-
Zawartość
1,783 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez redbaron
-
Ale Napoleon przegrał w momencie, w którym wszedł do Moskwy. I sam dobrze o tym wiedział - to on prosił cara o pokój, a nie odwrotnie. Teraz rozumiesz? Bitwa pod Borodino była z tego, co wiem, nierozstrzygnięta. Obie strony nie zrealizowały swoich planów - Rosjanie nie obronili Moskwy, a Napoleon nie zniszczył armii rosyjskiej. Mylisz poziom taktyczny, z operacyjnym. Na poziomie taktycznym rzeczywiście istotne było opanowanie pola walki. Ale w przypadku operacji parę kilometrów kwadratowych nie ma znaczenia. No, chyba że cała operacja ma na celu zdobycie tych paru km kwadratowych. Nad Sommą jednak zdecydowanie tak nie było.
-
Mocno powiedziane Chodziło mi raczej o to, że prawdziwy przywódca raczej pamiętałby o ludziach, którzy walczyli z nim ramię w ramię. Zresztą "okrągły stół" był zdradą sprawy "Solidarności" - ludzie tacy jak Wałęsa i inni po prostu pozwolili komunistom dalej mieć wpływ na władzę i odgrywać istotną rolę w polityce. To nie jest moim zdaniem bez znaczenia przy analizie czy Wałęsa był TW czy nie.
-
Na Wałęsę są kwity przecież. Ksiazki wprawdzie niewidziałem, ale "plusy dodatnie i plusy ujemne" widziałem. Samo zresztą zachowanie Walęsy, który wręcz bezczelnie twierdził, że to "on walczył, on obalił" o czymś świadczy. Jak można zapominać o całej masie ludzi, którzy cierpieli prześladowania ze strony władz komunistycznych? Wielu z nich miało "wypadki". Poważono się nawet dokonać zamachu na papieża. A komuniści byli tak głupi, żeby nie wpaść na to, że to Wałęsa sam walczy i sam ich obala?
-
Czyli Twoim zdaniem kampanię 1812 r. przegrali Rosjanie? No w końcu Napoleon zajął ogromną ilość terenu z Moskwą włącznie. Zatem według Twojego rozumowania był zwycięzcą? [ Dodano: 2008-11-30, 10:21 ] Co do zwycięstwa operacyjnego, to jeżeli celem operacji było przełamanie frontu, a to się nie udało, to operacja poniosła porażkę, prawda?
-
Wiesz, oni oddali mały kawałek terenu. Porażką jest zdobycie paru kilometrów kwadratowych terenu, jak dwa kraje pchają w jeden mały odcinek frontu (bodaj 70 km szerookści) cały swój potencjał, licząc że wspólnym, potężnym ciosem rozstrzygną wojnę.
-
To tylko hipoteza, ale pozwoliłaby parę spraw wyjaśnić. Np. Wielka Brytania chciała uzależnić swoją zgodę na zjednoczenie Niemiec od zawarcia przez Niemcy traktatu pokojowego za II wojnę światową z Polską. Niemcy byli wręcz przerażeni, ale Polacy odpuścili. Skubiszewski jak podpisywał umowę w sprawie likwidacji roszczeń, to podpisał ją w takim kształcie, że Niemcy mają prawo do tych roszczeń, mimo iż mieć go nie mieli. [szczegółów niestety nie pamiętam] Są zatem pewne poszlaki wskazujące, że może tak być. Zresztą to całkiem logicznie. Zwykłe spalenie tych papierów byłoby wyrzuceniem w ogień niewyobrażalnego majątku... Poza tym przecież Bieruta i całą resztę przywieziono z ZSRR. Nie sądzę, żeby "wielki brat" nie miał swoich ludzi w polskich tajnych służbach. Jeżeli ich miał, to oni już wiedzieli, co trzeba było robić w 1989 r.
-
Oczywiście, z prostego względu, że u nas się nie żyło tak spokojnie w czasie okupacji, jak w Danii. Pomagać Żydom należało, ale potępiać tych, którzy tego nie robili też chyba nie można. Trzeba za to chwalić tych, co to robili.
-
Wałęsa przecież wypożyczył teczkę "Bolka" i oddał wychudzoną trochę to raz. Dwa, że to on obalił rząd Olszewskiego, żeby nie było lustracji. Kwaśniewski i Oleksy mieli dość czasu na wyczyszczenie tych wszystkich materiałów, które mogłyby ich skompromitować. Słyszałęm jednak, że są 3 kopie mikrofilmów ze spalonych teczek - jedna jest w Rosji, druga w Niemczech, a trzecia gdzieś w Polsce. Sądzę, że nie pozostaje to bez wpływu na politykę władz naszego kraju.
-
Woczraj kolega przywiózł mi z Rygi: - S. G. Nelipowicz, Warszawskoje srażenie Oktjabr 1914, Moskwa 2006 -Riszard Boleslawskij [Ryszard Bolesławski], Put ulana. Wospominanija polskogo oficera 1916 - 1918, Moskwa 2006 Razem kosztowały 25 zł, więc nie tak źle Z moim rosyjskim jest tak sobie, ale jak potrzeba przyciśnie, to dam radę.
-
Depresja może nie, ale zmęczenie mnie dopada i senność. Głupio jest ziewać na prowadzonych przez siebie zajęciach, ale czasem nie mogę się powstrzymać. Mam nadzieję, że jak przyjdzie zima, spadnie śnieg i będzie słońce, to się to skończy. No i zima ma tę zaletę, że po niej zaraz jest wiosna
-
Joseph Radetzky najwybitniejszy dowódca Austrii w XIX w.?
redbaron odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Biografie
Musiał być dobry, bo w podeszłym wieku potrafił odnosić zwycięstwa. Nie mniej jednak walczył z Włochami, co też wiele tłumaczy -
Wojna francusko-pruska 1870-71, przebieg i konsekwencje
redbaron odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Bitwy, wojny i kampanie
A u nas w Toruniu to dranie tylko twierdzę zbudowali. :arrow: No i cała koncepcja decydującego rozstrzygnięcia. Dzięki Bogu jednak nie zagościła w historii na dłużej :arrow: No... chyba o zjednoczeniu Niemiec :arrow: Wydaję mi się, że warunki pokoju wojny 1870-1871 przesądziły o tym, że prędzej czy później wybuchnie kolejna wojna między Francją a Niemcami. Zatem konsekwencją wojny 1870-1871 była I wojna światowa. -
Legion Puławski nie miał raczej większego znaczenia. Z tego, co pamiętał był mały, a Rosjanie nie pozwalali na zbyt dużą "polonizację" formacji. Komenda chyba była po rosyjsku, prawda? Co innego z korpusami polskimi - to przecież Korpusy, a nie brygady - wyższy szczebel. To, że nie brały większego udziału w walkach obniżało ich wartość bojową wprawdzie (weterani z Legionów byli górą), ale ich znaczenie polega na tym, że powstały struktury wysokiego szczebla. Całkiem sporo żołnierzy i oficerów przeszło tam przeszkolenie. A powiększający się chaos wewnętrzny w Rosji powodował, że korpusy były o wiele bardziej samodzielne niż "Legion Puławski".
-
Gen. Sikorski - Tragedia na Gibraltarze
redbaron odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polacy na wojennych frontach
Na tym okresie nie znam się zbyt dobrze, ale jeżeli byłb y to tylko wypadek, to dlaczego tajność akt tej sprawy po 60 latach została przedłużona? Pewnie załatwili go w imię lepszej sprawy, by nie dopuścić do rozpadu sojuszu z ZSRR. -
Sądzę, że Mr. Google by Ci na pewno pomógł. Jak Ci się nie chce iść do bilblioteki, to chociaż wikipedię sobie zobacz. A jak Ci się chce, to zobacz: Jaczynowska, Musiał, Stępień, Historia starożytna
-
W II wojnie światowej załogi U-Bootów miały nieporównywalnie trudniej i przez to pewnie nie dali rady pobić. Czytałem, ciekawa jest. Ale jest to tłumaczenie wersji niemieckiej, która była okrojona względem angielskiego oryginału o ile dobrze pamiętam. Ale dobrze, że w ogóle coś na ten temat wyszło
-
Z punktu widzenia strategicznego jak najbardziej Niemcy przegrali - wlaśnie przez utratę dobrych żołnierzy (to miałem na myśli pisząc o sukcesie Ententy w walce na wyczerpanie), pod względem operacyjnym jednak moim zdaniem bitwa zakończyła się zwycięstwem Niemców - utracili w sumie tylko kawałek terenu, nie zostali rozbici ani ich front nie został przerwany. Oczywiście znaczenie strategiczne bitwy jest ważniejsze. Falkenhayn, to oberwał głównie za Verdun no i za Rumunię (kropla goryczy, która przeważyła szalę). Choć Somma niewątpliwie też się do tego przyczyniła. W każdym razie Falkenhayn miał okazję się zemścić na Rumunach jako dowódca 9 Armii
-
Spokojnie, straty w zabitych były wielokrotnie mniejsze niż milion. Pod Verdun (tu mam dane ) łączne straty wyniosły ponad 700 000, a zabitych było w tym niecałe 100 000 - większość to ranni. W Niemczech 75% rannych wracało na front. Bitwa nad Sommą w żaden sposób nie zakończyła się w żaden sposób zwycięstwem Brytyjczyków, a już na pewno nie wielkim. Niemcy oddali troche terenu, ale biorąc pod uwagę ambitne plany Ententy i potencjał sił i środków jaki użyli, to jednak zwycięstwo jest po stronie niemieckiej. Choć należy też pamiętać, że Niemcy mieli znacznie mniej ludzkich rezerw, toteż przy mniej więcej równych stratach państwa Ententy odniosły skuces w walce na wyczerpanie.
-
Z tym "Der Weltkrieg" to sądzę, że początkowo zamierzali zrobić coś ogromnego ogromnego, a potem połapali się, że to przesada i dlatego tak skrócili. Ale fakt, marsz nad Marnę to wielki 3 tom, a Marna to wielki 4 tom. Z kolei rok 1918 na wszystkich frontach poza zachodnim jest w tomie 13, a rok 1918 jest w tomie 14. Początkowo planowali na to 3 tomy, ale koniec wojny wymusił przyspieszenie prac (tom 13 - 1942 r., a tom 14 - 1944 r., ale druk chyba 1956).
-
Też zagłosowałem za Marną. Nigdy później Niemcy nie byli bliżej zwycięstwa niż właśnie nad Marną.
-
PRL - "bękart" endecji
redbaron odpowiedział marcin29 → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Oczywiście, że postawa społeczeństwa była popierająca, niechęć do Żydów była, pewnie ze względu na ich neutralny sposunek do polskiej państwowości i sympatie prokomunistyczne. Oczywiście nie u wszystkich Żydów, ale jednak sporej części. Odnośnie Jedwabnego, to wydaję mi się, że spraw nie jest do końca taka jasna. Nie wiadomo ilu zamordowano (nie zgodzono się na ekshumację przecież), nie jest do końca jasne jak to wyglądało - Niemcy zdaje sie maczali w tym palce, a Żydzi wcześniej zdaje się zbyt dobrze zaaklimatyzowali się w nowej, sowieckiej rzeczywistości, co z pewnością budziło niechęć i mogło budzić chęć zemsty, do której okazja przyszła w 1941 r. -
Sądzę, że parę zdań to się nawet w Wikipedii znajduje. Poczytaj sobie też: Pajewski Janusz, Pierwsza wojna światowa [różne wydania są] Dąbrowski Jan, Wielka wojna, Warszawa 1937 Czy choćby zobacz w Piekałkiewicz Janusz, Kalendarium wydarzeń I wojny światowej czy jakoś tak.
-
Kabisch w swojej książce (stron nie pamiętam) też sugerował, że Falkenhayn z księciem Wilhelmem się nie dogadał w kwestii intencji ataku na Verdun. Dziwne jednak, żeby nie dogadał się z Schmidt von Knobelsdofem - ten ostatni przecież był wielkim zwolennikiem kontynuowania operacji. Jest taka możliwość, że Knobelsdorf skłamał, bądź napisał jedynie półprawdę - zwłaszcza, że notatki Loßberga (Meine Tätigkeit im Weltkriege, s. 205-207) wskazują wyrażnie na to, że Falkenhayn chciał zmierzyć się z siłami głównymi Francuzów pod Verdun. Fakt, gdyby chciał szybko zdobyć twierdzę, to zależałoby mu na tym, żeby te siły główne były gdzie indziej. Zwróć uwagę, że treść "Memoriału Bożonarodzeniowego" [w moim nieudolnym tłumaczeniu ciężkiego stylu Falkenhayna] Odzwierciedla to, jak te działania wyglądały -to jest czasowe zmniejszenie nacisku i czasowe jego zwiększenie. CZyli ex post usprawiedliwiał swoje postępowanie. Chciałbym dość do jakiegoś podsumowania tej problematyki i mam nadzieję, że mi pomożecie (Krzysztof - liczę na Ciebie ), zanim moje wypocinki trafią ostatecznie na papier. Myślałem o tym wczoraj i doszedłem do wniosku, że Falkenhayn chciał ściągnąć pod Verdun francuskie rezerwy, może chciał by zostały zaangażowane w walce i ewentualnie zajęły się kontratakami, które przyniosłyby im poważne straty. Nie mniej jednak z notatek Loßberga, potwierdzonych wspomnieniami Einema (kurcze, czy ktoś z obecnych na spotkaniu z 11 lutego też jeszcze napisał wspomnienia?) wynika, że Falkenhayn chciał kontynuować operację w innych miejscach. Trzymał przecież kilkukrotnie większe rezerwy niż siły zaangażowane pod Verdun. Zresztą Falkenhayn nazkazał nawet w 1916 r. przygotowanie przy każdej armii projektu operacji przełamującej linie nieprzyjaciela. W marcu 1915 r. sformował do tego celu nawet sztab 11 Armii, która początkowo miała uderzać na zachodzie. Jej szef sztabu, "mój" Seeckt prowadził całkiem szczegółowe studium przełamania frontu - właśnie na zlecenie Falkenhayna. Czyli reasumując moja wizja planu Falkenhayna jest taka: - faza I - uderzenie pod Verdun i zagrożenie zdobycia twierdzy - faza II - koncentracja francuskich odwodów i zaangażowanie (zużycie) ich w walkach - faza III - uderzenie na innym odcinku frontu Co o tym sądzicie? [ Dodano: 2008-11-23, 18:50 ] Natomiast książę Wilhelm w swoich wspomnieniach pisze, że nieokoiło go wspominane przez Falkenhayna "wykrwawienie" i postanowił opanować szybko Verdun. ALem oże to wynikać z chęci zrzucenia winy na Falkenhayna. Tj. on chciał zrobić rzeź, a ja chciałem opanować twierdzę.
-
Dziś znalazłem cytat z dziennika generała von Einema - streszczenie tego, co powiedział mu Loßberg po spotkaniu szefów sztabów w lutym 1916 r. z Falkenhaynem: Sam Loßberg w swoich wspomnieniach też o tym pisał: Tu jest argument na zadanie strat - że niekorzystne byloby, gdyby oddali twierdzę. Ale miały być inne ataki niemieckie. Zatem co chciał osiągnąć pod Verdun? Według "Der Weltkrieg 1914 bis 1918, T. 10, s. 58 - fragment rozkazu 5 Armii: Generał Schmidt von Knobelsdorf, w liście do Hermanna Ziese-Beringera [H. Ziese-Beringer, Der einsame Feldherr...] napisał, że otrzymał ustny rozkaz [qoute] zdobycia twierdzy jak najszybszym sposobem Generał Kabisch w swojej książce "Verdun 1916" [nie pamiętam strony] analizując rozkazy 5 Armii stwierdził, że miały one na celu szybkie opanowanie Verdun. "Memoriał Bożonarodzeniowy" jest fikcją, ale co chciał Falkenhayn osiągnąć pod Verdun nie jest jasne. Rozumiem, że nie przełamanie. Ale raczej nie rzeźnię, jaka z tego ostatecznie wyszła. Petain miał teorię, że Falkenhayn chciał związać francuskie odwody na prawym brzegu i je odciąć uderzeniem na lewy brzeg. Tylko, że Falkenhayn nie chciał większych sił na lewy brzeg posyłać.
-
Ekhm odezwa była w sierpniu 1914 r. a akt w listopadzie 1916 r. Reakcją cara na akt było bodaj orędzie noworoczne 1917 r. Dokładnie nie pamiętam, bo sprawą polską w I wojnie światowej się nie zajmuję.