Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,662
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Bruno Wątpliwy


  1. Chyba trudno mi oceniac Różę negatywnie z tej prostej przyczyny że się jej niie udało, patrząc od strony teoretycznej socjalizm jast bardzo fajny, nieprawdaż?

    I oto jest doskonała definicja wszystkiego ;) . W teorii wiele (większość) pomysłów, które wyprodukowała myśl ludzka jest fajna. Od rozmaitych religii po wszelakie pomysły ustrojowe. Z realizacją bywa wszakże gorzej. Do panteonu powinniśmy zapisywać zatem tylko tych, którym się nie udało.


  2. Podtrzymuję wątpliwości Redbarona co do stricte faszystowskiego charakteru puczu Kappa. Nacjonalista tak, ale faszysta? Stawiam jednak, że autorom chodziło w tym przypadku o odpowiedź "prawda", bo tak często ten pucz określano - "faszystowski pucz Kappa". Reszta wygląda OK (NEP oczywiście wprowadził Lenin, zakończył Stalin).


  3. Nadal będę drążył temat, bo fakt, że Finlandia tak łatwo się "wymigała" od członkostwa w KDL-owskiej gromadce nie daje mi spokoju ;) .

    FSO - teoretycznie możliwości działania Stalina były po 1945 r. porównywalne w Finlandii i Czechosłowacji. Może nawet większe w Finlandii.

    1. Finlandia była ex-sojusznikiem Hitlera, co siłą rzeczy gorzej nastawiało do niej państwa koalicji antyhitlerowskiej.

    2. Zainstalowano na jej terenie bazę prawie przy stolicy (Porkkala). Radzieckie okręty podwodne operowały z jej portów. Idealna sytuacja dla wszelakiej prowokacji, interwencji (poparcie słusznego buntu klasy robotniczej) itp.

    3. Ciężka sytuacja powojenna (reparacje itp.) wpływała na wzrost nastrojów pro-komunistycznych. Nawet w Finlandii. Komunistyczna Partia Finlandii szybko osiągnęła 20.000 członków. Demokratyczny Związek Narodu Fińskiego (zorganizowany wokół Komunistycznej Partii Finlandii) zdobył w normalnych, wolnych wyborach w marcu 1945 r. 49 mandatów w Eduskuncie (jego przedstawiciel został premierem), w 1948 - 38, a w dalszych wyborach już w latach 50. otrzymywał ok. 1/4-1/5 głosów. (T. Cieślak, Historia Finlandii, Ossolineum 1983, s. 297, 298, 301). To może nie takie poparcie, jakie miała (jak najbardziej realnie i demokratycznie) w Czechosłowacji KPCz, ale zawsze.

    Dlaczego w takich "warunkach wyjściowych", Stalin sobie "odpuścił"? Może chciał stworzyć "zanętę" dla krajów skandynawskich - zobaczcie nie jestem taki straszny, nie musicie przyłączać się do żadnych anty-radzieckich bloków wojskowych? To w końcu nie był główny kierunek uderzenia na zachód, wystarczyło zabezpieczenie flanki. Ale - z drugiej strony - w polityce raczej JS nie "odpuszczał", a już szczególnie gdy ktoś mu zalazł wcześniej mocno za skórę...


  4. "Wyrąbanie okna na Bałtyk" śladem Iwana Groźnego i Piotra Wielkiego było zapewne przesłanką działań Stalina w odniesieniu do Łotwy i Estonii. W przypadku traktatu o granicach i przyjaźni z 28 września ("Litwa za Lubelskie") - raczej nie. Ówczesna Litwa - po utracie Kłajpedy - miała może kilkanaście kilometrów wybrzeża z przystanią w Połądze (czyli żaden cymes, a kawałek dalej była gotowa, jeszcze carska baza w łotewskiej Lipawie). Zadecydowało chyba co innego:

    1. Stalin chciał się pozbyć zbyt dużej ilości Polaków. Mogli oni stanowić utrudnienie w sprawnym wchłonięciu Zachodniej Białorusi i Ukrainy. Trzeba byłoby też podjąć jakąś decyzję w sprawie Lubelskiego (polska republika związkowa czy autonomiczna?). A do tego się Stalinowi nie spieszyło. Sprawa polska miała być rozegrana w dalszym etapie jego działań, a póki co nie wierzył za bardzo nawet polskim komunistom (vide - wspomnienia Gomułki).

    2. Hitler stracił całkowicie zainteresowanie Litwą, po tym jak ta - naciskana - nie przyłączyła się do agresji przeciwko Polsce. I niewątpliwie Litwini nie mieli w oczach radzieckich opinii tak buntowniczego narodu jak Polacy (nawet "burżuazyjna Litwa" prowadziła przyjazną politykę w stosunku do ZSRR, nota bene - głównie w związku ze sprawą Wilna).

    3. I może jakiś wpływ miało to, o czym napisał 1234.


  5. Stalina - cały czas staram się traktować go jako naprawdę mądrego i inteligentnego polityka którego kroki są przemyślane

    Jasne, Stalin despotą był, ale przebiegłym i pragmatycznym. Ten pragmatyzm odróżniał go od Hitlera. Jak widział, że "sprawa się rypła" to z rządem z Terijoki się nie upierał. Ale konsekwentnie będę twierdził, że pokój w 1940 r. z Finlandią, to nie było to czego oczekiwał rozpoczynając "wojnę zimową".

    KDL-ach utrzymanie spokoju kosztowało ZSRR konkretne pieniądze, a tam jedna baza, - i chwatit' a wszystko inne Finowie załatwiają we własnym zakresie.

    Wiesz, ale z drugiej strony można ten argument rozciągnąć na całe KDL-e. Po co je tworzyć? Tylko problemy z bardziej niepokornymi. Po bazie (dwóch, trzech ;) ) w każdym kraju - i chwatit'. Nawet Polacy byliby wdzięczni za status Finlandii (to było marzenie wielu polskich opozycjonistów). A jednak utworzono KDL-e i trzymano twardą ręką...


  6. Powstawanie miast wokół ośrodków przemysłowych, to nie tylko wymysł realnego socjalizmu. Huta zacofanej Polsce była potrzebna, zatem miasto także. Nader dyskusyjne jest miejsce. Niby w miarę logiczne - gdzieś na drodze pomiędzy węglem a rudą ;), ale jednak. Myślę, że prawdziwe są teorie o chęci wzmocnienia drobnomieszczańskiego Krakowa zdrową klasą robotniczą. Dodatkowo znaczenie mogło mieć także to, że w Krakowie ujawniono prawdziwe wyniki referendum z 1946 r., które były gorsze dla władzy niż wyniki w skali całej Polski.

    BTW - Kuropieska w "Nieprzewidzianych przygodach", Kraków 1988, s. 15-16 wspomina, że koncepcja zagospodarowania kraju z 1947 r. przewidywała decentralizację przemysłu, dotychczas skupionego głównie na Śląsku - w rejony Sandomierza, Piły, Ostrołęki. O Krakowie póki co chyba nie myślano.


  7. ?

    Tak sobie o "wojnie zimowej", Finlandzkiej Republice Demokratycznej i Kuusinenie dyskutujemy TU , FSO się konsekwentnie nie zgadza, ale paru jest przekonanych (w tym moja skromna osoba), że Finlandzka Republika Demokratyczna i rząd z Terijoki to miał być wstęp do Finlandzkiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.

    Jugoslawia nigdy "ichnia" nie byla, poza "nasza" propaganda. Tito robil stalinizm po swojemu, to byla jego zbrodnia.

    Fakt faktem, że zanim w samorządy robotnicze i gminne, tudzież liberalizm wszelaki poszedł to stalinistą sui generis szczerym był, ale jednak pakt bałkański tworzył i broń z Zachodu dostawał. Ja bym się jednak upierał, że od awantury ze Stalinem do pokajania się Chruszczowa przed Tito - to raczej Jugosławia była trochę bardziej ichnia. A potem - niczyja. Znaczy się - niazaangażowana.

    Wejscie do NATO nic do rzeczy nie ma - tu mowa o czasie deczko wczesniejszym

    Pisałem wszak, że na to się wcześniej zanosiło. Po awanturze Tito-Stalin było wiadomo, kto zwycięży w Grecji. A Papagosowi i Co. na pewno na neutralności aż tak nie zależało. Turcja też przekonana jakby trochę wcześniej została, że miłość z USA rzecz ważna.

    Jest strefa buforowa - co jest na poludnie od Grecji?

    Tak plus minus na południe jest Cypr z bazami brytyjskimi i amerykańska VI flota, której początki można datować na 1946 r. :wink: .

    A tak nawiasem mówiąc - o co się spieramy? Wszak gdyby nawet Stalin kochał graniczyć z krajami neutralnymi, to po włączeniu Finlandii do Związku lub do KDL-ów, graniczyłaby ona głównie ze szczerze neutralnym państwem szwedzkim.


  8. Myślę, ze odpowiedź jest prosta - Jan Paweł II patrzył na Amerykę Łacińską przez pryzmat Europy Środkowej (ZSRR - ten zły, USA - dobre). Dla Latynosów natomiast takim naszym rodzimym ZSRR były USA. JP II nie akceptował także wizji Chrystusa jako "rewolucjonisty, buntownika z Nazaretu". Wielu Latynosów nie widząc przyszłości w dotychczasowym, gnijącym systemie "latyno-kapitalizmu" wolało wizję Chrystusa buntownika. Stąd fakt, że Jan Paweł II został wygwizdany na mszy w Nikaragui w 1983 r., gdzie ganił teologię wyzwolenia, mógł być całkiem spontaniczny.

    Na dobre to wszystko Kościołowi Katolickiemu w tym regionie świata nie wyszło, bo coraz większe znaczenie na tym tradycyjnie katolickim kontynencie mają wyznania protestanckie, i różne sekty, ale to już inna historia.


  9. Ej, Lu Tzy, to wcale tak nie wyglądało, że Stalin kochał graniczyć z neutrałami:

    Bulgaria graniczy z neutralna Turcja i z Grecja, w ktorej nie wyszlo, ale slaba jest.

    W 1952 r. weszły do NATO, na co się dosyć zanosiło. W przypadku Turcji od dłuższego czasu, Grecji gdy było wiadomo kto zwycięży w wojnie domowej.

    Jugoslawia, nie nasza, ale tez nie ichnia.

    Pierwotnie nasza, a potem przez parę lat raczej ichnia :wink: .

    Austria tkwi jak pilat w credo, ale jej beda pilnowac ci z Zachodu.

    Na razie pilnujemy my, bo mamy tam strefę okupacyjną, sąsiadującą z ichnimi strefami okupacyjnymi.

    wiecej problemow niz korzysci.

    Problem w tym, że pierwotnie Stalin chciał nie tylko z Finlandii uczynić państwo satelickie, ale "pełnoprawną republikę". Jak się wydaje kierował nim zawsze jeden cel - poszerzenie swojego imperium.

    A tak BTW - zajęcie, czy uczynienie satelity z Finlandii dałoby tyle samo problemów (albo i mniej) co z Węgrami czy z Polską. Tu też system pasował jak "siodło do krowy" (wg. klasyka).

    Wyobrazcie sobie szopki z granicy NRD/RFN, ale w geograficznych warunkach Skandynawii...

    Odpowiednią ilością radzieckich, czy bratnich pograniczników da się każdą granicę obsadzić (w Arktyce - vide granica z Norwegią, w Pamirze, czy na piaskach pustyni środkowoazjatyckiej). Radziecki pogranicznik, jego wierny pies, przy małej pomocy drutu kolczastego i min, każdą granicę z imperialistami szczelnie zabezpieczą ;) .


  10. Niejako na marginesie dyskutowanej sprawy Zaolzia, chciałbym zadać pytanie o ocenę korekty granicy ze (wkrótce "niepodległą") Słowacją - Czadeckie, Jaworzyna itp.?

    Moim osobistym zdaniem sensowność wyprawy na Zaolzie może być dyskutowana (i obie strony tej dyskusji znajdą logiczne argumenty), ale w przypadku słowackim mamy do czynienia z czystym, absolutnym absurdem decyzyjnym.


  11. Na forum toczy się dyskusja o "wojnie zimowej" , chciałbym założyć jakby jej nowy wątek, dotyczący dalszych losów Finlandii.

    Plany Stalina w końcu 1939 r. najprawdopodobniej obejmowały przyłączenie Finlandii do ZSRR (z ewentualnym etapem pośrednim - Finlandzkiej Republiki Demokratycznej). Armia finlandzka postawiła te plany pod dużym znakiem zapytania, ale przecież nie zostały odłożone całkiem ad acta (zob. utworzenie Karelo-Fińskiej SRR).

    Co się stało, że kilka lat później Finlandii oszczędzony został nawet los "kraju demokracji ludowej" i za cenę politycznych ustępstw wobec ZSRR cieszyła się statusem państwa właściwie suwerennego? Teoretycznie, powinna podzielić los Rumunii, Bułgarii, Węgier.

    Co było przyczyną? Zręczność polityków finlandzkich (Mannerheima, Paasikiviego, Kekkonena), peryferyjne położenie (choć przecież niedaleko Leningradu), zwartość armii finlandzkiej, jakiś podświadomy szacunek Stalina dla dzielnego narodu? A może - jak sugeruje Z. Broniarek w "Kulisach polityki" - Truman po przewrocie w Czechosłowacji zagroził ZSRR użyciem broni jądrowej, gdy ten spróbuje przeprowadzić podobną operację w Finlandii?

    Zapraszam do dyskusji.


  12. Tylko pewne "ale" - po co w takim przypadku plany operacyjne zakładające dojście do Helsinek i nad Zatokę Botnicką oraz rząd Kuusinena, natychmiast uznany za jedyny "prawowity"? Dla samej korekty granicy i zdobycia bazy w Hanko to potrzebne nie było.


  13. Moim zdaniem działały tu wszystkie elementy - propaganda, manipulacja, ale także rzeczywisty entuzjazm. Myślę, że wśród naśladowców Stachanowa i Pstrowskiego było bardzo wielu uczciwych ludzi (coś na kształt Birkuta). Zresztą sam Pstrowski też żadnym złym człowiekiem nie był. Swego czasu pogadałem sobie trochę z profesorem, który za młodu odbudowywał co się dało. Żadnych rekordów sam nie bił, ale zapewniał solennie, że wielu ludzi naprawdę szło odgruzowywać, nie oszczędzając się bynajmniej, nic w zamian nie oczekując. Niektórzy byli podbudowani bardziej ideologicznie (tzw. pokolenie ZMP to nie fikcja), inni robili to dla Polski (bez przymiotników) i dla siebie.

    A ruch stachanowców miał oczywisty sens - propagandowy. Czy ekonomiczny? Na krótką metę zapewne tak. "Realny socjalizm" w wykonaniu Stalina nie dysponował właściwie głównymi środkami motywacyjnym kapitalizmu (pieniądzem i bezrobociem), zatem stosowano to co się dało - terror, propagandę i - właśnie - autentyczny entuzjazm. Z jakimś tam powodzeniem, w końcu tamy, "zawody" i wydobycie - to wszystko wzrastało. A, że w warunkach dosyć księżycowej ekonomii...


  14. Będę się upierał :wink: . Obszar Finlandii jest niemały, ale polskie Kresy też mikroskopijne nie były i ZSRR je połknął bez większych komplikacji. Sąsiedzi Finlandii to Szwecja i Norwegia, które z Finlandią sympatyzowały, ale też drżały, żeby czasem Stalin nie zainteresował się także nimi.

    Plany Stalina są dla mnie przejrzyste. Jeżeli Finlandia poszłaby na układy - to podzieliłaby los państw bałtyckich w 1940 r. Jej opór pomieszał szyki Stalinowi, ale jak się wydaje, można wyobrazić sobie co by się działo, gdyby Armii Czerwonej udałoby się szybko dojść do Zatoki Botnickiej (a taki był przecież cel całej operacji). Rząd Kuusinena w Helsinkach, Finlandzka Republika Demokratyczna (połączona dla celów propagandowych z radziecką Karelią) istnieje jako pozornie niepodległe państwo jeszcze może pół roku (do klęski Francji), a potem prosi o przyłączenie do ZSRR.

    Dopiero długotrwały opór Finlandii zmusił Stalina do refleksji. Zaczął w końcu wygrywać, ale opór Finlandii jeszcze mógł trwać kompromitująco długo dla Armii Czerwonej. Stwierdził, że co ma wisieć nie utonie, a póki co nie warto ryzykować otwartym konfliktem z Anglią i Francją, które powoli zbierały się do udzielenia pomocy. I - na razie - zadowolił się fińską Karelią, półwyspem Rybackim i Hanko. Ale to nie były jego pierwotne plany.


  15. powdzenia gdyby ruch komunistyczny byl na tyle silny, że można by się na nim oprzeć a tak nie bylo.

    W Estonii pod koniec lat 20. było 300 członków Komunistycznej Partii Estonii (z czego połowa w więzieniach). W czerwcu 1941 r. było ich już ok. 3.700, nie licząc specjalistów z głębi ZSRR (J. Lewandowski, Estonia). Wszystko da się zrobić, jak się ma wolę i środki. Stalin miał jedno i drugie.

    Poza tym w '40 r. Finlandia byla nie do zajęcia, za duży zbyt ważny kraj by można bylo sobie poczynać z nim jak z Pribaltyką.

    Terytorialnie - może. Ludnościowo - nie. Możemy podsumować liczbę ludności krajów bałtyckich - i co nam wyjdzie?

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.