-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Mniejszość etniczna - Ślązacy
Bruno Wątpliwy odpowiedział Alex WS → temat → Historia najnowsza (1945 r. -)
A to powodzenia w tym zbożnym dziele. Przyjmij tylko do serca małą sugestię - głupoty najlepiej uprzedzać postami, które mają jakikolwiek sens. -
Mniejszość etniczna - Ślązacy
Bruno Wątpliwy odpowiedział Alex WS → temat → Historia najnowsza (1945 r. -)
Upokarzające. Chyba nie. Ale lepiej napisz - jakie ziemie należały do Twoich Rodziców? Czuję się dobrze, najlepsze żarty robisz konsekwentnie od dłuższego czasu sam z siebie. -
Mniejszość etniczna - Ślązacy
Bruno Wątpliwy odpowiedział Alex WS → temat → Historia najnowsza (1945 r. -)
Ależ witamy ponownie. Tym razem jesteśmy Niemcem i pracujemy w Breslau? -
Tego chyba jeszcze nie było. Znalezione w sieci zadanie egzaminacyjne: 1980 r. Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal? 1995 r. Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty - czyli 80 zł. Ile zarobił drwal? 2000 r. Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty - czyli 80 zł. Ile zarobił drwal? a) 10 zł b) 20 zł c) 30 zł. Podkreśl właściwą odpowiedź. 2005 r. Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl liczbę 20. 2010 r. (tylko dla zainteresowanych dodatkowymi punktami) Drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka drzew. Podzielcie się na grupy i odegrajcie krótkie przedstawienie, w którym postarajcie się przedstawić, jak w tej sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny. Przekonajcie widza, jak bardzo niekorzystne dla środowiska jest wycinanie drzew. 2015 r. Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala. 2020 r. Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Jak potrafisz przeczytać to na głos - gratulujemy zdanego egzaminu magisterskiego. 2025 r. Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Jak potrafisz przeczytać to na głos - pamiętaj, że możesz skorzystać z krajowego programu ochrony elity intelektualnej.
-
Patrioty i Caracale
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Kiedy po raz pierwszy w jakiejkolwiek formie zainwestowały, nie wiem. Właścicielami są bodajże od 2007 i 2010 roku. Dopisek: Osobiście, bardziej skłonny byłbym doceniać tych, którzy już w Polsce zainwestowali, a nie tego, kto gotowy jest przychylić nam nieba w przyszłości. Ale - z drugiej strony, w szumie informacyjnym, który dociera do nas w związku z zakupem śmigłowców jest też sporo o (podobno) nieciekawym zachowaniu Augusty i Sikorsky'ego. Bez bardzo rozległej i szczegółowej wiedzy, trudno to jednoznacznie ocenić. -
Furiuszu, zachodzi tu znowu sytuacja, w której nieznajomość pewnej terminologii, owocuje zgoła niepotrzebnymi wypowiedziami. Stanowienie prawa - to stanowienie prawa w każdej postaci. Prawo to także m.in.: 1) rozporządzenia, które wydają: Prezydent, Rada Ministrów, premier, ministrowie resortowi (kierujący określonym działem/działami administracji rządowej), przewodniczący określonych w ustawie komitetów wchodzący w skład rządu, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji; 2) umowy międzynarodowe: ratyfikowane (w tym ratyfikowane za zgodą wyrażoną w ustawie) - obowiązujące powszechnie oraz nieratyfikowane (te są źródłem prawa, ale nie powszechnie obowiązującego); 3) prawo ponadnarodowe - tworzone przez organy UE, zgodnie z art. 90 naszej konstytucji (dyrektywy, rozporządzenia unijne); 4) zarządzenia (jedne ze źródeł prawa wewnętrznego); 5) uchwały rady gminy itp. (mogą być źródłem prawa miejscowego). Sejm i Senat są organami ustawodawczymi. I jakbyś powiedział, że jedynymi w Polsce, to tu akurat miałbyś całkowitą rację (zgodnie z art. 10 konstytucji - choć oczywiście pewien udział w procesie ustawodawczym bierze m.in. Prezydent - zob. np. art 122 konstytucji). Ale ustawa to nie jedyne źródło prawa w Polsce. Zatem Twoja polemika ze mną i twierdzenie "wyłącznie Sejm" (jest organem państwowym stanowiącym prawo) nie ma najmniejszego prawnego sensu. To tak, jakby powiedzieć, że wyłącznie bociany są ptakami. Może są najpiękniejsze, najbardziej polskie, ale nie jedyne. Gregski, przy okazji - jak będziesz w Londynie, to powiedz Brytyjczykom, że bardzo źle robią. Ja także. "Zamrażarka", czy "niszczarka" nie jest zjawiskiem dobrym. Tym bardziej, że działa zasada dyskontynuacji prac parlamentarnych (ciekawostka - nie dotyczy ona obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej). Nie zmienia to jednak oczywistego faktu, że odpowiednia większość w parlamencie może ze zgłoszonym projektem ustawy w trakcie trybu ustawodawczego zrobić co zechce (tzn. odrzucić lub dowolnie pozmieniać). Nawet jak jednak odbędzie się pierwsze i kolejne czytanie. I na to raczej rady nie ma. Zasadniczo w żadnym, demokratycznym państwie.
-
Patrioty i Caracale
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Użyłem specjalnie czasu przeszłego. Augusta i Sikorsky już zainwestowali, Airbus ma uruchomić. Niby fajnie, mamy kolejnego inwestora, ale czy nie należałoby jednak wziąć pod uwagę fakt, że inni zaryzykowali wcześniej? Tym bardziej, że mogą się "zbiesić". -
Nie, właściwie tak samo. Myślę, że zasadniczy problem w przypadku Twoich wypowiedzi to kategoryczny ton, za którym nie stoi wiedza, czy nawet - tylko - znajomość poprawnej terminologii. To ja poproszę o zacytowanie mojej wypowiedzi, w której oświecam kogokolwiek stwierdzeniem, że Sejm w Polsce nie jest organem państwowym stanowiącym prawo. Oczywiście - nie tylko on, ale to już wiedza chyba wykraczająca ponad poziom tej dyskusji. A ja zawsze, powszechnie mówię, że aby o czymś wypowiadać się w autorytatywnym tonie, trzeba mieć argumenty. Nie tylko fantazję. Kto powszechnie mówił? Użytkownik Euklides ze szwagrem? Na przykład - wyniki badań opinii społecznej poproszę, w których widać powszechność występowania odczucia fałszowania wyborów. Tak od 1989 roku. Zaraz się dowiem, że badania pewnie też sfałszowali? Napisałem, że w Polsce jest niski poziom kultury politycznej i prawnej. Dotyczy to społeczeństwa i tym bardziej jego elit. Zdanie podtrzymuję. Z kontekstu mojej wypowiedzi wynika jednoznacznie, że mam wręcz gorszą opinię o "elytach" niż o społeczeństwie, jako całości. Reszta to fantazja Użytkownika Euklidesa. Edukacja społeczeństwa ma oczywisty wpływ na skuteczność prawa. Przynajmniej w aspekcie aksjologicznej skuteczności. Oczywiście - nie tylko ona. Ale chodziło mi raczej o tworzenie prawa. Ćwierćinteligenci będący produktem naszego systemu edukacyjnego, będą tworzyć (a często - już tworzą) "ćwierć prawo". To, że prawnicy "piszą prawo", w rozumieniu jego redagowania, jest dosyć naturalne. W Polsce i w innych państwach. W innym przypadku prawo pisałyby osoby, dla których takie pojęcia, jak: zasada suwerenności narodu, zasada przedstawicielstwa, systematyka ogólna i szczegółowa tekstu aktu prawnego, reguły logiki prawniczej itp. - to czarna magia. A dobre chęci, czy poczucie własnej nieomylności nie zawsze wystarczą. Aby było jasne - nie przeceniam jakości naszych kadr prawniczych, wśród nich są zapewne także "ćwierć-prawnicy", ale gdyby odsunąć prawników od procesu tworzenia prawa, rezultat byłby dosyć opłakany. No i warto pamiętać o tym, że podstawowy wpływ na kształt prawa, jego inflację, tudzież jego wszelakie "korekty" w procesie prawodawczym - wpływ mają jednak głównie politycy. Prawnik przypomina tu często mechanika, który potrafi skonstruować tłumik do samochodu, ale gdzie ten tłumik zostanie zamontowany i kto go po drodze "usprawni" po swojemu - nie zależy już od niego. A ja sobie już chyba daruję dalszą rozmowę z Euklidesem.
-
Wiadomo, że po greckiej wojnie domowej w latach 40. w Polsce osiedliło się dużo greckich uchodźców. Także na Dolnym Śląsku. Mało znany jest w Polsce fakt, że Grecy na Dolnym Śląsku pojawili się w dużej liczbie około 30 lat wcześniej. Chodzi o żołnierzy IV korpusu armii greckiej, pod dowództwem Ioannisa Chatzopulosa, którzy w latach 1916-1919 przebywali w Görlitz, a dokładnie na terenach dzisiejszego Zgorzelca. Posiadając dosyć specyficzny status "gości" państwa niemieckiego. Link 1. Zdjęcia ze strony http://dolny-slask.org.pl. Link 2. Zdjęcia ze strony http://zgorzelec.fotopolska.eu. Link 3. Artykuł z "Gościa Legnickiego" - R. Tomczak, "Grecy znad Nysy". Link 4. Wikipedia o IV korpusie. Link 5. Wikipedia o dowódcy korpusu. Wzmiankę o powyższych wydarzeniach znajdziemy także w książce: A. M. Brzeziński, Grecja, Warszawa 2002, s. 68. Czy wiemy o nich coś więcej? Jakie ślady po pozostały po greckich żołnierzach w Zgorzelcu i Görlitz?
-
Patrioty i Caracale
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
W przypadku śmigłowca wybór jest jeszcze - chyba - mniej kontrowersyjny. Fakt, konstrukcja będąca efektem ewolucji - Puma/Super Puma/Cougar/Caracal. Biorąc pod uwagę, że punkt wyjścia to Puma, to obchodzimy w tym roku 50-lat pierwszego lotu. Ale z drugiej strony, długoletnie używanie sprawdzonej platformy i nasycanie jej nowymi rozwiązaniami technicznymi - to nic nowego i nic złego. Z trójki głównych konkurentów, tylko AW149 był śmigłowcem nowym. Co wcale nie działało jednoznacznie na jego korzyść. Tym bardziej, że to relatywnie "mały" śmigłowiec. A, że kupują Brazylijczycy, Malezyjczycy, Kazachowie itp.? Kupuje ten, kto musi, czy chce wymieniać flotę śmigłowców. Wystarczy spojrzeć na użytkowników Super Pum, czy Cougarów i widać dosyć wyraźnie, że nie są to śmigłowce wyłączne dla Trzeciego Świata. Notabene, przemysłu lotniczego Brazylii możemy tylko pozazdrościć. My mamy tradycje, oni mają przemysł. To, że dla wojskowych, szukających następców Mi-8/Mi-17 relatywnie duży Caracal jest atrakcyjnym wyborem, nie mam większych wątpliwości. Inna sprawa, że w innych układach politycznych, rozsądnym następcą Mi-17 mógłby być po prostu Mi-17. Solidny, duży, odporny, sprawdzony, lubiany. Mnie najbardziej zastanawia to, że nie doceniono faktu, że AgustaWestland i Sikorsky zainwestowali w Polsce. -
Jeżeli chodzi o stan prawa w Polsce, to wypada mi się zgodzić z głosami krytycznymi. Od około 30-35 lat jest coraz gorzej. Zmian w prawie jest coraz więcej i są one coraz gorszej jakości. Ładnie się to nazywa "inflacją prawa", mnie ładnie - "rozwolnieniem prawodawczym". Natomiast kompletnie nie przekonują mnie tyleż zawiłe, co niejasne wywody Euklidesa odnośnie do związku zasady suwerenności narodu z jakością prawa i z nieufnością do prawników. Teoretycznie można sobie wyobrazić prawo wysokiej jakości tworzone w dyktaturze, z udziałem dyktatora i dwóch "jego" prawników oraz beznadziejne prawo tworzone przez zgromadzenia ludowe (w rozumieniu odpowiedników szwajcarskich Landsgemeinde, a nie parlamentów), czyli najdoskonalszą chyba formę realizacji zasady suwerenności narodu. Zresztą, przykład pierwszy z brzegu. Szereg przedwojennych rozporządzeń Prezydenta z mocą ustawy cieszył się dosyć wysoką oceną, jeżeli chodzi o "jakość prawną" (kodeks handlowy, kodeks zobowiązań, kodeks Makarewicza). A okoliczności przyjęcia tych aktów były cokolwiek mało demokratyczne i niezbyt zgodne z prawidłową realizacją zasady suwerenności narodu (po 1926 roku, po "wyborach brzeskich" - czyli ogólnie rzecz ujmując - w warunkach tężejącego autorytaryzmu). Oczywiście, były i takie rozporządzenia Prezydenta Mościckiego, które na życzliwy komentarz nie zasługują - np. z dnia 17 czerwca 1934. w sprawie osób zagrażających bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu (dot. obozu w Berezie Kartuskiej). Problem dzisiejszy tkwi nie w jakieś niewłaściwej realizacji zasady suwerenności narodu w Polsce. Jest ona ujęta w prawie i realizowana - co do istoty - dokładnie tak, jak w innych krajach demokratycznych. Problem to niska kultura polityczna i prawna. Społeczeństwa jako takiego i - tym bardziej - jego "elyt". Na to jeszcze nakładają się "sukcesy edukacyjne" w ostatnich dziesięcioleciach.
-
Mowa była wyżej, że źródłami prawa powszechnie obowiązującego w RP na obszarze działania organów, które je ustanowiły, są akty prawa miejscowego. Konstrukcja tego przepisu konstytucji jest jak najbardziej prawidłowa i oddaje istotę prawa miejscowego. I trudno uznać, że to idem per idem, czy "masło maślane". Jak już pisałem wyżej, pojęcie źródło prawa występuje w wielu znaczeniach. Wypowiadając się, warto pamiętać, które znaczenie mamy na myśli. Aktu normatywnego, czy np. źródła prawa w aspekcie instytucjonalnym, czy materialnym itp. ?
-
Była już mowa o filmie duńskim 9. april, teraz kolej na dorobek innej, mało znanej w Polsce i na świecie kinematografii. Trailer estońskiego filmu "1944": Zanosi się na coś ciekawego i - chyba - nie jednostronnego, bo pojawiają się postacie zarówno estońskich SS-manów, ale i żołnierzy estońskiego korpusu Armii Czerwonej.
-
Jak przypuszczam, główną zaletą tego filmu (którego, niestety jeszcze nie widziałem) nie jest atrakcyjność scenariusza, gry aktorskiej, czy efektów specjalnych, ale to, że dotyczy wydarzeń niezbyt w Polsce znanych. A ponadto reprezentuje kinematografię dosyć "egzotyczną", a tym samym z natury rzeczy ciekawą.
-
Pikielhauba i czako to elementy umundurowania kojarzone już chyba nierozerwalnie z niemieckim militaryzmem. Pikielhaubę można uznać za symbol Prus, czako to znowu element umundurowania niemieckiej (także np. gdańskiej) policji z okresu międzywojennego i drugiej wojny światowej. Skojarzenie powyższe, jak wiele podobnych, jest pewnym uproszczeniem, bo te nakrycia głowy nie występowały tylko w Niemczech. A niekiedy pikielhauby pojawiają się i dziś, jako część umundurowania paradnego (np. Szwecja, Ameryka Łacińska). Natomiast, mnie zainteresowała inna kwestia - kiedy Pickelhaube i Tschako, zniknęły z niemieckiego krajobrazu? Na przykład z parad i innych uroczystości. Osobiście wiem tylko tyle: 1) ostatni film, który widziałem, a na którym pojawiają się postacie w pikielhaubach - to pogrzeb cesarza Wilhelma II (1941); 2) policja niemiecka (w tym, co ciekawe, NRD-owska Volkspolizei) nosiła czaka chyba aż do lat 60.
-
Jeżeli brać pod uwagę amerykańskie (często dyskusyjne) kanony kobiecej piękności najpiękniejszy powinien być T-72 - w odmianie potocznie zwanej "Dolly Parton" (pancerz wieży z "wkładkami"). http://www.armyrecognition.com/forum/viewtopic.php?t=1325 - zdjęcie pierwsze od góry http://en.wikipedia.org/wiki/T-72 - zdjęcie mniej więcej w środku To oczywiście żart - nic pięknego w nim nie ma, podobnie, jak w silikonie.
-
Już napisałem - to porównanie np. z interpretacją podobnych przepisów w innych krajach (np. czy współczesne sądy niemieckie oceniają grabie, jako przedmiot niebezpieczny). Źródło prawa to pojęcie szersze, a nie synonim konstytucji (za takowy można uznać ustawę zasadniczą). Nie dzieląc włosa na czworo (i nie bawiąc się w wyróżnianie formalnych, materialnych źródeł prawa i źródeł poznania prawa), to źródłem prawa jest każdy akt normatywny, czyli taki, z którego treści można wyinterpretować przynajmniej jedną normę prawną. Zatem źródłem prawa jest i konstytucja, i ustawa, i umowa międzynarodowa, i rozporządzenie itp. itd. Dokładnie tak, a nawet więcej - nie tylko ustawa, ale żaden akt prawny obowiązujący w danym państwie, nie powinien być z nią sprzeczny.
-
Już o tym pisałem. Teraz przykład. Wzięty z sufitu, tzn. nie zastanawiam się, jak rzeczywiście obecnie wygląda linia orzecznictwa w tej sprawie. Facet zaatakował kogoś grabiami. Powstaje kwestia interpretacji, czy grabie w świetle art. 159 współczesnego kodeksu karnego ("Kto, biorąc udział w bójce lub pobiciu człowieka, używa broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8") to inny podobnie niebezpieczny przedmiot? Adwokat - we współczesnym orzecznictwie niemieckim grabie konsekwentnie nie są uznawane za niebezpieczne narzędzie/przedmiot (i jest to wykładnia porównawcza w układzie synchronicznym). Prokurator - w dawnym orzecznictwie polskim (na podstawie art. 159 kodeksu karnego z 1969 roku, który mówił o "innym niebezpiecznym narzędziu"), konsekwentnie grabie uznawano za takowe ((i jest to wykładnia porównawcza w układzie diachronicznym - czyli historyczna).
-
Naprawdę nie wyczułeś żartu? Gwoli wyjaśnienia: takowy zaczyna się Twoim żartobliwym pytaniem - "A jak to wszystko połączy Bruno z prawem III RP... współczuje" i trwa (z mojej strony) przez posty 20 i 22. Wykładnia porównawcza w układzie diachronicznym i synchronicznym rzeczywiście istnieje, ale jest oczywiście mało prawdopodobne, by nasz TK np. ustalając znaczenie art. 4 konstytucji z 1997 roku odwoływał się do aktów prawnych i ich interpretacji z XIII wieku, czy rodem z Anglii czasów dekapitacji Karola I Stuarta.
-
Wykładnia porównawcza polega na ustaleniu znaczenia przepisów (wyinterpretowanie z nich norm prawnych) przez porównanie ich z innymi, podobnymi przepisami i wyciągnięcie na tej podstawie wniosków co do znaczenia przepisów interpretowanych. W układzie synchronicznym porównuje się znaczenie przepisów w innych systemach prawa (np. innych państw), w układzie diachronicznym – porównuje się obecnie obowiązujące przepisy ze znaczeniem przepisów kiedyś obowiązujących (jest to tak zwana inaczej wykładnia historyczna). Zob. T. Stawecki, P. Winczorek, Wstęp do prawoznawstwa, Warszawa 2003, s. 172. Jak zatem widzisz, dla ustalenia znaczenia art. 4 naszej konstytucji, niekiedy może być konieczne ustalenie znaczenia zwrotu „et emendacionem regni nostri” w Magna Charta Libertatum z XIII wieku i porównanie go z naszą, współczesną regulacją.
-
To elementarne, drogi Secesjonisto - konstytucja polska to niewątpliwie źródło prawa. Niebagatelne - bo najważniejsze w państwie. Państwo, zgodnie z preambułą do owej konstytucji - nosi nazwę III RP. W tej konstytucji jest art. 4 o zasadach suwerenności narodu i przedstawicielstwa. Możemy np. dokonywać jego wykładni porównawczej w układzie synchronicznym i diachronicznym. Zatem porównanie z innymi państwami jest jak najbardziej na miejscu w tym temacie (Prawo w III RP). Quod erat demonstrandum.
-
Słowo "substytut" nie jest używane w konstytucjach, także unika się go raczej w literaturze prawnokonstytucyjnej. Pewnie kwestia swoistej elegancji językowej, bo jednak kojarzy się bardziej z przemysłem spożywczym. Czy elegancji słusznej - już nie mnie oceniać. Co nie oznacza, że jeżeli desperacko szuka się synonimów, albo oryginalności - może się pojawić. W tej chwili świat demokratyczny jest raczej "zbieżny", jeżeli chodzi o to, że suweren, rozumiany jako podmiot władzy najwyższej w państwie - to naród (lud). Inne przypadki - np. suwerenność monarchy (np. cesarza Hajle Syllasje w konstytucji Etiopii z 1931 roku, czy cesarza w Konstytucji Meiji), to albo przeszłość, albo dzisiejsze monarchie absolutne z Półwyspu Arabskiego. Brytyjczycy są światem (w tym terminologicznym) sami dla siebie. W ich dorobku ustrojowym jest także zasada expressis verbis nazywana zasadą suwerenności parlamentu (a wcześniej - króla w parlamencie). Nie oznacza jednak dziś suwerenności w rozumieniu politycznym. W naszej terminologii bardziej odpowiada idei supremacji ustawy, a nie nadrzędności parlamentu (w stylu ustroju Szwajcarii), czy - tym bardziej - nadrzędności parlamentu nad narodem. Zob. A. Pułło, Ustroje państw współczesnych, LexisNexis, Warszawa 2007, s. 60-61. Ponieważ Brytyjczycy nie mają konstytucji pisanej, to dosyć trudno wyprowadzić wywód, że wprowadzają zasadę suwerenności narodu wprost. Natomiast jest raczej pewne, że ta zasada (i uzupełniająca ją zasada przedstawicielstwa) funkcjonuje także u nich. Przy całym ich monarszym tradycjonalizmie, podstawowe znaczenie mają wybory do Izby Gmin i decyzja suwerena-ludu o legitymizacji określonej siły (sił) politycznej, a nie wola monarchy. Nie jest to jedyny przypadek, gdy zasada suwerenności ludu narodu nie jest wprowadzona wprost. Tylko w tzw. sposób dorozumiany. Czyli - rekonstruowana z przepisów szczegółowych konstytucji, innych aktów prawnych, praktyki ustrojowej. Na przykład nikt nie ma większych wątpliwości, że w Danii ta zasada też obowiązuje, a nie ma jej w konstytucji wyrażonej expressis verbis (podobnie - zasady przedstawicielstwa, a też "działa" ona w Danii). Zob. M. Grzybowski, Folketing. Parlament Danii, Warszawa 1993, s. 8. Znowu w konstytucji amerykańskiej mamy tylko zwrot "We the People...", a nie odpowiednik naszego art. 4. A też dla każdego jest jasne, kto tam jest zbiorowym podmiotem suwerenności. Oczywiście faktyczna realizacja tej zasady, a w szczególności jej podstawowej konsekwencji - zasady przedstawicielstwa, to już inna historia. Znany nam skądinąd Andrzej Burda kiedyś nazwał to "wierzeniem politycznym".
-
Gwara - zapomniane znaczenia, szczególne perełki językowe
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Nauki pomocnicze historii
Ja tam znam lepsze (z dawnych czasów): "Mój akołnt menedżer będzie dej baj dej onlajn na biperze". Ale o typowej nowomowie mamy inny temat: Nowomowa w III RP. -
Przypomnę tylko, że powyższa wypowiedź Euklidesa nawiązuje do pobocznej dyskusji w ramach tematu Rajd "Nocnych Wilków" przez Polskę, gdyż dla osoby nie śledzącej tamtej polemiki może być cokolwiek niejasna. Dopisek: Tu bym trochę polemizował. Na temat zasad suwerenności (zwierzchnictwa) ludu i reprezentacji (przedstawicielstwa) dużo pisano, ale powszechne jest dosyć ujęcie, że parlament to emanacja narodu. Zbiór jego przedstawicieli, przez który zbiorowy podmiot suwerenności realizuje swoją władzę. Inna możliwość sprawowania owej władzy – to demokracja bezpośrednia. I tak jest to ujmowane w wielu konstytucjach. Bardzo podobnie, jak w polskiej (art. 4): 1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. 2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. Czyli – parlament suwerenem niewątpliwie nie jest, lecz jego emanacją. Słowa substytut raczej w tym kontekście raczej nie słyszałem, ale od biedy też się nadaje.
-
Pickelhaube
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Ogólnie, zawsze i wszędzie? Nie sądzę, aby pojawienie się weterana w mundurze carskiej armii, z orderami itp., na uroczystościach ku czci Armii Czerwonej w latach 30., czy - tylko - podczas obchodzonej w Polsce 25. rocznicy wymarszu Legionów Piłsudskiego, albo kogoś w niemieckim mundurze z pikielhaubą na 20. rocznicy Powstania Wielkopolskiego, nie spotkało się z sankcją prawną. Jakiś przepis by się znalazł. Mimo, że "obecnie mundur to już nie jest". Nawet w dzisiejszej, relatywnie liberalnej w wielu kwestiach Polsce obowiązuje przepis art. 61 kodeksu wykroczeń (j.t. Dz.U. 2013, poz. 482 ze zm.): "Art. 61. § 1. Kto przywłaszcza sobie stanowisko, tytuł lub stopień albo publicznie używa lub nosi odznaczenie, odznakę, strój lub mundur, do których nie ma prawa, podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany. § 2. Kto ustanawia, wytwarza, rozpowszechnia publicznie, używa lub nosi: godło, chorągiew albo inną odznakę lub mundur, co do których został wydany zakaz, albo odznakę lub mundur organizacji prawnie nieistniejącej, albo odznakę lub mundur, na których ustanowienie lub noszenie nie uzyskano wymaganego zezwolenia, podlega karze aresztu albo grzywny". (...) Teoretycznie, noszenie munduru w III RP to nie wolność noszenia munduru - tylko prawo noszenia munduru. Zatem, gdy oblekłem swój grzbiet w uniform, a państwo w osobie swojego funkcjonariusza się do mnie przyczepia - to ja muszę wskazać podstawę prawną, która mi na noszenie tego munduru pozwala1.. Przepis kodeksu wykroczeń jest oczywiście martwy, czy raczej - realizowany wybiórczo, do tego sam w sobie niezbyt konsekwentny (szczególnie - § 2), być może "weryfikują" go różne przepisy szczegółowe, ale to niewątpliwie przepis. Pojawienie się w mundurze cesarskim na oficjalnych uroczystościach w Republice Weimarskiej było oczywistą manifestacją sympatii politycznych. Podobnie, jak - często powszechne wówczas - wywieszanie czarno-biało-czerwonych flag. I Republika Weimarska, szczególnie początkowo i w okolicach puczu Kappa-Lüttwitza, mogła mieć ochotę to zjawisko prawnie ograniczyć. Że całkowicie bezskutecznie - to inna sprawa2.. A później, już szczególnie po wyborze Hindenburga na urząd prezydenta, było to całkowicie nierealne. Ja w każdym razie wolałbym poznać przepisy, obowiązujące w tym zakresie w Republice Weimarskiej, zamiast zadowalać się przypuszczeniem i kwantyfikatorem "zawsze" (jest dozwolone). 1. Por. B. Banaszak, Prawo konstytucyjne, Warszawa 1999, s. 364. 2. Zob. np. uwagi R. Traby o różnych aspektach wschodniopruskiej obrzędowości patriotycznej w: Wschodniopruskość, Olsztyn 2007. Na przykład - s. 318, 323 i 358 (pojawianie się czarno-biało-czerwonych barw, przy okazji wizyty Hindenburga w Prusach Wschodnich w 1922 i 1924 r.).
