Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Gruzja, Armenia

    Przy okazji znalazłem - i szczerze polecam. Nie jest to opracowanie naukowe, ale moim zdaniem - rzecz fenomenalna. I trochę "moje klimaty", bo ja też lubię wjechać moim gratem w różne, niekiedy dziwne miejsca, aczkolwiek od spania pod namiotem "na dziko" już bardzo dawno odszedłem. Relacja: Czas nie goni nas czyli skodusia na Kaukaz (adres: http://forum.sudety.it/viewtopic.php?f=17&t=5394 ).
  2. Wojna hiszpańska 1936-1939

    Tylko, że jak już się chce koniecznie "odkłamywać" (zresztą nie lubię tego słowa, bo zakłada, że "ci drudzy" muszą kłamać, nie mieć z założenia żadnej racji, a przecież wiemy, że jest multum wydarzeń historycznych, które po prostu można różnie interpretować i oceniać), to można to robić na dwa sposoby: Tak, jak T. Zubiński, autor życzliwej "powstańcom" (bo tak nazywa przeciwników Republiki) książki Wojna domowa w Hiszpanii 1936-1939, Poznań 2015. [Skądinąd jest także autorem opracowania o "Błękitnej Dywizji" i szeregu innych prac, chociażby o krajach bałtyckich. Moim zdaniem - na pewno wartych przeczytania.] Autor ten expressis verbis pisze, że historię tej wojny - jego zdaniem - napisali pokonani. I daje do zrozumienia, że mu się to nie podoba. I jest dosyć konsekwentny w zamiarze naprawienia - tak widzianego przez siebie - stanu rzeczy. Ale - jest to pisane z ewidentną sympatią, ale w mojej ocenie uczciwie. Jak trzeba powiedzieć, kto dokonał pierwszego głośnego morderstwa na tle politycznym w 1936 roku (falangiści, s. 65), to trzeba, mimo sympatii do strony przeciwnej. Można się z wnioskami, rozłożeniem punktów ciężkości, pewnymi "wyciszeniami", sympatiami, ironią zgadzać lub nie zgadzać, ale jest to wartościowe. Drugi sposób, to strony, z których korzystasz. W mojej ocenie - już żałośnie jednostronne. Ale wszystko jest kwestią oceny. A tak na marginesie, znam co najmniej dwa "cytaty z Azañi", którymi można udowodnić, że albo był burżujem, albo skrajnym lewicowcem. Rzecz w tym, żeby je podać obydwa. A nie jeden - wygodny.
  3. Wojna hiszpańska 1936-1939

    Fakt, literówka. W wielu przypadkach czytałem o afiliowaniu tej gazety przy Akcji Katolickiej, niekiedy przy Acción Nacional, potem Acción Popular (co może być dodatkowo mylące), aczkolwiek formalnie wydawało ją Asociación Católica Nacional de Propagandistas (mające status bodajże prywatnego stowarzyszenia wiernych). Nie zmienia to oczywiście faktu, że korespondenci tej gazety stali po jednoznacznie określonej stronie ówczesnej barykady politycznej i trudno uznać zebrane przez nich dane, czy późniejsze wystąpienie Gil-Roblesa, tudzież interpretowanie przez niego faktów, za źródło prawdy objawionej. A za taką funkcjonuje, kopiowana w wielu miejscach naszego, tego bardziej "narodowo-patriotycznego" internetu. Oczywiście, podobnie należy traktować ówczesne ustalenia drugiej strony, która nie widziała dokładnie żadnej swojej winy. Swoją drogą historia, rola i traktowanie Kościoła Katolickiego w XIX-XX Hiszpanii to temat na inną, ciekawą dyskusję. Niewątpliwie w latach 30. Kościół zapłacił za zaangażowanie polityczne. I to - paradoksalnie - z dwóch stron. Republikanie mordowali księży za zaangażowanie po stronie Franco, frankiści mordowali księży baskijskich za zaangażowanie po stronie Republiki (a konkretnie Euskal Herria). Oczywiście, to pierwsze zjawisko było z natury rzeczy na dużo większą skalę. Pytanie, na ile było to efektem dawnych, hiszpańskich antagonizmów i tradycyjnego postrzegania Kościoła, na ile było "nowe" i czy Kościół tylko się bronił, popierając Franco, czy raczej był to wybór dokonany wcześniej i Republikanie po prostu wyciągali z tego krwawe konsekwencje. Tu ciekawy artykuł (LINK - "Tygodnik Powszechny", czyli raczej katolicki punkt widzenia, ale nie pozbawione starań o obiektywizm).
  4. Wojna hiszpańska 1936-1939

    Cóż, strony "odkłamujące" (konsekwentnie z jednego punktu widzenia) wojnę domową w Hiszpanii, z których korzystasz, aczkolwiek wyraźnie tego zaznaczając, czy cytując, dosyć konsekwentnie zapominają dodać, że brutalność w polityce hiszpańskiej nie pojawiła się w roku 1936. I równie dobrze można by twierdzić, że zainteresowani (np. w tym przypadku - ci bardziej na lewo) uzyskali prawo wszczęcia wojny domowej, rzezi już na na masową skalę, czy skazania narodu na 20 lat autarkicznej nędzy - np. po Asturii, czy Semana Trágica. Czy towarzyszka Margarita Nelken była "władzami Republiki", w momencie rozpoczęcia puczu? Radykałów po obu stronach nie brakowało. Z drugiej strony, sam przywódca opozycji parlamentarnej José María Gil-Robles y Quiñones mówił "(...) krew spłynie po waszych karkach" (i nie chodziło tu o karki prawicowe). Notabene - to z interpelacji Gil-Roblesa w Kortezach pochodzą dane o stanu porządku publicznego przed wybuchem puczu, którymi fascynują się wydawnictwa i strony przez Ciebie czytane. Oczywiście, nie wspomina się, że Gil-Robles bazował na danych korespondentów "El Debato", organu Akcji Katolickiej. Trudno ten organ w danej sytuacji posądzać o obiektywność, równie dobrze można by wierzyć bez zastrzeżeń w dane podawane przez dzienniki radykalne lewicowe. A te pewnie podkreślały raczej działalność SEU itp., tudzież mordy nie koniecznie na "prawicowcach". Co oczywiście, nie zmienia faktu, że brutalność była dosyć stałym elementem politycznej rzeczywistości hiszpańskiej. Ale może odnotujmy to, o czym się niekiedy zapomina, próbując sytuować Franco w pozycji zbawcy. Nawet Gil-Robles uważał, że na początku 1936 roku nie istniał żaden komunistyczny spisek, zaczynała się natomiast rewolucja rolna. Biorąc pod uwagę ówczesne stosunki na wsi hiszpańskiej, trudno się chłopskiemu radykalizmowi dziwić. Między reformą rolną (nawet skrajnie radykalną - vide Litwa, Łotwa , Estonia w latach 20.), reformami społecznymi (vide - Front Ludowy we Francji) - a fantasmagoriami, że w 1936 roku Hiszpania musiała (gdyby nie Franco) stać się republiką radziecką jest jednak zasadnicza różnica. Jeżeli taka możliwość - Hiszpanii radzieckiej, "komunistycznej" w jakieś postaci - istniała (moim zdaniem - dosyć dyskusyjna) to było to efektem radykalizacji już po puczu. Cytaty i dane w poście za: M. Tuñón de Lara, J. Valdeón Baruque, A. Dominguez Ortiz, Historia Hiszpanii, Kraków 1997, przede wszystkim s. 566-568.
  5. Produkty spożywcze, dania i ich nazwy

    Ja słyszałem o "legnickiej bombie" (Liegnitzer Bombe). Może to coś z rodziny. Dopisek: Chyba nie do końca. Hohenzollern Bombe. Liegnitzer Bombe 1. Liegnitzer Bombe 2.
  6. Wojna hiszpańska 1936-1939

    A to oczywista-oczywistość. To też oczywistość. Żaden poważny szacunek nie poprzestaje wyłącznie na formalnych egzekucjach. Poszukiwania trwają właściwie do dziś, co między innymi jest efektem dosyć dobrego dokumentowania zbrodni republikanów przez reżim Franco, przy niewielkim zaangażowaniu tegoż w dokumentowanie zbrodni własnych. Nie chcę się powtarzać, bo już o tym pisałem, ale: 1. Radykalizacja strony republikańskiej następuje po puczu, czyli mamy relację przyczyna-skutek. 2. Jakby nie patrzeć - pucz był nielegalny. Kto rozpoczyna skrajne, nielegalne działania, musi się liczyć z ich rozmaitymi konsekwencjami i odpowiadać w jakimś sensie także za nie. 3. Terror republikański ma charakter spontaniczny (oczywiście z wyjątkami). Największe jego natężenie następuje na początku wojny, gdy do walki z regularnym wojskiem stają różnego rodzaju milicje. 4. Terror frankistowski jest metodyczny (oczywiście z wyjątkami). I trwa także po zakończeniu wojny. 5. Dla władz Republiki terror jest problemem wizerunkowo-propagandowym, dla strony przeciwnej - limpieza jest czymś z zasady słusznym, wręcz wizerunkowo, tudzież propagandowo korzystnym. Oczywiście, ofiarom było pewnie wszystko jedno, czy giną w efekcie zbrodni spontanicznych, czy metodycznych, nie mniej w powyższym kontekście strona republikańska wygląda nieco lepiej.
  7. Sarmatyzm

    Tylko - którzy Rutheni? J. Maciejewski w swoim artykule (wyżej wzmiankowanym) tego nie doprecyzowuje, aczkolwiek podaje kontekst polsko-litewski, a cytat z Długosza się "bezkontekstowo urywa". S. Zabłocki, Paradoksy sarmatyzmu, Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja, 1975 nr 3 (21), s. 125 (LINK), odnosi się do długoszowskiego Sarmatave sive Poloni , aby na na podstawie cytatu tam (Rutheni...) uznać, że rozciągał to pojęcie na Rusinów. I tu jest problem co Długosz miał na myśli: 1) Polaków i Rusinów z opanowanej przez Kazimierza Wielkiego Rusi Halickiej, 2) Polaków, Rusinów z Rusi Halickiej i Rusinów z Wielkiego Księstwa, 3) a może i Moskowitów? Moim zdaniem, nie można wykluczyć wariantu 1, że Długosz stworzył sobie sarmacki naród polityczny, obejmujący tradycyjną Corona Regni Poloniae (biorąc pod uwagę jego "testament polityczny" - pewnie włącznie ze Śląskiem i Księstwem Słupskim) plus ludność Rusi Halickiej.
  8. Karabinek wz. 96 Beryl

    Wychodzi na to, że polska odmiana Kałasznikowa wiecznie żywa. MON negocjuje kolejne zamówienie na ok. 60.000 Beryli. LINK. Gregski, ty już w OT, czy tak na razie to tylko próbne strzelanie?
  9. Wojna hiszpańska 1936-1939

    Jeżeli sięgamy po skrajne liczby, to dla porządku przypomnijmy, że liczbę ofiar "białego terroru" szacuje się i na 400.000. https://pl.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82y_terror_w_Hiszpanii Podsumowanie części szacunków w poniższym haśle (fragment: "Dane dotyczące ofiar...): https://pl.wikipedia.org/wiki/Hiszpa%C5%84ska_wojna_domowa#Dane_dotycz.C4.85ce_ofiar_w_Hiszpanii_w_latach_1936-1944 Argument czasu i terytorium jest dosyć dyskusyjny, bo największe natężenie republikańskiego terroru to początek konfliktu, a w strefie republikańskiej dłuższy czas pozostawały bardzo "ludne" obszary (Katalonia, Kraj Basków, Walencja, Madryt itp.).
  10. Mussolini zaczął mówić o imperium faszystowskim, po formalnym (bo walki partyzanckie nadal trwały) pokonaniu Etiopii. 5 maja 1936 roku - Włosi wkroczyli do Addis Abeby (A. Bartnicki, J. Mantel-Niećko, Historia Etiopii, Ossolineum 1987, s. 386). A dokładnie 9 maja 1936 roku w przemówieniu Mussoliniego na Piazza Venezia pojawia się zwrot: "Włochy w końcu mają swoje imperium. Imperium faszystowskie, gdyż nosi niespieralne piętno faszyzmu (...)". Cytat za: http://wojna-mussoliniego.pl/?p=3249 Było to oczywiście związane także z nadaniem Wiktorowi Emanuelowi III tytułu cesarza Etiopii. J. A. Gierowski, Historia Włoch, Ossolineum, 1985, 605. W mojej ocenie ustawę z dnia 11 stycznia 1924 r. o naprawie Skarbu Państwa i reformie walutowej (Dz.U. z 1924 r. nr 4, poz. 28) trudno nazwać "zrzeczeniem uprawnień Sejmu" sensu stricte. Czasowym upoważnieniem do wydawania szczególnej formy rozporządzeń - i owszem. Ale to już inna historia.
  11. Jednym z typów rozporządzeń z mocą ustawy wprowadzonych nowelą sierpniową (a w konstytucji kwietniowej - dekretów z mocą ustawy) wydawanych przez prezydenta, były te wydawane na podstawie ustawy upoważniającej prezydenta. Może o takie "przekazanie uprawnień" - odpowiednimi ustawami - chodzi? A może po prostu prowadzącemu chodzi ogólnie o wzmocnienie uprawnień prezydenckich nowelą sierpniową? Myśli ludzkie biegną wszak różnymi torami.
  12. Stare oryginalne zdjęcia ORP Burza

    Trudno coś wyrokować, nie wiedząc nawet z jakiego okresu pochodzą te zdjęcia. Inna zapewne będzie ich wartość, jeżeli są rzeczywiście unikalne - i pochodzą z lat 30., inna z okresu wojny, inna w czasie gdy "Burza" była po wojnie okrętem obrony przeciwlotniczej, wreszcie inna - pewnie najmniejsza - z okresu, gdy była okrętem-muzeum. Tak, czy inaczej, raczej nie przypuszczam, abyś na tych zdjęciach zrobił majątek, choć dla miłośników spraw morskich mogą one mieć rzeczywiście dużą wartość historyczną, czy - wręcz - sentymentalną. Sugeruję "rozpytanie się" na stronach Forum Okrętów Wojennych, (http://fow.pl/forum/) lub po prostu w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni (http://www.muzeummw.pl/). Oczywiście, musisz się liczyć z tym, że pewnie każdy zainteresowany zacznie od pytania - z których lat pochodzą te zdjęcia?
  13. Niestety, w tym przypadku trudno dociec "co Autor - tego pytania - miał na myśli?". Nigdy w okresie II Rzeczypospolitej nie nastąpiło formalnie przekazanie wszelkich uprawnień Sejmu (czy później - także Senatu) na rzecz innych organów. Czyli, trudno mówić o "zrzeczeniu". Natomiast przypadków ograniczenia roli Sejmu było całkiem sporo. Być może rzeczywiście chodzi o rok 1920 i powstanie Rady Obrony Państwa (zgodnie z ustawą z 1 lipca 1920 roku - Dz.U. z 1920 r. nr 53, poz. 327), która mogła decydować we wszystkich sprawach związanych z prowadzeniem i zakończeniem wojny oraz zawarciem pokoju. Z innych, potencjalnych tropów: Sejm na przykład po zamachu majowym uchwalił nowelę sierpniową. Rozporządzenia z mocą ustawy wydawane - zgodnie z nią - przez prezydenta ograniczały ustawodawczą rolę parlamentu. Jeszcze gorzej było w tym zakresie pod rządem konstytucji kwietniowej (i funkcjonowania prezydenckich dekretów z mocą ustawy). A może chodzi o wielką rolę prezydenta w czasie trwania wojny (ew. stanu wojennego) zgodnie z konstytucją kwietniową? Po wybuchu wojny 1939 roku prezydent uzyskiwał prawo wyznaczania następcy na czas wojny, wydawania dekretów regulujących każdą sprawę, z wyjątkiem zmiany konstytucji i zwoływania izb w zmniejszonych składach. Ale następowało to zgodnie z konstytucją kwietniową, a nie w formie jakiegoś "zrzeczenia się" Sejmu. Jeżeli chodzi o Leyes Fundamentales del Reino ( w tym Fuero del Trabajo) oraz Falange Española de las Juntas de Ofensiva Nacional Sindicalista, tudzież samego José Antonio Primo de Riverę, nie sadzę, aby były większe problemy w poszukiwaniu literatury w internecie, czy w bibliotekach. Większą "zagwozdką", jest owe " zrzeczenie się uprawnień Sejmu na rzecz innych organów w II RP".
  14. Sarmatyzm

    W sumie obydwa te mity (sarmacko-polski i litewsko-rzymski) występowały prawie równocześnie. "Introductio in Ptholomei Cosmographiam cum longitudinibus - latitudinibus regionum - civitatum celebriorum " zaliczające Litwę do Sarmacji europejskiej, to na przykład początek XVI wieku. Znowu, "De moribus Tartarorum, Litvanorum et Moschorum" (nawołujące Litwinów do porzucenia zepsutego języka przodków Rzymian i posługiwania się klasyczną łaciną - J. Ochmański, Historia Litwy, Ossolineum 1990, s. 119), napisano pewnie w czasach Zygmunta Augusta, czyli później. Ale kolejny fakt - Długosz z mitem litewsko-rzymskim był jednak nieco wcześniej. A za Sarmację zdaje się, że uważał tylko Koronę. Mity wpierw konkurowały ze sobą ze sobą, by potem stworzyć swoisty "melanż". Zresztą już Miechowita łączył jedno z drugim, tzn. Litwa była częścią Sarmacji europejskiej, a Litwini pochodzili prawdopodobnie od Rzymian. A tu chyba jeszcze nie cytowane w tej dyskusji, w mojej ocenie - kompetentne, przedstawienie stanu rzeczy: E. Kulicka, Legenda o rzymskim pochodzeniu Litwinów i jej stosunek do mitu sarmackiego, Przegląd Historyczny 1980 r. tom LXXI, zeszyt 1, s. 1-21. LINK.
  15. Sarmatyzm

    Jeżeli sobie dobrze przypominam, to do europejskiej Sarmacji zaliczano - obok Polski i Litwy - i Prusy, i Kurlandię, i całe Inflanty. A czasami z dużą precyzją określano tak mniej więcej obszar od Odry do ziem moskiewskich. W mojej ocenie, termin "Sarmacja" miał raczej podkreślać jedność RON, a przede wszystkim jej ówczesnego "narodu politycznego" (czyli szlachty). Zróżnicowanie etniczne w tym nie przeszkadzało.
  16. Ponieważ temat nam się nieco czasowo poszerzył, apelowałbym o ciepłe wspomnienie o Macieju Boguszu Stęczyńskim (1814-1890). Postać dosyć tragiczna, żywota swojego dokonał w skrajnej biedzie, zdaniem K. R. Mazurskiego, Historia turystyki sudeckiej, Kraków 2012, s. 111 - wręcz umierając z głodu. Rysownik, poeta. Autor wierszowanych relacji z podróży, pisanych - no cóż - dosyć częstochowskimi rymami. Ale w bardzo patriotycznym duchu. To, co dla mnie jest szczególnie istotne, zostawił po sobie pisane wierszem relacje z pobytu na Śląsku i w Sudetach. Niewątpliwie jego intencją było przypomnienie XIX - wiecznym Polakom ziem, których dawniejsza przynależność do Polski została już nieco zapomniana. W patriotycznym natchnieniu, próbował nawet tworzyć, czy polonizować lokalne toponimy (chociażby karkonoskie). Niestety, jego sudeckimi poematami zainteresowano się poważniej dopiero "na fali" szukania polskich śladów na Ziemiach Odzyskanych, po 1945 roku. Dobre chociaż i to, choć nieszczęsnemu poecie-krajoznawcy niewiele z tego przyszło...
  17. Kopce

    Ciekawostka - regulamin odznaki PTTK "Szlakiem kopców w Polsce". Można pobawić się w weryfikację tej listy, która już na pierwszy rzut oka jest nieco dyskusyjna, bo zawiera między innymi piramidę w Rapie (na liście - w Żabnie), która kopcem raczej nie jest.
  18. Program gospodarczy PiS

    Ale, jak pewnie zauważyłeś, 20 grudnia 2016 r. wyszedł biuletyn, przedstawiający zadłużenie państwa na koniec października. Następny - ma pojawić się 20 stycznia. Dlatego pisałem, że na razie całorocznych, opracowanych danych raczej nie mamy. Aczkolwiek nie mogę wykluczyć, że gdzieś w sieci jakieś dane - raczej szacunkowe - krążą. Moja determinacja nie sięga jednak tak daleko, aby je wyszukiwać.
  19. Program gospodarczy PiS

    Biorąc pod uwagę dane sprzed paru miesięcy - to raczej mało prawdopodobne. Chyba, że coś tam nawiązują do "przejęcia" ongiś OFE (które to pieniądze PiS oczywiście suwerenowi odda).
  20. Program gospodarczy PiS

    Nie wiem, czy już mamy gdzieś dostępne - i w miarę opracowane - dane za cały rok. Raczej przypuszczam, że pojawią się "na dniach".
  21. Program gospodarczy PiS

    Nihil novi sub sole, np. w konstytucji albańskiej za Hodży (dokładnie konstytucja z 1976 roku, T. Czekalski, Albania, Warszawa 2003, s. 182) był zakaz zadłużania kraju. A nie uważasz, że takie zerwanie z niedobrym, zachodnim kapitałem, który wiadomo, że ma narodowość, to raczej pod Prezesa, a nie opozycję?
  22. Reforma, reforma

    Ależ nikt tu nie podważa kompetencji Pana Prezydenta Dudy w zakresie posługiwania się pięknym, literackim językiem polskim. Jak przypuszczam Pan Prezydent Duda, nigdy by nie napisał "bul", chyba w słowie "bulgotać". Toteż wyraźnie napisałem o pana-prezydentowym otoczeniu, które wynalazło "handlowe świece". Jedyny problem mamy tu z faktem, że w ślad za wybitną znajomością języka polskiego, studiami na UJ, doktoratem u prof. Zimmermanna nie idzie pewna roztropność Pana Prezydenta w zakresie stosowania konstytucji. A skoro się już zgadało o potknięciach językowych, to bardzo mi się podobał Pan Minister Waszczykowski z San Escobar, poprawionym przez rzeczniczkę MSZ na - z niewiadomych powodów hiszpańskojęzyczny - San Cristobal y Nieves. Dla nie wtajemniczonych w tajniki polskiej dyplomacji - to Saint Kitts i Nevis. Mamy kolejnego strategicznego sojusznika, a ja zaczynam tych gości od "dobrej zmiany" po prostu kochać. To jest naprawdę mój ulubiony, monty-pythonowski rodzaj humoru. Nie wiem, co skończył ongiś Pan Minister, pewnie ośmioklasówkę, nie gimnazjum, ale niech tak trzyma dalej, ma we mnie życzliwego słuchacza.
  23. Reforma, reforma

    Trochę bym Capricornusie uważał, bo jednak mamy (skądinąd bezsensowny) art. 135 § 2 kodeksu karnego. Inna sprawa, iż biorąc pod uwagę, że nasz Prezydent zapalił sui temporis "handlowe", potem "hanukowe", a wreszcie "chanukowe" świece (LINK), to pewnie jego otoczenie z ustaleniem znaczenia cojones też może mieć problemy. Ale jednak unikajmy mocniejszych określeń. A może po prostu Pan Prezydent wierzy w to co robi i uważa to za słuszne. Także wierzy w nagłą reformę oświaty. W końcu wykluczyć tego nie można. Ludzie wszakże bywają różni.
  24. Reforma, reforma

    Capricornusie, jest raczej jasne, że jakikolwiek prezydent nie będzie raczej zdecydowanie występował przeciwko obozowi politycznemu, z którego się wywodzi. Bywają szorstkie przyjaźnie, jak Kwaśniewskiego i Millera, ale to chyba wszystko. Chyba, że obóz polityczny się rozpadnie, czy ambicje polityka sięgają dalej. W przypadku aktualnego Prezydenta problemem jest nie to, że sprzyja jakiemuś obozowi politycznemu, tylko fakt, że bez mrugnięcia okiem realizuje nawet to, co jest skrajnie prawnie wątpliwe. Nie jestem specjalistą od psychologii, ale przypuszczam, że Pan Prezydent o tym doskonale wie i źle się z tym czuje. Podobnie, jak słyszy różne "zaszczytne miana". Jak widzi siebie w "Uchu Prezesa" itd. Ja przynajmniej czułbym się z tym całym bagażem bardzo głupio, a gdzie mi tam do prezydentów. Ustawa edukacyjna była doskonałym dla Pana Prezydenta momentem, aby przynajmniej w swoich oczach, czy w oczach niektórych mniej zorientowanych w niuansach Rodaków, zademonstrować przynajmniej formalną niezależność. Być może moja znajomość ludzkiej psychiki jest jednak zbyt wątła i Panu Prezydentowi jest po prostu dobrze tak jak jest. Dlatego pisałem - że nie wiem.
  25. Reforma, reforma

    Nie wiem, nie jestem Panem Prezydentem. Mogę jedynie przypuszczać. Zakładałem, że: 1) Pan Prezydent, jako osoba odpowiednio wykształcona, wie doskonale, co dotychczas zrobił, a czego nie zrobił w zakresie spraw związanych ze stosowaniem konstytucji i jakie bywają tego oceny prawne, oraz potencjalne dla Pana Prezydenta konsekwencje. Powinien być zatem zainteresowany poprawą swego wizerunku w tym zakresie. 2) Panowi Prezydentowi, jako osoba ambitnej i żywo uczestniczącej chociażby w życiu internetowym, nieco doskwierają dosyć popularne pejoratywne opinie, zarzucające mu dyspozycyjność wobec Jarosława Kaczyńskiego. Zawetowanie lub skierowanie do TK ustawy o szkolnictwie - kompletnie drugorzędnej z punktu widzenia realizacji wizji Jarosława Kaczyńskiego - byłoby doskonałym z punktu widzenia Pana Prezydenta zagraniem propagandowym. Korzystnym dla wizerunku głowy państwa. I w sumie, zgodnym także z interesem Partii, bo odsunęłoby w czasie kompletnie niepotrzebną PiS-owi awanturę o szkolnictwo. Brnięcie w tą reformę, tudzież ochocze podpisanie, jest dla mnie trochę irracjonalne. Być może moje założenia w punktach 1 i 2 są po prostu błędne. Nie wiem.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.