Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Mieszko I - ocena

    Nawet zauważając jakąś popularność w danym rodzie pewnych imion, czy uważając wystąpienie danego imienia za przejaw jakiegoś znaczenia politycznego,warto pamiętać o zastrzeżeniach jakie zgłaszał Kazimierz Jasiński - wreszcie jeden z bardziej utytułowanych polskich badaczy antroponimii piastowskiej: "Odtwarzanie genealogii pewnego rodu wyłącznie na podstawie kryterium imionowego prowadzi do ustaleń pozaźrółowych, całkowicie niesprawdzalnych i najczęściej fałszywych. Podobnie jak i inne założenia aprioryczne, nadużywanie wspomnianego kryterium prowadzi do domysłów traktowanych jako aksjomaty. Brak jakiegokolwiek potwierdzenia źródłowego jest w danym wypadku interpretowany jako brak kontrargumentu, przeczącego apriorycznemu ustaleniu. Nie trzeba dodawać, że tego rodzaju postępowanie jest szczególnie niebezpieczne w badaniach genealogicznych...". /tegoż, "Dokumentacyjne funkcje imion w średniowieczu (na przykładzie dynastii piastowskiej", przedruk z: "Powstanie - przepływ - gromadzenie informacji. Materiały I Sympozjum nauk dających poznać źródła historyczne", Toruń 1978, s. 143-144/ Swego czasu własną propozycję przedstawił Stanisław Zakrzewski, wedle jego konceptu córka Świętopełka I mogła być żoną Lestka (dziadka Mieszka) i w ten sposób imię Świętopełk; jako imię kognacyjne; pojawiło się w rodzie naszych Piastów. /za: A. Nowak "Skąd nasz ród"/
  2. Proponuję założyć odrębny temat i udowodnić w nim na podstawie wspomnień i źródeł ikonograficznych - nędzne ubieranie się junkrów.
  3. Tylko mnie nie chodzi o Laskera, tylko co uzasadniał Bismarck. Prościej: uzasadniał utrzymanie w miarę wolnego handlu czy nowe taryfy? To o junkrach ubierających się nędznie, potraktuję jako żart...
  4. Jest choćby wątek o artylerii w powstaniu listopadowym, warto by był i temat o uzbrojeniu w styczniowym. Jak zatem to wyglądało? mnie ciekawi jaka była skuteczność owych "armat drewnianych"?
  5. Wytop żelaza w prehistorii

    J. Piaskowski "Dawna stal 'damasceńska' (bułat) w świetle nowoczesnego metaloznawstwa", "Kwartalnik Nauki i Techniki", R XI, nr 3, 1966. /dostępne w zasobach: www.bc.pollub.pl/
  6. W odróżnieniu od kilku innych nacji nasi przodkowie nie dorobili się własnego oryginalnego poradnika pływania, choć przecież doceniano walor tej umiejętności podczas działań zbrojnych. Jak zatem z tym pływaniem bywało u naszych sarmackich przodków?
  7. W "Tygodniku Morskim" (nr 34, 1965) W. Aleksandrowicz ogłosił artykuł pt. "Projekt nurkowania w XVI w.", w którym miał zrelacjonować wywody Stanisława Sarnickiego, omawiające: "problem nurkowania, program ćwiczeń, w tej umiejętności i projekty ;instrumentów' do nurkowania". Ktoś może to czytał?
  8. Dla zainteresowanych: bazhum.muzhp.pl - Maria Turos "'... na trzeźwo... ' czy jednak ze znieczuleniem: krótka próba odpowiedzi na pytanie czy w początkach XIX wieku chirurdzy wojskowi stosowali leki uśmierzające ból".
  9. A ten sprzeciw w jaki sposób Bismarck wyrażał? Bo w Reichstagu objaśniał dlaczego muszą być takie zmiany wprowadzone:. "Konflikty wewnętrzne potęgowała zmiana polityki gospodarczej państwa. W maju 1879 roku Bismarck uzasadniał nowe ustawodawstwo w kwestiach gospodarczych i celnych. Słusznie wskazywał, że teoretyczny spór o cła ochronne jest zbyteczny, albowiem idzie tu o ochronę produktów własnego przemysłu (głównie stalowego i rolnictwa) przed zagraniczną konkurencją. Liberalny poseł Lasker zarzucił Bismarckowi, że jego polityka daje przywileje tylko posiadaczom. Kanclerz odrzekł na to, że Lasker prowadzi politykę finansową nędzarza oraz należy do ludzi, o których Pismo Święte mówi: 'nie sieją, nie zbierają plonów nie modlą się, nie przędą, a jednak są odziani - nie powiem jak, ale w każdym razie są ubrani'". /W. Mommsen "Otto von Bismarck", Lublin 1995/
  10. Tyle, że socjaliści nie zdobyli: "ogromu mandatów", zdobyli co prawda przeszło trzy razy więcej niźli w poprzednich latach, ale dla układu sił w parlamencie to jeszcze nie było coś znaczącego. Liczba mandatów w ostatnich latach kanclerstwa Bismarcka: (1884 r. / 1887 r.) Konservative 78 / 80 Freikonservative 28 / 41 Nationalliberale 51 / 99 Fortschrittspartei - - Liberale Vereinigung - - Freisinn 67 / 32 Zentrum 99 / 98 Sozialdemokraten 24 / 11 Minderheiten 43 / 33 Sonstige 7 / 3 w 1890 r.: Konservative 73 Freikonservative 20 Nationalliberale 42 Linksliberale 66 Zentrum 106 Sozialdemokraten 35 Minderheiten 38 Antisemiten 5 Deutsche Volkspartei 10 - Sonstige 2
  11. J. Kodrębski "Prawo rzymskie w Polsce XIX wieku" Ł. Marzec "Prawo rzymskie w dawnej Anglii w świetle poglądów Artura Ducka: (wybrane zagadnienia)", "Zeszyty Prawnicze", 2006, T. 6 , nr 2 R. Mańko "Prawo rzymskie jako źródło prawa w Afryce Południowej", "Zeszyty Prawnicze", 2003, T. 3 , nr 1.
  12. Biblioteka Aleksandryjska - znaczenie, funkcje...

    O ile wypowiedź Omara można potraktować jako bon mot jaki włożyli w jego usta kronikarze: Abu' l-Hasana Ali ibn Jusuf al-Kifti i Abn 'l-Faradż Barhebraeus, to czyż nie jest interesującym, iż brak wzmianek o takim zdarzeniu w źródłach chrześcijańskich współczesnych tym podbojom arabskim? Czy nie byłby to doskonały przykład do wykorzystania propagandowego?
  13. American Dream

    "Mówię więc: bogaćcie się i wzbogacajcie się! Ale zdobywając pieniądze uczciwie, bo inaczej spotka was klęska" R.H. Conway /"Acres of Diamonds", NY 1890, s. 19/ Powiedziałbym, że było (i jest) odwrotnie - jeśli chodzi o bogatych. Można sobie zadać pytanie: po co bogatemu ów "dream"? Toż on go spełnił, za to dla próbującego się dorobić - jest to już pewna nadzieja. American Dream (: AD) nie tyczy się sytuacji osoby posiadającej bogactwo. Spadkobiercy "Commodore" Vanderbilta nie mogli powiedzieć, że spełnili ów "sen" (marzenie). Utyskiwanie, że niewielu ma szansę go ziścić - jest zupełnym nieporozumieniem. W AD chodzi przecież o to, że mam przekonanie iż to właśnie mnie się ud. A nie, że - wszystkim się uda. Jak najbardziej immanentną cechą AD jest nierówność czy może: rozwarstwienie. Tylko w takiej społecznej rzeczywistości; czy się komuś ona podoba, czy nie; AD ma rację bytu. Zatem czynienie AD zarzutu w tym aspekcie, jest jak utyskiwanie po zakupie Crocsów, że nie chronią przed śniegiem. Tudzież, opowiadanie, iż wspinaczka wysokogórska jest "do bani", bo iluż zdoła zdobyć Koronę Ziemi kiedy większość zasapie się wchodząc na Kasprowy Wierch. Bodajże jako pierwszy pojęciem "Self-made man" posłużył się Henry Clay z Wirginii w 1832 r., wtedy też urodził się w Chelsea Horatio Alger Jr., chyba największy XIX-wieczny popularyzator idei: from rags to riches. Gdyby ktoś zadał sobie trud przejrzenia jego spuścizny literackiej, to zauważyłby, że jego bohaterowie sukces osiągali dzięki: pracowitości, zapobiegliwości, poleganiu głównie na sobie, uczciwości itd., ale i... szczęściu. Warto podkreślić to" szczęście", czy jak napisał Marcus Lee Hansen: "możliwość": "Korzystanie z możliwości systemu wolnej konkurencji oraz możliwość zachowania owoców uzyskiwanych dzięki temu systemowi - takie były aspiracje szeregowych emigrantów". /tegoż "Immigration and Democracy", in: "The Immigrant in America History", Cambridge 1940, s. 81/ Historia XX i XXI wieku, skłania do myśli, że próby uszczęśliwienia wszystkich w ramach systemu społeczno-politycznego nieszczególnie się sprawdziły. A w praktyce oznaczały mniej wolności (politycznej i ekonomicznej) dla większości poddanych takim eksperymentom. W tychże eksperymentach rozwarstwienia nie zlikwidowano. A mam takie podejrzenie, że szeregi elity ekonomicznej i politycznej w USA, są liczniejsze niźli w takiej KRLD (w ujęciu procentowym). Wydaje mi się też, że nie należy stawiać znaku równoznaczności pomiędzy AD a znaczeniem frazy: "od pucybuta do milionera". Przybywający do USA , jak się zdaje nie tylko marzyli o bezpieczeństwie i sukcesie ekonomicznym, ale o pewnej wolności: politycznej i indywidualnej. O państwie mniej opresyjnym. To jednak ciekawe... w ramach politycznej poprawności a nawet zwykłej równości powinniśmy nie rozróżniać ludzi ze względu na rasę czy kolor skóry. Ale kiedy przychodzi do bilansu ekonomicznego czy artystycznego sukcesu, nagle mamy jednak rozróżniać (wyróżniać?) Czarnych itd.
  14. II WŚ - ciekawostki

    Skoro poldas zna wytłumaczenie, to nie bardzo rozumiem czemu go nie podał i do czego mu potrzebne: skąd wziąłem takie spostrzeżenie? Atoli odpowiem, wziąłem je od autora słownika słów i zwrotów związanych z wojnami światowymi i od współproducenta filmu "Grabież Europy".
  15. Funkcja teatru w życiu starożytnych Greków

    Jeśli Ateny leżały w Attyce, jeśli w Atenach miały miejsce Wielkie Dionizje... to nie usunięto. Wręcz odwrotnie. Około roku 502-501 zreorganizowano formę obchodów tej uroczystości, agon tragiczny stał się tetralogią. "... każdy z trzech współzawodniczących tragików obowiązany był dołączyć do trylogii tragicznej jeden dramat satyrowy. Wystawiano go jako ostatnią sztukę po trzech tragediach dla widowni złożonej z mężczyzn". /H. Zalewska-Jura "W sidłach libido: motywy seksualne w greckim dramacie satyrowym", "Collectanea Philologica", T. 15, 2012, s. 16/ A dlaczego dla zwykłego zjadacza chleba teatr nie miał mu po prostu dostarczyć rozrywki? Czy popijający wino mężczyźni oglądający aktorów w szatach z przymocowanymi potężnymi fallusami - osiągali religijne przeżycia? Kiedy oglądali "Wielbicieli Achillesa" Sofoklesa i słyszeli: "Ta choroba jest dopustem upragnionym. Nie mógłbym źle o niej mówić; kiedy tylko się pojawi sterczący wzgórek, chłopcy mocno sopel chwytają w dłonie, zrazu ogarnia ich nieoczekiwana przyjemność" to myśleli o katharsis czy raczej o przyjemnościach masturbacji?
  16. Wywózka niewolników i o handlu niewolnikami z Afryki

    By nie było jednostronnie... "Równolegle do ewakuujących się załóg nadbrzeż­nych fortów kolonialnych, od dziesiątków lat skazanych na jałową wegetację i stałe osaczenie, sprowadzani byli coraz liczniej do Maroka biali niewolnicy. Czekał ich tu los o wiele cięższy niż w tureckich regencjach Algieru, Tunisu i Trypolisu, nastawionych do niewolnictwa w sposób komercjalny. Gospodarka marokańska czerpała jedynie niewielkie zyski z morskiego rozboju, podczas gdy dla tureckich państwowości maghrebińskich było to podstawowe w zasadzie źródło dochodów. W tureckim Maghrebie europejski niewolnik miał szansę wykupienia się z niewoli, ale w Maroku w XVII i pierwszej połowie XVIII wieku jego możliwości w tym zakresie były nikłe, naw et gdyby on lub jego rodzina w ojczyźnie zebrali okup. Istniało jeszcze jedno uzasadnienie takiego stanu rzeczy. Otóż Hiszpania, a zwłaszcza Francja posiadały n a Morzu Śródziemnym flotę wojenną złożoną z galer, która wymagała stałego uzupełniania jej siły motorycznej, czyli galerników. Oprócz rodzimych skazańców marynarka hiszpańska i francuska przeznaczała na galery północnoafrykańskich niewolników. Chwytano ich bezpośrednio na morzu lub, w przypadku Francji, odkupywano od Kawalerów Maltańskich i korsarzy włoskich dokonujących licznych wypraw na wody przybrzeżne Maghrebu". /A. Dziubiński "Europejczycy w Maroku od połowy XVII do połowy XIX wieku", "Przegląd Historyczny", T. LXVIII, 1977, z. 3, s. 447-448/
  17. Powiązania między hymnami państwowymi

    Bruno, co tam podobieństwa... "Otóż na początku roku w tym kraju [tj. - Tanzanii] rozgorzała publiczna dyskusja wywołana ujawnieniem, że obecny hymn państwowy Tanzanii właściwie nie jest wyłącznie tanzańskim, ale jednocześnie hymnem Republiki Południowej Afryki. I nie tylko. Dotyczy to zarówno melodii, jak i samych słów. Jest bowiem tłumaczeniem na suahili znanego Nkosi Sikelel’ iAfrika w języku xhosa. Krótko mówiąc, Tanzańczycy „własnego” hymnu nie mają, co oddaje tytuł artykułu pochodzącego z tego kraju dziennikarza (i znanego blogera) Ansberta Ngurumo: Tukubaliane, hatuna wimbo wa taifa (‘Musimy przyznać: nie mamy hymnu’). We wspomnianym artykule autor opisuje sytuację, która w 2001 r. wydarzyła się w Mbabane, stolicy Suazi, kiedy wśród uczestników międzynarodowych warsztatów szkoleniowych zrodził się pomysł odśpiewania kolejno hymnu każdego z państw reprezentowanych na tym spotkaniu. Zanim jeszcze dwóch Tanzańczyków skończyło pierwszą zwrotkę, ktoś z obecnych zaprotestował, stwierdzając, że to przecież hymn Republiki Południowej Afryki, a drugi (jakby tego było mało), że ... Zambii". /Z. Podobińska "Tanzańczycy chcą mieć „swój” hymn państwowy", "Afryka" Biuletyn PTA, nr 28, 2008/2009, s. 25-26/
  18. Jeńcy w bitwach XVI/XVII wiek

    Około 1552 r. władca polski został poinformowany o jeńcu na zamku malborskim, był to niejaki Kara Musa, a spędził w naszym więzieniu, bagatela - około trzydziestu lat. Jak się zdaje wszyscy zapomnieli o tym osmańskim jeńcu. Nie wiadomo kim był, ale raczej w miarę ważną figurą skoro nie skierowano go do prac - jak innych jeńców z armii tureckich. Sam Malbork był miejscem gdzie często umieszczano co znaczniejszych jeńców. Nie bardzo wiedziano co zrobić z tym fantem. Początkowo uwolnionego jeńca uwolniono z więzienia o był najpewniej utrzymywany przez kancelarię królewską, tedy postanowiono jeńca odesłać do Stambułu wraz z najbliższym polskim poselstwem. Jak uradzono tak zrobiono, Musa wyruszył najprawdopodobniej z kasztelanem lwowskim Stanisławem Tęczyńskim. I powrócił... Ostatecznie król polski wyznaczył mu pensję roczną w wysokości dziesięciu grzywien, skóry owcze na zimę i sukno (potem ustalono, że ma to być: sześć łokci sukna "luńskiego"). W traktatach polsko-tureckich z 1525 r. i 1528 r., ze strony polskiej zawarto kwestię jeńców. "... którzy mogli być wykupieni przez królewskich agentów u tureckich właścicieli pod warunkiem, że jeńcy ci nie przyjęli islamu. Strona osmańska w tym dokumencie, ani w następnym traktacie rozejmowym z października 1528 r. nie była zainteresowana losem jeńców tureckich pozostających w polskich rękach i na ich temat w obu ahdname nie ma wzmianki". /A. Dziubiński "Turek na rencie dożywotniej w Polsce w XVI wieku", "Przegląd Historyczny", T. 100, nr 2, s. 288/ Czy strona turecka często zaniedbywała w podobny sposób sprawę swych żołnierzy?
  19. Pseudonimy literackie

    Istotne jest też to, że rubryka nosiła tytuł "Demokratyczny savoir-vivre" (podkreślenie - moje), Eily zaproponował jej dwie formy pseudonimu: Jan Kamyczek i Janka Myczek. "Pomysł redagowania Demokratycznego savoir-vivre’u nie bardzo mi się podobał, ale Waldorff ciągle prosił: „rób to Żansiu, rób! Nikogo innego w tej roli nie widzę” – „Ze skromnego domu jestem” – „To właśnie dobrze. Hrabiny prosić o układanie demokratycznego savoir-vivre’u nie wypada. Zresztą ja ci pomogę”. Pomagał rzeczywiście przez pół roku. Pomagał i przeszkadzał, bo jak to dziś widzę, jego rady nie były najlepsze. Po pół roku wciągnęłam się i tak jakoś poszło". /W. Matras "Demokratyczny savoir-vivre Jana Kamyczka", "Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis", Folia 61 Studia ad Bibliothecarum Scientiam Pertinentia, VI, 2008/ Z ciekawszych i dłuższych: "Jadam Nieboraczkowski z Chudej Woli, który się pisze z Kałamarza, eques pedestris, comes de Kijów in Gołoty et Głodowo haeres".
  20. Kobiety, a I WŚ

    Nie tylko emancypacji, ale i do naruszenia ram klasowych. Brytyjczycy stworzyli szereg organizacji o charakterze medycznym, głównie złożonych z kobiet. W oparciu o Czerwony Krzyż utworzono Voluntary Aid Detachments (ok. 1909 r.). W 1902 r. utworzono Queen Alexandra’s Imperial Military Nursing Service pod zarządem pani Sydney Brown. Wedle pierwotnych kryteriów członkinie tej ostatniej organizacji miały mieć 25 lat, być niezamężnymi i pochodzić z wyższych sfer. Wszystko to sprawnie działało do czasu kiedy wojenna rzeczywistość nie zweryfikowała tej elitarności. Zatem zrezygnowano zarówno z wymagań co do wieku jaki pozycji społecznej. Co zaowocowało zwiększeniem szeregów organizacji, początkowo było 67 pielęgniarek, z początkiem 1914 r. - 297 pielęgniarek, a pod koniec tego roku - 2223. Po rozluźnieniu rygorów w 1918 r., oddziały te liczyły już ok. 10 000 ochotniczek. /dane za: R. Gałaj-Dempnik "Kobieta na amerykańskim, angielskim i australijskim plakacie oraz ilustracji wojennej", "Przegląd Zachodniopomorski", T. XXVII (LVI), 2012, z. 2/ Z literatury o tego typu służbach: J. Piggott "Queen Alexandra’s Royal Army Nursing Corps" Y. McEwen "It’s a Long Way to Tipperary: British and Irish Nurses in the Great War" A. Powell "Women in the War Zone. Hospital Service in the First World War, Gloucestershire" L. Mcdonald "The Roses of No Man’s Land" E. Taylor "Wartime Nurse. One Hundred Years from the Crimea to Korea 1854–1954" E. Gruber v. Arni, G. Searle "Sub Cruce Candida: A Celebration of One Hundred Years of Army Nursing 1902–2002".
  21. Koronacje królów

    Mało prawdopodobne by tłum śpiewał Laudes - podówczas raczej nie praktykowano śpiewów przez wiernych podczas mszy. I czy rzeczywiście papież wybrał na moment koronacji środek nocy? Karol Wielki nie przybył do Rzymu "w czas Bożego Narodzenia", chyba że to święto rozpoczynało się w listopadzie. Karol miał być zaskoczony aktem koronacji, zatem klęczał modląc się, wstaje a papież wtedy nakłada mu koronę. Faktem jest, że w tym kontekście to papież był panem sytuacji. Faktem jest jednak również, że papież dopełnił aktu adoracji nowego cesarza padając mu do stóp. Czy rzeczywiście Karol był niezadowolony z innej kolejności ceremonialnych aktów, czy raczej chodziło mu o brak udziału możnowładców frankijskich? No cóż, w ramach swego antyklerykalizmu, Narya musiał zaznaczyć swą dezaprobatę dla takiej ceremonii.Tylko z faktu, że "basileus nie potrzebował zginać karku" nic nie wynika dla jego realnej pozycji, znaczenia i zależności od hierarchów tamtejszego kościoła. Podobnie zresztą było z późniejszymi władcami w Europie. Nie istniał jeden ryt, tylko - ryty, w dodatku z całkiem różnymi elementami wiążącymi się z lokalnymi tradycjami. Było np. ordo coronandi zawarte w pontyfikałach z grupy romano-germanicum, były też porządki wywodzące się z tradycji anglosaskiej np. tzw. ordo Egberta czy ordo Leofrica. I te ostatnie wcale nie musiały się ograniczać do ziem Albionu. Wielu badaczy przypuszcza, że miało ono zastosowanie na Węgrzech w przypadku koronacji Salomona w 1064 roku. Z początkiem XIV w., Kościół zalecał stosowanie ordo coronationis zapisane w Pontificale Romanum przez kanonistę i znawcę liturgii Wilhelma Duranda. Zwyczajowo w niedzielę, ale na pewno: nie zawsze. Niekoniecznie, w listopadzie 1527 r. Ferdynanda Habsburskiego koronował biskup Nitry - Stefan Podmaniczky, i nawet nie wiadomo czy pośród zgromadzonych hierarchów znajdował się arcybiskup ostrzyhomski. A wedle praw zwyczajowych na Węgrzech koronacja przez tego metropolitę była jedną z trzech zasad uznania ważności koronacji. Gdy w 1440 r. wykradziono Koronę św. Stefana i koronowano nią oseska - Władysława Pogrobowca. Jego niańka Helena Kottaner w swych zapiskach odnotowała, że na Węgrzech są trzy prawa co do koronacji, i dodawała, że jeśli tylko jedno z nich nie będzie spełnione to ceremonia będzie nieważna. Te prawa to: użycie Świętej Korony (czyli: Stefana), koronacja dokonana musi być w Alba Regalis i musi ją przeprowadzić arcybiskup ostrzyhomski. /szerzej: "Die Denkwürdigkeiten der Helene Kottannerin (1439-1440"), wyd. K. Mollay/ Z literatury: W. Kaczorowski "Koronacja Władysława IV w roku 1633" Z. Dalewski "Władza, przestrzeń, ceremoniał. Miejsce i uroczystość inauguracji władzy w Polsce średniowiecznej do końca XIV wieku" tegoż, "Ceremoniał inauguracyjny królów polskich w XV i początkach XVI wieku", "Kwartalnik Historyczny", R. CII, 1995, nr 3-4 "Imagines Potestatis. Rytuały, symbole i konteksty fabularne władzy zwierzchniej. Polska X-XV w. (z przykładem czeskim i ruskim)", red J. Banaszkiewicz tegoż, "Bolesław i Peredsława. Uwagi o uroczystościach stanowienia władzy w związku z wejściem Chrobrego do Kijowa", "Kwartalnik Historyczny", t. XCVII, 1990, nr 3-4 A. Derwich "Pacyfikał koronacyjny królów polskich", "Kwartalnik Historyczny", T. XCVIII, 1991, z. 4 A.Fijałkowski "Średniowieczne koronacje królewskie na Węgrzech i w Polsce", "Przegląd Historyczny", T. LXXXVII, 1996, nr 4 G. Labuda "Przeniesienie koronacji królewskich z Gniezna do Krakowa w XIV wieku", w: "Cracovia. Polonia. Europa. Studia z dziejów średniowiecza ofiarowane Jerzemu Wyrozumskiemu w 65. rocznicę urodzin i 40-lecie pracy naukowej" M. Kulecki "Ceremoniał intronizujący Przemyślidów", "Przegląd Historyczny", t. LXXV, 1984, nr 3 G. Székely "Węgierskie symbole państwowe w dobie średniowiecza, ich związki z Bizancjum oraz wartości ideowe", "Kwartalnik Historyczny", t. XCV, 1988, nr 4 E. Fügedi "Kings, Bishops, Nobles and Burghers in Medieval Hungary", wyd. J.M. Bak "Coronations. Medieval and Early Modern Monarchie Ritual", wyd. tenże J.M. Bak "Königtum und Stände in Ungarn" J.L. Nelson "Politics and Ritual in Early Medieval Europe" É. Kovács, Z. Lovag "The Hungarian Crown and Other Regalia" C.A. Bouman "Sacring and Crowning, The Development of the Latin Ritual for the Anointing of Kings and the Coronation of an Emperor before the Eleventh Century" T. Bogyay, G. Silagi "Die heiligen Könige".
  22. Jak dżentelmen mógł uniknąć natarczywego rozmówcy i jednocześnie "wysłuchać" go do końca? Lord Randolph Churchill napotkał w klubie pewnego znajomego, ten chwycił go za guzik i zaczął zanudzać jakąś przydługą opowieścią. Zniecierpliwiony Randolph zadzwonił na lokaja i nakazał mu: "Słuchaj, dopóki lordowska mość nie skończy". A czy królowa Wiktoria mogła nosić bryczesy?!? Kobieta wiktoriańska (oczywiście ta z arystokracji), miała być wiotka, smukła, z bladą cerą (to znaczy - niewystawioną na działania promieni słonecznych). Taki był kanon. To nie był przejaw wyłącznie estetycznych wzorców typowych dla danej epoki. Kobieta miała być zatem: "ostentacyjnie bezużyteczna na pokaz" jak napisała Agnieszka Gromkowska-Melosik (parafrazując Thorsteina Veblena). Ciało i cera kobiety świadczyć miały, iż nie musiała ona pracować A to świadczyło o pozycji jej mężczyzny. Utrzymanie tego typu wzorca wymagała poświęcenia i czasem nieco ekscentrycznych zabiegów. Linie żył podkreślano niebieską farbką. Celem zachowania bladości cery popularny w Anglii periodyk "The Lady's Friend" (co ciekawe wydawany był w Filadelfii) zalecał: sok z cytryny, nacieranie dłoni korzeniem chrzanu, kamforę. Z bardziej ekstremalnych metod: oferowano łakocie z arszenikiem, które miał blokować hemoglobinę. Z literatury o stroju i ciele: A. Krugov-Silver "Victorian Literature and Anorexic Body" V.A. McConnell "Arsenic Dunder the Elms: Murder in Victoria New Haven" L. Summers "Bound to Please: A History of the Victorian Corset" D. Kunzle "Fashion and Fetishism: A Social History of the Corset, Tight-Lacing, and Other Forms of Body-Sculpture in the West" V. Steele "Fashion and Eroticism. Ideal of Feminine Beauty from Victorian Era to the Jazz Age" P. Perrot "Fashioning the Bourgeoisie: A History of Clothing in the Nineteenth Century" "Victorian Fashions and Costumes: from Harper’s Bazaar, 1867–1898" ed. S. Blum A. Beaujot "Victorian Fashion Accessories" W. Barry "The Corset and the Crinoline. A Book of Modes and Costumes from Remote Periods to the Present Time".
  23. Henryk Wierciński pisywał artykuły głównie o kwestiach rolniczych i ekonomicznych, czasami zdarzały mu się traktujące o etnografii czy historii. W swych pamiętnikach odnotował kwestie zarobku dziennikarskiego. Wedle jego relacji: "Kurier Lubelski", ok. 1875 r., - nie płacił honorarium (jak zauważa sam autor nie zabiegał o to, gdyż utrzymywał się z gospodarstwa wiejskiego) "Gazeta Polska", po 1875 r. - początkowo 5 gr od wiersza, potem 6 groszy "Niwa", 1876 r. - 4 kopiejki za wiersz "Rola" - 4 kopiejki za wiersz "Gazeta Warszawska" - 3 kopiejki za wiersz. I jego podsumowanie tego typu zarobkowania: "Mając pewną łatwość pisania, przy honorarium, które wynosi średnio około rsr. 6 za arkusz pisma, można by w spokoju niezły ciągnąć dochód z pióra, gdyby odosobnienie na wsi, nieustanna dystrakcja kłopotami codziennego gospodarstwa domowego, jakich jedynie uniknąć by można w mieście - pozwalały na poświęcanie dłuższego czasu pisaniu. 3-4 godzin dziennie poświęconych pisaniu, przynosi mi 5—6 rubli. Gdyby więc był zawsze materiał pod ręką, każda praca znalazła miejsce w druku, spokojny byt z pióra łatwo mieć by można (...) Średnie wynagrodzenie za artykuł gazeciarski przynosi mi 3—5 rubli (...) Gazeta Rolnicza” drukuje [mi] średnio wierszy 2000 = 60 rubli rocznie. „Rola” skwapliwiej bierze się do pisma mego i zwykle drukuje od ręki. Płaci 4 kop. za wiersz — jest to więc jedno z najwyższych wynagrodzeń za pracę literacką, jakie otrzymuję. Współpracownictwo w „Roli” przynosi rocznie 80—·100 rubli". /A. Zajączkowski "Wynagrodzenie literackie w drugiej połowie XIX wieku", "Przegląd Historyczny", T. 81, nr 3-4, 1966, s. 269/
  24. Pseudonimy literackie

    Cóż, poldas napisał, że pseudonim jest nieczytelny, ja podałem kilka osób dla których był on czytelnym. Nigdy nie spotkałem się w literaturoznawstwie ze stwierdzeniem, że pseudonim literacki musi być czytelny i zrozumiały. To koncepcja autorska poldasa czy opiera się na czyjejś opinii? Tak na marginesie... Bez wątpienie istnieje wiele nazwisk bardziej znanych, ja podałem takie jakie są związane z twórczością Korczyńskiego. Nie mnie oceniać kto znany a kto nie, wszystko zależy od zainteresowań, atoli zdaje mi się że współzałożyciel tzw. Biblioteki Załuskich, to nie jest postać aż tak anonimowa.
  25. Pseudonimy literackie

    Dla mnie jest oczywistym, że Józef to nie Zbigniew, i staje się oczywiste, że poldas zaczyna spamować.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.