FSO → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
"A w Nowej Hucie – polska wiosna. Place, rowami przeorane, pachną wspomnieniem Komsomolska, gdy pierwszy dźwig podnosi ramię (...) A w Nowej Hucie – polska wiosna. Przyjaźni doskonałym prawem inżynier schyla się nad planem w mieście o dźwięcznej nazwie: Moskwa" W. Woroszylski "Wiosna" Czas gdy Nowa Huta była powszechnym obiektem wzruszeń i emocji szeregu artystów (mniejsza o to na ile autentycznych) nieco już przeminął, co nie znaczy by jej rola w tym zakresie całkowicie wygasła. Alternatywną Nagrodę Dramaturgiczną (przyznawaną w Gdyni) w 2016 roku, zdobyła sztuka Sandry Szwarc "Supernowa Live", w której opowiada o tym mieście w konwencji hip-hopu. Autorka w jednym z wywiadów ("Mówi Nowa Huta", "Dialog", nr 10, 2016) opowiedziała jak w nowohuckiej filii Muzeum Miasta Krakowa natknęła się na znaczek przedstawiający kobietę w kwiatach z napisem: "Możesz wyrwać dziewczynę z Huty, ale Huty z dziewczyny nie wyrwiesz". Z publikacji wartych wzmianki: zbiór reportaży Renaty Radłowskiej "Nowohucka telenowela", praca zbiorowa o tym czego w NH zabrakło - "Nowa Huta. Architektura i twórcy miasta idealnego. Niezrealizowane projekty" pod red. Anny Biedrzyckiej, Moniki Golonki-Czajkowskiej "Nowe miasto nowych ludzi. Mitologie nowohuckie". Odnotujmy też reprezentantów literatury popularnej, czyli dwa kryminały, w których NH stanowi jedną z bohaterek, to Hanny Sokołowskiej "Kosa,czyli ballada kryminalna o Nowej Hucie" i "Koty, czyli złap mnie w Nowej Hucie". Ciekawym pomysłem jest album z fotografiami ukazującymi miejsca i ludzi którzy zniknęli za sprawą powstania NH (m.in. z: Mogiły, Czyżyn, Grębałowa, Bieńczyc, Krzesławic): Adam Gryczyński "Czas zatrzymany. Fotografie z lat 1883-1963 z terenów Nowej Huty i okolic oraz wybór tekstów". Fragment wspomnień mieszkanki Czyżyn przesiedlonej do nowohuckiego bloku: "Ale ludzie z całego świata przyjeżdżali, różni ludzie, i tu się działy i mordy, i nie-mordy. Pamiętam, jak ja tu już mieszkałam, to się bałam wyjść na ulicę. W 1956 roku się wprowadziliśmy, to takie były rozboje, taka szumowina najgorsza z całego świata. Kobiety niemowlęta wrzucały do wielkich dołów, z cementem, dziewczęta przyjeżdżały i nie było wtedy środków antykoncepcyjnych, bo to czasy były takie jak za króla Ćwieczka...". /"Nowa Huta. Księga uwolnionych tekstów" red. Ł. Piekarska-Duraj, Kraków 2006, s. 11/ I konstatacja pana Józefa ze wspomnianego zbioru Radłowskiej: "Na ideałach nie dało się zbudować nowego miasta; to znaczy nie tylko na ideałach. Bo budowanie nowego miasta to nie tylko stawianie domów i wylewanie asfaltu na ulice. To przede wszystkim kształtowanie ludzi. No, wiem, wiem, ja stary recydywista mówię takie rzeczy... Ale mam już tyle lat i taki życiorys, że mogę tak mówić (...) Tymczasem komuniści Hutę postawili, tyle że o ludziach zapomnieli. Zostawili ich samym sobie. No i pewne było, że musiało w końcu się zawalić". /"Nowohucka...", Wołowiec 2008, s. 121-122/ -
Jing Ke - literatura i inne źródła
secesjonista odpowiedział damian-jar123 → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Z literatury ogólnej o morderstwach politycznych i skrytobójczych: D. Tretiak "Political Assassination in China, 1600-1968", w: J.F. Kirkham, S.G. Levy, W.J. Crotty "Assassination and Political Violence: A Report of the National Commission on the Causes and Prevention of Violence" Zhang Haiming "Textual Research of the Relationship Between the Records of Jing Ke in Historical Records and ChingK’o the Assassin in Chan-kuo Ts’e", "Journal of Tsinghua University", Philosophy and Social Sciences, Issue 1, 2013 Wang Yiyan "The Emperor and the Assassin. China's National Hero and Myth of State Origin", "Media Asia", V. 34, 2007 Tang Hong "Book,Sword, Wine and the Patriotic Knight-errant - Interpreting the Connotations of Jing Ke's Image in Shiji from the Cultural Perspective", "Journal of Panzhihua University", Issue 1, 2008 E. Hyams "Killing No Murder: A Study of Assassination as a Political Means" R. Camellion "Assassination Theory and Practice" W. Heaps "Assasination: A Special Kind of Murder" L. Laucella "Assassination: The Politics of Murder" B. McConnell "The History of Assassination" L. Porter "Assassination: A History of Political Murder" "Assassination and the Political Order" ed. W.J. Crotty R. Castleden "Assassinations And Conspiracy" M. Hudson "Assassination" D.M. Ashdown "Royal Murders" "Assassination" ed. A. Cave "Social Structure and Assassination Behavior" ed. D.Y. Wilkinson C.M. Havens, C. Leiden, K.M. Schmitt "The Politics of Assassination" J.B. Bell "Assassin. Theory and Practice of Political Violence" B. Hurwood "Society and Assassin. A Background Book on Political Murder" F. Johnson "Famous Assassination of History from Philip of Macedon 336 BC to Alexander of Serbia AD 1903" A. Ellis, J. Gullo "Murder and Assassination" H. Byas "Government by Assassination" T. Corfe "Political Assassination in The Irish Tradiotion", w: "Terrorism in Ireland" eds. Y. Alexander, A. O'Day F. Sanello "To Kill a King: AHistory of Royal Murders Assassinations from Ancient Egypt to the Present" S. Spignesi "In the Crosshairs: Famous Assassinationes & Attempts from Julius Caesar to John Lennon" C. Sifakis "Encyclopedia of Assassinations" F. Gross "Violence and Politics: Terror nad Political Assassination in Eastern Europe and Russia" M. Newton "Famous Assassinations in World History: An Encyclopedia" L.M. Wilcox "Bibliography on Terrorism and Assassination" Dodałbym oczywiście: "Chinese Civilization: A Sourcebook" ed. P. Ebrey V. Hansen "The Open Empire". -
Teza pracy licencjackiej.
secesjonista odpowiedział Isildur88 → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Chodzi o jej tekst pt. "The Getto of Białystok (June 1941 to August 1943)" zamieszczony w "Studiach Podlaskich" (w tomie będącym pokłosiem konferencji "500 lat osadnictwa żydowskiego na Podlasiu")? Jeden artykuł to trochę mało by budować na tym szkielet licencjatu czy magisterski, zwłaszcza taki, w którym zagadnienie pracy nie jest jakoś szczególnie uwypuklone. Co innego gdyby znaleźć teksty podobne do jej artykułu z "KHŻ", jak: "'Here you must work impeccably, otherwise you will be beaten and sent for selection': Jewish laborers in the city of Radom, Poland: 1942-1944". Może lepiej sięgnąć po jej jej obszerniejszą pracę: "The Jews of Białystok during World War II and the Holocaust" będącej tłumaczeniem z hebrajskiego jej książki "Mul Mavet Orev...". Jeśli tematem ma być wykonywana praca, to może: praca jako element strategii przetrwania, jakie podejmowano wybory i jakie dawały szanse. Tu, praca jako strategia globalna Judenratu - próba ocalenia jak największej części społeczności żydowskiej czy raczej forma kolaboracji i ochrony urzędników Rady i ich rodzin. Można skonfrontować postawę Efraima Barasza z tzw. "buntem Limona", czyli zarządzającym na początku Wydziałem Pracy Abramem Limonem. O działaniach i postawie członków Judenratu pozostała relacja (z 1943 r.) jednego z jej członków Pesacha Kaplana złożona do archiwum Mersika-Tanenbauma (opublikowana jako "Judenrat w Białymstoku" w "Biuletynie ŻIH" (nr 60, 1966). Zresztą trudno pisać o organizacji pracy dla przebywających w getcie nie sięgając do zawartości tego archiwum. /por. także: F. Anders, K.Stoll, K. Wilke "Der Judenrat von Białystok. Dokumente aus dem Archiv des Białystoker Ghettos 1941–1943"/ Jak pracę preferowano: wychodzenie do pracy po stronie aryjskiej, skierowania do pracy poza gettem na czas dłuższy (jak w przypadku skierowania ponad stu dziewcząt do Wołkowyska), wysyłka do pracy w Rzeszy. Jak wyglądała sytuacja tych którzy unikali stawiennictwa się do pracy, a wreszcie jak wyglądały szanse tych którzy w getcie przebywali nielegalnie (a było ich ). O znaczeniu pracy nieco u: Felicji Raszkin-Nowak "Moja gwiazda". A tak w ogóle to co jeszcze zawiera się w bazie bibliograficznej tej pracy? Z zasobów internetowych warto odwiedzić: www.zchor.org - z projektem "We Remember Jewish Bialystok!" www.jewishgen.org/Yizkor - gdzie dostępne są księgi pamiętnicze (: Izkor buch). -
Jing Ke - literatura i inne źródła
secesjonista odpowiedział damian-jar123 → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Wypada chyba zacząć od "Shiji" 83 i 86 (fragmenty znaleźć można w "Records of the Historian: Chapters from the Shih Chi of Ssu-ma Ch'ien" w tłum. Burtona Watsona). Po wpisaniu w google frazy: "Jing Ke assassin" pojawia się szereg artykułów skąd można zaczerpnąć stosowną literaturę w języku angielskim i chińskim. Choćby w: Yuri Pines "A Hero Terrorist: Adoration of Jing Ke Revisited".