Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Muzyka świecka a kościelna

    Katedra Notre-Dame du Puy, leżąca dawniej przy drodze św. Jakuba, była przystankiem dla pielgrzymów zdążających do Santiago de Compostela. Miano w niej przechowywać szczególną relikwię - napletek Chrystusa. Tak szczególna relikwia sprawiła, że w tej katedrze zrodziła się szczególna liturgia na dzień święta Obrzezania Pańskiego (współcześnie zastąpiło je Święto Matki Bożej Rodzicielki). Celebrowano ją przez ok. siedemset lat, a same obrzędy trwały ponad dobę. Uroczystościom tym towarzyszyła oczywiście muzyka. Przez lata zakonni skrybowie zapisywali zmieniający się kształt muzyczny, od średniowiecznej monodii do szesnastowiecznej polifonii. Zachował się kodeks w którym zapisywano kształt celebracji, pochodzi on z XVI wieku, ale jego zawartość ukazuje nam przemiany muzyczne na przestrzeni wieków. Przy jednych Nieszporach i Godzinie Czytań (Matutinum), w didaskaliach skryba odnotował, iż "kleryczki" mają tańczyć i radośnie podskakiwać. Późnośredniowieczne gospel?
  2. Po reformie z 1786 r. w swych dobrach w Mereczu (przemianowanych na Pawłowice) ksiądz referendarz Brzostowski skasował rozróżnienie włościan na: ciągłych, bojarów i pieniężników. Wszystkich miał obowiązywać system pieniężno czynszowy. Grunty folwarczne zostały rozparcelowane, przy dworze pozostała jedna włóka z ogrodami: warzywnym, chmielnym i pałacowym, i łąkami. Całe te użytki dworskie, kolejno wszyscy gospodarze mieli "szarwarkiem wyrobić". Natomiast przed 1786 r., dwór zastrzegał sobie, że w razie konieczności pieniężnicy będą wzywani do odróbki, za co przysługiwać im będzie gratyfikacja: "pieszemu zimową porą groszy 20, z koniem zaś złoty jeden". /za: E. Rostworowski "Reforma pawłowska Pawła Ksawerego Brzostowskiego (1767-1795)", "Przegląd Historyczny", 1953, T. 44 , nr 1-2/
  3. Jeńcy w bitwach XVI/XVII wiek

    Z literatury: M. Wieliczka "Jeniectwo wojenne Polaków w Rosji w latach 1503-1918" A. Kamieński Dłużyk "Diariusz więzienia moskiewskiego, miast i miejsc" oprac. A. Kuczyński, B. Polewoj T. Ślęczka "Rosja i jej mieszkańcy w oczach polskich jeńców wojennych XVII oraz początków XIX wieku", "Napis", T. 13, 2007.
  4. Powstanie styczniowe. Gloria Victis.

    Chronologia potyczek w styczniu 1863 roku: 21 stycznia Kraśnik Płock 22 stycznia Żychlin Suchedniów Gołębie (Nasielsk) Ciołków (Całków, Cełkowskie lasy, Staroźręby) 23 stycznia Mogielnica Grójec (Błędowo, Nogielnica) Łomazy Sokołów Łosice Kodeń Biała Stoki Lackie (Stoczek, Stok, Stok Moryc, Siedlce) Radzyń Słupie (Janów, Modliborzyce, Słupia Modliborowska) Janów Kazimierz Hrubieszów Sawin Mała Bukowa (Bukowa Mała, Bukowo) Lubartów Szydłowiec Jedlnia Bodzentyn Małkinia Płock (Czarny Dwór) Stelmachów (Jeżowo) Sokoły Jabłonka Łapy Suraż 24 stycznia Kurów Józefów Ord. Radomsk Płońsk Tykocin Wysokie Mazowieckie 25 stycznia Grójec Garwolin (Aleksandrówka karczma) Mężenin 26 stycznia Gombin Strzyboga (Skierniewice) Łomazy (Łomża) 27 stycznia Czyżew Pł. (Dmochy-Glinki) Łapy łochów (Łachów) Góra Kalwarya 28 stycznia Gostynin (Soczewka) łaskarzew (Maciejowice) Krzeszów (Kamionka, Podbielany, Rzeplin) Kamińsko Unieck (Glinojecko, Krajków, Onieck, Raciąż) Słomino (Ciuśkowo, Smolino) 30 stycznia Szczebrzeszyn Zduńska Wola 31 stycznia Łódź Józefów Rudka (Rądka) /za: S. Zieliński "Bitwy i potyczki 1863-1864", Rapperswil 1913/ Może euklides wskazać nam zatem w których to potyczkach brali udział insurgenci z Kampinosu i skąd wniosek, że to właśnie od nich powstanie się zaczęło?
  5. Które powstanie było największe?

    Dwa ostatnie wpisy: euklidesa i jpsapieha przeniosłem do tematu: forum.historia.org.pl - "Powstanie styczniowe. Gloria Victis." secesjonista
  6. Jeńcy w bitwach XVI/XVII wiek

    Niektóre ceny wykupu zdają się być horrendalnie wysokie, nawet jeśli uwzględnić iż są to ceny wyjściowe do negocjacji. Z listu hetmańskiego syna Jana Żółkiewskiego: "Jeśliby ta kartka wprzód do WMści przyszła niż do kogo inszego, pewną o mnie wiadomość do [matki] Dobrodziejki mojej proszę krotce oznajmij, żem się dostał panu swemu więźniem postrzelonym, a zatem na nogę kaleka. O swobodzie mało co mi myśleć przychodzi, bo wprzód za dwakroć, a zaraz potem za sto tysięcy czerwonych złotych [okup], to jak rzeczy są podobne, każdy wiedzieć może”. I z listu Łukasza Miastowskiego do jego brata: "... kupił mnie Turczyn jeden zacny, bogaty, Mehmet czelebi, przedniejszy sługa sułtański. Ten, mając tu więźniów do 50, mało co trwał o mój okup, przyszło sollicitować (...) On, na twarz plunąwszy, rzekł: Nie dam cię od 4000 czerwonych złotych, boś ty wielki pan. Byłeś u kanclerza pisarzem. Zna cię syn kanclerski. Zna Korecki, Balaban, Struś J insi najprzedniejsi panowie. Masz brata Panem starostą na Tarnopolu, który Pana Łukasza Żółkiewskiego swymi pieniędzmi podjął się wykupić. Cóż ciebie, brata swego, miałby zaniechać". /A.A. Witusik "Korespondencja jeńców cecorskich", "Rocznik Lubelski", 29-30, 1987-1988, s. 111/
  7. Unie Polski z Litwą

    To chyba jednak tylko "chciejstwo" lokalnych pasjonatów historii. Po pierwsze nie spłonął gród, tylko zamek. To rozróżnienie o tyle istotne, że lokalni pasjonaci sądzą, że stare grodziszcze (z ok. XII w.) było miejscem na którym powstał późniejszy zamek. "Dotychczas uboga literatura dotycząca ·Bielska, jak również tradycja sytuowała zamek na terenie grodziska. Badania archeologiczne na grodzisku i podgrodziu nie wykazały występowania pochodzącego z XVI w. materiału zabytkowego, a także nie stwierdzono istnienia dużej warstwy spalenizny". /J. Zieleniewski "Powstanie i rozwój układu przestrzennego Bielska Podlaskiego w XIV-XVIII wieku", "Studia Podlaskie", T. I, 1990, s. 61/ Po drugie nic nie stało na przeszkodzie by obrady sejmowe toczyły się w jednym z bielskich kościołów czy w zespole ogrodowo-pałacowym (zwanym: "Zamkiem hołowieskim bielskim") w Hołowiesku, który powstał wkrótce po pożarze. Nie ma żadnej wzmianki sugerującej by podczas sejmu bielskiego rozważano Bielsk jako miejsce sejmu "unijnego". Trudno mówić by w ostatniej chwili wybrano Lublin, pożar miał miejsce 22 lipca 1564 r. (jak chciał Marcin Bielski), a uniwersał królewski podającym Lublin za miasto w którym ma się odbyć sejm to dopiero wrzesień 1568 roku. Sejm bielski to nie było pierwszy sejm na którym deliberowano nad unią i nie był ostatnim. "Sprawa unii przeciągnęła się do 1568 r., kiedy król równocześnie zwołał sejm litewski do Wohynia w ziemi brzeskiej, zaś polski do Lublina. Celem miało być połączenie obu sejmów i wspólna decyzja w sprawie unii, co podano w uniwersałach na sejmiki, zgodnie z ustaleniami sejmu piotrkowskiego z 1567 r. Nowy sejm miał się odbyć „na miejscu wedle przywilejów dawnych”. Dlatego zdecydowano się na Lublin, co król potwierdził uniwersałem z 1 września 1568 r., zwołującym sejm wspólny na 23 grudnia tego roku". /R. Szczygieł "Unia Lubelska - dzieło wspólnego sejmu polsko - litewskiego w 1569 r.", Wykład wygłoszony w dniu 01 lipca 2016 roku, na zamku lubelskim w rocznicę zawarcia Unii Lubelskiej/ Bielsk Podlaski raczej nie kwalifikował się do kategorii: "miejsca wedle przywilejów dawnych". Wypada też przypomnieć, że pierwotnie Bielsk nie miał być miastem goszczącym sejm. Podówczas miał się odbyć wspólne obrady (litewsko-koronne) w Parczewie. Jednak wskutek niezgody sejm litewski odbył się właśnie w Bielsku.
  8. Wozy skarbowe

    Co o nich wiemy? Z jakich miast były posyłane i z jaką zawartością? Czy każda wyprawa wojenna - odzwierciedlała się w takiej powinności?
  9. Wozy skarbowe

    Z literatury: L. Dudek "Zaopatrywanie wojsk w dawnej Polsce (do 1864 roku)".
  10. Jedz, pij i popuszczaj pasa...

    W Tekach Jana Glinki znaleźć można kilka ciekawych wzmianek o stole Branickich (i nie tylko ich) czy o trafiających tam produktach. Zatem u Jana Klemensa Branickiego zjeść można było np. ostrygi (sprowadzane przez kupca warszawskiego - Jana Mateusza Possy'ego), a u Urszuli Lubomirskiej (z Branickich) owoce granatów (sprowadzane przez Jana Horquelina, kupca wrocławskiego). A w warszawskim ogrodzie ("co od Panów Hiżów") rosły nawet melony. Pośród wódek zwyczajnych, jak: anyżowka, pomarańczówka, jałowcówka, odnaleźć można i oryginalne smaki: dubelt selerowy. Przy instrukcjach dotyczących odciągania piwa (tu akurat piwa angielskiego) zaznaczono by zachować podział gatunkowy: "od wierzchu, od środka i od spodu". Choć Polska nie kojarzy się z truflami, to wspomniany Jan prowadził korespondencję z zarządcą swej bażantarni w Dreźnie, którym był Piotr Francke, w sprawie zakupu (który ostatecznie doszedł do skutku) włoskich psów przyuczonych do wyszukiwania trufli. A że mówimy o magnackim rodzie, do tępienia pluskiew w białostockim pałacu używano przedniego tureckiego pieprzu. Z produktów niezidentyfikowanych: mąka pulardowa i dubelt perski??
  11. Które powstanie było największe?

    Liczby te dotyczą stanu maksymalnego dla tego okresu czasu. "Z różnorodnych zapisów pamiętnikarskich wynika, że w chwili wybuchu powstania w styczniu 1863 r. organizacja spiskowa skupiona na obszarze Królestwa Polskiego mogła przeciwstawić wojskom rosyjskim 20–25 tys. sprzysiężonych. Według niepełnych danych posiadanych przez Komitet Centralny Narodowy, liczebność organizacji powstańczych w poszczególnych województwach Królestwa Polskiego wynosiła: w lubelskim i płockim – po 5 tys. spiskowców, w warszawskim i podlaskim – po 4 tys., w kaliskim i sandomierskim – po 2 tys., w krakowskim – 1 tys. i w augustowskim – 700 sprzysiężonych. Równie trudne co określenie ogólnej liczby członków organizacji powstańczej jest ustalenie ilu spośród nich wzięło bezpośredni udział w walkach nocy styczniowej 1863 r. Źródła nie są co do tego zgodne, np. Stanisław Zieliński podaje, że w ową noc do walki stanęło 11 tys. powstańców. Wielkość ta wydaje się być jednak przesadzona. Opracowania historyczne poruszające tę problematykę przytaczają liczby mieszczące się w przedziale od 4 tys. do 7340, a niekiedy nawet do 8,6 tys. powstańców. Ostateczne zweryfikowanie tych liczb wydaje się być przy ówczesnym stanie badań mało prawdopodobne. (...) ... przystąpienie „białych” do powstania oraz zasilenie szeregów insurgentów przez oddziały wkraczające do Królestwa Polskiego z Galicji i Poznańskiego wpłynęło rzeczywiście na zwiększenie liczebności partii powstańczych, a tym samym intensyfikację działań zbrojnych. Z jednym wszakże zastrzeżeniem, że nasilenie tego zjawiska nastąpiło nie, jak chce Grabiec, od marca, lecz dopiero od początku kwietnia 1863 r. Według wspomnianego Pawliszczewa, na początku tego miesiąca liczebność oddziałów partyzanckich osiągnęła przeszło 25 tys. ludzi (5 tys. w guberni warszawskiej, przeszło 3 tys. – płockiej, 4 tys. – augustowskiej, ponad 6 tys. – lubelskiej, przeszło 7 tys. – radomskiej)13. Przez cały okres wiosenny łączna liczba powstańców w Królestwie Polskim wahała się w granicach 28–29 tys., z czego jednak tylko 30% walczących dysponowała bronią palną (przeważnie myśliwską). W miesiącach letnich, tj. od połowy czerwca do połowy września 1863 r., można zauważyć dalszy wzrost liczebności partii powstańczych. Zarówno pod tym względem, jak i z uwagi na liczbę stoczonych bitew i potyczek (500 na 1200 w całym powstaniu) okres ten należy uznać za najlepszy w całej insurekcji 1863–1864 r. Jak wynika z zeznań Karola Majewskiego, spisanych w listopadzie 1865 r., według przybliżonych obliczeń Wydziału Wojny i Skarbu, w lipcu 1863 r. siły powstańcze w Królestwie Polskim dysponowały: 13 000 karabinów, nie licząc innej palnej broni, mniej więcej drugie tyle stanowiącej. Jeśli zatem samych powstańców uzbrojonych w różnego rodzaju broń strzelecką było około 26 tys., to można śmiało przyjąć, że po doliczeniu żołnierzy zaopatrzonych w broń białą (kosynierzy, członkowie formacji kawaleryjskich) szeregi powstańcze przekroczyły w tym okresie liczbę 30 tys. ludzi. Pokrywałoby się to w przybliżeniu z liczbą, którą przytoczył w swych wspomnieniach o Romualdzie Traugutcie bliski jego współpracownik Marian Dubiecki. Sekretarz Rusi Rządu Narodowego szacuje, że z dniem 1 sierpnia 1863 r. na obszarze Kongresówki znajdowało się pod bronią około 30 tys. partyzantów. Radykalne zmniejszenie liczebności wojsk powstańczych nastąpiło wraz z nadejściem jesieni, a potem zimy 1863 r.". /K. Jadczyk "Wojsko powstańcze zrywu styczniowego 1863–1864 : Wybrane aspekty", "Przegląd Historyczno-Wojskowy", 2013, Tom 14(65) , nr 1 (243), s. 8 i n./ Nie wiem jaki ma problem jpsapieha z tym zrywem, ale nazywanie jego uczestników "bandą" wpisuje się pięknie w retorykę kliki Katkowa.
  12. Wywiad i kontrwywiad w czasach RON - u

    By być w zgodzie z przekazem: pszenicą i jęczmieniem. "Tym wszystkim dał taiemne roskazy; że ieśli Tureckie woysko liczne, i z ludzi bitnych wybrane będzie; aby z nich każdy worek z pszenicą zawsze nosił: co ieśliby było mierne i z nowo zaciężnych złożone, aby ięczmień miał przy sobie". /A. Naruszewicz "Historya Jana Karola Chodkiewicza...", T. 2, Warszawa 1805, s. 215/ Barwna ta opowiastka budzić musi jednak pewną nieufność. Trudno uwierzyć by Chodkiewicz chcąc dostać informacje o stanie wojsk tureckich liczył na cały ciąg fortunnych zdarzeń. Oto po pierwsze część szpiegów musiała być złapana. Po drugie informacja o ich złapaniu musiała się dostać do osób postronnych. Po trzecie informacja o musiała być uzupełniona o szczegół z jakim to zbożem ów szpieg został uchwycony. Po czwarte informacje te musiały się dostać do osób przychylnych stronie polskiej. Po piąte osoby te musiały mieć sposobność by w odpowiednim czasie przekazać swą wiedzę Chodkiewiczowi. Jak sam autor zapisał: "Trafiło się wkrótce, że kupcy Ormiańscy handlujący w Carogrodzie oznaymili swoim Ormianom Polskim, iako Turcy zchwytali kilku szpeiegów Polskich, i posłali onych do stolicy, na wybadanie coby znaczyły noszone od nich worki z pszenicą (...) on [tz. Chodkiewicz] z listów Ormiańskich, i rozniesionych wieści o zchwytaniu swoich szpiegów z pszenicą, łatwo się o wielkiey Turków potędze dowiedział". /tamże, s. 216/ A gdyby się nie: "trafiło", a wieści nie zostały "rozniesione"? Dodatkowo, naszą nieufność potęgować może zadziwiająca wiedza Naruszewicza co do szczegółów losów niektórych z pochwyconych szpiegów: "Jeden z tych zchwytanych był potem w Kairze i w Egipcie, drugi w Jadrze w Słowiańskiey ziemi, inni na innych mieyscach. Piąciu z nich zginęło: siedmiu do Chodkiewicza powróciło". /s. 216/ Sens tej intrygi zasadzał się na schwytaniu szpiegów, czy taki wysłany "łazutczik" nie domyślał się jaki sens ma jego noszenie tych worków? A zważywszy, że siedmiu na dwunastu wróciło, cała ta misteria wydaje się być mocno nieefektywną. Historia ta, została zaczerpnięta od Szymona Starowolskiego ("Institutorum rei militaris libri VIII"), może zatem jednak coś jest na rzeczy, jako ten ostatni sam parał się szpiegostwem (por. J. Bardach "Rykun i szpieg. Z dziejów służby wywiadowczej w Wielkim Księstwie Litewskim XVI stulecia", w: "Studia z ustroju i prawa Wielkiego Księstwa Litewskiego XIV-XVII w."). Na kierunku "moskiewskim" szczególna rola w pracy wywiadowczej przypadała starostom orszańskim, jeden z nich - Filon Kmita zdawał relację (sierpień 1571 r.) z wydatków jakie miał z racji swej funkcji. Możemy się z niej dowiedzieć, że przez cały rok utrzymywał on ośmiu szpiegów i dodatkowo czterech - będących poddanymi księcia moskiewskiego. Tym ostatnim płacił po trzy złote za roczną służbę. Kmita mógł się pochwalić całkiem sporymi sukcesami na polu wywiadowczym: "... udało mu zwerbować Tiszkę Łomakina Smolnia, który był 'wodzem księcia moskiewskiego na wszystkich ruskich Ukrainach'. W 1574 r. już od paru lat współpracował z Filonem Kmitą, który nazywał go swoim szpiegiem". /A. Czwołek "Z działalności służb wywiadowczych Wielkiego Księstwa Litewskiego na przełomie XVI i XVII wieku: zarys problematyki", "Dzieje Nowożytne", T. XIII, 2002, s. 104/ Kilka artykułów o tej tematyce ogłosił w tym czasopiśmie Hieronim Grala: "Nowiny moskiewskie. Doniesienia pogranicznego starosty z 1591 r.", nr 11/12, 1996 "Raport Bułgakowa o sytuacji w Rzeczypospolitej", tamże "Niewinność szpiega", nr 8, 1999 "Arcyszpieg i renegaci", nr 8, 2001. To są w sumie stare zalecenia powtarzane przez wielu hetmanów. "Na szpiegi musi też być sumpt pogotowiu, których barzo potrzeba; abowiem wiele na tem należy, gdy król albo hetman wie, co się około nieprzyjaciela dzieje. A tak trzeba na to sumptu nie żałować (...) Szpiegów też co może więcej, ma mieć, a wszakoż je też ma tejemnie posyłać, aby jeden o drugim nie wiedział" /"Consilium Rationis Bellicae. J.M. pana Jana Tarnowskiego", wyd. K.J. Turowski, Kraków 1858, s 10 i s. 15/ Wiedzieć mógł, ale trudno utrzymywać, że musiał. Co ciekawe, o działalności szpiegowskiej możemy odnaleźć informacje, nawet w tak oficjalnych dokumentach jak np. Metryka Litewska. Przywołany tu Albert Schlichting za swe zasługi został nagrodzony przez polskiego władcę użytkowaniem majątku ziemskiego Priolkgowo, w królewszczyznach na Żmudzi. W uzasadnieniu podano: "a nam Hospodaru i Rečipospolitoj panstv našich ustavične verne služil, poslom i goncom našim o vsech spravach neprijatelskich što vedati mog, pevnuju vedomost' daval". /H. Grala "Wokół dzieła i osoby Alberta Schlichtinga : (przyczynek do dziejów propagandy antymoskiewskiej w drugiej połowie XVI w.)", "Studia Źródłoznawcze / Commentationes", 2000, T. 38, s. 45/
  13. Wywiad i kontrwywiad w czasach RON - u

    Chyba Adam Naruszewicz... Znane są wcześniejsze wzmianki, w liście Krzysztofa "Pioruna" do wojewody trockiego Mikołaja "Sierotki", z 1 stycznia 1599 r., ten pierwszy relacjonuje mu wydarzenia związane z kniaziem moskiewskim (gdzie to miały mieć miejsce: walenie kosturem po łbie i atak nożem w brzuch), i dodaje: "Jednak pewnego jednego szpiega mego z Koptysi, który ma Czerńcem brata rodzonego w Smoleńsku, odprawię, dla wzięcia pewnej wiadomości o tym. Do Pana starosty orszańskiego też napisał, prosząc go, aby też swe szpiegi dla wzięcia pewnej wiadomości o tym, na różne miejsca do Moskwy odprawił".
  14. Dezerterzy

    Stanisław Jaczyński pisząc o naszej dywizji pod Lenino: "... z jej szeregów ubyło w ciągu 2-dniowej bitwy przeszło 3 tys. zabitych, rannych i zaginionych bez wieści (510 poległych, 1776 rannych, 652 zaginionych bez wieści, 113 wziętych do niewoli). Na podstawie ujawnionych w latach 90. dokumentów można stwierdzić, iż spośród zaginionych bez wieści przeważająca większość oddała się do niewoli. Sprawę zbiegów z 1 DP badał Mikołaj Kałłaur. Dotarł on do dziennika „Ostdeutscher Beobachter”, który od 19 listopada 1943 r. publikował listę tzw. zbiegów z 1 Dywizji w bitwie pod Lenino. W dzienniku była zamieszczona informacja, że Niemcy pod Lenino wzięli do niewoli 600 polskich żołnierzy. Opublikowana lista obejmowała jednak tylko 250 osób. Zdaniem Kałłaura, część z nich to ranni, którzy w opresyjnych warunkach niewoli mogli deklarować, że oddali się do niewoli dobrowolnie. Po wojnie większość z nich wróciła do kraju. Biorąc pod uwagę szczątkowy tylko charakter niemieckiej listy jeńców, liczbę zaginionych należałoby zmniejszyć do 519 żołnierzy, a liczbę poległych pomniejszyć o 29 żołnierzy". /tegoż, "Bitwa pod Lenino z perspektywy 70-lecia", "Przegląd Historyczno-Wojskowy", 2013, T. 14, nr 4, s. 57/
  15. Hellenizm źródło antysemityzmu

    Podobnie zauważył Louis Harry Feldman, wedle niego antysemityzm państwowy był bardzo rzadki, antysemityzm ludowy miał być powszechny w imperium rzymskim, a elity intelektualne w dużej mierze były przychylne Żydom. Jak słusznie zauważyła Amica: "Apion zanotował tylko to co od dawna w społeczeństwie krążyło na temat Żydów, chłonął to wszystko bezkrytycznie", Apion w wątku o "oślej głowie" posiłkował się opowieściami Manaseasa z Patras. Jaki był stan "wiedzy" Apiona o Hebrajczykach, świadczy fakt, że termin: "szabas" wiązał on etymologicznie z językiem egipskim (mbbatosis) i miał oznaczać: "ból w pachwinie". Nie dziw więc, że Tyberiusz uraczył go mianem "Cymbalum mundi". Francois De Fontette w swej "Historii Antysemityzmu" stwierdza: "Literatura. Wyobrażenie starożytnych o Żydach jest mało zabarwione sympatią...". /Lublin 2010, s. 11/ To jednak nie jest tak jednoznaczne, podstawą do wizerunku Żydów w starożytności jest tzw. korpus Sterna tyczący się literatury klasycznej, chodzi o dwutomowe wydanie Menahema Sterna "Greek and Latin Authors on Jews and Judaism". Na jego podstawie, przywołany już Feldman starał się oszacować jak wyglądał rozkład opinii o tej nacji. W dwu różnych pracach podał dość zbliżone wielkości. W jednej z nich, za mające charakter neutralny uznał 61% wzmianek, przychylny - 17% a wrogi - 22%, w drugiej podał odpowiednio: 59%, 18% i 23%. /w: "Studies in Hellenistic Judaism" i "Anti-Semitism in the Ancient World", w: "History and Hate: The Dimensiona of Anti-Semitism", ed. D. Berger/
  16. Które powstanie było największe?

    Marian Kukiel niekoniecznie jednak uciekał od takich szacunków, przychylał się do liczby ok. 15-20 tys. w lutym 1863 roku. /tegoż, "Zagadnienia wojskowe powstania styczniowego", "Teki Historyczne", t. 12/
  17. Jak wychowywano kobiety na dobre żony?

    Bolesław Szabelski, to dzisiaj nieco już zapomniany autor m.in: Suity na orkiestrę, III, IV i V Symfonii, Wierszy (na fortepian i orkiestrę, Sonetów, Aforyzmów 9, Reduty 56, Koncertu fletowego. Szefując Katedrze Kompozycji w PWSM w Katowicach, znany był ze zdecydowanych poglądów na muzykę, jak i pewne apodyktyczności. W latach siedemdziesiątych odwiedził go Marek Stachowski (znany już wówczas za sprawą nagród m.in. za: Chant de l’espoir czy Audition), w jego prywatnym mieszkaniu. Gospodarz przyjął go w swej pracowni usytuowanej na piętrze. Szabelski zapytał swego gościa: "kawa czy herbata?", na odpowiedź: "kawa", Szabelski stanął na środku pokoju i tupnął dwa razy mocno w podłogę. Dziesięć minut później w drzwiach pracowni pojawiła się, że jego żona Irena z tacą z filiżankami kawy... dziś, możemy sobie jedynie pomarzyć. Szerzej o tej postaci: L. Markiewicz "Bolesław Szabelski. życie i twórczość".
  18. W 2016 r. pojawiło się książka "Mężczyźni z różowym trójkątem. Świadectwo homoseksualnego więźnia obozu koncentracyjnego z lat 1939–1945”, gdzie na okładce widnieje jako autor Heinz Heger. Kilka redakcji dało się nabrać i w swych relacjach recenzyjnych napisało o osobistych przeżyciach obozowych Hegera. Oczywiście taka osoba nie istnieje, jest to tłumaczenie: "Die Männer mit dem rosa Winkel", autorem jest Hans Neumann, a jej zawartość to pokłosie serii wywiadów z Josefem Kohoutem, austriackim homoseksualistą, który trafił najpierw do KL Sachsenhausen (w 1940 r.), a potem do obozu we Flossenbürgu. To oczywiście subiektywne spojrzenie, trudno się zgodzić np. ze stwierdzeniem, że homoseksualiści byli przeznaczeni do eksterminacji, Kohout mylnie też sądzi, że był skazany z paragrafu 175 itp. Kohout poczynił taką ogólną konstatację, że choć homoseksualiści przez innych więźniów obrzucani obelgami, to zupełnie inaczej traktowano relacje młodych chłopców z funkcyjnymi. I dodaje: "Większa część obozowego dowództwa SS myślała podobnie".
  19. Powrót żołnierzy do normalności

    Tylko skąd wniosek, że w: "oczywisty sposób" tyczy się i żołnierzy? Nie ma tam nic o niewoli, nie ma nic wojnie. Nie każda pieśń więzienna jest "knajacka", bo np. w Polsce takie tworzyli i internowani opozycjoniści. Tak czy inaczej, warte przypomnienia jest, że powrót do normalności w przypadku radzieckich żołnierzy, którzy dostali się do niemieckiej niewoli, to nie był na ogół powrót do rodziny i problemy z przestawieniem się na życie w cywilu. Przystosowaniem do "Normalności" było zatem przestawienie się z codzienności niemieckiego obozu na codzienność obozu radzieckiego (czy też zesłania). Swoista to była normalność...
  20. Polska pod okupacją oczami cudzoziemców

    W 1943 r. japoński dyrygent Hidemaro Konoe odbył tournée, dając koncerty w Krakowie, Warszawie i Lwowie. Cykl jego koncertów nosił tytuł "Japoński Wieczór" i brali w nim udział polscy muzycy. Konoe w swym notatniku zebrał podpisy polskich muzyków, we wspomnieniach stwierdził, że jeden z koncertów w Polsce zapamiętał jako wyjątkowo emocjonalny. Ciekawy który i dlaczego? Obecnie japońska telewizja przymierza się do zrealizowania dokumentu o życiu muzycznym w naszym kraju w czasie okupacji. Być może znajdą się w nim szersze relacje Konoe, bądź podobnych mu cudzoziemców. Dodajmy, że po występach w Polsce, dyrygent ten założył we Francji własną orkiestrę, zatrudniając w niej również muzyków żydowskiego pochodzenia, nie bez myśli, iż będzie to próba ratowania ich życia.
  21. Gazeta Żydowska

    Na terenie getta łódzkiego wychodziła w żydowskim języku gazeta "Geto Cajtung. Far Informacje, far Ordnungen un Bekantmachungen", w zasadzie był to jednak lakoniczny biuletyn informacyjny służący do obwieszczania różnorakich zarządzeń i oficjalnych ogłoszeń. "Itonejnu", która tam wyszła wydaje się być jednorazową, szkolną efemerydą. Znacznie ciekawszą wydaje się być tytułowa "Gazeta Żydowska", wydawana w języku polskim, oficjalnie jako organ Rad Starszych. Swym zasięgiem miała obejmować całe Generalne Gubernatorstwo. Wychodzić miała od 23 lipca 1940 r., na ogół z częstotliwością dwa razy w tygodniu. Ciekawsza o tyle, ze poza drukowaniem różnego typu rozporządzeń, pozostawiono nieco miejsca na publicystykę. O tej inicjatywie wspominano w encyklopedyczno-propagandowym wydaniu "Das Deutsche Generalgouvernement Polen - Ein Überblick über Gebiet, Gestaltung und Geschichte" z 1940 r., szef wydziału propagandy i oświaty Maximilian Freiherr du Prel komunikował tam, o tej inicjatywie: "Eine eigene jüdische Zeitung die als Ersatz für die vielfachen im früheren Polen erschienenen jüdische Organen gedacht ist, befindet sich in Vorbereitung”. W kolejnym wydaniu, choć pod innym tytułem, Emil Gassner, relacjonuje: "Sogar für die jüdische Bevölkerung ist eine eigenes. Organ in polnische Sprache die »Gazeta Żydowska«, gaschafen worden". Co ukazywało się w tej gazecie i jakie to były teksty?
  22. Gazeta Żydowska

    Dodajmy: M. Janczewska "'Gazeta Żydowska' (1940–1942)", w: "Studia z dziejów trójjęzycznej prasy żydowskiej na ziemiach polskich", red. J. Nalewajko-Kulikov.
  23. Książka kucharska w GG

    Z podobnych poradników: M. Halska "Co dzisiaj jeść i jak gotować?", wyd. z 1941 i 1942 r. E. Kiewnarska "Codzienna oszczędność w gospodarstwie domowym", wyd. z 1941 r.
  24. Akropolis na Wawelu

    To jeszcze o innym pomyśle, koncepcji Ludwika Stasiaka: "1 stycznia 1904 roku na łamach „Ilustracji Polskiej” ukazał się niezwykły Projekt Panteonu na Wawelu w kształcie polskiej korony pióra tegoż autora, który to – w ramach dyskusji nad restauracją wzgórza – zaproponował budowę wielkiej kamiennej Bolesławowskiej korony na miejscu wojskowego szpitala. Korona ta miała stać się na siedzibą Muzeum Narodowego. Stasiak argumentował swój pomysł między innymi tym, że zrabowanie skarbca koronnego pozbawiło Wawel insygniów – drogocennych symboli polskiej państwowości. Korona miała mieć setki okien – królewskich brylantów, zaś na parterze i piętrze – szereg mocno oszklonych sal przeznaczonych na ekspozycję muzealną. W centralnej części Stasiak założył oświetloną z góry, wielką aulę przeznaczoną do eksponowania wielkoformatowych płócien Matejki i Siemiradzkiego". /A. Grochowska "Herezje świętego Wawelu w wieku XIX", "The Polish Journal of the Arts and Culture", "Czy herezje są twórcze?", T. 1, nr 5 (2/2013), s. 182/ Co nieco o różnych pomysłach na przebudowę: L. Lameński "Cztery 'zamachy' na wzgórze wawelskie", "Biuletyn Historii Sztuki", 1983, nr 1.
  25. Smog w Polsce

    A dopuszcza jancet myśl, że nie każdy wpis, który rozpoczyna się się od zacytowania wypowiedzi janceta, musi w całości odnosić się do jego wpisu?
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.