-
Zawartość
1,783 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez redbaron
-
Schlieffen opracował swój plan [o ile był to plan] w 1905 r., czyli PRZED powiększeniem sił niemieckich o dwa kolejne korpusy (XX i XXI, powstałe w 1912 r.). Zatem w 1905 r. jego "plan" był niewykonalny zupełnie. To nie jest filozofia wyliczyć ile wojska potrzeba do wykonania zadania i potem ułożyć do tego plan według zegarka. Problemem jest ułożyć taki plan wychodząc od dostępnych sił, a nie potrzeb, jak zrobił to Schlieffen Co do niezrozumiałego fragmentu: Wpuścić Francuzów w pobliże Renu, a następnie skręcić jak najszybciej prawą flanką na południe idąć na przykład przez Reims - Troyes - Dijion, osłaniając się od Brytyjczyków i Paryża. Wykończyć odciętych (o ile by się udało ich odciąć) i w drugim etapie operacji zdobyć Paryż, zepchnąć Brytyjczyków do morza i pomaszerować wgłąb Francji.
-
Dokładnie, że nie zaryzykował wpuszczenia Francuzów w pułapkę i wzmocnił lewe skrzydło. Nie wiadomo oczywiście, co by to dało, ale sądzę, że mogło przynieść nieco lepszy efekt. Nie tylko reagował zbyt wolno, ale też nie miał zbyt wielkiego pojęcia, co się dzieje. Wysyłanie pełnomocnika w stopniu (pod)pułkownika [nie pamiętam dokładnie] z wszelkimi uprawnieniami jest wręcz chore. W ostatecznym rozrachunku to ocena tego człowieka zadecydowała o odwrocie. Choć to też może być taki "kreowany" obraz po wojnie. Trzeba by kiedyś dokładniej to przebadać
-
Wiesz, skracać musiał akurat w tym miejscu, gdzie mu zabrakło wojska chyba. Co do Tannenbergu, to nie przesadzaj - już we wrześniu trzeba było stawić czoła REnnenkampfowi, a potem jeszcze Rosjanie wystawili 10 Armię. Poza tym Austriacy nie dawali Niemcom czasu - trzeba było pomyśleć o ochronie Śląska. Samo zajęcie Paryża nic by nie dało. Zresztą to wielkie miasto - jego okupowanie pochłonęłoby spore siły pewnie. A samo zdobycie nie wiele by dało. PRzecież w 1940 r. kampania się nie zakończyła po jego zdobyciu. A zobacz o ile mniejszą motywację do walki mieli wtedy Francuzi. Jedyne, co można było zrobić, to spróbować zniszczyć siły francuskie w Alzacji i Lotaryngii płytkim manewrem ostrzydlającym, a potem dopiero próbować iść wgłąb Francji. Tu jednak znów zahaczamy o historię alternatywną. Adam1234 Tyle, że plan Schlieffena nie był arcydziełem! Ja też mogę Ci napisać doskonały plan pokonania Niemiec czy Białorusi. Wyliczę potrzebne do tego jednostki coś podkoloryzuję i będzie. Tyle, że problem polega na ułożeniu skutecznego planu dla sił, które SIĘ MA a nie dla tych, które CHCIAŁOBY SIĘ MIEĆ Dlatego doskonałość planu Schlieffena JEST MITEM
-
Hmm Lu Tzy patrząc na Twój sposób na filmy z Bondem, to rzeczywiście można się do nich przekonać. Ja popełniłem ten błąd, że brałem to wszystko na poważnie i mnie to drażniło. Co zresztą oczywiste chyba jest przy braniu tego na poważnie. Filmów widziałem też niewiele - te, co leciały kiedyś w telewizji, a od 3 lat nie mam telewizora, więc prawie wcale nie oglądam (no, chyba, że się trafi w autokarze jadącym do Niemiec, ale za często też nie jeżdżę).
-
dzionga nie musi mieć kompetencji, ważne, że ma poglądy odpowiadające promującemu go środowisku. Tak już ten świat jest zbudowany... Co do Kurasia, to walcząc z "utrwalaczami władzy ludowej" czyli sowieckimi kolaborantami jakbym ich określił, wielu osobom się naraził. Zresztą nie on jeden przecież. Tymczasem kontynuowanie walki po 1945 r. z nowym, o wiele potężniejszym okupantem, przy obojętności całego świata, było prawdziwym bohaterstwem i poświęceniem się dla Ojczyzny.
-
Przepraszam, że odpowiadam sam sobie, ale postu FSO nie było, jak zaczynałem pisać FSO To akurat była zaleta tego planu. To, że przewidywał użycie sił będących w dyspozycji. Chciałbyś jako Wódz Naczelny dowodzić siłami, które w 1/3 byłyby tylko na papierze?
-
Tyle, że już 27 sierpnia skrócono zasięg kleszczy - wini się za to Moltkego, ale skoro miał 6 korpusów mniej, to nic dziwnego, że zabrakło mu sił i musiał skracać. W wyniku tego von Kluck skręcił na południe przed Paryżem i zostawił sobie tę potężną twierdzę i węzeł kolejowy na praktycznie nie bronionej flance. Gdy skoncentrowała się tam francuska 6 Armia, to musiał rozkazać marsz na nią - żołnierze musieli maszerować 60 km i potem wejść do walki. Wygrałby, ale niestety powstała 40 km luka do 2 Armii i w nią zaczęły wchodzić wojska nieprzyjaciela.
-
Tylko, że na początku września w rejonie Paryża pojawiła się 6 Armia francuska - machina mobilizacyjna ją wytworzyła. Dlatego Kluck zrobił dziurę we froncie, bo się na nią rzucił. Chciał zrobić coś jak Tannenberg, ale to nie z Francuzami i Brytyjczykami - natychmiast sytuację wykorzystali. Niewątpliwie wpuszczenie Francuzów nad Ren wywołałoby ciekawą sytuację operacyjną, ale to już gdyologia a nie fakty
-
Schlieffen założył, że Francuzi uderzą na Alzację i Lotaryngię ze względów politycznych. On chciał ich tam wciągnąć i wykonać potężne oskrzydlenie jednym ramieniem. Gdyby Moltke zaryzykował utratę tych terenów, to może by się to udało. Ale Krzysztof pisał, że i tak korki się robiły na prawej flance. Wiesz, korpus tworzył ogromną kolumnę: 25 km na jednostki bojowe i 17 km na tabory. Liczba dróg i ich przepustowość jest ograniczona.
-
Lu Tzy Masz rację, Dom to rodzina - bez mojej żony i córeczki to nic innego, jak tylko gołe ściany. Krótko po ślubie mieszkaliśmy w hotelu robotniczym ze wspólnym prysznicem w piwnicy - i byliśmy szczęśliwi nawet tam, bo wspólnie tworzyliśmy Dom. Teraz mamy awans psołeczny, bo mieszkamy w hotelu asystenckim W każdym razie ja Święta spędzę na wsi u moich teściów - z daleka od Internetu. Zatem już teraz przyłączam się do życzeń dla wszystkich Forumowiczów i wirtualnie łamię się opłatkiem.
-
Plan Moltkego był realistyczny, bo zakładał użycie tego, co rzeczywiście było dostępne. Co do dojścia nad Marnę, do Francuzi bardzo pomogli Niemcom. Jest tu na forum wątek o Planie XVII - obowiązującym wówczas we Francji. Natarcie na wszystkich odcinkach granicy, które zaowocowało krwawymi bitwami spotkaniowymi właśnie na granicy niemiecko-francuskiej, gdzie były główne siły francuskie. Główne siły niemieckie zaś w tym czasie przekraczały granicę belgijsko-francuską. Na swej drodze mieli tylko Brytytyjski Korpus Ekspedycyjny i 5 Armię generała Lanrezaca, o ile dobrze pamiętam.
-
Swoją drogą nie dziwi fakt, że krytyka "Ognia" wyszła spod pióra środowiska "Gazety Wyborczej". Owszem należy wskazać, że popelniał błędy, jeżeli są na to jakieś mocne dowody. Słowacy zresztą kolaborowali z Niemcami i w 1939 r. uderzyli na Polskę (choć podobno zajmowali tylko to, co Polacy opuścili), zatem nie miał zapewne powodu do darzenia ich sympatią. Nie mniej jednak walczył z sowiecką okupacją Polski i to moim zdaniem czyni z niego bohatera. Nie bez skazy, ale jednak bohatera.
-
Krzysztofem nie jestem, ale się wypowiem Problem polegał na tym, że oryginalny Plan Schlieffena (o ile istniał), zakładał użycie większej liczby wojsk, niż Niemcy mieli w trakcie jego powstawania. Był zatem pewnego rodzaju fikcją. Moltke musiał z tej fikcji zrobić coś, co dało radę wykonać. Nie udało się, to teraz wszyscy [łącznie ze mną do niedawna jeszcze] zaczęli zrzucać winę na Moltkego, że namieszał niepotrzebnie, bo gdyby wykonał Plan Schlieffena, to Niemcy by wygrali. Ale jak miał go wykonać, skoro plan przewidywał użycie jendostek, które nieistniały??? Zatem Adamie nie było żadnej kropki nad i do postawienia. To jest tylko efekt wynalezienia kozła ofiarnego przez niemiecką historiografię okresu międzywojennego.
-
Rok 1945. Wyzwolenie czy zniewolenie Europy Środkowo-Wschodniej?
redbaron odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog artykułów historycznych użytkowników
Odnosząc sie zatem do innych kwestii niż dyskusja o wyzwalaniu. Przyznam, że czytałem dość pobieżnie i tylko sprawy polskie. Przy opisie TRJN podkreśliłbym błędną decyzję Mikołajczyka, jaką było niewątpliwie wzięcie udziału tym "rządzie". Zgadzając się udział w nim dawał legitymizację nowej władzy. W ten sposób komunistyczna propaganda mogła głosić, że jest to prawdziwy rząd z udziałem emigracji. Odmowa za wiele by nie zmieniła zapewne, nie mniej jednak była moim zdaniem dużo lepszym rozwiązaniem. Co do pogromu kieleckiego. Chyba warto by wspomnieć o tym, że mogła to być prowokacja NKWD. Sowieci wiele na tym zyskali - odwrócenie uwagi od referendum, konflikt między Polakami a Żydami - również w łonie partii. -
Rok 1945. Wyzwolenie czy zniewolenie Europy Środkowo-Wschodniej?
redbaron odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog artykułów historycznych użytkowników
No słyszałem, że chyba robili, ale głowy nie dam To już mocne słowa są. Chyba każdy wie, że Stalin dał Niemcom czas na rozwalenie Warszawy. Owszem, było to zrobione rękami niemieckimi, ale to sowieci na to pozwolili. Dlatego są temu tak samo winni, jak Niemcy. I nie sądzę, żeby Warszawiacy myśleli inaczej. Ci rozsądni przynajmniej. -
Z tego, co pamiętam to Rudel nie dostał się do niewoli, ale jej uniknął po lądowaniu na wrogim terytorium. Miał sporą motywację, bo przełynął Dniepr. Gdyby dostał się do niewoli, to raczej nie miałby zbyt wiele życia przed sobą. Dlatego poleciał poddać się Amerykanom, bo im się nie naraził. Szczęście miał, bo o ile dobrze pamiętam odbył 2530 lotów bojowych. Nogę jednak stracił. // FSO - posta przenioslem bo "Rudela mamy" pozdr
-
Rok 1945. Wyzwolenie czy zniewolenie Europy Środkowo-Wschodniej?
redbaron odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog artykułów historycznych użytkowników
TEż jestem z Pomorza i z rozmów ze starszymi członkami rodziny, z legend krążących po Toruniu, to raczej na wyzwolenie to nie wyglądało. Podobno w Chełmży Sowieci wycięli więcej ludzi niż Niemcy przez całą okupację. Przecież te ziemie były wcielone do Rzeszy, toteż żołnierze sowieccy je raczej zdobywali, niż wyzwalali. Masowe gwałty i odbieranie zegarków, rowerów itp. NKWD, to akurat porządek robiło - w Toruniu podobno rozwalili całkiem sporą grupę żołnierzy, która dopuściła się gwałtu zbiorowego. Rozwalili każdego ze spuszczonymi portkami i pojechali dalej. Nie twierdzę przez powyższe zdania, że okupacja niemiecka była łagodna czy coś w tym rodzaju. Przytoczone powyżej przykłady mają tylko pokazać, że o wyzwoleniu nie może być mowy. -
Tutaj są również kolorowe zdjęcia z I wojny światowej, w większości inne od prezentowanych w linku powyżej. Wrażenie robią niesamowite! http://fishki.net/comment.php?id=15576
-
Osobiście nie znoszę filmów z Bondem. Ostatecznie mnie do nich zniechęcił "Tomorrow never dies", gdzie ktoś dusi Bonda linką siedząc na tylnym siedzeniu jakiegoś Miga, Bond go katapultuje i mu głowy nie urywa. Stwierdziłęm dość.
-
Jak podtrzymywano powstańców na duchu?
redbaron odpowiedział dzionga → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Nie zajmowałem się jeszcze badaniami nad psychiką żołnierza w trakcie walki. O ile powstańcy nie wątpliwie mieli nieco inną motywację do walki niż Jünger, to wydaje mi się, że ludzkie reakcje na ogień i stal, jakim bombarduje strona przeciwna są podobne. A jedynie poziom motywacji pozwala je przezwyciężać. Ale jak mówiłem nigdy się w to nie zgłębiałem, choć wydaje się to być całkiem ciekawym, ale trudnym do zbadania, zagadnieniem. Przepraszam, bo lekki offtopic zrobiłem -
Jak podtrzymywano powstańców na duchu?
redbaron odpowiedział dzionga → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Skoro tak, to jeszcze coś wysmażę Były prowadzone badania nad motywacją żołnierzy do walki. Według mojego znajomego, który między innnymi o tym właśnie pisze, istnieje teoria, że żołnierze rzuceni na front walczą głównie dla swoich kolegów, tzn. w ich obronie. Cel patriotyczny zaś pełni funkcję poboczną, jednak również niezbędną, gdyż sama lojalność wobec kolegów nie wystarczy. To jest jednak tylko teoria, ja sam nic na ten temat nie czytałem, choć może w wakację wezmę Kampf als inneres Erlebnis ["Walka jako przeżycie wewnętrzne"] Ernsta Jüngera. On walczył wprawdzie w I wojnie światowej, sądzę jednak że mechanizmy psychologiczne działają tak samo. Wracając do kwestii podtrzymywania na duchu: widok dzielnych sanitariuszek i kurierek czy dzieci dostarczał poważnej motywacji do walki. Tak samo, jak i cel patriotyczny - poczucie ostatniej możliwości przywrócenia Polsce niepodległości. Choć trzeba by się zastanowić nad tym, na ile powstańcy byli świadomi tego, co Stalin dla Polski szykuje... -
Jak podtrzymywano powstańców na duchu?
redbaron odpowiedział dzionga → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Była przecież powstańcza radiostacja, o ile dobrze pamiętam. Zresztą ludzie, którzy zdecydowali się wystąpić zbrojnie musieli mieć na starcie wysokie morale i wiarę w słuszność swojej sprawy. To chyba było decydującym czynnikiem podtrzymującym ich na duchu. Potem już nie było odwrotu i motywacji do walki mógł dodawać również strach przed dostaniem się do niewoli. Wybaczcie mi te ogólniki, ale na tym okresie znam się średnio niestety. -
CZytałem tylko fragmenty przed maturą - 10 lat temu. Czytało się całkiem nieźle - przynajmniej takie odniosłem wówczas wrażenie. Ceną za gladkość stylu jest chyba mniej konkretów, co wydaje mi się jest bardzo istotne przy pracy tego typu. Ja osobiście nie czytuję takich cegieł, co najwyżej zaglądam do nich, jak czegoś chciałbym się dowiedzieć. Może dlatego Europa nie spełniła moich oczekiwań w dostatecznym stopniu? Ucząc się na egzaminy na studia do niej chyba nawet nie zaglądałem. Książka jednak moim skromnym zdaniem była i jest zbyt przereklamowana, jak wszystkie prace tego autora. Co do poprawności merytorycznej, to nie jestem w stanie poddać jej całej rzeczowej analizie, jedynie parę fragmentów z "mojej" działki. Biorąc pod uwagę jednak inne publikacje tego autora, także i w niej znalazło się zapewne całkiem sporo błędów.
-
Podkreślę jeszcze raz. Mój stosunek do PRL jest jednoznacznie NEGATYWNY Z drugiej jednak strony nie uważam sszpiegowania dla AMerykanów za bohaterstwo. Sądzę, że kwestia uznania Kuklińskiego za bohatera bądź nie jest również związana z pojmowaniem honoru i wagi składanej przysięgi. Amerykanie w razie konfliktu z ZSRR zamierzali obrzucić linię Wisły atomówkami, żeby odciąć wojska sowieckie w Niemczech i Polsce od mobilizowanego rzutu w głębi ZSRR. Nie zapominajcie o tym, jeżeli upatrujecie w nich naszych wybawicieli. [edycja] Zreszt do pełnej oveny tej postaci konieczne byłoby zobaczenie PEŁNEJ dokumentacji tej sprawy. Co zawierały jego raporty, jakie wnioski wyciągali z tego Amerykanie oraz co robiły władze PRLu i sowieci, gdy dowiedzieli się o przeciekach. Bez tej wiedzy możemy sobie tylko gdybać.
-
Z "Grunwaldu" widziałem tylko fragmenty puszczane kiedyśtam w Teleekspresie. Przyznam szczerze, że bezładna masa biegnących na siebie "rycerzy" zrobiła na mnie średnie wrażenie. Większość walczących jest bez koni, prawda? Jeżeli tak, to średnio to pasuje do bitwy, w której najprawdopodobniej nie było piechoty...