Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,662
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Bruno Wątpliwy


  1. Ja osobiście jestem przywiązany do typowej definicji "nowoczesnej" federacji, przewijającej się chociażby przez podręczniki prawnokonstytucyjne (w kształcie podobnym do tej, którą przytoczyłaś) i nie za bardzo wydaje mi się, aby była możliwość zastosowania jej do średniowiecza. Już nawet unia polsko-litewska jest moim zdaniem leciutko naciągana. Z drugiej strony, sprowadzając rzecz do absurdu można uznać, że Krzywousty też wprowadził rodzaj quasi-federacji.

    Dużo zależy od tego jakie były intencje autora tematu. Czy masz się wg. nich wykazać się prawidłowością myślenia prawno-konstytucyjnego, czy po prostu chodzi o elokwencję historyczną i wskazanie "wszystkiego tego, co jakoś tam do federacji było podobne". W tym drugim przypadku można nawet wrzucić statut Krzywoustego, choć to byłoby lekkie kuriozum prawne.


  2. Moja była chyba z 1950 r. - pt. "Zagadnienia leninizmu". Już jej dawno nie widziałem, a że nie jest to artykuł pierwszej potrzeby...

    BTW - "Krótki kurs historii WKP(b)" czytałeś? Jeszcze lepsze ;) . Jest jakaś akcja, czarne i białe charaktery, dramatyzm :) . Teraz możemy się śmiać....

    Ad rem. W sumie rozważania o konstytucji stalinowskiej można połączyć z naszą konstytucją lipcową, która była pisana mocno na wzór i podobieństwo. Zresztą jak generalnie konstytucje z owego czasu w Europie Środkowej.


  3. Nie wiem, co rozumiesz poprzez "czystość moralną?, ale możesz kopać w archiwach do woli i bądź pewien, że nic podobnego o mnie nie znajdziesz. A jestem przekonany, że środowisko Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni w latach 80-tych na pewno było pod obserwacja SB, jestem też przekonany, że gdybym popatrzył w teczki to pewnie zmieniłbym zdanie o paru kolegach.

    Ależ, Gregski ja od Ciebie nie oczekiwałem oświadczenia lustracyjnego ;) . Dla mnie możesz być nawet asem wywiadu gospodarczego PRL czy liderem opozycji demokratycznej w Zimbabwe, i tak tego nie sprawdzę, liczą się dla mnie tylko Twoje poglądy wyrażone na forum. A przez "czystość moralną" rozumiem taki stan świadomości, który wiąże się z przekonaniem o własnej nieskazitelności i upoważnieniu do bycia sędzią drugiej osoby i mówienia o niej per "moralna szmata" czy "sk...syn". Cieszę się, że taki stan osiągnąłeś, tudzież, że zniesiesz moją krytykę. Ja za osobę dwuznaczną moralnie się nie uważam, ale do stanu upoważniającego do takich ocen jeszcze mi daleko i wcale do niego nie dążę, bo jakoś mnie to - nie wiem dlaczego - razi.

    A co do Pospieszalskiego. Nie chcę odpowiadać za Amona, ale myślę, że to akurat nie najlepszy przykład obiektywizmu dziennikarskiego i urokliwej moderacji. Osobiście najbardziej podobały mi się te programy, gdy sprowadzał jedną ofiarę i kilku gości słusznie myślących. Ale znowu - de gustibus...


  4. FSO - wyrzuć typowe dla epoki słownictwo, trochę pozmieniaj w przepisach typowo "socjalistycznych" - i masz konstytucję dla Szwajcarii ;) . Nadrzędność parlamentu jest, silnie zaakcentowany federalizm - także. Może z demokracją bezpośrednią trochę gorzej w porównaniu do Szwajcarii. Ale nawet - na osobiste życzenie Stalina - pozostawiono prawo republik do wyjścia ze związku.

    Konstytucja jak konstytucja, z dzisiejszego punktu widzenia dosyć egzotyczna, ale po pewnej korekcie mogła być zastosowana nawet w kraju demokratycznym (najlepiej rzeczywiście w Szwajcarii). Oczywisty problem był w tym, że nie była straszliwie zła pod względem prawniczym, tylko straszliwie "mało używana" zgodnie z jej literą.


  5. Oczywiście, Bruno, to przecież wiedza na poizomie SP.

    Cieszyłbym się, gdyby tak było. Ale nie jest. Przeciętny absolwent szkoły średniej i student takoż, nic nie wie o legalności konstytucji kwietniowej. Dobrze, gdy wie, że takowa była.

    Jednakże, rząd polski w latach 1944-89 bynajmniej nie był bardziej legalny od emigracyjnego.

    Był "trochę" bardziej realny i "trochę" bardziej legalny. Przynajmniej w ocenie świata i większości Polaków.

    le, Sikorski przecież zwalczał piłsudczyków. Dopiero po jego śmierci dobrali się do władzy tacy jak Sosnkowski. Co nei oznacza, że było gorzej.

    Nie za bardzo rozumiem ten wątek? Ja to się ma do legalności?

    Mogliśmy równie dobrze pójść na układ z Hitlerem, wyszlibyśmy tak samo.

    Raczej nie, ale to już inna dyskusja.


  6. Ludzi ocenia się za całość a nie za wybrane fakty z życia. Twoja ocena konkretnego człowieka może być inna niż moja, ale fakty musimy znać obaj.

    Gregski, piszesz w tym przypadku rzeczy oczywiste i to tak, jakby odkryto coś nowego. To, że Brzechwa pisał także "takie" wiersze i nie był aktywistą antykomunistycznym wie każdy średnio rozgarnięty historycznie i "literaturowo". I to od bardzo, bardzo dawna. Problem jest w tym, czy powinno to mieć wpływ na nazwę szkoły. Na przykładzie iluś tam przykładów wykazałem, mam nadzieję jednoznacznie, że olbrzymiej ilości zasłużonych postaci historycznych coś tam w życiorysie znajdziemy. Przesadnie histeryczna ocena, o podłożu jednoznacznie politycznym, jest w takiej sytuacji często śmiesznością, a nie "dbaniem o higienę psychiczną narodu" jak to ładnie określiłeś.

    Wolszczan (przy nim grzeszki Kopernika SA po prostu śmieszne), który jest światowej klasy naukowcem jest również moralna szmatą.

    I tak dalej, i tak dalej!

    Trzeba wiedzieć, czy wynosi się na piedestał bohaterów, czy skurwysynów "*)"

    Musisz mieć zaiste pełne przekonanie o swojej racji, jednoznaczności ocenianej sytuacji i o swojej czystości moralnej, że formułujesz taką opinię o drugim człowieku. Nie wiem czy Ci gratulować samopoczucia, bo za bardzo mi się Twoja wypowiedź nie podoba, nawet jeżeli chodzi tylko o formę. Ale - de gustibus...


  7. Tak jakby, to Raczkiewiczowi Mościcki przekazał stanowisko Prezydenta RP.

    Wałkowaliśmy to przy okazji różnych tematów wielokrotnie. Krótkie résumé:

    1. Od wyborów brzeskich nie ma mowy o właściwej, demokratycznej legitymizacji władzy w prawidłowych wyborach.

    2. Konstytucja kwietniowa została uchwalona z czterokrotnym naruszeniem prawa, przez niewłaściwie legitymizowany parlament. Każdy TK uznałby ją za nielegalną na skutek istotnych usterek natury formalnej (proceduralnej).

    3. Desygnacja nowego prezydenta nastąpiło z pogwałceniem elementarnych zasad suwerenności polskiej (eliminacja Wieniawy).

    4. "Umowa paryska" była niezgodna z nielegalną konstytucją kwietniową (zatem wpadka prawna do kwadratu ;) ).

    5. Rząd londyński uznawały (jeszcze przez jakiś czas): Hiszpania, Kuba, Irlandia, Watykan i Liban. Lista niezbyt imponująca i nietrwała.

    6. Rząd londyński działał zdaje się jako spółka wg. prawa brytyjskiego (może jako "Rząd Polski Ltd.").

    7. Z czasem powstały dwa rządy londyńskie (pomysłów Mikołajczyka z PNKD nie liczę). Który był "legalny"?

    Trochę tego dużo, jak na jedyny legalny rząd polski...


  8. Zatem ja widzę właściwie tylko unię polsko-litewską po Lublinie, która typową, nowoczesną federacją nie była, ale zawsze czymś "na kształt". Królestwo Kongresowe i jego relacja do Rosji, to w dzisiejszym nazewnictwie raczej autonomia nie federacja. Na bardzo upartego można odnotować Austro-Węgry.

    Do tego dochodzą niezrealizowane pomysły: Piłsudskiego; rozwiązania sporu polsko-litewskiego (P. Hymans); Sikorskiego i Benesza; Brzeziński coś tam bąknął, ale chyba raczej na zasadzie wishful thinking - i to chyba wszystko.


  9. Miejsce edukacji obywatelskiej dla osób, które stanowiły zagrożenie dla porzadku publicznego w kraju.

    Palatynie, chyba się zapędzasz. Jeżeli ktoś wyszedł z Berezy wyedukowany to zapewne w nienawiści lub w strachu do naszego państwa.

    Mnie metody nie szokują.

    J.w.

    Czas umieszczenia w Berezie był ściśle określony. Dokładnie trzy miesiące z możliwością przedłużenia o kolejne trzy. Nie było ani jednego przypadku, że kogoś umieszczono tam bez decyzji na czas nieokreslony. Z decyzją równiez nie.

    Taki sobie argument. Po pierwsze wielkiego problemu ze organizowaniem kolejnego pobytu zapewne by nie było. A tak czy inaczej wolność człowieka zależała de facto od decyzji administracji z symbolicznym udziałem sędziego śledczego. A, że czas był co do zasady ograniczony... Coś zacytuję: "(...) powstające w 1933 roku (obozy koncentracyjne w Niemczech - przyp. BW) nie były, bez względu na swoją upiorność identyczne z obozami zagłady (...) Jeżeli ktoś dostał się do Dachau na początku lat trzydziestych, istniało prawdopodobieństwo, że zostanie uwolniony po roku pełnym upokorzeń i brutalności". L. Rees, "Naziści. Ostrzeżenie historii", s. 53.


  10. Bruno a kto zacz prawdziwy piłsudczyk?

    To ironia była :) . Nie znam definicji legalnej "prawdziwego piłsudczyka", nie wiem nawet co to znaczy "piłsudczyzm", bo Marszałek jednoznacznej wizji programowej (społecznej, ekonomicznej itp.) po sobie raczej nie zostawił. Ale są ludzie, którzy nazywają się piłsudczykami, a jak przypuszczam, niezależnie od konkretnych poglądów lewicowych czy prawicowych, nie powinni być zachwyceni z porównywania Marszałka z Pinochetem.

    o m.in. dowodzi jakim niezwykłym człowiekiem był Piłsudski, że potrafił zjednać sobie tak różnych ludzi

    Gdybym był złośliwy, to bym powiedział, że to świadczy raczej o tym jak umiejętnym populistą był Piłsudski. Zdaje się, że to populiści najczęściej nie mają programu, albo tak eklektyczny czy niejasny, iż każdy w nim może wyczytać coś dla siebie. Coś w stylu "kochaj Ojczyznę swą mocno, a zwalczaj złodziei przy tym". Ale złośliwy nie będę ;) , bo faktycznie charyzmatyczną postacią Piłsudski był. Czy charyzmę właściwie spożytkował - o tym m.in. dyskutujemy.


  11. Dwie dzisiejsze (przynajmniej dla mnie) ciekawostki:

    (Z radia TOK FM): Ksiądz uczący w liceum ogólnokształcącym wysłał (do parafii, może także do kurii - nie pamiętam dokładnie) zawiadomienia, którzy z uczniów chodzą na etykę zamiast religii. Rada Rodziców skierowała informację do Rzecznika Praw Obywatelskich (zapewne w związku z ustawą o ochronie danych osobowych). Wg. kurii sprawa jest OK, co wynika z konkordatu, a chodzi głównie o wiedzę kto może być ojcem chrzestnym czy matką chrzestną. Podobnież część uczniów zdecydowała się po "aferze" powrócić na lekcje religii. Ja osobiście śmiem wątpić, czy wrócą także na łono kościoła.

    (Z "Nasze Morze" 3/2009, s. 16-17). Odznaczenia nadane przez prezydenta RP ofiarom tragedii m/s "Busko Zdrój" i "Leros Strength" wręczał prezydent Gdyni w kościele, co już jest w mojej opinii skrajnie dyskusyjne. Nie była obecna mniej więcej połowa rodzin odznaczonych, gdyż wg. księdza: "Zaproszeń nie wysyłaliśmy, to prawda. Ale wszyscy zainteresowani wiedzą, że co roku spotykamy się na mszy ku czci marynarzy z tych dwóch statków". Kancelaria prezydenta oczywiście zaproszeń także nie wysłała. Bo i po co?


  12. A co do Pinocheta. To wielki człowiek o pięknym życiorysie. Odpowiednik Marszałka w Chile.

    Nie jestem bezkrytycznym wielbicielem Marszałka, ale protestuję przeciwko prostemu porównywaniu go do Pinocheta. Analogia jest - mimo wszystko - dosyć daleka.

    Myślę, że prawdziwi piłsudczycy powinni na to porównanie ostro zareagować ;) .

    A meritum sprawy chyba Jarpen przedstawił prawidłowo. A ja tylko powtórzę to, co już kiedyś pisałem. Poglądy są różne, można dyskutować i się spierać co do kompleksowej oceny Piłsudskiego, ale są pewne sprawy nie do obrony. Takie jak traktowanie przez wolną, suwerenną Polską marszałka Piłsudskiego więźniów politycznych w Brześciu i osadzonych w Berezie.


  13. FSO - nie za bardzo widzę sensu dyskusji na temat czy w czasie kryzysu przysięgowego Piłsudski wojskowym był czy nie? W służbie czynnej czy nie? Nie ma to większego znaczenia. II Rzesza i Austro-Węgry były co prawda takimi ówczesnymi Rechtsstaat, ale w czasie Wielkiej Wojny z już mocno nadgniłą praworządnością. Plus działały specyficzne regulacje wojenne (de iure i de facto). Odnosiły się także do cywili. To nie była II wojna, ale z cywilami się także nie cackano. Już trochę w Belgii powyrabiali sui temporis, w Galicji czy Serbii szpiegów i buntowników, tudzież "szpiegów i buntowników" wieszano w dużych ilościach, a np. w Estonii rządy niemieckie nazywano: "zabraniam i nakazuję, wieszam i rozstrzeliwuję" (J. Lewandowski, Estonia, Warszawa 2001, s. 67). Zabito nawet wicepremiera estońskiego Rządu Tymczasowego - J. Vilmsa.

    Decyzja o losach Piłsudskiego była polityczna. Gdyby chciano - paragraf by się znalazł. Na Piłsudskiego cywila czy wojskowego. Nie chciano, bo - jak już mniej więcej napisałeś - Magdeburg wobec liczącej się osoby, z którą można było nawet (teoretycznie) wiązać jakieś nadzieje polityczne na przyszłość był logicznym wyjściem.


  14. Palatynie, napisałeś:

    Zauważam jednak pewien postęp. Nie ma już wpisów, że płk Wacław Kostek-Biernacki osobiście znęcał się na kimkolwiek w Berezie. A jeszcze nie tak dawno był to niemal pewnik.

    Zauważ - piszesz o Berezie, potem cytujesz wypowiedzi naszych Kolegów o Brześciu. Moja wypowiedź

    Tak gwoli wyjaśnienia - osobiście nie widziałem w tej dyskusji wpisów, mówiących o tym, że Kostek Biernacki osobiście bił pałką więźniów. Ja przynajmniej nic takiego nie napisałem. Zastanawiam się czy można mu przypisać swoiste sprawstwo kierownicze, pomocnicze, ewentualnie podżeganie. I raczej wychodzi na to, że turystycznie do obozu nie wpadał.

    odnosiła się do ww. Twojej wypowiedzi o Berezie.


  15. Mam pytanie. Posiałem gdzieś głęboko "Wspomnienia i notatki autobiograficzne" (zielona okładka, ok. 1988 r.). Kojarzę, że gdzieś na początku tej książki Rowecki wspomina, jak wystąpił z pomysłem dodatkowego opodatkowania ludności żydowskiej (ok. 1938/39 r.). Informacja z głębi mojej pamięci, zatem skrajnie niepewna. Czy ktoś mógłby to zweryfikować?


  16. Zaloze się, ze nie czytales ani jednej pozycji - szczegolnie z okresu poznego peerelu - o ktorych piszesz.

    Niejednemu "przeciwnikowi " nie odmawiano ideowosci czy patriotyzmu.

    Zapomniałem o tym wątku - dziękuję ak_2107. Im dalej było od stalinizmu, tym bardziej traktowano (przynajmniej część) żołnierzy tzw. wyklętych jak braci odłączonych, zbłąkane owieczki, ofiary wspólnej tragedii, a nie podłych bandytów. Nie tylko w pracach naukowych, ale nawet w propagandzie. Oczywiście w ostatecznym rozrachunku nowe władze miały zazwyczaj historyczną rację, ale patriotyzmu podziemiu nie odmawiano. Oczywiście nie było to prawo absolutne, ale tendencja zauważalna.

    Zresztą wystarczy wspomnieć niejeden film, zaakceptowany przez władze i cenzurę. Ot, chociażby "Sam pośród swoich" Wójcika - i okrzyk bohatera "A którzy z nich nie są nasi?!".

    W tym kontekście dzisiejsza propaganda jest zdecydowanie bardziej łopatologiczna. Po stronie "komuny" nie mają prawa występować "ci dobrzy".


  17. Nie ma już wpisów, że płk Wacław Kostek-Biernacki osobiście znęcał się na kimkolwiek w Berezie. A jeszcze nie tak dawno był to niemal pewnik.

    Tak gwoli wyjaśnienia - osobiście nie widziałem w tej dyskusji wpisów, mówiących o tym, że Kostek Biernacki osobiście bił pałką więźniów. Ja przynajmniej nic takiego nie napisałem. Zastanawiam się czy można mu przypisać swoiste sprawstwo kierownicze, pomocnicze, ewentualnie podżeganie. I raczej wychodzi na to, że turystycznie do obozu nie wpadał.


  18. Znalazłem ciekawostkę o realnej roli Kostka-Biernackiego i wyżej omawianym trybie zsyłania do Berezy. Opracowanie popularne, ale z sensem napisane, przy czym raczej na zasadzie "lekkiej obrony" Berezy, choć z dużą dozą krytycyzmu także. CYTAT POCHODZI Z TEJ STRONY:

    Ważną postacią w obozie był wojewoda poleski W. Kostek- Biernacki. Nikt z ministerstwa nie mógł odwiedzić obozu bez jego wiedzy i wizyty u niego. Poza tym wydał ostrzeżenia dla miejscowej ludności i przyjezdnych, aby nie zbliżali się do obozu bliżej niż do drucianego ogrodzenia i aby nie nawiązywali kontaktu z odosobnionymi. Zakazano fotografowania obozu. Za złamanie tych zakazów groziła kara 500 złotych grzywny lub 14 dni aresztu. Jeśli ktoś podejmował próbę wstawienia się za bliskim, przebywającym w obozie, to udawał się właśnie do wojewody poleskiego .

    Ciekawy był proces wysyłania podejrzanego do miejsca odosobnienia. Starosta występował do miejscowego wojewody z wnioskiem o skierowanie określonej osoby do miejsca odosobnienia. Jeśli wojewoda wyrażał opinię pozytywną, to wtedy wniosek ten trafiał do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, do Departamentu I Politycznego, gdzie dyrektor zbierał codziennie nadesłane nazwiska i przedstawiał je ministrowi. Kiedy wniosek o umieszczenie jakiejś osoby był rozpatrywany pozytywnie, wojewoda był o tym listownie informowany, a drugi egzemplarz tego dokumentu trafiał do sędziego śledczego, któremu podlegał obóz- jego siedziba znajdowała się w Brześciu nad Bugiem. Formalnie to on musiał zaakceptować skierowanie danej osoby do miejsca odosobnienia, ale nigdy nie odrzucił takiego wniosku, akceptując decyzje MSW. To on także decydował o ewentualnym przedłużeniu pobytu więźnia w Berezie, na wniosek komendanta obozu . Często zdarzało się także, że z takim wnioskiem występował wojewoda terenu, z którego pochodził więzień. W czasach, kiedy Felicjan Sławoj- Składkowski był ministrem spraw wewnętrznych, często akty i dokumenty były podpisywane przez niego niejako automatycznie, bez czytania- zdawał się on na wiceministrów, którzy wcześniej parafowali podpisywany przez ministra dokument . Można przypuszczać, że podobny proceder miał miejsce także w późniejszych gabinetach.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.