Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Josip Broz Tito

    Dwie ciekawostki związane z przemieszczaniem się Tito. Obie nadal istniejące: 1. Pociąg, czyli "Plavi voz": https://www.srbvoz.rs/en/blue-train/?script=lat https://sr.wikipedia.org/wiki/%D0%9F%D0%BB%D0%B0%D0%B2%D0%B8_%D0%B2%D0%BE%D0%B7 2. Okręt, czyli "Galeb": https://rijeka2020.eu/en/about-the-project/buildings-renovation/brod-galeb-2/ https://balkaninsight.com/2019/07/29/croatia-to-transform-titos-iconic-yacht-into-museum/ https://en.wikipedia.org/wiki/Yugoslav_training_ship_Galeb
  2. O wprowadzaniu (i usuwaniu) gatunków.

    Z pełną satysfakcją stwierdzam, że obszar zamieszkiwany przez szopy pracze w Polsce zwiększa się. Może w sposób nie najszybszy z możliwych (80-100 km na 5 lat), ale za to z żelazną szopią konsekwencją. I niech sobie mówią, że szop stanowi "gatunek wybitnie oportunistyczny", który "powinien być eliminowany przez odstrzały i odłowy z zastosowaniem metod traperskich". Szoppingu już nie powstrzymacie (nawet traperami i niedzielnymi zakazami). Dane i cytaty z: https://www.iop.krakow.pl/gatunkiobce/default5cf8.html?nazwa=opis&id=116&je=pl http://projekty.gdos.gov.pl/igo-procyon-lotor
  3. Demokracja szlachecka, klientelizm...

    Le nie mam w tej chwili pojęcia (piszę to celowo z akcentem francuskim). Natomiast sądzę, że Secesjonista dworując sobie z innych, skądinąd chyba już trwale nieobecnych na forum, powinien trochę uważać (drugie zdanie napisane także z akcentem francuskim).
  4. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Frazę podobną (tzn. powołującą się na interesy ukraińskie, czy białoruskie, czy wręcz krzywdę dla tych narodów wynikającą z traktatu ryskiego) Stalin używał od 1941 r. pewnie wielokrotnie (zresztą nie tylko on, także agencja TASS, inni politycy radzieccy itd.). Po raz pierwszy Stalin uczynił to chyba 4 grudnia 1941 r. podczas pożegnalnego obiadu dla gen Sikorskiego. Mówił wówczas, że granice należy ustalić samemu (tzn. Polska z ZSRR) i to przed konferencją pokojową, Polacy powinni "czut', czut'" ustąpić na wschodzie (w zamian za nabytki na zachodzie) i wreszcie "bądźcie spokojni, nie skrzywdzimy was". Ale jednocześnie przy okazji: "Polacy będą się musieli kłócić z Ukraińcami o Lwów". Zob. P. Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935-1945, Warszawa 2005, s.248 Jak wiadomo, Sikorski tą rozmowę "uciął", wychodząc pewnie z założenia, które było przez czas dłuższy (i decydujący dla Polski) koszmarnie bezmyślną podstawą polskiej polityki (tzn., że wojna musi przebiegać podobnie, jak w latach 1914-1918, granice wschodnie są "święte", a na aliantów zachodnich konsekwentnie będzie można liczyć i w związku z tym nie trzeba przewidywać oraz szukać rozwiązań alternatywnych). Żadnych wyraźnych deklaracji Churchilla w sprawie polskiego Lwowa sobie nie przypominam (choć oczywiście nie wykluczam, że przy jakieś okazji mógł coś "delikatnie bąknąć"). Polityk ten był raczej konsekwentny w swojej wizji wymuszenia na Polakach akceptacji istotnej zmiany granic wschodnich wobec przewidywanej przez siebie konieczności jakiegoś dogadania się polskiego rządu emigracyjnego ze Stalinem (jeżeli ów rząd emigracyjny chciał zachować jakiekolwiek znaczenie). Prędzej może chodzić o Edena, który w Teheranie wdał się w polemikę z Mołotowem (którą przerwał Churchill mówiąc, że nie będzie "lamentował o Lwów"), a potem jeszcze w październiku 1944 napomknął, że w Teheranie "wymieniono tylko poglądy" (aczkolwiek - jak zauważył K. Skubiszewski - z całokształtu rozmów było już jasne, że sprawy terytorialne są już rozstrzygnięte) Zob. R. Studziński, Stanowisko ZSRR wobec kształtu terytorialnego i oblicza politycznego Polski w latach 1944-1945: w świetle źródeł, "Czasy Nowożytne" 1/1996, s. 34. Kłamał w sprawie Lwowa Mikołajczykowi Roosevelt, ale to już inna historia.
  5. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Czym innym są jednak prace studyjne (podobno takowe "pro-lwowskie" prowadzono nawet w ZSRR - pod koniec 1941, przewidując wówczas pozostanie Lwowa przy Polsce), czym innym - realne działania polityczne. Nie przypominam sobie, by Churchill choć raz realnie bronił polskiego Lwowa w kontaktach z partnerem radzieckim.
  6. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Nie mam specjalnie ochoty wyjaśniać spraw oczywistych, ale trudno, jak trzeba, to trzeba: 1. Dyplomacja radziecka zasadniczo lekce sobie ważyła wszelkie traktaty zawarte z państwami "burżuazyjnymi", cel "rozpalenia płomienia światowej rewolucji", a później poszerzenia terytorialnego zakresu władztwa Stalina był zawsze najważniejszy. Tak było z traktatem brzeskim, tak było z traktatem z Gruzją z 7 maja 1920 r., który gwarantował Gruzji "niepodległość" i "gwarancje nieingerencji w jej sprawy wewnętrzne" (zob. W. Materski, Gruzja, Warszawa 2000, s. 96), tak było w 1940 roku z różnymi traktatami z krajami bałtyckimi itp. itd. 2. Traktat litewsko-radziecki był ze strony radzieckiej zabiegiem taktycznym, ułatwiającym jej prowadzenie wojny z Polską. Myślę, że przesłanki zawarcia go dobrze charakteryzuje największy znawca XX-wiecznej historii Litwy - P. Łossowski, Konflikt polsko-litewski 1918-1920, Warszawa 1996, s. 112, 113 i 115: "Bolszewicy podchodzili do sprawy nader pragmatycznie. Najważniejsze były dla nich sprawy bieżące, tocząca się wojna z Polską. Obliczali, jakie korzyści mogą wyciągnąć dla siebie z porozumienia z Litwą, tak wrogo nastawioną wobec Polski. (...) Temu też warunkowi podporządkowali wszystkie inne kwestie. Dlatego nie miały w istocie dla nich znaczenia sprawy takiego lub innego przebiegu granicy litewsko-sowieckiej, dlatego gotowi byli >>w imię samostanowienia narodów<< uznać niepodległość Litwy. (...) Zawierając pokój z Litwą rząd sowiecki chciał wzmocnić swoją pozycję i wobec mocarstw Ententy, i wobec Polski. (...) Bardzo ważne było i to, że w traktacie znalazła się klauzula tajna, która stanowiła, iż rząd Litwy >>w żadnym wypadku nie potraktuje jako naruszenia niniejszego traktatu i akt wrogi wobec Litwy - faktu przekroczenia przez wojska rosyjskie granicy litewskiej i zajęcia przez nie części terytorium, które zgodnie z niniejszym traktatem stanowi część terytorium państwa litewskiego<<. Klauzulę ową wprowadzono do traktatu na kategoryczne żądanie strony sowieckiej, która oceniała, że w ten sposób realizuje sojusz wojskowy z Litwą". Podsumowując powyższy wywód prof. Łossowskiego: strona radziecka uzyskuje zatem - w momencie przystąpienia do definitywnej rozprawy z najważniejszym przeciwnikiem, czyli Polską - realnego sojusznika na północy frontu radziecko-polskiego (Litwa formalnie sojuszu z Rosją Radziecką nie zawarła, ale faktyczne działania wojsk litewskich były tego ewidentnym zaprzeczeniem). Dla tego taktycznego celu warto było uznać niepodległość Litwy i dać jej jakiekolwiek granice. Z pełną świadomością, że gdy Polska poniesie klęskę, to los Litwy będzie całkowicie w rękach radzieckich. Inna sprawa, że krótkotrwała "sielanka litewsko-bolszewicka w Wilnie" (ibidem, s. 123) zakończyła się wycofaniem z tego miasta wojsk litewskich ("W Wilnie pozostała tylko Komendantura pod dowództwem kapitana Vladasa Kurskaukasa", ibidem s. 123) i przejęciem nad nim całkowitej kontroli przez Armię Czerwoną. 3. Za realne przekazywanie Wilna Litwinom zabrano się dopiero po ostatecznej klęsce radzieckiej, aby podtrzymać antagonizm litewsko-polski (z oczywistych względów korzystny dla strony radzieckiej). A w międzyczasie rozpoczęto przygotowania do bolszewickiego przewrotu na Litwie: "Ukazująca się w Wilnie gazeta "Komunistas" pod wydrukowanym wielką czcionką tytułem oznajmiła 17 sierpnia, że robotnicy Polski powstali i przy pomocy Armii Czerwonej zajęli Warszawę. >>Jeszcze niedawno niedawno - pisano - mieliśmy blisko dwa gniazda kontrrewolucyjne: Warszawę i Kowno. W najcięższych dniach dla robotników i małorolnych pańska Warszawa i kułackie Kowno zwąchały się ze sobą, zastawiały sidła, szykowały się, aby zadać cios proletariatowi nie tylko Polski i Litwy, ale i Rosji [...] Teraz padła podpora panów kowieńskich. Dlatego teraz mogą iść do walki robotnicy i małorolni Litwy<<. Było to otwarte wezwanie do obalenia istniejącego na Litwie porządku. A przecież przygotowania do przewrotu prowadzono tam od dłuższego czasu. Teraz komuniści litewscy uznali, że wybiła ich godzina. Vincas Mickevičius-Kapsukas 19 sierpnia depeszował do Lenina, prosząc o zgodę na >>wyzwolenie<< Kowna. Jednakże Lenin, mający najświeższe wiadomości o położeniu na froncie pod Warszawą 20 sierpnia odpowiedział Kapsukasowi, że >>teraz, kiedy odstępujemy od Warszawy, jest całkowicie nieodpowiedni czas na takie działanie<<. Ale doradzał prace przygotowawcze do powstania >>ostrożnie i systematycznie<< kontynuować. (...) Przytoczyć wypada opinię niezależnego historyka Alfreda Senna, wysoko cenionego na Litwie. Napisał on: >>Gdyby Polacy nie powstrzymali sowieckiego ataku, Litwa, bez względu na traktat pokojowy, mogła przypaść Sowietom. Bolszewicy w tym czasie podpisali układ z niepodległą Gruzją. Jednak to państwo, nie mające pomocy zewnętrznej, nie potrafiło oprzeć się wtargnięciu bolszewików. Litwa mogła doczekać się podobnego losu<<. (...) Ponadto trzeba zacytować słowa bezsprzecznie najlepszego litewskiego znawcy problemu, Antanasa Rukšy, który jednoznacznie stwierdził: >>Latem 1920 r., kiedy Armia Czerwona zbliżała się do Warszawy, Rosja Sowiecka organizowała na Litwie powstanie bolszewickie, które miało dać rosyjskiej bolszewickiej armii pretekst do okupacji Litwy. Od tego nieszczęścia Litwę uratował >>cud nad Wisłą<<". Powyższy tekst cytowany z: ibidem, s. 131-133. Tyle prof. Łosssowski. A ja czuję się tym samym zwolniony z dalszego wyjaśniania oczywistej sprawy, że traktat litewsko-radziecki z 1920 roku miał ze strony radzieckiej charakter wyłącznie taktyczny i nie stanowił dla "kułackiej" Litwy dokładnie żadnej gwarancji utrzymania niepodległości. A pro forma tylko zwrócę uwagę, że chyba dosyć daleko odbiegamy od właściwego tematu.
  7. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Komarze, traktat podpisano przed klęską, ale realne przekazanie Wilna (i okolic) odbyło się już po klęsce. Raczej chyba nie ulega wątpliwości, że gdyby nie bitwa warszawska, potem niemeńska - Litwa, Łotwa i Estonia zostałyby republikami radzieckimi.
  8. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Ten artykuł akurat nie został wykorzystany, ponieważ: 1. W czasach rozpadu ZSRR konstytucja stalinowska już dawno nie obowiązywała, więc trudno, aby obowiązywał ten dokładnie artykuł. 2. Faktem jest, że w tzw. Konstytucji breżniewowskiej był artykuł o analogicznej treści (art. 69), ale tylko jedna republika próbowała (i tylko próbowała) się do niego odwołać - Armenia. Wynikało to z faktu, że 3 kwietnia 1990 r. przyjęto ogólnoradziecką ustawę „O kolejności rozwiązywania problemów związanych z wyjściem republiki związkowej z ZSRR”, doprecyzowującą ten artykuł (bardzo dyskusyjną w rozumieniu pranym, bo istotnie ograniczającą pojęcie "swobodnego wyjścia" i posiadającą wsteczną moc prawną). Tryb wychodzenia republiki ze składu ZSRR przewidziany ustawą z 3 kwietnia 1990 r. był niezwykle skomplikowany i długotrwały. Art. 2 tej ustawy głosił, że warunkiem secesji republiki jest samodzielna decyzja narodów republiki podjęta w drodze referendum. Referendum przeprowadzać miała Rada Najwyższa z własnej inicjatywy lub na wniosek 1/10 obywateli republiki uprawnionych do głosowania. Referendum miało być tajne, przy czym przeprowadzać się je miało 6 do 9 miesięcy po postanowieniu o jego przeprowadzeniu. Groźne dla integralności terytorialnej republiki postanowienia zawierał art. 3, mówiący o tym, że jeżeli w republice są jednostki autonomiczne lub obszary zamieszkałe zwarcie przez ludność odrębną etnicznie, to wyniki referendum podaje się dla nich oddzielnie. Jeżeli ludność tych „wydzielonych” obszarów głosowałaby inaczej niż reszta republiki, to mogło to być przesłanką oderwania ich od republiki, bowiem art. 10 stanowi, że w okresie przejściowym decyduje się o statusie tych terytoriów. Nad przeprowadzeniem referendum zgodnie z prawem mogli czuwać zarówno przedstawiciele związku, jak i innych republik, a także ONZ. Jeżeli w referendum ponad 2/3 ludności republiki wypowiedziałoby się za opuszczeniem przez nią związku, rozpoczynać się miał proces secesji (art. 6). Rada Najwyższa republiki zatwierdzała wyniki referendum postanowieniem i przedstawiała je Radzie Najwyższej ZSRR. Jeżeli podczas referendum nastąpiłoby naruszenie prawa, powtórzenie głosowania mogło się odbyć najwcześniej za 3 miesiące (art. 7). Natomiast, jeżeli w referendum poniżej 2/3 ludności głosowało za wystąpieniem ze związku, to powtórne głosowanie na ten temat mogło się odbyć dopiero po 10 latach. Rada Najwyższa ZSRR przedstawiać miała wyniki referendum najbliższemu Zjazdowi Deputowanych Ludowych ZSRR, który ustanawiał dla republiki okres przejściowy, trwający nie dłużej niż 5 lat. W czasie trwania okresu przejściowego swoją moc na obszarze republiki utrzymywały zarówno konstytucja jak i całe ustawodawstwo ZSRR (art. 7). Okres przejściowy służyć miał uregulowaniu spraw pomiędzy republiką a federacją, m.in. ustaleniu kwestii udziału republiki w zadłużeniu zagranicznym związku, sprecyzowaniu losów własności ogólnozwiązkowej na terenie republiki (w tym także wspólnych przedsięwzięć ekonomicznych republik), rozstrzyganiu przynależności terenów, na których większość ludności opowiedziała się przeciwko secesji. Obywatelom republiki w okresie przejściowym przysługiwać miało prawo wyboru obywatelstwa ZSRR bądź republiki (art. 10 i 15). Ustawa przewidywała, że pod koniec okresu przejściowego, w ostatnim jego roku, może zostać przeprowadzone powtórne referendum - z inicjatywy Rady Najwyższej republiki lub 1/10 obywateli. Gdy odpowiednia ilość obywateli wystąpiłaby z inicjatywą, referendum miało charakter obligatoryjny. Jeżeli podczas powtórnego referendum, secesję poparłoby mniej niż 2/3 mieszkańców uprawnionych do głosowania, wszelkie procedury związane z wystąpieniem z federacji ulegają przerwaniu i następuje przywrócenie status quo ante (art. 19). Gdyby do powtórnego referendum nie doszło lub skończyłoby się ono zwycięstwem zwolenników secesji, na koniec okresu przejściowego Rada Najwyższa miała wezwać Zjazd Deputowanych Ludowych do przyjęcia postanowienia o zakończeniu procesu wychodzenia republiki ze związku. Z momentem przyjęcia tego aktu następowało wyjście republiki z federacji (art. 20). W efekcie tak utrudnionej procedury - jako się rzekło - tylko Armenia rozważała wyjście z ZSRR na powyższych zasadach. Np. Litwa, Łotwa, Estonia uznały, że "likwidują stan okupacji", a nie "wychodzą" z ZSRR. Sygnatariusze porozumienia białowieskiego także nie odwoływali się do powyższego artykułu konstytucji breżniewowskiej (i ustawy z 3 kwietnia 1990 r.), tylko - trochę prawem kaduka - uznali, że skoro ich republiki stworzyły ZSRR w 1922 roku to i mogą go rozwiązać. Do tego, że prawo samostanowienia narodów jest traktowane przez możnych tego świata całkowicie uznaniowo i wybiórczo - nie musisz mnie przekonywać. Jest na to szereg przykładów od Katalonii, przez bośniackich i chorwackich Serbów - po Kosowo. Jestem także świadomy tego, że sytuacja w republikach radzieckich się zmieniała. Inna była w okresie "korienizacji", gdy np. część narodowych działaczy białoruskich rzeczywiście uznała, że Białoruska Socjalistyczna Republika Radziecka to "ich" państwo (za co zresztą zapłacono im śmiercią w czasach "wielkiej czystki"). Inaczej już było także w czasie "parady suwerenności" poprzedzającej rozpad ZSRR. Były także pewne różnice między republikami, jeżeli chodzi np. o zdolność "obrony stanu posiadania" rdzennej ludności (exemplum - Antanas Sniečkus na Litwie). Ale w długotrwałym "międzyczasie" obejmującym okres od Stalina do Breżniewa, naprawdę trudno mówić o funkcjonowaniu ZSRR jako normalnej federacji.
  9. O "klasycznej" pea soup fog trochę rozmawialiśmy tu: https://forum.historia.org.pl/topic/18278-edward-vii-i-nastanie-nowej-epoki/ Teraz przypomnienie o wielkim smogu londyńskim z 1952 roku. I trochę zachęcając do dyskusji: Myślę, że dla tych, którzy oglądali popularny serial "The Crown", szczególnie interesujące może być porównanie (bardzo dramatycznego) przedstawienia szczególnie implikacji politycznych wywołanych przez smog (odcinek 4 z pierwszej serii - "Act of God") z ówczesną "prawdziwą rzeczywistością". Niewątpliwie także dramatyczną, ale jednak nie aż tak, jak to przedstawiono w popularnym serialu. Zob.: https://www.vulture.com/2016/11/crown-recap-season-1-episode-4.html https://www.radiotimes.com/news/2019-03-26/the-crown-discover-the-real-great-smog-that-brought-london-to-a-standstill/
  10. Great Smog of London (1952)

    Szczerze mówiąc, temat założyłem, gdyż zainteresowała mnie relacja niezwykle katastroficznego (oraz ważkiego politycznie) przedstawienia smogu w nader popularnym i dosyć wysoko ocenianym serialu do tzw. prawdy historycznej. Żadnych szczególnych oczekiwań odnośnie do ukierunkowania dyskusji natomiast nie mam, poza ogólną prośbą, abyśmy się w miarę trzymali tematu.
  11. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Powiedzmy więcej - ponieważ to była federacja, to republiki związkowe miały status państw. Jak w każdej federacji, która jest państwem - związkiem państw. Mało tego - państwami z wyrażonym expressis verbis prawem swobodnego wystąpienia z ZSRR, pozostawionym zresztą w konstytucji z 1936 roku na wyraźne życzenie Stalina: „Poprawka polega na tym, że proponuje usunięcie w ogóle z projektu Konstytucji artykułu 17, który mówi o pozostawieniu Republikom Związkowym prawa do swobodnego wystąpienia z ZSRR. Sądzę, że propozycja ta jest niesłuszna i dlatego nie powinna być przyjęta przez Zjazd. ZSRR jest dobrowolnym związkiem równouprawnionych Republik Związkowych. Usunięcie z Konstytucji artykułu o prawie swobodnego wystąpienia z ZSRR - oznaczałoby pogwałcenie dobrowolnego charakteru tego związku. Czy możemy zgodzić się na taki krok? Sądzę, że nie możemy i nie powinniśmy zgodzić się na taki krok. Powiadają, że w ZSRR nie ma ani jednej republiki, która by chciała wystąpić z ZSRR, że wobec tego artykuł 17 nie ma praktycznego znaczenia. Że nie ma u nas ani jednej republiki, która by chciała wystąpić z ZSRR - to oczywiście prawda. Ale z tego wcale nie wynika, że nie powinniśmy zapisać w Konstytucji prawa Republik Związkowych do wystąpienia z ZSRR. W ZSRR nie ma również takiej Republiki Związkowej, która by chciała ujarzmić inną Republikę Związkową. Ale z tego wcale nie wynika, że w Konstytucji ZSRR winien być usunięty artkuł traktujący o równości praw Republik Związkowych”. Cytowane za: J. Stalin, O projekcie konstytucji Związku SRR. Referat na nadzwyczajnym VIII Wszechzwiązkowym Zjeździe Rad, (w:) J. Stalin, Zagadnienia leninizmu, Warszawa 1950, s 528-529. Pewien problem Komarze polega jednak na tym, że nie zawsze tekst konstytucji zgadza się z praktyką polityczną. W ówczesnym ZSRR zakres takiej niezgodności był bardzo szeroki. Jeszcze czuję się na tyle młodo, że chciałbym uniknąć obrastania mchem, nieuniknionym przy tamtejszej wilgotności.
  12. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Wizja na swój sposób fajna, choć mi osobiście bardzo szkoda tej Rumunii. Interpunkcja i inne drobne szczegóły - może już trochę mniej fajne. Zwracam jednak przede wszystkim uwagę na regulamin tego działu: "2. Zakładając tematy mimo, że to dział poświęcony historii alternatywnej proszę zakładać tematy nieoderwane całkowicie od rzeczywistości, a raczej oparte o np. zmianę wyniku bitwy, inną decyzję jakieś osoby etc." Cytowane z: https://forum.historia.org.pl/topic/5221-regulamin-dzia%C5%82u-historia-alternatywna/ Zatem - nie jest to raczej dział poświęcony na dyskusję o tym, "jak urządziłbym świat" (ja osobiście przeniósłbym Polskę w okolice nieco bardziej śródziemnomorskie), ale o tym - jak historia mogłaby potoczyć się inaczej? Dyskusji prowadzonej w oparciu o w miarę racjonalne przesłanki.
  13. Humor

    Tak jakoś - nie wiem zupełnie dlaczego - akurat wczoraj przyszedł mi do głowy dowcip żydowski, przeczytany ongiś w zbiorku "Przy szabasowych świecach" Horacego Safrina. Brzmi on mniej więcej tak: "Żyd przychodzi do rabina ze skargą: - Błagam, pomóż mi, rabbi! Mam wielkie kłopoty z zięciem! - On nie umie ani pić, ani grać na pieniądze w karty. - No, to przecież wspaniale. Tylko się cieszyć z takiego zięcia. - Jak to - wspaniale??? On nie umie pić - i pije! On nie umie grać - i gra!!!"
  14. Great Smog of London (1952)

    Rzeczywiście, zareagowali chyba według klasycznej reguły "Keep Calm and Carry On". "Really, it was yet another smog, it just lasted a lot longer. And the panic didn’t even come until months later when the death tolls came out and they realized that thousands of people died. And even then there wasn’t panic". Cytowane za: https://www.theverge.com/2017/12/16/16778604/london-great-smog-1952-death-in-the-air-pollution-book-review-john-reginald-christie
  15. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    W mojej ocenie fakt, że Armia Krajowa nie miała najmniejszych, militarnych, ale także politycznych szans wystąpić "jako gospodarz" bez wcześniejszego uzgodnienia tego ze Stalinem - jest poza dyskusją. A przeprowadzanie w roku 1944 akcji "Burza" (z Powstaniem Warszawskim włącznie), tak jakby był to rok 1918, a nie 1944 - zasługuje na skrajnie surową ocenę. I stanowi dosyć wzorcowy przykład niekompetencji militarno-politycznej, klasycznego "chciejstwa" (czy jak kto woli - wishful thinking), braku elementarnych umiejętności przewidywania skutków własnych decyzji i - w efekcie - marnotrawienia życia ludzkiego. Ale przynajmniej - to dobry powód do obchodów. Jak zresztą dosyć często w przypadku historii Polski. Szanse takiego uzgodnienia z Józefem Wissarionowiczem - to oddzielny temat, aczkolwiek jest jasne, że szybko malały one wraz z upływem czasu. Stalin nie był idiotą, nie miał powodu akceptować np. Polski o statusie Finlandii, skoro mógł mieć PRL. A w tym dziele de facto pomagało mu wielu, niestety z szeroko rozumianym Polskim Londynem włącznie. Ale oczywistość pozostawmy na boku. Gradacja jest jakby jasna: 1) najgorsza sytuacja to Polska w ramach Lebensraumu "rasy panów", 2) lepsza jest Polska Socjalistyczna Republika Radziecka, 3) jeszcze lepsza jest Polska Rzeczpospolita Ludowa, 4) lepsza od PRL jest Polska o statusie zbliżonym do powojennej Finlandii, 5) najlepsza jest suwerenna Polska, zakorzeniona w strukturach zachodnioeuropejsko-atlantyckich. Oczywiście w ramach tej (dosyć prostej) gradacji mogą pojawić się potencjalne problemy. Na przykład podział Polski wg. modelu RFN i NRD. Czy sytuacja, w której wariant 5 (Polska "euroatlantycka") ma tylko terytorium Księstwa Warszawskiego. To już jednak chyba lepszy PRL? Tak, czy inaczej wariant 5 może być osiągnięty chyba tylko w dwóch przypadkach: 1) udana inwazja aliantów zachodnich na Bałkany i dojście - jakimś cudem - ich wojsk do Polski, 2) udany zamach na Hitlera i wcześniejsze wyjście Niemiec z wojny. Oba warianty są dosyć mało prawdopodobne, chociażby ze względu na (docenianą bardzo przez aliantów zachodnich) rolę i ewentualne działania ZSRR, a potencjalnie nawet nieco groźne (bo ich efektem może być odtworzenie Polski co prawda "zachodniej", ale karłowatej).
  16. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    A od siebie dodam, że nader ryzykowne jest posługiwanie się mityczną liczbą 390 (a czasami nawet 400) tysięcy. Pomijając już fakt, że stany te były najprawdopodobniej zawyżone, to ilu z tych ludzi miało do dyspozycji jakąkolwiek broń (nie liczę kamieni proponowanych przez "Montera"), ilu zaś brało realny udział w walkach? Stosując taką metodologię, można uznać, iż Siły Zbrojne RP liczą dziś wiele milionów, albowiem i chociażby Bruno W. ma gdzieś schowaną książeczkę wojskową... Oczywiście, z drugiej strony można np. przypominać, że przez kilka pierwszych tygodni września 1939 roku byliśmy dosyć podstawową siłą koalicji antyhitlerowskiej. I zwracać uwagę na oczywiste ograniczenia związane z faktem późniejszej okupacji kraju. Nie zmieni to jednak słuszności ogólnej konstatacji, że w rozstrzygającym okresie wojny bez naszych dywizji można było się spokojnie obejść (jak to "uroczo" wyjaśnił sui temporis Churchill Andersowi). I należy też pamiętać, że istnienie (lub nie) polskich, regularnych formacji było całkowicie zależne od mocarstw. Przy okazji, pozwolę sobie zauważyć, że mamy poświęcony temu zagadnieniu odrębny temat (a jakby dobrze poszukać, to pewnie nawet i kilka): https://forum.historia.org.pl/topic/9423-czwarta-armia-koalicji-antyhitlerowskiej-i-inne-mity-pl/ https://forum.historia.org.pl/topic/3787-jak-wa%C5%BCni-byli-polacy-dla-aliant%C3%B3w/ Pro forma pozwolę sobie zauważyć, że w przypadku PSZ (na Zachodzie) podajesz liczebność mocno powojenną. Stosując taką metodologię wypadałoby wskazywać stany osobowe WP (na Wschodzie) przynajmniej z okresu przed realną demobilizacją, np. z wczesnej jesieni 1945. Czyli pewnie ok. 440 tysięcy. Znowu - nie zmienia to oczywiście ogólnej konstatacji, że były to ogólnie siły w skali "koncertu mocarstw" jednak nie rozstrzygające, od tych mocarstw zależne i do tego podporządkowane różnym ośrodkom władzy.
  17. Great Smog of London (1952)

    Cóż, protokołu z audiencji akurat nie mam przy sobie, ale szczerze wątpię, czy taka rozmowa miała miejsce (pierwotnie mająca sugerować Churchillowi ustąpienie). Natomiast audiencje zdaje się wówczas były we wtorek (dziś to chyba środa). Zatem jest to jakoś prawdopodobne, że Churchill spotkał się z królową w dzień ustąpienia smogu.
  18. Great Smog of London (1952)

    Na razie oglądałem tylko pierwszą serię. Generalnie jak najbardziej do obejrzenia (szczególnie porównując inne produkcje), aczkolwiek - wiadomo - na potrzeby szerokiej widowni trochę w serialu uproszczeń, łopatologicznego wyjaśniania spraw oczywistych, czy podkreślania dramatyzmu wydarzeń może nie do końca tak dramatycznych w rzeczywistości. Mi osobiście bardzo podoba się angielszczyzna Claire Foy. Fizycznie może niebyt podobna, ale to głos i akcent Elżbiety II. A generalnie według serialowo/smogowej wersji historii: 1) smog uczyniono zasadniczym katalizatorem knowań przeciwko Churchillowi (i operacji przekonywania Clementa Attlee, aby wystąpił z wnioskiem o wotum nieufności), 2) Churchill pierwotnie totalnie lekceważy straszliwe zagrożenie związane ze smogiem, dopiero śmierć Venetii Scott wpływa na zmianę jego opinii, wygłasza (w szpitalu, w którym chwilę wcześniej wzruszał się nad jej zwłokami) kolejne swoje wiekopomne tudzież płomienne przemówienie i znowu go wszyscy kochają (a przynajmniej prasa), 3) Elżbieta II gotowa jest w końcu przekonywać Churchilla do ustąpienia, ale smog (w iście filmowym momencie, tzn. "sekundy przed audiencją") cudownie się rozwiewa i w konsekwencji królowa zręcznie zmienia temat rozmowy z premierem (zręczność tego kroku docenia sam Churchill w późniejszej rozmowie z żoną).
  19. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Gdyby podstawą pod koniec wojny i wkrótce po niej był ów argument prawny, to stosowano by wówczas konsekwentnie IV konwencję haską, a w szczególności jej art. 46 i 55. Przemeblowując Europę możni (silni) tego świata sięgali do takich argumentów, do jakich sięgać im było wygodnie. Inna sprawa, że wobec kataklizmu II-ej wojny i charakteru reżimu hitlerowskiego było to raczej nieuniknione, aczkolwiek czasami prowadziło do dosyć kontrowersyjnych rezultatów. Zresztą sam w sumie przyznałeś, że nie było jednego pryncypium. Cytat: "W Jałcie zastosowano kombinację zasady siły z zasadą prawa". W mojej ocenie uznanie, że państwowość polska powinna zostać utrzymana było raczej rozstrzygnięciem ze sfery polityki nie prawa, aczkolwiek niewątpliwie miało swoje uzasadnienie i konsekwencje także na gruncie prawa międzynarodowego publicznego. Też uważam, że da się prowadzić w miarę sensowną dyskusję na temat historii alternatywnej. Aczkolwiek w tym konkretnym przypadku uważam, że jest ona nieco potencjalnie zbyt wielowariantowa, aby utrzymać jakąś logiczną dyscyplinę takowej dyskusji i - stosując odpowiednie zasady - uniknąć "bajdurzenia". Przy czym nie uważam go za zjawisko z gruntu złe. Bajdurzyć też można relatywnie interesująco.
  20. Turcja poza NATO?

    Hagia Sophia jest znowu meczetem. Orhan Pamuk powiedział BBC: "There are millions of secular Turks like me who are crying against this but their voices are not heard". Za: https://www.bbc.com/news/world-europe-53366307
  21. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Tak, czy inaczej ta dyskusja będzie "czystym bajdurzeniem", wprowadzenie "trzech możliwych do przyjęcia zasad Janceta" nic w tym zakresie nie zmieni, gdyż jest jakby jasne, że argumenty siły, prawa (różnie interpretowanego) i woli ludności (różnie interpretowanej) byłyby używane pewnie przez wszystkie strony sporu. Ponieważ argument siły byłby najbardziej jasny i przekonujący, to on w ostatecznym rozrachunku i tak by rozstrzygał. A to akurat niekoniecznie. Arcybiskup Szeptycki u schyłku swego życia, gdy pojawiły się pogłoski (dosyć kuriozalne) o plebiscycie w Galicji/Małopolsce Wschodniej (Ukrainie zaś Zachodniej) jednoznacznie uznał, że należy głosować za Polską. Jest bardzo prawdopodobne, że tamtejsi Ukraińcy w plebiscycie wybraliby słabszego przeciwnika. Czyli Polskę, nie ZSRR. I chwilę później rozpoczęliby operacje przeciwko Polsce w stylu UPA (a później - IRA). Operację trwającą dziesięciolecia. Powyższe, to jeden z dowodów na to, że mamy do czynienia z gdybaniem bardzo wielowariantowym. Ergo - "bajdurzeniem" (Copyright by Jancet).
  22. Grób prehistoryczny

    Chodzi prawdopodobnie o kurhan w Złotowie. Zob.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Z%C5%82otowo_(powiat_%C5%BCni%C5%84ski) http://www.nasze.kujawsko-pomorskie.pl/ciekawostki/miejscowosci/z/568-zlotowo-gm-barcin-pow-zninski.html http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/1318,zlotowo-kurhan-z-neolitu.html https://pomorska.pl/straznicy-na-kurhanie/ar/6843775
  23. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Mam wrażenie, że mocno oddalamy się od właściwego tematu, który nie dotyczy prawa traktatów, tylko historii (mocno) alternatywnej. Mocno, gdyż z olbrzymią ilością niewiadomych i rozbudowaną wariantowością owej alternatywności. Przypomnę ową wariantowość - teoretycznie mamy znaleźć się po wojnie pod wpływami aliantów, ale: 1) z jakimi granicami, 2) z jakimi mniejszościami (i ich stosunkiem do naszego państwa), 3) z jakimi sąsiadami (i ich stosunkiem do naszego państwa), 4) z jakimi uwarunkowaniami politycznymi/społecznymi/ekonomicznymi wewnątrz kraju - m.in. jakim systemem rządów, systemem partyjnym i jaką zdolnością klasy politycznej do radzenia sobie z różnymi problemami? Każda odpowiedź na powyższe pytania otwiera kolejną dyskusję na temat prawdopodobieństwa wystąpienia akurat takiego wariantu (i jego skutków).
  24. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Rzecz jasna w tamtym układzie - z 1918 roku - było to typowe "Darowanie Niederlandów". W tym momencie "Niderlandów" realnie niemiecko/austro-wegierskich. Chwilę wcześniej Rosja Radziecka tymi "Niderlandami" czuła się władna dysponować w Brześciu, a chwilę później w 1920 w traktacie litewsko-radzieckim. Temat możemy drążyć dalej, jaką legitymizację miała Rada Komisarzy Ludowych, aby anulować traktaty rozbiorowe, na ile legalne były traktaty rozbiorowe itp. itd. I chyba jasne jest jaką wartość miały wszelkie traktaty z burżuazyjnymi państwami dla prawdziwych rewolucjonistów, chcących rozpalić "pożar światowy". Ale - per saldo rzeczywiście mieliśmy całkiem niezłe argumenty wyjściowe do dyskusji prawniczej. Podobnie dwadzieścia kilka lat później, gdy w traktacie Sikorski-Majski stało, jak byk: "traktaty radziecko-niemieckie z 1939 roku, dotyczące zmian terytorialnych w Polsce, utraciły swoją moc". Mieliśmy wówczas także całkiem niezłe argumenty, tylko jakby trochę za mało dywizji... Nie my jedyni w historii świata, wystarczy wspomnieć chociażby raczej smutne losy Indian treaties.
  25. Ale problem rozwiązywano, kupując/budując sobie odpowiednie rezydencje i brytyjskich arystokratów do ich wyposażenia. Stawiam na kurs leczenia histerii.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.