Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Pieriestrojka , Gorbaczow

    Cykl wspomnień szeregowych Rosjanek i Rosjan nadesłanych na konkurs w ramach projektu i cyklu wydawniczego "Народная книга" "Были 90-х.", Т. 1 "Как мы выживали", Т. 2 "Эпоха лихой святости" состав. М. Александра, Москва 2017.
  2. Wojny burskie 1880-1902

    Raczej: osiedlenia, nikt ich nie przesiedlał. RPA powstało w 1961 roku, i wcześniej było dominium brytyjskim, trochę zatem to RPA niezbyt mieści się w ramach czasowych tego tematu. Może chodziło o : ZPA - Związek Południowej Afryki? Ciekawi mnie jakie to inne zasady przyświecały ich kolonizacji? Często się zapomina o innych nacjach tworzących ten "konglomerat burski", a co z osiadłymi tam Brytyjczykami także mówiącymi afrikaans lub choćby z tymi którzy tam jedynie przybyli? Około 1870 r. w Transwalu Brytyjczycy przewyższali liczebnie czterokrotnie populację burską. "Oprócz tego istnieje pewna grupa Afrykanerów pochodzenia portugalskiego (pochodzących z byłych kolonii Lizbony), skandynawskiego, irlandzkiego, greckiego, szkockiego czy żydowskiego (łącznie nie więcej niż 5–10%). Jest to o tyle ciekawe ponieważ większość ludzi utożsamia Afrykanerów z Holendrami". /A. Haleniuk "Nacjonalizm afrykanerski - przyczyny, cechy i wpływ na białą ludność współczesnej Afryki Południowej", w: "Nacjonalizm. historyczne i współczesne oblicza" red. J. Malczewski, M. Kaliński, P. Eckhardt, Kraków 2012, s. 117/ Co do języka, nazwę swą oryginalną zyskał dopiero około 1875 r., a kiedy spisano jego podstawy gramatyczne? Wydaje się, że szersze propagowanie tego języka datuje się dopiero od tego roku za sprawą działalności Arnoldusa Pannevisa współzałożyciela Genootskap van Regte Afrikaners. Z drugiej strony, to stowarzyszenie połączyło się z Zuidafrikaansche Boeren Beschermings Vereeniging (Stowarzyszeniem Farmerów, z Kolonii Przylądkowej), tworząc w ten sposób pierwszą afrykanerską partię polityczną z prawdziwego zdarzenia. Jej liderem był "Onze Jan", czyli - Jan Hendrik Hofmeyr. I to on krytykował używanie - taal, czyli przodka afrikaans. Ciekawi mnie na kiedy można datować świadomość tworzenia własnej i odrębnej kultury, dokładniej - jakie dzieła literackie, malarskie czy tym podobne tworzone były jako wyraz tej kultury? Bo na przykład pierwszy znaczący malarz który upamiętnił znaczące momenty tworzącego się narodu burskiego to był Szkot - Charles Davidson Bell, który namalował założycielski moment gdy Jan van Riebeeck przybył na Przylądek Dobrej Nadziei zatykając tam sztandar Kompanii Wschodnioindyjskiej (Landing of van Riebeeck at the Cape of Good Hope), czy atak Zulusów na obóz w Vegkop nad rzeką Bloukrans (Zulu attack on the Voortrekker camp at Bloukrans), które to zdarzenie było ważnym w mitologii burskiej. Jeśli miał FSO na myśli: Oranje Vrijstaat, Zuid-Afrikaansche Republiek i Republikę Natalii - to się mylił. O ile słusznym jest stwierdzenie, że Burowie osiedlali się w miejscach gdzie powstały te państwa już we wskazanych latach, to formalnie te "państwa" proklamowane zostały znacznie później, oprócz Republiki Natalii. Orania została zajęta przed pierwszą wojną burską, potem te tereny oddano Burom, ale nie towarzyszył temu akt uznania. W 1877 r. Transwal został zajęty w zasadzie bez jakiegokolwiek zbrojnego oporu. Ciekawe, jak często Polacy deklarują swe poparcie dla Burów, sam też stoję po ich stronie. Jeszcze w pierwszym tomie Encyklopedii Orgelbranda (z r. 1860) Burowie to byli: "dość zamożni rolnicy" ale i "pasterze, brudni, dzicy i nieokrzesani", początkowo w opisach burskich krajów bardziej widziano powinowactwo Polaków z Kaframi, taki Antoni Rehman, który na południe Afryki wyprawił się dwukrotnie (w 1875-1877 i w 1879-1880), spędzając tam trzy lata, swe spostrzeżenia zawarł w dwóch publikacjach: "Szkice z podróży do Południowej Afryki odbytej w latach 1875-1877" (Gebethner i Wolff, Warszawa 1881) oraz "Echa z Południowej Afryki" (Gebrynowicz i Schmidt, Lwów 1884), gdzie bardzo krytycznei wyrażał się o Burach. Z czasem jednak jakoś tak nasza sympatia przeniosła się na Burów i zarazem zaczęto postrzegać zbieżność naszych losów z dziejami Burów. Skąd ta zmiana i kiedy nastąpiła, w czasie pierwszej czy drugiej wojny burskiej?
  3. Wojny burskie 1880-1902

    Jeśli chodzi o kampanię w Sudanie i wojny burskie to zdjęcia wykonywano, choć trudno powiedzieć jak często. W Sudanie ze względu na warunki zdjęcia wywoływano na ogół nocą (około godz. 3), a i tak w ciemni miało być od 33 do 43 stopni Celsjusza, a na ocalałych zdjęciach widać pustynny piasek (: "As a rule the developing work was performed at 3 A.M. and even the'n (the coolest time) the tempei ature in the mud-brick dark room varied from over 90 to 100°F. An atmosphere laden with dust and constant dust storms was most trying", "The Roentgen Rays In Military...", s. 113). A w szpitalu w Deelfontein posiadano ciemnię.
  4. Voltaire

    I co z tego wynika? Sugeruje euklides, że Perrault nie wykorzystywał dostępnych mu materiałów "z całą ścisłością"? No to niech nam opowie coś więcej o tym konkretnym kontrolowanym przecieku, kto oprócz euklidesa sugerował że był on "kontrolowany", bo Perrault na którego się tak często euklides powołuje napisał coś wręcz odwrotnego. To chciałbym wreszcie poznać na czym się euklides opiera? Jak najbardziej w pewnych kwestiach była "idiotką", a gdyby euklides znał ów list to wiedziałby o co chodzi, tylko że go nie zna. Tu jest ocena tego co uzyskał ów "superagent". Nic ni stoi przecież na przeszkodzie by euklides obalił te oceny podając jakie to informacje uzyskał Wolter. W tym też nie jest euklides - mocny? A co to ma do pierwszego tomu? "Ta historia" - to historia zapisana w trzech tomach, z czego nijak nie wynika by w pierwszym zawarto informacje zawarte w tych "przerabianych" dokumentach, w których posiadanie wszedł Perrault. Gdyby tak było to raczej napisałby to już w rzeczonym pierwszym tomie. Perrault stwierdza, że spotkał się z kardynałem, tylko nie podaje kiedy, co do tego jakie miał mieć zadanie - stwierdził, że otrzymał instrukcje ale nie wiemy jakie, ale Perrault uważa, że możemy sobie je "bez trudu wyobrazić". Problem w tym, że nie ma śladu takiego spotkania, nie ma potwierdzenia, że wówczas kardynał Fleury wysłał Woltera z jakimkolwiek zadaniem. To co na pewno wiemy, to tylko to, że Wolter ze spotkania przesłał relację. Jest tylko jeden problem z tym wysłaniem Woltera do Aix-La-Chapelle na spotkanie z pruskim władcą, gdy nasz "Wergiliusz" wyjeżdżał z Paryża, Fryderyka Wielkiego... nie było w Aix-La-Chapelle. Wystarczy zajrzeć do Hansa Droysena "Tageskalender Friedrich des Großen vom 1. Juni 1740 bis 31 März 1763" (w: "Forschungen zur brandenburgischen und preußischen Geschichte", ebd. 29, 1916, s. 106) czy opracowania Karla Heinricha S. Rödenbecka "Beiträge zur Bereicherung und Erläuterung der Lebensbeschreibungen Friedrich Wilhelms I und Friedrichs des Großen, Könige von Preusen nebst einem Anhang, enthaltend ein Tegebuch aus Friedrichs des Großen Regentenleben von 1740-1786, mit historischen, charakteristischen etc.", Zweiter Band, Berlin 1838, s. 72). A jak to widział Jean Orieux: "Próbował uzyskać jakąś 'misję' - chciał 'się przysłużyć'. Na dworze wcale się o to nie kłopotano. Kardynał nawet mu nie odpowiedział". /tegoż "Wolter czyli królewskość...", s. 278/ Pozostańmy jeszcze na chwilę przy tym spotkaniu w Akwizgranie. by przypatrzeć się jakimi środkami Perrault buduje mit genialnego szpiega, oto pośród "dowodów" wskazuje na to jak to Wolter na tym spotkaniu rozpoznał sprowadzone dla władcy pruskiego mapy. Rozpoznał wtedy m.in. mapę Pikardii czy mapę Trzech Biskupstw (Trois-Évêchés), pozostaje pytanie jak ma to wskazywać na szczególne szpiegowskie przymioty? To tak jakby za arcyszpiega uznać Polaka, który potrafił zidentyfikować na mapie Mazury czy region wokół Gdańska. Pozostaje też pytanie skąd Wolter wiedział kiedy te mapy zostały dostarczone Fryderykowi, czyli: co się działo dziewięć dni przed tym spotkaniem. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest gdy Perrault relacjonuje jak to podczas tego spotkania Wolter (według jego samego opinii) przekonał Fryderyka do zdolności mobilizacyjnych Francji i stanu jej państwowych finansów. Oto władca pruski daje się przekonać literatowi o którym wie, że nie ma dobrych stosunków na wersalskim dworze, nie pełni tam żadnej funkcji, który wyjechał z Paryża po tym jak Claude-Henry Feydeau de Marville (lieutenant général de police) dość jednoznacznie zasugerował mu by zdjąć "Mahometa" z afisza, jednocześnie przypominając, że wciąż wisi nad nim nakaz aresztowania (za "Listy..."). To ten sam Fryderyk, który zdaniem samego Perraulta był władcą, który jak mało który władca (w tym czasie) doceniał szczegółowe i rzetelne informacje wywiadowcze. Jest pewną naiwnością zatem, przekonywać że opierał się on na informacjach i dawał przekonać pisarzowi, a nie na informacjach dostarczanych przez jego szpiegów i dyplomatów.
  5. A co to ma do rzeczy? Według euklidesa Filip był księciem burgundzkim już w 1354 rok (przed bitwą), to po co czynić go księciem w 1663 roku? Jest tylko jeden problem w tej teoryjce: Filip de Rouvres został księciem burgundzkim w 1349/1350 roku, na pięć lat przed bitwą pod Poitiers. Na prawdę nie potrafi euklides sprawdzić podstawowych faktów zanim zacznie tworzyć swe fantasmagorie? Jak na razie jedynym źródłem wiedzy euklidesa jakie nam zaprezentował są to anonimowe przewodniki turystyczne i wystukane informacje na stronach o podobnej tematyce.
  6. W innym temacie euklides napisał: Wynika z powyższych słów, że główną przeszkodą by rzeczony Filip Śmiały został wcześniej księciem burgundzkim był jego wiek, a dokładniej: brak pełnoletności, którą według euklidesa osiągano wówczas w wieku 21 lat. Być może jestem w błędzie ale moim zdaniem znacznie większą przeszkodą był fakt, że wówczas na książęcym stolcu zasiadał sobie Filip I z Rouvres wciąż mający nadzieję na spłodzenie potomka. O ile wiem, nawet władca Francji nie miał prawa do odbierania tytułu książęcego li tylko z chęci uhonorowania kogokolwiek, nawet własnego syna. Ponieważ panujący wówczas Jan II Dobry nie był w stanie wojny z księciem Filipem z Rouvres, co ew. ułatwiłoby mu szafowanie jego książęcym tytułem, Filip z Rouvres nie był też oskarżony o jakąś ciężką zbrodnię jak zdrada czy obraza majestatu co usprawiedliwiłoby odebranie mu tego tytułu. Władca Francji nie zawarł z nim też żadnego układu w myśl którego można by potraktować Filipa Śmiałego jako książęcego delfina. Pomijając pewne zmiany jakim podlegała domena burgundzka i związany z nią tytuł, posługując się jak najbardziej ogólnym zestawieniem z francuskojęzycznej Wiki "Liste des ducs de Bourgogne" łatwo zauważyć, że na 17 poprzedników Filipa Śmiałego aż 11 zostało obwołanych książętami przed osiągnięciem 21 roku życia. Wynika z tego, iż sami Burgundczycy nie praktykowali zwyczaju w myśl którego książęcy tytuł można było osiągnąć dopiero po osiągnięciu pełnoletności w wieku 21 lat. Ernest M. Champeaux był autorem opracowania "Les Ordonnances des ducs de Bourgogne sur l'organisation de la justice dans le duché, avec une introduction sur les origines du parlement de Bourgogne", z czasem jego zainteresowania badawcze poszły w kierunku kwestii związków obyczaju z prawem i zagadnień sukcesyjnych. W 1936 r. ukazały się (już pośmiertnie) dwa jego artykuły w interesującej nas kwestii: "La Succession de Bourgogne la mort de Philippe de Rouvres" i "Un dossier inédit de la succession de Bourgogne (1361)". Pomijając; na tę chwilę; niektóre jego kontrowersyjne hipotezy: o grze sił politycznych po śmierci Filipa z Rouvres wokół opuszczonego książęcego stolca czy interpretacje dawnych obyczajów sukcesyjnych, warto zwrócić uwagę że nie wymienił on pośród praw i obyczajów burgundzkich dotyczących sukcesji książęcej ograniczenia w postaci osiągnięcia pełnoletności. W domenie królewskiej też raczej takie prawo nie obowiązywało, przecież władca francuski uczynił Filipa Śmiałego księciem Touraine; które to księstwo wykroił ze swej domeny specjalnie na tę okazję; gdy ten miał osiemnaście lat. Wspomniane artykuły Champeauxa należą do krótkiej dyskusji (z pierwszej połowy XX w.), której tematem były właśnie okoliczności otrzymania przez Filipa Śmiałego tej godności, a która toczyła się na łamach "Mémoires de la Société pour l'histoire du droit et des institutions des anciens pays bourguignons, comtois et romands". Brali w niej jeszcze udział: Pierre Petot ("L'avènement de Philippe le Hardi en Bourgogne et les lettres du 2 juin 1634", "L'accession de Philippe de Hardi au duché de Bourgogne et les actes de 1363") i Jean Gaudement ("Les prétentions de Charles II, roi de Navarre, à la succession de Philippe de Rouvres"). Krytyczny zarys różnych stanowisk w tej kwestii; również z tej dyskusji; ukazał Barthélemy-Amédée Pocquet du Haut-Jussé w artykule "La succession de Bourgogne en 1361" opublikowanym na łamach "Annales Bourgogne". O ile się mogłem zorientować; w mym nader pobieżnym rozpatrzeniu tytułowego zagadnienia; nowsze publikacje w niewielkim stopniu wniosły coś nowego do tej dyskusji, i w zasadzie powtarza się jedynie zawarte w niej informacje i argumentację. Wymienionych powyżej badaczy wiele dzieliło w kwestii kto i jakie prawa mógł rościć do domeny burgundzkiej, na mocy jakich praw i zwyczajów, to jednak jedno ich łączyło - żaden z nich nie wspomniał by istniało prawo czy zwyczaj wedle którego księciem Burgundii mogła zostać wyłącznie osoba pełnoletnia. Z chęcią zatem bym poznał źródło wiedzy euklidesa, iż Filip Śmiały: "księstwo burgundzkie mógł objąć dopiero po osiągnięciu pełnoletniości". Kwestia druga, skąd wziął euklides informację, że w latach 135-1363 obowiązywał w francuskiej domenie królewskiej bądź w księstwie burgundzkim cenzus 21 lat dla pełnoletniości? Wypada przypomnieć, iż w tych czasach nie istniało ogólne pojęcie pełnoletności, wyróżniano pełnoletność do określonych funkcji. Stąd zupełnie inną "pełnoletność" mamy gdy chodzi o czynności cywilne, inną dla wieku zawarcia małżeństwa a jeszcze inną dla wieku zawarcia małżeństwa bez zgody rodziców. O ile udało mi się zorientować to w tym czasie nie istniało jedno prawo określające wiek pełnoletności obowiązujące w domenie królewskiej i podległych czy zależnych (w ten czy inny sposób) od Jana II Dobrego królestw,ach księstwach, hrabstwach i innych włościach. Jeśli chodzi o mężczyzn to najczęściej wiek ten określano na: osiemnaście, dwadzieścia, dwadzieścia jeden i dwadzieścia pięć lat. Przy czym najpowszechniejszym był cenzus 25 lat. Ani Henri D'Arbois de Jubainville w swym opracowaniu "Recherches sur la minorité et ses effets en droit féodal Français" ani Louis Amiable w swym artykule "Essai historiqe et critique sur l'agge de la majorité" ("Revue historique de droit français et étranger", Vol. 7, 1861) nic nie wspominają by istnieć miał jedynie cenzus 21 lat. By umieścić to zagadnienie jak najbliżej interesujących nas czasów sięgnijmy po zdanie jakie wyraził Ernest Petit w swej monumentalnej "Histoire des ducs de Bourgogne de la race Capétienne", który dla bezpośredniego poprzednika Filipa Śmiałego (pomijając samego króla w roli księcia) wiek emancypacji (pełnoletności) dla Filipa z Rouvre wyznaczył na 14 lat: "Le duc de Bourgogne atteignait sa majorité féodale, c’est-à-dire sa quatorzième année en 1360 et avait reçu de ses vassaux les hommages dont Vénumération se trouve dans les pièces justificatives". /tamże, T. IX "Règne de Philippe de Rouvre 1349-1361. La Bourgogne sous le Roi Jean II 1361-1363", Dijon 1905, s. 228/ Uhonorowanie królewskiego syna przez jego królewskiego ojca, w dodatku - za postawę jaką miał się wykazać na polu bitwy, to wspaniała okazja by zaprezentować nowego księcia w dobrym świetle. Gdyby nam zatem mógł euklides przybliżyć jak wyglądały uroczystości związane z tym nadaniem, jacy to możnowładcy, książęta zostali zaproszeni, gdzie miało miejsce podpisanie tego uroczystego aktu?
  7. Konstantyn Wielki - ocena

    Cóż, choć pierwotnie tytuł ten związany był z religią pogańską, to z czasem niósł za sobą pewne obowiązki względem wszystkich religii. Trudno wymagać by zrezygnował z tytułu który niósł za sobą pewien zakres władzy. "Jako „pontifex maximus” Konstantyn czuł się odpowiedzialny za kult państwowy. Religijno-polityczna postawa władcy względem Kościoła chrześcijańskiego i jego wewnętrznych sporów nie może być tutaj tylko spostrzegana jako postawa przyjazna względem chrześcijan, do którego odwołują się spierające się stronnictwa, ale także jako postawa zainteresowania sprawami państwa, jako władcy i „pontifex maximus” jednocześnie. W tym podwójnym wyrazie cesarskiego zainteresowania sytuacją religijną w prowincji afrykańskiej tkwi ponadto motyw zasadniczy, aby sobie i swoim poddanym zapewnić błogosławieństwo niebios". /T. Kołosowski "Polityka religijna Konstantyna Wielkiego w świetle schizmy donacjańskiej", "Saeculum Christianum: pismo historyczne", T. 2, nr 1, 1995, s. 31/ Za to równie dobrze można zapytać czemu z jego monet; w okresie po domniemanej konwersji; znika tytuł invictus a pojawia się; znacznie skromniejszy: victor? Można też zapytać czemu przybrał tytuł "ἐπίσκοπος τῶν ἐκτός"? Kapłanem pozostał ale poczynił też inne kroki wyłamujące się z dawnej tradycji pogańskiej. Wśród badaczy przeważa dziś opinia, najpełniej wyrażona przez Johannesa Strauba czy Joségo Ruysschaerta ("Konstantins Verzicht auf den Gang zum Kapitol" i "Essai d'interprétation synthétique de l'Arc de Constantin") wedle której po zwycięstwie na Moście Mulwijskim Konstantyn zrezygnował ze zwyczajowego złożenia ofiary Jowiszowi (Najlepszemu, Największemu), co było już jawną manifestacją stosunku cesarza do oficjalnej religii. Podobnie inauguracja decennaliów w 315 r. odbyła się bez koniecznych ofiar ("bez dymu i ognia"). "Konstantyn do końca swego panowania używał zwyczajowego tytułu przysługującego augustom – pontifex maximus, który choć wiązał się z tradycyjnymi pogańskimi kultami, w prerogatywach mu przypisanych obejmował swą opieką wszystkie prawnie uznane religie cesarstwa, więc także chrześcijaństwo i w związku z tym mógł wskazywać na szczególną pozycję, jaką władca chciał mieć w Kościele". /S. Bralewski "Konwersja Konstantyna Wielkiego na chrześcijaństwo w świetle jego własnego świadectwa – kilka uwag", "Przegląd Nauk Historycznych", R. XV, nr 2, 2016, s. 71/ W innym temacie padło: W zasadzie to ogląd konwersji Konstantyna jedynie jako posunięcie w interesie politycznym to nie jest wynalazkiem historyków z lat 60-tych, ciągnie się to od połowy lat 50-tych XIX wieku, czyli od ukazania się pracy Jakoba Burckhardta "Die Zeit Constantins des Großen" (Basel 1853, rew. 1880), który w tym władcy widział kogoś na miarę Księcia Machiavellego i Napoleona zwierającego konkordat: "... to diaboliczny geniusz, przelewający bez skrupułów krew najbliższych, cynicznie wykorzystujący religię dla swych ambicji politycznych, wielki, ale pozbawiony sumienia twórca nowej epoki, wcielony Zeitgeist heglowski. Jego nawrócenie na chrześcijaństwo uważał Burckhardt za akt hipokryzji i wyrachowania, godzien porównania z konkordatem zawartym w r. 1801 przez pierwszego konsula Napoleona Bonapartego z papieżem Piusem VII". /A. Ziółkowski "Problem nawrócenia Konstantyna w nowożytnej historiografii", "Przegląd Historyczny” 1986, LXXVII, s. 526/ Coś się tu Indze pomyliło, Konstantyn nigdy nie został ogłoszony świętym w kościele rzymskim, takim jest w kościele prawosławnym (wschodnim) gdzie dzierży tytuł "równego apostołom", czyli: isapostolos (ισαπόστολος ). A i w tym kościele nie został świętym za uczynienie cudu. Natomiast w kościele katolickim Konstantyn jest uważany za świętego co jest niby drobną różnicą ale w rzeczywistości czyni wielką różnicę. Jak przypomina Ks. dr Stanisław Adamiak: "Pamiętajmy, że Konstantyn został uznany za świętego tylko w Kościele wschodnim...". /tegoż "O losach wyrażenia "koniec ery konstantyńskiej'", "Collectanea Theologica" 84, z. 1, 2014, s. 104/ Co do źródeł numizmatycznych, to podstawowym pytaniem jest dlaczego symbolika pogańska zaczęła egzystować obok tej, którą interpretuje się jako chrześcijańską? Nie do rzeczy będzie przypomnieć że przecież chrześcijaństwo przejmowało symbolikę pogańską. Czemu by tak nie miało być z kultem solarnym? Zwłaszcza gdy uwzględni się względną łatwość dojścia od pogańskiego Słońca (na monetach wybijano Soli Invicto Comiti) do koncepcji Chrystusa - Solis Salutis. Konstantyn, niezależnie od jego osobistych wyborów (jak i ich intencji), rządził pogańskim krajem, pośród elity władzy miał pogańskich współpracowników i wreszcie nie rządził sam. Jules Maurice, autor wciąż jednego z podstawowych opracowań numizmatyki tego władcy "Numismatique Constantinienne. Iconographie et Chronologie. Description historique des émissions monétaires", koegzystencję elementów pogańskich z chrześcijańskimi tłumaczył z jednej strony respektowaniem przez tego cesarza religijnych zapatrywań współrządcy z drugiej oporem zarządców mennic bądź niezrozumieniem przez nich intencji władcy. Przy czym nie neguję faktu wcześniejszej nagłej konwersji Konstantyna na kult solarny (z 310 r.). Choć monety są istotnym elementem badań z zakresu propagandy to znów nie należy ich przeceniać, umieszczenia w czasach PRL na wizerunku kanonika fromborskiego na banknocie, raczej niewiele nam powie o stosunku ówczesnych władz do Kościoła. Poza tym dla Konstantyna Słońce było istotne z przyczyn nie teologicznych a polityczno-symbolicznych. Konstantyn tak jak Maksymian (Maximianus Herculius) był z domu, który miał za patrona Herkulesa. Po zdradzie Maksymiana i jego zabiciu symbolicznie odwołał się do innego bóstwa, padło na Apollina=Słońce, przez co odwołał się symbolicznie do domu Klaudiusza II i przez co legitymizował swą władzę. Marice relacjonuje na podstawie panegiryków tę zmianę patronów: "Maximien Hercule venait de disparaître. Constantin, son gendre, l'avait fait périr à la suite d'une conspiration, d'une révolte de palais et d'une guerre civile que Maximien avait provoquées pour reprendre le pouvoir. La dynastie Herculéenne et son dieu tutélaire avaient sombré avec lui. L'orateur se savait autorisé à revendiquer pour Constantin une nouvelle origine, la descendance de Claude II le Gothique, qui lui donnait des droits à régner sur tout l'Empire. L'hérédité par le sang, vraie ou supposée, triomphait avec cette descendance Claudienne, ainsi que l'a observé M. Pichon, et remplaçait pour Constantin l'adoption qui cessait de produire son effet parce que la mémoire de Maximien Hercule était condamnée. On n'a pas remarqué que ce fut précisément à cette époque que la divinité tutélaire de l'empire invoquée par le panég-yriste changea également. Ce ne fut plus Hercule déchu de son rôle, mais Apollon, dieu assimilé au soleil dans le syncrétisme religieux du temps". /tegoż "Les discours des Panegyrici latini et l'évolution religieuse sous le règne de Constantin", "Comptes rendus des séances de l'Académie des Inscriptions et Belles-Lettres" 53ᵉ année, N. 2, 1909, s. 167-168/ "... władca i jemu współcześni chrześcijanie byli przekonani, że to Bóg obdarzył go zwycięstwem, czemu cesarz miał dawać wyraz niejednokrotnie. Z drugiej strony w jakieś mierze potwierdzeniem historyczności wizji może być srebrny medalion wybity w roku 315, na którym przedstawiono podobiznę Konstantyna, jego popiersie w stroju wojskowym, w hełmie ozdobionym chryzmą, czy seria monet bitych w Siscii w latach 317–31955, co zgadza się z przekazem Euzebiusza, wedle którego władca w konsekwencji doznanej wizji miał zwyczaj nosić chryzmę na hełmie (...) Charles Pietri (La conversion: propaganda et réalités de la loi et de l’évergétisme, [w:] Histoire du christianisme, vol. II (Naissance d’une chrétienté), Paris 1995, s. 196) był przekonany, że odniesienia do chrześcijaństwa widoczne od roku 315 na monetach bitych za panowania Konstantyna miały charakter osobisty i nie miały na celu pozyskania przychylności mieszkańców wschodniej części Imperium Romanum". /S. Bralewski "Konwersja Konstantyna...", s. 56 i przyp. 55/ Znacząca przesada, z perspektywy włoskiej ani religia chrześcijańska nie jedną z najpotężniejszych ani chrześcijanie jako nie byli najbardziej znaczącą grupą społeczną w Italii. Korzystnym było grać kartą chrześcijańską na Wschodzie, w Italii Konstantynowi nie było to potrzebne. A niby gdzie i jak wprowadził?
  8. Wojny burskie 1880-1902

    No właśnie, i ja miałem takie przekonanie, jakoś nie widziałem tych rowerów i gdy przeczytałem ten artykuł w "Kolarzu..." to myślałem, że to trochę takie na wyrost - każda liszka swój ogon chwali. Wydawało mi się, że koń jest bardziej uniwersalnym i użyteczniejszym środkiem przemieszczania się w afrykańskich warunkach. Po prostu, wyszedł tu schematyzm myślowy. Co do tego safari, to w sumie kto wie co wyczyniał na Czarnym Lądzie na przykład nasz poznaniak - Kazimierz Nowak, który głównie na rowerze podróżował po Afryce przez pięć lat? Choć to już lata trzydzieste... /por. tegoż "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Listy z podróży odbytej w latach 1931-1936", Poznań 2000/ Noo... pewien problem sprawiały ciernie, Burowie znaleźli na to "patent" (a właściwie wskazał go Koos Jooste), Anglicy jak się zdaje - nie. "Jooste also explained how the problem of punctures could be solved by the placing of a piece of untanned leather between the tube and tyre,(5) which information later gave the Boers a considerable advantage over the enemy cyclists who were frequently inconvenienced by punctures caused by thorns on the rough tracks of the South African veld". /D.R. Maree "Bicycles in the anglo-boer War..."/ Anglicy stworzyli imponujący rozmiarami Imperial Yeomanry Hospital w Deelfontein, który mógł pomieścić 1100 pacjentów! Co ciekawe, pacjenci leżeli w nim na oddziałach niejako odtwarzających strukturę hrabstw. W materiałach ikonograficznych widać, że na poszczególnych oddziałach nad sąsiadującymi łóżkami wisiały tabliczki z napisami typu: "Eastern Counties Newmarket Town Bed", "Eastern Counties Isle of Ely Bed", "Eastern Counties Babraham Bed" itp., najprawdopodobniej taki sposób rozmieszczenia związany był z darowiznami, tak by wynikało z podpisu jednej z fotografii jaką w tym szpitalu wykonał szef radiologii John Francis Hall-Edwards. Znajduje się na niej pacjent, którego łózko ufundowała księżniczkę Walii stąd nazywano je "Alxandra Bed", w podpisie zawarto informację: "In the Imperial Yeomanry Hospital the beds and edowment donations have been allotted to wards according to the localities from which they were given. Thus a bed given by the Princess of Waless, and named 'Alexandra', after her, is to be found in the Eastern Counties Ward /szerz. o utworzeniu tego i innych szpitali i o ich medycznej działalności por. "The Imperial Yeomanry Hospitals in South Africa, 1900-1902" (Report of the Imperial Yeomanry Hospitals Committee), Vol. I-III ed. by the Countess Howe, Arthur L. Humphreys London 1902; / W trakcie konfliktu na granicy indyjsko-afgańskiej (tzw. kampania Tirah, 1897-1898) zaczęto dostarczać na pola bitew aparat rentgenowski, zajmował się tym chirurg w randze kapitana - Walter Calverley Beevord (awansowany w trakcie tej kampanii na majora), którego zresztą później "spotkamy" i na tytułowym burskim teatrze wojennym (za udział w którym został uhonorowany m.in. Orderem św. Michała i św. Jerzego). Pozytywne doświadczenia związane z użyciem takiego aparatu w afgańskim konflikcie, które Beevord zrelacjonował w swym odczycie (w maju 1898 r.) przed członkami Royal United Service Institution, sprawiły ostatecznie, iż w armii brytyjskiej zaczęto wprowadzać polowe jednostki rentgenowskie jako stały element służb medycznych. Podczas burskich wojen aparaty rentgenowskie stały się standardowym wyposażeniem polowych szpitali. Rowery mogły się przydać w tego typu szpitalach polowych do ładowania akumulatorów tego typu aparatów, w Deelfontein szefem radiologii był wspomniany John Hall-Edwards (jego nazwisko znalazło się na hamburskim pomnik Ofiar Promieni X i Radu Wszystkich Narodów), który w kilku artykułach opisał swe doświadczenia z używania aparatu rentgenowskiego w warunkach konfliktu wojennego i wspominał też o rowerach. I znów odwołując się do przywołanego przez Bruno "archetypicznego myślenia", prymitywne warunki polowe w czasie konfliktów militarnych czy np. niedobory okresu okupacji wywołują przynajmniej u mnie; obrazy mężczyzn pedałujących na rowerach by napędzać jakąś machinę czy naładować akumulatory. I nie wydawało mi się by miało to być szczególnie wyczerpujące pedałowanie. Tymczasem: "Początkowo największym problemem ze sprzętem był brak pewnego źródła zasilania: w teorii doskonale sprawdzał się wyposażony w pedały rower, jednak w praktyce pomysł ten okazał się całkiem chybiony, ponieważ generowanie zasilania w ten sposób wymagało ogromnego wysiłku". /R.F. Mould "Radiologia wojskowa przed I wojną światową i na jej frontach, lata 1896-1918", "NOWOTWORY. Journal of Oncology", 2015, Vol. 65, nr 1, s. 27/ To o tyle ciekawe, że we wcześniejszym konflikcie, tzw. kampanii sudańskiej, używano aparatów rentgenowskich i do ładowania ich akumulatorów używano właśnie rowerów, mówił o tym major John C. Battersby, odpowiedzialny za użycie rentgena podczas tej kampanii. na spotkaniu Roentgen Society w styczniu 1899 r. i nic nie wspominał o tego typu kłopotach: "The method by which electricity was generated for charging the storage batteries which worked the induction coils nad illuminated the lonely desert for the first time with electric light, and also the red developing lamp, after the 'specially prepared candles' had been resolved by the excessive heaat into their oily constituents, was as follows: The pulley of a small dynamo was connected by means of a leather strap, with the back wheel of a specially-constructed tandem bicycle. The required velocity for the dynamo was thus obtained. Having carefully adjusted the circuit with the storage battery, and also with the voltometer and ammeter, the warrant officer took his position on the seat of the bicycle and commenced pedalling. When 15 volts and 4 amperes were registered, the switch close to the handle of the bicycle was openend and the charging of the battery commenced. It was also necessary to have an extra 1/8 horse power to overcome the resistance of the working parts and the opposing force contained in the full batteries, hence the necessity of tandem seat for an extra man". /notka: "The Roentgen Rays In Military Surgery", "The British Medical Journal", Vol. 1, nr 1985, 14 January 1899, s. 113/ Jakieś inne aparaty mieli na burskiej wojnie, może Speedy to nam objaśni? A co wiemy o ochotnikach po stronie burskiej? Pierwszym dowódcą europejskich wolontariuszy był francuski pułkownik George Henri hrabia de Villebois-Mareuil, na początek w armii burskiej otrzymał stopień majora by szybko awansować na generała dywizji, jeszcze w trakcie konfliktu wydał on pod pseudonimem O. D'Etchegoyen rodzaj dziennika pt. "Ten months in the field with the Boers by an Ex-Lieutenant of General de Villebois-Mareuil" (London 1901). Po jego śmierci w potyczce w pobliżu Boshof zastąpił go rosyjski ochotnik Jewgienij Maksimow (z zamiłowania prawdziwy "pies wojny") uzyskują tę samą rangę. Co nieco na początku tego tematu napisano o przewagach Burów z racji znajomości terenu i ogólnie tamtejszych warunków. Jak w tym kontekście można ocenić angielską formację założoną przez brytyjskiego oficera Michaela Frederica Rimingtona, znaną jako Rimington's Guides, Rimington's Tigers czy Night Cats (potem po objęciu dowództwa przez majora Frederica Damanta jako - Damant's Horse), która składała się z Brytyjczyków mieszkających w tamtejszym regionie, którzy musieli znać afrikaans i któryś z rdzennych języków. Ponieważ lubię przy różnych okazjach tropić wątki literackie, jak ciekawostkę mogę podać, że w czasie drugiej wojny burskiej odnajdziemy tam Artura Conan Doyle'a, który pracował jako lekarz wolontariusz w szpitalu polowym w Bloemfontein. W chwilach wolnych od tych szczytnych obowiązków pisywała relacje dla pisma "Friends". Doyle przejawiał skrajny nacjonalizm, taki jaki od czasów wojny rosyjsko-tureckiej (1877-1878) Brytyjczycy określają terminem "jingoism". Jak podaje Gary S. Messinger: "Sir Arthur Conan Doyle, who had written jingoistic works during the Boer War..." (tegoż: "British Propaganda and the State in the First World War", Manchester and New York 1992, s. 41). Potem Doyle zebrał swe doświadczenia i przemyślenia w książce, którą wydano gdzieś jesienią 1900 r. pt. "The Great Boer War" (Smith, Elder & Co., London 1900). Już w styczniu 1902 r. Doyle wydał ponownie tę książkę, przejrzaną i uzupełnioną, pod nowym tytułem "The War in South Africa: Its causes & conduct" (Smith, Elder & Co. / George Newnes Ltd., London / Southampton 1902), gdyż postanowił dać mocniejszy odpór oskarżeniem (zwłaszcza ze strony brytyjskich i "bostońskich" sfer liberalnych) o stosowanie metody spalonej ziemi. Jak to ujął we Wstępie, w obliczu uporczywych oszczerstw wobec brytyjskich polityków i żołnierzy obowiązkiem jego narodu jest przedstawić światu fakty: "In view of the persistent slanders to which our politicians and our soldiers have been equally exposed, it becomes a duty which we owe to our national honour to lay the facts before the world. I wish someone more competent, and with some official authority, had undertaken the task, which I have tried to do as best I might from an independent standpoint". /tegoż "Preface", w: "The War in South Africa...", b.p./ Doyle nie miał żadnych wątpliwości co do racji brytyjskich i napisał: "Until the dawn breaks we can but go upon our way, looking neither to the right nor to the left...", ciekawie brzmią jego postulaty rozwiązania "kwestii" burskiej, napisał zatem by rozważyć stworzenie rezerwatów dla Burów gdzie mogli żyć po swojemu nie kontaktując się z Brytyjczykami, co prawda osiedlenie się w nich miało być dobrowolne: "It has occured to me-a suggestion which I put forward with all diffidence-that it would be a wise and practicable step to form a Boer Reservation in the northern districs of the Transvaal (Watersberg and Zoutpansberg). Let them live there as Basutos live in Basutoland (...)Let them live their own lives in their own way, with some simple form of home rule of their own. The irreconcilable men who could never rub shoulders with the British, could find a home there, and the British colonies would be all the stronger for the placing in quarantine of those who might infect their neighbours with ther own bitterness". /tegoż "The War in South Africa...", Goerge N. Morang & Comp., Toronto 1902, s. 136/
  9. No to proszę zacytować fragment z tego autora w którym powiada on, że nasz młodzian został księciem burgundzkim w 1354 roku. To nie będzie przecież problem? Maturzysta powinien też umieć czytać ze zrozumieniem, a ja nie kwestionuję istnienia takiego prawa tylko wzywam euklidesa by podał jacy to autorzy stwierdzają by w myśl takiego prawa był wymagany wiek 21 lat dla objęcia stolca w księstwie burgundzkim. A euklides jakoś tego nie potrafi uczynić. To znaczy, mamy przyjąć, że sobie to wymyślił? W 1354 r. nie przebywał w niewoli, faktycznie: ręce opadają... to może poda nam euklides datę powrotu władcy z niewoli? To może nam objaśnić euklides co nieprawnego było w tej hipotetycznej decyzji by trzeba było ją powtórzyć w 1363 roku?
  10. Voltaire

    Perrault stwierdził; i jest to we francuskim wydaniu i w polskim przekładzie; że istnieją takie a nie inne opracowania dotyczące Sekretu ale nie ma opracowania próbującego całościowo objąć to zagadnienie. Co tu euklidesowi nie pasuje? Ja zmartwię euklidesa, ale ma nikłą wiedzę co do tego gdzie przebywała du Châtelet gdy Wolter wykonywał bądź próbował wykonywać swe agenturalne misje. Otóż, przeważnie nie była u jego boku, jeśli brać pod uwagę zwyczajowe rozumienie tego wyrażenia. Chyba, że dla euklidesa "przebywać u boku" oznacza być w odległości od siebie o jakieś 380 czy 800 km. Może i musiał a może nie musiał, tylko nie ma żadnego dowodu by robiła to markiza, zatem to czczy wymysł. Jednak ja zadałem inne pytanie: dlaczego przez jej ręce miała przechodzić ta korespondencja? Nieprawda, tom pierwszy nie powstał na podstawie tego dossier, nic takiego Perrault nie stwierdził. Jeśli już - to drugi i trzeci. Kolejny raz próbuje euklides włożyć w usta jakiegoś autora czegoś co on sam nie stwierdził. No to może podajmy jak Jean Orieux podsumował drugie spotkanie Woltera z Fryderykiem, to sześciodniowe w Remusbergu: "Wolter wraca z kwitkiem. Oprócz talarów wyduszonych z takim trudem, oprócz wierszy nie przywiózł żadnych informacji. Gdyby przeczytał list do Jordana, wiedziałby, że jest po prostu błaznem, wprawdzie luksusowym, lecz zbyt kosztownym. A najbardziej denerwujące było to, że Fryderyk wiedział o wszystkim, co knuł kardynał de Fleury ze swym wysłannikiem". /tegoż "Wolter czyli królewskość Ducha", Warszawa 1986, s. 270/ A jak skomentował kolejne spotkanie (to z 1743 r.) gdy Wolter przybył na dwór pruski w "legendzie" odrzuconego wygnańca: "Z wydajną pomocą swoich przyjaciół d'Argensona i Richelieugo udało mu się przezwyciężyć odrazę dworu do swojej osoby i otrzymać misję dyplomatyczną - tajną! (...) Jesteśmy w posiadaniu jej scenariusza, jest zgoła zabawny brakuje nam całego dialogu, czyli tego, co najlepsze; pozostaje morał, a jest on żałosny". /tamże, s. 285/ Przybliży nam euklides jak Perrault, który dysponował; według euklidesa; materiałami niedostępnymi wcześniej innym autorom opisał wywiadowcze efekty tych dwóch spotkań? Czy nie jest tak, że jedynym efektem tych zabiegów dyplomatyczno-egenturalnych był tzw. "kwestionariusz Woltera"? Innymi słowy, agent otrzymuje od swej "ofiary" odpowiedzi typu: "Przyjmie się ich tam biribiri / po barbarzyńsku / moi mili" (kwestia Austrii i Śląska), "misją tego Bassecoura jest tuczenie kapłonów i indyków" (chodzi o działalność polityczną burmistrza Amsterdamu) itp. Perrault twierdził, że niesprawiedliwym jest sprowadzanie roli Woltera tylko do tegoż kwestionariusza, że trzeba zajrzeć do jego listów (raportów) z tego okresu. Problem w tym, że nie potrafił nic treściwego z tych listów przywołać, jedyne co podaje to zapewnienia Woltera jakie "sukcesu" udało mu się osiągnąć. Jak na dowody co do superagenta - to trochę zbyt mało a jak dla mnie, Wolter w tej misji nie zasłużył na te swe 8 tysięcy franków pensji (rocznej). "Uparty Arouet nie daje się jednak zbić z pantałyku. Chce od Fryderyka odręcznego poważnego pisma, które mógłby osobiście wręczyć Ludwikowi XV (...) Nalega, zbyt usilnie. Fryderyk odpowiada w końcu stanowczym tonem, że nic z tego 'Jedynym poleceniem, jakie mogę przez pana przekazać Francji, jest, żeby się prowadziła rozsądniej'. Jedyne polecenie, toż to impertynencja! Co nie przeszkadza Wolterowi napisać do Wersalu, że jego misja posuwa się naprzód powoli, lecz pewnie. Ojciec 'Kandyda' bywa niekiedy optymistą". /tamże s. 289; podkreślenie - moje/ Jean Sareil uważa, że Wolter osiągnął pewien sukces, nie tyle wywiadowczy co z obszaru propagandy, czyli polepszenia wizerunku Francji i zmienienia stosunku pruskiego władcy do tego tego kraju. "Voltaire n'était qu'un diplomate officieux. Il n'avait aucun créditif, et cela seul constituait un obstacle à toute négociation. Voltaire mentionne cette réaction de Frédéric à Amelot, mais ce n'est pas dans l'espoir de se faire attribuer des pouvoirs plus étendus, au contraire sa position ambiguë lui paraît la meilleure possible, celle où il peut jouer son rôle, qui est de faire de la propagande pour la France". /tegoż "La mission diplomatique de Voltaire en 1743", "Dix-huitième Siècle", n°4, 1972, s. 294/ Gdy jednak rozpatrujemy jego rolę dyplomaty-agenta, to już o sukcesach mowy być raczej nie może, dwuosobową partię wygrał Fryderyk: "Qu'est-ce que cette mission accomplie pouvait ajouter à la gloire de l'écrivain? Et qu'est-ce qu'il en coûtait à Frédéric de reconnaître que le rapprochement avec la France avait été amorcé par Voltaire? Donc, si l'on admet une bonne foi réciproque, la contradiction doit résulter de la façon dont chacun envisage la négociation. Les apparences sont en faveur de Frédéric. Il est bien certain que la visite de Voltaire n'a été suivie de la signature d'aucun traité". /tamże s. 293/ Perrault powołał się na list z 18 czerwca, adresowany do Richelieu, tyle, że Perraulta chyba nieco poniosło, napisał: "Tajemnica w każdy razie wydawała się odkryta. Miała się do tego przyczynić również nieostrożność Emilii du Châtelet mówiła i pisała na prawo i lewo, a zwłaszcza do pani de Tencin, osoby niebezpiecznej, sisotry kardynała de Tencin (...) Pani de Tencin już 18 czerwca: 'Rozgłoszono, że Wolter...'". /"Sekret Królewski. Polskie szaleństwo", s. 138/ Jedna wzmianka w cudzym liście jest dowodem na rozgłaszanie tajemnicy: "na lewi i prawo"? Trochę to na wyrost opinia, tak czy inaczej skoro: była nieostrożna według Perraulta, nie można, przynajmniej na podstawie jego opracowania, stwierdzić by był to kontrolowany przeciek, jak to napisał wcześniej euklides: "W 1743 roku była źródłem przecieku, pewnie kontrolowanego".
  11. Też byłbym skłonny zgodzić się z konstatacją, że "straszliwie" to nie pożądali. Ale jednak chyba trochę pożądali... warto zwrócić uwagę na niezrealizowany koncept związany ze zmianą granicy wschodniej z 1952 roku. "Przystąpiono więc w 1952 r. do studiów nad kolejnym jeszcze większym projektem korektury granicznej. Tym razem propozycja zmierzała do wymiany między Polską a ZSRR terytorium o wielkości 1250–1300 km kw. Nie ukrywano, że przyczyną jest odkrycie jeszcze bardziej zasobnych złóż węgla kamiennego w rejonie nadbużańskim. Strona sowiecka przygotowała już konkretne propozycje graniczne (zob. ryc. 4 i 5). Na pierwszej mapie przedstawiono obszar, który utraci Polska na rzecz ZSRR, a na drugiej – tereny, które zyska Polska kosztem ZSRR. O daleko posuniętej sprawie świadczy fakt, że dokumentacja wraz z mapami trafiła już do najwyższych władz państwa polskiego. Według pierwszej mapy nowa granica miała być przesunięta daleko na zachód po rzekę Huczwę, w pobliżu miejscowości: Łaszczów, Tyszowce, Hrubieszów. Nowa granica przebiegałaby od Hrebennego na południu do Korytnicy nad Bugiem...". /P. Eberhardt "Formowanie się polskiej granicy...", s. 110/ Jeśli chodzi o węzeł kolejowy w Chyrowie (jak i Rawę Ruską, gdzie zbiegały się trzy polskie linie kolejowe i jedna ukraińska), to trzeba pamiętać, iż był to "punkt", który został wysunięty (podczas rozmów w sierpniu 1945 r.) po odrzuceniu wcześniejszej polskiej propozycji w której głównym celem było objęcie przez nasz kraj Zagłębia Borysławsko-Drohobyckiego (z Truskawcem i Stebnikiem).
  12. Nic z tego nie zrozumiałem. Wedle dość powszechnych informacji na terenie oddanym były złoża węgla, to może przybliży nam Komar jakie to kopalnie i gdzie zlokalizowane oglądał na tych zdjęciach. "Tereny leżące po lewej stronie Bugu, na zachód od Sokala, między Sołokiją a Bugiem, obfitowały w zasoby węgla kamiennego, jak również cechowały się doskonałymi glebami. Polska za oddanie tych terenów dostała rejon o tej samej powierzchni, obejmujący okolice Ustrzyk Dolnych (z miastem włącznie), z wyeksploatowanymi obszarami złóż ropy naftowej i słabej jakości glebami obszaru podgórskiego (...) Na podstawie międzynarodowej umowy Polska oddawała węglonośne tereny z miejscowościami Bełz, Uhnów, Krystynopol, Waręż, Chorobrów, Zabuże, Uhnów, lewobrzeżną cześć Sokala-Żwirkę wraz z linią kolejową Rawa Ruska-Krystynopol. Ustalony w ten sposób ostateczny kształt państwa polskiego wynosi 312 520 km2 , który porównując do roku 1939, został pomniejszony o 77,2 km28. Po dokonaniu zmian Rosjanie przystąpił do budowy kilku kopalń o zdolnościach produkcyjnych 15 mln ton rocznie. Na miejscu Krystynopola powstało miasto o nazwie Czerwograd. Polska na uzyskanych w wyniku tej zamiany terenach zbudowała zaporę wodną na Sanie w miejscowości Solina". /K. Żabierek "O tym jak Polak z Rosjaninem handlował. Zmiana granicy polsko-radzieckiej 1951"; tekst dostępny na stronie: historia.org.pl/ "Polscy geolodzy już w okresie międzywojennym odkryli bogate złoża węgla kamiennego po obu stronach Bugu. Bezpośrednio po wojnie strona sowiecka rozpoczęła ich eksploatację na terenach przylegających do granicy polskiej w pobliżu Sokala. Złoża po polskiej stronie Bugu były bardziej obiecujące i znajdowały się między Sołokiją a Bugiem, które to tereny w 1945 r. zostały przyznane Polsce. Przypuszczalnie pomysłodawcą projektu przyłączenia tego obszaru do ZSRR były władze Ukraińskiej SRS, które w tej sprawie zwróciły się z umotywowanym wnioskiem do władz centralnych w Moskwie, a te propozycję zaakceptowały. Inkorporacja tego obszaru ze względów politycznych była niewskazana, więc rząd Związku Sowieckiego postanowił dokonać zrównoważonej terytorialnie wymiany odcinków przygranicznych. W związku z tym w drugiej połowie 1950 r. władze moskiewskie poinformowały władze w Warszawie o projekcie wymiany pograniczy i zaprosiły przedstawicieli rządu polskiego do Moskwy w celu uzgodnienia kwestii technicznych (...) Początkowo polscy delegaci zadeklarowali, że są zainteresowani innym obszarem niż ten, który był im oferowany. Woleli uzyskać zamiast rejonu bieszczadzkiego, wielokrotnie już wspominany, obszar obejmujący Niżankowice, Dobromil oraz Chyrów wraz z całą linią kolejową łączącą te miasta. Nawet byli gotowi powiększyć obszary wyznaczone do wymiany. Za spełnienie tego warunku strona sowiecka zażądała dodatkowo 150 mln dolarów, co wówczas było kwotą bardzo wysoką. Ten warunek nie mógł zostać zrealizowany i delegacja polska zaakceptowała w pełni żądania sowieckie. Strona polska miała przekazać obszar między Sołokiją i Bugiem o najlepszych glebach Formowanie się polskiej granicy wschodniej po II wojnie światowej pszenno-buraczanych w Polsce, ze złożami węgla kamiennego, zaś uzyskać biedny, górski rejon bieszczadzki z wyeksploatowanymi zasobami ropy naftowej". /P. Eberhardt "Formowanie się polskiej granicy wschodniej po II wojnie światowej", "Dzieje Najnowsze", R. L, 2018, z. 2, s. 106-107/
  13. O pochodzeniu imion w średniowieczu

    Przy całej dyskusji na początku - gdzie spierano się o to czy używano we wczesnym średniowieczu zdrobnień w rodach królewskich czy książęcych (głównych liniach), to pewnym nieporozumieniem jest traktowanie jako zdrobnień form skróconych. Wiele z dawnych form skróconych dziś jest zdrobnieniami ale dawniej takimi nie zawsze były. Nie należy przenosić współczesnych doświadczeń językowych na wieki dawniejsze (por. poniżej fragment o "odczuciach motywacyjnych"). Jako ciekawostkę, nasz mityczny praprzodek i władca to - Lech, niektórzy językoznawcy uważają, iż jest to... zdrobnienie. "Niektórzy historycy języka domniemują, że Lech to zdrobnienie-skrócenie od niepoświadczonego słowiańskiego imienia złożonego typu Lścisław, Lścimir, Lestsław z pierwszym członem czasownikowym 'lścić' 'działać podstępnie', inni - widzą w nim zdrobnienie-skrócenie od... Leszka! Ten ostatni - zanim stał się formą wyłączną - w średniowiecznych źródłach polskich występował również pod wariantywnymi postaciami Lestek, Lestko, Leszko. I w wypadku Leszka jego etymologia źródła - niezupełnie pewnego - historycy języka upatrują w czasowniku 'lścić' działać podstępnie' - pierwszym członie przywołanych imion Lścisław, Lścimir, Lestsław, za to słynny kronikarz Jan Długosz widział w nim... zdrobnienie od Lecha. Taki kierunek derywacji - odwrotny od jednej z przedstawionych wyżej koncepcji pochodzenia Lecha - przylega zresztą do odczuć motywacyjnych współczesnych Polaków - dopowiedzmy". /J. Miodek "O Lesławie Tatarowskim - onomastycznie", "Acta Universitatis Wratislaviensis", Prace Literackie LV, Wrocław 2015 s.15-16/ Przy okazji omawianego imienia: "Bolko", które miało być "zdrobnieniem", można przypomnieć, że funkcjonowało ono podobnie jak Borisъ, który był najprawdopodobniej skróconą formą od: Borislavъ (druga koncepcja to pochodzenie z mongolskiego od: "bogori" = "mały"; por.: M. Łesiów "Wschodniosłowiańskie nazewnictwo osobowe po 988 roku i jego wpływ na antroponimikę krajów sąsiednich", "Roczniki Humanistyczne", T. XXXVI, z. 7, 1988). A czy również zdrobnieniem? Faktem jest, że funkcjonowało to imię pośród członków rodów książęcych na Rusi Kijowskiej we wczesnym średniowieczu. /za: J. Sosnowski "O imionach dwuczłonowych w historii języka polskiego i rosyjskiego", w: "Amor verborum nos unit. Studia poświęcone pamięci Profesora Sławomira Gali" red. P. Stelmaszczyk, I. Jaros, Łódź 2015, s. 140/
  14. Voltaire

    Nie mogę - w pierwszym tomie tego po prostu nie ma. Nie ma też nic o pliku: "dokumentów ponumerowanych od 1 do iluś", a na czym polegało przerabianie? Co do swych głównych źródeł stricte dotyczących Sekretu, Gilles Perrault podaje: wcześniejszy zbiór korespondencji tajnej króla opracowany przez Edgara Boutarica z 1866 r., diuka de Broglie "Le Secret du Roi..." z 1878 r. oraz Michela Antoine'a i Didiera Ozanamy - opracowanie korespondencji de Broglie z Ludwikiem XV (z 1956-1961). Ze Wstępu wiemy też, że korzystał z archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Podsumowuje to tak: "Jeśli chodzi o resztę, to skoro dokumentacja była już tak dobrze zinwentaryzowana i zlokalizowana , pozostawało wykorzystać ją z całą ścisłością...". /G. Perrault "Wstęp", w tegoż: "Sekret królewski. Polskie szaleństwo", Warszawa 1997, s. 8/ A w trzecim tomie Perrault coś napisał o Wolterze - agencie? Dla mnie nie można, i nie ma u Perraulta jakiegokolwiek cienia sugestii by analizowała te listy i decydowała komu je przekazać. Może nam przypomnieć euklides, dlaczego; według Perraulta; korespondencja przechodziła przez jej ręce? To znaczy, potrafi euklides przywoływać te raporty gdy mu jest to na rękę ale tutaj już nie potrafi? A może nie potrafi - bo w tych raportach nic istotnego nie było. A teraz o tym jak to: Tylko po co to przepoczwarzenie, skoro Fryderyk wiedział o agenturalnej działalności Woltera, Wolter wiedział że król pruski wie, a wreszcie Fryderyk wiedział że Wolter wie, iż Fryderyk wie?
  15. Wojny burskie 1880-1902

    Pośród różnych przewag jakie Burowie mieli mieć nad Anglikami wskazywano na ich konie, może mniej imponujące z wyglądu za to bardziej wytrzymałe i mniej wymagające. Nie byłoby nic dziwnego w tym, że w wyniku hodowli otrzymali konie bardziej przystosowane do tamtejszych warunków klimatycznych. Czy Burowie mieli jednak i "lepsze" rowery? Przeglądając stare wydania pisma "Kolarz, Wioślarz i Łyżwiarz" natknąłem się na anonimowy artykuł pt. "Cykliści w wojnie transwaalskiej", gdzie podano: "Ciekawe szczegóły o cyklistach w wojnie z Transwaalem podaje czasopismo angielskie 'Wheeling' (...) W samym początku wojny transwaalskiej, prasa angielska wskazywała na brak w armii dobrze zorganizowanych oddziałów kolarskich. Nieulega wątpliwości, że wszystkie nieszczęścia, jakie spotkały anglików na drodze od Nicholson-Nek do Tugeli, były jedynie przyczyną zupełnego braku wiadomości o pozycjach nieprzyjacielskich, dzięki czemu anglicy wpadali w zasadzki. A właśnie kolarze nadają się najbardziej do dostarczania podobnych wiadomości, bardziej nawet niż jeźdźcy konni (...) Boerowie ocenili już korzyści, jakie w czasie wojny daje rower, i zorganizowali oddziały kolarskie, to też zawsze dokładne ich wiadomości o pozycji nieprzyjaciela wprowadzają wszystkich w podziw. Prasa angielska udziela rządowi surową naganę za pominięcie w swej armii utworzenia i umiejętnego wyćwiczenia oddziałów kolarskich, wyrażając przekonanie, iż zaniechanie tego jest przyczyną tak wielkiej ilości zabitego żołnierza, wzywa też rząd, do skwapliwego usprawnienia popełnionego błędu". /"Kolarz...", R. 2, 9 lutego 1900, s. 8/ Początkowo uznałem to za mało wiarygodny artykuł gdzie po prostu nadmiernie chwali się walory własnej pasji, i jakoś nie widziałem przewag cyklistów nad jeźdźcami, zwłaszcza gdy chodzi o poruszanie się po afrykańskich bezdrożach. I byłem w błędzie. Obie strony korzystały z rowerzystów, autor nieco zbyt pochopnie gani Anglików za zaniedbania w zakresie wykorzystania rowerów. Wykorzystywali ich całkiem sporo: "The British were the first to use the modern bicycle in an actual conflict. During the Boer War, from 1899 to 1902, the British employed several thousand bicycles. Although bicycles were issued to infantry units, the British Army did not from organized bicycle units per se". /R.S. Kohn "Bicycle Troops", Booklife 2011, s. 192/ Faktem jest, że Anglicy nie zdecydowali się na stworzenie specjalnych oddziałów cyklistów, głównym propagatorem tworzenie szkolenia cyklistów był pułkownik artylerii William George Knox, odznaczony potem za burską kampanię South Africa Medal Queen i uhonorowany członkostwem w Zakonie Rycerzy Łaźni. John Frederic Maurice, autor czterotomowej oficjalnej historii ("compiled by the direction of His Majesty's Government") wojen burskich "History of the War in South Africa, 1899-1902", miał oszacować, że w szeregach angielskich cykliści stanowili ok. 3% aktywnych sił. Gdy Anglicy dysponowali rowerzystami w ramach różnych większych Burowie stworzyli specjalny rowerowy oddział - Wielrijders Rapportgangers Corps. Z inicjatywą wyszli: adwokat Daniël Johannes Stephanus "Danie" Theron, za którego głowę lord Roberts wyznaczył nagrodę w wysokości 1000 funtów i amator wyścigów rowerowych Jacobus Petrus "Koos" Jooste. Danie Theron miał zorganizować siły wywiadowczo-zwiadowcze i dla oszczędzenia koni do innych celów postawił na rowery. Ponoć ostatecznie Paul Kruger przekonał się do pomysłu po wyścigu w którym wziął Koos Jooste pokonując na rowerze jeźdźca. "When finally established, the Wielrijders Rapportgangers Corps consisted of one hundred and eight men and was divided into seven sections, each under a lieutenant responsible to Captain Theron. The following were sent out to different districts on the 19th September 1899: 8 men under Jan Niehaus to Waterberg, 17 men under S. de Kock to Soutpansberg, 18 men under C. Maartens to Lichtenburg, 16 men under G.F. Mynhardt to Wakkerstroom, 16 men under H.H. van Gass to Vryheid, 14 men under Klaas Jooste to Zeerust, and 18 men (leader's name omitted) to Bloemfontein. Each man was supplied with a bicycle, short trousers, a revolver and, where deemed necessary, a light carbine (...) On the British side an enterprising officer, Colonel George Knox who, during the war commanded the cycling section of the artillery at Ladysmith, had before the war endeavoured to make cycling a part of the training at Aldershot. Consequently several cycling corps were ready for action when the war broke out. They were the City of London Imperial Volunteers (CIV) as well as two battalions of the Royal Dublin Fusiliers that were sent to South Africa. Several local regiments made use of cyclists, such as the Rand Rifles, raised at the end of 1900, who had a form for the requisition of a horse, a cart, or a bicycle. The Cape Cycle Corps, formed in January 1901, was 500 strong. A Town Guard pay list for parades of the period April/May 1901(26 Company Cyclists) indicates that Cape Town also had cyclists, as did Kimberley with its Cycle Corps, 'A' Company, consisting of 102 men, who did sterling work during the Siege of Kimberley.(l6) The Durban Light Infantry consisted of 476 men of whom 31 were cyclists. From Rhodesia the cyclist 'E' Troop of the Southern Rhodesian Volunteers came with Colonel H.C.O. Plumer's relief column to Mafeking,(18) and throughout the war there were always cyclists with the British troops". /D.R. Maree "Bicycles in the anglo-boer War of 1899-1902", "Military History Journal", Vol. 4, No 1, June 1977; tekst dostępny na stronie: The South African Military History Society/ Herbert Wrigley Wilson, dziennikarz związany z "Daily Mail", popełnił dzieło o wojnie burskiej (popełnił bo mocno to propagandowy wizerunek), znajduje się tam ilustracja ukazują epizod z wojen burskich; ponoć jedyny taki przypadek; jak to cykliści doścignęli oddział Burów i wzięli ich do niewoli: "On the way to Eerste Fabrieken, a daring New Zeland cyclist, Lieutenant Joss, was sent in advence to carry despatches, and was given an ascort of 10 wheelmen. The fell in with 10 Boers on the way, chased them on cycles over the veldt and captured nine of them, this being the only feat of the kind achieved by cyclists in the war". /tegoż "After Pretoria. The Guerilla War", Carmelite House, [London] 1902, s. 447/ Pomijając wiarygodność tego epizodu, ważne są informacje związane z jej głównym bohaterem. Alexaner Wynyard-Joss stanął potem na czele całkiem sporego kontyngentu rowerzystów: "In 1901 he joined Queensland’s 5th Imperial Bushmen Contingent and was appointed officer in charge of the 500-strong cycle section, which arrived in South Africa in early April. He stayed with this unit until May 1902, when he served briefly with the New Zealand 8th Contingent". /"Capture of Boer soldiers by cyclists'"; tekst dostępny na stronie: nzhistory.govt.nz/
  16. Tylko według euklidesa i jego interpretacji tekstów ze stron turystycznych. A ja zadałem proste pytanie: kto wywiódł, że takie prawo zwyczajowe istniało - co do księstwa burgundzkiego. Skoro euklides stwierdza, że król się nie musiał przejmować, to stoi to w pewnej sprzeczności ze stwierdzeniem, że musiał czekać do osiągnięcia przez jego syna 21 lat by mu nadać to księstwo.
  17. Koronawirus

    A nie istnieją państwa w których liczba tych chorych jest większa?
  18. W toku tego dyskursu odwołał się euklides do jednego historyka, po czym na me pytania nie potrafił napisać co ów historyk napisał., a ja potrafię, skąd taka różnica? Pomijając to co sobie wystukał euklides, co zupełnie nie przeczy mojemu zdaniu, tak dla uporządkowania dyskusji proszę odpowiedzieć na kilka pytań: 1. Proszę wskazać historyka, który stwierdził że około 1354 jeden Filip zastąpił drugiego Filipa. 2. Proszę wskazać gdzie dokładnie autor na którego się powołał euklides stwierdził, że dla księcia Burgundii wymagany jest wiek 21 lat.
  19. Mieszko II - ocena

    Patrząc na średnią wieku w tym okresie to chyba nie była ta sama drużyna. A kto taką teorię propaguje?
  20. Jak najbardziej. No to proszę nam przypomnieć wielkość wydobycia w czasach PRL z tych złóż. Skąd ta informacja?
  21. Ja powołuję się jedynie na "mocno podejrzanych historyków". To już Petit awansował u euklidesa do miana wybitny, czy wciąż pozostaje w zbiorze: "podejrzanych" historyków? Żaden z przeze mnie przywołanych autorów nie był: "sympatykiem OTUA", to może nam objaśnić jaka to organizacja i jak się ma do kwestii wieku dla księcia burgundzkiego i jak są powiązani z tą organizacją ci autorzy? To proszę jeszcze przywołać te strony z datą otrzymania księstwa przez tego Filipa. A co to ma do czasów dwieście dwadzieścia pięć lat wcześniej? Reasumując... powołał się euklides na jeden tekst który możemy uznać za tekst historyka, pomimo mego wielokrotnego nawoływania nie potrafi euklides wskazać jak ów tekst potwierdza jego argumentację. Mamy dezawuowanie innych historyków bo przecież w przewodnikach turystycznych jest inna opinia. Dodajmy, przewodnikach niewymienionych z tytułu. Może zbyt często euklides podąża szlakiem winnic...?
  22. Mieszko II - ocena

    Aż łza zakręciła mi się w oku, był i "rząd londyński" i Piłsudski, jeszcze brakuje sanacji by duch FSO powrócił. Władców rozliczamy nie z tego jakie szczęście mieli a z z tego co dokonali. Pierwsza decyzja militarno-polityczna jaką podjął ów Mieszko bo objęciu władzy - była katastrofalna w skutkach, ojca za to trudno winić. A tak już przy okazji, zastanowił się ktoś czemu na Wikipedii nazywany jet on: "Lambertem"?
  23. Voltaire

    Nieprawda. Otóż zarówno w polskim tłumaczeniu jak i francuskim wydaniu istnieje indeks osobowy - jak wskazałem. Takie indeksy na całym świecie; nie wiem jak we Francji euklidesa; pozwalają znaleźć konkretną osobę w tekście. Innymi słowy, jak w tekście głównym są dwie osoby o tym samym nazwisku to w indeksie będziemy mieli dwie pozycje, u Perraulta jest jedna. Otóż ten jego indeks przenosi nas zarówno do młodego hrabiego jak i innego Podewilsa. W wydaniu polskim indeks wskazuje strony: 132, 134-135 i 313 (w wyd. franc. 146, 149 i 343), na stronie 132 przeczytamy: "Ambasador Prus w Hadze, młody hrabia Podewils..." a na stronie 313: "Z kolei stary i mądry Podewils przekonuje (...) Wysłuchawszy go, Fryderyk odpowiada 'Żegnaj, mistrzu nieśmiałej polityki'". Uważa euklides, że "starym mistrzem nieśmiałej polityki" był młody ambasador, czy może raczej pierwszy minister spraw zagranicznych Prus? Gdzie? Proszę go zacytować. I jak z takiej informacji euklides wywiódł swe stwierdzenie, że redagowała jego listy, bo tego tyczyło się pierwotnie moje pytanie. Tu mój błąd co do nazwiska. Natomiast data jest istotna, objaśni nam euklides dlaczego? No to proszę przytoczyć wyimki z tych raportów lub zacytować autora, który wspomina o tych raportach z tego okresu. Ja jakoś nie znalazłem informacji by wyciągnął z niego: "to i owo". A nie chodzi przecież o domysły. Nieprawda. Powołuje się euklides wciąż na wydanie polskie z 1997 roku, na tych stronach nie ma nic o pani du Châtelet (podobnie jak w wydaniu francuskim z 1992 r.). Zatem na czym opiera się euklides: na notatkach czy książce? No to proszę nam zacytować co na tych stronach napisał o tej pani autor na którego tak często się powołuje euklides i wskazać na jakie wydanie się wreszcie powołuje. Cytat jest istotny by stwierdzić czy euklides wymyślił sobie to redagowanie, czy tak napisał ów autor. W listach Woltera jest jak najbardziej prawidłowa pisownia nazwiska tego angielskiego lorda, zatem jednak Perrault wymyślił sobie jego takie a nie inne brzmienie. Nie jest też prawdą, że Perrault napisał swą książkę wyłącznie na podstawie listów (raportów) Woltera. Jakiego roku dotyczy ta wypowiedź? Otóż, do tego szyfru nie potrzebna była żadna znajomość matematyki. Jeśli ja umówię się z kimś, że pod słowem "kalafior" kryje się Francja a pod słowem "kabaczek" Grecja, to w rozszyfrowaniu tego szyfru nie potrzebna jest wiedza o warzywach. A taki to był szyfr, tylko zamiast warzyw był ciąg cyfr.
  24. Koronawirus

    Skala jest taka sama. A skala nic nie ma do zmiany metody. Proponuje nam Tomasz N narrację: biedni górnicy bo przebadano ich i ich rodziny? Narrację: pomiędzy wielu osobami większość miała styczność z wirusem, i była zakażona ale nie miała objawów? I co z tego ma wynikać? Bo nie pojmuję...
  25. Voltaire

    A gdzie? Poprosimy o cytat... Problem w tym, że Perrault nic o tym nie wspomina, to możemy poznać fragment skąd zaczerpnął euklides tę informację? Bo szyfry to nieco inny okres... wie euklides o czym mówię? W którym roku i miesiącu? Autor na którego się powołuje euklides napisał wręcz coś odwrotnego co do tego "kontrolowanego przecieku". No to skąd problem z zacytowaniem co Perrault napisał o tym "kontrolowanym przecieku"? Poznamy wreszcie te fragmenty? I co wyciągnął ów superszpieg? A to proszę nam zacytować ów fragment gdzie stwierdzono, że oględnie pisał. Jest tak samo dokładny euklides jak autor na którego się powołuje. Nie: pani Tencin tylko - Tercier (Maria Marta de domo Baizé), skądinąd barwna postać tych czasów. A spojrzał euklides na datę tego "przecieku" bo ta całkowicie kompromituje wywody euklidesa o kontrolowanym przecieku. To kiedy on nastąpił? Tak przy okazji, kilka słów krytycznych o opracowaniach na które powołuje się euklides, książka ta jest niejako Opus Magnum źródeł euklidesa. Mowa tu głównie o pierwszym tomie cyklu "Le Secret du Roi", bo dopiero po latach odkrył on, że składa się ten cykl z trzech pozycji. Jest to ciekawy tom, aż gęsto tam od nazwisk, wydarzeń, tajnych poczynań. Autor co prawda we wstępie zapowiedział, że nie jest historykiem ale za temat wziął się... bo inni go nie opracowali całościowo a poza tym ma doświadczenie ze służbami państw socjalistycznych (sic!). Książka nie ma redaktora naukowego, zatem za całość odpowiada sam autor. Otóż od pana Perraulta dowiemy się, że głównodowodzącym sił angielskich był: "lord Stairs" (ok. roku 1743), tak stoi i w wydaniu polskim i francuskim. Konia z rzędem kto by znalazł w annałach historycznych takiego lorda, widać dla Perraulta "Stair" (myślał że to: "Schody"?) nie były odpowiednie dla lorda, stąd zrobił go: "Gwiazdą". Gdyby jednak zerknął skąd ów ród się wywodzi to wiedziałby, że: "stair" to gaelickie określenie podmokłych, bagiennych terenów, jakich nie brakuje w Szkocji skąd swój tytuł wziął ród Dalrymple. Gdyby sięgnął po samego Voltaire'a, to w "Précis du siècle de Louis XV..." znalazłaby odpowiednią formę tego nazwiska. Tak trochę wychodzi na to, że Perrault pisząc o Wolterze nie specjalnie przyłożył się do przeczytania jego prac. Gdyby ktoś zajrzał na 131 stronę wydania polskiego to dowiedziałby się, że Jeana-Jacquesa Amelota; po wyjeździe Woltera do Hagi i Prus; miał wkrótce zastąpić jeden z braci Argensonów . Faktycznie jednak nie zastąpił, zrobił to Adrien Maurice de Noaille. Najciekawszy jest indeks osobowy (taki sam w wydaniu francuskim jak i polskim), tam możemy się spotkać z nieco bezimiennym: "Podewils, hrabia de, ambasador" (wyd. polskie s. 544) i wydanie francuskie: "'Podewils (comte)" (s. 581), gdyby ktoś przeczytał dokładnie Perraulta to dowiedziałby się, że nie odróżnia on Heinricha von Podewilsa od Ottona Christopha von Podewils'a. Może zacytuje nam euklides jak to Podewils stał się z młodzieńca doświadczonym starcem w przeciągu dziesięciu lat, bo przecież euklides opiera się na książce a nie na notatkach...
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.