-
Zawartość
26,675 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez secesjonista
-
Mikrokredyty - inicjatywa Muhammada Yunusa
secesjonista odpowiedział kk89 → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
No to może łyżka dziegciu... Arundhati Roy, indyjska feministka, anty-systemowiec, krytyczka poczynań wielkich banków i korporacji, a nawet organizacji z sektora NGO, które w większości uznaje za propagandową tubę tychże korporacji, zatem żadna zwolenniczka kapitalistycznych banków. O mikrokredytach w swym kraju podaje: "Wiele lat później te pomysły [chodzi tu ideę Credit Union Movement Edwarda Filene'a z 1919 r. - dopisek mój] przesączyły się na zubożałą prowincję Bangladeszu, gdzie Mohammad Yunus i Grameen Bank dali głodującym wieśniakom dostęp do mikrokredytów. Konsekwencje były przerażające. Firmy udzielające mikrokredytów są odpowiedzialne za setki samobójstw - w 2010 roku w stanie Andhra Pradesh zabiło się 200 ludzi.Ogólnokrajowy dziennik opublikował ostatnio list pożegnalny 18-latki, która musiała oddać swe ostatnie 150 rupii z czesnego zastraszającym ją pracownikom firmy mikropożyczkowej. List był krótki: 'Pracuj ciężko i zarabiaj pieniądze. Nie bierz kredytów'. Bieda może przynieść spore zyski i kilka Nagród Nobla". /tejże "Kapitalizm. Opowieść o duchach", "Krytyka Polityczna", nr 37-38,, s. 33/ -
Centralne Biuro Kontroli Prasy i ogólnie o cenzurze
secesjonista dodał temat w Polityka, ustrój i dyplomacja
"Tow. gen. Szatiłow zna Borejszę i oświadczył, że jeżeli będzie on się dopuszczał dalszych błędów, to zastąpimy go woroneskim Polakiem". Jak w temacie, o organizowaniu struktur cenzury w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem "konfliktu" pomiędzy Jerzym Borejszą a Piotrem Gładinem i Kazimierzem Jarmużem z Gławlitu. Jak i późniejszym rozwoju tej instytucji. -
Alkohol podczas II wojny światowej - a czy ty pomożesz autorowi książki? ;-)
secesjonista odpowiedział Kamil Janicki → temat → Ogólnie
Około 1940 bądź 1941 r. wydano dla polskich żołnierzy broszurę powielaczową "Zwyczaje życia codziennego na Wyspach Brytyjskich" (bez podanego autora i miejsca wydania), raptem sześć numerowanych kart, formatu 165 x 205 mm. Objaśnia się tam naszym wojakom, że kiedy w pubie właściciel uzna, że mamy już dość alkoholu i odmawia jego podania - nie należy wszczynać awantury. W kontaktach osobistych z Brytyjczykami nie należy namawiać ich do bruderszaftu, gdyż ci uznają to obyczaj niemiecki i jest on im niemiły, jak też: "Zacieśnienie zażyłości z Brytyjczykiem musi przyjść na podstawie obopólnej sympatii, a nie dzięki alkoholowi". Nieco to idylliczny obraz Brytyjczyków... -
Przemówienie Churchilla przed Izbą Gmin z 22 lutego 1944 r., gdzie powiedział, że Brytyjczycy nie gwarantowali Polakom żadnego konkretnego przebiegu granic, a za najodpowiedniejszą wschodnią granicą jego rząd uważa przeprowadzenie jej wzdłuż linii Curzona, wielu naszych rodaków wzburzyło. Nie doszło co prawda do masowych manifestacji; czego się obawiano; typu: odsyłanie brytyjskich odznaczeń, czy co gorsza: odmowy wylotów przez polskich lotników. Niektórzy znaleźli prywatny sposób na wyrażenie swych odczuć, Witold Józef Leitgeber wspominał pewnego wojskowego, który w górnej kieszeni munduru nosił papierośnicę z wizerunkiem Churchilla, po wspomnianej przemowie, nie przestał jej nosić, tyle że przełożył ją... do tylnej kieszeni spodni. Ciekawe, że wielu przedstawicieli rządu polskiego starając się nie zadrażniać stosunków z Brytyjczykami, popadali w nadgorliwość starając się być bardziej papieskimi od papieża. Czesław Jeśman służąc w Wojskowym Biurze Propagandy i Oświaty wydał (w lutym 1941 r.) przeznaczoną dla polskich żołnierzy, krótką historię Wielkiej Brytanii, pod nieco manierycznym tytułem "Klejnot srebrzystych mórz" (w ramach serii: Biblioteczka Żołnierza, nr 9). Znalazł się tam passus tyczący się prapradziadka premiera. Jeśman wyliczył tam wiele zalet tegoż przodka: waleczność, talent dowódczy, wierność małżonce. Niestety podał też kilka jego wad: wielokrotne zdrady względem Stuartów i cyniczne łapownictwo, konkludując, że współcześnie zasługiwałby on na kryminał. i oto ktoś się w tym dopatrzył obrazy względem premiera. Rzecz potraktowano całkiem poważnie, bo sprawa oparła się Władysława Sikorskiego, kara też była surowa, Jeśman został wydalony z referatu prasowego i odesłany do służby liniowej.
-
Podobnie Robert Conquest (w: "Russia after Khrushchev"), gdzie nazywa go: "dezerterem z frakcji Chruszczowa". Obszernie układ sił i zaangażowane persony omówił Myron Rush w: "Political Succession in the USSR", pozycja jest dostępna (czasowo) na: archive.org, gdzie samemu można to sprawdzić.
-
Centralne Biuro Kontroli Prasy i ogólnie o cenzurze
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Z gatunku spraw lekkich... w latach trzydziestych XX w. sympatyczna kluska mazowiecka nazwana Pyzą wędrowała po kraju, dzięki czemu dziatwa mogła poznać swój kraj pod względem geografii jak i historii. W tamtych wędrówkach główną osią jej podróży była Wisła. Po wojnie Pyza wznowiła swe peregrynacje, z oczywistych względów nie wszystkie miejsca się powtarzały (Wilno czy cmentarz Łyczakowski). Wpierw udała się do Warszawy ("Pyza na Starym Mieście"; Warszawa 1948), i już ta wędrówka po zrujnowanym mieście niezbyt musiała się podobać ówczesnym władzom. Bo to i oprowadzający ją po mieście wiarus bardziej przypomina dawnego legionistę niźli żołnierza ludowego wojska, a jeszcze ten sumiasty wąs - mogący przywoływać niestosowne skojarzenia. A tu jeszcze pojawiają się wątki klerykalne, typu: "W imię Ojca i Syna / Oto się wypiek zaczyna...". Stąd może i nakład nikły, raptem 10 000 egzemplarzy i brak wznowień. W 1951 r. pyza wyruszyła w nową Polskę ("Jak Pyza wędrowała", Kraków 1951), tym razem osią podróży była głównie rzeka Odra, Pyza odwiedzała wiele miejsc; orała traktorem, zgodnie z duchem nowego czasu ( a może i starego?) - w Szczecinie odnajdywała pamiątki słowiańskie, z harcerzami walczyła z chwastami itd. itd. Ot prosta opowiastka dla dzieci, w której raczej trudno by się doszukiwać jakichś niebezpieczeństw. A jednak gdy w listopadzie 1950 r. zgłoszono ów ostatni tomik przygód Pyzy do Wojewódzkiego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, tamtejsza recenzentka Janina Zborowska dopatrzyła się w nim zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju. Oto Pyza miała naruszyć zapisy instrukcji o zachowaniu tajemnicy wojskowo-komunikacyjnej (nr 76/48 - III - 2 s.). Inkryminowany fragment brzmiał: "Wędrowała i śpiewała, Nóżki sobie udeptała. Więc przysiadła, ot, nieboże, Koło Bobru, przy zaporze. Zamachała nóżeczkami Koło zapory. – Takiej wody nie widziałam Aż do tej pory! Siedziała przy tamie Na rozległym Bobrze. Ale nóżki łamie – Ze zdrowiem nie dobrze". Poszło o ujawnienie tajemnicy o istniejącej zaporze, co wydaje się być nieco nadto ostrożnym podejściem, jeśli nie podszytym pewną dozą paranoi. Zważywszy, że ta tama stała tam jeszcze przed pierwszą wojną światową, i nie czyniono wówczas z jej istnienia tajemnicy, a w listopadzie 1912 r. uroczyście przeciąć wstęgę raczył sam cesarz Wilhelm II Hohenzollern. Ostatecznie fragment jednak zaakceptowano, choć zmieniono nieznacznie w nim treść strofek i układ wersów. Czujność przede wszystkim... /za: B. Tyszkiewicz "Jak polska Pyza ujawniała tajemnicę państwową. Baśń Hanny Januszewskiej w dokumentach GUKPPiW", "Sztuka Edycji", Vol. 7, 2015/ -
A wszystkie te nader interesujące dywagacje, mają choć minimalne oparcie w znanych faktach - czy tylko to wytwór przemyśleń euklidesa?
-
Tło konfliktu było nieco inne, wreszcie kiedy Bobrowski dowiedział się o objęciu dyktatury przez Langiewicza, to w liście do Zygmunta Padlewskiego stwierdzał: "Ja odetchnąłem swobodniej. Prawdopodobnie dyktatura ta nie pozostanie li tylko na papierze, gdyż Langiewicz stał się i moralnym dyktatorem kraju (...). Przyjęliśmy kiedyś dla zapewnienia zwycięstwa zasadniczym prawdom rewolucyjnym dyktaturę pana Ludwika,, teraz tym spiesznej powinniśmy powitać kombinację, oddającą ster rządów w ręce człowieka młodego i rzutkiego, któremu dotychczas nic nie ma do zarzucenia". Dopiero kiedy dowiedział się o okolicznościach "przekazania" dyktatury, wystąpił z wnioskiem by napisać w ostrym tonie list do Langiewicza. Tyle, że przecież ostatecznie list nie był skierowany w osobę czy władzę Langiewicza, miał on jedynie zmusić dyktatora, by ten: "odpędził intrygantów". A głównym intrygantem miał być właśnie hrabia Adam Grabowski. Ostatecznie list nie trafił do Langiewicza, ten znajdował się już w austriackim areszcie. Zatem został złożony do akt Rady Naczelnej Galicyjskiej. Ktoś go jednak stamtąd wydostał, powielił i rozpropagował. A stało w nim o samym Grabowskim: "Jest to prosty szalbierz i oszust polityczny". Grabowski stanął przed Sądem Honorowym pod przewodnictwem gen. Ignacy Kruszewskiego. Wychodząc Grabowski podał wszystkim rękę, ale Brzozowski swoją cofnął , w efekcie Grabowski wyzwał go na pojedynek. Początkowo Bobrowski wyzwania nie przyjął, ale potem ustanowił sekundantów i ostatecznie do pojedynku doszło w Łaszewie pod Rawiczem. /za: A.H. Zdanowski "Stefan Bobrowski (1840-1863). Próba biografii"/
-
System kodów określających stopień gotowości/zagrożenia na okrętach aliantów
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Marynarka
Dla przykładu, w artykule "Pensylvania i Arizona. Pechowcy US Navy" Sławomir J. Lipiecki podaje: "USS Pennsylvania znajdował się w tym czasie w obniżonej gotowości bojowej (R3) i OPL G (Green). Z uwagi na dokuczliwy upał, szczelność okrętu (zamknięcie włazów pionowych) była w kondycji Y (Yoke), co oznaczało, że część z nich była otwarta dla lepszej wentylacji pomieszczeń". /"Morze. Statki i okręty", styczeń-luty 2017, s. 57; podkr. - moje/ -
System kodów określających stopień gotowości/zagrożenia na okrętach aliantów
secesjonista dodał temat w Marynarka
Tytuł jest roboczy - jak ktoś ma propozycję lepszą - to zmienię. Na okrętach amerykańskich stosowano system kodów określających stopień gotowości czy zagrożenia atakiem. Zależnie od tego, na okrętach różnie przebiegała służba, jak i inaczej wyglądał "stan" okrętów, np. kwestia: otwartych różnych włazów i drzwi. Czy tego typu systemy były zintegrowane, czy też poszczególne floty miały własne odmienne systemy? -
Czekałem na to... tylko euklides znów się myli w swych rozważaniach, jako że nie patrzy na chronologię zdarzeń. Polacy przekazują materiał dając do zrozumienia, że nie podobają się im wypowiedzi co do granicy. To niby co konkretnie Rosjanie zmanipulowali?
-
Centralne Biuro Kontroli Prasy i ogólnie o cenzurze
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nie mogę sobie odmówić adnotacji anonimowego cenzora o Henryku Sienkiewiczu: "Nie będzie zupełnie ryzykownym stwierdzić, iż skądinąd poważnej klasy pisarz był miernotą jako człowiek". /"„Dzieła” Henryka Sienkiewicza w dokumentach Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (1948–1954)", wybór, opracowanie naukowe i wstęp K. Budrowska i K. Kościewicz, oprac. red. M. Budnik, W. Gardocki, Białystok 2016, s. 112/ -
I kilka słów o ówczesnej Saskiej Kępie i Gocławiu: "W pierwszych latach niepodległości nadal bardziej przypominała wieś niż miasto - większość domów stanowiły budynki drewniane, wśród nich niektóre kryte słomą. Urbanizacja Saskiej Kępy postępowała powoli. Sytuacja uległa zmianie w drugiej połowie lat 20-tych (...)". "W latach 30-tych ubiegłego wieku jedynie gospodarze niemieccy byli w stanie utrzymywać się wyłącznie z gospodarstwa, choć i niektórzy z nich wykonywali zawody pozarolnicze. Polscy mieszkańcy Gocławia wszyscy utrzymywali się głównie z pracy poza rolnictwem, a w każdym razie poza własnym gospodarstwem, ale w latach kryzysu i powszechnego bezrobocia stałą pracę mieli tylko nieliczni. Gocław tamtych lat wyglądem niewiele różnił się od sąsiednich, leżących już za granicą miasta wsi, takich jak Bluszcze, Las czy Zerzeń. W roku 1919 był jedynym rejonem komisariatu XVII, w którym nie występował podział na ulice, choćby takie „Bez Nazwy" jak na Saskiej Kępie. W końcu lat 30-tych większość zabudowy Gocławia była drewniana, a domy murowane nieliczne (...) Gdy w roku 1916 Gocław wraz z Grochowem i innymi sąsiednimi miejscowościami został przyłączony do Warszawy i stał się jej przedmieściem, praca poza rolnictwem była już dla znacznej części jego polskich mieszkańców głównym źródłem utrzymania. W okresie międzywojennym nie stanowiły go już bardzo rozdrobnione gospodarstwa rolne, bo w niektórych wypadkach „jak dwa zagony miał", to trudno nawet było to „nazwać gospodarstwem", komentuje mój rozmówca J.L. Słabo rozwinięta była również hodowla". /A. Woźniak "Przedmiejskie gry i zabawy. O czasie wolnym i świętowaniu na Gocławiu w Dwudziestoleciu Międzywojennym", "Etnografia Polska", t. XLVIII, z. 1-2, 2004, s. 223, s. 225/
- 26 odpowiedzi
-
- warszawa
- varsaviana
- (i 2 więcej)
-
Plakaty reklamowe z II RP i ogólnie o ówczesnej reklamie
secesjonista odpowiedział Asienka → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Z lokowaniem to się jeszcze nie spotkałem, za to wspierano się autorytetami, firma Philips reklamując swe radioodbiorniki Philips Super 695 sięgnęła po śpiewaczkę Ewę Bandrowską (: "z przyjemnością słucham koncertów odtwarzanych na odbiorniku Philips 695 – są radością i wypoczynkiem, gdyż odbiornik Philipsa oddaje muzykę i śpiew z niesłychaną czystością dźwięków i harmonią") i kompozytora Ludomira Różyckiego (: "spędzam chętnie wolne chwile przy odbiorniku Philipsa 695. Odbiornik ten daje mi możliwość słuchania muzyki symfonicznej i operowej w formie całkowicie zbliżonej do żywej muzyki"). /O. Bergmann "Oblicza modernizacji Drugiej Rzeczypospolitej na przykładzie informacyjnych aspektów ogłoszeń prasowych „Przewodnika Katolickiego” (1936) i „Małego Dziennika” (1937)", "Klio", T. 24 (1)/2013, s. 125-126/ -
Ciekawostki z XIX-wiecznej literatury
secesjonista odpowiedział secesjonista → temat → Nauka, kultura i sztuka
Za jednego z pierwszych (jeśli nie pierwszego) polskich autorów powieści kryminalnych uważa się Władysława Grajnerta (z różnych powodów za reprezentatywną dla tego gatunku nie uznaje się "Sprawy kryminalnej" Józefa Kraszewskiego z 1872 r.). Grajnert nie może się pochwalić tak bogatą spuścizną literacką, jak autor "Historii kołka w płocie...", w 1896 r. wydano jego opracowanie "Biblioteczka podręczna. Opowiadania, wiersze, zdobycze naukowe, żarty" i właśnie powieść kryminalną "Zbrodniarz. Romans z życia warszawskiego" wydaną u Gabriela Centnerszwera. Podstawą większości kryminałów jest trup, w tej historii są ich dwa: literacki i realny. Książka spotkała się z nieprzychylnymi recenzjami, a nawet - zjadliwymi. Władysław Buchner (podówczas naczelny "Muchy") swą recenzję zakończył wierszowanie: "Panie Graj, panie Nert Jest to bredni sterta stert – Panie Nert, panie Graj Grafomanów minął maj!". Wzburzony autor wdarł się do mieszkania redaktora, doszło do przepychanek a ostatecznie Buchner śmiertelnie postrzelił Grajnerta. Buchner na procesie tłumaczył się obroną własną. Ironią jest, że i na procesie pojawił się wierszyk, na tłumaczenia redaktora, ktoś za sali zakrzyknął: "Panie Ner, panie Buch! Nie trza było strzelać w brzuch!”. Trudno powiedzieć czy to zdarzenie miało wpływ na polskich pisarzy chcących uprawiać ten gatunek, faktem jest że w następnych latach posiłkowano się głównie tłumaczeniami powieści zagranicznych. -
To był dziwny autor, bo w zasadzie było ich dwóch, a każdy pisał w zupełnie innych konwencjach. W 1883 roku nie wyraził zgody by umieścić jego osobę w tworzonym słowniku angielskich pisarzy, a miał mieć w nim dwie osobne notki. Kiedy William Ralph Hall Caine w 1888 roku zwrócił się doń z kurtuazyjną prośbą o zgodę na umieszczenie jego wierszy w tworzonej właśnie antologii, odmówił, pisząc: "Pan X pozwala sobie zauważyć, że nigdy nie podpisał swoim nazwiskiem żadnego z wymienionych przez pana Caine'a utworów. Publikował jedynie pozycje dotyczące zagadnień ściśle matematycznych i w związku z tym niepasujące do charakteru zbioru, którego pan Caine jest redaktorem". A w grudniowym "Timesie" z 1893 roku można było przeczytać jego anons, gdzie informował swych potencjalnych czytelników, iż nowe wydanie jego dzieła to: "książki... praktycznie niewarte kupienia". Któż zacz?
-
Mnie chodzi o to czy nagranie spreparowali Polacy czy raczej wschodni towarzysze?
-
Literatura w II RP
secesjonista odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
To ciekawe, bo niektórzy recenzenci z czasów PRL (z GUKPPiW), nic takiego nie zauważyli. Renata Światycka w swej recenzji z 1950 r. (na podstawie wydania z 1948 r.) skonstatowała, że jedynym tematem "Granicy" jest... oskarżenie sanacji. O losach przedwojennych pisarek w czasach PRL: E. Paczoska "Na strychu i po kątach. Pisarki międzywojenne w cieniu PRL-u. (Rekonesans)", w: "(Nie)ciekawa epoka? Literatura i PRL", pod red. H. Gosk. Z "Cudzoziemką" dziwnie się działo podczas drugiej wojny światowej, pisarka wówczas udała się do Anglii, gdzie po wielkich perturbacjach z tłumaczeniem (Kuncewiczowa miała duże obiekcje do pierwszego tłumacza - prof. Bernarda Masseya) udało się tam wydać tę książkę w połowie 1944 r. w wydawnictwie "Hutchinson" (ostatecznie w tłumaczeniu Margaret Storm Jameson). Nie udało się wydać tej książki we Francji, o co początkowo zabiegało wydawnictwo "Corrêa". Za to włoskie wydawnictwo "Mondadori" wydało tę powieść w: 1939, 1940, 1941 i 1942 r. (licząc tylko okres wojny). -
I tą nową cudowną techniką solidarnie podzielili się z polskimi służbami?
-
Tylko warto zadać sobie pytanie, na ile to zastąpienie związane było z wymianą kadr i popleczników Chruszczowa, taki Golicyn twierdził, że wpływy tego ostatniego niezbyt zostały naruszone.
-
Wykorzystanie zwierząt w czasie wojny
secesjonista odpowiedział Dante666 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Dobrze, że nie: "Miss Wojtek" Ja sam uważam, że tego typu użycie tej zwierzęcej postaci nie jest niestosownym. Niedźwiedź przybywając wśród naszych rodaków szybko nabrał pewnych "narodowych przywar", ponoć po ciężkiej robocie też potrafił się napić. A co do personaliów i szarży - też bym się nie czepiał, wreszcie to nie biogram a żołnierze raczej wołali nań: "Wojtek", a nie: "kapralu...". Na plus wytwórców tego napitku trzeba oddać pewną wierność historycznym szczegółom - w piwie ma się znajdować mięta syryjska, zatem wszystko się zgadza. -
Prototypy broni pancernej
secesjonista odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Co do tego planowania to jednak można polemizować: "Sprawę produkcji seryjnej 47 mm działek piechoty wz. 1925 Pocisk pogrzebała ostatecznie konferencja, która odbyła się 9 lutego 1932 r., pod przewodnictwem Szefa Oddziału I Sztabu Głównego gen. bryg. Zamorski. Ustalono na niej wyposażenie armii w działko kalibru 55 mm". /P. Zarzycki "47 mm działko wz. 1925 Pocisk", "Nowa Technika Wojskowa", nr 3, 1997, s. 11// "15 listopada 1937 r. z rozkazu Ministra Spraw Wojskowych zarządzono utworzenie dywizjonu ppanc. w 10 BKZmot. W jego skład, obok 2 szwadronów zmotoryzowanych armat ppanc. 37 mm wz. 36, wszedł pluton specjalny liczący 4 wozy TKD i 2 wozy TKS-D. Wraz z Brygadą TKD uczestniczyły w zajmowaniu Zaolzia" /tamże, s. 16/ "Dalsze losy samobieżnych działek ppanc. TKD nie są znane. O ich użyciu we wrześniu 1939 r. brak wiadomości". /tamże, s. 16/ -
A i nam miło witać Forumowiczkę co to nie ma zamiaru przemycać reklam... nieprawdaż?
-
Plakaty reklamowe z II RP i ogólnie o ówczesnej reklamie
secesjonista odpowiedział Asienka → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Na łamach wielu ówczesnych pism pojawiały się reklamy wyrobów tytoniowych - co samo w sobie nie jest czymś niezwykłym, ciekawsze wydają się kryptoreklamy. Oto np. na łamach "Kobiety Współczesnej" ukazywał się cykl króciutkich opowiastek, które łączył jeden element - papieros. W "Magicznej laseczce" mamy oto taką charakterystykę: "Jest taka magiczan laseczka w tym naszym przeinaczonym nowoczesnym świecie i kązdy z nas może ją mieć, tylko nie każdy umie ocenić jej działanie. Ta sama magiczna laseczka jest naszym przyjacielem najwierniejszym i nigdy nie przestaje nas darzyć łaską swej przyjaźni (...) Ta laseczka rozprasza nasze zdenerwowanie i odpędza troski, ta laseczka rozjasnia nasze myśli i pobudza dar kombinacji. Ta laseczka rozrywa nas w godzinach przymusowej nudy i skraca nam czas w godzinach niespokojnego oczekwiania. Ta laseczka pomaga nam chwilowo odpędzić głód i zastępuje nam deser. Ta laseczka zjednywa nam przyjaciół (...) Zapewne zgadłyście już czem jest ta nieoceniona zaiste magiczna laseczka. - To papieros!". /tamże, nr 36, 8 listopada 1931, s. 10/ A Jadwiga Kiewnarska (ukrywająca się pod pseudonimem "Well") przekonywała do palenia jako... aktu humanitaryzmu: "Ze względu na miłość bliźniego, będącą najkulturalniejszą formą egoizmu, powinno się palić papierosy dobre, takie, które by nie zatruwały innym powietrza i życia. Mamy w Polsce wybór tak obfity i tyle doskonałych gatunków, że wypełnienie tego obowiązku chrześcijańskiego stać się może nawet rozkoszą. Ale jeżeli palenie jest przyjemnością, to niepalenie – wymyślną torturą, niezrozumiałą dla coraz rzadszych osobników, nie znających co to rozkosze zaciągnięcia się wonnym dymem. Po cóż skazywać siebie i bliźnich na tortury? Przecież żyjemy w dobie haseł humanitarnych!”. /"Tempora mutantur", tamże, nr 32, 11 października 1931, s. 11). -
Homoseksualizm w Rzplitej
secesjonista odpowiedział Samuel Łaszcz → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Marcin Paszkowski (znany ze swego tłumaczenia dzieła Aleksandra Gwagnina "Sarmatiae Europae descriptio") postanowił przybliżyć polskiemu czytelnikowi organizację państwa tureckiego i obyczaje jego mieszkańców. W ten sposób powstało dzieło "Dzieje tureckie i utarczki kozackie z Tatary" wydane u Mikołaja Loba w Krakowie w 1615 roku. W księdze pierwszej zawarł, jak głosi podtytuł: "Dzieje tatarskie, kozackie i tureckie. Z doświadczenia, jako inszych wiela ludzi zacnych, tak osobliwie, jednego żołdaka szlachetnego Jakuba Kimikowskiego, który w ręku pogańskich był w niewoli 9 lat i niemało rzeczy godnych wiadomości wybaczył". Kimikowski popadł w niewolę jako szesnastolatek i tam miał być napastowany seksualnie przez pewnego Turka. Oczywiście trudno ocenić wiarygodność tego przekazu, który mógł być próbą negatywnego odmalowania postaci wrażego poganina. "Spahy jednego Bakcyjej, syn swej wolej chciwy, Chciał tam nad nim wykonać umysł niewstydliwy W nieczystości sodomskiej, tak iż go do tego Gwałtem jął przyniewalać, chcąc dokazać swego. On widząc, że się nie mógł inaczej obronić, Dobył noża, pchnął go w brzuch, a w tym się chciał schronić, Ale go na gorącym razie uchwycono I do jego własnego pana przywiedziono".