-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Bardzo mi miło, ale do dokumentów senackich dotarł Razorblade. Ja tylko wskazałem link do - słusznych moim zdaniem - wypowiedzi Czaplińskiego i Borodzieja. -
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Jak z powyższego wynika, oświadczenie zostało zarejestrowane w ONZ. Obraz "pisowskich roszczeń międzypaństwowych" już beznadziejny, staje się beznadziejny do kwadratu. -
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Nie ma to większego znaczenia. Nie była to umowa międzynarodowa, zatem wymiana dokumentów ratyfikacyjnych, czy rejestracja w sekretariacie ONZ nie ma większego znaczenia (zresztą ta ostatnia ma znaczenie jedynie dla powoływania się na umowę przed organami ONZ, nie przesądza o jej ważności w stosunkach bilateralnych). Państwo polskie (uznawane za pełnoprawny podmiot prawa międzynarodowego) przez swój organ naczelny, wydało erga omnes oświadczenie woli, że zrzeka się reparacji. Przez 64 lata w żaden prawnie istotny sposób tego konkretnego oświadczenia woli nie zakwestionowało. Można wymyślać i powoływać się na jakieś błędy w dochowaniu wewnętrznych, PRL-owskich procedur, ale - o ile one nawet były - to upływ czasu i brak przez dziesięciolecia wyraźnych prób zakwestionowania znaczenia tej deklaracji, czynią to bezprzedmiotowym. Poniżej interesujący artykuł. Można się z nim zgodzić, czy nie, ale na pewno jest merytorycznie lepszy od tego koszmaru "o zakazie przemieszczania się po większym terenie" z wPolityce.pl: https://oko.press/ekspertyze-biura-analiz-sejmowych-o-reparacjach-przygotowal-specjalista-prawa-gospodarczego-eksperci-oko-press-obalaja-tezy/ Sprawa jest bardzo prosta. W państwie prawa każdy może dochodzić przed niezawisłym sądem swoich roszczeń. Polak, Żyd, Niemiec, Rosjanin, Koreańczyk itp. Każdy Polak poszkodowany przez III Rzeszę, a także każda polska organizacja takich osób, ma święte prawo uważać, że to niesłuszne, iż odszkodowania dla nich były zbyt małe lub ich nie było. I dochodzić sądowo swych roszczeń. Państwo polskie ma święte prawo popierać takie roszczenia. Oczywiście powinno to być poprzedzone sensowną analizą prawną, polityczną itp. I dużą dozą zdrowego rozsądku. Ale chyba nikt, a przynajmniej ja osobiście, nie będzie miał za złe pisowskiemu rządowi, jeżeli na przykład dowiedzie swojej skuteczności dyplomatycznej popierając skutecznie jakieś roszczenia polskich osób fizycznych wobec RFN. I uzyska w pewnym momencie od rządu niemieckiego zapewnienie - no dobra, już się nie procesujcie, idziemy na ugodę. Tyle, że takiej pisowskiej skuteczności w uprawianiu polityki międzynarodowej raczej będzie. Będzie propagandowe mamienie naiwnej części elektoratu, że są jakieś szanse na realizację roszczeń międzypaństwowych wobec Niemiec. Motywowane chęcią uzyskania krótkoterminowych korzyści politycznych dla Kaczyńskiego. -
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Czyli już definitywnie wkraczamy w ten etap dyskusji, gdzie bije się pianę, powtarzając to samo... Wybacz, jeżeli już nie będę się specjalnie angażował w tą debatę. Wątek PiS jest oczywisty, bo temat odszkodowań został odkurzony przy okazji aktualnego panowania tej partii. Dosyć konsekwentnie próbuję Cię przekonać, żebyś traktował ten ich pomysł cum grano salis, bo to wyłącznie czystej wody propaganda, ale Ty uważasz, że należy temat drążyć. Twoje prawo, ja już zainteresowany nie jestem. Jak już stwierdzisz, że "Mamy rację" to koniecznie nas o tym zawiadom... "Mamy rację" to pojęcie względne i dosyć słaby argument. Inni też mają "swoją rację". Ja mogę sobie uważać, że mam rację, domagając się od USA rekompensaty za Jałtę, czy od Rosji za lata 1944-1989. Mogę też uważać, że Niemcy nie poniosły należytej odpowiedzialności za wywołanie drugiej wojny. Nacjonaliści niemieccy mogą ze swojej strony uważać, że "mają rację" uważając, że ich państwo poniosło zbyt dotkliwe straty terytorialne na rzecz Polski. Istotne jest, czy ową "naszą rację" da się wymiernie obliczyć, udowodnić, przekonać do niej społeczność międzynarodową, znaleźć argumenty prawne, ekonomiczne i polityczne, aby tą rację zrealizować. Jak na razie nie podałeś żadnych konkretnych argumentów, które mogłyby np. mnie przekonać, że poruszamy się w obszarze świata realnego, a nie propagandowych miazmatów. W każdym razie, groteskowo-straszny artykuł z wPolityce.pl raczej mnie nie przekonał. Przestań już mieszać dwa różne zagadnienia. I Żydzi, i Polacy mogą dochodzić roszczeń indywidualnych. Nie widzę przeszkód, aby państwo polskie pomagało naszym Rodakom w takich sprawach. Na ile są one realne, po cyklu wypłat odszkodowań sprzed kilkunastu lat - to inna kwestia. Ale nikt tu nie polemizuje z tym, że takie roszczenia można składać, a RP może je popierać. Tu mówimy o roszczeniach państwa polskiego za szkody wojenne, skierowanych w stosunku do państwa niemieckiego. Te wygasły. Koniec i kropka. Możemy sobie dyskutować, czy to słuszne, czy moralne itp., ale to już bez znaczenia. Jest dla mnie oczywiste, że powinniśmy starać się o to, aby Niemcy nie zapomnieli o strasznej roli, którą odegrali w historii. Bo moment, w którym o tym zapomną (i np. obejmą u nich władzę tamtejsi "eurosceptycy", "wstający z kolan") będzie raczej smutny dla Europy. Ale nie popadając w groteskę, będącą wodą na młyn właśnie skrajnym siłom w Niemczech. -
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Rzeczywiście, chyba już lepiej przerwać ogólnie dyskusję, bo przypomina ona powielanie tych samych argumentów. Dla porządku tylko przypomnę: 1. Wywołana aktualnie przez PiS sprawa odszkodowań jest jedynie operacją propagandową na potrzeby polskiej, wewnętrznej polityki. Nie przeistoczy się ona w nic poważnego w aspekcie prawnym. Ani nie ma szans na to, ani Kaczyński pewnie tego nie chce, wystarczy mu rozpętanie antyniemieckiej histerii. W miarę krytycznie myślący człowiek nie ma zatem powodu, aby poważnie traktować to PiS-owskie pohukiwanie. 2. Prawne szanse są zerowe. Polska uznawana wówczas za pełnoprawny podmiot prawa międzynarodowego zrzekła się odszkodowań i przez 64 lata wszystkie władze polskie (nawet pisowski rząd w latach 2005-2007 i wywodzący się z PiS-u prezydent 2005-2010) uważały sprawę za zamkniętą. Można oczywiście argumentować, że deklaracja padła ze strony państwa zdominowanego przez ZSRR, pod naciskiem itp. Ale trzeba by do tego przekonać społeczność międzynarodową, a ta raczej nie miałaby żadnej skłonności do traktowania Polski od 1989 r . jako międzynarodowo-prawnej tabula rasa. Poza tym prawo zna pojęcia przedawnienia, wygaśnięcia roszczeń, desuetudo itp. A ponadto - co bardzo groźne dla Polski - tego typu argumentacja otwiera drogę do wzruszenia dokładnie każdej polskiej umowy, czy aktu prawnego z tamtego okresu. Niemcy mogą powiedzieć - chcecie obalać tą deklarację - bardzo prosimy, ale my byśmy się chętnie zajęli weryfikacją prawną polskiej ustawy o mieniu poniemieckim i opuszczonym. A tak w ogóle, to my - RFN - też ostatecznie potwierdziliśmy polską granicę w 1990 pod przymusem mocarstw. 3. Aspekt ekonomiczny implikowany moralnie, czy historycznie jest nie do obliczenia. Można podawać każde szacunki i każde obalać. Na polskie szacunki, Niemcy odpowiedzą swoimi. Nikt nie jest w stanie wycenić, jak Polska rozwijałaby się bez agresji niemieckiej. Może by kwitła, a może około roku 1945 byśmy mieli tragiczną wojnę domową między endekami i piłsudczykami, połączoną z powstaniem Ukraińców? Jak wycenić wartość Ziem Odzyskanych? Jak wycenić zaangażowanie ZSRR? A jak fakt uznania przez USA, że najlepiej będzie, jak się nami zaopiekuje Stalin? 4. Współczesny aspekt ekonomiczno-polityczny jest jasny. Mamy do czynienia z mocarstwem, silnym ekonomicznie i politycznie. W sytuacji takiego, a nie innego położenia geopolitycznego Polski rozsądek nakazuje dobre relacje z tym mocarstwem. Nie mamy dokładnie żadnych instrumentów ekonomicznych, czy politycznych, aby wymóc na Niemcach odszkodowania dla naszego państwa za wojnę, która zakończyła się 72 lata temu. -
Rekonkwista i zakony rycerskie w Hiszpanii
Bruno Wątpliwy odpowiedział szpek_chomik → temat → Wyprawy Krzyżowe
A dlaczego przetrwali do XVIII wieku akurat Drzewianie? Dlaczego istnieją Serbowie Łużyccy, a nie Wieleci? Pewne argumenty byśmy znaleźli, tak jak w sprawie Grenady, ale pewnie pełnej odpowiedzi nie poznamy. W historii jest miejsce na łut szczęścia, splot okoliczności, paradoks, może nawet cud (np. "domu brandenburskiego") itp. -
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Przeczytałem ten artykuł z portalu wPolityce.pl. I wskazany tam artkuł ze "Spiegla". wPolityce.pl napisali: W "Der Spiegel" napisali: "Po prostu zakaz przemieszczania się po większym terenie" w języku zastosowanym w wPolityce.pl - oznacza tak naprawdę getto fizycznie nie otoczone murami, którego mieszkańcy mieli często zakaz wychodzenia z niego, pod dosyć surową karą (prawdopodobnie śmieci), a w perspektywie mieli śmierć w komorach gazowych, a po drodze opaski lub gwiazdy Dawida, głód, prześladowania i niewolniczą pracę. To jest trochę tak, jakby ktoś napisał "Polacy w czasie okupacji z powodu Niemców mieli niekiedy pewne problemy natury administracyjnej". Dosyć to niesmaczne, bardzo delikatnie mówiąc, przynajmniej w mojej ocenie. I powoduje, że ten akurat artkuł wPolityce.pl nie budzi moich życzliwych uczuć i całkowicie nie przemawia do mnie jego użycie jako argumentu w dyskusji. Inna sprawa, że przykład Czerniowiec (i tamtejszego getta), pozostających do 1940 i w latach 1941-1944 we władaniu Rumunów jest dosyć dziwny. Chyba, że tylko chodzi o zobrazowanie zagadnienia. -
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Bym jeszcze zwrócił uwagę na ładną brodę Pana Ministra Wielkiej Dyplomacji, która doskonale pomaga w negocjacjach z barbudos z San Escobar, którzy do tego nie lubią rowerzystów i wegetarian, zatem są szanse na owocną współpracę z tą republiką bananową. W sumie lubię tego typu humor, ale nie przesadzaj, bo przykro byłoby się żegnać. To może nie konferencja naukowa, ale jednak forum historyczne. I w trollowaniu należy mieć umiar. -
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
W przypadku żydowskim: 1. Mieliśmy do czynienia z realizowaną przez Niemcy i zrealizowaną w dużym stopniu zagładą całego narodu żydowskiego (w polskim przypadku na szczęście był to jedynie etap dosyć wstępny). 2. Nie słyszałem, aby Izrael uzyskał nabytki terytorialne kosztem Niemiec. 3. Nie słyszałem, aby kiedyś oficjalnie zrzeczono się roszczeń z tytułu Holocaustu i przez następne 64 lata ich ani razu nie podnoszono. 4. Nie dyskutujemy o roszczeniach indywidualnych, ale o odszkodowaniach dla państwa, jako takiego. Te ostatnie w przypadku Izraela to dosyć odległe czasy Ben Guriona (a o ile się orientuję i wówczas miały być przeznaczone na odszkodowania indywidualne). Nie widzę najmniejszego problemu, aby rząd polski podnosił np. problem zwiększenia odszkodowań indywidualnych dla ofiar robót przymusowych, czy KZ (kwestia realności takich żądań - to inna sprawa, bo już dosyć dużo tych odszkodowań wypłacono), ale tego nie robi, tylko PiS tłucze propagandową pianę o ogólnych odszkodowaniach za wojnę. 5. My też od Niemców coś dostajemy. My Leopardy, MiG-i 29, kasę z Niemiec via Unia, Izraelowi natomiast finansują częściowo okręty podwodne. Przy czym Izrael nie korzysta co do zasady ze środków unijnych. Moglibyśmy może być bardziej skuteczni chociażby w pozyskiwaniu Leopardów, ale nieskuteczność to nasz problem, nie odszkodowań z Niemiec. 6. Jest faktem, że Izrael ma zdecydowanie skuteczniejszą politykę zagraniczną i wpływową diasporę w USA. Ale to raczej też nasz problem, a nie niemiecki, że my mamy żałosną politykę zagraniczną i niewiele znaczącą politycznie Polonię w USA. Czy jeżeli jakiś polski polityk, aby pozyskać głosy bardziej nawiedzonej części elektoratu zażąda powrotu do granic na Zbruczu, czy Inflant lub Milska i Łużyc, to też będziesz nas zachęcał, abyśmy to poważnie rozważali? Bo za jakieś 100 lat może się zmienić sytuacja geopolityczna i pojawi się szansa? A jeżeli ktoś zażąda odszkodowań od USA za Jałtę? Od Szwedów za potop? Mamy rozpocząć wyliczenia, bo jesteśmy Polakami i nie powinniśmy zaniedbywać szans? Bo trzeba się przygotować? Część dyskutantów jest chyba zgodna, że poruszenie tematu odszkodowań, to element świadomie wywołanej przez J. Kaczyńskiego antyniemieckiej (i antyunijnej) histerii. Takie seanse świadomego wywoływania nienawiści, skierowanej w różnym kierunku (np. nienawiści smoleńskiej, trybunałowej, uchodźczej, sądowej), już były i będą kolejne (najbliższa pewnie - medialna, a może przy okazji trafi się też ponadplanowa lekarska). Kaczyński uznał, że to w polityce wewnętrznej mu się opłaci. Jego sprawa, mam nadzieję, że przynajmniej historia oceni to właściwie. W tym konkretnym przypadku pewnie wie doskonale, że żadnych odszkodowań nie będzie i pewnie też nigdy nie każe oficjalnie o nie wystąpić. Ot, po prostu co jakiś czas pojawi się jakiś PiS-owiec w telewizji i będzie mówił, jak dużo się nam należy i jaka RFN jest niedobra. Nie widzę zatem powodów, dla których mielibyśmy się przejmować tą propagandą dla naiwnych. -
Rekonkwista i zakony rycerskie w Hiszpanii
Bruno Wątpliwy odpowiedział szpek_chomik → temat → Wyprawy Krzyżowe
Nacisk Kastylii na Grenadę był wszakże dosyć konsekwentny. A powody przetrwania emiratu przez te 250 lat? Były różne i różne było ich znaczenie w kolejnych latach. Pomoc z północnej Afryki, problemy wewnętrzne Kastylii i wreszcie fakt, że Grenada płaciła trybut. Nie zabija się pochopnie złotej kury. -
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Bavarsky, ja z Twoimi powyższymi wywodami mogę się zgodzić, ale przecież nie o tym pisałem. Kaczyński, dla swojego celu nadrzędnego, czyli petryfikacji autorytarnego system władzy w Polsce, jest w stanie poświęcić wiele rzeczy, w tym oczywiście relacje z Niemcami i Unią. Choć raczej nie posunie się tak daleko, aby formalnie wystąpić z roszczeniami. Naiwny nie jest - wie, że nie ma na to szans. Polityka PiS generalnie sprowadza się do szczucia na każdego, kto zagraża w jakikolwiek sposób autorytaryzmowi w naszym kraju. Niezależnie, czy zagrożenie jest w Polsce, czy za granicą. W tym kontekście szczucie naszego elektoratu na Niemcy trudno uznać za amatorstwo, to element planu. Moim zdaniem, planu koszmarnego dla Polski, ale planu. -
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Nie Bavarsky. Amatorskie to byłoby, gdyby rzeczywiście chcieli uzyskać te odszkodowania. Wówczas moglibyśmy mówić, że operacja jest dosyć amatorska, czy kuriozalna (z punktu widzenia czegoś co powinno przypominać politykę międzynarodową). Ale nie o politykę międzynarodową tu chodzi. Zresztą, moim zdaniem można się zastanawiać, czy w przypadku PiS polityka międzynarodowa nie jest z zasady podporządkowana zamiarom wewnętrznym. "Odszkodowania" - to wyłącznie przemyślana operacja na rynek wewnętrzny. A każdym razie: 1. Prowadzili sondaże, negocjacje w sprawie odszkodowań? Nie słyszałem. 2. Wystąpili formalnie z roszczeniami? Nie słyszałem. 3. Kiedyś wystąpią formalnie z roszczeniami? Nie przypuszczam. 4. Będą opowiadać w mediach, że nam się należy, dużo należy, bardzo dużo i jeszcze więcej należy a RFN (a już szczególnie Merkel), tudzież różne rodzime "mordy zdradzieckie", którzy twierdzą, że to nierealne - są "be"? Będą. Kaczyński (jak przypuszczam, to on w tym gronie odpowiada w pełni intelektualnie za tą operację), wie doskonale, że żadnych odszkodowań nie będzie. Okoliczności polityczne, ekonomiczne, a w jakimś zakresie - i prawne, czynią to czymś całkowicie nierealnym. Natomiast, kolejna już operacja "sterowanej nienawiści" ma - z punku widzenia Kaczyńskiego - jak najbardziej sens polityczny. Merkel, jeżeli chce zachować twarz, będzie musiała reagować na autorytaryzm w Polsce. Przynajmniej werbalnie, bo jak przypuszczam dojrzewa już w zachodnim świecie politycznym (i wśród istotnej tamtejszych społeczeństw) przekonanie, że skoro przed powiększeniem o Polskę, Unia (i EWG) dawały sobie dobrze radę, to Polska Kaczyńskiego jest warunkiem sine qua non budowy bardziej sprawnej Unii. I tak będzie musiała z nią współpracować gospodarczo, a że nie chce być w klubie? Jej problem. Bardziej naiwną część polskiego elektoratu będzie się szczuło na Niemcy. Aby był przekonany, że ewentualne zarzuty Merkel wobec Kaczyńskiego są spowodowane niemieckim antypolonizmem i niechęcią do płacenia odszkodowań, a nie autorytaryzmem. Operacja niewątpliwie opłacalna, bo jak wiadomo paliwo smoleńskie kończy się, a do straszenia uchodźcami zawsze można coś dorzucić. Zatem, to nie jest amatorskie. To przemyślana gra. -
Najstarsze okręty wojenne na świecie
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Z taką teorią rzeczywiście spotkałem się w jakimś artykule. Niestety, nie pamiętam autora i czy były to "MSiO", "TW", "Raport", czy "OW". Tylko przypuszczam, że to były jednak "MSiO". W przypadku Peru (z racji położenia geograficznego, "zaszłości historycznych") konflikt morski jest prawdopodobny właściwie jedynie z Chile lub Ekwadorem. Ostatecznie - z Kolumbią, choć sprawa Leticii już chyba nie jest szczególnie bolesna. We flotach tych państw pojawia się raczej artyleria główna kalibru 76 mm i brytyjskie 114. W sytuacji, gdy od lat trzon floty peruwiańskiej stanowią fregaty klasy "Lupo" (i pochodnych) z działami 127 mm, nie mogę wykluczyć, że ktoś w peruwiańskiej Comandancia General de la Marina, rzeczywiście wpadł na pomysł, że utrzymywanie starego krążownika z ośmioma działami 155 mm ma sens nie tylko szkoleniowy, czy prestiżowy, ale także może być on także istotnym wsparciem, w przypadku, gdy rakiety już zostaną wystrzelone. I wówczas "Lupo" - wsparte przez "Almirante" - poradzą sobie z przeciwnikiem. Warto jeszcze zauważyć, że "Almirante Grau" posiada opancerzenie. Jego przeciwnicy w ewentualnym starciu artyleryjskim - raczej nie. Tak naprawdę może to być wyłącznie gdybanie. Nie wiemy, jakie były rzeczywiste założenia admiralicji peruwiańskiej - i jak takie starcie wyglądałoby w praktyce. -
Najstarsze okręty wojenne na świecie
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
"Almirante Grau" został wycofany. Pewna epoka zakończyła się. -
Generał/marszałek Kulik i zbrodnia katyńska
Bruno Wątpliwy dodał temat w Polska podziemna i okupacja
Grigorij Iwanowicz Kulik dokonania w rzemiośle żołnierskim miał dosyć dyskusyjne. Stąd zdarzało mu się tracić gwiazdy marszałkowskie, czy generalskie. Przy Stalinie stał raczej wiernie, aczkolwiek jak wielu wiernych stracił w końcu przez Wodza żonę, a z czasem i własne życie. Ale związana jest z nim pewna opowieść. Podobno miał wpływ na ograniczenie zasięgu masakry katyńskiej. Podobno aż dwukrotnie nakłaniał Stalina, aby poprzestał na oficerach. Podobno... Wygląda mi to na mit. Ale może ktoś wie coś więcej? -
The Crystal Palace
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Ciekawe, czy to kiedyś odbudują (tzn. odtworzą, może z pewnymi zmianami)? Atrakcja byłaby większa niż London Eye. -
Ruch goriański w Bułgarii
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nazwa jest dla nas myląca, bo Gorianie (rozumieniu grupy etnicznej) wcale nie żyją w Bułgarii, ale w Kosowie i Albanii. Może też w Macedonii. Ale rzeczywiście coś takiego było. Nie byli to Gorianie z Kosowa, ale bułgarscy горяни (гора - co dosyć ciekawe dla Polaka - to po bułgarsku las). Czyli "leśni ludzie". Zob. na bułgarskiej Wikipedii - hasło Горянско движение. -
Eksport broni made in NATO do Układu Warszawskiego
Bruno Wątpliwy dodał temat w Wojsko, technika i uzbrojenie
Jest raczej oczywiste, że w latach "zimnej wojny" ani jedna, ani druga strona nie była zainteresowana eksportem swojej technologii do krajów postrzeganych jako wrogie. W przypadku Zachodu dotyczyło to zarówno technologii stricte militarnych, jak i takich, które mogły zostać wykorzystane potencjalnie w celu militarnym (wystarczy wspomnieć CoCom - Coordinating Committee for Multilateral Export Control). Czy jednak były przypadki sprzedaży Wschodowi technologii, produktów militarnych (lub takich, których zastosowanie militarne było bardzo prawdopodobne)? [W ewentualnym rozważaniu prosiłbym o pominięcie Jugosławii, która po pierwsze nie była członkiem UW, po drugie - jest oczywiste, że w czasie apogeum konfliktu Tito-Stalin (ZSRR) otrzymała broń od Zachodu. Nie chodzi też mi w tym przypadku o typowe szpiegostwo gospodarcze, czy militarne.] I tytułem zagajenia: 1. Przypadek "podstępu". Silniki Fiata dla polskich trałowców projektu 206F. Oficjalnie zamówione zostały przez Polaków zdaje się dla lokomotyw. Trafiły pod pokłady "Krogulców". 2. Przypadek "akceptowanej oficjalnej sprzedaży" : 1) Rumuński IAR i produkcja na licencji francuskich śmigłowców Puma i Alouette. 2) Jugosłowiańsko-rumuńskie samoloty odrzutowe Soko J-22 Orao/IAR 93 miały silniki Rolls-Royce Viper. -
Autorzy tego hasła w polskiej Wikipedii popadli w pewną sprzeczność. I nadal popadają - zob. https://pl.wikipedia.org/wiki/August_von_Mackensen. "Nie poparł Hitlera", ale "przyczynił się do współdziałania Reichswehry z NSDAP". Czyli - pewnie z jakąś NSDAP bez Hitlera. Pomijając już krotochwile, uznać wypada, że relacje Mackensena z reżimem były dosyć złożone. Pruskim tradycjonalistą, monarchistą pozostał pewnie do końca życia. Może i brzydził się krzykliwym parweniuszem u władzy. Ale "dawał twarz" (i charakterystyczny mundur). A to miało znaczenie dla legitymizacji nazistów. Ostatni raz w życiu "dał twarz" pewnie w Die Deutsche Wochenschau z 14 grudnia 1944 roku. Na swoje 95-urodziny i krótko przed końcem. Hitlera, reżimu, swoim. Zob.:
-
Jak pojawi się orzeł i zacznie wcinać grzechotnika, a na skrzydle mostku wyrosną dorodne opuncje, to już możesz być stuprocentowo pewien, że jesteś w Meksyku. https://es.wikipedia.org/wiki/Escudo_Nacional_de_M%C3%A9xico
-
Eksport broni made in NATO do Układu Warszawskiego
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
A ja znalazłem austriacką armatkę wodną (Steyer) na wyposażeniu ZOMO: http://www.zomoza.kgb.pl/wyposazenie.htm Wspomniałbym jeszcze o niezrealizowanym pomyśle budowy okrętów podwodnych dla Polski we współpracy z Jugosławią. Zob. temat Okręty podwodne. Niestety, o konkretach wiem niewiele, bo i pewnie dużo ich nie było, ale przypuszczam, że w ten sposób mogłoby pojawić się w PRL trochę technologii zachodniej, która Jugosławii jednak o wiele łatwiej była udostępniana. Chyba, że udałoby się zastąpić ją w jugosłowiańskim projekcie (np. okrętu podwodnego typu "Sava") odpowiednią technologią polską lub radziecką (z tą pierwszą byłby niekiedy kłopot, bo nie ma dziś i nie było wówczas tradycji budowy okrętów podwodnych w Polsce, a ta ostatnia wcale musiała być Polsce udostępniona). -
Eksport broni made in NATO do Układu Warszawskiego
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Rzeczywiście, sam nieco zakres tematu poszerzyłem, ale myślę, że nie będzie wielkiej dla niego szkody, gdy generalnie porozmawiamy o okresie powojennym i różnych sposobach pozyskiwania sprzętu, nie ograniczając się formalnie do okresu istnienia NATO i UW oraz "normalnych" zakupów. O przedwojennym okresie może rzeczywiście nie, choć i przecież wówczas sprzedaż technologii do ZSRR była sprzedażą do kraju postrzeganego przez wiele krajów zachodu za pewne zagrożenie. A trafiały się przecież i takie kwiatki, później zresztą nie specjalnie przez ZSRR nagłaśniane, jak zakup planów okrętów od faszystowskich Włoch, czy krążownika od Hitlera. Armata 45 mm też coś przypominała. Przy tym - wymiana z Czechosłowacją ("SB-2 za działa"), czy radzieckie czołgi o zachodnim rodowodzie - to naprawę małe historyczne piwo. I podrzucam jeszcze trzy potencjalne tematy: 1. Milicja (trochę to wywołane przez antyterrorystów). Nasza Milicja Obywatelska po wojnie nie miała nawet pałek, bo uważano je za burżuazyjny atrybut, godny przedwojennych, policyjnych "chłopców z Golędzinowa". Okazało się jednak, że sztuka pałowania jest cenna niezależnie od systemu politycznego. Sprawą nigdy się nie interesowałem, ale jakoś tak przypuszczam, że jakaś część wyposażenia zwartych oddziałów milicji w krajach Układu Warszawskiego, służących do rozpraszania tłumów (pałki, tarcze, polewaczki itp.), mogła mieć proweniencję zachodnią. 2. Ucieczki. Piloci "wschodni" (radzieccy, polscy, nawet Irakijczyk) bywało, że uciekali z samolotami. Nawet okrętowe eskapady się zdarzały. Czy zdarzały się takie ucieczki ze sprzętem w drugą stronę? 3. Zdobycze wojenne. Największy transfer w tym zakresie to przejęcie dużej ilości sprzętu amerykańskiego przez Wietnamczyków (głównie via armia Południowego Wietnamu). Wietnamczycy używają chyba jeszcze resztek tego sprzętu do dziś. Wiem też na pewno, że dwa samoloty amerykańskiej produkcji z Wietnamu były badane ongiś w Polsce (pod kątem ich przezbrojenia - np. w działka 23 milimetrowe itp.). Czy oprócz Wietnamczyków, ktoś korzystał ze zdobyczy wojennej? Pozyskanie przez drugą stronę chyba na największą skalę miało miejsce podczas wojen izraelsko-arabskich, gdzie Izraelczycy zdobywali (i wykorzystywali) sprzęt radzieckiej produkcji. -
The Crystal Palace
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
To zasadniczo dzieło żeliwno-szklane. Ale chyba nie całkiem. "The whole amount of iron-work in the building is stated at about 4000 tons; and about 1,200 loads of timber were required for the wood-work" ( z pozycji podanej przez Secesjonistę). A opis Berlyna i Flowera generalnie przedni. Po pobieżnym przeczytaniu już mniej więcej mam wyobrażenie, jak dach wyglądał. Z deszczem widzę, że sobie radzili, ale o gradzie i śniegu nic na razie nie znalazłem. -
Eksport broni made in NATO do Układu Warszawskiego
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Ramy temporalne próbowałem określić na początku swojej poprzedniej wypowiedzi. Pewnie mi się nie do końca udało. Chodziło mi o to, że Wschód wszedł w okres dwubiegunowego podziału świata już będąc w posiadaniu szeregu zachodnich produktow, czy technologii militarnych. -
Wiem, że to zadanie cokolwiek mnie przerastające, ale chciałbym zasugerować Euklidesowi wzięcie jednak pod uwagę możliwości, że ktoś pełniący nieprzeciętną funkcję, np. króla Francji, może być jednak bardzo przeciętnym człowiekiem. To znaczy nie wyróżniać się żadnymi szczególnymi przymiotami (np. cechami charakteru) na tle ogółu ludzkiej populacji. A mam dosyć mocne wrażenie, że o to tu chodzi, a nie o fakt, że rola króla, nawet niekoniecznie w kraju absolutystycznym, jest siłą rzeczy dosyć wyjątkowa. Chociażby z błahego powodu - występowania przeważnie bardzo nielicznej liczby monarchów w danym państwie (z zasady jednoosobowej). Ludwik XVI był po prostu przeciętnym człowiekiem, z wyroku losu pełniącym wyjątkową (czy jak ktoś już koniecznie chce - "nieprzeciętną") funkcję. A odnośnie do "rien" to trzeba przyznać, że przy całej specyfice tonu i tradycyjnej nieortodoksyjności wypowiedzi, Euklides wyciąga w tej kwestii dosyć poprawne wnioski. Ludwik XVI nie był może tytanem umysłowym, ale nie był też idiotą. Doskonale pewnie wiedział, że w lipcu 1789 stało się coś dramatycznego. Ale miał też pasję - polowanie, a dzień bez niego uważał za stracony. Stąd pozornie idiotyczny zapis "rien" przy szeregu dramatycznych dni, także chociażby tych lipcowych, czy już później - np. poprzedzających jego usunięcie z tronu (znane zapiski kończą się chyba kilka, czy kilkanaście dni przed końcem panowania). I szereg pozornie absurdalnych zapisów w rodzaju "nic, byłem na nabożeństwie żałobnym za ojca", "nic, umarł pan taki i taki", "nic, zaprezentowali mi takich i takich", "nic, przyszedł ambasador", "nic, przyjechał cesarz", "nic, msza" (cytuję z pamięci, takie konkretnie te zapisy pewnie nie były, ale istota formy jest zachowana). "Rien" oznacza, że król w tym konkretnym dniu nie miał możliwości realizować swojej ulubionej pasji. Taki sposób prowadzenia dziennika (a właściwie - terminarza, czy agendy, bo dziennikiem to trudno nazwać) przez monarchę dużego państwa, świadczy może o pewnym infantylizmie, przesadnym koncentrowaniu się na sprawach trzeciorzędnych, ale jednak nie można uznać go za dowód kompletnego braku zainteresowania sprawami kraju, czy pozostawania w stanie ogólnej nieświadomości czegokolwiek. Inna sprawa, że należałoby chyba w tym konkretnym dniu oczekiwać zapisu "nic, zdobyli Bastylię", czy chociażby "nic, zamieszki".
