-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
A to wyjaśnienie do czyjej wypowiedzi się odnosi? Bywa tak, że lepszymi znawcami jakiegoś miasta, są ci co z niego nie wywodzą swego rodu, i więcej temu miastu poświęcają. Sokrates Starynkiewicz bardziej zasłużył na miano Warszawiaka niźli wielu innych co to od pokoleń w niej zamieszkują. Tylko jaki jest związek: "podszywania" z tematem o alkoholach?
-
Galicja (początek XX w.) rozmaitości - dokumenty tożsamości, kary za kłusownictwo
secesjonista odpowiedział Rivaldo → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
W myśl Ustawy łowieckiej dla Królestwa Galicji i Lodomerji z Wielkim Księstwem Krakowskiem z 13 lipca 1909 r.: "§. 90. Przekroczenie tej ustawy, jakoteż rozporządzeń i szczegółowych zarządzeń na jej podstawie wydanych mają być karane, o ile powszechna ustawa karna niema zastosowania, przez polityczną Władzę powiatową grzywną od 10 do 100 K. Grzywna ta podwyższoną być może w przypadku powtórnego przekroczenia, albo jeżeli przekroczenie pociągnęło za sobą znaczną szkodę, aż do 200 K. W razie niemożności ściągnięcia należy grzywnę zamienić na karę aresztu, przyczem 10 K. liczy się za jeden dzień aresztu. W razie cięższych, przez dłuższy czas dokonywanych albo powtarzanych wykroczeń przeciw niniejszej ustawie, można zamiast grzywny orzec karę aresztu od 1 do 20 dni". -
Coś dla Bruno (a może i gregskiego? ): "grog rozpustnego marynarza". "½ litra wody zagotować z 2–3 ziarnkami ziela angielskiego, 6–8 ziarnkami pieprzu, 10 goździkami, dodać kawałek cynamonu, trochę skórki z cytryny, sok z całej cytryny i ½ kilograma cukru. Po zagotowaniu wlać 3 litry białego wina, 1 litr koniaku, zaraza zagotować, ale uwaga, żeby nie wykipiało! Ustawić na stole (pod ręką), zdjąć przykrywkę, unoszącą się parę zapalić i natychmiast przykryć. Na tym uroczysty obrzęd gotowania grogu się kończy. A jeśli Ci ktoś powie, że masz dodać wanilii, to mu daj w pysk”. Oczywiście - ze "Szwejka".
-
Udział Żydów w II Brygadzie Legionów
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → I wojna światowa
"Na wezwanie do walki z zaborcą rosyjskim odpowiedziało co najmniej 650 polskich Żydów. To niemało, biorąc, że na taki wybór zdecydował się wówczas znikomy procent Polaków. Większość uznawała niepodległość Polski za mrzonkę, romantyczną iluzję, a czyn Legionów za działalność wręcz szkodliwą (...) Żydowscy ochotnicy służyli we wszystkich pułkach Legionów Polskich - piechoty, ułanów i jedynym artyleryjskim, a także jako lekarze, w intendenturze i służbie werbunkowej". /M. Gałęzowski "'Śladami Joselewicza kroczcie!'. Żydowscy żołnierze Legionów", "Do Rzeczy" dodatek specjalny "Bitwy Legionów", s. XVII/ "Formacje legionowe, istniejące od sierpnia 1914 r. do sierpnia 1917 r., objęły 25–30 tys. osób, które służyły w jednostkach liniowych i na zapleczu frontu. Było wśród nich 648 polskich Żydów (...) W pierwszych dniach wojny żydowscy ochotnicy stawili się na koncentrację strzelecką do Krakowa. W sierpniu 1914 r. wyruszyli do Królestwa Polskiego. Jako pierwszy – Bronisław Mansperl „Chaber”, który był jednym z żołnierzy kompanii kadrowej Tadeusza Kasprzyckiego. Kolejni ochotnicy znaleźli się w baonach grupy strzeleckiej Józefa Piłsudskiego, które za kadrówką wkroczyły do zaboru rosyjskiego (...) Żołnierze Legionów Polskich pochodzenia żydowskiego wywodzili się z różnych środowisk społecznych. Byli wśród nich rzemieślnicy, głównie krawcy, szewcy i stolarze, także piekarze, cukiernicy, rzeźnicy, blacharze i malarze, robotnicy najemni, handlarze i sprzedawcy sklepowi. Wśród przedstawicieli inteligencji dominowali uczniowie gimnazjalni, studenci oraz niżsi urzędnicy, głównie kancelaryjni. Znaleźli się tam również lekarze, nauczyciele, dziennikarze. Część ochotników żyła zarówno w środowisku polskim, jak i żydowskim, znała też język polski. Wielu wywodziło się jednak z ubogich warstw polskich Żydów. Większość legionistów stanowili ludzie bardzo młodzi, którzy w chwili wstąpienia do Legionów często nie ukończyli siedemnastu lat. Najmłodsi polegli legioniści pochodzenia żydowskiego mieli w chwili śmierci piętnaście (Bronisław Strahlberg) i szesnaście lat (Marcin Szymon Bendel)". /tenże, "Spadkobiercy Berka Joselewicza. Żydzi w Legionach Polskich", "Biuletyn IPN", nr 11, 2010, s. 25-26/ -
Udział Żydów w Towarzystwie Gimnastycznym "Sokół" do 1919 r.
secesjonista dodał temat w Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Temat wydzielono z innego wątku. secesjonista -
Udział Żydów w Towarzystwie Gimnastycznym "Sokół" do 1919 r.
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Po pierwsze Żydzi mieli własne towarzystwa sportowe, choćby bielskie: Bielitz-Bialer Israelitischer Turnverein i ŻKS "Ha-Koach", "Hasmonea" i Żydowskie Towarzystwo Gimnastyczne w Krakowie, lwowska "Hasmonea", Łódzkie Żydowskie Towarzystwo Gimnastyczno-Sportowe. Czy Żydzi chcieli wstępować do "Sokoła"? Zapewne niektórzy tak, ale ich obecność w szeregach tej organizacji to raczej czasy przed okresem gdy wpływy na "Sokoła" uzyskała narodowa demokracja. A i ta obecność traktowana jest jako coś wyjątkowego. "W Studenckiej Drużynie Strzeleckiej przy wadowickim Sokole działał Leopold Goldberger (później Górczyński). Jego aktywność w organizacji sokolej jest o tyle ciekawostką, że Towarzystwo Gimnastyczne Sokół miało nastawienie wyraźnie narodowo – katolickie. L. Goldberger miał jednak godnego prekursora w osobie dra Izydora Daniela (ojca Ryszarda) który już od schyłku XIX w., działał w wadowickim Sokole...". /M. Siwiec-Cielebon "Żydzi - mieszkańcy powiatu wadowickiego w walce o niepodległość Rzeczypospolitej przed 1918 r.", b.p./ W Brzeszczu, w zasymilowanej rodzinie Finderów, którzy nie praktykowali judaizmu: "Finderowie mieli sześcioro dzieci: Olgę, Helenę, Reginę, Artura, Zygmunta, Henryka. Wszystkie córki należały do Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”". /G. Gembala, K. Nowak, P. Saduś, "Ślady obecności Żydów w naszej okolicy (Oświęcim i gmina Brzeszcze", s. 207/ Tu sytuację może wyjaśnić następne zdanie: "Słynęły ze swojej urody". Nie ma się co łudzić, po X Zjeździe delegatów Związku (28 września 1902 r.) we Lwowie, jasnym stało się, że "Sokół" staje się narzędziem endecji. A po 1913 r. jasnym stało się, że w swych szeregach widzi Polaków, a nie inne nacje. Na tymże zjeździe podjęto nawet uchwałę w myśl której należało ograniczać wypożyczanie sal innym towarzystwom, co skierowane było oczywiście przeciwko organizacjom ukraińskim i żydowskim. "W ostatniej wersji statutu z roku 1913 wykluczono członkostwo osób narodowości niepolskiej. Paragraf czwarty tego dokumentu określał, że „Członkiem Towarzystwa może być każdy Polak (Polka) czci nieposzlakowanej, który ukończył 18 lat życia”. Niektóre placówki sokole zaczęły wymagać od swoich nauczycieli gimnastyki — obok kwalifikacji zawodowych — pochodzenia polskiego i wyznania rzymskokatolickiego". /J. Snopko "Oblicze ideowo-polityczne "Sokoła" galicyjskiego w latach 1867-1914", "Kwartalnik Historyczny", R. 99, nr 4, 1992, s. 47/ A w 1919 roku...: "Do organizacji mogli wstępować jedynie obywatele polscy, którzy ukończyli 21 rok życia. W 1919 r. władze „Sokoła " postanowiły nie przyjmować do Towarzystwa Żydów . Uważano, że nie są oni lojalni wobec państwa polskiego". /J. Gajczak "Działalność wadowickiego "Sokoła" w II Rzeczpospolitej (1918-1939", "Wadoviana" Przegląd Historyczno-Kulturalny" nr 7, 2002, s. 46/ -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Na pewno nie służy do tego, do czego jej używa euklides. Gdybym zamierzał inwazję na perfidny Albion w latach trzydziestych XX wieku, planując podbój i trasy marszruty mych wojsk (zakładając, że zdobyłem przyczółek), skorzystałbym z danych kartograficznych pochodzących z XX wieku. Danych zdobytych poprzez biały wywiad, tudzież przez mój wywiad wojskowy. Śmiałość myśli euklidesa a zarazem jej prostota: żeby me czołgi nie ugrzęzły w jakimś bagnie, to powinienem przestudiować dzieje podboju Wilhelma Zdobywcy - zachwyciła mnie. Jakież to proste. Zgryźliwcy oczywiście mogą sarkać, że euklides nieco przecenia zachowawczość i konserwatyzm Brytyjczyków, że w przeciągu przeszło 950 lat, nieco się zmieniły warunki fizjograficzne w Anglii, ale kto by ich słuchał. Idąc tropem tej idei i rozszerzając ją, stwierdzam, że Niemcy nie mieli żadnych szans na opanowanie Wysp i próżne tu nasze dywagacje i wymyślne scenariusze. Czy przywołany tu William the Bastard zdobył Wyspy? Zdobył. A Niemcy zupełnie nie skorzystali z jego doświadczeń, bo przyznajmy sobie szczerze, ile dywizji oszczepników posiadali? Iloma toporami i łukami dysponowali? Z braku tego typu wyposażenia, myśl o zajęciu Anglii była li tylko mrzonką. Ja rozumiem, że temat z obszaru "co by było gdyby..." pozwala nieco popuścić wodze fantazji. Rozumiem, że studiując dawne konflikty można wzbogacić swą wiedzę taktyczną. Atoli myśl by plany przemarszu wojsk pancernych opierać na danych sprzed dziewięciu wieków wydaje mi się być już nie: popuszczeniem wodzy fantazji, a - absolutnym odlotem. -
Jaki był język mszy (i śpiewów) na galicyjskiej wsi na początku XX wieku?
secesjonista dodał temat w Ogólnie
Temat wydzielono z innego wątku secesjonista -
Jaki był język mszy (i śpiewów) na galicyjskiej wsi na początku XX wieku?
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Ogólnie
To trochę bardziej skomplikowane, czym innym pieśni nabożne czym innym pieśni liturgiczne (chorał gregoriański). Kraków doby przeniesienia kazań polskich z kaplicy św. Barbary do Kościoła Mariackiego, to jednak inne czasy, i inny status łaciny - niźli w XX wieku. Zresztą kazania w języku polskim mają znacznie starsze korzenie: "W 1226 roku Iwo Odrowąż w Kościele Panny Marii w Krakowie postanowił, by kazania dla ludu były głoszone po polsku. Brückner wzmiankuje o bracie Boguchwale (1270) i franciszkaninie Marcinie (1271), którzy w latach siedemdziesiątych XIII wieku głosili kazania w języku ojczystym. W 1271 roku krakowski franciszkanin Krzyżan głosił polskie kazania w Kamieńcu Śląskim". /D. Rojszczak-Robińska "Język a Kościół", "Kwartalnik Językoznawczy", 2010/2 (2), s. 81/ Faktem jest, że bardzo wcześnie zaczęto część modlitw i pieśni wykonywano w języku polskim, wręcz np. synody z XIII wieku nakazywały po polsku odmawiać: Ojcze nasz czy Wierzę w Boga, że po polsku miały być wykładane ewangelie. Jeśli chodzi o pieśni to dla naszego kraju istotnym było, że reformy cecyliańskie (po 1865 r.) nie odniosły znaczącego sukcesu, stąd: "W Polsce już w XV w., a zwłaszcza w XVI w. lud spontanicznie włączał się ze śpiewem polskich pieśni w nabożeństwa liturgiczne. Pomimo ograniczeń Soboru Trydenckiego, który podtrzymał uprzywilejowane miejsce chorału gregoriańskiego, a zwyczaj śpiewania pieśni ludowych ograniczył do czytanej mszy św. lub śpiewów po uroczystym nabożeństwie i w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu, w Polsce udział pieśni w liturgii wzrastał (...) Przebywający w Polsce, w latach 1581-1585 nuncjusz apostolski, poparł zwyczaj śpiewania polskich pieśni nabożnych w liturgii, widząc w tej praktyce zbawcze skutki. Warto zauważyć, że w XVI wieku lud śpiewał polskie pieśni nabożne w różnych miejscach mszy św.: na Kyrie, Gloria, zamiast graduału, między zwrotkami łacińskich sekwencji, przed i po kazaniu, na offertorium, na Sanctus, po podniesieniu, na komunię i na zakończenie, śpiewał je podczas procesji rezurekcyjnej, procesji Wniebowstąpienia, Zesłania Ducha Świętego, i Bożego Ciała (...) W XX wieku pojawiają się obszerne dokumenty Kościoła, normujące udział muzyki w liturgii. Do czasów Soboru Watykańskiego II obserwujemy swoistą sprzeczność zaleceń, wynikającą z różnorakiego rozumienia tego, czym jest śpiew liturgiczny. Z jednej strony za liturgiczny uznawano chorał gregoriański, a z drugiej dopuszczano do udziału w liturgii nabożne pieśni w językach narodowych. Papież Pius X za liturgiczny uznał chorał, jednocześnie nie sprzeciwiając się śpiewom ludowym w obrzędach nieuroczystych. Pius XII wprawdzie dozwala w uroczystej liturgii po odśpiewaniu tekstów liturgicznych w języku łacińskim, w krajach gdzie istnieje stuletni, lub od niepamiętnych czasów taki zwyczaj, śpiewać pieśni w językach narodowych, ale jednocześnie dodaje za prawem kanonicznym: jeżeli zwyczaju tego nie da się usunąć". /Ks. W. Kałamarz CM "Śpiewy liturgiczne w liturgii Kościoła", s. 7 i n; tekst dostępny na stronie: www.kazimierz.archibial.pl./ Co do Galicji to trzeba zacząć od ogólnej uwagi o sytuacji Kościoła pod zaborami. Jako, że zaborcy długo zakazywali zwoływania synodów, czy w obrębie danego zaboru czy to nawet w obrębie diecezji, z formalnego punktu widzenia obowiązywały postanowienia poprzednich synodów. W przypadku Galicji zgodę na taki synod wydano w 1855 roku. Regulacje austriackie, w zakresie duchowieństwa i ich języka rozpoczął Józef II. "Jeżeli chodzi o Galicję, dochowało się niewiele rozporządzeń wydanych dla tamtejszego kleru. W zbiorach źródłowych znalazłem tylko trzy teksty prawnicze adresowane do duchowieństwa. Rezolucja nadworna z 9 marca 1786 r. nakazuje prowadzenie działań religijnych oraz liturgii w języku krajowym. W dekrecie nadwornym z 22 marca 1787 r. podkreśla się, że kandydaci na posadę księdza grekokatolickiego, którzy ukończyli szkołę łacińską i spełnili plan studyjny, będą mieli pierwszeństwo przed tymi, którzy znają tylko język krajowy. Dekret nadworny wydany 15 kwietnia 1789 r. dla Galicji (też 4 kwietnia 1789 r. dla Czech i 21 kwietnia 1789 r. dla Dolnej Austrii) nakazuje wybieranie na stanowiska kapłanów polnych takich młodych ludzi, którzy między innymi posiadają znajomość niemczyzny i języka krajowego. Rozporządzenia ważne dla wszystkich krajów koronnych podkreślają przede wszystkim znaczenie znajomości języka miejscowego. Dekret nadworny z 27 stycznia 1785 r. ustanawia warunki konkursu o beneficjum – jednym z nich jest złożenie tekstu kazania i mowy przy łóżku chorego w języku miejscowości, w której kandydat chciał pracować. W zgodzie z dekretem nadwornym z 24 września 1785 r. osoby upoważnione mogą zmienić język mszy w zależności od języka używanego w danym mieście albo w danej wsi". /D. Timofejew "Rozporządzenia językowe Józefa II dla Galicji (1780-1790", "Postscriptum Polonistyczne", nr 1 (15), 2015, s. 68-69/ A jakie były regulacje w XIX i XX wieku? -
Los niepełnosprawnych na początku XX wieku (ze szczególnym uwzględnieniem Galicji)
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Zważywszy, że przedstawienie z chińskiego sarkofagu (datowane na 525 r.n.e.) interpretuje się jako osobę siedzącą na fotelu o trzech kółkach, że władca hiszpański Filip II (cierpiący na podagrę) poruszał się za sprawą fotelu na kółkach (z regulowanym oparciem i podnóżkiem), a z bliższego nam kręgu - król Władysław IV Waza poruszał się za sprawą "mobilnego mebla", zważywszy, iż już w 1795 r. John Dawson (z Anglii) skonstruował pierwszy model wózka, który chory mógł sam napędzać... to jaka może być odpowiedź co do początku XX wieku? "Na przełomie XIX i XX wieku dominowały wózki drewniane z siedziskami z wikliny, regulowanymi podłokietnikami i kołami napędowymi umieszczonymi z przodu wózka. W 1894 roku w USA został po raz pierwszy opatentowany wózek o stałej (nieskładnej) drewnianej ramie, wiklinowym siedzisku i dodatkowo regulowanym podnóżku. W 1900 roku został wyprodukowany pierwszy wózek z kołami napędowymi wyposażonymi w stalowe szprychy oraz napędzany ręcznie przy pomocy łańcuchowej przekładni. W tym czasie taki wózek był bardzo drogi i mogli sobie na niego pozwolić najbogatsi niepełnosprawni. Po wynalezieniu gumy wózki zaczęły mieć koła z pierwszymi oponami (10). W 1903 roku powstał pierwszy na świecie mieszczący się wewnątrz pomieszczeń pojazd z napędem elektrycznym wyposażony w silnik napędzany 12-woltowym akumulatorem i rozwijający moc 0,38 KM. W 1907 roku dotychczas używane drewno do konstrukcji ramy zostało zastąpione metalowymi rurami. Wózki inwalidzkie produkowane na początku XX stulecia ważyły około 50 kg, miały wysokie oparcia (wystające poza głowę), ponadto były bardzo szerokie i długie. Siedząc na takim wózku, bardzo trudno było ruszyć z miejsca. Często duże koła nie były nawet wyposażone w ciągi napędowe. Ówcześni projektanci zakładali, że osoby niepełnosprawne będą zależne od swoich opiekunów, zarówno w zakresie opieki jak i poruszania się na wózku. Takiego rodzaju wózków nie można było składać do transportu. Nieodzownym dodatkowym wyposażeniem był koc do przykrycia kolan, ponieważ użytkownicy tych wózków najczęściej przebywali nieruchomo w miejscu przez dłuższy czas tak jak na fotelu". /A. Srokowska, G. Srokowski, A. Lewandowski, M. Śmiglewska, J. Remplewicz, J. Sarwińska, "Wózki inwalidzkie w lokomocji osób niepełnosprawnych ruchowo", "Dawna Medycyna i Weterynaria", "Środowisko i człowiek", red. M.Z. Felsmann, J. Szarek, M. Felsmann, Chełmno 2013, s. 368-367/ -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Proponuję wrócić do głównego wątku tematu... którym jednak nie są operacje w Afryce. -
Służby policyjne w Galicji, kanalizacja Krakowa, załatwianie potrzeb fizjologicznych na wsi na początku XX wieku
secesjonista odpowiedział Rivaldo → temat → Ogólnie
Z przyczyn technicznych sam muszę zacytować odpowiedź janceta: -
Czy rzeczywiście chodzono boso na wsiach w początkach XX wieku?
secesjonista odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Z przyczyn technicznych muszę sam zacytować odpowiedź janceta: -
Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół" w przededniu wojny i udział w Legionach
secesjonista dodał temat w I wojna światowa
Temat wydzielono z innego wątku. secesjonista. -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
To już chyba zbyt dalekie odejście do postawionych na początku tematu pytań... Teza Moczulskiego - Niemcy atakują swego głównego wroga Francję, a Polska (sojusznik tych pierwszych) atakuje na wschodzie. -
Udział różnych nacji w administracji Galicji do 1914 r.
secesjonista odpowiedział jancet → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Istotnym kryterium była znajomość języka urzędowego (czyli niemieckiego), no i oczywiście wspomniana łatwość zrozumienia innego języka słowiańskiego, zwłaszcza, że po 1827 r. istniał wymóg dla urzędników w Galicji znajomości co najmniej jednego języka słowiańskiego. Podobnie było np. z polskimi urzędnikami w Bośni i Hercegowinie, których zebrało się tam całkiem sporo (na średnich i niższych szczeblach) po 1878 r., gdzie musieli oni zdawać w przeciągu roku po objęciu urzędu egzamin z języka krajowego (por. T. Lubaczewski "Osadnictwo polskie w Bośni"). Wedle spisu z 1900 r. w Galicji w Galicji miało być przeszło 9 000 osób posługujących się językiem czeskim. "Czesi podążali do Galicji także jako żołnierze i oficerowie armii austriackiej, a następnie austro-węgierskiej. W 1880 r. stanowili ponad 6% z ogólnej liczby 32 tysięcy stacjonujących tu wojskowych, co daje pewne wyobrażenie o skali tego zjawiska". /R. Baron "Obraz Czecha w społeczeństwie polskim. Przykład Galicji", "Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego", T. MCCCIV, 2009, Prace Historyczne z. 136, s. 102/ O składzie narodowościowym w strukturach militarnych: M. Baczkowski "Pod czarno-żółtymi sztandarami. Galicja i jej mieszkańcy wobec austro- -węgierskich struktur militarnych 1868–1914". Co rodzić musiało pewien problem w przypadku biednych wyrobników rolnych, którzy na swym spłachetku stodoły nie mieli... -
Czy rzeczywiście chodzono boso na wsiach w początkach XX wieku?
secesjonista odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
"Powszechnie istniał zwyczaj, że tylko ten obuwał się ciepło, kto w zimie cały dzień był zajęty poza domem lub gdzieś jechał. Natomiast w ciepłych porach roku każde dziecko nawet do kościoła chodziło boso. Nędzne odzienie i często brak stosownego obuwia powodowało, że były ono bardzo zahartowane. W zimie śród mrozu i śniegu młodzież wybiegała z chałupy w koszuli i boso. J. Słomka z Dzikowa [chodzi o Jana Słomki "Pamiętnik włościanina" - pierw. wydanie z 1912 r., drugie: 1929 - przyp. secesjonista] przytaczał zdarzenie ze swoim udziałem. Pewnego razu w zimie jechał z jednym z sędziów tarnobrzeskich przez Tarnowską Wolę. Wtedy z chałupy wybiegł boso chłopiec w konopnej koszuli, bez czapki. Przyjrzał się im, a następnie puścił za saniami i biegł z pół kilometra do innego domu, mimo że dzień był mroźny i droga zasłana śniegiem". /R. Pelczar "Opieka nad dzieckiem w rodzinach wiejskich na ziemiach polskich w czasach zaborów (ze szczególnym uwzględnieniem Galicji", "Karpacki Przegląd Naukowy", nr 3 (11), 2014, s. 20-21/ -
Produkty spożywcze, dania i ich nazwy
secesjonista odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Był wspomniany jeden specjał, przywołałem przepis (na 2 stronie tej dyskusji) na szczura podawanego na grzankach - à la houpetienne. -
Drgawki, piana czy wzmożony ślinotok - odpowiadają jak najbardziej objawom działaniu jadu żmii, wszystko zależy od gatunku i dawki. A jaki? I która cykuta? Bo pod starożytną nazwą cicuta, krył się i szalej jadowity (cicuta virosa) i szczwół plamisty (conium maculatum), a mogły się kryć i inne rośliny. Co do znajomości, kilka wybranych przykładów, i tych mających uzasadnienie w świetle badań toksykologicznych i tych bardziej mitycznych, można przeczytać na łamach "Przeglądu Lekarskiego" (2013, 70, 8): www.wple.net - B. Siek, A. Ryś, J. Sein Anand "Najbardziej popularne trucizny świata greckorzymskiego".
-
Bale literatura
secesjonista odpowiedział Holi → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
W książce Stanisława Radomyskiego "Wspomnienia o odrębnościach zwyczajach i obyczajach kawaleryjskich II Rzeczypospolitej" jest rozdział pt. "Bale kawaleryjskie", bale wojskowe wspominane są również w książce Franciszka Kusiaka "Życie codzienne oficerów Drugiej Rzeczypospolitej". Można zajrzeć do: "Dobre maniery w przedwojennej Polsce" autorstwa Marii Barbasiewicz.- 6 odpowiedzi
-
- bal
- dwudziestoelcie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A jaki był ten ewentualny dochód?
-
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Bardzo ładnie i bardzo poprawnie językowo, bo to jest w odmianie: "Osoby, posiadające stopień doktora habilitowanego (a czasem i dr.), zwykle zajmują...", zatem skrót pochodzi od: "posiadające stopień doktora", kropka jest jak najbardziej na miejscu. Tenże sam. -
Produkty spożywcze, dania i ich nazwy
secesjonista odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Zapomnieliśmy o takiej postaci jak: Georges Auguste Escoffier, gigancie światowej kuchni, a który przecież miał zamiłowanie do nadawania swym potrawom nazw okolicznościowych. Polaków może zainteresować filet de sola Walewska, Australijczyków - Pêche Melba. "W 1870, podczas wojny francusko-pruskiej, Escoffier pełnił rolę szefa kuchni przy francuskim sztabie generalnym w Metzu. "Wielkie niebezpieczeństwo rodzi doniosłe rozwiązania" - wspominał Escoffier ten trudny okres po latach. Wtedy powstały dania, które na stałe weszły do francuskiej i europejskiej kuchni. Żołnierze dostrzegli buszujące w pobliżu króliki i dzięki temu narodziła się potrawka z nich - lapin à la Gravelotte. Sławę zyskały konfitury z mirabelek. Ryż gotowany na mleku kozim smakował wybornie izapisał się w kulinarnej historii jako riz à la Lorraine. Konflikt Niemiec z Francją był więc swoistym poligonem doświadczalnym dla przyszłego twórcy współczesnej kuchni". /M. Michaluk "Auguste Escoffier - 'kucharz królów i król kucharzy'"; tekst dostępny na: www.zs1grodzisk.pl/ -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Ja nic o uprawnieniach do tytułów pana Moczulskiego - nie pisałem. A ma coś do powiedzenia autor tematu w zakresie kierunku rozwijania Lebensraum? Czy to też trzeba przetłumaczyć? -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Co do tytułów, to zaproszone osoby zostały przedstawione: "doktor XX... profesor XX... profesor XX" i zapewniam, że tym wymienionym doktorem nie był Moczulski. Dla mnie są ważne tylko o tyle, że z większą uwagą przysłuchuję się takiej opinii. Na kolana nie padam i nie uznaję ich wypowiedzi za słowo objawione. Nie jest niezbędna, wystarczy sięgnąć po opracowania, choćby po Cz. Madajczyka "Generalna Gubernia w planach hitlerowskich. Studia", tam można znaleźć znacznie wcześniejsze niemieckie opracowania niźli GPO, a które mówią o konieczności zajęcia terenów na wschodzie. No to nieuważnie kszyrztoff słuchał tego programu. Proponuję sprawdzić o czym to mówił Czesław Grzelak, kiedy powiadał że było to porozumienie nie do zaakceptowania dla obu stron, tudzież kiedy to prowadzący zasugerował obu panom wyjaśnienie pewnych kwestii po programie.