Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    Małe wyjaśnienie: Napisałem "jak przypuszczam". Dodam - jest to przypuszczenie w mojej ocenie dosyć prawdopodobne. Chociażby po dosyć charakterystycznym i chaotycznym sposobie wypowiedzi - podejrzewam, że jesteś kolejnym wcieleniem fejsztera, betanii, konti1 i kogoś tam jeszcze, którzy z "powodów technicznych" zniknęli z forum. A przyznawali się raz wprost do opcji niemieckiej (Deutsch Oberschlesier), raz nie. Jeżeli nie mam racji, to serdecznie przepraszam, aczkolwiek nadal pozostanę lekko wątpiący w to, że nie pojawiałeś się wcześniej na forum. Nawiasem mówiąc Twoja ostatnia wypowiedź też jest jakby trochę niejasna - jak rozumiem, jesteś aktualnie w tej dyskusji nie-Niemcem i nie-Polakiem o korzeniach niemieckich? Interesujące, możesz to rozwinąć?
  2. Zagończycy

    Ja bardzo przepraszam, ale o co Ci się teraz rozchodzi?
  3. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    Jak rozumiem Polak, który nie koniecznie dzieli wszystkie Twoje pomysły i poglądy, to już przyjacielem być nie może? Pozwolę sobie na małe podsumowanie, przynajmniej własnych poglądów, bo chyba zbliżamy się do punktu, gdy już nic nowego sobie nie powiemy i będziemy powtarzać te same mantry. Należę do ludzi, którzy nie mają najmniejszych oporów przed krytykowaniem tego, co w moim kraju, jego historii jest złego lub co tego co ja akurat uważam za złe, a inni niekoniecznie. Natomiast akurat krytykę polskiej, aktualnej polityki narodowościowej, która pojawia się w tej dyskusji uważam za przesadną, a wykonaniu przynajmniej jednej osoby, jak przypuszczam przyznającej się do raz „opcji niemieckiej”, kiedy indziej do „śląskiej” – za niesmaczną. Pohukiwanie, jacy to Polacy są bardzo mało fajni, bo nie chcą uznać narodu śląskiego, w sytuacji gdy Niemcy ustaliły sobie arbitralnie, że mają – ni mniej ni więcej – tylko cztery mniejszości narodowe, do której oczywiście ani śląska, ani polska się oczywiście nie zalicza, oddaję pod obiektywną ocenę dyskutantów. Konkretny argument Janceta, którego akurat zasadniczo cenię, jako dyskutanta, jak to w Czechach jest dobrze - został już dawno obalony. Czesi, tak jak Polacy nie uznają istnienia narodu śląskiego. Jakieś teorie, że przedstawiciel „narodu śląskiego” wzrusza się tym, że w Czechach Śląsk (jako kraina) ma swoje miejsce w konstytucji i na herbie, jest tyle wart, co argument, że w Polsce przedstawiciele mniejszości są na tyle mało rozgarnięci, że nie wiedzą, że Naród Polski w pierwszych słowach preambuły nie oznacza etnicznych Polaków. Polska, Czechy, Niemcy, tudzież prawdopodobnie Chiny, Macedonia i Zimbabwe zgodnie nie uważają, że istnieje naród śląski. I to jest jedyny konkret. Polska prowadzi na tle wielu państw bardzo liberalną politykę w zakresie narodowościowym. I co ważne – wcale nie musi tego czynić – bo jak pokazuje przykład chociażby Litwy, Łotwy, Estonii, Grecji i Niemiec można być członkiem Unii Europejskiej, Rady Europy, sygnatariuszem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – i mieć gdzieś dobrostan mniejszości narodowych (a przynajmniej ich części). Nie musi Polska tego robić także z powodów praktycznych, bo rzeczywiście nie ma w Polsce mniejszości, która miałaby zasadnicze problemy z językiem polskim. A czasami jest na odwrót – ma poważne problemy ze swoim. Pamiętam chociażby ważnego lidera mniejszości niemieckiej, który po niemiecku wypowiadał się w stylu „ja zrobić, twoja pomóc”. Tu nie zgadzam się z Secesjonistą, że jedynym językiem urzędowym powinien być polski. Tam, gdzie mniejszość stanowi zwartą grupę, jej język jest rzeczywistym językiem codziennym – np. w Puńsku jest to oczywiste. W innych przypadkach – może być wskazane, aby uświadomić, że Polska nie lekceważy godności tych ludzi. Choć czasami jest to rzeczywiście absurdalne. Szanuję Kaszubów, ale tablica z nazwą miejscowości „Chmielno (po polsku)-Chmielno (po kaszubsku)” to już pewna aberracja. Podobnie traktowanie bardzo zróżnicowanych gwar kaszubskich, jako realnego, jednego języka urzędowego. Spośród niemałej grupy moich znajomych Kaszubów, często niezwykle mocno przywiązanych do swojej tożsamości i ją podkreślających, większość uważa to po prostu za wyrzucanie pieniędzy w błoto. A Kaszubi potrafią liczyć. Zresztą odsyłam do komentarzy (głównie lokalnych, kaszubskich) np. na tej stronie - http://expresskaszubski.pl/aktualnosci/2014/08/gmina-chmielno-wprowadza-tablice-kierunkowe-po-kaszubsku. Dodatkowo – Polska jest krajem w miarę jednolitym narodowościowo, zatem problem dotyczy stosunkowo niewielkiego odsetka mieszkańców. Można by problem zlekceważyć. Polska tego nie robi. Dodatkowo – Polska jest krajem z różnymi zaszłościami z historii. Chociażby z czasów, kiedy to Polacy byli prześladowaną mniejszością lub brutalnie okupowaną większością. Polacy o tym zasadniczo zapomnieli (przynajmniej w omawianym tu aspekcie). Dodatkowo – polska mniejszość np. na Litwie i w Niemczech traktowana jest dosyć paskudnie. Wiele innych państw stosowało by prawo retorsji. Polska tego nie robi. To wszystko powoduje, że mimo, iż jestem zdecydowanie za poszanowaniem praw człowieka, nie odczuwam jakiegoś dyskomfortu z powodu, że Polaka nie uznaje na chybcika istnienia każdej nowej narodowości, bez odpowiedniego uzasadnienia naukowego.
  4. Zagończycy

    Równie "dobrze" można powiedzieć, że niemiecki opiera się na szwedzkim. I vice versa. Zarówno język polski, jak i współczesny rosyjski wykształciły się w drodze długotrwałej ewolucji z języka prasłowiańskiego, a ten zapewne z praindoeuropejskiego. "Goniti", "gon" (gonъ) to forma prasłowiańska. A zapis, którego użył Secesjonista, to nie rosyjska grażdanka. Na co wskazują chociażby znaki "n", "v" i "g" w słowie "gonьvъ". Zob. język prasłowiański.
  5. Wino

    W Chorwacji nosi to nazwę gemišt (z niemieckiego) lub bevanda (z włoskiego). Gemišt to białe wino z wodą gazowaną, bevanda raczej czerwone z niegazowaną. W mojej ocenie profanacja , no może dopuszczalny jest gemišt w bardzo upalny dzień. Opis - http://www.ugostitelj.hr/kokteli-vina-s-vodom-nepoznato-o-gemistu-i-bevandi/ Ocena Ivo Ivaniša, vinara Vinske akademije - Život je kratak da biste pili loša vina, a kamoli da biste vina miješali sa vodom. Zato času dobrog vina u ruku i živjeli vi meni sto godina. Tłumaczę tylko pierwszą część, bo druga musi być dla Polaka zrozumiała: "Życie jest za krótkie, aby pić kiepskie wino, nie mówiąc o winu zmieszanym z wodą". Za - http://www.turistplus.hr/hr/gemi%C5%A1t_i_bevanda/1570/ A z chorwackich - w mojej ocenie - najlepsze są wina z półwyspu Pelješac (Dingač, Postup). Ale de gustibus...
  6. Irbitis

    Była już mowa o A. Gustaitisie i litewskich samolotach ANBO, teraz przypomnienie najbardziej znanych konstrukcji łotewskich z okresu międzywojennego (głównie na podstawie strony internetowej http://latvianaviation.com). Najbardziej znanym konstruktorem był Karlis Irbitis. A oto wybrane przykłady jego konstrukcji: VEF Irbitis I-12 VEF Irbitis I-15 VEF Irbitis I-16 Innym łotewskim konstruktorem był Herberts Cukurs. Mówiąc oględnie - postać skrajnie kontrowersyjna. Wybitny lotnik, konstruktor lotniczy, w czasie wojny członek zbrodniczego komanda Viktorsa Arājsa. Zginął z rąk agentów Mossadu. I przykład jego konstrukcji (wersje samolotu Cukurs C.6): Cukurs C.6 http://lv.wikipedia.org/wiki/Cukurs_C-6_Tr%C4%ABs_Zvaigznes http://lv.wikipedia.org/wiki/Cukurs_C-6bis
  7. Przedwojenna Litwa posiadała relatywnie rozwinięty przemysł lotniczy (szczególnie biorąc pod uwagę wielkość tego kraju). I wybitnego konstruktora - Antanasa Gustaitisa. Który, skądinąd walczył - już jako lotnik - w roku 1920 z Polakami (wojskami Żeligowskiego). Zob. W. Rezmer, Litewskie lotnictwo wojskowe... (książka wskazana poniżej), s. 116-125. Myślę, że warto przypomnieć tą postać i - szerzej nieznane w Polsce - litewskie, przedwojenne konstrukcje lotnicze. Gustaitis zaprojektował szereg, generalnie udanych samolotów. Ciekawostką jest ich nazwa - ANBO ma oznaczać Antanas Nori Būti Ore (Antanas chce być w powietrzu) lub - co podobno bardziej prawdopodobne - Antanas Bronė (imiona konstruktora i jego żony). Ostatnim projektem Gustaitisa był lekki bombowiec ANBO-VIII. W internecie można znależć unikalny film z jego prób (po raz pierwszy samolot wystartował 5 września 1939 roku). Zakończyło się na jednym egzemplarzu. Wkrótce nadeszły wydarzenia roku 1940 i śmierć Gustaitisa z rąk radzieckich (październik 1941). Szerzej o tym typie samolotu w: W. Rezmer, Litewskie lotnictwo wojskowe 1919-1940, Toruń 1999, s. 239-242. Zob. także: J. Rutkiewicz, W.N. Kulikow, Wojsko litewskie 1918-1940, s. 40-41. Wzmianki o Gustaitisie we wspomnieniach polskiego attaché wojskowego w Kownie: L. Mitkiewicz, Wspomnienia kowieńskie 1939-1939, Warszawa 1990, s. 87 i 125-126.
  8. ANBO-VIII na próbach

    Istnieje inicjatywa rekonstrukcji ANBO-41. Nie orientuję się, jak dalece są zaawansowane prace. Link - http://www.straipsniai.lt/en/Aviation/page/7725 Dopisek: Jakaś kopia (raczej model w skali 1:2 ???) ANBO-41 wisi najprawdopodobniej w kowieńskim porcie lotniczym. Linki: http://en.wikipedia.org/wiki/ANBO_IV http://lt.wikipedia.org/wiki/ANBO-41 http://www.plienosparnai.lt/page.php?543 W muzeum wojskowym im. Witolda Wielkiego w Kownie jest (był)1. oryginalny ANBO-I (pierwszy projekt Gustaitisa, który wzbił się w powietrze w 1925 roku). Linki: http://www.limis.lt/detali-paieska/perziura/-/exhibit/preview/190000001462740?s_id=7AFxCoxylxb1w80A&s_ind=27 http://www.plienosparnai.lt/page.php?237 http://www.plienosparnai.lt/page.php?27 W muzeum lotnictwa w Kownie jest natomiast replika samolotu "Lituanica", sporządzona na potrzeby filmu "Skrydis per Atlantą"- bodajże w 1982 lub 1983 roku. Samolotu Steponasa Dariusa i Stasysa Girėnasa, którym przelecieli w 1933 roku Atlantyk (i rozbili się w okolicach dzisiejszego Myśliborza). http://www.plienosparnai.lt/page.php?1210 http://pl.wikipedia.org/wiki/Pszczelnik http://it.wikipedia.org/wiki/Lituanica A tu tragiczna ciekawostka - najprawdopodobniej ostatnie zdjęcie Gustaitisa - z moskiewskiego więzienia Łubianka lub Butyrki: http://www.plienosparnai.lt/news.php?item.144.1 1. Jeżeli dobrze pamiętam, był pomysł, aby przenieść ANBO-I do muzeum lotnictwa w Kownie, także nie wiem, gdzie ostatecznie się znajduje. Być może jest wypożyczany między muzeami wojska i lotnictwa.
  9. Książka, którą właśnie czytam to...

    Ad vocem. Z tego co wiem, były trzy polskie tłumaczenia Szwejka - Pawła Hulki-Laskowskiego (przedwojenne), Józefa Waczkówa (lata 80. lub 90.), Antoniego Kroha (już XXI wiek). Czytałem je, ale oddając należny szacunek odważnym próbom, w mojej ocenie tym jedynym i kongenialnym jest dzieło Hulki-Laskowskiego. Nawet jeżeli vojak po czesku to nie do końca polski wojak, to osobliwie ku wieczorowi zauważam u siebie objawy braku akceptacji dla innych tłumaczeń (oprócz innych objawów).
  10. ANBO-VIII na próbach

    Gustaitis nie tyle trafiło , co trafił do sztuki. Z tego co wiem, przynajmniej jednej: „Mergaitė, kurios bijojo Dievas“. Ma także np. „swój” instytut i miał (?) „swój” samolot w litewskich liniach lotniczych. Natomiast Antanas Gustaitis, ale nie ten, o którym mowa trochę sztuk napisał. Najbardziej znana to „Silvestras Dūdelė”. Chyba pierwsza sztuka w historii Litwy wystawiona w teatrze lalkowym (prawdopodobnie 1936 rok).
  11. ANBO-VIII na próbach

    Święta prawda. Poziom rozwojowy "Karasia", może - ewentualnie - "Suma". Coś w rodzaju polskiego samolotu liniowego. Ale to: 1. Niewielka Litwa, kraj raczej nie kojarzony z przemysłem lotniczym. 2. W tym momencie ich lotnictwo bombowe (tzn. Grupa Bombowa - 3 i 4 eskadra) miało najbardziej przestarzały sprzęt z całego lotnictwa - latało na Ansaldo A.120 (pierwszy lot tego samolotu to 1925 rok). Także postęp byłby oczywisty. I do tego - sprzęt własnej produkcji. 3. Jak widać na przykładzie polskiego "Suma", Litwini nie byli odosobnieni w trzymaniu się tradycyjnych rozwiązań.
  12. Józef Kaczanowski

    Józef Kaczanowski - żołnierz, który "doszedł" od Westerplatte do Berlina. Przez Archangielsk... Nie wiedziałem o takim przypadku. Na nazwisko to trafiłem przypadkowo, przeglądając dyskusję na dws.org.pl: http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=97&p=1724737. Dyskutant z tego forum (Bombel), słusznie w mojej opinii uważa, że to życiorys na scenariusz filmu. I link do hasła w Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Kaczanowski W sumie - niewiele. Czy ktoś wie więcej? Czy był jedyny (w poście na dws pojawia się także drugie nazwisko westerplatczyka, który walczył o Berlin)? Pozostawił jakieś wspomnienia, jest o nim jakiekolwiek opracowanie, wzmianka w książce?
  13. Józef Kaczanowski

    A ja znalazłem biografię (wraz ze zdjęciem - w podeszłym wieku) w "Kombatancie" z listopada 2004 r.: http://ww.udskior.gov.pl/download/files/pdf/kombatant/2004/200411.pdf I miejsce ostatniego spoczynku - http://www.czeremcha.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=471:73-rocznica-wybuchu-ii-wojny-wiatowej-&catid=5:aktualnoci&Itemid=7.
  14. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    Czytelnie się ich stworzyć nigdy nie da, bo narodowość to dosyć złożona sprawa, chyba że zastosujemy przejrzysty wariant niemiecki, w którym są tylko cztery nationalen Minderheiten. I szlus. Ja już się, powtórnie, poddaję. Gdzie, kto i jak w Polsce zadekretował, że trzeba być w niej Polakiem??? Litwini w Puńsku muszą być Polakami? No to trochę pewnie będą zaskoczeni.
  15. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    Jak rozumiem, rozumiesz to tak, że oni1. rozumieją to tak, że muszą być Polakami w rozumieniu etnicznym? I straszliwie ich to poniża? Jakoś Litwini, Niemcy, Ukraińcy, Żydzi, Karaimi, Białorusini polscy itd. nie mają z tym najmniejszego problemu. Nie słyszałem, aby ich narodowość była z tego powodu zagrożona, czy ograniczane ich prawa, jako mniejszości narodowych. Nawet w sytuacji gdy np. Niemcy i Litwa do końca analogicznie nie traktują polskiej mniejszości "u nich". Także rzecz jest do "ogarnięcia" bez najmniejszego problemu, jak mówi młodzież. Zapis, który tak Cię burzy jest stosowany w wielu konstytucjach na świecie, także państw, które bardzo szanują prawa mniejszosci. Na przykład artykuł 2 konstytucji hiszpańskiej (http://libr.sejm.gov.pl/tek01/txt/konst/hiszpania.html): "Konstytucja opiera się na nierozerwalnej jedności Narodu hiszpańskiego, wspólnej i niepodzielnej ojczyzny wszystkich Hiszpanów, a także uznaje i zapewnia prawo do autonomii stanowiących go narodowości i regionów oraz solidarność między wszystkimi". W jednym artykule mamy nierozerwalny naród w rozumieniu politycznym i uznanie, że tworzą go narodowości. A jak gigantyczne są prawa tamtejszych mniejszości - bez problemu można zobaczyć w Katalonii, czy w Euskadi. Na poziomie konstytucji, to w sumie podobnie lub nawet nieco "gorzej" niż w konstytucji polskiej, która co prawda we wstępie mówi o Narodzie Polskim w rozumieniu politycznym (ogóle obywateli), ale w art. 35 ewidentnie mówi wprost o istnieniu innych narodów, zamieszkujących Polskę, nie tworzących jednak jedności etnicznej: "Rzeczpospolita Polska zapewnia obywatelom polskim należącym do mniejszości narodowych i etnicznych wolność zachowania i rozwoju własnego języka, zachowania obyczajów i tradycji oraz rozwoju własnej kultury. Mniejszości narodowe i etniczne mają prawo do tworzenia własnych instytucji edukacyjnych, kulturalnych i instytucji służących ochronie tożsamości religijnej oraz do uczestnictwa w rozstrzyganiu spraw dotyczących ich tożsamości kulturowej". Czy czeski "narodowy" Morawianin lub Ślązak wzrusza się z powodu wymienienia w konstytucji i na herbie danych krain, w sytuacji, gdy narodowość nie jest uznawana przez Czechy, jako państwo? Śmiem wątpić. Doskonale orientuje się, że chodzi o zróżnicowanie terytorialno-historyczne, nie o żaden wielonarodowy naród czeski. W mojej ocenie zatem argument konstytucyjno-herbowy jest po prostu pozbawiony większego sensu. Jancecie, nie zgadzam się z Tobą w tej dyskusji, ale Twoje stanowisko mogę bez problemu zrozumieć. Uważam, że żadnego narodu śląskiego nie ma, natomiast nie oznacza to, że nie ma problemu, związanego z faktem, że iluś ludzi jest gotowa taką narodowość zadeklarować. I nie przeczę, że taka deklaracja jest istotna. Ale poprzestawanie wyłącznie na niej, prowadziłoby do szeregu absurdów, szczególnie w sytuacji, gdy formalne uznanie mniejszości narodowej wiąże się z przywilejami prawnymi. Na razie odpowiednie instytucje państwowe powinny poprzestawać na obserwowaniu problemu, bez prawnego uznawania nowego narodu. I tyle. To samo powinny robić, gdy ktoś zadeklaruje powstanie narodu wielkopolskiego. Twój argument o "gazie" uważam już za niepotrzebne "pojechanie po bandzie", które nic do dyskusji, poza emocjami nie wnosi. Mogę zdeklarować urbi et orbi, że mam narodowość "brunońskowątpliwą". Krzyczeć o niej w prasie i w internecie. Założyć własne stowarzyszenie. Apelować do Rady Europy, Unii Europejskiej i ONZ. Organizować manifestacje uliczne. Otworzyć kursy języka "brunońskowątpliwego" dla chętnych. Nikt mnie za to nie zabije. Moja "narodowość" uznana zostanie najwyżej przez ogół (i władze) za bezsensowną i nie otrzymam praw mniejszości narodowej. A, że będę sfrustrowany z tego powodu i miał pretensje do Polski? No, cóż, nigdy wszystkich się nie zadowoli. Jakie powinno być natomiast optymalne, docelowe stanowisko władz polskich? Cieszę się, że nie ja muszę odpowiadać na to pytanie. Jest oczywiste, że nadmierna restrykcyjność może rzeczywiście w skrajnym przypadku doprowadzić do wykształcenia się śląskich uczuć narodowych. Z drugiej strony - władze nie muszą (i nie powinny) godzić się na każdy absurdalny pomysł narodowotwórców. Najlepsze byłoby być może "dopieszczanie" Ślązaków i ich odrębności w ramach narodu polskiego. Oraz czynienie z Polski kraju, w którym ze względu chociażby na sytuację ekonomiczną chce się żyć. Bo nie żadne róznice etniczne, a rozczarowanie warunkami życia tworzy "naród śląski". 1. Powiedzmy ogólnie - mniejszości narodowe, do których Kaszubi raczej się nie zaliczają, a Ślązacy - zaliczają się nader dyskusyjnie.
  16. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    Jancecie, w tym przypadku, to już "kombinujesz na siłę". Nasza konstytucja w pierwszych słowach wyraźnie definiuje, że pojęcie Naród Polski w niej używane oznacza wszystkich obywateli (a nie naród - Polaków w rozumieniu etnicznym). Koniec i kropka. Bardzo wyraźnie i dobitnie. Inaczej np. niż w niemieckiej ustawie zasadniczej, gdzie takiego wyjaśnienia expressis verbis nie ma, a pojęcie "naród niemiecki" i "Niemiec" się pojawia dosyć często. Mamy tylko wyjaśnienie wa art. 116 ust. 1: "Niemcem w rozumieniu niniejszej Ustawy Zasadniczej z zastrzeżeniem odmiennej regulacji ustawowej jest każdy, kto posiada niemiecką przynależność państwową lub kto jako uchodźca lub wypędzony narodowości niemieckiej, jego małżonek lub potomek znalazł przyjęcie na obszarze Rzeszy Niemieckiej według stanu z dnia 31 grudnia 1937 roku". Niemcem, a nie żadnym obywatelem niemieckim, czy członkiem narodu niemieckiego w rozumieniu ogółu obywateli. W takim kontekście (i - zaręczam Ci - wielu innych konstytucji) nasza konstytucja wzbija się na szczyty uwzględniania faktu, że suwerenność należy do ogółu obywateli Rzeczypospolitej, a nie tylko do etnicznych Polaków. I to my są demokraty, nie wielu tych z Zachodu . I nic tu się właściwie polskie rozwiązanie nie różni ani w aspekcie aksjologicznym, ani prawnym, ani jakimkolwiek innym od konstytucji Czech. Po prostu zapomnij na chwilę o skojarzeniu słów naród - naród w rozumieniu etnicznym, a przywołaj chociażby angielskie nationality. Nasza konstytucja od nikogo nie wymaga, aby stał się etnicznym Polakiem. Odwrotnie - mówi "masz polskie obywatelstwo, to w porządku - nie jest ważne kim jesteś z pochodzenia, do jakiego narodu etnicznie przynależysz - jesteś członkiem zbiorowego podmiotu suwerenności w Polsce". Naród w naszej konstytucji - to to samo co lud, czy ogół obywateli. Jancecie, przynajmniej dwa posty poświęciłem, aby udokumentować, że Praga nie uznaje formalnie żadnej narodowości śląskiej, czy morawskiej, a są tam ludzie, taką narodowość deklarujący i mający Pradze powyższe postępowanie za złe. Więc czego Czesi uniknęli za pomocą hymnu, czy herbu, czy konstytucji? Mają dokładnie to samo co my. W tym momencie możemy Jancecie już spisywać protokół dzielących nas różnic w zakresie tego tematu, bo chyba nic nowego już sobie nie powiemy. Ty twierdzisz, że wystarczy deklaracja konkretnej osoby. Ja będę powtarzał, iż subiektywna deklaracja osoby jest najważniejsza, ale pamiętać należy także o uwarunkowaniach obiektywnych. Nie będzie to łatwe, bo granice mkiędzy narodem a grupą etniczną, językiem a dialektem są względne. Ale kto powiedział, że zawsze musi być łatwo? Akceptując narodowość śląską wyłącznie na tej podstawie, że tu i teraz, w konkretnej sytuacji gospodarczej i politycznej, szereg osób jest gotowych ją zadeklarować, a właściwie nie ma żadnych innych przesłanek przemawiających za istnieniem takiej narodowości - otwieramy szeroko drzwi absurdowi. Jutro jakiś cwaniak polityczny, chcący zaistnieć i przy okazji obejść 5-cio procentowy próg - zadeklaruje istnienie narodowości wielkopolskiej. I na pewno znajdzie się z parę tysięcy Poznaniaków, gotowych zrobić na złość "bosym Antkom", a może i naprawdę wierzących w to, że są czymś innym narodowo od Królewiaków i bez okradającej Wielkopolskę Warszawki sobie poradzą. I co - będzie to naród wielkopolski? Małe ad vocem Secesjonisto - Kotliny Kłodzkiej chyba problem narodu śląskiego nie dotyczy (przynajmniej na razie, bo wykluczyć nie można, że jeżeli przyjmiemy deklaracje za całkowicie wystarczające do powstania narodu - to powstanie i naród dolnośląski, czy raczej hrabiowsko-kłodzki ). Jak rozumiem - problem narodowości śląskiej zawiera się w granicach wojewódzw opolskiego i ślaskiego oraz dotyczy przede wszystkim tamtejszej "rodzimej" ludności (choć jak słyszałem - "przyjmują" do niej każdego, byle nie przyznawał się przesadnie do polskości). Natomiast - nie dotyczy Ziem Odzyskanych i tamtejszej ludności osiadłej po 1945 roku. A Kłodzkie to raczej taka sytuacja, może z wyjątkiem kilku Czechów, którzy zostali w "czeskim zakątku".
  17. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    Ale przecież słowa GODNOŚĆ możemy Jancecie użyć w dowolnej walce politycznej. I nie zawsze w słusznej sprawie. Ja - na razie - na problem "narodu śląkiego" patrzę podobnie, jak na problem Padanii. Nie ma narodu padańskiego, nie istniał przez lata separatyzm padański, jest sztucznie wykreowany fakt, zjawisko polityczne. Powstałe na podstawie różnych rzeczywistych przesłanek, ale w swej istocie będące manipulacją. Pewną - rzeczywistą - specyfikę regionu i jego mieszkańców, frustrację - przynajmniej ich części - poczynaniami centrum, przekonanie, że "to my na nich robimy", wykorzystują sprytni politycy. Ludzie lubią się z zasady różnić, wielu ludzi lubi mieć wroga, wymyślonego nawet na siłę (przykładów mozna szukać chociażby u kiboli) - zatem do części to trafia. I nagle Padania staje się faktem politycznym. Ale przecież nie wspólnotą narodową. O GODNOŚĆ Ślązaka można zabiegać przecież uznając go (siebie) za Polaka, co wielu Ślązaków czyni. Walka o GODNOŚĆ to chociażby wykorzystywanie rozbudowanych instytucji samorządu terytorialnego. To także polemika z ewentualną głupotą warszawskiego centrum wobec Śląska, do której przecież nie trzeba uznania za naród. Jeszcze raz powtarzam - nie wykluczam, że jesteśmy świadkami początku etnogenezy narodu śląskiego. Dziś go nie ma. Jest przede wszystkim wyrazista i piękna w swej specyfice grupa w obrębie narodu polskiego. Podobnie, jak nie ma żadnego narodu wielkopolskiego, którego odrębności "narodowe" mógłbym wypisać Ci na wołowej skórze. Część jak widać nie, bo naród śląski pojawia się i tam w statystykach. Ale rzeczywiście, "wzmianka" o regionie w herbie i w konstytucji, moim zdaniem w przypadku państwa unitarnego zasadniczo nie ma wielkiego znaczenia. A już na pewno nie jest równoznaczna z uznaniem za naród. Raczej to kwestia pewnej tradycji, związanej z tworzeniem herbów. Herb Czechosłowacji od jej początków był zawsze złożony i nie składał się tylko z czeskiego lwa. W jej ostatnich latach składał się z czterech pól. I tym się pewnie kierowano.
  18. Naturyzm w Polsce - o sztuce niepatrzenia

    Z tego co pamiętam, naturyści byli chyba stale obecni na łamach tygodnika konsumenckiego "Veto". Można tam poszukać podstaw ich "ideologii".
  19. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    To ja już bardzo przeproszę i wycofam się, przynajmniej na razie, z dyskusji, albowiem powyższa wypowiedź jest dla mnie cokolwiek niezrozumiała. Mimo, że jestem w pełni świadomy znaczeń słowa nationality w języku angielskim oraz różnicy między narodowością a obywatelstwem, to nie nadążam za twórczym chaosem Twoich myśli.
  20. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    Nie za bardzo wyczuwam, o co w Twojej wypowiedzi (wypowiedziach) chodzi? Oprócz tego, że zgadzasz się ogólnie z Jancetem. Jest jasne, że obywatelstwo można mieć podwójne, czy nawet wielokrotne, choć zazwyczaj pierwsze obywatelstwo nabywa się w drodze ius soli lub ius sanguinis, czyli automatycznie. I jest jasne, że narodowość to przede wszystkim kwestia własnej oceny, czy przekonania człowieka. I tu się pewnie ja także zgadzam się całkowicie z Jancetem. Natomiast moja polemika z nim dotyczy - w mojej ocenie - dwóch kwestii: 1) Czy Czechy są krainą szczęśliwą, w której uznaje się narodowość śląską, a Polska jest w tym zakresie raczej paskudna? I tu chyba da się udowodnić, a przynajmniej ja to uczynić się starałem, że ani Czechy, ani Polska, ani - tym bardziej - Niemcy nie uznają prawnie istnienia narodowości śląskiej. 2) Czy sama deklaracja człowieka wystarcza, aby zakwalifikować go do takiej narodowości, jakiej chce? Ja uważam, ze takowa deklaracja jest czymś zasadniczym, podstawowym, ale nie może być jedyną przesłanką. Konieczne jest uwzględnienie także obiektywnych okoliczności decydujących o tym, czy dany naród istnieje, czy nie. Jest to bardzo trudne i kontrowersyjne, bo nikt na tym świecie nie jest w stanie wykreślić całkowicie i w każdym przypadku jednoznacznych granic między narodem, a np. "wyrazistą" grupą etnograficzną. Przykład pierwszy z brzegu - Łemkowie. Naród, część narodu rusińskiego, czy część narodu ukraińskiego, a może polskiego? Wśród nich samych zdaje się nie ma na ten temat zgody. Podobnie trudno jest wytyczać granice między dialektem a językiem. Ale coś się da w tym zakresie zrobić, w miarę obiektywnie i naukowo. Zlekceważenie tego aspektu i poprzestawanie wyłącznie na deklaracji - to moim zdaniem postępowanie nieprawidłowe. Na marginesie - można w interesującym nas zakresie wyprowadzić swoistą analogię między obywatelstwem a narodowością, choć to oczywiście co do istoty nader różne zjawiska: Jeżeli chcesz uzyskać kolejne obywatelstwo i interesuje się, aby miało one realny charakter (a nie np. quasi-państw, jak Principality of Sealand, czy Principality of Hutt River), to zaczniesz tą sprawę załatwiać z odpowiednimi instytucjami realnie istniejących państw. Jeżeli ktoś chce "pozyskać" nową narodowość, bo stara mu doskwiera, to chyba w rachubę wchodzą obiektywnie istniejące narodowości. Oczywiście, taka zmiana często będzie dyskusyjna. Jeżeli np. 1.000 Niemców, Polaków, czy Czechów w zamian za dobrze płatną pracę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zadeklaruje, że są Arabami, to w moim mniemaniu Arabami w tym momencie się nie staną. Z czasem, gdy nauczą się języka, zaakceptują kuturę, zintegrują się z arabską społecznością, pewnie przyjmą islam, powstanie ich związek ze społecznością arabską w ZEA, ta społeczność też ich jakoś zaakceptuje (co notabene nie jest wcale takie pewne) i powstanie wśród nich poczucie rzeczywistego patriotyzmu ZEA jako całości i konkretnego emiratu także - może tak, Arabami, czy Arabami z ZEA już będą. Ale, nikt tu nie będzie dyskutował z tym, że naród arabski obiektywnie istnieje. Bo istnieje (a raczej - narody arabskie, ale w szczegóły już nie będę wchodził). Natomiast, np. narodowości stołowogórskiej, czy kłodzkiej obiektywnie nie ma, nawet jeżeli znalazłoby ileś tam osób gotowych ją zadeklarować. Może kiedyś powstanie, bo narody zanikają, powstają, odradzają się itp., ale dziś - nie ma. Podobnie, dziś nie ma narodowości śląskiej. Są Ślązacy polscy, niemieccy i czescy, charakteryzujący się - jeżeli już - to pewną specyfiką w ramach swych narodów. Taka specyfika jest czymś powszechnym i jeżeli byśmy ją traktowali, jako rozstrzygającą, to narodu niemieckiego w ogóle by nie było (jeno Bawarczycy, Meklemburczycy itd.), włoskiego - podobnie, a w Polsce mielibyśmy np. narody wielkopolski, kaszubski, kurpiowski, góralski i podlaski. To, że dziś jakaś część polskich mieszkańców Śląska jest gotowa deklarować inną niż polska narodowość, jest w mojej ocenie dowodem frustracji sytuacją w Polsce, formą protestu, a nie istnienia odrębnego narodu. Ludzie (szczególnie młodzi) na uroki polskiej polityki (i gospodarki) reagują rozmaicie - lekceważeniem, wycofaniem (stąd m.in. gigantyczna absencja wyborcza), wyjazdem z "tego" kraju, radykalizacją polityczną. Część widać odreagowuje w "śląskiej" formie. A jeszcze, jak znajdą się sprytni politycy, którzy potrafią tym pokierować i zagospodarować... Jak już pisałem, nie wykluczam, że za ileś tam lat naród śląski powstanie. Byłoby to dla mnie smutne rozwiązanie, ale wykluczyć z góry tego nie mogę. W roku 1750 żadnego narodu amerykańskiego nie było, 50 lat później - był z pewnością. Ale dziś narodu śląskiego obiektywnie nie ma. Być może rozpoczął się proces jego etnogenezy, który możemy obserwować.
  21. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    A ja nie słyszałem, aby w polskich szkołach na historii nie uczono o Fryderyku II i o wojnach śląskich, czy o fakcie, że Śląsk przez ok. 600 lat nie należał do Polski. Z poziomem nauczania jest obecnie w polskich szkołach różnie, ale raczej aż takiej niewiedzy się tam nie krzewi, ani aż tak nie przeinacza się faktów. Natomiast w polskich szkołach nie uczy się niewątpliwie, że Śląsk był zamieszkiwany przez stulecia przez zasadniczo odrębny od polskiego i niemieckiego naród śląski. I pewnie słusznie, bo jest to - póki co - w świetle ustaleń historyków i innych naukowców przynajmniej dyskusyjne. A o to proszę się nie bać. Bruno W. nie ma zamiaru zawiadywać ani swoim, ani tym bardziej "tym" krajem, ani żadną jego częścią - oprócz swojego domu, gdyż zasadniczo współczesna polityka go mierzi. Natomiast fakt, do którego się odnosił, pozostaje faktem, niezależnie ile "procentowo będzie myślenia jak Bruno Wątpliwy wśród obywateli": Republika Czeska, dokładnie tak jak Polska, czy Niemcy, nie uważa dziś Ślązaków za odrębny naród. Moim zdaniem słusznie, ale oczywiście z każdym zdaniem można polemizować. Taki jest zatem stan rzeczy na dziś. Ergo - Polska nie jest jakoś "gorsza" w tym zakresie od Czech, czy Niemiec, a pewnie - potencjalnie - także od innych państw na świecie, które mają dosyć zasadnicze problemy z uznaniem Ślązaków za naród. W mojej ocenie, nieco odmiennej co do ostatecznych wniosków od opinii Janceta, oczywiście samoidentyfikacja danego człowieka jest bardzo istotna. I tu się wstępnie zgadzam z Jancetem. Jeżeli ktoś uważa się np. za Niemca z tego powodu, że pradziadek miał w 1937 roku obywatelstwo niemieckie, mimo że ma na nazwisko Brzęczyszczykiewicz, kultury niemieckiej nie zna, a po niemiecku potrafi powiedzieć guten Tag, to chyba powinniśmy to uszanować. Z pewną dozą sceptycyzmu, ale jednak. Natomiast, i tu się chyba z Jancetem zasadniczo nie zgadzam, nawet w dobie wszechobecnej poprawności politycznej, poszanowania praw człowieka, wolnego wyboru itp., do uznania grupy ludzi za naród chyba jednak trzeba także pewnego uzasadnienia obiektywnego, oprócz subiektywnych deklaracji. W obrębie każdego narodu występują odmienności gwarowe, historyczne itp. Różne sprzeczności, antagonizmy dzielnicowe. Nie tworzą one jednak ipso facto odrębnych narodów. Może za 200-300 lat polscy Ślązacy staną się narodem odrębnym od polskiego. Może. W mojej ocenie - oby nie, cieszyłbym się bardziej, aby nadal wzbogacali bogactwem swej kultury i swoją specyfiką regionalną naród polski. Natomiast trudno mnie dziś przekonać, że istnieją obiektywne przesłanki do uznania Ślązaków za naród.
  22. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    Jancecie, konstytucja czeska zaczyna się od słów: "My, občané České republiky v Čechách, na Moravě a ve Slezsku (...)", czyli "My, obywatele Republiki Czeskiej w Czechach, na Morawach i na Śląsku (...)". To nie jest żadne uznanie narodowości śląskiej, tylko podkreślenie zróżnicowania terytorialnego. W żadnym innym miejscu konstytucji czeskiej Śląsk, czy Ślązacy nie wystepują. http://www.psp.cz/docs/laws/constitution.html To, iż w konstytucjach wymienia się części składowe państwa (np. w preambule do konstytucji niemieckiej), albo to, że na herbie państwowym występują godła poszczególnych regionów (np. na piersiach orła rumuńskiego) nie oznacza w żadnym stopniu automatycznego uznania prawnego narodowości. Na przykład, nie ma narodowości dobrudżskiej (?), mimo że delfiny z herbu Dobrudży są na herbie całej Rumunii. Pozostaję w przekonaniu, że w sensie prawnym Ślązacy w Czechach są częścią narodu czeskiego. Natomiast, podobnie jak w Polsce, można określić taką identyfikację (jako "jedyną", czy "jedną z") podczas spisu powszechnego. Uczyniło to w Czechach, podczas spisu w 2011 r., łącznie 21.548 osób: Z czeskiej Wikipedii (http://cs.wikipedia.org/wiki/Slezan%C3%A9#cite_note-rfr1-3): "Během Sčítání lidu, domů a bytů 2011 v České republice se ke slezské národnosti podle předběžných výsledků přihlásilo 21 548 obyvatel české republiky. 12 214 z nich uvedlo slezskou národnost jako jedinou, 9342 se vedle ní přihlásilo ještě k jiné národnosti, nejčastěji moravské (4567) a české (4361)". A tu dokładne dane spisowe, odnośnie do Ślązaków w Czechach: https://dalsimoravak.wordpress.com/2013/03/21/slezska-narodnost-ve-scitani-lidu-2011/ I wreszcie coś, co chyba nasze wątpliwości ostatecznie rozstrzyga: http://radekkral.blog.idnes.cz/c/415441/Uznava-cesky-stat-moravskou-narodnost.html Autor (Radek Král) pyta co prawda, czy "Uznává český stát moravskou národnost?", ale mowa jest także o narodowości śląskiej. Znajdziemy na tej stronie internetowej wyciąg z decyzji czeskiej władzy, a dokładnie Rady vlády pro národnostní menšiny w sprawie ewentualnego istnienia narodowości śląskiej: "Deklarování moravské a slezské národnosti při sčítání lidu je zjevně průvodním jevem politických změn po roce 1989; lze je chápat jako výraz moravské historické zemské identity, což však neznamená, že by část Moravanů a Slezanů tvořila národnostní menšinu, národnostně menšinové společenství odlišující se od většinové společnosti etnickým původem, jazykem a kulturou (v tomto případě různost dialektů a regionální diferenciace lidové kultury nelze směšovat s národnostně menšinovou odlišností)". Tekst jest chyba dla Polaka zrozumiały, a przynajmniej wytłuszczona przeze mnie część. Władze czeskie - jeżeli już - to uznają śląskość wyłącznie za identyfikację terytorialną, nie zaś za odrębną narodowość. Dopisek: Naród czeski jest zatem w sensie prawnym jeden i nie ma żadnego charakteru "wielonarodowego". Dla władzy państwa czeskiego występują jedynie w jego obrębie "různost dialektů a regionální diferenciace lidové kultury". Czyli, dla władz czeskich Ślązak - to po prostu mieszkaniec czeskiego Śląska. Zasadniczo narodowości czeskiej, może wyróżniający się trochę gwarą (dialektem) i pewną specyfiką kultury ludowej. Może oczywiście Ślązak w rozumieniu "geograficznym" należeć do jakieś mniejszości narodowej, uznanej de iure przez Czechy (np. polski Ślązak na Śląsku Cieszyńskim). Dla instytucji państwa czeskiego nie będzie Ślązak natomiast członkiem "narodu śląskiego". Nawet, jeżeli tak się identyfikuje w spisie powszechnym.
  23. Mniejszość etniczna - Ślązacy

    Czy aby na pewno? Czescy Ślązacy żalą się (ze strony intrnetowej: http://slezsko.net/slezane-esej): "Rada vlády pro národnostní menšiny ve svém oficiálním dokumentu říká, že Slezany nelze označit za národnostní menšinu, avšak nedodává, kdo tedy Slezané jsou. Ve výčtu národností je však řadí mezi obyvatele, kteří se hlásí k české národnosti". Z czeskim u mnie bardzo tak sobie, ale domyślam się, że skoro odpowiednia instytucja państwowa "Slezany nelze označit za národnostní menšinu" to oznacza, że nie chce ich uznać za mniejszość narodową. Chyba, że moje kulawe tłumaczenie oparte na znajomości polskiego, rosyjskiego i paru słów w innych językach słowiańskich jest totalnie błędne. Jeżeli sobie przypominam, to znasz słowacki - zatem może to skorygujesz. Czyli chyba sytuację mają podobną jak u nas. W spisie można zadeklarować, ale formalnie uznany naród to nie jest. Dopisek: I jeszcze coś z polskiej Wikipedii o uznawaniu narodowości śląskiej - "Narodowość ta nie jest uznawana prawnie przez Polskę i Czechy". Żródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Al%C4%85zacy.
  24. Nauka języków

    Co jednak, jak przypuszczam, nie podważa przekonania językoznawców, że język angielski nie jest językiem z grupy romańskiej, a francuski - nie jest językiem germańskim.
  25. Nauka języków

    No nie zawsze, trudno powiedzieć, aby 1/6-1/5 słownictwa innego, niewątpliwie romańskiego języka - hiszpańskiego miała słowiańskie korzenie. Rumuński jest tu wyjątkiem wśród języków romańskich. Z powodów dosyć oczywistych. Istnienie "zbiorów" pokrewnych języków jest oczywistym plusem przy nauce. Ucząc się hiszpańskiego nabierasz de facto umiejętności w miarę sprawnego i sensownego komunikowania się z Portugalczykami, szwedzkiego - z mieszkańcami innych krajów Skandynawii itp. Oczywiście, bez przesady, nie oznacza to pełnej znajomości kolejnego języka. A często pokrewność jest dosyć odległa. Znajomość polskiego daje możliwość prowadzenia prostych rozmów z osobami mówiącymi w innych językach słowiańskich, ale w przypadku wielu z nich (np. Bułgarów) na dosyć podstawowym poziomie (i z wieloma pułapkami). A tak poza tym - francuski nie należy do "zbioru" języków germańskich.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.