-
Zawartość
1,783 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez redbaron
-
Owszem, ale sp[rawa nie była taka prosta. Moim zdaniem ewentualny sukces pod Łodzią nie gwarantował zajęcia Berlina. Nie otwierał nawet drogi na Berlin. Prusy Wschodnie i Pomorze stanowiłoby zbyt poważne zagrożenie na skrzydle północnym. Skrzydło południowe mogło stać pod Krakowem, nie miałoby takiego znaczenia. Zauważ, że w 1945 r. - sowieci zdecydowali się najpierw na neutralizację zagrożenia na skrzydle, zanim przystąpili do operacji berlińskiej. Choć wiem, że w tym względzie decyzja również częściowo była polityczna.
-
Fakt, Niemcy zatrzymali rosyjski walec parowy na jego prawym skrzydle i w centrum. Lewe skrzydło zatrzymały wojska austro-węgierskie pod Krakowem. Pod Łodzią Niemcom nie udało się okrążyć Rosjan, choć niewiele brakowało - ale takie szczęście, jak pod Tannenbergiem nie trafia się każdego dnia
-
Materiały z konferencji już się ukazały - udało mi się wyłudzić egzemplarz od naszego forumowego kolegi Publikacja jest niskonakładowa - raptem 300 egzemplarzy, ale Stowarzyszenie Crux Galiciae może jeszcze ma jakieś na sprzedaż.
-
Raczej chyba Côte de Talou - to w rejonie Verdun Bruno Loerzer też był słynnym asem niemieckim.
-
Jeszcze po wojnie pododdziały łączności Reichsheer miały bodaj na etacie plecaki tekturowe - bodaj w oryginale było to "Papiermasse".
-
Z tego, co pamiętam to chyba gdzieś wyczytałem, że był 50 na liście najlepszych pilotów. Ale nie jestem pewien i nie wiem, w jaki sposób robiono tę listę (np. jak rozwiązywano sytuację, gdy dwóch pilotów miało ten sam wynik). W każdym razie został ostatnim dowódcą Pułku Myśliwskiego Richthofena i na czele tej eliarnej jednostki nic już nie zestrzelił. Bodaj już w czasie wojny zaczął zażywać morfinę.
-
Był entuzjazm, czy go nie było?
redbaron odpowiedział Leuthen → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Swoją drogą przypomniało mi się, że w monografii niemieckiej 21 DP z II wojny światowej wyczytałem kiedyś, że żołnierze pamiętający mobilizację z 1914 r. byli pod wrażeniem różnicy w stosunku do tej z 1939 r. Pod wrażeniem braku tego entuzjazmu, jaki był w 1914 r. [chociaż ten tekst też mógł mieć polityczne podłoże - chęć pokazania, że tę wojnę rozpętali hitlerowcy, a nie Niemcy] -
Dyskuję na temat kwestii wojny fortecznej i operacji, skali operacyjnej itp. Wydzieliłem i przeniosłem tu: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=10047 gdzie zapraszam do jej kontynuacji. Tu zaś prosiłbym trzymać się tematu. //redbaron
-
No ja się wczoraj wzbogaciłem o obydwa polskie Ospreye z serii Wielkie Bitwy Historii i Wielke Bitwy II Wojny Światowej.
-
Kupiłem dziś Blitzkrieg i Maraton w kiosku. Samo kupowanie Osprey'a w kiosku jest pewnym szokiem, zwłaszcza że posiadany przeze mnie German Stormtrooper kolega przywiózł mi osobiście z Wysp Brytyjskich. A teraz mam dwa następne za niecałe 10 zł. Wydane nieźle, przeczytałem do tej pory tylko kawałek Maratonu. Pozytywne wrażenie się utrzymało
-
Wojna forteczna i skala operacyjna
redbaron odpowiedział pacam → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Na zielono odpowiedzi jako moderator, na czarno jako dyskutant. Doskonale zrozumiałem Twój przekaz, uznałem jedynie, że jego forma jest nieodpowiednia i przekracza granice kulturalnej dyskusji. Podobnie, jak kilka innych Twoich wypowiedzi. Offtop rzeczywiście wyszedł spory, ale myślałem nad wydzieleniem z tych postów nowego wątku poświęconego chyba znaczeniu doktryny (piszę chyba, bo to było kilka dni temu, a teraz się zrobiło gorąco i pomysł raczej stracił sens. Nie mniej jednak pewnie jakoś potnę ten wątek, jak dyskusja trochę ochłonie. Domyślam się, ale wydaje mi się że cele o znaczeniu operacyjnym są osiągane przez realizację zadań w skali operacyjnej, prowadzonych przez związki operacyjne. Tak chyba rozumiano te kwestie w okresie I wojny światowej czy w międzywojniu. -
Wojna forteczna i skala operacyjna
redbaron odpowiedział pacam → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Nie wierzę oficerom niestety, na pewno nie bezgranicznie. Oczywiście, że związek operacyjny to co innego niż skala operacyjna. Tak, jak mapa jest czymś innym niż linijka Zresztą proszę bardzo - definicja z "Małej encyklopedii wojskowej" [wiem, że napisanej przez oficerów] W każdym razie w "Małej encyklopedii wojskowej" masz przykład Tannenbergu jako operacji. Skala strategiczna, jeżeli już, to cały front wschodni. Chodziło o to, że Niemcy chcieli zaskoczenie w skali strategicznej osiągnąć. I przez to pobić nieprzyjaciela. To, że Rosjanie dali się pobić, to inna sprawa. Nie mniej jednak Rennenkampf nie dał się zaskoczyć już i nie został okrążony tak, jak Samsonow - wycofał się w porę. Resztę Twojej wypowiedzi skomentowałem jako moderator powyżej. Teraz odpowiem jako uczestnik dyskusji. Natomiast nawet wikipedia zna termin siege warfare czyli "wojna oblężnicza", Niemcy znają Festungskrieg, więc chyba Forteca sobie tego nie wymyślił. -
Oczywiście, że nauka języka tylko dla napisania książki popularnonaukowej to jest przesada. Nie mniej jednak, jak ktoś danym problemem chce się zajmować stale, to już powinien, prawda? Weź na przykład taką "Wyprawę do złotego rogu". Wiesz z czego się tam autor tłumaczy? Że niestety nie dał rady czytać tureckich dokumentów archiwalnych (zapisywane były wówczas w języku perskim). Ale ma tureckie opracowania MA. I język turecki ZNA. Tak mnie mój Profesor uczył i tak uczy wszystkich - jak się pisze o konflikcie, to muszą być obie strony. A żeby były obie strony, muszą być publikacje w ich językach - nie tylko martwe w bibliografii, ale rzeczywiście wykorzystane.
-
Tofiku, ale zobacz to tak: historyk nie znający języka jednej ze stron konfliktu, to jak mechanik, któremu brakuje jakiegoś ważnego narzędzia. Coś tam zrobi, poklepie tu, poklepie tam i coś wyjdzie. Ale gdy ma to narzędzie, to sprawa wygląda zupełnie inaczej, prawda? Przykładowo mój kolega nauczył się szwedzkiego, bo uznał, że go potrzebuje już do pracy magisterskiej i dlatego, że chciał się zajmować tematyką wojen polsko-szwedzkich. Ja wziąłem się ostro za francuski przed pisaniem "Verdun" - jakoś poszło, ale widać, że niemiecki leżał mi bardziej. Bez znajomości francuskiego bym się tematu nie podjąl. Swego czasu z tego względu zrezygnowałem z badań nad "Cingtao 1914" - przeszkodą stał się brak znajomości japońskiego...
-
Ciekaw jestem Twoich opinii! Zapraszam z nimi tu => https://forum.historia.org.pl/index.php?sho...view=getnewpost Nie zginą przynajmniej w tłumie
-
Wojna forteczna i skala operacyjna
redbaron odpowiedział pacam → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
To Cię źle uczono. Dywizję nazywa się wielką jednostką taktyczną, korpus dopiero jest związkiem operacyjnym. Skala strategiczna to dotyczy całokształtu działań wojennych. Działały owszem, ale nie wszystkie trzy jednocześnie Zauważ, że po Tannenbergu Niemcy dostali wzmocnienie w postaci 2 korpusów i dywizji kawalerii. Zatem nie była to ta sama siła, która pobiła Samsonowa. Poza tym jest to przypadek szczególny. Spuściłem z tonu wyłącznie w kwestii chęci WB to rozpętania wojny, co nie przeczyemu, że w chwili jej wybuchu moim zdaniem WB MUSIAŁA wziąć w niej udział. JEst to dla mnie logiczne i wynika choćby z postawy WB w czasie wojen napoleońskich, gdy równowaga na kontynencie była jej priorytetem. Tu się zgodizliśmy, że się nie zgadzamy i nie drążmy już tego Oczywiście, że się zgodzę. Niemieckie regulaminy rozróżniały atak na umocnienia stałe [Angriff gegen ständige Befestigungen] jako element ataku na pozycje [Angriff gegen Stellungen] - tak jest w Führung und Gefecht der verbundenen Waffen z 1921 r. -
Wojna forteczna i skala operacyjna
redbaron odpowiedział pacam → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Tyle, że ja pisałem o czymś innym. O niemożliwości pobicia liczniejszego wroga przez zaskoczenie w skali strategicznej. Przykład Tannenbergu niczego nie dowodzi, gdyż jest to skala operacyjna. Teraz ja jestem nie kumaty. Napisz o kogo Ci chodzi. Bo mam nadzieję, że nie o mnie. Ja przyznałem wprawdzie, że Brytyjczycy mogli najmniej chcieć wojny, co nie znaczy, że jej nie chcieli. Co do roli ataku niemieckiego na Belgię, to twierdziłem coś innego. Tu się nie znam za dobrze, więc zauważę tylko to, że z Twojej wypowiedzi wynika, że usiłujesz udowodnić, że bitwa w Ardenach była elementem wojny pozycyjnej. Myślę, że podjąłeś się dość karkołomnego zadania -
[przepraszam za brak polskich znakow - komp mi sie zbuntowal ] Kadrinazi czesc u mnie wyladowala W kazdym razie mam caly jeden pokoj zawalony swoimi ksiazkami, w drugim pokoju walcza o miejsce z pluszakami mojej coreczki... Liczyc ich nie liczylem, ale bedzie tego sporo. Do tego oczywiscie 30 giga roznych rzeczy o pierwszej wojnie swiatowej - glownie z www.archive.org. 99,99% to pozycje historyczne, ogromna wiekszosc z nich zas dotyczy historii wojskowej, przede wszystkim I wojny swiatrowej (caly jeden regal i jeszcze spory kawal drugiego i gdzies po katach jeszcze). No i mam polke regulaminow niemieckich z I i II wojny swiatowej. Ksiazki lubilem kupowac od zawsze, ale gdzies tak na 3 roku studiow jade ostro - bylem wtedy u kuzyna na tydzien w Niemczech, gdzie cala zabrana kase zostawilem w antykwariacie. Potem doszly zakupy przez Internet...
-
Historyczne Bitwy Bellony - najlepsza książka
redbaron odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Katalog książek, komiksów i czasopism historycznych
Najlepszymi habekami, jakie czytałem to były Dublin 1916 i Gettysburg 1863. Fakt, że nie czytałem ich wiele. -
Był entuzjazm, czy go nie było?
redbaron odpowiedział Leuthen → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
ło mi się postudiować semestr w Poczdamie, gdzie były zajęcia "pierwsza wojna światowa". Bardzo interesujące, bo nie tylko w aspekcie operacyjnym. Nie mniej jednak ciekawa jest teza profesora odnośnie entuzjazmu 1914 r. Otówż twierdził on, że wszystko to [w przypadku Niemiec oczywiście] to jest propaganda okresu międzywojennego, mająca pokazać, żę Niemcy też tej wojny chcieli. Oczywiście się z tym nie zgadzam - uważam, że jest dokładnie odwrotnie - teraz się chce pokazać, że Niemcy tej wojny nie chcieli i że Niemcy nie są winni żadnej wojny (bo drugą przecież rozpętali "hitlerowcy" ). Również Duroselle w "Wielkiej wojnie Francuzów" pisze, że nie było entuzjazmu wojennego. Zupełnie, jakby się wstydzili, że w 1914 r. byli jeszcze w tych krajach ludzie gotowi zginąć za swoje ojczyzny... -
Dokładnie Pytanie jest Twoje!
-
Myślę wręcz, że wobec groźby popierałaby wojnę. Przecież w chwili, w której Niemcy zdobyliby Paryż, to na jego ochronę byłoby już za późno Zaskoczenie strategiczne nie było przecież możliwe. Niby jak? Niemcy szykują przez kilka dni milionową armię, a Francuzi w tym czasie śpią? Ja mówię o scenariuszu zbliżonym do rzeczywistego, tylko z takim wariantem, że Niemcom udało się jakimś cudem Paryż zdobyć.
-
Tyle, że Paryż to twierdza i wielkie miasto. Trochę by się napocili niszcząc je. Poza tym I wojna światowa to nie II wojna światowa, a Paryż to nie Warszawa. Zrsztą samo zdobycie Paryża nic by nie dało - to tylko miasto i to duże - wymagałoby zostawienia sporego garnizonu..
-
Samo wejście do Paryża nie wystarczy. Nie zakończyło wojny 1870 r., nie zakończyło kampanii 1940 r. i pewnie też nie zakończyłoby I wojny światowej. Paryż możne dałoby się zająć "błyskawicznie", ale co dalej?
-
Ok. Poprzedni zwycięzca się nie odezwał, konkurs wisi wystarczająco długo. Dlatego pytanie przywłaszczam sobie Będzie proste, bo to rozgrzewka Jakie twierdze zdobył generał Hans von Beseler. W przypadku tej drugiej proszę podać również ówczesną jej nazwę.