-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Jak najbardziej, podobnie w "Instrukcji noszenia, troczenia i pakowania wyposażenia w kawalerii K 5/1938": "Chlebak przewieszony na taśmie przez prawe ramię i zaczepiony od spodu zaczepem o pas główny. W chlebaku, niezależnie od chleba i niezbędnika, który mają wszyscy podoficerowie i szeregowcy mieszczą się granaty ręczne, w ilości i w wypadkach określanych każdorazowo przez dowódcę, oraz sprzęt, w który dodatkowo są wyposażeni podoficerowie i szeregowcy, w zależności od pełnionej przez nich funkcji".
-
Rzeczpospolita federacją państw magnackich
secesjonista odpowiedział Konstanthinos XI → temat → Sasi na tronie polskim
Można polemizować czy rzeczywiście za Sasów nastąpił rozpad na: "wiele państw magnackich", i czy w ogóle coś takiego miało miejsce w tych czy innych czasach. O ile nie ma sensu negować istnienia państw magnackich, to jeśli nastąpił rzeczywisty rozpad, to chyba moglibyśmy oczekiwać, że w przypadku przynajmniej kilku państw magnackich nastąpiłby proces podobny jak w Niemczech, gdzie niektóre ziemie przekształciły się w państwa nowożytne (np. Saksonia, Wirtembergia, Austria, Hesja). A nic takiego nie nastąpiło, nawet w przypadku takich tworów jak państwa stanowe w Prusach, typu: Hrabstwo Przygodzickie czy Księstwo Krotoszyńskie. "Dzięki dogodnym uwarunkowaniom polityczno-ustrojowym liczne wielkoobszarowe posiadłości magnackie utrzymały szczególny status i znaczenie w zagospodarowaniu przestrzeni władzy. Były autonomicznymi państwami, nie tylko w szerokim znaczeniu terminu „państwo”, lecz również jako terytoria o charakterze publiczno-prawnym (politycznym). Jako autonomiczne (prawno-państwowe) jednostki administracyjno-terytorialne funkcjonowały w ramach większego organizmu polityczno-państwowego, jakim była Rzeczpospolita. Złożoność jej struktury politycznej zwiększały posiadłości książąt lennych, księstw biskupich i terytoriów wielkich miast królewskich. Dla przedwestfalskiego porządku politycznego taka zdecentralizowana struktura polityczno-terytorialna była częstym zjawiskiem, charakterystycznym m.in. dla nowożytnych Niemiec i Włoch. Księstwa magnatów Rzeczpospolitej miały więc status polityczno-prawny zbliżony do istniejących w tym samym czasie księstw włoskich czy niemieckich. W przeciwieństwie do księstw niemieckich po Pokoju Westfalskim państwa magnackie w Rzeczpospolitej, nawet te najpotężniejsze i najbardziej wyróżniające się pod względem rangi (np. księstwa lub ordynacje), nie uzyskały formalizacji swego odrębnego statusu na forum międzynarodowym (...) Przez długi czas utrzymywała się swoista równowaga pomiędzy dwoma poziomami organizacji państwowej. Państwa magnackie nie były wyłącznie wielkimi posiadłościami, ale również księstwami lub „państwami na miarę księstw”, spełniającymi funkcje publiczno-prawne (państwowe) w ramach polsko-litewskiej wspólnoty. Stosując kryteria epoki przedwestfalskiej zarówno Rzeczpospolitą, jak funkcjonujące w jej ramach państwa magnackie, z uwagi na ich autonomię i status (szczególnie w przypadku księstw), należałoby uznać, za organizmy o charakterze państwowym". /M. Kowalski "Księstwa Rzeczpospolitej. Państwo magnackie jako region polityczny", PAN Prace Geograficzne nr 238, Warszawa 2013, s. 326-328/ Autor powyższych spostrzeżeń uważa że Rzeczypospolita była "państwem państw" nie ze względu na na autonomię prowincji czy ziem sejmikowych, ale:"w związku z wewnętrzną autonomią administracyjną i sądowniczą posiadłości" Tylko jak słusznie zauważył, takową posiadały i: posiadłości magnackie i szlacheckie i kościelne. -
Pewnie zależy jaki to żołnierz. Kapitan Sztabu Generalnego Jan Jagmin Sadowski w opracowaniu "Granaty ręczne i ich użycie" (Bibljoteczka Żołnierza nr 2, Warszawa 1920) "W czasie walki nosi żołnierz granaty trzonkowe na pasie przy bokach, granaty owalne w kieszeniach. Żołnierze oddziałów szturmowych noszą granaty w workach od piasku, przewieszonych na piersiach, a związanych końcami na karku i na plecach; poza tym zamiast czapek noszą hełmy stalowe, chroniące ich, po upadnięciu na ziemię, przed działaniem własnych, a ewentualnie i nieprzyjacielskich granatów, o ile takowe upadną przed głową". Major F Grabowski zalecał w swym opracowaniu "Granaty ręczne i karabinowe w walce wręcz" dla zastępu grenadierów (Lublin 1921): "b) Miotacze mają ręce swobodne — karabin przez plecy, łub nawet bez karabinu, na swą obronę w takim wypadku mają sztylet, lub pistolet; znajduje się zawsze na przedzie. c) Wręczyciele — dostarczają granatów, które noszą w specjalnych workach, — zastępują miotaczy w razie potrzeby. Uzbrojeni w karabiny". Wedle zaleceń sformułowanych przez kpt. Wiktora Kulę zawartych w opracowaniu "Granaty ręczne (Wz.Gr.31)" (Wojskowy Instytut Naukowo-Wydawniczy, Warszawa 1934): "38. Granaty uzbrojone nosi się zasadniczo w chlebaku. Granatów nie wolno nosić na pasie, zawieszając je na dźwigniach, albowiem odchylenie się dźwigni może spowodować wybuch granatu". Tyle teoria...
-
Lotniskowce - jaki był najlepszy podczas II wś?
secesjonista odpowiedział ArekII → temat → Marynarka
Nie bardzo rozumiem części tych wątpliwości, dwa identyczne okręty z identycznym wyposażeniem nie mogą być lepsze bądź gorsze względem siebie, wyłączając kwestię załogi i jakości dowodzenia. Inna sprawa czy rzeczywiście tej samej klasy okręty miały zawsze to samo "wyposażenie"? -
Proponuję rozwijać skróty, które takim laikom jak np. ja - niewiele mówią. "SD" w kontekście drugiej wojny światowej kojarzy mi się wyłącznie z Sicherheitsdienst, i człek musi niepotrzebnie się wysilać by zrozumieć wreszcie, że chodzi o klasę okrętów "South Dakota".
-
Wątek falklandzki proszę ew. kontynuować w stosownym temacie: forum.historia.org.pl - "Wojna o Falklandy - Malwiny", gdzie przekopiowałem część wypowiedzi. secesjonista
-
Klika wypowiedzi skopiowanych z tematu "Najlepszy pancernik II wś":
-
Zdecydowanie nie wszyscy się z taką opinią zgadzają. Już w 1965 r. Adam Kersten zaczął kwestionować obowiązujący model istnienia oligarchii (tegoż: "Problem władzy w Rzeczypospolitej czasów Wazów", w: "O naprawę Rzeczypospolitej XVII-XVIII w. Prace ofiarowane Władysławowi Czaplińskiemu w 60. rocznicę urodzin"), co więcej: Andrzej Sulima Kamiński konsekwentnie głosi, że oligarchii magnackiej nie było (por. tegoż: "The Szlachta of the Polish-Lithuanian Commonwealth and Their Government" z 1983 r. czy: "Historia Rzeczypospolitej wielu Narodów. Obywatele, ich państwa, społeczeństwo, kultura" z 2000 r.). Antoni Mączak początkowo twierdzący, że część magnaterii przerodziła się w oligarchię (tegoż: "The structure of power in the Commonwealth of the sixteenth and seventeenth centuries" z 1982 r.), ostatecznie po pogłębieniu swych badań nad klientyzmem doszedł do wniosku, że badane przezeń zależności nie dadzą się pogodzić z istnieniem oligarchii magnackiej (w: "Ungleiche Freundschaft. Klientelbeziehungen von der Antike bis zur Gegenwart" z 2005 r.). Edward Opaliński "przekornie" odwrócił tradycyjny model postrzegania stosunków w okresie RON, wedle niego to szlachta uczyniła z magnaterii narzędzie swej władzy, co w sumie stanowi zaprzeczenie istnienia oligarchii magnackiej (tegoż "Die Machteliten in Polen und Deutschland im 16. und in der ersten Hälfte des 17. Jahrhunderts" w: "Vierteljahresschrift für Sozial- und Wirtschaftsgeschichte" Hgg. M. Biskup, K. Zernack). Nie tylko polscy badacze zaczęli kwestionować to pojęcie, Robert Frost zaprzeczał istnieniu oligarchii wskazując, że magnateria polska nigdy nie stworzyła jednolitej grupy (por. tegoż: "The Nobility of Poland-Lithuania", w: "The European Nobilities in the Seventeenth and Eighteenth Centuries") I może jeszcze nieco kontrowersyjny głos Wojciecha Kriegseisena: "Ciągle jeszcze pokutują w podręcznikach pseudomarksistowskie teorie formacji z bezrefleksyjnie powtarzaną tezą o 'rządach oligarchii magnackiej'". /tegoż, "Zmierzch staropolskiej polityki, czyli o niektórych cechach szczególnej polskiej kultury politycznej przełomu XVII i XVIII wieku", w: "Zmierzch kultury staropolskiej. Ciągłość a kryzysy (wiek XVII-XIX" red. U. Augustyniak, A. Karpiński, Warszawa 1997, s. 16/ To istniała czy jednak - nie? A jeśli istniała to na jaki okres przypadał jej początek?
-
Magnateria Rzeczypospolitej w XVI-XVIII w. Literatura
secesjonista odpowiedział ace90 → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Dodać można: "Wobec Króla i Rzeczpospolitej. Magnateria w XVI-XVIII wieku" red. E. Dubas-Urwanowicz, J. Urwanowicz A. Brzozowicz "Magnateria na koneckich włościach: genealogia rodów Odrowążów, Małachowskich i Tarnowskich" W. Tygielski "Listy - Ludzie - Władza. Patronat Jana Zamoyskiego w świetle korespondencji" E. Kowecka "Dwór 'Najrządniejszego w Polszcze magnata'" B. Szady "Prawo patronatu w Rzeczypospolitej w czasach nowożytnych: podstawy i struktura" T. Kempa "Magnateria ruska wobec unii lubelskiej (1569)", "Białoruskie Zeszyty Historyczne", 16, 2001 K. Pietkiewicz "Kieżgajłowie i ich latyfundium do połowy XVI wieku" J. Kurtyka "Latyfundium Tęczyńskie. Dobra i właściciele (XIV–XVII wiek)" tegoż, "Posiadłość, dziedziczność i prestiż. Badania nad późnośredniowieczną i wczesnonowożytną wielką własnością możnowładczą w Polsce XIV–XVII wieku", "Roczniki Historyczne", 65, 1999 Z. Górczak "Rozwój majątków możnowładztwa wielkopolskiego w drugiej połowie XV i początkach XVI wieku: studium z dziejów wielkiej własności ziemskiej" I. Kulesza-Woroniecka "Rozwody w rodzinach magnackich w Polsce XVI-XVIII wieku" H. Olszewski "Sejm Rzeczypospolitej epoki oligarchii 1652-1763 : prawo - praktyka - teoria - programy" T. Bernatowicz "Mitra i buława. Królewskie ambicje książąt w sztuce Rzeczypospolitej szlacheckiej (1697–1763)" M. Pasztor "Milicje magnackie Radziwiłłów: Michała Kazimierza „Rybeńki” i Karola Stanisława „Panie Kochanku”. Skład, organizacja, funkcje", w: "Trudne stulecia. Studia z dziejów XVII i XVIII wieku ofiarowane Profesorowi Jerzemu Michalskiemu w 70 rocznicę urodzin" red. Ł. Kądziela, W. Kriegseisen, Z. Zielińska M. Kowalski "Księstwa w przestrzeni politycznej I Rzeczpospolitej", w: "Rola geografii społeczno-ekonomicznej w badaniach regionalnych" red. I. Kiniorska, S. Sala tegoż, "Państwa magnackie w przestrzeni polityczno-administracyjnej I Rzeczpospolite", w: "Czas i przestrzeń w naukach geograficznych. Wybrane problemy geografii historycznej" red. M. Kulesza J. Kiaupienė "Wielkie Księstwo Litewskie i wielcy książęta litewscy w XVI wieku: refl eksje nad litewskim narodem politycznym i unią lubelską", w: "Rozkwit i upadek I Rzeczypospolitej" red. R. Butterwick A. Kersten "Hieronim Radziejowski. Studium władzy i opozycji" W. Atamanenko "Zamoyscy i Ostrogscy: magnateria końca XVI - pierwszej połowy XVII w.", "Zamojsko-Wołyńskie Zeszyty Muzealne", T. 3, 2005 A. Mariani "Magnateria i duchowieństwo u progu Oświecenia : między tradycyjnymi formami patronatu a pogłębianiem więzi klientalnych", "Studia Europaea Gnesnensia", nr 6, 2012. -
"Rzuca" się chyba tylko euklidesowi, bo ma jednak jakieś duże problemy z przytoczeniem prac historyków, którzy by twierdzili że nazwisko "Robespierre" - nie istniało a Maksymilian nie miał na Maksymilian. Jedyne "dowody" euklidesa to powieść i wpis do księgi hotelowej z którego nie można odczytać nazwiska. Z całym szacunkiem ale proszę nie robić z rozmówców durni, co niby wynika względem brzmienia nazwiska z faktu, że pewien historyk francuski napisał, że nie można było tego nazwiska odcyfrować??? Zdaniem euklidesa - wynika z tego, że Robespierre nie nazywał się Robespierre, zdaniem większości zdroworozsądkowych ludzi - wynika z tego, że po prostu nie można było wpisu odczytać. Argumentacja euklidesa dobra jest na pudelek.pl ale nie na forum historyczne. Trochę się pogubiłem, o czyjej rodzinie tym razem euklides napisał?
-
Produkty spożywcze, dania i ich nazwy
secesjonista odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Może jednak znalazło... wedle Elizabeth Latimer ("France in the 19th Century", Chicago 1892) w bożonarodzeniowym menu paryskich restauracji pojawiły się specjały typu: zupa z mięsa końskiego, mielone z kota, łopatka z psa w sosie pomidorowym, pieczony osioł z kartoflami czy mysz na grzance.Karol Józef Bonaparte wspominał, iż uważano że szczury kanałowe miały mieć mięso znacznie delikatniejsze od młodych kurcząt (w: T. Aronson "The Golden Bees").. W "The Paris Journal" można było poczytać o targowiskach szczurzych (np. na placu przed Hotelem de Ville), wedle "Chronique du Siège" paryżanie mieli zjeść jakieś dwadzieścia pięć tysięcy pięćset dwadzieścia trzy koty - wedle danych z oficjalnych rynków. W pewnym momencie za mięso psie płacono ok. cztery franki za pół kilo, za mięso końskie czterdzieści centymów za kilogram, koty - szły po dwadzieścia franków za pół kilograma, po zamknięciu zoo za trąbę słonia trzeba było wyłożyć cale osiem dolarów za pół kilograma. -
I na co ma być to dowód? Znam przypadki wielu osób posługujących się w swym życiu różnymi personaliami, ale nijak z tego nie wynika by kwestionować ich uznane nazwiska. To przecież euklides napisał, że to sprawa ogólnie znana, to jakiż to problem podać nazwiska historyków, którzy wprost napisali, iż pan M.R. nie miał takich imion i nie miał takiego nazwiska?
-
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Jeśli jakieś państwo do Paktu Trzech nie przystąpiło to nie oznacza by nie można go było traktować jako sojusznika Niemiec. -
To musiało być bardzo niewielu tych targowiczan, a ile konkretnie mogło powstać takich prowincji?
-
Najwięksi oszuści i fałszerze dwudziestego wieku oraz ich największe "dzieła"?
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Cóż, informacje euklidesa są zadziwiająco niedokładne, jak na jego zamiłowanie do tematyki tajnych operacji. Może trzeba zacząć sięgać po rzetelniejsze opracowania bądź czytać je uważniej? Naujock nie był nigdy szefem Smolnianoffa, Naujock nadzorował operację "Andreas", a w 1941 r. został wydalony z SD i zdegradowany. Natomiast nasz bohater-fałszerz został "zatrudniony" w ramach operacji "Bernhard" dopiero w 1944 roku. W tym czasie Naujock uganiał się po Danii za mniej lub bardziej domniemanymi członkami ruchu oporu. Nazywanie Naujocka - fałszerzem to oczywiste nieporozumienie, bo on ich jedynie zatrudniał i organizował ich pracę. Na tej zasadzie właściciel konia wyścigowego jest dżokejem a szef teamu w F1 - kierowcą rajdowym. Noo, tak jak jednak widać nie tak do końca: "zaginął o nim słuch". To "zaginięcie" to fragment jego życia od zwolnienia z obozu do wypłynięcia w Urugwaju. -
Funkcja posła niemieckiego w Polsce
secesjonista odpowiedział Prawo Krwi → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jak najbardziej miała takie umocowanie. Na ogół w przypadku wznawiania kontaktów dyplomatycznych, jak to miało miejsce pomiędzy Polską a Niemcami, nie otwierano od razu ambasad a placówki poselskie, potem podnoszone do rangi ambasady. Nawet istnienie ambasady i ambasadora nie wykluczało użycia pełnomocnika rządu nazywanego posłem, taka osoba na ogół przybywała by negocjować jakieś istotne porozumienie. Co do wymienionych panów to trzeba by uściślić w jakim czasie byli tak nazywani, bo ja np. spotkałem się z określeniem względem dr. Andreasa Hermesa: "pełnomocnik rządu" w "Dzienniku Bałtyckim" (nr z 6 grudnia 1928 r.) i: "minister" w tym samym piśmie (ale z 3 grudnia 1937 r.). No i trzeba pamiętać, że stosowane te nazwy wymiennie, choćby: "Kolejnymi ambasadorami Polski w Finlandii do 1940 r. byli: Tytus Filipowicz (1922-1927), p.o. ambasador chargé d’affaires Tomasz Bielski-Sariusz (1927-1928), Franciszek Charwat (1928- -1935), Henryk Sokolnicki (1936-1941)" i "W 1937 r. w Gdyni odbył się zjazd kierowników polskich przedstawicielstw dyplomatycznych w krajach regionu bałtyckiego. Obecny był również poseł RP w Helsinkach H. Sokolnicki". /J. Czechowski "Rola Poselstwa RP w Helsinkach w kreowaniu polsko-fińskich relacji gospodarczych w dwudziestoleciu międzywojennym", "Słupskie Studia Historyczne", nr 18, 2012, s. 211, przyp. 1, s. 221 pogrubienie - moje/ -
O ile mnie pamięć nie myli ciekawy nigdzie nie napisał by był specjalistą od marynarki wojennej, zatem nie wiem do czego ta uwaga się odnosi. Cieszymy się, że robinson68 jest posiadaczem absolutnej pamięci inni niestety tak doskonali nie są. To proszę się zapoznać się z polskim ustawodawstwem, bo w polskich Dziennikach Ustaw podaje się ją również w km/h. A przeliczyć to chyba i tak każdy potrafi? Proponuję darować sobie uwagi co do przedmówców a bardziej skupić się na wartościowszym udziale w dyskusji.
-
Najwięksi oszuści i fałszerze dwudziestego wieku oraz ich największe "dzieła"?
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
Aż tak bardzo: ślad po nim nie zaginał i jego późniejsze losy są z grubsza znane. -
Co by było gdyby... Druga Wojna Światowa ... "gdybania"
secesjonista odpowiedział kszyrztoff → temat → Ogólnie
No ale patrząc na zajętą Besarabię to nieco się zbliżył, chyba o jakieś 100 km, patrząc np. na odległość z Tyraspola i z zajętego Cahul. -
O pewnej europejskiej niechęci do wykorzystania ludzkich fekaliów
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
W miastach brytyjskich tym niezbyt przyjemnym fachem, zajmowali się tak zwani: "gong farmer" (gongfermor, gong scourer), a z racji tego, iż pracować mogli tylko nocą (w myśl przepisów np. z połowy XVI w.: od 21 do 9) nazywano ich też: "nightman". Londyn miał swoje odpowiedniki warszawskiej Góry Gnojnej, to np. miejsce nad Tamizą zwane odpowiednio: Dung Warf, czy już ironicznie: Mount Pleasant (obecnie na obszarze Clerkenwell). Przy całej niewdzięczności profesji i raczej niechętnemu stosunkowi do jej przedstawicieli - mieli mieszkać tylko w wyznaczonych obszarach miast, zadziwiają starannością ówczesne reklamy reprezentantów tego zawodu. /za: en.wikipedia.org/ Zastanawia mnie ilu przedstawicieli takiej profesji zatrudniano w poszczególnych miastach? -
Eee tam, ja już myślałem że krakus57 zaskoczy nas jakimiś nowymi nieznanymi faktami, ciekawymi interpretacjami, a tu: zaserwowano nam stare, wielokrotnie przemielone i odgrzewane "kotlety", od dawna już na wszelkie sposoby przerabiane, podlane przez krakusa57 mocno demagogicznym sosem i z dodatkiem przewiędłej już jarzyny w postaci stronniczego i jednostronnego spojrzenia. Niektóre zarzuty ocierają się o śmieszność: "Brak absolutnie wykształcenia ekonomicznego (...) Odcięcie gospodarki RP od rynku rosyjskiego" (raczej: "absolutny brak wykształcenia...", ale mniejsza o gramatykę polską). Nie wiem od kiedy przywódca państwa musi posiadać takowe wykształcenie? Dobrze jest jak osoba dzierżąca taką pozycję ma wykształcenie z zakresu makroekonomii, atoli nie jest to warunek konieczny do sprawowania przywództwa politycznego. A czy stanowienie dobrego prawa w państwie - nie jest istotnym elementem poprawiający funkcjonowanie nawy państwowej? No chyba - jest. Zatem czy przywódca nie powinien mieć wykształcenia prawniczego? A czy sfera stosunków społecznych nie jest istotną? Zapewne też jest. Zatem przywódca powinien mieć wykształcenie socjologiczne itd. itd. Osoba będąca prezydentem, premierem, naczelnikiem czy przywódcą pewnej frakcji politycznej nie musi mieć wykształcenia ekonomicznego, w ogóle może być dyletantem w tym zakresie, bo istotnym jest to - kto stoi na czele odpowiednich instytucji, w tym przypadku np. Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Ministerstwa Skarbu, Międzyministerialnej Komisji Popierania Eksportu, Państwowego Instytutu Eksportu, Komisji Dewizowej, Polskiego Instytutu Rozrachunkowego itp. instytucji. I czy taka osoba ma odpowiednie kwalifikacje. A względem Piłsudskiego postawić można zarzut, że wtrącał się do sfery o której nie miał pojęcia - o ile się wtrącał, co trzeba by udowodnić. Do czego mamy stosowny temat: forum.historia.org.pl - "Czy Piłsudski był ekonomicznym analfabetą?". A to wszystko przy uwadze, że nie zawsze potencjalny zysk ekonomiczny przeważa nad racjami politycznymi. "Totalna porażka wzniecenia powstania w Królestwie" i to ma być zarzut tylko względem Piłsudskiego? Jakich by argumentów nie użyć, to osoba Marszałka w powszechnej świadomości Polaków utrwaliła się w pewnej kanonicznej postaci, i wciąż na ogół okupuje on pierwszą piątkę w różnorakich badaniach opinii publicznej na najwybitniejszego (czy najbardziej cenionego) Polaka. I słusznie czy nie, to jemu głównie przypisuje się odzyskanie niepodległości. Historycy a i "odbrązawiacze" mogą podawać szereg argumentów "przeciw", co raczej nie nie zmieni obrazu w powszechnej świadomości. Obok tej powszechnej opinii, mamy dużą grupę ludzi hołubiących zmitologizowaną postać Piłsudskiego, którzy jakąkolwiek krytykę traktują jak zamach na pamięć. Dla których wszystko co czynił Marszałek było rozsądne, uzasadnione okolicznościowi i usprawiedliwione. Mamy też zajadłych anty-piłsudczyków. Czytając ich opinie trzeba dojść do wniosku, że Piłsudski był "zerem" w każdej dziedzinie (wojskowości, moralności, etyce, znajomości dyplomacji, ekonomii itd. itd.). Był agentem i: Niemców i Austriaków, a jeszcze na dodatek uratował bolszewików. W sumie to niepodległość uzyskaliśmy chyba wbrew poczynaniom Piłsudskiego. Potem "skradł" Legiony, rozwalił nasze wojsko, gospodarkę kraju. W sumie to brakuje jedynie doczepienia jemu odpowiedzialności za wielką powódź w 1934 roku.
-
Ręczna broń przeciwpancerna podczas I wś
secesjonista odpowiedział Andreas → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
To jak mi się zdaje jest: hakownica (karabin forteczny tudzież wałowy) wz. 1876 systemu Hana-Kmka. -
Tak mi się coś zdawało, że nastąpiła pomyłka. Pierwsza książka traktuje o mormonach, a ci względem Klanu na ogół są nastawieni wrogo. Wreszcie o śmierć swego proroka obwiniają Rycerzy Złotego Kręgu, a niektórzy z nich zasilili potem szeregi Ku Klux Klanu, a sam Klan oskarżany był o mordowanie i zwalczanie mormońskich misjonarzy. I nie dziwi fakt, że w latach dwudziestych XX w. Idaho i Utah to były miejsca gdzie aktywność Klanu była prawie zerowa. Z drugiej strony, w miasteczku Harrison (w Arkansas), do którego udała się autorka drugiej książki, by poznać tam dzisiejszy Klan, stoi pomnik ofiar masakry na Mountain Meadow z 1857 r., czyli mordu dokonanego przez mormonów i Indian na kolonistach z Arkansas udających do Kalifornii. Ciekawe ilu Mongołów czy Tatarów było w połowie lat sześćdziesiątych w Missisipi, kiedy Samuel Bowers postanowił reaktywować struktury Klanu, skoro m.in. te grupy postanowił wymienić z nazwy we fragmencie swej odezwy tyczącej się kogo nie będzie się przyjmować do Białych Rycerzy KKK.
-
Tyle, że ta książka co do głównej treści nie jest o Ku Klux Klanie.
-
Wojna hybrydowa w krajach nadbałtyckich, a Wojsko Polskie
secesjonista odpowiedział saturn → temat → Historia Polski alternatywna
Zwierzchnikiem - jest, ale to nie jest równoznaczne ze stanowiskiem Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych.