Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. A jakich współczesnych językoznawców może wymienić ambron, którzy potwierdzają jego wywody?
  2. Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?

    Problemy to ma jpsapieha - z czytaniem ze zrozumieniem, nigdzie jancet nie napisał, iż powierzchnia naszego państwa zwiększyła się.
  3. Anegdoty Historyczne

    Ja bym pomyślał , że wpisy w konkretnym temacie tyczą tego tematu, a nie: innych tematów czy innych aktywności. Jak najbardziej, choć ja nie określam tego jako: "wredny", podobnież używam: "szwajcsztanga" - dla kolorytu i tradycji rodzinnej.
  4. Łowiectwo za Jagiellonów

    Przyznam, że nie wiem, a tym bardziej nie będę się domyślał, bo to przecież jancet spostponował mnie za takie próby.
  5. Ja się zapoznałem, a wychodzi mi, że do tego tytułu pretenduje jednak HorusX. A kolejne tego typu wycieczki osobiste spotkają się z karzącą ręką administracji. Wrzucanie linków do wszelkiej maści materiałów pozbieranych w sieci niezbyt mnie przekonuje, bo kim jest np. Robert Surma bym miał jego uznać za autorytet w zakresie etymologii? Może nam to objaśnić HorusX czemu wegański zwolennik anarchizmu, będący informatykiem - ma być nam tu pomocnym? HorusX podaje stwierdzenia, a na pytania nie odpowiada, wciąż czekam na potwierdzenie na jakiej podstawie stwierdził przejście od ług do luh, przejścia które dodatkowo określił czasowo. Na podstawie czego? W języku staroczeskim nie znajdziemy terminu "lužica", to skąd pomysł, że to zdrobnienie od: "luh"? To może coś z nowszej literatury: "Nie zdaje się też znajdować dostatecznego uzasadnienia teza podtrzymywana m.in. przez Lehra-Spławińskiego, Rudnickiego i Rosponda o słowiańskości nazwy Lugiów, występującej w źródłach z II w. n.e. (...) w kontekście nazw o wyraźnie niesłowiańskim charakterze". /H. Popowska-Taborska "Wczesne dzieje Słowian w świetle ich języka", Warszawa 2014, s. 64/ Możemy poznać prace językoznawcze czy slawistyczne pochodzące z XXI wieku w których ambron i HorusX znajdują potwierdzenie swych wywodów? Tak z przykładami...
  6. Anegdoty Historyczne

    No chyba padło, bo i rozwiązania co kszytrztoff czytał - nie znajduję. Funkcją admina jet przeglądanie wszystkich wpisów włącznie z tymi, którzy autorzy określają jako: "g.. błędy". Moim zadaniem jest też korygowanie tych błędów. Jak ktoś nie potrafi zwracać uwagi na to jak zaczyna swój wpis, to nie kwestia podniecenia, a: szacunku dla języka polskiego bądź jego znajomości. Może warto skonfrontować się z r prawdziwą kobietą? Proszę mnie zacytować, gdzie w tym temacie wpisy, w kontekście logiki są mego autorstwa?
  7. Anegdoty Historyczne

    Zdania zaczynamy z wielkiej litery, zwłaszcza takie w których się kłamie. A co do logiki - to gdzie tak intensywnie ją używałem... sprawdzam! Proszę wskazać gdzie w tym temacie powołuję się na logikę. Tak z zacytowaniem... No i czekamy na rozszyfrowanie tego: "W".
  8. To proszę zacytować, bo wskazanie, na stronie: "935 i 941" niezbyt mi się wyświetla.
  9. Anegdoty Historyczne

    Proponuję nie edytować wypowiedzi już po uwagach jej dotyczących , bo nikt ne zrozumie skąd owe: "W". Uwagi: nad czym mam popracować - to raczej proszę sobie darować. Ja nie czynię takich uwag względem osób co to "nieopatrznie naciskają enter". secesjonista
  10. Anegdoty Historyczne

    Pogratulować źródła, a dla nas maluczkich - cóż znaczy te: "W"?
  11. To nie jest : przejęzyczenie, to jest pomyłka, rozważając tak skomplikowane kwestie językowe powinno się znać czym jedno rózni się od drugiego. Atoli nie pojmuję rozrzutu czasowego?!? To ambron nie wie: czy po stu czy po dwustu latach to nastąpiło, ale wie że w tym przedziale nastąpiło. A skąd? Poznamy przykłady tego przejścia?
  12. No nie przesadzajmy, w etymologii raczej rzadko o dowody. Zadałem proste pytanie: skąd informacja, że 100-200 lat przed zapisem u Geografa B. nastąpiła taka a nie inna zamiana. Odpowiedzi brak.
  13. Protest Lekarzy Rezydentów

    Patrz, a rezydenci twierdzą, iż właśnie "bieda". Hasło jakkolwiek populistyczne, jest jak najbardziej na miejscu, jako że jest próbą weryfikacji tej deklarowanej "biedy". I co z tego? Niezbyt się jancet orientuje w tym obszarze, ale sprzątaczki raczej operują kwotą netto za daną pracę a nie stawką godzinową, przynajmniej te sprzątające w firmach. Jest wyjście salomonowe... rezydenci biorą sprzątanie za 14 zł - dzięki temu dorobią więcej niż w szpitalach, a zarazem nie będą nam grozić wykonywaniem operacji w 30 godzinie dyżuru. Dyżuru który jest płatny jak nadgodziny o czym na ogół zapominają dopowiedzieć. Tylko jak to policzono? Czy zapytano się tego absolwenta: ile pan zarabia ze wszystkich swych prac, czy są to dane z jednego etatu tudzież kontraktu? Ja wciąż mam podejrzenie, że pokazujący paski zarobków nie wspominają, że np. popołudniu mają kilka godzin w spółdzielni, a kilka razy w tygodni łapią godziny w całkiem prywatnej firmie medycznej. I wciąż czekam na informacje potwierdzające, że lekarz zmarł z przepracowania, bo chyba nie chodzi o przypadek w Włoszczowie czy Głubczycach? Tak przy okazji krótkiego przeglądania internetowych dyskusji wokół protestu lekarzy dowiedziałem się, że z przepracowania umierają też: prawnicy. Pewnie z tej racji, że pracodawca nie zapewnił drugiego śniadania i obiadu... Z żali pewnej rezydentki: "Nie wiem, jak spędziliście ostatnią niedzielę, ale ja przyjęłam 50 pacjentów i stwierdziłam jeden zgon. Nie byłam na obiedzie u rodziców ani nie spędziłam niedzieli z mężem i 11-miesięczną córką. (...) czy naprawdę muszę pracować po 250-300h miesięcznie żeby było mnie stać na własny rozwój? - pyta oburzona kobieta". Szok. To poniżej godności człowieka, nie móc być na obiedzie u rodziców z powodu pracy - a gdzie rzecznik Praw Obywatela do Niedzielnych Obiadów Rodzinnych? I kolejny szok. Ta rezydentka by było ją stać na rozwój musi czasami pracować nawet po... 8,3-10 godzin dziennie. Zatrważające. I tak z ciekawości, kiedy rezydenci zawieszają strajk głodowy na czas rozmów to jedzą?
  14. U Geografa Bawarskiego... co? Nastąpiła w jego dziele przemiana: łęg w luh? To jakiś żart...
  15. Protest Lekarzy Rezydentów

    "Zarobki lekarzy-rezydentów w Polsce są obecnie niższe niż osoby, pracującej na kasie w popularnych dyskontach. Ich miesięczne wynagrodzenie wynosi nieco ponad 2 tys. zł na rękę. Istnieje możliwość jego podniesienia przez branie dodatkowych dyżurów, ale ich liczba jest ograniczona, a chętnych na nie nie brakuje, także w rezultacie może okazać się to bardzo trudne zadanie. – Nie mamy ubezpieczeń, obiadów, drugich śniadań, trzynastek ani premii na koniec roku. Nie mamy paczek na święta ani multisportów. Nie mamy nic poza około 14zł/h – pisze jeden z lekarzy-rezydentów w mejlu do portalu Superbiz.pl. Do wiadomości dołączył także zamieszczony poniżej pasek wynagrodzenia za wrzesień 2017 r., z którego wynika, że jego miesięczne zarobki wynoszą 3 458 zł brutto, czyli 2475,36 zł "na rękę" Ciekawe, mamy rzesze rezydentów którzy by przeżyć biorą dodatkowe dyżury, ale skoro ich liczba jest ograniczona to chyba nie wszyscy? Sensownym pytaniem jest czy ów rezydent przedstawił wszystkie swe paski z różnych miejsc pracy i różnych stosunków pracy? Pierwsza kwestia: ie mamy ubezpieczeń - to akurat zależy od sytuacji konkretnego rezydenta, jego statusu w placówce, czyli od zawartej przezeń umowy. Atoli rozczuliły mnie kolejne bolączki egzystencji rezydenta: nie mamy obiadów, drugich śniadań, trzynastek, premii na koniec roku, nie mamy paczek i multisportorów... Ja pracuję w systemie: 17 h pracy (w praktyce: 20 h) i 24 h wolnego, a w każdy weekend jeden dzień po 24 h, nie wpadłbym na pomysł, iż pracodawca winien mi zapewnić obiad czy drugie śniadanie, nawet w sytuacji gdy grafik nam się psuje i trzeba być w pracy bite 48 godzin. Ze zdziwieniem skonstatowałem, iż multisportów też nie mam, ale w zasadzie część mych obowiązków wymaga wysiłku fizycznego - więc może mój pracodawca zaliczył to jako ów multisport? I paczek nie ma, a premia na koniec roku tylko od wielkiego dzwonu. Pani Premier jak żyć? Bez, paczek, obiadów i śniadań...
  16. Protest Lekarzy Rezydentów

    Tachograf. To ciekawe, że kierowca (niektórych pojazdów) jest sprawdzany i ograniczony w czasie swej ciągłej pracy, a taki lekarz - zupełnie nie. Ciekawe co by powiedziało środowisko lekarskie na podobne ograniczenia? Nieco już jestem znużony (chyba już: corocznymi?) protestami pracowników służby zdrowia, to już jakaś tradycja, raz lekarze, potem pielęgniarki, potem rezydenci, i od nowa; czekam jeszcze na stażystów i studentów medycyny.
  17. Protest Lekarzy Rezydentów

    I jakież to wszystko bajecznie proste, wystarczy 6,8% PKB przeznaczyć na służbę zdrowia i wszystkie te bolączki znikną. Ciekawe, że jakoś w krajach przeznaczających więcej - podobne kłopoty jakoś jednak istnieją. W tym apelu-oświadczeniu to mamy mieszankę półprawd i populizmu. A już cudnie by było gdyby 6,8% przeznaczyć na same pensje. Tymczasem do zwichniętego palca - nie potrzeba lekarza ze specjalizacją. Na SOR-ach rezydencji, bo to w kontekście ich protestu rozmawiamy, pojawiać się mają tylko w ramach programu swej specjalizacji. Bądź - kiedy tego chcą. Ile by pieniędzy rezydentom nie dorzucić nie wpłynie to na czas oczekiwania na SOR-ach. Raczej się wydłużą. Chirurg wykonujący operację w 30 godzinie dyżuru? A potrafi samodzielnie myśleć? I zarabia w ten sposób na obowiązkowy kurs? To może lekarzom wprowadzić "tacho"?
  18. Protest Lekarzy Rezydentów

    A czy aby na pewno coś takiego ma miejsce? Na prawdę ktoś wydał akt zgonu z taką przyczyną? A gdzie i kiedy? Wypada zapytać: a ile z nich to dyżury prywatne? Rezydenci może i zarabiają nieadekwatnie do swej wiedzy i rodzaju pracy, ale nie tyle by przymierać głodem i być zmuszonymi do brania wielu dyżurów by związać koniec z końcem. Ciekawe ilu to lekarzy przyznaje się do załatwiania swych prywatnych pacjentów w czasie pracy w publicznej placówce zdrowia? Ilu niezbyt pomaga swym pacjentom w publicznych placówkach i "dobrze im doradza" by zgłosili się do nich prywatnie? Czy statystyki zarobków uwzględniają korzyści ze wszystkich dyżurów niezależnie od statusu placówki? Na ósmym miejscu (dane za 2014; dostępne na: ec.europa.eu), na 28 uwzględnionych państw. Nic czym by się można cieszyć, ale wyprzedza nas Łotwa, Belgia, Litwa, Estonia, prawdopodobnie Liechtenstein, jesteśmy mniej więcej na równi z Serbią. Może powinniśmy zafundować sobie porządny kryzys a potem żądać od Brukseli kolejnej formy pomocy, bo Grecy pod względem "samopoczucia" są w tym zestawieniu na szarym końcu.
  19. Mnie wyszło, że po długich poszukiwaniach jednak panowie nie znaleźli w języku czeskim słowa: "lužica". Za to ostatecznie znów stanęło na Wikipedii. Znane są poświadczenia, że dawni Czesi używali takich słów jak: "łęg"? A jak to zapisywano?
  20. Łowiectwo za Jagiellonów

    Wiesz gregski, nic nie ujmując ostatniej z rodu wielkich Kossaków (która chyba nieco się zapatrzyła w autora "Waldo"), jako że książkę swą napisała w słusznym celu - by uzmysłowić ludziom jak dewastuje się drzewostan i zwierzynę w Puszczy Białowieskiej zachowując często pozory ochrony, to w swym aktywizmie idzie nieco zbyt daleko. Trudno oceniać z perspektywy doświadczeń XXI w. poczynania władców pod kątem zachowania zwierzęcego dobrostanu i zagrożonych populacji. To chyba nieuprawniona próba przenoszenia naszych kategorii myślowych w dawno minione epoki. To oczywiste, iż królowie i książęta ograniczenia w polowaniach wprowadzali dla własnych korzyści, materialnych i , faktem jest jednak, że gdzie tego typu obostrzenia obowiązywały w sensownym brzmieniu, dłużej utrzymywały się większe populacje zwierzyny. oczywiście o ile władca wykazywał pewien umiar. Po pierwsze, co do tego: "procentu" czy "skórki na pewną ilość..." - to nie wiemy kogo się to tyczyło, bobrowników w rozumieniu urzędu: custodes castorum, dominus castorum czy ogólnie osad służebnych. O tego typu wynagrodzeniu wspomniała raz, przy okazji ustawy na wołoki z 1557, gdzie faktycznie mieszkańcom, którzy wcześniej łapali bobry dla władcy, zezwolono swobodnie polować na bobry, a ich gratyfikacją miała być co piąta skórka. Zresztą przytoczyła ów zapis niedokładnie, jest tam też i alternatywna gratyfikacja: "lub po czerewie ot kożdogo bobra" (Art. 32). Napisała też, iż z czasem prawo polowań udzielono strażnikom leśnym i strzelcom "za opłatą 'futrowego'", ale bez podania jakichkolwiek szczegółów. Wypada przypomnieć, iż nie była to regulacja dla całego kraju. Wypada dodać, że ta ustawa na celu miała; w tym kontekście; m.in. ochronę grubego zwierza, głównie żubra (zakaz podziału puszczy). Szkoda, że tak skrupulatnie piętnująca naszych władców autorka, nie wspomniała np. o wcześniejszej regulacji prawnej, czyli ustawie Zygmunta Starego z 28 marca 1514 r., w której nakazał skontrolowanie liczby bobrowników i w przypadku gdzie ich liczba jest zbyt duża, nakazuje osadzenie ich na ziemi. Simona Kossak nic nie wspomina o sposobie wynagradzania bobrowników, i słusznie - bo niewiele o tym wiemy, jak i nie wiemy jaka była skala odłowów, co zauważa sama autorka: "Nie zachowały się żadne dokumenty mówiące, ile bobrów zabijano rocznie i jaki dochód przynosiły hospodarowi". Zatem nie wiemy: jakie było pogłowie bobrów na danym terenie, nie wiemy ile bobrów trafiała do władcy a ile "do kieszeni" bobrowniczego, ale autorka wie, że były to: "żniwa". Cokolwiek to naciągane. Skądinąd wiadomo jednak, że bobrownicy byli czasami uposażenia na otrzymanej ziemi, która zwolniona była z wielu powinności. Podobnie jak osady służebne. Człowiek potrafi być nieracjonalny, ale trudno uważać by wszyscy hurmem wybili okoliczne bobry dla krótkotrwałego zysku by potem stracić rację istnienia osady służebnej i związane z nią przywileje i zwolnienia. Podobnie jak uwagi autorki o: "rozwalaniu żeremi" przez bobrowników wydaje się już być czystą fantazją, tak jak i wzmianka, iż funkcjonowali oni bez "obciążania kasy królewskiej". Jako, że nie wiemy - jak dokładnie byli wynagradzani. I taka ciekawostka, otóż niewiele zachowało się dokumentów mających charakter raportu bobrowniczego, najczęściej na różnych (mniej lub bardziej profesjonalnych stronach poświęconych bobrom) przytaczany jest dokument jeszcze z 1229 r.: "Czacki przytacza rejestr, podany w 1229 r. przez Jaśka z Makowa księciu Konradowi mazowieckiemu, z którego widać, jak starannie prowadzona była hodowla bobrów na Mazowszu w XIII wieku, jak baczono na maść przy rozmnażaniu się bobrów, aby była jednakowa i ciemna. Gdzieś nad Narwią za Pułtuskiem było obliczonych 251 nigricini castores, z których wzięto na dwór książęcy 101, a na sprzedaż 50". /za Wiki, hasło: "Bóbr europejski"/ Fragment ów oparty jest na wpisie w "Encyklopedii Staropolskiej" Zygmunta Glogera, i jest przepisany rzetelnie. I tak sobie żyje w sieci ów przykład - bez słowa komentarza. A ten byłby stosownym, jako, że u Tadeusza Czackiego mamy: "Mam przed oczyma w łacinie średnich wieków rejestr bobrów Konradowi książęciu mazowieckiemu 1229 roku, przez Jaszka de Maków podany. Widać w tym rejestrze, że te bobrownie były porządne i tak dobierano stada, aby były jednego koloru, szczególnie za Połtoskiem czyli Pułtuskiem było Nigricinos castores 251. Na dwór książęcy z nich wybrano 10, na przedaż 50, ad restantiam et prolicationem reszta. Donosi Jaszko bobrownik, że drzewa klonowego wiele om bardzo zostawił, z którego exhyemationem habebunt. Skarży się na Maczka de Gołęczyn, że przez złość wyjąć kazał żywność bobrów, a kradzież łatwo dostrzegł, przez niezapełnienie dziury czyli nory, którą na zimę te zwierzęta robią". /tegoż, "O litewskich i polskich prawach, o ich duchu, źródłach, związku i o rzeczach zawartych w pierwszym Statucie dla Litwy 1529 roku wydanym", T. 2, Kraków 1861, przyp. 2, s. 287/ Nigdzie nie znalazłem słówka komentarza czy objaśnienia, czy to pomyłka redakcyjna w wydaniu Czackiego, czy może źle odczytał ów dokument, czy może to Gloger źle zrelacjonował. A wszyscy chyba korzystają z pośrednictwa Glogera, jako że przed pojawieniem się jego "Encyklopedii..." to sięgano bezpośrednio do po Czackiego, i np. u Łukasza Gołębiowskiego w jego "Grach i zabawach różnych stanów..." (Warszawa 1831) to stoi dziesięć bobrów na dwór księcia, podobnie w "Archiv für Naturgeschichte" (T. 6, Berlin 1840) pod red. Arenda F.A. Wiegmanna. A chyba jest różnica pomiędzy dostarczeniem 3,9% danej populacji na dwór książęcy, a - 40%.
  21. Nazwisko występuje w dwóch wersjach ale dla danej gałęzi ustalone jest w takiej a nie innej formie, zatem niedopuszczalnym jest stosowanie ich zamiennie. Proszę się przyzwyczaić do stosowania formy: "Brückner" względem osoby polskiego slawisty, przynajmniej na tym forum.
  22. W tym ostatnim linku to mamy nawet Aleksandra Brocknera, to pewnie trzecia obowiązująca forma; jest też A. J. Kirpiczni-kow, J. Ani-czkow czy X. Wie-siołowskij (??) Mamy też: "kozwój językoznawstwa" i informację, że istniał lud posługujący się językiem „indoeuropejskini".
  23. Tytułem wstępu: "Oprócz ruchów oporu w Albanii, Rumunii i Serbii w latach powojennych, w bułgarskim podziemiu przez kilkanaście lat działał ruch goriański, walczący przeciwko sowietyzacji Bułgarii, kolektywizacji rolnictwa według radzieckich wzorców itp. Historykom znanych jest ok. 600 nielegalnych jednostek organizowanych przez gorianów. Żeby zwalczyć ich zdeterminowane grupy, państwo było nawet zmuszone użyć regularnego wojska, jak w bitwie koło Sliwna w 1951 r., podczas której władza skierowała przeciwko gorianom 13-tysięczną armię i milicję". /V. Mihailov "Wyobrażona Europa i wyobrażona Sarmacja – od geologii do ideologii", "Przegląd Geopolityczny", T. 12, 2015, s. 190/ W książce Tadeusza Wasilewskiego "Historia Bułgarii" próżno szukać wzmianki o takim ruchu czy ugrupowaniu. Spotkał się ktoś z jakąś wzmianką o tym?
  24. The Crystal Palace

    Tu trochę szczegółów architektonicznych zebranych z różnych prac o architekturze: www.mileslewis.net - "Crystal Palace".
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.