Skocz do zawartości

secesjonista

Administrator
  • Zawartość

    26,675
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez secesjonista

  1. Marynarka Wojenna RP u progu zaniku

    Noo z tym odniesieniem to jednak trzeba jeszcze utrafić, kiedy to nasz kraj ostatnio stał się imperium, choćby upadającym, na miarę dawnego Bizancjum?
  2. I jeszcze o "drugiej stronie"... w 1913 r. na łamach dodatku do "Lübbener Kreisblatt", pewien nauczyciel z Frankfurtu nad Odrą, nazwiskiem - Nitschke, opublikował cykl artykułów zatytułowanych "Niemieckie bohaterki walk wyzwoleńczych w latach 1813–1815". Pośród omawianych postaci znalazła się Teresa Scheinemann (późniejsza pani Fickert) z Landsbergu nad Wartą. Niestety nie są znane szczegóły jej aktywności na marsowej niwie, wiadomo jedynie, że była w oddziale huzarów Fryderyka von Hellwiga. /por. B. Hass "Jako huzar przeciw Napoleonowi – Teresa Scheinemann (1790–1868)" tłum. G. Kowalski "Nadwarciański Rocznik Historyczno-Archiwalny", nr 16, 2009/
  3. Moda na podróże w XIX wieku

    Podróżowały i kobiety; choć może nie wszystkie w tak ekstremalnym wymiarze jak lady Hester Stanhope; co jednak nie wszystkim się podobało. Stefan Witwicki, któremu zawdzięczamy słowa biesiadnej piosenki "Pije Kuba do Jakuba" i upowszechnienie terminu: "lafirynda", mocno ganił modę na cudzoziemszczyznę. W swym moralizatorskim zbiorze publicystyki "Wieczory pielgrzyma..." wiele stronic poświęcił zgubnej zwłaszcza (wedle jego zdania) popularności francuszczyzny, a przy okazji dostaje się zagranicznym wojażom Polek. Witwicki tworzy retoryczną pętlę zadając pytania i sam sobie na nie odpowiadając: "W głowę prawdziwie zachodzę, kiedy chcę sobie wytłómaczyć na co Polkom to taka francuszczyzna? Chyba, żeby mogły wojażować. - A na co, pytam się wojażować? Chyba, żeby mogły gadać po francuzku". I konkluduje: "Bo jednak koniec końców Pan Bóg je nie stworzył na filologów, ani na wojażerów, tylko na córki, żony i matki polskie". /tegoż, "Wieczory pielgrzyma. Rozmaitości: moralne, literackie polityczne" T. II, Lipsk 1866, s. 32-33/ Klementyna z Tańskich Hoffmanowa również niechętnie wyrażała się o dalszych podróżach polskich kobiet, powiadał, że wpierw trzeba poznać własny kraj, sama jak napisała, w dalekie wojaże się nie udaje z obawy utraty miłości do ojczyzny. "... nie byłam za granicą, Polski chleb dotąd iadłam, nie oddychałam inném powietrzem (...) iż ieśli pogarda Oyczystéy ziemi, niechęć lub oboiętność ku niéy, maią być niemal koniecznym dla niewiast dalekich podróż owocem, ia nie chcę nigdy dalszych odprawiać przeiażdżek". /tejże, "Opisy różnych okolic Królestwa Polskiego: Z widokiem Puław", T. 1, Wrocław 1833, s. 2-3/ A jak wyglądał stosunek do podróży kobiet w innych krajach? Z literatury: W. Dynak "Podróże" na łamach, warszawskiej prasy literackiej lat 1815-1822", "Acta Universitatis Wratislaviensis", nr 2, 150, "Prace Literackie", XIII, 1971.
  4. Dezercje i unikanie poboru podczas wojny 1919-1921

    Ciekawe jest, że jak podaje przywołany Remigiusz Kasprzycki, dezercje traktowano dość pobłażliwie a wyroki były całkiem niskie. Dla przykładu, szeregowiec z 2. Pułku Strzelców Podhalańskich. dezerterował czterokrotnie, złapany otrzymał wyrok - pięć miesięcy więzienia, i po raz piąty zbiegł. Gdy tymczasem: "W marcu 1920 r. o pomoc do polskiej armii zwróciło się Sądownictwo Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce. Na terenie naszego kraju ogłoszono list gończy za Lucyanem Renault. Francuski żołnierz został zaocznie skazany na pięć lat więzienia". /tamże, s. 89; podkreślenie - moje) W innym artykule tegoż autora znajdujemy zgrubne szacunki: "Wojna polsko-bolszewicka była szokiem dla dowództwa Wojska Polskiego (dalej skrót WP). Z jej szeregów zdezerterowało od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy. W opinii lorda Edgara Vincenta D‘Abernon tylko do lipca 1920 roku liczba ta wyniosła aż 100 tysięcy dezerterów1. Być może te dane są zawyżone, jednak należy do nich dodać aż kilka tysięcy poborowych, którzy skutecznie ukrywali się przed służbą". /tegoż, "Miraże Czerwonego Raju : losy dezerterów z Wojska Polskiego w Związku Radzieckim w latach 1921-1939", "Niepodległość i Pamięć", 2017, T. 24 , Numer 1 (57), s. 130/
  5. Nie da się zaprzeczyć, iż wówczas wielu młodych ludzi (i nie tylko młodych) na fali patriotycznych uniesień; czy jak kto woli: pod wpływem takiej propagandy; zgłaszało się na ochotnika. Nie da się jednak zaprzeczyć, że nie wszyscy chcieli walczyć. I to z różnych powodów. Większość pacyfistów samo zaistnienie konfliktu militarnego widziało jako złe rozwiązanie. Jest duża populacja osób uznających, iż jest to konflikt zawiniony przez same władze polskie, i nie zamierzały ich w tym wspierać (co nie oznacza by były od razu zwolennikami ustroju zza wschodniej granicy). Mamy też ideowych komunistów, jak i tych co jedynie dali się zwieść propagandzie ze Wschodu. Mamy wreszcie osoby, które z pobudek czysto osobistych nie chciały ginąć w: tym czy innym starciu. Jaka była skala unikania poboru? Ilu zdezerterowało? Gdzie jedni i drudzy kierowali swe "kroki" - częściej na wchód czy raczej do Niemiec?
  6. W innym temacie Bruno napisał: Rad bym wiedzieć czemu Bruno uważa, że Kopernik był księdzem. Nikt z bliskich mu współcześnie osób nigdy go tak nie określił, ani bliski mu Feliks Reich - kustosz warmiński, który zresztą opracowywał prawną stronę aktu oskarżenia przeciwko Kopernikowi, ani tamtejszy biskup - Dantyszek, ani prepozyt kapituły - Paweł Płotowski czy choćby kapitulny administrator w Olsztynie - Achacy von Trenck. Pierwszym, który naszego astronoma nazwał: "księdzem" był... Galileusz, i uczynił to ok. 1615 r., w tzw. "Liście do księżnej Krystyny" (który znamy z drugiej ręki), gdzie miał napisać: "non solamento cattolico, ma sacerdote e canonico", i w kolejnym podobnym tekście (luty 1615 r.), znanym jako: "List do Piotra Diniego" mamy już bardziej ogólną formułę: "non pur cattolico, ma religioso e cattolico". I to jest jedyna wzmianka z epoki, gdzie Kopernika wprost nazywa się księdzem.
  7. Chazarowie - Stepowe Imperium Judaizmu

    Nieco literatury polskojęzycznej: T. Nagrodzka-Majchrzyk "Chazarowie", w: " K. Dąbrowski , T. Nagrodzka- Majchrzyk, E. Tryjarski "Hunowie europejscy, Protobuigarzy, Chazarowie, Pieczyngowie" tejże, "Zarys historii badań nad Chazarami", "Przegląd Orientalistyczny", 1971, 3(79) tejże, "Miasta chazarskie Itil i Sarkel", tamże, 1973, 1(85) J. Hauziński "Burzliwe dzieje kalifatu bagdadzkiego" (o wojnach chazarsko-arabskich) S.P. Tołstow "Śladami cywilizacji starożytnego Chorezmu" G. Rostkowski "Konwersja Chazarii na mozaizm na przełomie VIII i IX w.", „Fasciculi Historici Novi” t. II, "Z dziejów średniowiecznej Europy Środkowowschodniej" red. J. Tyszkiewicz tegoż, "Jak upadło państwo Chazarów", "Masovia Mater. Pismo Mazowieckiej Wyższej Szkoły Humanistyczno-Pedagogicznej" 2000, nr 11(111 M.J. Leszka, "Bułgaria i Chazarzy wobec walk o władzę w Bizancjum w początkach VIII w.", "Balcanica Posnaniensia" IX/X, 1999 T. Lewicki "Ze studiów nad tzw. „Korespondencją chazarską”, "Biuletyn ŻIH” 1954, nr 11-12 A. Zajączkowski "O kulturze chazarskiej i jej spadkobiercach", "Myśl Karaimska", Seria Nowa I, 1946 tegoż, "Ze studiów nad zagadnieniem chazarskim" M.A. Halewy "Do zagadnienia Chazarów i Chwalisów w XII wieku", "Biuletyn ŻIH", nr 21, 1957.
  8. Podobna melodia, inny tekst

    Stany: Iowa i Maryland nie graniczą ze sobą, a ich stolice dzieli ok. 1470 km. W obu stanach za oficjalne pieśni wybrano; całkiem stosownie, jeśli patrzeć na tytuły; odpowiednio: "Maryland, My Maryland", ze słowami Jamesa Rydera Randalla (pieśń ta stała nieoficjalnym hymnem Konfederatów) i "The Song of Iowa", napisaną przez dzielnego majora Samuela H.M. Byersa , tego samego, który swym poematem "The Rose of Iowa" uświetnił posiedzenie stanowej legislatury w maju 1897 r., kiedy to ten kwiat wybrano na symbol stanu. A obie grane są na melodię "O Tannenbaum" Ernsta Anschütza, która to melodia ma swe korzenie w ludowych pieśniach ze Śląska. Tak na marginesie, pomimo nacisków, w odróżnieniu władz w innych stanach, legislatywa stanu Maryland nie zgodziła się (dotąd) na zmianę pierwotnego tekstu swej pieśni, w którym niezbyt pochlebnie mówi się o Lincolnie.
  9. Anegdoty związane z II RP

    Tak na kanwie dzisiejszych dyskusji i emocji wokół spraw sądowo-prawniczych... na łamach "Palestry", w dziale: "Kronika z Paragrafem", przypomniano epizod z okresu Dwudziestolecia, oto warszawska Rada Adwokacka podała do publicznej wiadomości, że nie wytaczała sprawy przeciwko Janowi Kiepurze, ani nikogo do takich kroków nie upoważniała. O jaką sprawę mogło chodzić? Otóż w prasie zagranicznej pojawiła się informacja, iż korporacja ta za pośrednictwem znanego adwokata Z. H-O. (zapewne był to Zygmunt Hofmokl-Ostrowski) miała wystąpić przeciwko naszemu sławnemu tenorowi za zniesławienie stanu adwokackiego. A miało to nastąpić w jednym z wywiadów, kiedy to Kiepura na pytanie: jaki by wybrał zawód gdyby nie został śpiewakiem, miał odpowiedzieć, że z równym powodzeniem mógłby zostać szewcem, jak i adwokatem. Można domniemywać, że adwokata wzburzyło wymienienie adwokatów w towarzystwie szewców. Niestety w notce brak informacji czy czasami i władze zrzeszenia szewców nie poczuły się urażone tego typu zestawieniem... /tamże, T. 2, nr 10-11, 1958/
  10. Armand Jean du Plessis de Richelieu- ocena postaci

    Mocno długowiecznym był ów władca... A jakie to rozbieżności?
  11. Wojna o Falklandy - Malwiny

    Linków można znaleźć wiele, ten akurat prowadzi do zwiastuna filmu dokumentalnego (abstraktu), nieszczególnie to cenne źródło przy omawianiu tak szczególowych kwestii.
  12. Propaganda podczas I wś

    W sierpniu 1915 r. przed niemieckim konsulem w Amsterdamie pojawił się Johannes Visscher, lewicujący dziennikarz, który dużo czasu spędził w Afryce Południowej, gdzie zaangażował swe pióro w sprawę walki z "brytyjskim imperialzmem. Był m.in. członkiem Nederlandsch Zuid–Afrikaansche Vereniging (i redaktorem naczelnym pisma tej organizacji "Hollandsch Zuid–Afrika"), Zuid–Afrikaanse Voorschotkas (będącej kasą zapomogową). "Składając wizytę w niemieckim konsulacie w Amsterdamie, Visscher prezentował się jako ekspert w zakresie stosunków holendersko–południowoafrykańskich i proponował szeroki zakres usług: korektę antyniemieckich artykułów zamieszczanych w anglojęzycznej prasie południowoafrykańskiej, regularne informowanie prasy południowoafrykańskiej o „prawdziwym przebiegu wydarzeń w Europie”, kwestii flamandzkiej (w duchu prowadzonej przez Niemcy Flamenpolitik)14 oraz stosunkach gospodarczych między Niemcami a Afryką Południową15. Główną płaszczyzną owej propagandowej działalności miał się stać kapsztadzki dziennik „De Burger”, którego holenderskim korespondentem Visscher został mianowany w maju 1915 r.". /P. Zajas "Afryka Południowa i Południowo–Zachodnia w niemieckiej propagandzie kulturowej (1914–1918)", "Dzieje Najnowsze", R. XLVIII, nr. 3, 2016, s. 6-7/ Z czasem Visscher zwiększył swą aktywność podejmując szereg różnych innych działań, dziennikarskich, edytorskich itp., dołączyli do tego typu działalności i inni. W sumie, na koncie konsulatu w Hadze zgromadzono na tego typu działalność 100 000 marek. "Od momentu wybuchu wojny działające na terenie neutralnej Holandii niemieckie poselstwo zajmowała kwestia wypracowania odpowiednich mechanizmów wywierania wpływu na prasę holenderską w celu „nakłonienia jej do działania w interesie Niemiec”44. Aby zagwarantować długotrwałe, a jednocześnie nierzucające się w oczy oddziaływanie na niderlandzkojęzyczne media, zdecydowano się na politykę infiltracji, sukcesywnego przejmowania istniejących lub zakładania nowych tytułów prasowych przez tworzone w tym celu spółki, obsadzane przez sprzyjających niemieckiej racji stanu holenderskich dziennikarzy". /tamże, s. 14/ W efekcie tego typu starań, po pewnych perturbacjach np. zakupiono "Holland Express. Tijdschrift voor kunst, cultuur en verkeer". Mniejsza o skuteczność propagandową tego pisma po przejęciu, w którą powątpiewali niemieccy przedstawiciele konsularni w Niderlandach (w odróżnieniu od kół wojskowych). A czy znamy podobnego typu działania np. w Szwecji czy Szwajcarii?
  13. A szczególnie interesują mnie wzmianki o... kiwi (?!?).
  14. To jednak trochę przerażające, można zrozumieć, że archiwistka nie zna dawnej frazeologii ornitologicznej, trudno zrozumieć czemu jednak nie sięga po dostępne bezpłatnie leksykony? A już zupełnie zdumiewającym jest, że natykając się (wedle swego mniemania) na pewną egzotyczną nazwę, kojarząc ją z Nową Zelandią, zupełnie nie zastanawia się nad tym, iż coś tu jest - nie tak. Można się obawiać, że gdyby w jakimś dokumencie wystąpił zakaz polowania na grubodzioby, napotkalibyśmy objaśnienie, że w Prusach występowały dziobaki ze szczególnie grubymi dziobami. Pewien znany polonista żartobliwie powiadał, oczywiście, że wiem iż "Pana Tadeusza" napisał Słowacki, ale mimo to zawsze staram się sto sprawdzić...
  15. No tak, ale podejrzewam, że jak w przypadku kiwi, Prusy nie były miejscem gdzie trzeba było chronić strusie w okresie lęgowym... Inkryminowana wypowiedź: "Edykt z 5 IV 1698 r. mówi o ochronie dzikich gęsi i kaczek, a szczególnie o dziwo (nielotów) ptaków kiwi w okresie lęgowym, natomiast edykt z 23 V 1729 r. zezwala już na strzelanie do dzikich kaczek przez cały rok bez względu na okres lęgowy, tłumacząc, iż są to ptaki przelotne, nietutejsze a więc nie trzeba o nie dbać". /S. Janicka "Ptasia polityka władców pruskich w XVII i XVIII wieku", "Nadwarciański Rocznik Historyczno-Archiwalny", nr 15, 2008, s. 174/ I komentarz: "Wspomniane w edykcie ptaki kiwi prawdopodobnie jako nieloty, a więc łatwe do schwytania, już wówczas należały do rzadkości, obecnie żyją jeszcze w wilgotnych lasach Nowej Zelandii". /tamże/ Mocno mnie to zdumiało, stąd taki temat w dziale "Pomoc". Pytanie zasadnicze jakie mi się nasuwa, to czy rzeczywiście w tym akcie (skądinąd: dlaczego edykt?) stało: "kiwi" czy: "nieloty"? Mogę zrozumieć, że wyodrębniono wówczas grupę "ptaków nielotów", które choć latają czynią to: "niechętnie", jak np.: kuropatwa. Tylko skąd to kiwi? Być może autorka tekstu, zasugerowała się słowem: "nielot" i fragment o kiwi dodała już od siebie, bo wielu ludziom najczęściej ten ptak przychodzi do głowy w odpowiedzi na - nielot.
  16. Faktycznie wpisałem jakiś dziwny zakres, miałem zamiar podać wcześniejszą epokę zakładając, że skoro miały "jeszcze występować" u schyłku XVII wieku to powinny o nich być liczniejsze wzmianki we wcześniejszych epokach. Zmienię tę datację.
  17. I...? Zwykle tego typu wpisy zaczynają się od szukam i poproszę o pomoc. A co już zostało zgromadzone w bazie bibliograficznej?
  18. Fryderyk II Wielki - ocena

    A rzeczywiście, mój błąd. Zamiast 1774 winno być: 1744.
  19. Dzień dobry

    Witam.
  20. Fryderyk II Wielki - ocena

    A co?
  21. Wspomniała o tym Stanisława Janicka z gorzowskiego Archiwum Państwowego, miały one zostać objęte ochroną w 1698 roku w Prusach.
  22. Fryderyk II Wielki - ocena

    W 1774 r. Fryderyk II rozpoczyna kampanię wojenną, przewyższającą stopniem zaangażowania sił wszystkie inne jego militarne poczynania. A raczej: kampanie, jako że jednocześnie walczył z dwiema nacjami na raz, a potencjał demograficzny każdej z nich znacząco przewyższał zdolności pruskiego państwa. W 1753 r. działania jednak przerwano. Czy osiągnięto zatem zadowalające zwycięstwo?
  23. Kolumna Zygmunta III Wazy

    To zależy jak liczyć... do 1939 r. kolumna (rozumiejąc po tym terminem całość - z podstawą) zmieniała się znacznie częściej, choć w różnym stopniu. na przykład w: 1774 r. zmieniono stopnie, w 1810 r. zmniejszono wysokość o dwa łokcie, w 1855 r. doszły "potwory-opoje" (trytony) i wodotryski, w 1887 r. wskutek błędu w planowaniu obcięto dawne płyty fundacyjne i zmieniono całkiem oryginalną kolorystykę, w 1930 r. piedestał otoczono jednym wysokim stopniem... pomijając zmiany po zniszczeniach okresu drugiej wojny światowej, jeszcze w 1993 r. kolumna "straciła" całe... 3 centymetry. Szczegółowo opisał to, jak i kwestię dlaczego na kolumnie: M. Karpowicz "Dlaczego Zygmunt stoi na kolumnie?", w: "Sekretne treści warszawskich zabytków". Choć Fokas raczej nie pretendował do boskości, a to na jego kolumnę wskazuje się na jako jeden z ewentualnych wzorów typu monumentu.
  24. Witam

    Witam. Atoli ponieważ jestem osobą mocno nieufną, a lubiącą jasne sytuacje na początek pragnę coś wyjaśnić. Jakoś ostatnio mamy wysyp nowych forumowiczów, głównie o "żeńskich" nickach, które po powitaniu przez jakiś czas nic nie piszą. Niestety sugestia gregskiego, iż są to moje "groupies" okazała się nieprawdziwą, co zraniło me ego. Jako, że potem te nowe osoby starają się przemycić spam reklamowy, wstawiając niby niewinne pytania czy prosząc o pewne sugestie zakupowo-inwestycyjne, co już obraża mą inteligencję. Zatem uprzedzam, że wszelkie tematy typu: "co radzicie na prezent...", "jakiego ubezpieczyciela doradzacie...", "gdzie mógłbym zainwestować..." itp. - od razu zostaną usunięte. Zatem szkoda czasu na rejestrację i daremne próby spamowania. To tak na wszelki wypadek... secesjonista
  25. Amanullah

    Sądzę, że wyglądu godła nie należy wiązać z ideami obowiązującymi w państwie radzieckim, oczywiście ideami - tymi politycznymi., a zwłaszcza stosunkiem do religii. Raczej "ściągnięto" wzór, postrzegając Kraj Rad jako przykład państwa gdzie modernizowano przemysł, czy ogólniej - zmieniano cały kraj. A takie zamiary miał przecież Amanullah. W kwestii religii szedł jednak całkiem inną drogą niźli Atatürk. Na wersji godła z ok. 1928 r. jest napis: Allah i Mumammed. A co istotniejsze w art. 2 konstytucji zapisano, że religią kraju jest święta religia islamu. Co więcej, w kwestiach odstępstw od tradycyjnego nurtu, władca potrafił być zdecydowany i dość bezwzględny: "O ile Afganowie byli w stanie zaakceptować fakt współżycia z innowiercami w rodzaju Hindusów czy Żydów, o tyle nie potrafili pogodzić się z odstępstwami w obszarze islamu. Głosiciele sekty Ahmadiyah, którzy przybyli do Afganistanu spotkali się z wrogim przyjęciem. Trzech z nich w latach 1924-1925 zostało ukamienowanych, a sam Amanullah nawoływał w meczecie do donoszenia o członkach tej sekty". /J. Modrzejewska-Leśniewska "Emir-reformator...", przyp. 19., s. 73-74/
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.