Skocz do zawartości

redbaron

Moderator
  • Zawartość

    1,783
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez redbaron

  1. Gdzie, co, za ile?

    A ja właśnie dostałem do łapek projekt niemieckiego regulaminu strzelania artylerii z marca 1943 r. (część I) [H.Dv. 200/6: Entwurf. Ausbildungsvorschrift für die Artillerie, Heft 6: Schießvorschrift, Teil I] i mam cały zeszyt 6 :wink: do tego mam jeszcze zeszyt 5, jeden wolumin [jest ich pewnie z 5, nie wiem dokładnie] zeszytu 2. Koszt aktualnego nabytku to circa 100 zł - przez ten słaby kurs złotego.
  2. Kawaleria

    Krzysztofie, chciałem Twoją tezę obalić, wziąłem niemiecki [bawarski] regulamin wyszkolenia kawalerii, otwieram na rozdziale bój, a tam niestety [dla mnie] jak z powieści fantasy [tak samo realne :wink: ]: Dalej już trochę bardziej realnie O ile dywizja kawalerii w 1914 r. była zbyt słaba, to jednak w pierwszych latach po wojnie projektowane przez Niemców dywizje kawalerii - jako Dywizja kawalerii współczesnej armii były już odpowiednio wzmocnione: - 3 brygady kawalerii (każda po 2 pułki: pododdział łączności, 2 działa kawalerii [odpowiednik dział piechoty], 12 ckm i 4 szwadrony) - ewentualnie przydzielony batalio piechoty (czasem na samochodach) - batalion kolarzy (2 lekkie moździerze zmot, 6 ckmów - zmot i 3 kompanie kolarzy) - konny oddział karabniów maszynowych (36 ckm) - Oddział samochodów pancernych (6 sztuk) - pułk artylerii (dywizjon artylerii konnej - armaty polowe; dywizjon zmotoryzowany - 2 baterie haubic 10,5 cm i 1 bateria armat 10 cm, dywizjon plot - zmotoryzowany - 3 baterie (2 75 mm i 1 88 mm) - eskadra obserwacyjna (12 samolotów) - oddział łącnzności - oddział pionierow - tabory Myślę, że spokojnie nadaje sie do prowadzenia działań opóźniających, o których pisałem wcześniej.
  3. GEneralnie wniosek prosty chyba się nasuwa - obie bitwy były zwycięstwami taktycznymi, co jednak nie wystarczyło do sukcesu w ałęj kampanii. Nie zostały wyzyskane operacyjnie. Zresztą po co Francuzi tego samego dnia toczyli bitwy z obydwoma zgrupowaniami nieprzyjacielskimi jednocześnie? To przecież wbrew zasadzie ekonomii sił, no nie? Co do Ney'a, to ja go też podziwiam za odwagę itp., ale historia dostarcza wielu przykładów, że oficer osobiście odważny, świetny dowódca pułku [choćby Nivelle z mojej pułki - zrobił nad Marną mniej więcej to, co Bem pod Ostrołęką] będzie dobrym dowódcą jakiegoś zgrupowania operacyjnego. No i Ney nim właśnie nie był. Grouchy zaś, z tego co pamiętam, to najlepiej spisał się w tej kampanii, jak już było po wszystkim. Miał za długą rozgrzewkę niestety :wink:
  4. Kawaleria

    Niekoniecznie. Jest konflikt specyficzny - rozległy teren, duże nasycenie bronią maszynową i... ogromna rola kawalerii. Chodzi oczywiście o wojnę domową w Rosji oraz o wojnę polsko bolszewicką. Nie tylko słynna I Armia Konna, ale też III Korpus Kawalerii odgrywały istotną rolę w tych działaniach. Owszem, kawaleria straciła na początku XX wieku (już wcześniej, ale tu o tym okresie mówimy) rolę przełamującą, nikt jej jednak nie pozbawił roli manewrującej. Kawaleria działająca na skrzydle, poruszająca się konno i walcząca pieszo mogła moim zdaniem odegrać istotną rolę we Francji w 1914 r. czy w Prusach Wschodnich w 1914 r. [niemiecka odegrała, osłaniając główne siły 8 Armii przed Rennenkampfem - mam na myśli rosyjską]. Tyle, że w pierwszym przypadku była rozproszona i użyta w miejscu, w którym nie miała przestrzeni dla wykazania swoich zalet, w drugim zaś była źle dowodzona.
  5. Najlepsza kampania

    Zaznaczyłem, bo to bardzo istotna sprawa jest. Ciekawe zagadnienie teoretyczne, przewijające się przez szereg bitew. Wyszło na przykład w kampanii wschodniopruskiej 1914 r., ale nie wyszło Napoleonowi w czasie kampanii 1815 r., kiedy mu się nie udało zabopiec połączeniu Blüchera z Wellingtonem.
  6. Najlepsza kampania

    W pełni zgadzam się z Adamem1234 kampania 1814 r. bije wszystkie inne na głowę. Zauważcie, że Napoleon po klęskach w zasadzie słabymi siłami był w stanie - działając z położenia środkowego - tłuc silniejszych od siebie przeciwników. Ta kampania to majstersztyk w jego wykonaniu. OWszem przegrał, ale zrobił chyba co tylko można b←ło zrobić w takiej sytuacji.
  7. Kawaleria

    ZA Charakterystyka niemieckiego projektu regulaminu kawalerji z r. 1923, Warszawa 1925: Z tego mniej więcej wynika, co Niemcy zamierzali robić z kawalerią - bądź co bądź w oparciu o doświadczenia wojenne PWS. W warunkach wojny manewrowej każda ruchliwośc się przydaje. A kawaleria - w realiach dwudziestolecia międzywojennego - była ruchliwa, nie przywiązana do dróg. I to miało stanowić jej siłę. Owszem przy spieszaniu jej siła malała o 1/3 ze wzgleðu na pozostawianie koniowodnych. Idealnie nadawała się jednak do prowadzenia walk opóźniających - także przeciwko Francji.
  8. Kawaleria

    Jeżeli chodzi o to, do czego kawaleria się nadawała, to na powstawie regulaminu międzywojennego tej broni (z 1923 r. i jeszcze jakiś innych dokumentów, które widziałem) można uznać, że Niemcy wówczas widziałem, że zamierzano jej używać przede wszystkim do prowadzenia walk opóźniających i osłonowych. Do tego celu nadawała się przecież nieźle ze swoją ruchliwością. Zamierzano tylko dodać jej dość dużo lekkich karabinów maszynowych (zakazane były traktatem wersalskim w tej broni). Co do przełamań kawalerii, to w bitiwe pod Megiddo dali czadu. Ale to było przeciwko Turkom, więc też nie do końca oddaje realia, bo turecka armia była bardzo specyficzna.
  9. Speedy - jesteś niesamowity :wink: Ja czytałem tylko "Ehrenbuch der Deutschen Feldartillerie" i Schwartego (Militaerische Lehren des Grossen Krieges) i tam nie było nic o armatach ppanc 3,7 cm. Ciekawy trop, będę musiał nim podążyć. A może to były jakieś adoptowane plotki? Bo tak było z armatą 2 cm Beckera (z której później rozwinęły się słynne Oerlikony). Interesujące jest, że Niemcy skończyli I wojnę światową z armatami ppanc 3,7 cm i z tym samym kalibrem zaczęli drugą. Oczywiście były to dwa różne działa i to drugowojenne miało pewnie znacznie większą siłę przebicia. Nie mniej jednak dlaczego nie próbowali większego kalibru, przecież czołgi poczyniły ogromne postępy w dwudziestoleciu.
  10. Tannenberg 1914 r.

    Jeżeli masz na myśli ofensywę październikową Hindenburga, to w Bellonie z 1926 r. (nie pamiętam niestety tomu) jest artykuł Narbuta Łuczyńskiego na ten temat. Jest też rosyjska książeczka coś a la Osprey, ale przypisy z archiwum, tylko tytułu nie pamiętam - może Warszawskoje Srażenije czy jakoś tak.
  11. Zagłosowałem na Piłsudskiego, bo na nim personalnie spoczywałą odpowiedzialność za prowadzenie bitwy, toteż jemu należy się chwała. Szef sztabu niestety ma tego pecha, że pozostaje w cieniu dowódcy - pomyślcie o znanych Wam dowódcach armii i pomyślcie czy znacie ich szefów sztabów. "Oficerowie sztabu nie mają nazwisk", prawda? To cytat z Seeckta, który sam był sztabowcem. Co do Weyganda, to jest to mocno wątpliwe. Po doświadczeniach I wojny światowej raczej nie byli zdolni do wymyślenia takiego manewru. Francuzi działali materiałem - powolnie i systematycznie. Taki manewr był dla nich za śmiały. Pamiętajcie, że jeszcze w czasie wojny indochińskiej zrzucili spadochroniarzy na tyłach wroga, żeby... się okopali... i to w dolinie... oddając wzgórza wrogowi.
  12. Tannenberg 1914 r.

    Wiem, Zawadzki, Pawlik [bodaj oprócz Lwowa napisał jeszcze "Bitwa konna pod Jarosławicami"]. Prace cenne i dobre, ale na ich miejsce powinno powstać coś nowego na tym poziomie - z uwzględnieniem całej literatury. Szczęściarz Mam reprint, który dopadłem przed rokiem, OULK ściągnąłem, więc z chęcią podejmę wyzwanie
  13. Tannenberg 1914 r.

    Ok, czyli tłumacz zawalił mocno. Ciekawe skąd go wytrzasnęli? Co do cyrylicy, to sądzę, że przez 8 lat miał czas, by się trochę poduczyć, albo chociaż znaleźć kogoś, kto by to zrobił. S. Czerep miał o ile pamiętam przynajmniej zbiór dokumentów dotyczącej operacji Brusiłowa w bibliografii. Zresztą znalezienie literatury rosyjskiej jest trudniejsze, niż zachodniej - przynajmniej dla mnie. Oczywiście, że to jest inna liga. Chodziło mi o coś innego nieco. tj. habek Szlanty spełnia moim zdaniem dobrze postawione przed nim zadanie - tj. przedstawienia tego w sposób popularno-naukowy. Showalter zaś aspiruje do bycia autorem "ultimate" - czyli jak rozumiem ostatecznej i wyczerpującej temat - książki o bitwie pod Tannenbergiem. I od tego celu jest IMHO baaaardzo daleko...
  14. Andreasie słyszałeś coś o różnicach między Tankabwehrgewehr a TuF Gewehr - czyli Tank und Fliegergewehr? Niemcy wykazywali w swoich spisach nielegalnego uzbrojenia te dwa typy oddzielnie.
  15. Poprzednie posty przeniosłem do dyskusji o ręcznej broni przeciwpancernej: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=5695 W tym wątku chciałbym podyskutrować o broni zespołowej, jak TuF MG, Becker Maschinenkanone, Infanterie Geschutz itp.
  16. Tannenberg 1914 r.

    Gregski ja też mam tę książkę - autorem jest Dennis Showalter. Niestety mnie książka nie zachwyciła. Jak ktoś chce poznać moje zdanie na jej temat to zapraszam do "Przeglądu Historyczno-Wojskowego" z 2005 r. nr 3, s. 197-205. W skrócie: - brak zrozumienia u autora dla tego, co to jest tradycja wojskowa i skąd się brały nowe pułki - we wstępie ostro krytykuje pracę Theobalda von Schäfera, z której potem ostro korzysta (bodaj 18% przypisów w opisie walk) - moim zdaniem całę rozważania wstępne są niepotrzebne - po bitwie daje jeszcze jakiś krótki i pełen błędów tego, co było dalej aż do Gorlic - niepotrzebne - facet pisał to niby 8 lat, niby był we Freiburgu, ale po wykorzystanych źródłach tego wcale nie widać - gdzie są źródła rosyjskie?! - do tego jeszcze geniusz tłumacza, który popisał się poprzekręcaniem jednostek rezerwowych z zapasowymi [nie wiem, jak było w oryginale] Bardziej godny polecenia jest Tannenberg Piotra Szlanty z Historycznych Bitew, choć organiczony ramami tej serii.
  17. No cóż, widać wzorem Kolegów moderatorów z innych działów trzeba podjąć trud polemiki z sobą samym Generalnie uważam - w sumie to oczywiste jest, prawda? - że gdyby wojna się przedłużyła, to rozwój brni przeciwpancernej by przyspieszył, Tym bardziej, że i Niemcy zaczynali coraz bardziej bawić się czołgami. Nie mniej jednak uważam, że przeciwpancerny karabin maszynowy to ślepa uliczka. Był zbyt duży i ciężki, żeby móc skutecznie działać na polu walki. No chyba, że jako wyposażenie fortyfikacji stałych. Zresztą chyba później już na poważnie nie próbowano konstruować broni tego typu, choć głowy bym nie dał.
  18. Tannenberg 1914 r.

    Nie mniej jednak były radiostacje w czasie pokoju i wywiad radiowy pewnie się rozwijał. U nas w bibliotece uniwersyteckiej jest nawet jakaś książka o tym - bodaj Szwed ją napisał. Nie mniej jednak ledwie ją kartkowałem i to parę lat temu. A to tego nie popisały się umiejętnościami dowódczymi w czasie walki. Samsonow też orłem nie był, skoro dał się wciągnąć w pułapkę i pobić na skrzydłach. Postawa Rennenkampfa spowodowała tylko, że za te kardynalne błędy musiał zapłacić cenę najwyższą. Rennenkampf przynajmniej dał radę się wycofać
  19. Oczywiście masz rację Krzysztofie. W ostatecznym rozrachunku Niemcy stracili i wynik był na ich niekorzyść. Nie mniej jednak wydaję mi się, że z czysto taktycznego punktu widzenia, to bitwa ta przyniosła dobre rezultaty - mniejszymi siłami zadano silniejszemu przeciwnikowi większe straty. Tyle tylko, że ucieczka przed pogonią za dużo nerwów ich pewnie kosztowała, że nie pokusili się drugi raz na taką akcję. Znaczy się pokusili się, ale marynarze już wtedy nie chcieli Nie mniej jednak zadawanie większych strat silniejszemu przeciwnikowi to element wojny szarpanej, ale nie wiem czy były szanse rozwinięcia takich działań na większą skalę w I wojnie światowej. W ogóle średnio znam się na taktyce morskiej
  20. Oczywiście rozbudowa floty nawodnej w warunkach toczącej się wojny była głupotą. O ile pamiętam, to Niemcy mimo wszystko coś tam ciężkiego zbudowali.
  21. Oczywiście, że przewaga brytyska dopuszczała taką wymianę. Choć chyba gdzieś (wikipedia? ) czytałem, że procentowo to Brytyjczycy też stracili więcej. To w sumie ciekawe, bo przecież rok wcześniej w bitwie koło Ławicy Dogger też się nie popisał i dał zwiać Niemcom. Musiał mieć mocne poparcie.
  22. Z punktu widzenia taktycznego to rzeczywiście wygrali Niemcy, choć w sumie nie opanowali pola bitwy. Nie mniej jedank udało im się wyrwać z niebezpiecznej sytuacji. Ale, jak słusznie zauważyłeś w ostatecznym rozrachunku stroną zwycięską okazali się Brytyjczycy, bo Hochseeflotte już nie odważyła się im rzucić rękawicy poraz drugi. Co do samych strat, to jednak moim zdaniem były dla Brytyjczyków dotkliwe - może bardziej ze zględu na urażoną dumę niż co innego. Nie mniej jednak słabszy przeciwnik dał rade zadać w bezpośredniej konfrontacji straty większe niż poniósł sam.
  23. I rozbiór Polski

    ale pomyśl o tym, co Ci napisałem. Podręcznik myśleć nmie nauczy. Poza tym poszukaj choćby w wikipedii czegoś o I rozbiorze i o tym, co Ci napisałem.
  24. I rozbiór Polski

    Pewnie chodzi o Sejm Wielki konstytucje 3 maja itp. To już chyba Ci wystarczy do znalezienia odpowiedzi, no nie?
  25. I rozbiór Polski

    No właśnie to, że Katarzyna była gwarantem to najlepszy dowód, że Polska nie była aż tak samodzielna Gwarant gwarantuje całym swoim autorytetem, że to, co gwarantuje będzie przestrzegane. W związku z tym z założenia będzie używał wszelkich dostępnych sobie środków, by wywiązać się z roli gwaranta. Mówimy oczywiście o wieku XVIII a nie XX.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.