-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Wie. Ponawiam pytanie o metodologię i terminologię. Może oderwijmy się od "RN" i spojrzyjmy na tekst, z którego cieszył się przyszły Prymas Tysiąclecia, a i pewnie M. Kolbe nie miał z nim problemu. List pasterski prymasa Augusta Hlonda (1936) „O katolickie zasady moralne”: „Problem żydowski istnieje i istnieć będzie, dopóki żydzi będą żydami. [...] Faktem jest, że żydzi walczą z Kościołem katolickim, tkwią w wolnomyślicielstwie, stanowią awangardę bezbożnictwa, ruchu bolszewickiego i akcji wywrotowej. Faktem jest, że wpływ żydowski na obyczajność jest zgubny, a ich zakłady wydawnicze propagują pornografię. Prawdą jest, że żydzi dopuszczają się oszustw, lichwy i prowadzą handel żywym towarem. Prawdą jest, że w szkołach wpływ młodzieży żydowskiej na katolicką jest na ogół pod względem religijnym i etycznym ujemny. Ale – bądźmy sprawiedliwi. Nie wszyscy żydzi są tacy. [...] Przestrzegam przed importowaną z zagranicy postawą etyczną, zasadniczo i bezwzględnie antyżydowską. Jest ona niezgodna z etyką katolicką. Wolno swój naród więcej kochać; nie wolno nikogo nienawidzić. Ani żydów. W stosunkach kupieckich dobrze jest swoich uwzględniać przed innymi, omijać sklepy żydowskie i żydowskie stragany na jarmarku, ale nie wolno pustoszyć sklepu żydowskiego, niszczyć żydom towarów, wybijać szyb, obrzucać petardami ich domów. (…) Nie wolno żydów napadać, bić ich, kaleczyć, oczerniać”. Pytanie - jak to oceniać? Używamy terminologii antysemityzm, czy nie?
-
Doczytaj, bo gdy pisałeś, ja coś dopisywałem. Piszę o "wypowiedziach dyskusyjnych". Nie dokonuję na razie jednoznacznej kategoryzacji. Dla mnie wypowiedź w stylu - bojkotuj sklep żydowskiego bliźniego swego, ale go nie lej po buzi, jest jednak dyskusyjna, wprowadzenie postaci "wzbogaconego na wojnie żydka" - także. Czy antysemicka? Dlatego pisałem o metodologii, która tu jest tak ważna. Musimy ustalić, czy stosujemy "frondowską", "racjonalistyczną", czy może - najlepiej - własną. Czy ewidentne odżegnywanie się od nienawiści, przy jednoczesnym jednak stygmatyzowaniu jest antysemityzmem, czy nie? Proponuj, ja mam wątpliwości odnośnie do oceny.
-
Na temat intelektualnego poziomu ówczesnego "RN" - zdanie podtrzymuję. Odnośnie do metodologii - czuję się zawiedziony i niezbyt przekonany. O M. Kolbe nigdy nie napisałem, ani nigdy nie napiszę, że strasznym antysemitą był. Natomiast zdarzały się mu wypowiedzi - w mojej ocenie - dyskusyjne, a ówczesny "RN" miał także oblicze - w mojej ocenie - antysemickie. Oczywiście, nie był to skrajny antysemityzm, obecny w niektórych innych, przedwojennych tytułach prasowych. Raczej stanowił wątek poboczny dowodzenia o wyższości religii katolickiej i w sumie wiele nie odbiegał od oficjalnych wypowiedzi ówczesnych hierarchów. Świadomy jestem kiedy to było i co M. Kolbe czynił w czasie wojny oraz jak zakończył życie, co w oczywisty sposób powinno być przez nas uwzględniane przy ewentualnej dyskusji na ten temat. Nie chce mi się w tej chwili szukać w bibliotekach i przeglądać roczników "RN", ale na część przykładów, na które trafiłem, znajdziesz w bardzo życzliwej per saldo dla o. Kolbe wypowiedzi MArkaMRB na forum historycy.org. Link: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=85572&st=30 Cytat z tej strony: "Kwestię żydowską w Polsce chcemy rozwiązać w sposób kulturalny i bez uprzedzeń (…) Dalecy jesteśmy od metod hitlerowskich. Nie kijem i petardą, ale planową i zorganizowaną akcją oraz samoobroną gospodarczą. Po co żydów nienawidzić, po co ich bić kijem lub nożem? Trzeba ich "uderzyć" (mówiąc w przenośni) po kieszeni! To jest walka najskuteczniejsza i tej żydzi najbardziej obawiają się". Dopisek: Znalazłem w sieci rocznik "RN" z 1922 roku. Zatem, poziom intelektualny - każdy z zainteresowanych może ocenić samodzielnie. W pierwszym numerze (Link: http://rycerzniepokalanej.pl/archiwum.php?np_id=3) charakterystyczna scenka na temat "Czy każda religia jest dobra?" (odpowiedź - skądinąd oczywista): "Jedno z takich politycznych kółek tworzyło dwu oficerów, fabryczny robotnik i zbogacony na wojnie żydek. Obok nich siedział także jakiś małomowny, ale nader zdrowo myślący, profesor gimnazjalny. Przy samem oknie stał ksiądz, zakonnik. Choć zapatrzony w piękny krajobraz, nie odwracał jednak uwagi i od toczącej się rozmowy". Niby nie antysemickie, ale postać "zbogaconego na wojnie żydka" dosyć charakterystyczna. Powie ktoś, że tacy byli. Pewnie tak, ale... pewnie byli i tacy Polacy. Katolicy.
-
Broń Boże, po prostu bardzo mnie interesuje, dlaczego Secesjonista wprowadził taką terminologię. Nie - nie jest, czy nie - jest? Dla mnie w XX wieku antyjudaizm w rozumieniu walki z religią żydowską jest jednym z aspektów współczesnego antysemityzmu. Wcześniej antyjudaizm jest główną formą zjawiska, które możemy globalnie nazywać antysemityzmem. Co wynika z oczywistego faktu, że o nowoczesnych narodach, w tym żydowskim możemy mówić od niedawna. Ważniejsza była identyfikacja religijna. Zresztą i dziś w przypadku Żydów afiliacja religijna ma fundamentalne znaczenie, co zdaje się uwzględnia przy "prawie powrotu" nawet Państwo Izrael (ze znanymi problemami odnośnie do Felaszy i emigracji z obszaru ZSRR). A niechęć do marranów to antysemityzm, czy antyjudaizm?
-
Czyli walka z religią żydowską nie jest już automatycznie antysemityzmem? Wedle mojej skromnej wiedzy, antysemityzm jako "kategoria pojęciowa" nie narodził się po wydarzeniach drugiej wojny światowej. Nie jest dla mnie jasne także to co oznacza - w "naszym rozumieniu"? W moim rozumieniu, np. wypowiedź W. Witosa (z "Mojej tułaczki") o Żydach, że to "paskudny naród" jest antysemicka. W każdym tego słowa rozumieniu. Natomiast oceniając ją musimy konsekwentnie pamiętać, że jej autor nie miał kompletnie nic wspólnego z antysemityzmem w skrajnej, hitlerowskiej postaci. I, że padła przed epoką pieców krematoryjnych. I jako reakcja na przeszkadzanie w odbiorze audycji radiowej, a nie jako zachęcenie do pogromu. I tyle. Z całym szacunkiem, ale bardziej interesuje mnie wykładnia samego Secesjonisty, odnośnie do tego co jest antyjudaizmem, a co antysemityzmem i jaka jest granica między antysemityzmem z perspektywy dwudziestolecia, a antysemityzmem z dzisiejszej perspektywy. Dla mnie antysemityzm i antyjudaizm, to w dużej części twory tożsame, których istota jest podobna, a antysemityzm pozostaje zawsze antysemityzmem, aczkolwiek oczywiste jest to, że przy ocenie antysemickich wypowiedzi musimy uwzględniać ich kontekst historyczny.
-
Interesujące byłyby konkretne i jasne wskazówki metodologiczne odnośnie do tego, co: jest antysemickie, ale nie anty-judaistyczne; jest antysemickie z perspektywy dwudziestolecia, ale nie antysemickie z dzisiejszej perspektywy. Parę roczników "RN" przeczytałem. W mojej ocenie pismo (pisemko) było skierowane do czytelników o wyrobieniu intelektualnym na poziomie średnio rozgarniętego dziesięciolatka "z moich czasów". Oczywiście, było pisane i redagowane przez ludzi, u których zapewne myśl, że można miliony zapędzić do komór gazowych przekraczała granice wyobraźni i wzbudziłaby grozę. Co jest niewątpliwie okolicznością łagodzącą. Jeżeli sobie dobrze przypominam, o. Maksymilian Kolbe zdecydowanie bardziej zajmował się masonerią, niż Żydami, ale coś w stylu "bić to nie, ale bojkot, i owszem" popełnił. Na ile jest to antysemityzm i z jakiej perspektywy? Jak już pisałem, proszę o wskazówki metodologiczne.
-
Czy Małopolska może mieć coś wspólnego z Pomorzem Zachodnim? historia, ludzie, zdarzenia?
Bruno Wątpliwy odpowiedział gab → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
No cóż, Twoje święte prawo przedstawiać i bronić swoich koncepcji. Moje święte prawo, uznawać je za kompletnie nieuzasadnione. Na podobnie "silnych podstawach merytorycznych" można równie dobrze opierać tezy o szczególnej wspólnocie tożsamości Małopolski z Paraną, czy francuskim Nordem. -
Nowa Huta...
Bruno Wątpliwy odpowiedział FSO → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Szczerze mówiąc, zagadnienie mnie nie fascynuje na tyle, abym rozpoczął poszukiwania tej ziemi na szeroką skalę. Mamy na forum z dwóch-trzech inżynierów, niech kombinują, co się z nią mogło stać. Ja zakładam, że w kraju o takiej wielkości jak Polska znalazło się na nią miejsce. Szczególnie, że w tym okresie trochę różnych budów jednak było. Ale pro forma informuję o dwóch śladach. I dwa cytaty: 1. "Na pytanie, czy ma na to jakieś dokumenty, odpowiedział: - Nie, bo to było tak jak kiedyś przy budowie Nowej Huty. Wtedy też rozdawano ziemię bez kwitów". Cytat ze strony internetowej: http://www.nowiny24.pl/wiadomosci/podkarpacie/art/5913961,komu-podarowano-ziemie-z-korczowej,id,t.html. Czyli, pewnie przynajmniej "dobrą ziemię" po prostu rozdawano. 2. "To miejsce związane jest bardzo mocno z Nową Hutą i kombinatem. Zajezdnia powstała na jego terenie. Tutaj wywożono ziemię z budowy kombinatu, a niestabilny geologicznie grunt nie mógł być przeznaczony pod większe inwestycje". Cytat ze strony internetowej: http://www.glos-tn.krakow.pl/news.php?readmore=1391. Czyli, także w najbliższej okolicy były miejsca, gdzie tą ziemię wywożono. -
Czy Małopolska może mieć coś wspólnego z Pomorzem Zachodnim? historia, ludzie, zdarzenia?
Bruno Wątpliwy odpowiedział gab → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Myślałem, że masz coś ciekawszego o zaoferowania, a nie zbiór oczywistych-oczywistości polanych sosem dosyć kuriozalnych dywagacji. Jaki ma związek fakt, że 27 dywizja piechoty, stacjonująca w okresie pokojowym na Wołyniu, walczyła w 1939 roku na Pomorzu Wschodnim - z tożsamością dzisiejszych mieszkańców Pomorza Zachodniego??? Wołyń - to nie Małopolska, a przedwojenne, polskie województwo pomorskie - to nie Pomorze Zachodnie. Tym bardziej, że pobór do wojska w okresie międzywojennym (z wyjątkiem oddziałów ON) był - co do zasady - od 1922 roku oparty na systemie eksterytorialnym. Poborowych z zachodnich Dowództw Okręgów Korpusów starano się wcielać do jednostek na wschodzie. I na odwrót. Zob. Z. Karpus, W. Rezmer (red.), Mniejszości narodowe i wyznaniowe w siłach zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej 1918-1939, Toruń 2001, s. 131. Znasz jakieś badania statystyczne, potwierdzające teorię o szczególnej, powojennej atrakcyjności Pomorza Zachodniego dla Małopolan? Akurat za najbardziej "lwowskie" z miast Ziem Odzyskanych uważany jest Wrocław, a badania statystyczne - np. L. Kosiński, Pochodzenie terytorialne ludności Ziem Zachodnich w 1950 r., Dokumentacja Geograficzna 1960 z. 2, Polska Akademia Nauk - Instytut Geografii, Warszawa 1960, s. 13 i 14 wskazują np., że największy odsetek tzw. repatriantów wśród osadników był w powiatach: głubczyckim, oławskim, niemodlińskim i lwóweckim (czyli na Śląsku). Globalnie, ani na Dolnym Śląsku, ani na Pomorzu Zachodnim osadnicy z Kresów nie stanowili większości w masie przybyłych na te ziemie Polaków. Współczesne badania socjologiczne są także bardzo ciekawe, ale co do zasady nie potwierdzają mitycznych związków między Pomorzem Zachodnim a Małopolską. Zob. M. Giedrojć, Tożsamość regionalna mieszkańców Pomorza Zachodniego [w:] A. Sakson (red.), Ziemie Odzyskane 1945-2005. Ziemie Zachodnie i Północne. 60 lat w granicach państwa polskiego, Poznań 2006, s. 361-382. Wschodnie obszary przedwojennego Pomorza Zachodniego w dużej liczbie zasiedlali Kaszubi. Zob. C. Olbracht-Prondzyński, Kaszubi. Między dyskryminacją a regionalną podmiotowością, Gdańsk 2002, s. 236-251. Jaki z tego wniosek dla związków Małopolski i Pomorza Zachodniego??? -
Plakaty propagandowe władzy w latach 1981-1983
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Osobiście i mgliście pamiętam: 1. Z mroków średniowiecza - krucjata przeciwko Polsce. W tle rycerz krzyżacki, potem Adenauer w płaszczu Zakonu Krzyżackiego, na pierwszym tle Ronnie w charakterze kowboja. 2. Dziecko z zapałkami. Przerobiono plakat I Zjazdu Solidarności (na łące radosne, małe dziecko w koszulce "S") - w dziecko z zapałkami (i bodajże z napisem "nie igrać z ogniem"). -
Nowa Huta...
Bruno Wątpliwy odpowiedział FSO → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Jak to co? Wsypano do kolejnych wykopanych dołów. Sorry, nie mogłem się powstrzymać. -
Czy Małopolska może mieć coś wspólnego z Pomorzem Zachodnim? historia, ludzie, zdarzenia?
Bruno Wątpliwy odpowiedział gab → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Ogólnie na temat mentalności Małopolan, nie mam zamiaru się wypowiadać. Po pierwsze dlatego, że dosyć umiarkowanie wierzę w różne stereotypy. Po drugie - nie mam z tą dzielnicą wiele wspólnego. Co do pozostałych Twoich uwag - nie uważasz czasem, że problem stosunku do dziedzictwa niemieckiego wynika po prostu z faktu, że na tzw. Ziemiach Odzyskanych jest (było) ono wszechobecne i ich polscy mieszkańcy musieli się w stosunku do niego określić. Początkowo było to - naturalne moim zdaniem, szczególnie po doświadczeniach drugiej wojny - odrzucenie i szukanie śladów polskości. Dziś - jest to coraz częściej akceptacja, a czasami wręcz fascynacja. W Małopolsce taki problem określenia się w stosunku do niemieckiego dziedzictwa kulturowego praktycznie w ostatnim wieku nie występował. Ziemie te były traktowane jako rdzennie polskie. I w sumie słusznie. Głuchoniemcy zostali dawno spolonizowani, kazania w Kościele Mariackim - również, Wit Stwosz - mocno na wyrost - także, napływowi urzędnicy austriaccy, albo "zniknęli", albo w kolejnych pokoleniach ulegli polonizacji. Jeżeli coś tam było jeszcze "niemieckiego", to niknęło w bogactwie polskiego świata kultury i tradycji narodowych. Natomiast nadal liczę na wyjaśnienie zagadnienia - na czym miałby polegać unikalny i istotny charakter relacji Małopolski i Pomorza Zachodniego po pierwszym rozbiorze? -
Czy Małopolska może mieć coś wspólnego z Pomorzem Zachodnim? historia, ludzie, zdarzenia?
Bruno Wątpliwy odpowiedział gab → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Akcentowanie związków Polski i Pomorza Zachodniego, to nie tylko PRL. Wystarczy przeczytać "Ziemia gromadzi prochy" J. Kisielewskiego. Poza tym trudno powiedzieć, że takie związki nie istniały, choć oczywiście były wyolbrzymiane, aby uzasadniać nasze prawa do tych ziem. Ale odpowiedzią na owe wyolbrzymianie nie może być negowanie, co zdaje się próbujesz czynić. To może poprosimy już o oświecenie nas, cóż to za szczególnie istotne, tudzież poważne związki o charakterze ogólnym łączyły Galicję i Pomorze Zachodnie po I rozbiorze. -
Czy Małopolska może mieć coś wspólnego z Pomorzem Zachodnim? historia, ludzie, zdarzenia?
Bruno Wątpliwy odpowiedział gab → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Nie za bardzo rozumiem sens tak postawionego zagadnienia. Chodzi Ci o oczywistości w rodzaju Kaźka Słupskiego, legendy w rodzaju tożsamości Hansa Lange z Długoszem, czy mamy bawić się w odnajdowanie WSZYSTKICH związków między Małopolską i Pomorzem Zachodnim? Trochę tego za dużo. Przykład pierwszy z brzegu (i z pewnie setek podobnych): W październiku 1605 r. Bogusław XIII wysłał do Krakowa poselstwo, w którego skład wchodził incognito Jerzy II. Z. Boras, Książęta Pomorza Zachodniego, Poznań 1996, s. 294. -
Stosunek okupanta do niepełnosprawnych
Bruno Wątpliwy odpowiedział adamhistoryk → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Znalazłem konkretną datę: "1926 Einführung der gelben Armbinde mit drei schwarzen Punkten als Verkehrsschutz-zeichen (sowohl für Taubstumme als auch für Blinde)". Za rocznicowym opracowaniem: Jahrbuch des DBSV. Von den Anfängen bis zur Gegenwart – Geschichte eines hundertjährigen Verbandes. Link: http://www.dbsv.org/fileadmin/publikationen/20_265_Testwarenkorb/DBSV-Jahrbuch_2012.pdf. Zatem, geneza opaski dla niepełnosprawnych i sam symbol trzech czarnych kropek na żółtym tle na pewno nie mają nic wspólnego z III Rzeszą. -
Stosunek okupanta do niepełnosprawnych
Bruno Wątpliwy odpowiedział adamhistoryk → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Pozostaje nadal otwarte interesujące pytanie - czy oznakowanie niewidomych uczestników ruchu drogowego opaską (i jej symbolika - trzy kropki na żółtym tle) wywodzi się z czasów II-ej wojny i ma proweniencję niemiecką, czy po prostu Niemcy zastosowali wówczas jakiś wcześniejszy wzór uniwersalny? Problematyką tą nigdy się nie interesowałem, a pobieżne poszukiwania w internecie nie pozwoliły mi na wyjaśnienie genezy. Z ciekawostek: 1) Znalazłem dowody, że oznaczenie występowało także na Grenlandii i w Liechtensteinie. Link do strony http://www.blindianastamps.com/InfoSheets/L-70.pdf. 2) W czasie drugiej wojny opaska z trzema czarnymi kropkami i wizerunkiem krzyża żelaznego była najprawdopodobniej oznaczeniem niepełnosprawnego, niemieckiego weterana. Link do fotografii: http://www.alamy.com/stock-photo-armband-for-disabled-veterans-1941-68839713.html. -
Stosunek okupanta do niepełnosprawnych
Bruno Wątpliwy odpowiedział adamhistoryk → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Ciekawa sprawa. Opaski takie znane są i dziś (w Austrii, Niemczech). Używane - w mojej ocenie - raczej sporadycznie. Widziałem je noszone przez bardzo już starsze, niepełnosprawne osoby. Widziałem je także w Danii (choć nigdy w rzeczywistości, lecz w dwóch filmach z cyklu "Gang Olsena" ). Nie wiem, czy opaski używane są dziś tylko zwyczajowo, czy istnieje jakaś regulacja prawna. I czy oznaczenie w postaci żółtej opaski z kropkami wymyślono w czasach hitlerowskich, czy ma on pochodzenie wcześniejsze. Dopisek: Po krótkim poszukiwaniu w internecie zauważyłem, że pomysł stosowania takich opasek pojawia się także współcześnie w polskim środowisku osób niewidomych. -
Jedz, pij i popuszczaj pasa...
Bruno Wątpliwy odpowiedział Pancerny → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Ciekawy przykład, choć raczej nie kulinarny, a leczniczy: Marysieńka Sobieska: "Nie mając zaufania do polskich uzdrowisk sprowadzała mnóstwo skrzyń z wodą mineralną z Bourbon i Vichy. Są nawet dowody na to, że 300 butelek wody z Vichy posłużyły jej na zdrowie. W pewnym okresie przerwała kurację pitną wodami sprowadzanymi z Francji i za namową jakiegoś medyka włoskiego udała się na leczenie do Cieplic". R. Kincel, U szląskich wód (Z dziejów śląskich uzdrowisk i ich tradycji polskich), Oficyna Silesia 1994, s. 45. Tamże, na s. 83, dane o imponującym wzroście "eksportu" wody mineralnej z dolnośląskich uzdrowisk - na przykładzie Szczawna-Zdroju (ale już generalnie dotyczące XIX wieku - np. 1812 - 2.000 butelek lub dzbanów, 1826 - 126.000). -
A na poważnie - Tadeusz Zubiński, Wojna domowa w Hiszpanii 1936-1939, Wydawnictwo Poznańskie 2015. Na marginesie - znam dzieła tego Autora głównie dotyczące "tematów bałtyckich". Choć najnowsza jego praca o wojnie w Hiszpanii to raczej esej niż klasyczna, "poważna" praca naukowa, ale pióro dobre, faktów sporo, czyta się ciekawie. Optyka ewidentnie prawicowa (tzn. sympatia autora dla gen. Franco i "powstańców" dosyć widoczna), ale tylko optyka, a nie "końskie okulary". Jak ktoś szuka, "lekkiej" pozycji o wojnie w Hiszpanii, pisanej raczej z antyrepublikańskiego punktu widzenia - godne polecenia.
-
Dumnie zaznaczę, że pierwszy na forum odkryłem tą odkrywczą pozycję światowej literatury naukowej. Ale niestety, mój post nie jest w ogólnodostępnym dziale, zatem trudno mi to urbi et orbi udowodnić. Dodam tylko, że skojarzyło mi się to od razu - z niewiadomych powodów - z nieocenionym Irkiem18.
-
Na zasadzie mojego czepialstwa - rzeczywiście odstąpiono np. w wyborach do sejmu od zasady proporcjonalności, ale "większościowe" to też przymiotnik. Poza tym "przymiotniki wyborcze" (zasady prawa wyborczego) to: 1) powszechne - zwróć uwagę, że na przykład wybory do senatu po 1935 nie były powszechne, bo prawa wyborcze były zarezerwowane dla "elity" (z racji zasług, zaufania, czy wykształcenia), a część senatorów po prostu mianował prezydent, a znowu w wyborach sejmowych obywatele nie mieli samodzielnego prawa zgłaszania kandydatów, 2) równe - trochę bym z tym podyskutował (tzn. materialną równością), ale - niech będzie, 3) bezpośrednie - wybory do senatu po 1935 nie były bezpośrednie, bo "elita" wpierw wybierała elektorów, a dopiero elektorzy - senatorów, 4) głosowanie tajne - OK. Czyli trudno powiedzieć, że wybory parlamentarne po 1935 były w pełni powszechne i bezpośrednie. Do tego dziś często używamy przymiotnika "wolne" - po 1935 wybory parlamentarne wolne na pewno nie były. Także, za bardzo ta liczba "przymiotników" nam się nie zgadza. W popularnym tekście sformułowanie "wybory stały się czteroprzymiotnikowe" może ujdzie, ale jeżeli chcesz być naprawdę poprawny - darowałbym sobie je. Napisz raczej o zmianie ordynacji, ograniczeniu możliwości zgłaszania kandydatów przez obywateli, "sterowaniu" wyborami, kuriozalnej ordynacji wyborczej do Senatu itp.
-
Nowa wędrówka ludów czyli co dalej?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Furiusz → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Z ciekawostek - u nas "przybicie" może być uznane za wystarczające, zwyczajowo przyjęte oświadczenie woli przy kupnie zwierzęcia. -
Na marginesie, Tyberiuszu, trochę już o tym było w postach 4 i 5.
-
Komunizm i faszyzm. Cele, różnica i podobieństwa
Bruno Wątpliwy odpowiedział marcnow92 → temat → Historia ogólnie
Oj tam, to już takie fantazjowanie Autorki bez większego sensu. Mamy w Polsce piosenkę "Na pokładzie od rana ciągle słychać bosmana...", o bosmanie z okrętu wojennego RP, która ma melodię radzieckiej piosenki wojskowej "Kонармейская" (tej. z antypolską frazą o "psach atamanach i polskich panach"). Czy dowodzi to jakiegokolwiek pokrewieństwa? Chwytliwe melodie wędrują po świecie bez uwzględniania granic ideologicznych. Tak, czy inaczej znalazłeś fajną ciekawostkę do tematu na naszym forum "Podobna melodia, inny tekst". -
Janusz Korczak - pedagog, pisarz... człowiek
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Biografie
To akurat całkowicie zrozumiałe. Wynikało to dokładnie z art. 18 i 24 ustawy z dnia 18 lipca 1950 r. Przepisy ogólne prawa cywilnego (Dz.U. z 1950 nr 34, poz. 311), która obowiązywała, gdy Janusza Korczaka uznano za zmarłego. Podobnie nieco brzmią art. 30 § 3 i 31 § 2 aktualnie obowiązującego kodeksu cywilnego z 1964 r. (wytłuszczenia moje): Art. 30. § 1. Kto zaginął w czasie podróży powietrznej lub morskiej w związku z katastrofą statku lub okrętu albo w związku z innym szczególnym zdarzeniem, ten może być uznany za zmarłego po upływie sześciu miesięcy od dnia, w którym nastąpiła katastrofa albo inne szczególne zdarzenie. § 2. Jeżeli nie można stwierdzić katastrofy statku lub okrętu, bieg terminu sześciomiesięcznego rozpoczyna się z upływem roku od dnia, w którym statek lub okręt miał przybyć do portu przeznaczenia, a jeżeli nie miał portu przeznaczenia – z upływem lat dwóch od dnia, w którym była ostatnia o nim wiadomość. § 3. Kto zaginął w związku z bezpośrednim niebezpieczeństwem dla życia nieprzewidzianym w paragrafach poprzedzających, ten może być uznany za zmarłego po upływie roku od dnia, w którym niebezpieczeństwo ustało albo według okoliczności powinno było ustać. Art. 31. § 1. Domniemywa się, że zaginiony zmarł w chwili oznaczonej w orzeczeniu o uznaniu za zmarłego. § 2. Jako chwilę domniemanej śmierci zaginionego oznacza się chwilę, która według okoliczności jest najbardziej prawdopodobna, a w braku wszelkich danych – pierwszy dzień terminu, z którego upływem uznanie za zmarłego stało się możliwe. § 3. Jeżeli w orzeczeniu o uznaniu za zmarłego czas śmierci został oznaczony tylko datą dnia, za chwilę domniemanej śmierci zaginionego uważa się koniec tego dnia". Dużo ludzi po wojnie miało taką datę... Sądy masowo uznawały zaginionych w czasie wojny za zmarłych w dniu 9 maja 1946 roku. W przypadku Korczaka możne jedynie zastanawiać to, że w latach 50. znano już pewnie "najbardziej prawdopodobną datę".
