-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
"Kanon" lektur - co dziatki czytać musiały?
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Taka uwaga o przeszłości i współczesności... ówczesne Wydawnictwo Ossolineum miało ambitne plany co do podręczników (przeznaczonych dla szkół podstawowych, gimnazjalnych i licealnych) redagowanych przez prof. Juliusza Balickiego i Stanisława Maykowskiego. Ambitne, bo teksty do nich mieli napisać współcześni pisarze, m.in.: M. Dąbrowska, F. Goetel, J. Kaden-Bandrowski, Z. Kossak, M. Kuncewiczowa, Z.Nałkowska, J. Parandowski, L. Staff. Jakoś nie wyobrażam sobie by współcześnie MEN(niezależnie kto tworzy rząd) zaakceptowałoby taki pomysł... Z literatury: Z. Budrewicz "Czytanka literacka w gimnazjum międzywojennym. Geneza, struktura, funkcje". -
Nic o przejęciu banków w 1926 r. - nie wiem, tym bardziej o wywołanych tym "faktem" strajkach. W tym roku, Szwed - Ivan Kreuger utworzył w naszym kraju Bank Amerykański SA. W sierpniu 1926 r. Polski Bank Przemysłowy SA szukając kapitału związał się z Société Financière de Paris, wskutek czego 85% akcji PBP przeszło w ręce koncernu naftowego Devildera. Około 1925 r. Bank Handlowy w Warszawie zaczął popadać w coraz większe kłopoty i wreszcie musiał skorzystać z pożyczki wziętej w Funduszu Pomocy Instytucjom Kredytowym na kwotę 22 000 000 zł. Zatem usilnie zaczął poszukiwać zastrzyku kapitałowego, podjął tedy wstępne rozmowy (jeszcze w 1925 r.) z Banca Commerciale Italiana i Banque de Bruxelles. Ostatecznie udziały w BHW wykupili: Williama A. Harriman wraz z różnymi finansistami amerykańskimi, Banca Commerciale Italiana, Banque de Bruxelles, wiedeński Niederösterreichische Escompte Gesellschaft. W sumie przejęli oni przeszło 30% akcji tego banku. Problem w tym, że nabycie tych udziałów nastąpiło już w 1927 roku. Jak widać, nie tyle mamy do czynienia z przejęciem co z poszukiwaniem inwestorów i dokapitalizowania przez stronę polską. W Polsce przebywała podówczas misja pod przewodnictwem prof. Edwina W. Kemmerera, był on jednym z współtwórców Planu Dawesa, przewodniczącym American Economic Association, towarzyszył mu m.in. Joseph A. Broderick - wiceprezes National Bank of Commerce. I spędziła ona u nas około dziesięciu tygodni w 1926 r. (Kremmerer był już wcześniej w Polsce w grudniu 1925 r.). Związane to było z ubieganiem się przez nasz kraj o pożyczki zagraniczne a zwłaszcza w: Bank Dillon, Read et Co., w którym Kemmerer był zatrudniony i Bankers Trust. Misja ta miała dokonać oceny gospodarki w naszym kraju i wskazać ew. kroki od których uzależniano decyzję co do pożyczek. Z literatury: Z. Vidi "Uwagi na marginesie pożyczki stabilizacyjnej 1927", "Sprawy Międzynarodowe", 1952, nr 4 Z. Landau "Misja Kemmerera", "Przegląd Historyczny", 1957, T. 48, nr 2 "Sprawozdania oraz zalecenia Komisji Doradców Finansowych pod przewodnictw em prof. E. W. Kemmerera" t. I "Budżet, rachunkowość państwowa, podatki"; t. II "Cła i monopole", s, t. III "Waluta i kredyt" E.W. Kemmerer "Reports submitted by the Commission of the American financial experts headed by..."
-
Mieczysław Jarosz (autor wspomnień o ówczesnej palestrze i sędziach: "Wędrówki po ścieżkach wspomnień"), pewnego razu brał udział jako obrońca w rozprawie toczącej się w małym, nieco prowincjonalnym Łukowie (była to sesja wyjazdowa Sądu Okręgowego w Siedlcach). Jarosz udowadniał i jak sądził udowodnił, że czyn zarzucany jego klientowi nie ma cech przestępstwa. Jakież zatem było jego zdziwienie, kiedy sędzia wydał wyrok: sześć miesięcy więzienia. W przerwie, adwokat ten zwrócił się do sędziego: "— Panie prezesie, przecież tu nie ma cech przestępstwa! — Nie ma! — odpowiedział — ma pan rację, nie ma! Ale świństwo jest! I to wielkie!". /M. Jarosz "Trzy po trzy: wspomnienia obron w różnych sprawach karnych: ciekawsze sylwetki sędziów warszawskich w okresie międzywojennym", "Palestra", T. II, nr 10-11, 1958, s. 50/
-
Co czytali fikcyjni (i nie tylko) bohaterowie książek?
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Historia literatury
Podobny stan oczytania czy też czytelnictwa, prezentuje nam Sienkiewicz w swej Trylogii. Pomińmy przytaczanie różnych cytatów, powiedzeń (głównie o proweniencji antycznej), które nie muszą świadczyć o lekturach, a jedynie o edukacji bądź to o zapamiętaniu obiegowych zwrotów czy sentencji. Przy takich założeniach w sumie napotykamy w Trylogii w zasadzie jedynie na dwie scenki, gdzie występuje książka. Co prawda, pan Zagłoba wspomina o fraszkach Jana z Czarnolasu, ale z tej wypowiedzi wynika jedynie to, że wiedział, iż ten ostatni takowe tworzył. Pierwsza z nich to ta, w której imć Podbipięta wywodzi namiestnikowi Skrzetuskiemu etymologię nazwy: "jazda wołoska" (w "Ogniem i mieczem"). W tym celu posiłkuje się swą książeczką "w cielę oprawioną", w której zamieszczono: "obok modlitw rozmaite instructiones militares". Z kontekstu tej historyjki można przypuszczać, że akurat tę książeczkę pan Podbipięta rzeczywiście często czytał. Druga scena, w której napotykamy książkę, to rozmowa Zagłoby z podkanclerzem koronnym, księdzem Andrzejem Olszowskim (w "Panu Wołodyjowskim"). Obaj ciągnąc się za języki rozmawiają o ewentualnych kandydaturach do polskiego tronu. Podkanclerzy chcąc wskazać o jakim to kandydacie sam przemyśliwał, wręczył Zagłobie książkę zatytułowaną "Censura candidatorum". Co do tej książki pewność mamy, że pan podkanclerzy ją czytał, bo wreszcie to on sam był jej autorem, chodzi o "A. O. Censura candidatorum sceptri Polonici". No ale co to wreszcie za wyczyn czytać i znać własną książkę? To nieco podobny przypadek jak z księdzem Janem Wydżgą, który tak często cytuje różne zdania. Tyle, że są to często cytaty z jego własnej książki (niewymienionej w Trylogii, pod tytułem "Historia abo Opisánie wielu Poważnieyszych Rzeczy, które się dźiały pod czás Woyny Szwedzkiey..."). Wychodzi na to, że pośród plejady bohaterów wszystkich trzech części dzieła Sienkiewicza, na pewno czytał książkę (cudzego autorstwa) skromny szlachcic z Myszykiszek. Możemy do tego (z pewnym wahaniem) dorzucić Herakliusza Billewicza, któy to wedle relacji Oleńki: "opowiadał, co sam w Korneliuszu wyczytał". -
Z tym bym się nie zgodził, to trochę jednak zbyt sztuczne przedłużenie trwania tego powstania. NRD, powstało w 1949 r., w wyniku takich a nie innych konsekwencji drugiej wojny światowej. Dalekim bym był jednak od próby budowania na tym fakcie stwierdzenia, że druga wojna światowa zakończyła się w tym roku. intuicyjnie, myślałby o największym powstaniu, jako o takim w którym udział insurgentów był najliczniejszy.
-
Zanim Liliana Cavani zaszokowała swym sadomasochistycznym "Nocnym portierem", zrealizowała dokument o kobietach włoskich biorących udział w ruchu oporu : "La donna nella resistenza" z 1965 roku.
-
Co do długości podróży, to niewiele z niej można wysnuć, poza oczywiście wyznaczeniu ograniczenia: jak daleko mogli dojechać. Zatrzymani w Osadzie Planta (20 km od Baranowic), zabrani na stację kolejową w Leśnej wyruszyli stamtąd do Kotłasu. Podróż trwała trzy tygodnie. Gdy inni deportowani z Krzemieńca do tego punktu etapowego dotarli w miesiąc.
-
System psychologicznej oceny kadry oficerskiej Wehrmachtu
secesjonista dodał temat w Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Tak sobie czytając o egzystencjalnym pesymizmie, o filozofach ze "Stowarzyszenia Macha" czy Koła Wiedeńskiego natrafiłem na pewną informację z dziejów wojskowości, czasu drugiej wojny światowej. Tak przy okazji tego typu "znaleziska", w kontekście pytania postawionego w temacie: forum.historia.org.pl - "Czy potrzebna nam jest filozofia?", można skonstatować, iż pozwala nam jeśli nie odpowiedzieć twierdząco, to przynajmniej zauważyć, że jej poznawanie bywa niespodziewanie pomocne przy całkiem innych zagadnieniach. Arnold Gehlen w maju 1933 r. przystąpił ochoczo do NSDAP i pnąc się po szczeblach akademickiej kariery (zresztą nie bez pewnych przeszkód, m.in. za sprawą zarzutów ze strony Ernsta Kriecka), osiąga wreszcie fotel przewodniczącego Niemieckiego Towarzystwa Filozoficznego w 1942 r. Teraz bardziej ad rem, istotnym jest to, iż był to okres kiedy ten badacz zajmował się szczególnie psychologią. W związku z tym pracował m.in. dla "Psychologicznego Ośrodka Nadzoru Wojska" w Pradze. Którego to pracownicy mieli: "oceniać działalność kadry oficerskiej, wspierać duchowo żołnierzy i utrzymywać w narodzie ducha poświęcenia". /R. Michalski "Homo defectus w kulturze późnej nowoczesności. Geneza i ewolucja antropobiologii i teorii instytucji Arnolda Gehlena", Toruń 2013, s. 89/ Cytowany Rafał Michalski, podaje, że wedle relacji Josefa Piepera; który w czasie drugiej wojny światowej, pracował w komórce psychologicznej Wehrmachtu; dzieło Gehlena "Der Mensch" miało mieć status dzieła kanonicznego dla psychologii militarnej w III Rzeszy. Czym konkretnie zajmowały się tego typu ośrodki? Jak wyglądała ta ocena? Na ile działania tego typu instytucji różniły się od zwykłej propagandy?-
- wehrmacht
- kadra oficerska
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
"Jakoż dwa dni późniéj, 9go października, gdy wielkie znowu wojsko tureckie zebrane było pod Barkanem, na lewym brzegu Dunaju, uderzył na nie z połączonemi siłami Niemców i Polaków (...) Wkrótce potém przystąpił do oblężenia położonéj na prawym brzegu rzeki, twierdzy Strygonium (dziś Gran nazwanej)...". /s. "Mała Encyklopedya Polska" przez S.P., T. I A-K, Leszno - Gniezno 1841, hasło: "Jan Sobieski", s. 270/". Chodzi o Ostrzyhom, po węgiersku - Esztergom, Gran to nazwa w języku niemieckim.
-
A znane są okoliczności tego wyjazdu? Sam tak postanowił? Był: jeńcem, internowanym, osobą cywilną? W jaki sposób z poznańskiego trafił na ziemie wschodnie? Dotrzeć do Workuty przed grudniem 1941 r. raczej było można. W maju 1940 r. skierowano do systemu łagrowego Północnego Obozu Kolejowego Pracy Poprawczej - Siewżełdorłagu polskich jeńców, głównie z obozów pracy: jeleno-karakubskiego, krzyworuskiego, zaporoskiego, obozów internowania: juchnowskiego i kozielskiego. A Siewżełdorłag zlokalizowany był w południowo-wschodniej części obwodu archangielskiego i na części terenów Komi ASRR. Trzeba sobie zdawać sprawę, że obóz to w rzeczywistości system obozów, jeśli np. pisano, że aresztowani Polacy (wysyłki z: 10 lutego 1940 r.; 13 kwietnia 1940 r.; przełomu czerwca i lipca 1940 r.; czerwca 1941 r.) trafili do czterdziestu obozów, to oznaczało to: 2500 punktów obozowych! /por. "Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej",t. 3, "Armia Krajowa", Londyn 1950, s. 33 i n./
-
"Warszawa tętni nowym radosnym życiem wytężonej socjalistycznej pracy. Rano robotnicy warszawscy jadący tramwajami mówią o wczorajszych osiągnięciach i o tym, że dzisiaj jeszcze więcej, jeszcze lepiej, jeszcze szybciej będą murować, spawać i toczyć". M. Hłasko "Warszawa, stolica radości" Cóż, to nie było opowiadanie tylko felieton zamieszczony w dość nietypowym miesięczniku: "Obywatelu Warszawskim", które to pismo miało być: głosem rad narodowych i komitetów blokowych. A portrety tej młodzieży tworzył różne... w komentarzu odautorskim do "Burzliwej pogody" pisał: "akcja rozgrywa się w tych najtrudniejszych dniach dla naszej młodzieży, w początkach planu sześcioletniego. Kiedy to jeszcze obce wpływy, lansujące bikiniarstwo, lenistwo, alkohol, przesiąkały do kół naszej młodzieży. Nie wszyscy umieli odsunąć się na czas i znaleźć inną drogę. Ci, którzy wybrali tę drogę z mgły, maszerują dziś ku lepszej, jasnej przyszłości, budując nowe domy, fabryki, uczą się, pracują". Jak wiadomo, sam Hłasko ostatecznie jednak: nie "odsunął się" i "przesiąknął", nie bez zysku dla literatury polskiej, jak mi się zdaje.
-
Z doniesień medialnych, o odkryciach w archiwach niemieckiego Bundesnachrichtendienst: "The Communist leader also sought to buy weapons from arms dealers connected with Germany's extreme Right, showing the extent to which he was prepared to collaborate with his ideological enemies to prevent a US invasion on the Caribbean isle. Papers released this week by the Bundesnachrichtendienst (BND) – the German foreign intelligence agency – show information gathered by German operatives 50 years ago during the tense days of the Cuban missile crisis. They reveal that Castro personally approved a plan to hire former Nazi officers to instruct the Cuban revolutionary army, offering them wages that were four times the average salary in Germany at the time and the chance to start a new life in Havana. They papers, dating from October 1962, show that four former officers from the elite Nazi death squads had been invited to the Cuban capital, although subsequent reports could only confirm that two had arrived. It also showed how the Castro regime negotiated with two traffickers linked with Germany's far Right to purchase Belgian made pistols to arm the Cuban forces. The conclusion drawn by German secret service officials was that the Cuban regime wanted to free itself from total dependence on Soviet backed training and supplies. "Evidently, the Cuban revolutionary army did not fear contagion from personal links to Nazism, so long as it served its their own objectives," said Bodo Hechelhammer, historical investigations director at the BND, in an interview with German newspaper Die Welt. The papers provide insight into Cuban actions during a Cold War period that brought the US and Soviet Union to the brink of war. The 13-day missile crisis began on Oct 16, 1962, when then-President John F. Kennedy first learned the Soviet Union was installing missiles in Cuba, barely 90 miles off the Florida coast. After secret negotiations between Kennedy and Soviet Premier Nikita Khrushchev, the United States agreed not to invade Cuba if the Soviet Union withdrew its missiles from the island". /www.telegraph.co.uk - F. Govan "Fidel Castro 'recruited Nazi SS members to train troops during Cuban missile crisis'"/
-
Jak widać Tofik popełnił pewną omyłkę (freudowską?), wpływ na życie polityczne kraju zrównał z wpływem na osobę władcy. W jego konsekwentnej apologii Zygmunta III Wazy, zniknął gdzieś sejm, który jak się zdaje był jednak instytucją tworzącą rzeczywistość polityczną państwa. Może zatem te oskarżenia o to, że: "król chciał likwidować wolności szlachetne" - nie jest od rzeczy? Chyba każdy się zgodzi ze stwierdzeniem, iż unia brzeska, był to akt o znaczeniu politycznym. I teraz wystarczy sprawdzić kto pierwszy podjął myśl by prawosławni w Rzeczypospolitej poddali się władzy papieża: Skarga czy nasz władca? Bo w opinii historyków to Skarga namawiał króla do realizacji i poparcia tego konceptu. Skoro Skarga nie miał mieć wpływu na życie polityczne, to czemu jego osobę odnajdujemy pośród aktywnych uczestników tajnych rozmów, jakie miały miejsce latem 1595 r. w Krakowie? Czemu to akurat Skarga wygłosił kazanie na mszy dziękczynnej po synodzie zjednoczeniowym z 1596 r.? Czy nie właściwszym byłoby gdyby uświetnił te postanowienia ktoś z hierarchów kościelnych, choćby taki który był administratorem ziem na których odbył się ów synod? Tymczasem uczynił to concionator regius, formalnie pozbawiony jakiejś rangi zakonnik. Zatem kaznodziejską klamrę politycznego aktu unii "zapiął" jezuita - nie mający wpływu na tok życia politycznego w kraju. Kto chce, niech wierzy, iż stało się tak jedynie dla jego krasomówczych talentów. W tzw. kazaniach wiślickich (1606 r.) Skarga odpierał zarzuty co do swego wpływu na króla i mieszanie się do spraw politycznych, jak i szerzej: co do wpływu jego zakonu (por. tegoż "Na artykuł o jezuitach odpowiedź"). Kto chce niech mu uwierzy, że jedyny dowód jego wpływu na władcę jaki można znaleźć, to uzyskanie zabezpieczenia finansowego dla jego wieloletniego woźnicy (groszy 20 na tydzień). Skarga; prezentujący się własnymi słowami; nieszczególnie jawi się jako osoba bez wpływu politycznego. Warto zagłębić się w prezentowaną przezeń wykładnię własnego kaznodziejstwa: "poselstwo wielkiego posła do wielkiego pana". Skarga wprost wyraża myśl, że nie powinien bezpośrednio angażować się w politykę. I niby jasno wyraża w ten sposób swe stanowisko... tylko nie można zapomnieć, iż dodawał do tego taką myśl, iż trzeba: "politykę do teologii naciągać". Co ciekawe, Skarga miał mieć duży wpływ na życie dworskie, i jest to opinia innego jezuity - Jana Wielowickiego (Wielewicki), co chyba nie byłoby możliwym bez wpływu na władcę. A nie trzeba tu dodawać, że skład koterii dworskich nie pozostaje bez związki na to w jakim kierunku politycznym może być kierowana państwowa nawa. I to zapewne z tej racji to jego właśnie wysłano jako pierwszego do króla gdy ten w Rewlu postanowił porzucić nasz kraj i udać się do Szwecji. Mnie by się zdawało, że to misja o charakterze politycznym a nie teologicznym, a obranie takiej a nie innej osoby, świadczy o powszechnym mniemaniu, iż jezuita będzie miał wpływ na zmianę decyzji władcy. Nie trzeba dodawać, że gdy ten nie mógł przekonać króla, to właśnie Skarga stał się kolejnym jezuitą mającym wywrzeć odmienić tę decyzję królewską. Czy te mniemania, że jezuici mają wpływ na władcę brały się z mylnych przesłanek, jak widzi to Tofik? Cóż, jakoś jednak tak po rozmowie ze Skargą, władca się zreflektował i: "... zaraz o godzinie 3-iej po południu powrót króla do Polski został ogłoszony". /por. S. Załęski "Jezuici w Polsce", zwłaszcza T. I/ W odpowiedzi na pracę księdza Stanisława Załęskiego, Wacław Sobieski podawał: "Najlepiej jednak o zażywności protekcyi jezuickiej na dworze królewskim świadczą wstawiennictwa spowiedników królewskich za różnemi osobistościami. Tak Steisson np., starając się o plebanię elbląską, wie, gdzie szukać 'pleców', wiadomo mu, że przez króla spowiednik (po Gołyńskim) Bartcz jest bardzo lubiony (admodum charus), więc jedzie z listem polecającym właśnie do tego jezuity. Albo: biskup warmijski, Rudnicki, jest wielkim dobrodziejem kollegium jezuickiego w Brunsbergu, a zato rektor tegoż kolegium Petrosa, czuwa pilnie nad synowcami ks. podkanclerzego, a znowu ks. podkanclerzy z wdzięczności dla biskupa opiekuje się sprawami jego przy dworze. Alobo np. ks. Gajewnicki, kanonik warszawski, radby się dostać do kancelaryi królewskiej nasekretarza, więc Stanisław Łubieński poleca jego sprawę gorąco jezuicie Seideliusowi, następnemu spowiednikowi królewskiemu. Piasecki, jak wiadomo, podaje wiadomość, że za sprawą jezuitów zdobywały sobie infuły osoby im miłe. Sam nawet prowincyał jezuitów Argentus nie zaprzecza temu, żeby jezuici popierali pewne osobistości". /tegoż "Rola Jezuitów w dziejach Rzptej Polskiej (kilka zastrzeżeń)", "Ateneum", R. XXVI, T. II, z. III, s. 656/
-
A na podstawie jakich konkretnie faktów taka identyfikacja? Bo obozów z takimi temperaturami było więcej, podobnie takich gdzie były kopalnie, jak i takich gdzie transport szedł przez Moskwę.
-
Symulatory artylerii przeciwlotniczej
secesjonista dodał temat w Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Fred Waller w 1939 r. prezentował swój pomysł na projekcje kinowe, była to Vitarama, w której jedenaście projektorów wąskotaśmowych (16 mm) rzutowało obraz na wewnętrzną powierzchnię wielkiej półkuli. Wojna, nie tyle zahamowała rozwijanie tej koncepcji, co zmieniła jej przeznaczenie. Liczba aparatów została zredukowana i ostatecznie pojawił się Flexible Gunner Trainer. /za: A. Bukowiecki "Jubilatka, która zmieniła kino. 60. urodziny Cineramy", "FilmPro", nr 3 (11), 2012/ Tu nieco szerzej o tym urządzeniu, o którym opowiada sam twórca: www.inn70mm.com "The Waller Flexible Gunnery Trainer". Czy to jedyne tego typu urządzenie? Jak to wyglądało w innych armiach?-
- flexible gunner trainer
- symulatory przeciwlotnicze
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na pewno, ten ze wspomnianych Jakuszowic to: "bursztynowy pacior mieczowy z almandynem osadzonym w złotej oprawie". /za opisem: Tomasza Wichmana, Muzeum Archeologiczne w Krakowie, dostępne na: muzea.malopolska.pl/
-
Problemem jest to, że współcześni Polacy nie znają poprawnej formy swych kodów kulturowych, chyba jednak: "Winkelriedem narodów"... Nie musiały się "ucierać poglądy", bo było to obserwowalna rzeczywistość. Wypada przypomnieć, że w chwili wejścia Francuzów do Hiszpanii byli oni całkiem życzliwie witani przez tamtejszą ludność. Co zatem się zmieniło? Czy to przeciwko klerowi i posiadaczom ziemskim wysyłał Murat szarże swych mameluków podczas Dos de Mayo? W lipcu 1808 r., polski ochotnik Jerzy Niemojewski tak pisał do brata: "Wchodząc do obozu zobaczysz wspaniały klasztor, którego cały parter służy teraz za stajnię, górę zamieszkują francuscy generałowie; w kościele z jednej strony zobaczysz jeńców, a z drugiej – zanieczyszczające powietrze poszarpane trupy księży. Ci nieostrożni księża stali się ofiarami wściekłości naszych żołnierzy, którzy znalazłszy u nich broń wszystkich zabili; leżą teraz jeden na drugim na kupie w miejscu, gdzie dawniej recytowali swe psalmy. Zdobienia kościoła służą nam tera za pościel w obozie, a kielichy i wszystkie inne bogactwa padły łupem żołnierzy". /A.Nieuważny "'Pozostały tylko… cygarry'. Opinie polskich weteranów o wojnie w Hiszpanii w świetle ich korespondencji", " Klio", t. 31 (4)/2014, s. 142; cyt. za: Service Historique de la Défense Vincennes, donation Davout, 1K1 cart. 5, doss. 4, dok. 25/ Czym się w takim razie różni: "niejakie wymuszenie" od "zwykłego wymuszenia"? Konstytucję to stworzyło marionetkowe ciało, trudno zatem przykładać jakieś znaczenie do faktu, że konstytucję stworzyli sami Hiszpanie. I wszyscy to byli ochotnicy? Czy ci rekruci z Księstwa, co to często boso maszerowali po Hiszpanii (bo ich stopy nie odpowiadały wzorcom francuskich szewców), to maszerowali ochoczo by walczyć o Polskę? Śmiem wątpić. Czy Polacy - jeńcy z armii austriackiej, rzeczywiście kierowali się autorytetem Napoleona i chęcią walki o swój kraj, kiedy zgadzali się na wcielenie do francuskiej armii? Śmiem wątpić. Pułkownik Jan Konopka w swym liście do ministra wojny Henriego Clarke'a (z października 1809 r.), przekazywał opinię rotmistrz pułku ułanów nadwiślańskich, który tak raportował o tych uzupełnieniach: "ponad trzy czwarte pochodzi z kawalerii austriackiej. Nędza jeniecka pchnęła ich do naszej służby, ale nie zdołała zatrzeć całkiem wspomnień ich służby poprzedniej, do której zdołał przywiązać ich dość dobry żołd". /s. 138; cyt. za: Pismo Konopki do ministra wojny Clarke’a z 3.10.1809, SHD Vincennes, XL6 Légion de la Vistule/ Czy nie było tak, że dymisję to mógł zgłosić jedynie oficer, a cała reszta miała iść za rozkazem? Ponoć rok 1809 miał być cezurą, kiedy to: "prysły już iluzje, że walcząc z powstańcami, walczą o własną ojczyznę. Ci, którzy mogą to uczynić, biorą dymisję [chodzi tylko o oficerów – A.N.], wracają do kraju bądź przenoszą się do oddziałów polskich stojących we Francji. Ci natomiast, których rozkaz cesarski zmusił do pozostania w Hiszpanii przekształcili się z wolna w żołnierzy armii okupacyjnej". /R. Bielecki, A. Tyszka "'Dał nam przykład Bonaparte'. Wspomnienia i relacje żołnierzy polskich 1796—1815", Kraków 1984 , t. 1, s. 281–282/
-
Obama dostał pokojowego Nobla ''Za pracę na rzecz pokoju''
secesjonista odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
To i gregski nie czyta wpisów poprzedników... W zasadzie, to zgodnie z obietnicą wydał decyzję o zamknięciu, co w zasadzie nie przeszkodziło dalszemu trwaniu tego obozu w niezmienionym kształcie. Ot, taki paradoks. -
Aborcja w II RP
secesjonista odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Czy jednak aż tak duże: "kontrowersje", jeśli nie liczyć środowisk najbardziej zaangażowanych? Irena Krzywicka, nie tylko pisała o kontrowersjach, ale i pewnym lekceważeniu tematu: "Ludzi nie tylko gorszyło, ale i śmieszyło poruszanie takich zagadnień jak homoseksualizm, czy skrobanki (walka o to, żeby w razie konieczności były robione przez lekarzy a nie przez ciemne babki), sam fakt ograniczenia liczby urodzeń. Śmiali się i drwili nie tylko obcy, ale i swoi...". /tejże, "Wyznania gorszycielki", Warszawa 1995, s. 235/ -
Józef Hoene-Wroński
secesjonista odpowiedział Tomasz N → temat → Polska pod zaborami (1795 r. - 1918 r.)
"Nad Kopernika w starej, a nad Wrońskiego w dzisiejszej Polsce, Europa nie miała i nie ma nic wznioślejszego. Są to dwa przesilenia słoneczne ducha ludzkiego". B. Trentowski Trzy ciekawostki o charakterze anegdotycznym o tym filozofie... wspomniany Lutosławski niezbyt był przekonanym o polskim charakterze Hoene Wrońskiego, zwąc go: "drugorzędnym niemieckim filozofem który udaje Polaka", po gwałtownej polemice Jerzego Brauna, zmienił swe zdanie i określił go, jako: "trzeciorzędnego filozofa niemieckiego, piszącego po francusku i pragnącego uchodzić za Polaka". Przebywając we Francji, nasz metafizyk potrafił podpisywać się bardzo różnie (np.: H. Wroński), czego ofiarą padł niejaki Ludwik Crozals. Ten zafascynowany teoriami metafizycznymi Wrońskiego, mając nadzieję na zostanie jego uczniem, nadał swemu synowi imię: "Hoene", sądząc iż takie jest imię jego mistrza. Mistycyzm mistycyzmem, a żyć trzeba... Wroński pobierał zapomogi finansowe zarówno od Hotelu Lambert jak i w ambasadzie rosyjskiej. /za: M.N. Jakubowski "Hoene Wroński, czyli filozoficzny trójkąt weimarski sprzed 200 lat", w: "Rozprawy filozoficzne. Księga pamiątkowa w darze Profesorowi Józefowi Pawlakowi", red. W. Tyburski, R. Wiśniewski/ Dodajmy: "Wroński i o Wrońskim" oprac. B.J. Gawecki W. Lutosławski "Nieznana zasługa Wrońskiego – mesjanizm a neoscholastyka", "Wskrzeszenie Wrońskiego – na marginesie prac Instytutu Mesjanicznego", "Tygodnik Wileński", nr 9 i 10, 1925. -
Zdrowie Napoleona (także psychiczne)
secesjonista odpowiedział piterzx → temat → Charakterystyka i ocena Napoleona
Nie znosił lekarzy, na tyle, że nazywał ich szarlatanami, a na dowód podawał szereg przykładów ich niekompetencji, a gdy prawdziwych mu zbrakło, kolejne po prostu zmyślał. Znana jest jego metafora ciała ludzkiego jako zegarka (z memoriału, jaki sporządził hr. Emmanuel de Las Cases) , który nakręcony będzie chodzić jakiś czas. Jak wywodził Korsykanin, nie należy go "przeciążać lekami", a zegarmistrz nie powinien go otwierać w próbie naprawienia. Jako że jest on jak osoba działająca po omacku, z zawiązanymi oczami: "Iluż to na jednego szczęśliwca, który maltretując zegarek za pomocą osobliwych instrumentów, zdoła go w końcu naprawić, przypada ignorantów, którzy go zepsują, etc.…". /K. Szadkowski "Dzień z życia Napoleona — Cesarza Francuzów", w: "Historia - w drodze ku przyszłości", Pamiętnik XXIII Ogólnopolskiego Zjazdu Historyków Studentów Toruń, 21-25 IV 2015 , T. II, pod red. M. Zmudzińskiego, Toruń 2016, s. 141/ Jak się zdaje, jego przysłowiowy krótki sen, wcale nie był dlań wystarczającym i nie prowadził do niezbędnej regeneracji. Jego poranki nie wyglądały szczególnie zachęcająco: "... a w zależności od tego jak minęła mu noc skarżył się, że źle spał albo że nie wygląda za dobrze. Często spoglądał w lustro by przekonać się o tym empirycznie. Fryderyk Masson w swej pracy, o której wspominałem [chodzi o: "Napoleon we własnym domu. Życie codzienne cesarza w pałacu Tuileries"] we wstępie pisze, że do Napoleona przychodzono pomiędzy szóstą, a siódmą oraz że przebudzenie Cesarza było bardzo ponure i bolesne". /tamże, s. 139/ Zgodnie z przekazem jego osobistego kamerdynera Louis’a Constanta Wairy’ego, podstawowy zestaw leków na często trapiące Napoleona bóle brzucha, które on sam akceptował, był dość skromny: "rosół z kurczaka, napar z cykorii lub soli winnikowej". Cóż to mogą być te: sole? O "soli winniowej" wiem tyle, że Armand Trousseau uważał wskutek niedokładnej przeróbki materii odkładają się one we krwi i są przyczyną złogów artretycznych (za broszurą: "Skaza dnawa w świetle historii: studjum retrospektywne", cz. 1; Paryż 1925). Czy chodzić może o tzw. winny kamień? -
Kto tak pięknie potrafi świntuszyć?
secesjonista odpowiedział gregski → temat → Biblioteka im. Józefa Ossolińskiego
Mickiewicz, będąc w Odessie (1825 r.) popełnił elegię "Moja pieszczotka": "Moja pieszczotka gdy w wesołej chwili Pocznie szczebiotać i kwilić, i gruchać, Tak mile grucha, szczebioce i kwili, Że nie chcąc słówka żadnego postradać, Nie śmiem przerywać, nie śmiem odpowiadać I tylko chciałbym słuchać, słuchać, słuchać. Lecz mowy żywość gdy oczka zapali I pocznie mocniej jagody różować, Perłowe ząbki błysną śród korali, ach! Wtenczas śmielej w oczęta poglądam, Usta pomykam i słuchać nie żądam, Tylko całować, całować, całować". Trudno to nawet nazwać erotykiem, ktoś musiał być jednak niezadowolonym tak "słabym" zakończeniem zatem dorobił do tego (w 1835 r.) nieco mocniejsze zakończenie: "Gdy się pozwoli do łona przytulić I lica swoje całusami skrapiać, W gwałtownej żądzy trzeba się rozczulić, Bo żar wypełnia me członki, mą duszę, Goreję cały i wyznać to muszę, Że rad bym tylko obłapiać, obłapiać". Na łamach krakowskiej "Wszy" (rękopiśmiennego pisma satyrycznego, które wychodziło: "co środa ze wschodem słońca") ubolewano; nie wiadomo jednak czy szczerze czy raczej przekornie; nad tym niepotrzebnym i niestosownym dodatkiem. Tak czy inaczej, i nie trzeba było Mickiewicza uzupełniać i ubolewać, jako że odeski dwuwiersz miał dalszą część. Autor jednak poddał go autocenzurze, przy założeniu, że domniemania filologów co do autorstwa są słuszne, jako że zakończenie nie jest znane z autografów mickiewiczowskich. Poznanie tego zakończenia to zwieńczenie nieco skomplikowanej wymiany. Oto Antoni Odyniec miał go przekazać Władysławowi Bełzie, ten pracując wraz Stanisławem Wasylewskim nad katalogiem w Ossolineum, miał temu ostatniemu podyktować jego treść. A znowu Wasylewski przesłał go Witoldowi Bełzie (synowi wspomnianego Władysława), jako wyimek z przygotowywanej przezeń antologii erotyków. A oto i te zakończenie: "Gdy zaś całunków ogniem wniebowzięta Już na łóżeczku pragnie się położyć, A mgłą pożądań zachodzą oczęta – Wtenczas me portki drżą w wieszczym zapale, Słuchać już nie chcę i całować wcale, Tylko chędożyć, chędożyć, chędożyć". /za: R. Kaleta "Sensacje z dawnych lat"/ Wypada tu wyrazić żal, że nie pokuszono się o wydanie materiałów zebranych przez Wasylewskiego do projektowanej przezeń antologii literatury obscenicznej, roboczo zatytułowanej "Dostojne świństwo". -
Obama dostał pokojowego Nobla ''Za pracę na rzecz pokoju''
secesjonista odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Jakże to ładnie i dyplomatycznie Bruno ujął: "alergiczna reakcja", jeśli takie są pośrednie efekty amerykańskiego "resetu" (to oczywiście tylko moja opinia), to trzeba mieć nadzieję, że nie przerodzi się to w coś chronicznego u pana Putina. Tu przynajmniej Chińczycy okazali się bardziej powściągliwi w swych reakcjach, jedynie "zabrali" Obamie czerwony dywan i pokrzyczeli na Susan Rice, a nie wysłali gdzieś "żółtych ludzików". -
Polsko-niemieckie stosunki kulturalne po 1989 r.
secesjonista odpowiedział dorisss → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Warto zwrócić uwagę na postać Heleny Bohle-Szackiej, a z literatury: "Niemcoznawstwo. Od podziału do jedności. Powojenne Niemcy 1945–1949–1989–2009", red. R. Gelles M. Kalczyńska "Kultura książki polskiej w Niemczech. Instytucje twórców, produkcji, upowszechniania, promocji i obiegu w ostatnim dwudziestoleciu XX wieku". -
No i można sprawdzić czy był w ZBOWiD-zie, może to nie było miejsce gdzie ochoczo dzielono się takimi fragmentami biografii, ale może być tam ślad skąd trafił do "kościuszkowców".