Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,663
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Alianci dotrzymują zobowiązań

    Tak, jak miał zamiar. Niech siły burżuazyjne się wzajemnie wykrwawią długotrwałym konfliktem, a potem Armia Czerwona weźmie i zrobi porządek w Europie. Gdyby konflikt był natomiast krótkotrwały, raczej po nim siedziałby cicho (gdyby wygrali alianci). Gdyby wygrali Niemcy - robiłby to, co w realu w latach 1939-1941. Czyli - konsumował frukta pewnego paktu o nieagresji (z tajnym protokołem). Chyba, że Niemcy by sobie wcześniej o nim przypomnieli.
  2. To jeszcze raz Wańkowicz. Major Sucharski podobno podczas nalotu 2 września (tego, który być może spowodował późniejszy dramat, o którym rozprawialiśmy na forum, w kilku miejscach - m.in. TU) kazał kompletnie bezsilnym wobec takiego zagrożenia żołnierzom przejść z jednego kąta w drugi. Nie miało to totalnie żadnego znaczenia, bo obydwa kąty były równie niebezpieczne, chodziło o stworzenie wrażenia, że "(...) jest ktoś, kto myśli za nich, kalkuluje i decyduje". Za: M. Wańkowicz, Wrzesień żagwiący, Warszawa 1990, s. 76 (rozdział: Westerplatte). Skądinąd przypomina to nieco działania niektórych władz wobec pandemii. Zamkniemy hotele, restauracje i siłownie, ale otworzymy galerie. Stoki zamkniemy, ale otworzymy. Lasy też. A - i cmentarze. A co z fryzjerami? A tych akurat otworzymy, bo się tak ładnie nazywają. Maski włóż, maski zdejmij. Niech im się wydaje, że ktoś myśli, kalkuluje i decyduje...
  3. Opowieść bardzo podobną przedstawił Ksawery Pruszyński (cytowana przez M. Wańkowicza w "Wojna i pióro", ja cytuję ją natomiast za zbiorem M. Wańkowicz, De profundis. Ziemia za wiele obiecana. Wojna i pióro, Warszawa 2011, 544). Dotyczy ona wojny domowej w Hiszpanii i republikańskiego oficera: "Siadaliśmy do auta, gdy pojawił się jakiś młody oficer. (...) Oficer był też typowym młodym oficerem dawnej armii. Teraz stał z pejczem i wrzeszczał rozkazy krótkie, jasne. Prosił nas donieść w miasteczku, żeby powstrzymano uciekających. Powiedział głośno: Karabinem maszynowym. Powiedział wyraźnie to, żeby go słyszano. Żołnierze patrzyli się zawistnie na paniczyka. Paniczyk tymczasem, gdy odjeżdżaliśmy, rozwrzeszczał się ostro, po hiszpańsku: - Chciałeś, sk...synie rewolucji? Chcesz, sk...synie rewolucji? To teraz strzelaj sk...synie! To teraz nie uciekaj, sk...synie!".
  4. A jak to nie pomagało - pomagały oddziały zaporowe i perspektywa oddziału karnego. [Z tym, że owym "emanującym" nie był komisarz ludowy (народный комиссар) bo to był odpowiednik ministra, a takowi rzadko stają w "obliczu bliskości wroga" - tylko nieco inny komisarz, czyli inaczej политрук.] Z rozkazu Ludowego Komisarza Obrony ZSRR (J. Stalina) № 227 z 28 lipca 1942 r. (wytłuszczenia - Bruno W.): "(...) Верховное Главнокомандование Красной Армии приказывает: 1. Военным советам фронтов и прежде всего командующим фронтов: а) безусловно ликвидировать отступательные настроения в войсках и железной рукой пресекать пропаганду о том, что мы можем и должны якобы отступать и дальше на восток, что от такого отступления не будет якобы вреда; б) безусловно снимать с поста и направлять в Ставку для привлечения военному суду командующих армиями, допустивших самовольный отход войск с занимаемых позиций, без приказа командования фронта; в) сформировать в пределах фронта от одного до трех (смотря по обстановке) штрафных батальона (по 800 человек), куда направлять средних и старших командиров и соответствующих политработников всех родов войск, провинившихся в нарушении дисциплины по трусости или неустойчивости, и поставить их на более трудные участки фронта, чтобы дать им возможность искупить кровью свои преступления против Родины. 2. Военным советам армий и прежде всего командующим армиями: а) безусловно снимать с постов командиров и комиссаров корпусов и дивизий, допустивших самовольный отход войск с занимаемых позиций без приказа командования армии, и направлять их в военный совет фронта для предания военному суду; б) сформировать в пределах армии 3 — 5 хорошо вооруженных заградительных отряда (до 200 человек в каждом), поставить их в непосредственном тылу неустойчивых дивизий и обязать их в случае паники и беспорядочного отхода частей дивизии расстреливать на месте паникеров и трусов и тем помочь честным бойцам дивизий выполнить свой долг перед Родиной; в) сформировать в пределах армии от пяти до десяти (смотря по обстановке) штрафных рот (от 150 до 200 человек в каждой), куда направлять рядовых бойцов и младших командиров, провинившихся в нарушении дисциплины по трусости или неустойчивости, и поставить их на трудные участки армии, чтобы дать им возможность искупить кровью свои преступления перед Родиной. (...)" Cytowane za: Приказ НКО СССР от 28.07.1942 № 227 — Викитека (wikisource.org)
  5. Cóż, sądząc po braku odzewu, większość z użytkowników naszego forum pewnie widziała dyskusję na innym forum (na wywołane tu wtórnie tematy) i nie ma specjalnie nic do dodania. Bo i co tu dodawać? Aby weto było skuteczne - muszą być okoliczności zapewniające skuteczność weta. Najlepiej - odpowiednia siła wetującego. To prawo niezależne od okresu historycznego. Anno Domini 1945 dokładnie żadnych okoliczności, które by zapewniły skuteczność "londyńskiego weta" nie było.
  6. Koronawirus

    A czy jakiś dziewiętnastolatek jest w stanie te optymistyczne dane sprawdzić?
  7. Koronawirus

    A ja tak tylko pytająco w nieco innej sprawie, bo o sprawach oczywistych związanych z tą władzą już mi się zwyczajnie nie chce gadać. A tamte szczepionki na grypę zapowiedziane w milionach przez p. Morawickiego już są ???? Czy będą latem?
  8. Najciekawsze mezalianse w historii.

    Natomiast chyba najbardziej znanym i wręcz "archetypowym przykładem szczęśliwego mezaliansu" (eksploatowanego chociażby w kinematografii), było małżeństwo habsburskiego arcyksięcia Jana z córką poczmistrza - Anną Plochl. Początkującego linię hrabiów von Meran.
  9. Wojna Zimowa

    Dobrze kojarzysz, już o tym zresztą wspomniałem. Jest o tym wzmianka u M. Wańkowicza, Wrzesień żagwiący (zawierający jego znane Westerplatte), Warszawa 1990, s. 85 (relacja majora Sucharskiego o zdawaniu placówki Niemcom). W stogach siana widzieli kopuły pancerne, a swój ogień (friendly fire) z Nowego Portu brali za polskich "strzelców drzewnych".
  10. Wojna Zimowa

    W nawiązaniu do głównego tematu - cytat z rosyjskojęzycznej Wikipedii: "Архивными документами подтверждён по меньшей мере один случай уничтожения финского снайпера-«кукушки»: 3 января 1940 года бойцами 1-й роты 1-го батальона 4-го погранполка был уничтожен финский снайпер, находившийся на дереве. (...) Как отмечают современные источники, стрельбу с деревьев финские солдаты использовали «гораздо реже, чем это представлялось красноармейцам … Такой способ ведения одиночных боевых действий почти не оставлял сидящему на дереве солдату шансов для отступления, а даже лёгкое ранение могло привести к смертельному падению». Есть мнение, что легенда о снайперах на деревьях появилась в условиях, когда эхо выстрела затаившегося снайпера, многократно отражаясь от деревьев в лесу, дезориентировало оставшихся в живых". Cytowane za: https://ru.wikipedia.org/wiki/Кукушка_(снайпер) Ergo: 1) mamy jeden przypadek potwierdzenia w archiwalnych dokumentach zabicia "kukułki" przez żołnierzy radzieckich, 2) mamy zwrócenie uwagi na (podniesiony już w naszej dyskusji) fakt, że prowadzenie w ten sposób ostrzału utrudniało/uniemożliwiało snajperowi zmianę stanowiska (a strona finlandzka w tej wojnie, gdy walczyły jej kompanie i bataliony przeciwko dywizjom nie miała bynajmniej zbyt wielu ludzi do stracenia), do tego nawet lekkie zranienie mogło doprowadzić do śmiertelnego w skutkach upadku, 3) przypuszczenie, że przyczynkiem do mitu "kukułek" mogło być echo.
  11. Wojna Zimowa

    Dziękuję za odpowiedź i przepraszam za OT. Generalnie nie wpływa ona na zmianę moich przypuszczeń, także odnośnie do wojny zimowej. Bardziej "widziano" niebezpieczeństwo na drzewach, niż było ono tam naprawdę.
  12. Wojna Zimowa

    Tak z ciekawości, bo moja wiedza o zbrodni w Ciepielowie jest znikoma - czy w polskich (poważnych) źródłach mamy jakiekolwiek potwierdzenie o występowaniu "strzelców drzewnych", czy to tylko niemiecka psychoza? Z gatunku podobnej psychozy "francs-tireurs"?
  13. Wojna Zimowa

    Nie słyszałem o takim wypadku. Ba, zdaje się istnieją bardzo znikome potwierdzenia w źródłach, że - bynajmniej nie samobójczy - finlandzcy strzelcy wyborowi strzelali wówczas ze stanowisk na drzewach (termin "kukułki"/"кукушки" odnosił się generalnie do "strzelców drzewnych"). Finlandzcy snajperzy mieli zdecydowanie lepsze sposoby walki niż dyndanie na drzewach, choć oczywiście nie oznacza to, że takich przypadków nie było. A psychoza związana z obecnością niewidocznego zagrożenia robi swoje. Niemcy doszukiwali się nawet "kukułek" na Westerplatte.
  14. Ochroniarze w czasach PRL-u

    Pozwolę sobie tych absurdów nie komentować.
  15. Ochroniarze w czasach PRL-u

    Czyli - społeczeństwo obywatelskie. Zjawisko raczej nie kojarzone z autorytaryzmem.
  16. Ochroniarze w czasach PRL-u

    A po co od razu ten koncert sugestii? Sprawa jest dosyć prosta - kiedyś, a nie dotyczy to tylko PRL (i warto jeszcze użyć słów - co do zasady) było bezpieczniej. A przynajmniej tak uważano. Jerzy VI w dzień świętowania zwycięstwa nad Niemcami mógł pozwolić wmieszać się córkom w londyński tłum, młody małżonek (przyszłej) królowej Elżbiety II książę Filip chodził sobie do pracy przez park św. Jakuba. Dziś to to skrajnie trudne do wyobrażenia. Jest raczej oczywiste, że procedury zostały bardzo zaostrzone. I opowieść o tym, że Chruszczowa można było prawie dotknąć, a Busha już nie, jest potwierdzeniem oczywistej ewolucji w tym zakresie. A, że dziś niektórzy przy okazji dostają amoku (np. ochrona prezydentów USA), czy ochroniarska celebra im się strasznie podoba (można chyba wskazać parę przypadków z Polski) - to już inna sprawa. Generalny wniosek jest tak, czy inaczej oczywisty - świat polityków dziś (co do zasady) bardziej się boi. Ta smutna ewolucja dotyczy także innych aspektów życia. Można chociażby pooglądać sobie na starych kronikach i filmach, jak ongiś wyglądały porty lotnicze.
  17. Jugosławia przyczyny porażki idei

    Nie wiem, co Gryfon miał na myśli (o ile cokolwiek konkretnego) pisząc o "projekcie stworzenia jednego narodu jugosłowiańskiego". Za taki projekt można ewentualnie uznać XIX-wieczne koncepcje ruchu iliryjskiego, który skądinąd był ruchem raczej chorwackim, bez większego odzewu wśród Serbów i Słoweńców (zob. W. Felczak, T. Wasilewski, Historia Jugosławii, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1985, s. 288-300). Można także wspomnieć Ivanie Meštrovićiu i jego "jugosłowiańskiej rasie", czy "trzech plemionach jugosłowiańskich" (Cvijić) itp. itd. Natomiast w XX wieku w "idei jugosłowiańskiej" (zob. np. ibidem, s. 393) chodziło już raczej o jedność polityczną narodów południowosłowiańskich w obrębie jednego państwa (zresztą zwanego pierwotnie wyraźnie Królestwem Serbów, Chorwatów i Słoweńców, czyli trzech narodów), ewentualnie może o koncepcję wspólnego języka serbsko-chorwackiego (w Chorwacji nazywanego chorwacko-serbskim), a nie o stworzenie jednego narodu. A już bynajmniej nie chodziło o to w czasach hasła "braterstwa i jedności" epoki Tito, gdzie wyraźnie "braterstwo i jedność" miało dotyczyć różnych narodów, zjednoczonych w jednym państwie (do tego celu - podkreślenia zróżnicowania narodowego Jugosławii - stworzono chociażby pojęcie narodu Muzułmanów i popierano ideę odrębnej narodowości Macedończyków, a nawet Czarnogórców). Można także dodać, że po drugiej wojnie światowej pomysł politycznej wspólnoty chciano rozciągnąć także na Bułgarów, co - jak wiadomo - miało pewien związek z powstaniem konfliktu na linii Stalin-Tito. Myślę, że warto podkreślić, iż rzeczywiście statystyki narodowościowe w czasach Jugosławii Tito i jego następców wskazywały kategorię narodowości - Jugosłowianie. Piszę z pamięci, zatem mogę się trochę mylić, ale wydaje mi się, że był to rząd wielkości od 1,5% całej populacji Jugosławii (początek lat 70.) do 5-6% (lata 80.). Jak widać był to niewielki odsetek. Nikogo nie zmuszano do takiej deklaracji, nie wiązała się z żadnymi przywilejami. Byli to często ludzie z mieszanych narodowościowo rodzin, czy ogólnie - czujący większy związek z całą Jugosławią niż z poszczególnymi jej narodami (które w statystykach stale i zdecydowanie dominowały). Nie było żadnego projektu zamiany wszystkich Serbów, Chorwatów, Słoweńców,. Macedończyków itp. w jeden naród jugosłowiański w rozumieniu etnicznym. Zresztą i dziś są (w państwach post-jugosłowiańskich oraz na emigracji) osoby, które tak się identyfikują. Jako Jugosłowianie.
  18. Ochroniarze w czasach PRL-u

    Jak najbardziej istniały tego typu struktury. Tak jak w każdym państwie. Sam BOR powstał już w 1956 r., a miał poprzedników rodowodem sięgających aż do 1944 r. Przede wszystkim Wydział Ochrony (wpierw PKWN, potem Rządu). Nie była to pewnie jedyna formacja zajmująca się ochroną. Istniały chociażby takowe "po linii wojskowej". Na przykład E. Stefaniak, Byłem oficerem politycznym LWP, Toruń 2007, s. 93 i n. wspomina o swojej służbie w batalionie ochrony Naczelnego Dowództwa WP. Jego koledzy ochraniali np. Eisenhowera i Żymierskiego w czasie wizyty tego pierwszego w Warszawie (s. 97). Wspomina także o ochranianiu Prezydenta KRN - Bieruta (s. 98), Świerczewskiego i Mossora (s. 101). Mniejsza "widoczność" ochroniarzy na filmach może wynikać z dwóch powodów: 1. Przez większość czasu PRL - było jednak bezpieczniej niż w dzisiejszych, terrorystycznych czasach (choć nie tak, jak ongiś w Skandynawii - przed tragiczną śmiercią Palmego - gdy Olaf V twierdził, że nie potrzebuje ochroniarzy, bo ochrania go 4 miliony Norwegów, a Christian X wyjeżdżał - w czasie trwającej wojny - na wycieczki konne bez obstawy). Oczywiście obstawa była, zamachy rzadko, ale zdarzały się i w PRL, ale może jednak procedury były mniej widowiskowe, jak dziś. 2. I druga - bardziej oczywista sprawa - w czasach funkcjonowania cenzury do kronik filmowych starano się nie wrzucać z powodów wizerunkowo/propagandowych scen z dużą obstawą dygnitarzy.
  19. Ochroniarze w czasach PRL-u

    Zwróciłbym przy okazji uwagę na pewną okoliczność, która w ówczesnych warunkach wpływała na problem "działalności ochroniarskiej" - inną mentalność społeczeństwa. Społeczeństwo PRL miało bowiem zdecydowanie inny (niż współczesne) stosunek do dwóch zagadnień. [Mała dygresja - pisząc "społeczeństwo" nie mam oczywiście na myśli jego całości, bo takowe jest zawsze zróżnicowane, ani wyrafinowanych badań statystycznych, raczej pewne przypuszczenia. Nie uważam także, że było to zjawisko tylko PRL-owskie, charakteryzowało ongiś pewnie cały świat podobny nam cywilizacyjnie, tyle, że gdzie indziej - np. w Skandynawii - zmiany zachodziły wcześniej]. A te zagadnienia to: 1. Występowanie zjawisk "drobnej" przemocy. 2. Problem badania odpowiedniej podstawy prawnej działania innych. Ad 1. Tolerancja była zdecydowanie wyższa niż dziś. Na wszystkich "odcinkach" - od rodzicielskiego publicznego lania, przez nauczycielskie szarpanie za uszy, po dziadka z kijem goniącego młodzież z owocowego sadu. Zatem szarpanina w dyskotece z udziałem mniej, czy bardziej formalnie umocowanego ochroniarza, wyrzucającego uczestnika zabawy - nie była czymś szczególnie bulwersującym społecznie. Ad 2. Ludzie w swej ufności, czy naiwności byli mniej skłonni do zadawania pytania - "jakim prawem?". Stoi na bramce, znaczy się - może wyrzucić. Nie jest istotne, czy jest "w prawie" i np. zatrudniony, czy to tylko brat właściciela dyskoteki na przepustce z wojska, świadczący nieformalną pomoc w przepychankach.
  20. Ochroniarze w czasach PRL-u

    Sprawą się nigdy nie interesowałem, ale przypuszczam, że Komar ma całkowitą rację. Zgodnej z ówczesnym prawem odpowiednika dzisiejszej "pozapaństwowej quasi-policji" (tzn. agencji ochrony) pewnie nie było. Wyjątkiem była rzeczywiście specyficzna sytuacja służby kościelnej w czasach pielgrzymek Jana Pawła II. Jak przypuszczam, zmieniło się to już pod sam koniec PRL, czyli w czasach Rakowskiego i wprowadzonej wówczas w gospodarce zasady "to co nie zabronione, jest dozwolone". Sprawę w PRL załatwiało istnienie milicji, ORMO, Straży Przemysłowej, jej odmian jak Straży Bankowej (jak było trzeba, to pewnie także straży pożarnej itd.) i - jak też tylko przypuszczam - zatrudnianie bramkarzy na etatach (nie wykluczam, że też na umowy cywilnoprawne). Jeżeli spółdzielnia mieszkaniowa mogła zatrudnić dozorcę, to pewnie także dyskoteka, parking, czy klub sportowy. Z odpowiednio ustalonym zakresem obowiązków.
  21. Wojna Rydza-Śmigłego

    Nadmienię, że bardzo dawno temu spotkałem się z próbą wykorzystania tego cytatu (w nieco zniekształconej wersji, ewidentnie sugerującej dążenie Rydza do wywołania wojny) przez jakieś towarzystwo neo-nazistowskie na pewnym anglojęzycznym forum militarnym, czy też historycznym. Tego typu szemrana banda, co to propaguje prawdziwość alternatywnej wersji historii rodem z wrzasków Hitlera wykrzyczanych 1 września 1939 r.: "Polen hat heute Nacht zum ersten Mal auf unserem eigenen Territorium auch mit bereits regulären Soldaten geschossen. Seit 5:45 Uhr wird jetzt zurückgeschossen! Und von jetzt ab wird Bombe mit Bombe vergolten!"
  22. Wojna Rydza-Śmigłego

    Nie uważacie Moi Drodzy, że w sytuacji, gdy w tej dyskusji już padła nazwa Obszar Warowny "Śląsk", to wszelkie dalsze dywagowanie o zakazie, czy przyczynach zakazu budowy polskich umocnień na Śląsku jest raczej ciężko bezsensowne. A przynajmniej - chcący wziąć w niej udział powinni dochować minimalnej staranności i sprawdzić (chociażby w Wikipedii), cóż to za dziwna istota ów Obszar Warowny "Śląsk".
  23. Franciszek Józef I w ocenie poszczególnych narodów

    W mojej ocenie, dziś w pamięci typowych Palków, ale i Czalków, Chorków oraz Werków Franciszek Józef I pełni rolę przede wszystkim atrakcji komercyjno-turystycznej. Starszego pana o sympatycznym obliczu, który może pojawić się na etykiecie, czy na obrazie w sali jadalnej hotelu. Emocje budzi raczej pozytywne, ale nie sądzę, aby związane były one z pogłębioną refleksją. Natomiast ci, których stać na takową, pewnie także wspominają go raczej sympatycznie, bo rzeczywiście zapamiętano mu przede wszystkim drugą (bardziej długotrwałą) część panowania. Czasy liberalnej, austriackiej la Belle Époque, która na tle późniejszych, często dramatycznych wydarzeń w regionie jawiła się wielu, jako klasyczny złoty wiek.
  24. Wojna Rydza-Śmigłego

    Tak, tak, oczywiście. I dlatego "Rydz-śmigły" kazał zaatakować radiostację w Gliwicach. Aby mieć pretekst do wygranej wojny i być na pierwszych "stanach" gazet.
  25. Wojna Rydza-Śmigłego

    Pewne znaczenie może mieć także to, że nie była to najsilniejsza polska armia, a Obszar Warowny „Śląsk” nie został jednak zbudowany wbrew wyraźnym zakazom.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.