-
Zawartość
5,700 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Mógłbyś doprecyzować - jakie przepisy ustalały w 1922 roku specjalny tekst przysięgi dla bezwyznaniowców? Z tego co wiem, były oczywiście roty przysięgi dla niechrześcijan, ale z wyraźnym odwołaniem się do Boga, zatem nie za bardzo pasujące w charakterze odrębnej przysięgi dla bezwyznaniowców. [Nie wnikam w szczegóły, ale zakładam, że pojęcia tego użyto w szerokim kontekście i obejmuje ono bardzo ogólnie osoby bez ustalonego, sformalizowanego wyznania, zatem m.in. różne odmiany deistów, agnostyków, ale także ewidentnych ateistów. Dla części tak rozumianych bezwyznaniowców przysięga na Boga Wszechmogącego i zawarta w jej rocie prośba "Tak mi dopomóż Bóg" może mieć zatem jakiś sens, dla istotnej części - jednak żadnego]. W każdym razie, ja odnośnie do okresu sprzed ustawy z 1924 roku znalazłem to: http://zecernia.com/html/?p=1344 Nie widzę tam roty przysięgi dla bezwyznaniowców. Następnie ustawa z dnia 18 lipca 1924 r. o podstawowych obowiązkach i prawach szeregowych Wojska Polskiego. Zarówno w tekście pierwotnym, jak i jednolitym (1927) w art. 7 są teksty przysięgi dla: "chrześcijan wszystkich wyznań", "niechrześcijan prócz mahometan" i "mahometan". Każda z odwołaniem do Boga. http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19240720698/O/D19240698.pdf http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19270680603/O/D19270603.pdf Ustawę powyższą zastąpiło rozporządzenie (z mocą ustawy) Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 7 października 1932 r. o służbie wojskowej podoficerów i szeregowców. W jej art. 4 rozwiązanie analogiczne, jak w poprzedniej ustawie (chrześcijanie wszystkich wyznań", "niechrześcijanie prócz mahometan" i "mahometanie"). Wszyscy przysięgają Bogu i kończą przysięgę słowem "Amen" (muzułmanie - "Amin"). http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19320890747/O/D19320747.pdf Jak na razie, mój wniosek jest taki, że ateizmu rekruta rota przysięgi w II RP raczej nie przewidywała.
-
Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać?
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Znowu nie doczytałeś. Nie chodzi mi o skuwanie istniejących tablic, czy niszczenie dziś stojących pomników itp., bo to byłoby oczywiste barbarzyństwo, tylko o rekonstrukcję od dawna nieistniejących lub tworzenie nowych "na wzór". -
Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać?
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Teraz zagadnienie raczej z zakresu "jak rekonstruować", choć z upamiętnianiem też związane. Na przykładzie dużego głazu. Kamień "Trygław" w Tychowie (zachodniopomorskie). Na nim postawiony w 1874 roku krzyż. Pod nim pierwotnie tablica z niemieckojęzycznym napisem (co zrozumiałe, biorąc pod uwagę to, kto mieszkał w Tychowie w roku 1874). Tablica po wojnie zaginęła (wywiózł ją jeden z niemieckich mieszkańców?). W roku 2005 ją zrekonstruowano - z pierwotnym, niemieckim napisem. Pytanie - czy powinna być rekonstruowana z niemieckojęzycznym napisem? Czy - jednak w języku aktualnych mieszkańców, a tłumaczenie i osobę autora tekstu należałoby może przedstawić na uzupełniającej tablicy informacyjnej? Czy wartość kulturowa, historyczna napisu w pierwotnej postaci jest aż tak wielka, że należy odtwarzać go w zapisie - jak przypuszczam - niezrozumiałym dla istotnej części obecnych mieszkańców Tychowa i turystów. I odsyłać ich do ewentualnych, nietrwałych tablic objaśniających. Czy odtwarzając niemieckie napisy itp. nie popadamy niekiedy w przesadę? Co innego zachowanie istniejącej substancji kulturowej, co innego - przynajmniej czasami - jej wierne aż do przesady odtwarzanie. Nie chodzi tu o jakieś antyniemieckie sentymenty. Po prostu, dziś językiem lokalnych mieszkańców jest polski. Sytuacja w porównaniu do 1874 roku się diametralnie zmieniła i może wypadałoby to uwzględnić przy takiej okazji? A może jest inaczej i jest to zjawisko całkowicie normalne oraz właściwe? Linki: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Trygław_(głaz_narzutowy) https://proszewycieczki.wordpress.com/2016/01/22/tryglaw-najwiekszy-kamien-w-polsce/ http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/13736,tychowo-najwiekszy-polski-eratyk.html Nawiasem mówiąc, podana w pierwszym linku opowieść o tym, że to jeden z książąt Pomorza Zachodniego wjechał na kamień karetą i zawrócił na nim jest typową "ubarwiającą" opowieścią lokalną. Jeżeli już ktoś tak uczynił - to nie był przedstawiciel dynastii Gryfitów. Ale o tym może kiedyś w innym miejscu na forum. -
Czy Wielka Brytania i Japonia nie posiadały samolotów "zwiadowczych"?
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Lotnictwo
A kto mówi, że nie? Pytanie, czy zadania Air Observation Post były bardziej natury rozpoznawczej, czy łącznikowej? Moim zdaniem obserwacja - to rodzaj, czy środek rozpoznania, łączność ("łącznikowość") - już raczej nie. Jest chyba oczywiste, że wysyłanie w misje rozpoznawcze (lub "obserwacyjne") "kukuruźników", czy Austerów - o ile nie miało intencji samobójczych, bo i to pewnie się zdarzało, szczególnie na droncie wschodnim - musiało uwzględniać sytuację na danym odcinku frontu. Nie sądzę, aby zbyt często wysyłano je w środku dnia, przy pięknej pogodzie, w miejsca bardzo nasycone niemieckim lotnictwem myśliwskim. "Samolociki" ("krowy") wykonywały zadania rozpoznawcze na rzecz II Korpusu dużo wcześniej. Także z Polakami (obserwatorami) na pokładzie. Wańkowicz opisuje katastrofę "krowy" przed bitwą pod Monte Cassino (załoga Anglik kpt. Wright i obserwator por. Kijewski, obydwaj przeżyli). M. Wańkowicz, Bitwa o Monte Cassino, Warszawa 1992, zob. s. 109 i 557. -
Czy Wielka Brytania i Japonia nie posiadały samolotów "zwiadowczych"?
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Lotnictwo
Czy 663 dywizjon był dywizjonem łącznikowym, czy raczej rozpoznania? -
Ciekawostka z rosyjskojęzycznej Wikipedii. Siemion (Szymon?) Hitler (Семён Константинович Гитлер) - żołnierz radziecki - otrzymał medal "Za odwagę" (9 września 1941 roku). Poległ w walce z hitlerowcami w czerwcu 1942 (pod Sewastopolem). https://ru.wikipedia.org/wiki/Гитлер,_Семён_Константинович
-
Wycinki z prasy, dotyczące obrony Wybrzeża i Westerplatte (w tym oczywiście - propagandowe, wrześniowe fantazje wyssane z palca "ku pokrzepieniu serc"): http://www.forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?f=7&t=39326 http://www.forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?f=7&t=39259 Smutno to się czyta... Ten kontrtorpedowiec "Wicher", który skutecznie działając na Bałtyku, zatopił koło Wilhelmshafen (sic!) niemiecką łódź podwodną i szlachetnie przyjął na pokład jej załogę. Flota brytyjska, operująca na Bałtyku, do której dołączyły kontrtorpedowce i torpedowce polskie. Wielka bitwa na wodach koło Gdyni, stoczona 17 września 1939 roku. I znowu ORP "Wicher", który nie tylko zatopił onegdaj U 37, ale także transportowiec niemiecki (koło Bornholmu)...
-
Wieże Bismarcka
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia lokalna i turystyka historyczna
Ciekawym przypadkiem jest dwukrotne takie "oswajanie", przy czym obydwie, nowe nazwy nie utrzymały się w powszechnym użyciu. Wieża na Wielkiej Sowie (otwarta w 1906 r.) była pierwotnie dedykowana Bismarckowi. "Po II wojnie światowej wieży nadano imię Władysława Sikorskiego (...) (wrzesień 1981 roku) wieży nadano imię nestora polskiej turystyki i krajoznawstwa Mieczysława Orłowicza. Przy wejściu zainstalowano wtedy pamiątkową tablicę z sjenitu, która przetrwała tylko dwa tygodnie." [Przypuszczam - Bruno W. - że był to efekt "zwykłego" wandalizmu, bo trudno M. Orłowicza uznać za patrona niewygodnego politycznie dla kogokolwiek]. Cytat za: T. Śnieżek, Góry Sowie. Przewodnik, Pruszków 2012, s. 66. Jak już wspomniałem, obydwie powojenne nazwy się jednak "nie utrzymały". Pierwotna wieża Bismarcka: https://dolny-slask.org.pl/6339615,foto.html?idEntity=543321 Okres powojenny - wieża Sikorskiego (zdjęcie jest z 1960 roku, najczęściej spotykaną datą nadania wieży imienia Sikorskiego jest 1945): https://dolny-slask.org.pl/896607,foto.html?idEntity=543321 1981 rok - patronem jest teraz Orłowicz: https://dolny-slask.org.pl/638906,foto.html Wieża dziś (po porządnym remoncie "na stulecie"). Jak widać, wśród tablic na niej zamontowanych, znalazło się miejsce i dla pierwotnej - niemieckiej, upamiętniającej otwarcie 24 maja 1906 roku: https://dolny-slask.org.pl/606992,foto.html?idEntity=543321 https://dolny-slask.org.pl/631656,foto.html?idEntity=543321 -
Pomniki związane z nacjonalizmem niemieckim
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia lokalna i turystyka historyczna
Ciekawe były losy pomnika poległych podczas pierwszej wojny światowej - umiejscowionego na zamku Chojnik. Tak wyglądał pierwotnie: https://dolny-slask.org.pl/862608,foto.html?idEntity=523345 Tak wyglądał w 1960 roku: http://jelenia_gora.fotopolska.eu/394168,foto.html?o=b187287 Dziś wygląda tak (i upamiętnia pobyt Karola Wojtyły): https://dolny-slask.org.pl/4900099,foto.html Jest też informacja o tym, co w tym miejscu upamiętniano wcześniej: https://dolny-slask.org.pl/716353,foto.html?idEntity=523345 Ale najciekawsze jest chyba to, co stało się z "główkami" z niemieckiego pomnika. Uważny obserwator zauważy je na pierwszym zdjęciu i na zdjęciu z 1960 roku (już nieco spostponowane). Kiedyś - zapewne w trakcie długotrwałego remontu zamku (o jego dziesięcioletniej długotrwałości - zob. - https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamek_Chojnik) - dwie z "główek" powędrowały na zamkową wieżę. I są tam nadal, czasami będąc przyczyną różnych historyczno-legendarnych gdybań turystów: https://dolny-slask.org.pl/4901466,foto.html?idEntity=516617 https://dolny-slask.org.pl/4901469,foto.html?idEntity=516617 https://dolny-slask.org.pl/966911,foto.html?idEntity=510748 W sumie, nieznani robotnicy (a może ich kierownik?) sprzed 50-ciu lat mieli dobry pomysł. -
Pomniki związane z nacjonalizmem niemieckim
Bruno Wątpliwy dodał temat w Historia lokalna i turystyka historyczna
Po drugiej wojnie światowej niemieckie pomniki na Ziemiach Odzyskanych leciały masowo z cokołów. I trudno się dziwić Polakom, ciężko doświadczonym panowaniem "nadludzi", że tak próbowali oswoić nowe ziemie i odreagować lata męki i poniżenia. Dziś patrzymy na to bez takich emocji, choć nadal trudno wyobrazić sobie w Polsce pomniki Bismarcka, czy Fryderyka II. Ale von Redena - już prędzej (choć nie ominęły go kontrowersje). Ale bywały niemieckie pomniki, które ocalały. I nie mówię tu o pomnikach poległych w czasie I-ej wojny światowej, gdzieś tam wegetujących sobie przez okres Polski Ludowej na prowincji, często z zatartymi inskrypcjami. Paradoksalnie przetrwały na Dolnym Śląsku przynajmniej dwa pomniki o jednoznacznie nacjonalistycznej, niemieckiej wymowie. Które Polska Ludowa oszczędziła pewnie z powodu pobudek klasowych (i niewiedzy niektórych, ówczesnych decydentów). A teraz konkrety: 1. Pomnik kowala Wielanda w Świdnicy. Wieland der Schmied występuje w mitologii germańskiej jako swoisty symbol zemsty. Generalnie postać niezbyt ciekawa (choć konkretne szczegóły jego losów bywają różnie przedstawiane). Więziony (z podciętymi ścięgnami) przez króla Niduda, marzył o zemście. Zrealizował ją w ten sposób, że zabił synów króla, z ich czaszek zrobił czarki, z zębów i oczu - gustowną biżuterię, potem zgwałcił córkę króla i odleciał, machając żelaznymi skrzydłami. Ot, taki uroczy obrazek, jak ktoś słyszał o Niebelungach - ten wie, że w szeroko rozumianej mitologii niemieckiej wcale nie odosobniony. W 1922 roku w Świdnicy stanął pomnik Wielanda. Wyrzeźbiła rzeczonego Dorothea von Philipsborn. Klęczał mityczny kowal sobie na cokole w środku miasta, coś kuł, łypał złowieszczo w stronę Polski, a na cokole miał napisane: "Denkt an Oberschlesien" ("Pamiętajcie o Górnym Śląsku"). Chyba wyczuwacie kontekst? Po wojnie ocalał i łypał groźnie dalej dokładnie w tą samą stronę. Dopiero w końcu lat 70-go przeniesiono. A ostatecznie kilkanaście lat temu trafił do parku. Dlaczego ocalał? Pewnie nikt po wojnie nie zastanowił się nad symboliką tego pomnika i w Wielandzie widziano tylko przedstawiciela spracowanej klasy robotniczej. Korzystałem z: M. Perzyński, Dolny Śląsk dla dociekliwych, Miejsca niezwykłe, Wrocław 2012, s. 114-115. A tu Wielanda można sobie obejrzeć (na stronach dolny-slask.org.pl): Pierwsza lokalizacja. (Szczególnie godne uwagi są zdjęcia z uroczystości składania wieńca pod Wielandem przez lokalnego Gauleitera Helmutha Brücknera i SA-manów. Nawiasem mówiąc, Brückner popadł w niełaskę Hitlera - sprawa Röhm-Putsch i "noc długich noży"). Obecnie. 2. Pomnik górników w Złotoryi. W tym przypadku przesłanie stricte antypolskie nie było aż tak decydujące. Chodziło o upamiętnienie 700-lecia bitwy pod Legnicą (1941), którą - jak wiadomo - stoczyły czysto niemieckie hufce pod wodzą niemieckiego księcia (Heinrich der Fromme, inaczej Heinrich von Schlesien) z barbarzyńcami ze Wschodu. Tudzież podkreślenie niemieckiego hartu ducha, historycznej roli "narodu panów", wykazania związku Trzeciej Rzeszy z chwalebną historią, germańskością "od zawsze" Śląska itp. itd. Wybrano zaś konkretnie upamiętnienie zasług górników (kopaczy złota), walczących w bitwie. Twórcą był berliński rzeźbiarz Fritz Richter-Elsner. Efekt? Górnik, jak górnik, chłop muskularny, na pewno nie żadna "sztuka zdegenerowana" i w pełni zgodny z hitlerowskimi kanonami męskiego piękna. Germański heros bez dwóch zdań (pozował podobnież miejscowy piekarz). Ciekawszy jest jednak cokół. Paradują na nim silni, muskularni wojownicy z uzbrojeniem, sztandarami, werblami itp. Wojownicy średniowieczni, ale jeden z nich na głowie coś, co najbardziej przypomina wojskowy Stahlhelm z czasów I i II wojny, a nie średniowieczny ekwipunek. I co? Pochód germańskich herosów ze Stahlhelmem na głowie jednego z nich - także przetrwał Polskę Ludową. Pojawiały się tylko nowe tablice. Powód był pewnie także klasowy. Korzystałem z: G. Humieńczuk, Aktualizacja bitwy legnickiej (1241) [w:] Z. Mazur (red.), Wokół niemieckiego dziedzictwa kulturowego na Ziemiach Zachodnich i Północnych, Poznań 1997, s. 72-73. Link do innej dyskusji na naszym forum, gdzie już podawałem przykład pomnika ze Złotoryi, tamże inne przykłady sztuki totalitarnej III Rzeszy. Można porównywać muskulaturę germańskich herosów. I wreszcie - LINK do zdjęć pomnika (dolny-slask.org.pl). Pod nazwą Fontanna Kopaczy Złota. -
Skąd wiadomo, że są Germanami ?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Ulf → temat → Pomoc (zadania, prace domowe, wypracowania)
Mała korekta w ramach kaliningradzkiego OT. Przypadkiem trafiłem na końcówkę programu telewizyjnego o Prusach Wschodnich. Niestety, nie pamiętam tytułu, ani kanału (Planete, Viasat History?). W każdym razie trafiłem. I był w nim wywiad ze starszą panią. Niemką, która po wojnie wyszła za mąż za radzieckiego lekarza wojskowego. I pozostała w obwodzie kaliningradzkim (dokładnie chyba w Tylży-Sowiecku). Także po śmierci męża, z którym przeżyła wiele lat (o decyzji swojej powiedziała, że jej nie żałuje). Także nawet tam - w warunkach całkowitej wymiany ludności - wyjątki się zdarzały. Przynajmniej jeden. -
Jakość prochu wojsk brytyjskich
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
W książce z 1805 r. "New Principles of Gunnery: Containing the Determination of the Force of Gunpowder, and Investigation of the Difference in the Resisting Power of the Air to Swift Ad Slow Motions", mamy na s. 118 porównanie cech "prochu rządowego" z innymi. Skan książki dostępny na: https://books.google.pl/books?id=zokXxSnkinIC&hl=pl&sitesec=reviews Być może wypowiedź Fox'a to też jakaś reminiscencja - chyba powszechnego w swoich czasach - braku sympatii dla "saletrzarzy" ("saltpetre-men"), którzy potrafili w imieniu Korony narobić niezłych szkód w prywatnych posiadłościach (nie tylko w kurnikach). -
Przyznaję, że była do dla mnie pewna nowość. Cmentarz choleryczny - wiadomo co to, ale kamień? Zob.: https://dolny-slask.org.pl/560928,Bukowiec,Kamien_choleryczny.html https://dolny-slask.org.pl/537919,Swierzawa,Kamien_choleryczny.html Z jakiego to okresu - XIX-wiek (pandemie cholery?), czy może wcześniejszy (i dotyczy jakiś innych zaraz?). Jaki miał sens - określenie obszaru objętego epidemią? Jakoś nie chce mi się wierzyć, aby bawiono się wówczas w wykuwanie kamieni, zwykłe tablice pewnie by wystarczyły. Może to oznaczenie cmentarza cholerycznego? Jakiś sens błagalny lub wotywny? A może kamienie z takim symbolem nie mają nic wspólnego, ani z cholerą, ani z innymi chorobami? Co wiemy o "kamieniach cholerycznych"?
-
Wikipedyczne opisy dwóch nieco podobnych wizualnie rozwiązań. Niewiele wnoszą, poza ogólnym tropem do sprawdzenia. Trzeci link to już drugi znaleziony "krzyż pokutny" (nie wnikam tu w prawidłowość tej terminologii, gdzieś czytałem jakieś opracowania autorów polemizujących z powszechnym stosowaniem tego nazewnictwa). Zatem, jak na razie pewne jest to, że mamy dwa krzyże pokutne z wykutymi podobnymi wizerunkami krzyża. I chyba prawidłową terminologię niemiecką na tego typu, rozdwojony na dole krzyż - fußgesparrtes Kreuz. Tak, czy inaczej wersja choleryczna staje się coraz mniej prawdopodobna. A już szczególnie to, że taki krzyż miał służyć "oznaczaniu obszaru objętego cholerą". W jakieś książce o epidemiach cholery (akurat na Górnym Śląsku, ale w sumie to blisko do Dolnego i ta sama administracja pruska), czytałem o czarnych flagach, ogłoszeniach, tablicach itp. Zdrowy rozsądek nakazuje przypuszczać, że przecież nikt w takim tragicznym czasie nie wykuwałby kamieni, aby oznaczyć obszar objęty epidemią. Tym bardziej, że obszar ten mógł ulegać zmianom. Pozostaje jeszcze niewielkie prawdopodobieństwo, że to krzyże jakoś upamiętniające epidemię, określające cmentarz choleryczny, czy mający charakter prośby do Opatrzności o zakończenie (lub nie nawracanie) epidemii.
-
Prawda, tylko prawda i ... lokalna prawda
Bruno Wątpliwy dodał temat w Historia lokalna i turystyka historyczna
O tym, że dobrze mieć we własnej gminie drzewo, pod którym usiadła ongiś ważna osoba, czy kamień, który zaszczyciła swoim siedzeniem - nie trzeba nikogo przekonywać. Jarosław Haszek opisał ongiś (czy wymyślił) przypadek lokalnych pasjonatów historii (księdza i nauczyciela), którzy atrakcyjność swojej, morawskiej wsi chcieli podnieść z wszelką cenę. Posunęli się aż do znalezienia kamieni, na których siedzieli święci Cyryl i Metody. Znaczy się, święty Cyryl siedział, a Metody - stał. A - i jeszcze przy okazji zacni Morawianie odkryli kamień "napoleoński". Jaroslav Hašek, Historia partii umiarkowanego postępu (w granicach prawa), Kraków 1987, s. 97-100. Czy znamy przykłady równie nieprawdopodobnego przypisywania do ważnych osób, czy wydarzeń - elementów przyrody ożywionej i nieożywionej, tudzież zabytków kultury i rozmaitych artefaktów? I mały przykład. W Kłodzku stoi sobie kamień (właściwie - mały pomnik) - dosyć powszechnie nazywany "kamieniem Napoleona". Z wyrzeźbionym kapeluszem. Po wojnie, komuś skojarzył się on z nakryciem głowy Napoleona - i powstała legenda, a właściwie legendy. Jedna z nich głosiła, że w tym miejscu wiatr zerwał Napoleonowi kapelusz z głowy. Tak naprawdę - wyrzeźbiony kapelusz jest kapeluszem niemieckich oddziałów kolonialnych z pierwszej wojny światowej (Schutztruppe), a kamień (pomnik) nie miał nic wspólnego z Napoleonem. Wersja bajeczna o "Kamieniu Napoleońskim" z Kłodzka - Link 1. (do informacji ze strony www.citywalk.info). Prawda o rzeczonym kamieniu - Link 2. (informacja ze strony dolny-slask.org.pl, tamże odesłanie do artykułu M. Dziedzica, Pomnik kolonialny w Kłodzku, "Sudety" nr 11 z 2011 r.). -
Ciekawa strona, na której można zapoznać się z wydaniami nielegalnych gazet w okupowanej przez Niemcy Danii: http://www.illegalpresse.dk/ Charakterystyczne jest to, że choć nie są one świadectwem osiągnięcia szczytów ówczesnych możliwości poligraficznych przez podziemne wydawnictwa, to nielegalne, duńskie gazety zawierają chociażby zdjęcia. Co jest pewnie dowodem zarówno na upowszechnienie zdobyczy technicznych, sprawność wydawców, jak i na specyfikę reżimu okupacyjnego.
-
Pytanie wówczas o symbolikę tego krzyża? Dobry i zły łotr? Spotkałem się z pojęciami krzyża widlastego, też złodziejskiego, ale one rozwidlają się raczej ku górze. Dopisek: Znalazłem jeszcze coś takiego: https://de.wikipedia.org/wiki/Göpel_(Heraldik) https://heraldik-wiki.de/wiki/Kolbenkreuz i kolejne praktyczne zastosowanie fußgesparrtes Kreuz: http://www.suehnekreuz.de/bayern/wiesen.htm
-
Ciekawostki: Zdjęcie mające przedstawiać austriackich weteranów drugiej wojny o Szlezwik. W duńskim mieście Vejle - pięćdziesiąt lat po wojnie (1914). https://en.wikipedia.org/wiki/File:Austrian_veterans_of_1864.jpg I medal, który pewnie niektórzy z nich przypięli do zdjęcia. http://www.austro-hungarian-army.co.uk/denmark64.htm I drzeworyt z epoki. http://archiwumalle.pl/bitwa+pod+vejle+austria+vs+dania+1864-8_5001948773.html
-
Użyłem słowa "spotkania", tylko dlatego, że nie przychodzi mi do głowy lepsze - na potrzeby tytułu tematu - tłumaczenie angielskiego słowa "reunion" ("ponowne spotkanie", "ponowne zgromadzenie"?). Wiadomo o co chodzi. Spotkanie po latach weteranów danej wojny, bitwy, czy danej formacji. Nie przypadkowe, tylko jakoś zorganizowane, mniej, czy bardziej "sformalizowane". Trzy przykłady tytułem zagajenia: 1. "Reunion" weteranów szarży lekkiej brygady (wojna krymska) - po pięćdziesięciu latach: https://en.wikipedia.org/wiki/File:Charge_of_the_Light_Brigade_survivors_reunion_-_1904.jpg 2. Spotkanie weteranów wojny secesyjnej w Gettysburgu (1913 r.): https://en.wikipedia.org/wiki/1913_Gettysburg_reunion 3. I - dużo mniej liczne - spotkanie w Gettysburgu w 1938 roku: https://en.wikipedia.org/wiki/1938_Gettysburg_reunion Kiedy zaczęto organizować takie spotkania (a przynajmniej - o jakich jeszcze wiemy z historii)?
-
Czy Wielka Brytania i Japonia nie posiadały samolotów "zwiadowczych"?
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Lotnictwo
Wyprawy bombowe też bywały w dzień. I też pewnie strzelano najbardziej w prowadzący samolot. [Co nie znaczy, że uważam, iż ktokolwiek z nich (zwiadowców lotniczych, czy załóg bombowców) miał łatwiejsze życie.] -
Czy Wielka Brytania i Japonia nie posiadały samolotów "zwiadowczych"?
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Lotnictwo
W sumie, to można zastąpić słowo "fotografowania" słowem "bombardowania" i mamy opis niezbyt ciekawej sytuacji, którą mieli też "chłopaki z bombowców". -
Krótkie szukanie w internecie daje dowód, że z dokładnym policzeniem jest kłopot. Od 1.000 do 11.000 jest raczej duży rozziew, ale chyba częściej występują cyfry w przedziale od 7.500 do 11.000. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3441176/ https://www.history.com/topics/vietnam-war/women-in-the-vietnam-war http://www.vietnamwomensmemorial.org/vwmf.php https://nvf.org/vietnam-women-veterans/ http://www.bbc.com/news/in-pictures-36574698
-
Warto zauważyć, że nie chodzi tu analfabetyzm rozumiany pod postacią całkowitej nieumiejętności czytania i pisania, tylko tzw. analfabetyzm funkcjonalny, czyli nieumiejętność właściwego korzystania z nabytej ongiś wiedzy w zakresie pisania i czytania. Można znaleźć różne statystyki. W myśl jednej z nich (Human Development Report 2009) we Włoszech 47% badanej populacji (16-65 lat) ma taką przypadłość, w UK ok. 22%, w USA 20%. W tym zakresie statystyki niemieckie (14,4%) nie są akurat szczególnie przerażające. Zob. https://web.archive.org/web/20101212113216/http://hdrstats.undp.org/en/indicators/109.html Nasza Wikipedia znowu twierdzi, że: "Ocenia się, że np. 77% Amerykanów, 47% Polaków i 28% Szwedów ma problemy ze zrozumieniem tekstów, a mianem sprawnych językowo można nazwać w tych trzech krajach odpowiednio tylko 2%, 21% i 32% mieszkańców (według International Adult Literacy Society)". Za: https://pl.wikipedia.org/wiki/Analfabetyzm Statystyki - jak już pisałem - bywają różne, ale myślę, że obserwacje "z życia społecznego" i z różnych miejsc w internecie pozwalają wysnuć poważne przypuszczenie, iż "coś jest na rzeczy". A z tą powszechną alfabetyzacją w renesansowej Florencji był nieco uważał. Zob. np. P. Burke, R. Porter, The social history of language, Cambridge 1987, s. 31-36.
-
O tych kamieniach nie wiem nic więcej ponad to, co przedstawiłem w pierwszym poście. Nie przypominam sobie żadnej literatury historycznej, czy krajoznawczej na ich temat, a pobieżnie szukanie w necie nie dało interesujących rezultatów. Dlatego rzecz mnie tak zastanawia. Rysunek krzyża jest dosyć charakterystyczny, pojawiła się też nazwa. Skąd to jest wzięte?
-
Ale 1831 to chyba XIX-wiek? A wracając do meritum. Oczywiście, nazwa może być "przekłamana". Czyni to bardziej prawdopodobnym chociażby wymiana ludności na tych terenach po II-ej wojnie światowej i zachwianie "dziedziczenia lokalnej pamięci". W takich warunkach tworzyły się różne nowe objaśnienia i legendy. Moją ulubioną jest nazywanie pomnika poświęconego kolonialnym oddziałom niemieckim z pierwszej wojny - "kamieniem napoleońskim". Zob. temat: Prawda, tylko prawda i ... lokalna prawda. Ale - te kamienie coś oznaczały. Ciekawe - co? Skądś wzięła się także ich "choleryczna" nazwa.
