-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Najlepszy karabin maszynowy II wojny światowej
Bruno Wątpliwy odpowiedział Iwan Iwanowski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
"Szukając" VB - znalazłem ciekawostkę (o międzywojennym wojsku łotewskim): "Będące początkowo na uzbrojeniu wojska rkm-y - francuski Chauchat i duński Madsen [dodałbym jeszcze przynajmniej Maschinengewehry 08/15 - przyp. Bruno W.] , ustępują wkrótce miejsca brytyjskiemu lkm-owi Lewis (...) a w latach 30-tych kompanie kolarzy i szwadrony kawalerii otrzymują rkm-y Vickers-Berthier (...) lżejsze co prawda od Lewisa (...) ale bardziej wrażliwe na kurz i boto". J. Rutkiewicz, Wojsko łotewskie 1918-1940, Warszawa 2005, s. 149 (tamże zdjęcie łotewskich żołnierzy z Lewisami i VB). Biorąc pod uwagę to co pisałeś o Indiach, trudno uznać VB za jakoś szczególnie wrażliwego na kurz i błoto. I chyba nie tylko kolarze i kawaleria, bo gdzieś w internecie czytałem, że było ich w wojsku łotewskim ok. 800. Bardzo ciekawa byłaby także wiedza, czym kierowała się łotewska komisja - bo na pewno taka była - przy wyborze tego karabinu? Tak, czy inaczej nasi decydenci rzeczywiście zachowali się średnio rozsądnie. Dopisek: jedno ze źródeł zawierających informację, że Łotysze w 1940 roku mieli posiadać 1694 Lewisy i 811 Vickers-Berthier LINK. -
O domniemaniu konstytucyjności ustaw
Bruno Wątpliwy odpowiedział jancet → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
W ostatnim zdaniu doskonale oddałeś istotę tej sytuacji. Zasada domniemania konstytucyjności wynika z orzecznictwa Trybunału i on jest jej gospodarzem. Jeżeli uznał, że ustawa w oczywisty sposób naruszająca konstytucję nie powinna korzystać z tego domniemania - jego prawo. Od tego jest, aby to oceniać. Może to się nie podobać, przymusu zgody z tą opinią i ze statusem Trybunału nie ma, ale od korekty takiego stanu rzeczy jest procedura przewidziana w art. 235 konstytucji - czyli jej formalna zmiana. A nie dowolne "korygowanie" konstytucji ustawami zwykłymi. -
Najlepszy karabin maszynowy II wojny światowej
Bruno Wątpliwy odpowiedział Iwan Iwanowski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
A tak idąc za ciosem - co byś wybrał na miejscu odpowiednich komisji - Brena, czy Vickers–Berthier'a (którego używali bodajże tylko Łotysze i Hindusi)? -
Najlepszy karabin maszynowy II wojny światowej
Bruno Wątpliwy odpowiedział Iwan Iwanowski → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
W sumie to jestem najbardziej ciekawy ile z Lewisa było w Diegtiariowie (i czy cokolwiek) oraz czy Chauchat był tak totalnie do... A poza tym w Meteorach widziałem zastosowanie lepszej broni. Obraz, na którym Grecy zrzucają na Włochów głazy (w 1940 lub 41). Gregski - z karabinami maszynowymi to banalny jesteś. Ale ja za to nie mam zdjęcia. -
Niedawno zmarł Anker Jørgensen, duński polityk socjaldemokratyczny. Premier Danii w latach 1972-1973 i 1975-1982. Jako polityk oceniany różnie, natomiast jako emeryt - kochany szczerze przez duńską opinię publiczną. Czyli - jest szansa dla każdego. O rządach Ankera Jørgensena - G. Szelągowska, Dania, Warszawa 2010, s. 306-315. Biografia w Wikipedii - LINK.
-
Sympatyczny, skromny, bezpretensjonalny i nie nadęty człowiek. Niewiele, ale jak na polityka - dużo.
-
W zakresie zagadnień nie aż tak istotnych historycznie, kilka przykładów alkoholi, które narodziły się na obszarach dziś (i ongiś) należących do Polski, ale z nich w zasadzie wywędrowały: 1. Echt Stonsdorfer Bitter - likier rodem ze Staniszowa w okolicach Karkonoszy. Link 1 i Link 2. Co ciekawe, pojawiła się nie tak dawno inicjatywa, nawiązująca nieco do Stonsdorfera, czyli Likier Karkonoski (o tym w pierwszym linku - do strony blog.czajkus.com). 2. Machandel (o którym już była mowa na forum). Trunek gdański. Link 3, Link 4 i Link 5. 3. Goldwasser. Wiadomo co. Mickiewicz też wiedział. Pojawiał się w ostatnich dziesięcioleciach także w naszym, nie tylko erefenowskim wykonaniu. Link 6 i Link 7.
-
A może adoptować rybki, żeby kot się zaktywizował?
-
A teraz coś ekstremalnie pięknego. Enerdowcy śpiewają po swojemu (i w oryginale z akcentem) rosyjską piosenkę wojskową "В путь". W tle maszeruje Nationale Volksarmee w Stahlhelmach M56, demonstrując cudny preußischer Paradeschritt. Spotykają się epoki, kultury. Naprawdę jest fajnie. I do tego w 40-tą rocznicę NRD. LINK.
-
Jednak ta cenna, tudzież światła myśl niewiele nam tu pomoże. Zasadę tą mogę stosować w swoim życiu prywatnym i myślę, że się jej jakoś zasadniczo nie sprzeniewierzam, ale polityka rządzi i rządziła się zawsze swoimi prawami. Quantilla sapientia regitur mundus, a polityką akurat rządzi mało moralności. Nie podoba mi się to, ale także dlatego nie jestem i nie mam zamiaru być politykiem. A polityków raczej nie uważam za przesadnie kompetentnych do udzielania wskazówek w zakresie moralności, mądrości, prawości itd. W oderwaniu od wskazanego przykładu - historia zna całkiem sporo przypadków, gdy zbawcą narodu był uznawany człowiek o nader wątpliwej konduicie moralnej. Jedno nie wyklucza drugiego. Już Wielkiego Cezara Trankwillus oskarżał o kradzież trzech tysięcy funtów złota z Kapitolu (tzn. zastąpienie ich pozłacanym brązem) i różne inne nieciekawe rzeczy przy okazji. Gajus Swetoniusz Trankwillus, Żywoty Cezarów, Ossolineum 1987, s. 55. A w cynizmie swoim dodam, że jak już miałbym wybierać - to wolałbym władzę mądrego i rozsądnego dawnego łotra, niż idioty niepokalanego moralnie. Tak jakoś mam. Faktów, że Józef Piłsudski mógł być C.K. agentem, a wiele lat później wywołał małą wojnę domową, Kościuszko "podpisał lojalkę", Chrobry był gwałcicielem, Traugutt tłumił powstanie węgierskie, Kazimierz Wielki był bigamistą, a Sobieski w czasie, gdy broniła się Częstochowa służył Szwedom, oczywiście pomijać nie można, ale są one tylko częścią obrazu postaci i kontekstu historycznego. Ja w każdym razie bawić się - z powodów wskazanych w poprzednim moim poście - w sporządzanie wykazów nie mam zamiaru. Wolałbym rozmowę o każdej konkretnej postaci z osobna.
-
Sorry Fraszko, ale tytuł tematu nie wydaje mi się zbyt szczęśliwe dobrany. Może lepiej pisać ogólnie o tych, którzy - w naszej, subiektywnej ocenie - zaszli zbyt daleko w dziele współpracy z "innymi"? Po pierwsze nie jesteśmy chyba w stanie obiektywnie ustalić podstawowej terminologii. Kiedy obszar objęty pojęciami: współpraca, sojusz, kolaboracja, sympatia, poparcie, miłość, zdrada, wiara, rozgrywka, wpływ, posłuch, wspólnota poglądów, przyjaźń itd. kończy się - a podmiot naszego zainteresowania staje się jednoznacznie konfidentem? Na przykład, Rokossowski był w czasie pobytu w Polsce na pewno lojalny w stosunku do ZSRR, lojalność tą wzmacniały pewnie wcześniejsze, straszliwe przeżycia, ale czy był konfidentem? Raczej nie. A jeżeli tak, to dosyć dziwnym, bo najjawniejszym z możliwych. Zresztą cały czas był obywatelem ZSRR. Czy przyszły król Jan III Sobieski był zdrajcą, a może i konfidentem, skoro w uproszczonych, "pana-Sienkiewiczowskich" kategoriach stałby pewnie tam, gdzie stał zdrajca Kuklinowski? Moim zdaniem, takie określenie nie do końca oddawałoby ówczesną sytuację Sobieskiego. A jak traktować Kościuszkę i jego zobowiązanie wobec cara Pawła I? Poparte okrągłą sumą? Mamy obalać pomniki Naczelnika? Byłby to absurd. Ale przecież - nie możemy też dojść do stanu totalnego relatywizmu i tłumaczyć wszystkich niegodnych postaw złożonością sytuacji. Masz zatem obiektywny, "wzorzec z Sèvres" pojęcia konfident? Ja - raczej nie. Po drugie - nie znamy, a może nigdy nie poznamy wielu faktów. Dobry wywiad ma to do siebie, że raczej nie publikuje listy swoich współpracowników i opisów zasad działania. Są tacy, którzy wiedzą na pewno, że Józef Piłsudski był agentem austriackim, może i Kempeitai, a w skrajnej wersji i niemieckim, i radzieckim. W mojej ocenie nad pierwszym, może drugim można się zastanawiać, ale mówienie o stuprocentowej pewności to bardzo duża przesada. Po trzecie - czasy się zmieniają. To chyba zresztą Piłsudski zauważył, że nawet jakbyśmy przeczytali wszystko o danej epoce, to trudno nam będzie po latach odnaleźć jej kontekst, "smaczek" (przytaczam myśl JP dosyć dowolnie z pamięci). A do tego w każdej epoce różni ludzie mieli różne poglądy. Istota pojęcia konfidenta, czy zdrajcy także zmieniała się w czasie. To, co w np. wieku XVII, czy XVIII mogło nie być postrzegane jednoznacznie jako zdrada, może inaczej wyglądać z dalekiej perspektywy. I na odwrót. "Siedmiu łajdaków" w ocenie Polaków czasów najgorszej rusyfikacji, dziś raczej w kategoriach łajdactwa oceniać nie powinniśmy. A przynajmniej - nie będzie ich siedmiu. I pamiętać musimy, że jednym z nich mógł być generał Sowiński. Ten z szańców Woli. A to już "spór o Stanisława Augusta". Będzie trwał przez kolejne wieki. Tyle, ile będzie trwał nasz świat, a na nim Polska. Przy czym, bardzo łatwo w nim o uproszczenia i - właśnie - nieumiejętność wyczucia kontekstu historycznego.
-
Jak widzą Polskę fikcyjni bohaterowie książek.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Tomasz N → temat → Historia Polski ogólnie
Zrozumienie to podstawa. W mojej ocenie to zrozumienie nieco sui generis, ale to i tak sytuacja optymalna, bo często się zdarza, że zauważalna część społeczeństwa nie rozumie, ale wie na pewno. A tak już na poważnie - kogoś interesują polskie wątki ze "Szwejka"? -
Niestety, z klasycznego składu odeszło już wielu bohaterów: Edith Artois, Madame Fanny, Roger LeClerc, Monsieur Alfonse, pułkownik Kurt von Strohm, generał Erich von Klinkerhoffen, kapitan Hans Geering... Nawet jeżeli kiedyś, ktoś powróci do pomysłu, w innej obsadzie aktorskiej to już chyba nie będzie to. Jeden z najlepszych przykładów sympatycznego, pogodnego i angielskiego humoru.
-
Dwa bardzo klasyczne dowcipy drogowe: Jasiu zaoferował się, że podwiezie znajomego. Ten z przerażeniem zauważa, że Jasiu przejeżdża skrzyżowanie na czerwonym świetle. - „Jasiu, co ty robisz!!!???” - „Eeee, tam – mój szwagier od lat na czerwonym przejeżdża”. Sytuacja powtarza się wielokrotnie. Jasiu konsekwentnie lekceważy czerwone światło. Pasażer zaś zwija się ze strachu na fotelu. Nagle Jasiu zatrzymuje się na zielonym. -„Jasiu, co robisz?” -„A jak mi z boku szwagier wyjedzie?”. W radiu samochodowym słychać: „Uwaga, uwaga na autostradzie niedaleko Konina jakiś szaleniec jedzie pod prąd”. Słuchający ogłoszenia kierowca pędzącego auta do małżonki: - „Patrz Jadźka, to tam gdzie my. I to nie jeden, ale cała masa szaleńców”.
-
Sukcesy polskich okrętów podwodnych w czasie wojny
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Wracając nieco do głównego tematu. Ostatnie lata przyniosły dosyć wiarygodną weryfikację sukcesów polskich okrętów podwodnych, przede wszystkim tych, które miały zostać odniesione na Morzu Śródziemnym. Warto jednak odnotować, że w stosunku chociażby do kultowych "Wielkich dni małej floty" Pertka, dokonano także niewielkiej korekty in plus. Przyjmowano, że jedynym sukcesem polskiego okrętu podwodnego na Bałtyku było zatopienie na minie (postawionej przez "Żbika") niemieckiego trałowca M-85. Obecnie często dolicza się do tego dwa niemieckie, niewielkie statki rybackie (kuter i trawler) "Heimat" i "Mühlhausen". Pierwszy miał zatonąć w grudniu 1939 roku na minie postawionej przez "Wilka", drugi w styczniu 1940 roku - na minie "Żbika". -
Jak widzą Polskę fikcyjni bohaterowie książek.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Tomasz N → temat → Historia Polski ogólnie
W ostatnio często przewijającym się na forum "Paragrafie 22" występuje generał od bombowców B-17. Mający słabość do polskiej kiełbasy. Która jest tania jak barszcz w Krakowie. Za którą generał ów oddałby wszystko. Ale nie musi oddawać wszystkiego, wystarczy, że odda po jednym samolocie na każdą stołówkę. W Genewie jest natomiast międzynarodowa giełda na polską kiełbasę. W opowieści tej, związanej niewątpliwie bezpośrednio z Polską, istotną rolę odgrywają także fistaszki, mandarynki, whisky i jajka (ale już nie z Polski). Cieszę się, że mogłem pomóc. -
W mojej ocenie - na skuteczność takiego argumentu nie ma cienia szansy. Ale próbować zawsze można. Może sprawdzający będzie w nastroju krotochwilnym, tudzież życzliwym całemu światu.
-
Co to znaczy żyć zgodnie z naturą i do kiedy zgodnie z nia żyliśmy?
Bruno Wątpliwy odpowiedział TyberiusClaudius → temat → Historia ogólnie
Zdaje się, że cynicy w poszukiwaniu cnoty, polegającej na życiu zgodnym z naturą doszli do mieszkania w beczce (przynajmniej jeden z nich - rodem z Synopy), aprobaty kanibalizmu i kazirodztwa. Nie jestem jednak pewien, czy ten trop poszukiwania życia zgodnego z naturą jest w pełni właściwy. -
Jak widzą Polskę fikcyjni bohaterowie książek.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Tomasz N → temat → Historia Polski ogólnie
Dużo ciekawych cytatów, także z literatury pięknej jest w książce Huberta Orłowskiego, Polnische Wirtschaft. Nowoczesny niemiecki dyskurs o Polsce, Olsztyn 1998. Jest tego zbyt wiele, abym tu przytaczał, ale znajdziemy tam przebogaty przegląd niemieckich stereotypów: od pięknych Polek polujących na Niemców, przez polskie drogi, chłopów śpiących ze świniami, po brud i biedę w zajazdach. -
Sukcesy polskich okrętów podwodnych w czasie wojny
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
A gdzieżby, było to tylko zapytanie, przypuszczenie, tudzież niewinna prowokacja, wykazująca dyskusyjność poglądów Krakusa 57. Dosyć konsekwentnie i bezpardonowo kwestionującego wartość tego, co inni przekazali za pomocą słowa pisanego. Chociażby w książkach. Przy tej okazji, Krakus sam opiera się na ustaleniach i relacjach innych. Dostępnych w archiwach w formie głównie pisemnej, jak sądzę. Bo jednak nie przypuszczam, aby Krakus dokonywał sam wizji lokalnej wraków, poprzedzonej osobistym zebraniem wypowiedzi świadków. Osobiście uważam, że nowoczesna procedura sądowa znalazła najlepszą propozycję odpowiedzi na pytanie – na czym opierać swoją opinię? Nazywa się to „swobodna ocena dowodów”. I myślę, że powinna być ona stosowana zawsze i wszędzie. Posługując się swoją wiedzą, doświadczeniem, umiejętnością logicznego myślenia i pozostając w zgodzie z jakimiś najbardziej podstawowymi zasadami uczciwości i reguły audiatur et altera pars - po rozpatrzeniu informacji (najlepiej w jak największej liczbie) – budujemy swoją opinię. Nie zakładamy a priori, że jakieś źródło informacji jest gorsze lub lepsze. Krakus zakładając, że „dowód” z ustaleń przedstawionych w czyjeś książce jest automatycznie gorszy, popełnia – w mojej ocenie – taki sam błąd, jak niektóre „młode wilki” (no, już nie takie młode) z IPN, pewne stuprocentowo, że akta SB zawierają prawdę i tylko prawdę, a z zupełnie drugiej strony - J.T. Gross, uważający, że należy zakładać a priori, że każdy świadek Holocaustu pochodzenia żydowskiego musi być zawsze stuprocentowo wiarygodny. A ogólnie - jeżeli tylko udaje mi się przebrnąć przez radosny chaos myśli, wrażeń, zgryźliwości, pouczeń ex cathedra oraz swoistej interpunkcji i syntaktyki w postach Krakusa, dochodzę do przekonania, że z wieloma opiniami w nich pewnie mógłbym się zgodzić lub uznać przynajmniej za interesujące. Natomiast zdecydowanie odstręcza mnie forma. I na tym swój ogólny komentarz do dzieła oświeceniowego, które podjął wobec maluczkich Krakus pozwolę sobie zakończyć, licząc, że teraz już będzie wyłącznie o OORP „Ryś, Żbik”, „Wilk”, „Orzeł”, "Jastrząb", „Sęp”, „Dzik” i „Sokół”. -
Przy okazji wypowiedzi Gregskiego o przechodzeniu przez Dardanele i niezwykle cennych uwag Krakusa 57 z tym związanych, przypomniał mi się pewien dowcip. Słyszałem go bardzo dawno temu osobiście, a przy tym był chyba w jakieś wersji opublikowany w kapitalnym zbiorze Henryka Dyjety, Anegdoty z floty. Opowiada kapitan: Wyszedłem z Gdańska, przepłynąłem przez Sund, zawinąłem do Rotterdamu, przeszedłem Biskaje, wpłynąłem na Śródziemne, minąłem Sycylię i dopiero koło Neapolu te bydlaki wpieprzyły mnie na mieliznę.
-
Sukcesy polskich okrętów podwodnych w czasie wojny
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Jak rozumiem, Krakus 57, nurkując sprawdził osobiście wszystkie wraki zatopionych jednostek? Skonfrontował położenie wraku, widoczne jego uszkodzenia z relacjami polskich podwodniaków i na tej podstawie doszedł do prawdy? Bo przecież, każde inne jej dochodzenie opierałoby się na zawierzeniu efektom pracy innych osób? Do tego jeszcze - o zgrozo - piszących o tym. A każde słowo pisane z istoty swojej złe jest, nieprawdaż? Mówimy tu o sytuacjach, gdy w większości przypadków przeprowadzający atak nie był w stanie zweryfikować jego efektu. Stąd oczywiste rozbieżności. Przypadki, w których okręt podwodny przed, czy po ataku podpływa do swojej ofiary i sprawdza "z kim ma przyjemność" oczywiście zdarzają się (np. "Orzeł" i "Rio de Janeiro"), ale są raczej odosobnione. Najczęściej weryfikacji celu dokonuje jedna lub kilka osób, często tylko przez peryskop, a po samym ataku okręt podwodny raczej już zajmuje się problemami związanymi z ewentualnym kontratakiem. Potwierdzeniem sukcesu, czy "sukcesu" są jedynie wybuchy, czy inne odgłosy słyszane w oddali. Na przykład - eksplozje torped o brzeg. W zakresie weryfikacji sukcesów PMW już dawno piszący na ten temat doszli dużo dalej do prawdy niż - skądinąd wielce zasłużony dla idei Polski Morskiej - Jerzy Pertek. Żadna rewelacja. A, że w przestrzeni publicznej będą pojawiać się bajkowe opowieści? Nie pierwszy i nie ostatni to raz. Nic nie stoi na przeszkodzie to weryfikować. Na naszych stronach mamy wiele wypowiedzi polemicznych w stosunku do różnych mitów. W tym - narodowych. Sam czasami lubię się w to pobawić, ale mam nadzieję, że nie występując z pozycji depozytariusza prawdy objawionej. Vissegerd, którego niezwykle cenię zarówno z powodów charakterologicznych, kultury osobistej, jak i wiedzy (choć tak, jak ja, jeno skromnym amatorem jest i niestety na forum już się nie pojawia) wiele lat temu sięgnął do starej literatury. Zdarza się. Można to skorygować, bez zbytecznych pouczeń i demonstrowania poczucia wyższości. -
Myślę, że szanse na "punkt" są raczej niewielkie. Doktryna ta to czasy prawie sto lat przed pierwszą wojną światową, zatem bezpośredniego związku z nią nie ma. Nie można powiedzieć, że USA w 1823 roku "ogłosiły, że nie będą brały udziału w I wojnie światowej". Gdybyś napisał ogólnie, że "ogłosiły, że nie będą brały udziału w konfliktach europejskich" - to nieco inna sprawa. Odniesienie się stricte do I-ej wojny niestety dla sprawdzającego pracę nauczyciela będzie pewnie jednoznacznie oznaczało, że nie miałeś pojęcia o co chodzi i w jakim okresie historycznym to umieścić. Doktryna jest bardzo potocznie kojarzona z zarezerwowaniem sobie przez Stany Zjednoczone obu Ameryk, jako sfery wpływów, choć oczywiście może być uznawana także za deklarację izolacjonizmu.
-
Sukcesy polskich okrętów podwodnych w czasie wojny
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Po powrocie z rejsu bojowego, jeżeli w jego trakcie została zdobyta taka bandera. Wywieszony bywał równocześnie także Jolly Roger z zaznaczonymi sukcesami. -
Piąte Imperium - mit sebastiański i jego krytyka
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Mieli i naszego Warneńczyka. Przecież na Maderze mieszkał.
