Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Albowiem bezpośrednim wzorem dla Galila miała być finlandzka odmiana Kałasznikowa - Rynnäkkökivääri 62.
  2. Nie, to bajka, co Ci już ongiś kompetentnie wyjaśniono. Zob. post Razorblade1967 o Sturmgewehr w temacie "Najlepszy karabin samopowtarzalny II wojny światowej".
  3. 51. stan?

    11 czerwca tego roku odbyło się na Puerto Rico kolejne referendum. Olbrzymia większość głosujących (97.18%) opowiedziała się zmianą statusu wyspy na 51. stan USA. Za niepodległością - 1.51%. Za utrzymaniem dotychczasowego statusu - 1,32%. Niby sprawa jest jasna, ale podstawowy problem tkwi w żałosnej frekwencji - 23 % uprawnionych do głosowania. W praktyce głosowali tylko zwolennicy pełnego przyłączenia wyspy do USA, reszta zbojkotowała referendum.
  4. Podobna symbolika państwowa (i miejska)

    A to w niej szczególnego, że choć między Hawajami a Wielką Brytanią mamy dosyć oczywiste związki historyczne, to trudno powiedzieć, że Hawaje to typowy przykład dawnej brytyjskiej kolonii, czy dominium. Dlatego napisałem, że "sytuacja jest jakby pośrednia". Nie jest to przypadek, że podobną symbolikę wzięto zupełnie z "powietrza", ale też nie jest to także klasyczna sytuacja kontynuowania wspólnego dziedzictwa państwowego.
  5. Wasze zdjęcia

    No co Ty, aż tak jest źle? A dla kogo pływasz? True Gay Lines?
  6. Wasze zdjęcia

    Z osobistego doświadczenia, gdyż parę mil w życiu przepłynąłem, wolę wąskie koje (z ogranicznikami). Łatwiej się zasztauować i człowiek się nie turla podczas sztormu. Chyba, że Gregski sztauje się za pomocą messwoman lub - co nie daj Panie Boże - messmana. Ale to przecież niemożliwe.
  7. Cyrankiewicz Józef

    Cieszę się, że zagadnienie egzegezy wypowiedzi Gregskiego zakończyła tzw. wykładnia autentyczna (czyli dokonana przez Autora). Jej treść powoduje, że nie widzę potrzeby weryfikowania moich wcześniejszych wypowiedzi. Muszę przyznać, że ta wypowiedź Secesjonisty sprawiła mi dużo radości. Stanowi bowiem przykład humoru, który uwielbiam. Angielski, w stylu Monty Pythona. Aby nie być gołosłownym, skecz "pytonów" o tym, "Jak zlikwidować raz na zawsze plagę groźnych chorób" (cyt. za: Latający cyrk Monty Pythona. Tylko słowa, tłumaczenie: E. Gałązka-Salamon, Warszawa 2006, s. 69): [Rzecz się dzieje w studio telewizyjnym, program "Jak to się robi"] "Alan (JOHN) Cześć. Noel (GRAHAM) Cześć. Alan Tydzień temu pokazaliśmy wam, jak zostać ginekologiem. Tym razem w programie "Jak to robić" pokażemy, jak grać na flecie, jak rozszczepić jądro atomu, jak skonstruować most z dźwigarami skrzynkowymi i jak nawodnić Saharę w celu pozyskania nowych i rozległych terenów pod uprawy. Ale najpierw oddaję głos Jackie, która powie wam, jak zlikwidować nękające świat choroby zakaźne. Jackie (ERIC) Czołem, Alan. Alan Czołem, Jackie. Jackie No cóż, na samym początku musisz zostać lekarzem i odkryć jakiś cudowny lek na jakąś przypadłość, a potem, kiedy środowisko medyczne zacznie cię naprawdę dostrzegać, możesz je śmiało pouczyć, co trzeba robić, i dopilnować, żeby zostało to zrobione tak jak trzeba - żeby na świecie już nigdy nie było chorób. Alan Dzięki Jackie. Wspaniały pomysł. A teraz tajniki gry na flecie (sięga po leżący za nim instrument) Proszę bardzo. Tu się dmucha, a tu się przebiera palcami w lewo i w prawo. Noel (GRAHAM) Bomba, bomba, Alan! Za tydzień pokażemy wam, jak doprowadzić do harmonijnego współżycia białych z czarnymi, natomiast Alan połączy się z nami z Moskwy, skąd przekaże informacje na temat tego, jak pojednać Rosjan z Chińczykami. Do zobaczenia za tydzień! Hej, hej!" I kontynuacja skeczu, nieudolnego pióra Bruno W. (a co mi tam, Secesjonista może pisać scenariusze filmowe, to ja mogę trzy zdania skeczu): Bruno W. O tym jak Polacy powinni rozwiązać problem własnej bezsilności, w sytuacji, gdy ich kraj został oddany na niewiadomą ilość dziesięcioleci do radzieckiej strefy wpływów, a na pomoc skądkolwiek nie ma co liczyć i ogólnie o tym, jak uniknąć stalinizmu - opowie nam Secesjonista. Secesjonista Sprawa jest prosta, wystarczy, że nikt nie będzie popierał Stalina. Bruno W. Bomba, bomba, Secesjonisto! Bardziej na poważnie, dosyć logiczne przypuszczenia, co by się stało, gdyby spełniło się (skądinąd nierealne) marzenie o tym, że nie byłoby w Polsce popierających nową władzę - można znaleźć w książce: P. Lipińskiego, Cyrankiewicz. Wieczny premier, Wyd. Czarne 2016. Ale przyjemność odszukania tego, jak i przeczytania samej książki (moim zdaniem wartościowej) pozostawiam już zainteresowanym. Hej, hej!
  8. Silne, ambitne kobiety historii

    Może Ludwika Maria Gonzaga? A szukając nietypowych przykładów zagranicznych - królowa Soraya (Soraya Tarzi), małżonka Amanullaha Khana (władcy Afganistanu 1919-1929). Król reformator (niestety, bez ostatecznego sukcesu) i dzielnie pomagająca mu królowa. Postać odważna i rewolucyjna (nie tylko w zakresie strojów), jak na konserwatywne społeczeństwo afgańskie. Z innej części świata - Ranavalona I, królowa Madagaskaru (1828-1861). Doczekała się nawet książki "Kaligula w spódnicy. Szalona królowa Madagaskaru" (aut. K. Laidler). Tytuł trochę efekciarski i nie do końca odzwierciedla treść książki i charakter tej postaci, ale na pewno Ranavalona silną kobietą była.
  9. Cyrankiewicz Józef

    Wybacz Secesjonisto, ale taka zabawa mnie nie interesuje. Moim zdaniem, przekaz jest jasny. Jeżeli Gregski uważa, że został źle zrozumiany - nic nie stoi na przeszkodzie, aby nas o tym poinformował.
  10. Cyrankiewicz Józef

    Wynika, już aż tak mało rozgarnięty nie jestem, poza tym Gregski nie jest chyba pozbawiony zdolności samodzielnego formułowania zdań (i ewentualnego zaprzeczania, jeżeli uważa, że został źle zrozumiany i jego zdaniem służba zawodowa w wojsku PRL wcale nie hańbiła).
  11. Cyrankiewicz Józef

    Nie. Nie uważam też, że rodzaj noszonych butów, czy koszulek musi mieć cokolwiek wspólnego z rzeczywistym patriotyzmem, czy hańbą.
  12. Marks, Engels, Clara Zetkin i Thomas Müntzer - nie zawsze wystarczali. Dorzucono do nich tradycyjne, niemieckie mundury Nationale Volksarmee, potem Fryderyka II i jego konny pomnik, wreszcie odwołania do Befreiungskriege 1813 roku i ordery Scharnhorsta, Blüchera (ten na czas ewentualnej wojny), tudzież Theodor-Körner-Preis. Jednocześnie Kyffhäuserdenkmal jednak sobie powoli niszczał. W RFN krążyły opowieści, że jak ktoś chce zobaczyć dawne Niemcy, niech jedzie do NRD. Zobaczy parówki na papierowych tackach i niewiele amerykańskich wpływów w języku i mentalności. No i stare betonowe płyty na wielu autostradach. To opowiastki, ale na ile NRD były "czerwonymi Prusami", jak dalece ówczesne władze tego państwa niemieckiego sięgały do tych tradycji, aby legitymizować siebie i swoje państwo? I jak zmieniało się to w czasie?
  13. Cyrankiewicz Józef

    Jak przypuszczam, uczenie dzieci abecadła w latach 1944-1989, zdaniem niektórych także mogło być hańbiące. Myślę, że Secesjonista jest w stanie przytoczyć jakieś wskazówki metodologiczne szkół PRL-owskich, o tym na jakich obywateli ma szkoła wychowywać. Ale przecież z wypowiedzi Gregskiego to wprost wynika. Jego zdaniem, człowiek honoru, człowiek o czystym sumieniu nie mógł być żołnierzem zawodowym. Fakt, że występuje też u naszego Kolegi spora dawka liberalizmu. Bo czystym sumieniem mogą się cieszyć chodzący na pochód, nauczyciele od abecadła i odbywający w PRL zasadniczą służbę wojskową.
  14. Legitymizacja NRD za pomocą tradycji pruskiej

    Jeżeli Secesjonista nie widzi w umundurowaniu, ceremoniale, tudzież nazwie NVA nawiązania do pruskich i niemieckich tradycji wojskowych, które miały być przeciwstawieniem propagandowym zamerykanizowanej Bundeswehry, cóż - nic na to nie poradzę. W przypadku umundurowania, ceremoniału wojskowego "pruskość" była niewątpliwie poprzedniczką "hitleryzmu", stąd obydwu pojęć jakoś straszliwie nie rozdzielam. Choć w wymiarze politycznym II Rzesza była oczywiście czymś innym niż III. Wyraźnie napisałem, że proces legitymizowania NRD za pomocą pewnych wątków pruskiej tradycji to raczej Honecker, natomiast w przypadku armii był on akurat wcześniejszy. Przy czym nigdy nie oznaczało to odstąpienia od retoryki internacjonalistycznej, czy niemiecko-rewolucyjnej, oraz werbalnego potępiania niemieckiego, tudzież pruskiego militaryzmu. Jedna operacja propagandowa towarzyszyła drugiej. Jak napiszę, że armia chilijska też się na tych tradycjach wzoruje - Secesjonista pewnie też znajdzie sporo zastrzeżeń. Myślę, że na tym możemy poprzestać, zainteresowanych wizualną stroną zagadnienia odsyłam do YouTube (sugerowane wyszukiwanie: "Volksarmee parade").
  15. Cyrankiewicz Józef

    Koledzy epatują oczywistościami z zakresu umiejscowienia geopolitycznego i ustroju PRL. Kwestia poboczna, którą poruszyłem, dotyczy pytania, czy służba zawodowa w ówczesnym WP automatycznie hańbiła? Moim zdaniem - nie. Zdaniem Kolegów - tak. I tu się nigdy nie zgodzimy.
  16. Legitymizacja NRD za pomocą tradycji pruskiej

    Wybór hełmów dla armii NRD był świadomy. M56 (a właściwie jego poprzednik z czasów hitlerowskich M1944) nie zalegał w enerdowskich magazynach, bo go w czasie wojny wyprodukowano niewiele. Prędzej mieli do dyspozycji klasyczne "garnki" M1935/M1940/M1942. Trzeba było zatem produkcję M56 w NRD wdrożyć. Nic nie stało na przeszkodzie, aby wdrożyć hełmy typu radzieckiego. Na przykład Węgrzy do dziś ich używają, mimo że w czasie wojny mieli hełmy wzorowane na niemieckich. Bundeswehra zerwała konsekwentnie z militarystyczną, niemiecką tradycją, symbolizowaną od pierwszej wojny Stahlhelmami, wybierając lekko zmodyfikowany, amerykański M1 (inna sprawa, że M1935/M1940/M1942 były przez jakiś czas używane w ichniej straży granicznej, a w niemieckiej straży pożarnej spotykane są i dziś). Enerdowcy wybrali jednak coś, co mocno przypominało klasyczne Stahlhelmy (z pierwszej i drugiej wojny), ale jednocześnie nimi tak wizualnie, wprost, całkiem i "do końca" nie było (oczywiście pisząc Stahlhelm, mam na myśli "klasyczny" wygląd niemieckiego hełmu, a nie hełm stalowy jako taki). Był to zatem mocny ukłon w kierunku stahlhelmowej tradycji, ale jednak bez sięgnięcia po już symbolicznie niemiecko-militarystyczne M1916/M1918/M1935/M1940/M1942 (i ich odmiany). Jak już pisałem - moim zdaniem to było świadome, tak, jak wybór mundurów dla NVA. U nas też był zwrot w kierunku tradycji. W czasie wojny stosowano w (l)WP radzieckie hełmy wz. 40. Po wojnie na wyposażeniu były rozmaite hełmy, ale radzieckie zdecydowanie dominowały liczebnie. Stąd dosyć logiczne było przyjęcie ich jako podstawowych, a potem podjęcie w Polsce ich produkcji (w nieco zmienionej wersji - czyli wz. 50). Kolejny hełm, występujący jeszcze niekiedy i dziś, to wz. 67, który zastąpił wz. 50. Wzór 67 jest w dużej mierze przedwojennym, polskim hełmem wz. 31. Z pewnymi zmianami - nie stosowano np. lakierowania typu Salamandra. Ale pokrewieństwo jest oczywiste. Od końca lat 60. WP chodziło znowu w "przedwojennych" hełmach. A przecież nie było większych jakościowych, czy taktycznych przeciwwskazań, aby wprowadzić w WP np. radzieckie wzór 68 (СШ-68), czyli zmodyfikowane wz. 40, czy rozwijać nasz wz. 50.
  17. Legitymizacja NRD za pomocą tradycji pruskiej

    Rzeczywiście proces uległ natężeniu za Honeckera, ale pewne, ciekawe zjawiska następowały wcześniej. Szczególnie zwróciłbym uwagę na umundurowanie i ceremoniał wojskowy. Mundury Kasernierte Volkspolizei (1952-1956) były bardzo mocno wzorowane na radzieckich. Zob. s. K-U. Keubke, 1000 mundurów, Ożarów Mazowiecki 2009, 285-286. Gdy doszło do przekształcenia "skoszarowanej policji ludowej" w Nationale Volksarmee - sięgnięto szeroko po pruskie (niemieckie) tradycje wojskowe. Mundury, oznaczenia stopni były w oczywisty na nich oparte. Hełmy – charakterystyczne M56 (i ich odmiany) o genezie jeszcze z czasu II-ej wojny i wywodzące się od „klasycznych” Stahlhelmów. Orkiestry wojskowe z Schellenbaumami. Parady wojskowe (w tym Großer Zapfenstreich) – były organizowane według zasad będących swoistą mieszaniną pruskiej tradycji i „nowego“. I tak Preußischer Zapfenstreichmarsch, czy Yorckscher Marsch był grany obok „Pieśni partii“ (czyli SED). Wszystko to (włącznie z ogólnym drylem) powodowało, że NVA często bardziej "wizualnie" przypominała dawną armię cesarską, czy III Rzeszy, niż Bundeswehra - ta ostania realizująca politykę „Staatsbürger in Uniform“. No i sama nazwa Nationale Volksarmee, tudzież słynny krok defiladowy, czyli Stechschritt (ang. goose step). Miało to oczywisty sens propagandowy. Widziałem kiedyś enerdowską kronikę filmową. z lat 50., w której był materiał poświęcony mundurom NVA. Nie pamiętam już szczegółów, ale ewidentnie przeciwstawiano tradycyjne mundury NVA - Bundeswehrze zaprzedanej Amerykanom i zamerykanizowanej, także w aspekcie mundurowym. Inna sprawa, że w NRD w sięganiu po militarną, niemiecką tradycję były też ograniczenia. Na przykład o ile Bundesmarine mogła nazwać swoje niszczyciele „Lütjens”, „Mölders” i „Rommel”, to w enerdowskiej Volksmarine było to raczej nie do pomyślenia.
  18. Cyrankiewicz Józef

    Kończąc już ze swojej strony wątek poboczny, pozwalam sobie wyrazić nadzieję, że nie spotkasz na swojej drodze życiowej bardziej krewkiego przedstawiciela korpusu zawodowych oficerów, podoficerów, czy chorążych. Który to miał nieszczęście pobierać odpowiednie nauki w latach PRL. Bo jak mu zaczniesz wyjaśniać, jak jest odkryty hańbą - może chłop nie wytrzymać...
  19. Cyrankiewicz Józef

    Jeżeli znajdzie się więcej świadków lub ślad w protokole, uznam to prawdopodobne. Na razie trąci mi to wiązaniem na siłę losu Pileckiego z Cyrankiewiczem. Nie zmienia to faktu, że przypuszczam, iż Cyrankiewicz nawet, jakby jakaś prośba do niego trafiła, akurat Pileckiemu (z charakterem zarzutów, które wobec niego "wyciągnięto") bałby się pomóc. Na razie - jednak to tylko przypuszczenie i nie widzę powodów, aby zmieniać je w pewnik. Wiesz Gregski, z tego wychodzi dosyć niedwuznacznie, że uważasz, iż służba zawodowa w WP w latach 1945-1989 była zbrukaniem życiorysu i nie może dawać poczucia czystego sumienia. W mojej rodzinie byli tylko żołnierze służby zasadniczej i czasu wojny, nie zawodowi. Sam - z powodów charakterologicznych - wojsko z zasady traktuję jako niezbyt sympatyczną instytucję, mimo niewielkiego, osobistego zainteresowania militariami. Jakiegoś emocjonalnego stosunku do sprawy nie mam. Ale jednak dla mnie - to co napisałeś, jest moim zdaniem bardzo nie w porządku. Jak już idziesz w kierunku takiego radykalizmu ocen, to nie zdziw się, że kiedyś jacyś dwudziestolatkowie, z zerową wiedzą o uwarunkowaniach życia w PRL, za to w patriotycznych koszulkach, zarzucą studentom WSM-ki paradowanie po ulicach w wojskowych ciuchach w dniach, kiedy mieli studium wojskowe. Bo przecież powinni w latach 80. być w Solidarności Walczącej, lub - ewentualnie - obstukiwać młotkami beton na jakieś budowie. Skrajność sprzyja większej skrajności.
  20. Temat ten chciałem stworzyć od dawna, mam nadzieję, że się nie sklerotycznie nie zdublowałem. Jeszcze długi czas po wojnie na Ziemiach Odzyskanych wykorzystywano niemieckie pocztówki z polskimi nadrukami, a także dawne, poniemieckie klisze przy produkcji nowych, już polskich pocztówek. I tak niemiecki parowiec mógł się stać polskim statkiem w polskim Szczecinie, a przedwojenna limuzyna - ilustracją z pierwszych lat Polski Ludowej. Przykłady ze stron dolny-slask.org.pl: Przedwojenne pocztówki z fotografiami Zakrętu Śmierci niedaleko Jeleniej Góry - LINK 1 i Link 2. Powojenne pocztówki - Link 3 i Link 4. I bardzo ciekawa rzecz znaleziona na ww. stronach - ładna widokówka Karkonoszy z 1962 roku. Piękne ujęcie. Z tyłu Śnieżka, oczywiście jeszcze ze starym obserwatorium meteorologicznym, później zastąpionym przez tzw. spodki. Na pierwszym planie - schronisko księcia Henryka. Wszystko pięknie, ale schronisko to spłonęło w 1946 roku. Link 5. Inne, ciekawe znaleziska?
  21. Pocztówki niemieckie w polskiej służbie

    Jednym z moich ulubionych przykładów są polskie pocztówki ze Szczecina. Na których pływają sobie, czy stoją w porcie niemieckie statki. Przynajmniej niektóre z nich można obejrzeć je na stronie: http://stettin.czejarek.pl/
  22. Pułkownik Ryszard Kukliński

    Ta teoria pojawiła się w tej dyskusji na naszym forum już dawno, ja sam pisałem o niej w moim pierwszym poście na temat R. Kuklińskiego (z 16 grudnia 2008 r. - jak ten czas leci...). Gdzieś, niestety nie jestem już w stanie podać źródła, czytałem, że podobnież żona Kuklińskiego w jakimś momencie miała dać to (tj. upozorowanie śmierci) do zrozumienia rozmówcom (czy - chyba raczej - rozmówczyniom żałującym losu synów). Czy to była wiarygodna relacja, czy tylko plotka - nie wiem. Jedno wiem na pewno, nikt z nas nie jest w stanie tego zweryfikować. Szczególnej ochrony bliskiej rodziny byłego agenta USA w taki sposób na pewno nie można wykluczyć. Ale też nie można przyjmować jej za pewnik. I tylko tyle można powiedzieć.
  23. "Kladderadatsch" (1848-1944)

    Przypadkiem odkryłem komplet (1848-1944) roczników czasopisma "Kladderadatsch" dostępny w sieci (strony uniwersytetu w Heidelbergu). Niemieckie pismo satyryczne, aczkolwiek owa satyra dosyć często przeradzała się w nachalną propagandę. Ale to już każdy może sprawdzić sam. Także polskie wątki, obecne na łamach tego pisma. W każdym razie, ciekawe signum temporis (i to prawie wieku czasu), na pewno godne przynajmniej pobieżnego przejrzenia: http://www.ub.uni-heidelberg.de/helios/digi/kladderadatsch.html
  24. Cyrankiewicz Józef

    Piękne przedstawienie własnych przekonań, tudzież rodzinnej historii, ale nie zmienia faktu, iż nadal nie możemy mieć pewności, jakie były motywacje Cyrankiewicza. Tak, jak murarz wolał nie zostać "żołnierzem wyklętym" prowadząc na miarę swoich możliwości politykę pozytywną, tak i Cyrankiewicz mógł mieć podobne założenia. Ja tego nie wiem, ale nie wykluczam, starając się zrozumieć ówczesne ludzkie wybory. Ty wiesz na pewno. A co do stuprocentowej jednoznaczności i czarno-białych wizji, w kontekście Twojej wypowiedzi. W momencie, kiedy Cyrankiewicz podejmował swoje fundamentalne decyzje, Rola-Żymierski (cokolwiek innego by o nim nie napisać) prowadził politykę w wojsku sprzyjającą przedwojennej kadrze oficerskiej. Następowała stopniowa polonizacja i wiele wskazywało na to, że POP było tymczasowym rozwiązaniem wojennym. Koniecznym - jak w przypadku "błękitnej armii" Hallera. Nie możemy wykluczyć, że był to jeden z czynników, dla których Cyrankiewicz zdecydował się zostać politycznym murarzem.
  25. Cyrankiewicz Józef

    Raczej na pewno do roku 1945 miał biografię, którą każdy mógłby się poszczycić. Po 1945 prywatnie był "fajnym facetem". Pozytywnie postrzegali go także niektórzy politycy zachodni (np. Brandt, z którym podpisał obiektywnie ważną dla polskiej racji stanu umowę). Co do aktywności politycznej po 1945 r.? To już zależy od poglądów oceniającego. Nie tyle nawet na Cyrankiewicza, ale cały okres PRL-em zwany. A on sam raczej należał do tych, którzy sprzyjali temu, by PRL był członkiem "obozu pokoju i postępu pod przewodnictwem ZSRR" na wariackich papierach. W tamtych warunkach to zawsze coś.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.