-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Na tym świecie są cztery rzeczy pewne: 1) śmierć, 2) podatki, 3) Gregski kokieteryjnie narzekający, że nikt go nie czyta, 4) no i witający się na forum.historia.org.pl.
-
W angielskojęzycznej i polskojęzycznej Wikipedii w haśle o przywódcy Mongolskiej Republiki Ludowej Chorlogijnie Czojbalsanie (https://en.wikipedia.org/wiki/Khorloogiin_Choibalsan) można poczytać sobie o jego rzekomym rozłamie ze Stalinem na przełomie lat 40. i 50. Tamże - przypisy do literatury. Rozczarowany brakiem akceptacji dla zjednoczenia MRL z chińską Mongolią Wewnętrzną, Czojbalsan miał "obrazić i stawiać się". Nie pojechał do Moskwy na 70-te urodziny Wodza, nie był podobno zainteresowany powieleniem przykładu Tuwy itp. Na ile, biorąc po uwagę postać i karierę Czojbalsana, realia relacji MRL-ZSRR są to opowieści wiarygodne? Genden podobno rozbił Stalinowi fajkę (zob. "Bijatyki na szczycie władzy"), ale po to przecież Genden rozstał się był z życiem, aby Mongołowie już się nie obrażali...
-
- stalin
- czojbalsan
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
To dla zrównoważenia faktu, że słowo mumia "ma" płeć raczej żeńską.
-
W siedemdziesięciolecie przewrotu komunistycznego w Pradze
Bruno Wątpliwy odpowiedział B. B. Silesius → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Terminologia była wówczas jak najbardziej poprawna. Czeskie potoczne określenie ("zwycięski luty") dla polskiego czytelnika nie musiało być jasne, zatem nie mogło występować w charakterze podstawowej nazwy. Natomiast, dziś modnymi pojęciami "przewrót komunistyczny", czy "komunistyczny zamach stanu" w PRL oczywiście się nie posługiwano. Bo i słowa "zamach stanu" za bardzo nie pasowały, a i określenia "komunizm" wówczas raczej nie nadużywano. W popularnej "Historii Czechosłowacji" (aut. R. Heck, M. Orzechowski, Wrocław-Warszawa-Kraków 1969) w tytule odpowiedniego rozdziału są po prostu "wypadki lutowe 1968 roku" (s. 417), a tekście właśnie "rewolucja ludowo-demokratyczna" (s. 418) -
"W 1968 r. nie było w ogóle Polski"-powiedział premier RP
Bruno Wątpliwy odpowiedział Wolf → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jako moderator tego działu przypominam, że wywołana dyskusja dotyczy konkretnej wypowiedzi polityka. Myślę, że rozważania o kreacjonizmie, potopie, tudzież poglądach religijnych użytkownika jpsapieha można sobie w tym miejscu darować. -
Pytanie dosyć retoryczne. Szczególnie w kontekście stalinowskiej "wielkiej czystki". Historia pokazywała wielokrotnie, że ludzie z tego samego środowiska politycznego potrafią ze sobą ostro konkurować, a nawet nienawidzić, zwalczać, mordować. W demokracji raczej efektem jest wywalenie ze stanowiska, a w autorytaryzmie, czy totalitaryzmie można stracić niekiedy głowę. Na tle tego, co wyrabiał Stalin w latach 30., czy nawet do tego, co się działo po wojnie w innych państwach bloku, represje wobec "własnego środowiska" były w Polsce Ludowej dosyć "niemrawe i łagodne". Oczywiście, nie zmienia to faktu - że były. W sumie - jednak nie było czegoś porównywalnego (w swym efekcie) do sprawy Rajka, Slánskýego, Kostowa.
-
"W 1968 r. nie było w ogóle Polski"-powiedział premier RP
Bruno Wątpliwy odpowiedział Wolf → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jest stara zasada, godna polecenia każdemu, ale powinni ją respektować szczególnie politycy. Uważaj, co mówisz. A przed mówieniem się zastanów. -
A ja czekam na dalsze podnoszenie poziomu debaty przez Euklidesa.
-
Albo głupi "dowcip", albo równie głupia manifestacja polityczna. A - na marginesie - w krakowskim getcie (podobnie, jak warszawskim) w obiegu były "młynarki". Specjalna waluta - to getto łódzkie.
-
Budowle neolityczne na Malcie i życie ich budowniczych
Bruno Wątpliwy odpowiedział gregski → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Myślę, że Gregskiemu bardziej chodzi nie tyle o łupek, czy menhiry, ale o sytuację ogólnopolityczną, która w jego - bo np. zupełnie nie w mojej - ocenie bardzo mu utrudnia wybranie Francji jako celu urlopowego. A plaże w Bretanii jak najbardziej są. Chociażby na Côte d’Émeraude. Może nie jest to sardyńska Costa Smeralda i nie odpowiadają one stereotypowym wyobrażeniom o idealnych śródziemnomorskich plażach. Ale elementarna wiedza geograficzna powinna podpowiadać, że atlantyckie wybrzeże Francji i Morze Śródziemne to nie do końca to samo. Powyższe rozważania na marginesie nie zmieniają oczywiście faktu, że Carnac zna "każdy". Ħaġar Qim - chyba nie. -
Jałta
Bruno Wątpliwy odpowiedział Forrest → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
No dobrze, ale jaka powinna być myśl przewodnia tej dyskusji: 1. Czy konferencja jałtańska wpłynęła na losy Europy i Polski? Oczywiście, że wpłynęła. Nawet bardzo. 2. Egzegeza konkretnego "cytatu z Wałęsy"? Tej się - ja przynajmniej - nie podejmuję. Po pierwsze - wykładnia wypowiedzi Wałęsy zawsze była trudna. Po drugie - nie za bardzo wiemy, czy to myśl samego Wałęsy, czy jej jakieś twórcze rozwinięcie. Po trzecie - nawet, jeżeli przytoczone gdybanie Wałęsy na temat Jałty byłoby w miarę autentyczne - to temat raczej należący do historii alternatywnej. "Świat i Polska bez Jałty" - to może i temat fascynujący, ale z tak olbrzymią ilością niewiadomych, gdybań, że raczej kwalifikuje się na zabawę, niż poważne rozważania. Zresztą, zbliżone tematy w "historii alternatywnej" już mamy. Chociażby: Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów? i Konferencje w Teheranie, Jałcie i Poczdamie. 3. Czy grozi nam "duże zjednoczenie Niemiec", a może ekspansja kapitału niemieckiego jest już dziś zagrożeniem? To raczej powinien być nowy temat (inna sprawa, ze współczesne "wątki niemieckie" przewijają się przez wiele tematów na forum). Może i taki temat wywoła emocje. Ale raczej współczesne, tudzież polityczne, których związek z Jałtą może i jakiś występuje, ale już raczej nie aż tak bezpośredni, żeby taką dyskusję w tym miejscu kontynuować. -
Jałta
Bruno Wątpliwy odpowiedział Forrest → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Jeśli jest to wypowiedź Wałęsy, to chyba po istotnej korekcie Herlinga-Grudzińskiego. To nie jest język Wałęsy. -
Cóż, jest dosyć wyraźna różnica między: a Odnośnie do pierwszego - nazwiska w zbliżonym do dzisiejszego rozumieniu jednak mistrz Wincenty nie posiadał, a przynajmniej nie mamy najmniejszych szans, aby tą teorię pozytywnie zweryfikować. Jeżeli zaś będziemy stosować niejasny kwantyfikator "coś, co robi za współczesne nazwisko", to - przy odrobinie fantazji - do tej kategorii możemy zaliczać dokładnie wszelakie zwroty, które ludzie różnych czasów i kultur stosowali w celu dokładniejszego określenia tożsamości.
-
Druga wojna światowa, jako czynnik narodotwórczy.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Oczywiście, to język semicki. Aczkolwiek, szacuje się, że około połowa słownictwa jest w nim pochodzenia włoskiego/sycylijskiego (zob. link poniżej). Włoski do 1936 roku był jednym z języków urzędowych na Malcie, a pierwsza partia polityczna na Malcie (Partito Antireformista - powstała w 1880 r., potem przemianowana na Partito Nazionale) kochała wszystko, co włoskie. J. Łaptos (red.), op. cit., s. 340-341. Do pooglądania: https://www.youtube.com/watch?v=C7VdeHdBn-g -
Druga wojna światowa, jako czynnik narodotwórczy.
Bruno Wątpliwy dodał temat w Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Za inspirację dziękuję Gregskiemu (żeby wreszcie przestał marudzić, iż nie wie, czy ktoś go czyta). "Przed wojną wielu Maltańczyków wręcz uważało się za Włochów i nie przypuszczało, że w razie wojny armia Mussoliniego będzie traktować Maltę jak wrogi kraj. Pierwsze bombardowania rozwiały te nadzieje i spowodowały gwałtowną zmianę nastrojów". J. Łaptos (red.), Historia małych krajów Europy. Andora-Liechtenstein-Luksemburg-Malta-Monako-San Marino, Wyd. Ossolineum, Wrocław 2002, s. 367. Maltańczycy przestali być w czasie tej wojny częścią "świata włoskiego", Korsykanie też per saldo niezbyt zaakceptowali powrót do włoskiej macierzy, Austriacy po Stalingradzie zaczęli zastanawiać się nad "za i przeciw" bycia Niemcami. Czy znamy inne podobne przykłady? Czy powyższe można uznać za "narodowotwórczy" aspekt drugiej wojny światowej? -
Druga wojna światowa, jako czynnik narodotwórczy.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
To, że główny okres kształtowania się europejskich narodów (w dzisiejszym tego słowa znaczeniu) przypadł na czasy wcześniejsze, niż druga wojna światowa - jest chyba poza sporem. Do tej kategorii zaliczyłbym - przy wszelkich komentarzach uzupełniających - także Słowaków, czy podstawowe narody byłej Jugosławii. Mnie interesują przypadki, kiedy to druga wojna stała się katalizatorem procesów narodowotwórczych. Przed drugą wojną światową Korsykanie, czy Maltańczycy byli częścią - bardzo zróżnicowanego oczywiście - "świata włoskiego". Mimo, że od lat pozostawali pod panowaniem francuskim, czy brytyjskim. A w domu często mówili językami, które od literackiego włoskiego były "nieco" (Korsykanie) lub "dosyć" (Maltańczycy) odległe. Ale - bądźmy szczerzy - ilu Włochów w momencie zjednoczenia Italii mówiło po "włosku"? 2, 3, niektórzy - optymiści - szacują na 10 %. A ilu - przed drugą wojną posługiwało się na co dzień "lingua toscana in bocca romana"? Austriacy - byli przed wojną po prostu austriackimi Niemcami. Druga wojna to jakoś zmieniła. -
Czy gdyby Mieszko Bolesławowic nie zszedł był przedwcześnie z tego świata i miał syna (np. Kazimierza), to czy ów syn Mieszka Bolesławowica byłby automatycznie np. Kazimierzem Bolesławowicem? Raczej nie. I jeżeli nie, to określenia "Bolesławowic" nie można uznać za nazwisko. Oczywiście w dosyć powszechnym (w tym - polskim) znaczeniu. A nie np. islandzkim.
-
Szkoci do "Acts of Union" 1707 kontynuowali konsekwentnie własną numerację. Także w przypadku, gdy król Szkocji był jednocześnie królem Anglii (np. Stuartowie). I tak Jakub II Stuart, w Szkocji był Jakubem VII. Wilhelm III Orański - w Szkocji był II-gim. Potem stosowano "ogólną" numerację brytyjską (czyli kontynuację angielskiej). I tak Wilhelm IV był już po prostu ogólnie "czwartym". Szczerze mówiąc, nie spotkałem się, aby posługiwano się w Szkocji określeniem Wilhelm III w stosunku do niego. Inna sprawa, że dla prawdziwych jakobitów - ten hanowerczyk to nie był żaden król, niezależnie od numeracji. Poprawka, spotkałem się - Wilhelm IV występuje w Wikipedii w języku scots jako William IV/III (1830-1837). Nie odmówię sobie przyjemności zacytowania w uroczym języku "auld lang syne": "3rd William o' Scotland seence Scotland hid only twa Wullie's before this". Za: https://sco.wikipedia.org/wiki/Breetish_monarchs
-
Jest pewnie podobnie, jak z numeracją Rzeczypospolitej (czy francuskich Republik) - kwestia pewnych zwyczajów, czy wręcz - przyzwyczajeń, rozstrzygnięć, które kiedyś tam zapadły (i są kontynuowane, mimo że mogłyby zapaść inne). A i bezpośrednio zainteresowani pewnie mieli czasami coś do powiedzenia (oczywiście to można powiedzieć w miarę pewnie dopiero o czasach, z których posiadamy relacje, jak dany władca sam określał swoje imię i numerację, w przypadku czasów odległych i imię, i przydomek, i numeracja mogły być określona już post factum). Jak np. naprawdę na imię miał Henryk Brodaty? Był pewnie jakimś Jędrzychem (na monecie występuje, jako INDRICH). B. Zientara, Henryk Brodaty i jego czasy, Warszawa 2006, s. 106. Inny zbliżony przykład - dlaczego Przemysł II, jest drugim? Jest to jedyny król Polski, o takim imieniu. Czy powinniśmy w takiej sytuacji kontynuować numerację w linii książąt wielkopolskich? Przecież Przemysł I nie był królem, ba - nie był nawet księciem krakowskim. Dlaczego August II, jest nadal tytułowany drugim? Może powinniśmy go przemianować na Fryderyka I? Czy poprzedni August, czyli Zygmunt August - był bardziej Zygmuntem (numer dwa), bardziej Augustem, czy Zygmuntem Augustem? To dlaczego Stanisław August nie jest kolejnym Augustem, tylko (jedynym) Stasiem? A Walezy, to który polski Henryk? Jak Kazimierz Wielki jest już III-cim Kazimierzem, to może Henryków śląskich też powinniśmy brać pod uwagę.A jak numerować monarchów Królestwa Kongresowego? Którym (polskim) Aleksandrem jest Aleksander I Romanow? Zabawę można kontynuować...
-
Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać?
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Jak przypuszczam, stan na dziś jest taki, że nikt poważny w polskim Wrocławiu nie chce stawiać Wielkiego Fryca na cokoły i obalać z cokołu hrabiego. Natomiast, gdyby dziś odkopano pomnik Fryderyka II (zob. https://dolny-slask.org.pl/5595895,foto.html?idEntity=509011 i https://dolny-slask.org.pl/874474,foto.html?idEntity=509011), to pewnie - oprócz złomiarzy - nikt by go nie chciał przetapiać. Na rynek na pewno by nie trafił, do jakiegoś muzeum - owszem. Wraz z polskim zakorzenianiem się na Dolnym Śląsku, zmienia się stosunek do niemieckiego dziedzictwa kulturowego. To, co było zrozumiałe 70, a nawet 40 lat temu (tzn. ortodoksyjne negowanie niemieckiej spuścizny), dziś postrzegane jest nieco inaczej. Normalna sprawa. Bardziej czujemy się gospodarzami tych ziem i bardziej jesteśmy skłonni widzieć ich historię w pełnym wymiarze. -
Nie odmawiając L. Kaczyńskiemu zaangażowania i aktywności w tym zakresie, myślę, iż dosyć istotne dla oceny tego pobocznego sporu w dyskusji, byłoby poznanie, ile pieniędzy na Muzeum Powstania popłynęło z kasy miejskiej Warszawy, ile od darczyńców (osób fizycznych i prawnych), a ile - z ówczesnego budżetu państwa.
-
Tu bym polemizował - jeżeli nieoceniony, aczkolwiek nużący Leoś jest wyznawcą jakiejkolwiek ideologii, to tylko takiej, żeby się dobrze, aczkolwiek bardzo po swojemu bawić. Tak należy traktować również jego pro-pisowskie pohukiwania. A jeden odcinek wreszcie obejrzałem. Mydlana opera z akcją umiejscowioną w średniowieczu, gra aktorska raczej też na poziomie tego typu produkcji. Pewnie takich "arcydzieł" (klasy B, czy C) na świecie powstaje dużo, nie za bardzo zatem rozumiem szum i zadęcie wokół tego dzieła. I nie widzę jakoś w nim jakiejkolwiek "misyjności". Dobrze pamiętam "Kazimierza Wielkiego" (Petelskich) i grę aktorską w tamtym filmie. To zupełnie inna liga, niż "Korona". I jeżeli rzeczywiście kogoś chcielibyśmy nakłaniać do zainteresowania się historią, to niewątpliwie film sprzed 43 lat do takiej misji - w moje ocenie - nadaje się nieporównywalnie lepiej.
-
A, witamy ponownie. Meisterstück, nie Meisterstück, ale ironia raczej uzasadniona, gdyż B. B. Silesius w swej zapamiętałej krucjacie przeciwko pewnemu muzeum i jego dyrekcji nie zauważał, gdy przekracza granicę śmieszności. Tym już się jednak nie będę zajmował, wydaje mi się, że z fascynacjami i zmorami B. B. Sielsiusa najlepiej poradził sobie Secesjonista w temacie: Mit Piastów śląskich i muzeum księcia "Jerzego" II. Jeżeli B.B. Sielsius ma natomiast ochotę w miarę sensownie podyskutować w kwestii traktowania niemieckiego dziedzictwa kulturowego (w tym pomników), czy "upamiętniania wszelakiego", to znajdzie w tym zakresie sporo tematów na forum. Chociażby ten: Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać? Znając już B B. Sielsiusa z pewnej ilości postów, nie obiecuję sobie wiele, raczej powtarzania tego samego i polewania go tym samym "brzeskim sosem", ale zawsze miło się rozczarować.
-
Czyli w rzeszowskim był w latach 1954-1957. Nadal stawiam na to, że to jakaś indywidualna interpretacja "odwilży".
-
Żydowski (kosztowny) aparat modlitewny?
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Być może dziennikarz (zakładam, że to informacja z gazety) użył słowa "aparat" w znaczeniu "sprzętu", "przedmiotu". W ostateczności mogło to oznaczać nawet i filakterie.
