-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Naloty na miasta włoskie w kontekście ochrony dóbr kultury
secesjonista dodał temat w Walki w Afryce i Włoszech
Alianci stworzyli specjalny zespół, który miał zajmować się zabezpieczaniem dóbr kultury o szczególnej wartości. Z czasem otrzymał ów zespół nazwę: "Sekcja Zabytków, Sztuk Pięknych i Archiwów" (MFAA), ponoć nowa nazwa wzięła się z problemów komunikacyjnych pomiędzy Masonem Hammondem a jego współpracownikami z Anglii, jego bostoński akcent miał sprawiać, że: "Fine Arts and Monuments" brzmiało dla nich jak: "Finance and Monuments". Sekcja ta miała swój "udział" w nalotach na różne włoskie miasta, miał w tym też udział profesor Salomon Zuckermann "Solly" jako szef Specjalnej Komisji Powietrznej RAF-u. To jemu miano dostarczyć listy miast o szczególnym znaczeniu dla kultury, która miała być skonfrontowana z celami militarnymi. Jaki system klasyfikacji stosowali alianci? Jak dowództwo poszczególnych operacji (nalotów) podchodziło do ograniczeń wskazywanych przez członków MFAA? Jak postrzegano i przestrzegano zarządzenia gen. Eisenhowera z 29 grudnia 1943 roku? -
Naloty na miasta włoskie w kontekście ochrony dóbr kultury
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Walki w Afryce i Włoszech
A to "srata tata" do czego się odnosi, bo nie pojmuję merytorycznej treści tego wstępu? -
Pseudonimy literackie
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Biblioteka im. Józefa Ossolińskiego
Dla Janiny Kozłowskiej-Studnickiej był czytelny, dla Józefa Jędrzeja Załuskiego był czytelny, dla Romana Pollaka był czytelny... widać podchodzili do tego w zbyt uproszczony sposób, nie tak erudycyjnie i krytycznie jak poldas. -
Pseudonimy literackie
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Biblioteka im. Józefa Ossolińskiego
W czym przesadził? -
Naloty na miasta włoskie w kontekście ochrony dóbr kultury
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Walki w Afryce i Włoszech
W temacie "Zbombardowanie klasztoru na Monte Cassino mch90 napisał: To chyba jednak chodzi o sierpień 1943 r., i o oświadczenie Departamentu Stanu, w którym informowano o powołaniu Amerykańskiej Komisji Ds. Ochrony i Ratowania Artystycznych i Historycznych zabytków. Można w nim było przeczytać m.in.: "Komisja może zostać zobligowana do skierowania do Sztabu Generalnego Armii przedstawicieli muzeów i historyków sztuki, tak by, o ile nie będzie się o to kłócić z potrzebami militarnymi, ochraniać prace o wartości kulturalnej w krajach okupowanych przez armie państw sprzymierzonych". Po zbombardowaniu Rzymu, Mediolanu i wreszcie Neapolu, Eisenhower dał się przekonać i 23 grudnia wydał stosowne zarządzenie: "Do wszystkich dowódców. Walczymy dziś w kraju, który wniósł swój wkład do dziedzictwa kulturowego Stanów Zjednoczonych; kraju bogatym w zabytki,które w chwili swego powstania, jaki teraz, po upływie setek lat, ukazują rozwój naszej cywilizacji. Należy im się szacunek, na ile pozwala na to wojna. Jeśli mamy wybierać między zniszczeniem słynnej budowli a poświęceniem naszych ludzi, to wybieramy życie ludzi. Lecz nie zawsze wybór jest łatwy. W wielu wypadkach można oszczędzić zabytki bez narażenia na uszczerbek potrzeb operacyjnych. Nic nie może zbić argumentu konieczności wojskowej.Takie jest prawo. Tyle że określenie 'konieczności wojskowej' niekiedy bywa używane w kontekście wygody wojskowej czy nawet osobistej. Nie chciałbym, by zasłaniała ona niedbałość czy obojętność. Obowiązkiem wyższych dowódców jest ustalenie przy pomocy oficerów AMG lokalizacji pomników historycznych, czy to tych znajdujących się bezpośrednio przed linią frontu, czy też na terenach przez nas okupowanych. Informacja ta nakłada na wszystkich dowódców obowiązek postępowania w duchu tego listu". /R.M. Edsel "Na ratunek Italii", Warszawa 2014, s. 67 i s. 99/ -
Pseudonimy literackie
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Biblioteka im. Józefa Ossolińskiego
Zapomniany, a ciekawy, polski poeta zamiast zwykłego pseudonimu uzył prostej zgadywanki: "Imię ma z raju Ski ogon przezwiska Rok wspacznie głową Czyn w środek wciska". Któż zacz? -
Etos rycerski - stereotyp czy prawda?
secesjonista odpowiedział Mienta89 → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Jednym z bardziej znanych dzieł będących katalogiem cech i umiejętności jakie ma posiąść rycerz to "Disciplina clericalis" Petrusa Alfonsusa, nadwornego medyka angielskiego władcy Henryka I. Wszystko zawarł on w "siódemkach". Mamy zatem siedem sztuk wyzwolonych, siedem mądrych reguł czy siedem sprawności. Zatem idealny rycerz winien: jeździć konno, strzelać z łuku, pływać, walczyć, polować z sokołem, pisywać poezję i grać w szachy. To strzelanie z łuku - to specyfika angielska czy pojawia się to w innych krajach? -
Kiedy i dlaczego tak późno zaczęto pisać o Holocauście?
secesjonista odpowiedział ikanom → temat → Holocaust
A dla mnie - tak, a spory o interpretacje pojęć w tej kwestii - nieszczególnie mnie pociągają, słusznie czy nie rozstrzygnęła je praktyka językowa. -
Dlaczego to akurat brytyjscy lotnicy podczas swych misji mieli do czynienia z aniołami a niemieccy - nie?
-
Kiedy i dlaczego tak późno zaczęto pisać o Holocauście?
secesjonista odpowiedział ikanom → temat → Holocaust
Tylko co to ma do tematu: "kiedy najwcześniej..."? To, że jakiś termin jest późniejszy niźli opisywane zdarzenia nie zmienia nic, dla ludzi interesujących się tematem jest zrozumiały kontekst takiego a nie innego użycia. Wiele wydarzeń z przeszłości z czasem zyskuje własne nazwy, zatem jak najbardziej można pytać o Holokaust w czasie II wojny światowej, choć wówczas taki termin nie obowiązywał. Nie jest prawdą, że rozróżnienie na "Holocaust" i "holocaust" datuje się na lata sześćdziesiąte XX wieku, warto jednak czytać wpisy poprzedników. -
Istnieje, choć przybrała nieco osobliwą formę: Alt Nowawes. A ja zaczynam "Trzeba wydorośleć", czyli siódemkę w cyklu "Wykłady z socjologii historycznej" Marcina Kuli. Tym razem jest o socjalizacji, i oczywiście bardzo interesującą, choć trudno się ze wszystkim zgodzić. Choćby z konstatacją, że komunistyczna utopia pedagogiczna okazała się zadziwiająco nietrwała.
-
Nie zauważyłem by powstał taki temat na forum. Swego czasu przetoczyła się we włoskiej prasie dyskusja (czy też burza) wokół książki Sergio Luzzatto "Partigia. Una storia della Resistenza", gdzie autor próbuje nieco nadgryźć spiżową postać Prima Leviego i jego relację, jak i odbrązowić wizerunek włoskiej partyzantki. Oskarżenia o nadmierną brutalność padły też w swego rodzaju zbeletryzowanych esejach Giampaola Pansy zatytułowanych: "l sangue dei vinti. Quel che accadde in Italia dopo il 25 aprile". Jak to zatem we Włoszech wyglądało, czy aktywne działania wiązać należy jedynie ze schyłkiem i upadkiem Republiki Salò? Na stronie www.usagespublicsdupasse.ehess.fr dostępne jest krótkie omówienie problemów postawionych w "Partiga. Una storia...", którego dokonał Alberto Cavaglion w tekście pt. "Violence et guerre partisane: le 'secret' de Primo Levi". (: http://usagespublicsdupasse.ehess.fr/violence-et-guerre-partisane-le-secret-de-primo-levi-2/)
- 4 odpowiedzi
-
- partyzantka
- partyzanci we Włoszech
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Partigia - o włoskiej partyzantce
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Walki w Afryce i Włoszech
A ja nie zauważyłem. Nie napisałem nic o Niemcach. Nie napisałem nic o Wolffie ani tym bardziej o "Wolfie". Zatem logicznym jest, że nie mogłem unikać faktu, że jakaś osoba o której nie pisałem była czymkolwiek. A co do jego stosunków i zakresu działań w Italii to i tu poldas się nieco myli. Co do Wolff a Kesselring - po pierwsze obu panów łączyły całkiem dobre stosunki osobiste, co pod tym względem wyróżniało raczej feldmarszałka pośród innych dowódców Wehrmachtu. Po drugie Kesselringa w dużej mierze zaprzątały bardziej sprawy na południu "włoskiego buta" podczas gdy aktywność Najwyższego Dowódcy SS i Policji z racji opieki nad Mussolinim koncentrowała się raczej na północy. Zatem bardziej stosowną osobą do ew. zakazu "wtrącania" byłby to raczej Erwin Rommel (odpowiadający początkowo za "Strefę Operacyjną Kraju Przedalpejskiego"). Formalnie przed przybyciem do Włoch podlegać Wolffowi miała władza policyjna i administracyjna od przełęczy Brenner do po bezpośrednie zaplecze wojsk broniących półwyspu (za wyłączeniem wybrzeża - które podlegało Kriegsmarine). To że nie dochodziło do scysji kompetencyjnych pomiędzy Kesselringiem a Wolffem - to raczej taktyka tego ostatniego, a nie kwestia władzy tego pierwszego. Dodajmy, iż Kesselring wcale nie miał tak mocnej pozycji, vide kwestia projektu rozkazu jaki Wilhelm Keitel przedłożył Hitlerowi 18 października. A i dla Kesselringa było wygodnym, że istniały struktury, które bez jego zaangażowania mogły załatwić rożne "kłopotliwe" sprawy bez zaangażowania podległych mu wojsk, vide: Rowy Ardeatyńskie. Wypada zauważyć, że we Włoszech istniał typowy nazistowski chaos kompetencyjny z nakładaniem się obowiązków i uprawnień. Najwyższą cywilną instancją był ambasador pełnomocny dr Rudolf von Rahn, rezydujący w Fasano. Z ramienia Kesselringa pełnomocnym komendantem tyłów był gen. Rudolph Touissant. W Gargano i Weronie miał swoją siedzibę Najwyższy Dowódca SS i Policji. Do tego dodajmy działania gen. Hansa Leyersa i fakt, ze część terenów wcielono do Rzeszy ale podlegały one również wciąż siłom policyjnym we Włoszech. Po przysłaniu do Włoch gen. Waltera von Unruha, żaden dowódca Wehrmachtu nie mógł spać spokojnie. I to właśnie ów "Łowca bohaterów" przeważył szalę kiedy von Rahn namawiał Hitlera do likwidacji administracji wojskowej w Italii i przeniesienie jej kompetencji na naszego Wolffa, w ten sposób kompetencje Touissanta zostały mocno okrojone, a podległe mu instytucje przetrzebione. A nasz Wolff został generalnym pełnomocnikiem Wehrmachtu we Włoszech. A o słabości pozycji wojskowych świadczą takie drobiazgi jak kolejne odznaczenia Wolffa, z "niemieckim sadzonym jajkiem" na końcu, czy fakt, iż ten potrafił zmieniać wyroki sądów wojskowych. To, że Wolff nie miał większych zadrażnień z dowódcami Wehrmachtu, to nie był efekt ich wyższych kompetencji i prerogatyw a jego postawy. I prezentował ją przez całość swej kariery. Jego nominacja na generalnego pełnomocnika nie budziła zdecydowanego sprzeciwu kół wojskowych, gdyż miano nadzieję, iż to się nie zmieni. Wolff taką "miękką" taktykę stosował na ogół również względem włoskich partyzantów. I nie wydaje się by wynikało to z chęci uniknięcia kary po ew. przegranej wojnie, a przynajmniej nie był to główny powód. Tylko typowe dlań elastyczne balansowanie pomiędzy różnymi stanowiskami, z unikaniem skrajnych opcji. To on przekonał duce do amnestii względem partyzantów. Potrafił się spotykać z partyzantami obiecując im ochronę przed faszystowskimi Czarnymi Brygadami. Znany był ze swych akcji przeciwko partyzantom ukrywającym się w górach, które polegały na zrzucaniu ulotek i... zapasów żywności. Wolff chwalił się, że dzięki takiemu jego postępowaniu 85 000 partyzantów zeszło z gór. Oczywiście nikt tej wielkości nie weryfikował, ani nie zadawał pytania czy aby wielu z nich nie wróciło z powody pory roku, by na wiosnę znów wyruszyć w góry. Zdarzało się jednak, że i Wolff zabierał się do energiczniejszych działań, choć jej efekty nie brzmią wiarygodnie: "Gdy Wolff zarządził pewnego razu 'tydzień zwalczania band', koncentrując w tym celu znaczne siły bezpieczeństwa, zginęło ponad 80 ludzi, z których jedną trzecią stanowili milicjanci faszystowscy. Oprócz zabitych, było ponad 300 rannych i 30 zaginionych. Jeśliby wierzyć triumfalnemu raportowi przygotowanemu po akcji przez podwładnych Wolffa, to siły bezpieczeństwa wyeliminowały ponad 1600 partyzantów, niemal identyczną liczbę wzięli do niewoli i wyprowadzili z 'oswobodzone' okolicy 6000 robotników przymusowych. Zdobyto wiele broni, w dwa działa polowe, sześć miotaczy min, granatniki średnie i lekkie, broń przeciwpancerną, dużo broni ręcznej, masę amunicji, około stu ciężarówek różnych marek i liczne radiostacje. Wysadzono ponad 300 odkrytych schronów i kryjówek". /J. von Lang "Między Hitlerem a Himmlerem. Generał Karl Wolff", Międzyzdroje - Kraków 2005, s. 314/ Warto jednak podać pełniejszą wersję tej rozmowy, Wolff wpierw oświadcza, że sprawa Ciano jest wyłącznie sprawą włoską. Na nalegania Mussoliniego, oświadcza wreszcie, iż może wyrazić jedynie prywatną opinię jako: "towarzysz i mężczyzna". "Wolff: Problem według mnie polega na tym: czy powinien pan pozwolić się szantażować i w konsekwencji ułaskawić swego zięcia? Mussolini: Jak pan by się zachował? W.: Na pańskim miejscu pozostałbym nieugięty. M.: A co myśli Führer? W: Führer nie wierzy, ze wyrok zostanie wykonany. M.: Zaniechanie egzekucji mogłoby mi zaszkodzić w opinii Führera? W.: Tak i to bardzo. M.: A Himmler? W.: Himmler uważa, że egzekucja jest prawdopodobna. M.: Dziękuję panu, generale. Rozważę rozwiązanie. Być może zatelefonuję do pana ponownie. W.: Do dyspozycji, Duce". /tamże, s. 287, przyp. 455; cyt. za: S. Duilio "Vita sbagliata di Galeazzo Ciano", Milano 1962, s. 352-353/- 4 odpowiedzi
-
- partyzantka
- partyzanci we Włoszech
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie wiem i nigdy mnie to nie interesowało. Odniosłem się jedynie do spostrzeżenia autora, którego poldas zacytował.
-
A kto przecenia? Może wskazać euklides do czyjej wypowiedzi się odnosi?
-
Cóż, jeśli dla kogoś zapis wybranego nazwiska jest detalem... można zatem pisać o przywódcy ZSRR - Talinie. Wskazałem na błędny zapis, a zaczepki - mnie nie ruszają.
-
Tak by być precyzyjnym, to jeśli wydanie Bellony to z 2010 r., 2006 r. to wydanie oryginału. W nowszych książkach autor ten zrezygnował z nieco dziwnego zapisu "Ras el Mdauuar" na rzecz powszechniejszego: "Ras el Medauar" (np. w: "Italian Army Elite Units & Special Forces 1940–43"). Często zdarzało mu się wpaść na pomysł wydania rozkazu by atakować bez rozpoznania?
-
Jeśli już to: Thọ.
-
Latarniowce i stawiacze pław w "akcji"
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Działania na morzach i w koloniach
Może nie zawsze chodzi o to co widać na "obrazku"? "Podczas poszukiwania materiałów archiwalnych o latarniowcach, w archiwaliach niemieckich natrafiono na pojęcie „Kriegsfeuerschiff” (latarniowiec wojenny), co jest o tyle ciekawe, że w polskiej nomenklaturze ono nie występuje. Początkowo wydawało się, że pojęcie to oznacza „typowe” latarniowce wykorzystywane w czasie wojny i jest to tylko forma gramatyczna charakterystyczna dla języka niemieckiego, analogicznie do określenia Kriegsfischkutter – rybacki kuter wojenny, który był małą wojenną jednostką pomocniczą Kriegsmarine wykorzystywaną w czasie działań w II wojnie światowej. Okazało się jednak, że takie podejście jest bardzo dużym uproszczeniem. Wszystkie latarniowce niemieckie wykorzystywane w czasie I wojny światowej zostały podzielone na cztery grupy: a) latarniowce będące własnością Marynarki Wojennej (budowa/zakup finansowane z budżetu marynarki); b) latarniowce „cywilne”, będące własnością instytucji lub Urzędu Morskiego, przejęte czasowo przez Marynarkę Wojenną; c) latarniowce wojenne; d) latarniowce innych państw zdobyte w czasie wojny". /I. Pietkiewicz, A. Szulczewski, A.F. Komorowski "Bezpieczeństwo żeglugi: znaczenie wojennych latarniowców w operacjach morskich na Bałtyku", "Colloquium Wydz. Nauk Humanistycznych i Społecznych", Kwartalnik Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, II, 2012, s. 90/- 8 odpowiedzi
-
- nawigacja
- kriegsfeuerschiff
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Latarniowce i stawiacze pław w "akcji"
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Działania na morzach i w koloniach
A jednak się różniły.- 8 odpowiedzi
-
- nawigacja
- kriegsfeuerschiff
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Podsumowując narrację euklidesa, według mej obserwacji: 1. branka w Warszawie się nie udała bo wszyscy uciekli - okazało się jednak , że jednak nie wszyscy uciekli a jakieś 1800 zdołano aresztować 2a. branka w Warszawie się nie udała bo wszyscy uciekli - okazało się jednak, iż pomimo tej branki przywódcy wypowiadający się w imieniu Rządu Narodowego, dalej siedzieli w Warszawie 2b. aby określić czy branka warszawska była skuteczną czy nie, trzeba wiedzieć ilu z tych 12 000 miało być ujętych w tym mieście; zna te proporcje euklides czy tylko tak gdybał bez oparcia w faktach? 3. uciekli do Kampinosu - jakoś jednak nie jest to prawdą i euklides nie zaprezentował nam dowodów tegoż stwierdzenia. 4. lista 12 000 osób miała się pojawić w styczniu 1863 r. za sprawą przestrachu (nieznanej proweniencji) Wielopolskiego - wedle faktów ogólnie wówczas znanych o tym, że taka lista powstanie wiedziano jesienią roku 1862 5. z zaboru pruskiego mieliśmy mieć nikłą pomoc za sprawą postawy Bismarcka - okazuje się jednak, że pomimo tej postawy z tego zaboru płynęła pomoc, a oddziału powstańcze często chroniły się na terenie Prus. Wreszcie euklides powinien się zdecydować, w 1863 r. to był początek jego kariery (co zresztą nie jest prawdą), czy był to rok w którym już wiele mógł w Prusach. Wymierny wkład w walkę przeciw Polakom niezupełnie jest tym samym co wkład Polaków z zaboru pruskiego w powstanie styczniowe. A reszta pewnie się zgadza...
-
Występuje o nim drobne wpisy. Na www.rafcommands.com: "BUJAKOWSKI, Stanislaw, Warrant Officer (P.782208, Polish Air Force) - No.101 Repair and Servicing Unit. - Air Force Cross ?". I podobny na www.polishairforce.pl: "Bujakowski Stanisław / 782208 / 10.03.1906/ W/Ost. / sierżant / pilot". Wymienia go również Witold Szewczyk w: "Samoloty na których walczyli Polacy".
-
Przede wszystkim dobrze jest poznać podstawowe fakty, przed przystąpieniem do objaśniania i interpretowania. Wielopolski nie zarządził imiennej branki w styczniu. Ogłosił o tym właśnie 6 października 1862 r. na łamach "Dziennika Powszechnego". To, że powstanie tak dużej listy musiało zabrać jakiś czas - jest chyba oczywiste. A w 1862 r. ścierały się dwie koncepcje powstania: natychmiastowy wybuch ("... i bez organizacji ci, którzy są dobrymi Polakami, pójdą do obozu, a innych siłą się weźmie”), druga: zorganizowanie wpierw cywilno-wojskowej administracji terenowej (w myśl postanowienia KCN z 24 lipca 1862 r.), co początkowo przychodziło nie bez trudności (stąd reformy Oskara Awejdego). Kolejny problem dla spiskowców to niewiedza co do terminu branki. Jakieś 1,8 tys. osób jakie znalazły się w tę noc w warszawskiej Cytadeli chyba nie kwalifikują się do kategorii uciekinierów przebywających w Kampinosie. Chyba nie wszyscy wówczas uciekli do tego kompleksu leśnego. Chyba, że euklides ma informacje o tym, że dom parafialny ks. Karola Mikoszewskiego z Placu Trzech Krzyży przeniósł się w tę noc czy przed nią do Kampinosu? Bo jako żywo pierwsze powstańcze odezwy były dyskutowane i powstawały wówczas głównie w tym miejscu. A nie w Kampinosie. A emisariusze "rozbiegli się po Polsce" by wybuch powstania wyprzedził brankę na prowincji, która miała mieć miejsce 25 stycznia. Jak najbardziej był, może warto zajrzeć do odpowiednich opracowań (np. zaczynając od wyprawy trzemeszeńskiej)? Pomimo takiego a nie innego stosunku Bismarcka do Polaków, to warto zwrócić uwagę na proces wytoczony przez prokuratora naczelnego Adlunga, i jaką w nim postawę przyjął sąd: "Sąd nie podzielił zdania prokuratora, że Polacy z zaboru pruskiego, biorąc udział w powstaniu, skierowanym przeciw Rosji, i wspierając je, dopuścili się zdrady głównej w stosunku do państwa pruskiego. Teza prokuratora, odrzucona przez sąd, była równocześnie tezą rządu pruskiego. Wynika to z materiałów źródłowych, przytoczonych przez dra Wacława Fidlera w niedrukowanej pracy o udziale Wielkopolski w powstaniu styczniowym. Mianowicie już w 4 dni po wybuchu powstania minister spraw wewnętrznych za pośrednictwem naczelnego prezesa W. Ks, Poznańskiego, Horna, ten punkt widzenia chciał narzucić naczelnemu prokuratorowi w Poznaniu, Seegerowi. Ten jednak tezy ministra spraw wewnętrznych Eulenburga nie przyjął, zastrzegając sobie zakwalifikowanie przestępstwa w każdym poszczególnym wypadku. Wobec tego rząd pruski, nie mogąc prokuratora poznańskiego skłonić do przyjęcia tezy o zdradzie głównej, sporządzenie aktu oskarżenia powierzył prokuratorowi berlińskiemu, który przyjąwszy tezę rządu doznał z nią w sądzie zupełnej porażki". /A. Wojtkowski "Zabór pruski w powstaniu styczniowym", "Przegląd Historyczny", 1937-1938, T. 34, nr 2, s. 602-603/
-
Mnie zupełnie to nie obchodzi i szukać czy przeglądać nie zamierzam. A kto mocno ciekaw - niech szuka.
-
Lotnictwo szturmowe, zwalczanie broni pancernej.
secesjonista odpowiedział gregski → temat → Lotnictwo
W oryginalnym artykule użyto sformułowania: "master cylinder", co z tego co wiem niekoniecznie należy tłumaczyć poprzez "główny cylinder". W katalogach części do P47 występuje np. "brake master cylinder, Warner P/N 10568", po oznaczeniu producenta można doszukać się informacji "jak to się je". Na stronie: forum.ubi.com, w temacie "Possible explanation to P-47 engine vulnerability?", jeden z uczestników dyskusji pytał się: "Does the radial engine in the P-47 have a "master" cylinder?", można sprawdzić czy uzyskał jakąś sensowną odpowiedź.