Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Czy była szansa na zwycięstwo pod Legnicą?

    Zainteresowanym zagadnieniem "interpretacji historyczno-narodowo-religijnej" legnickiej bitwy polecam opracowanie: G. Humeńczuk, Aktualizacja bitwy legnickiej (1241) [w:] Z. Mazur, Wokół niemieckiego dziedzictwa kulturowego na Ziemiach Zachodnich i Północnych, Poznań 1997, s. 49-76. A sprawie Henryka Brodatego i jego "niemieckości" nadal chyba niedościgłym wzorem spokojnej analizy zagadnienia pozostaje: B. Zientara, Henryk Brodaty i jego czasy, Warszawa 2006, w szczególności s. 403-417. Problem procesu depolonizacji rycerstwa na Śląsku (który oczywiście sukcesywnie następował, niezależnie od tego, jak absurdalne byłoby przypisywanie Henrykom - Brodatemu i Pobożnemu - narodowości niemieckiej) bardzo szczegółowo przedstawia T. Jurek, Obce rycerstwo na Śląsku do połowy XIV wieku, Poznań 1998 (wnioski m.in. na s. 165).
  2. Film na usługach propagandy

    A jak to widział wówczas polski gdańszczanin: "Tamtej jesieni 1934 roku wydawało się jakoby hitlerowcy traktowali na serio propagowane przez nich dobrosąsiedzkie stosunki z Polską. (...) W dniu 3 października tego roku wyświetlono w największym gdańskim kinie (...) film niemiecki o Chopinie pod tytułem: Abschiedswalzer. Rolę naszego słynnego kompozytora grał znany wówczas aktor Wolfgang Liebeneiner, a popularna aktorka Sybille Schmitz występowała jako George Sand. (...) Największe wrażenie zrobiły na mnie sceny - wizje Chopina o walkach powstańczych w 1831 roku przy komponowaniu Etiudy Rewolucyjnej. Utkwiły one aż do dziś w mojej pamięci. Niebawem ukazał się film pt. August der Starke oraz kilka filmów krótkometrażowych o Polsce. Gdy z początkiem 1937 roku ukazał się film pt. Ritt in die Freiheit, ze słynnym aktorem Willy Birglem w głównej roli, "Der Danziger Vorposten" napiętnował scenarzystów i reżyserów niemieckich za "zbyt polskie widzenie" historycznych wydarzeń. Trudno dziś ocenić, czy wypowiedź ta była tylko objawem hitlerowskiego szowinizmu, czy zwyczajnym kamuflażem istotnych celów, jakie przyświecały hitlerowcom przy nakręcaniu scen do tego filmu. Jak podaje Bogusław Drewniak na stronie 207 swej książki Teatr i film Trzeciej Rzeszy, produkowano bowiem ten film przy współpracy Warszawskiej Kinematograficznej Spółki Akcyjnej, będącej de facto filią UFY w Warszawie. Miał on polski tytuł Ku wolności i był poświęcony historii polskiego pułku ułanów w okresie powstania listopadowego. Z tej przyczyny Ministerstwo Spraw Wojskowych w Warszawie oddało do dyspozycji niemieckich filmowców 5. Pułk Ułanów. Ponieważ zdjęcia plenerowe nakręcono w okolicach Ostrołęki, B. Drewniak pisze, że >>...nikt wówczas nie przypuszczał, że te materiały zdjęciowe mogą być wkrótce wykorzystane do zupełnie innych celów<<". Cytowane za: Brunon Zwarra, Wspomnienia gdańskiego bówki, Tom I, Wydanie III, Gdańsk 2013, s. 158-159 [przy cytowaniu tejże książki dokonałem pewnych "pominięć" tekstu, znaczone są (...) - Bruno W.]. Jednak i z tej książki można odnieść wrażenie, że Niemcom pomoc ekipy filmowców, aby bardzo dobrze orientować się w polskich sprawach nie była koniecznie potrzebna: "Od pewnego czasu brałem udział w jednodniowych ćwiczeniach wojskowych zorganizowanych przez Związek Byłych Wojaków i Powstańców w Gdańsku. Ćwiczenia odbywały się w różnych miejscach w Gdyni. W pamięci mej utkwiło szczególnie całodzienne ćwiczenie w lutym 1938 roku, kiedy na zlodowaciałym i mokrym placu przed ówczesnym Kapitanatem Portu przeprowadzano z nami poza musztrą różne ćwiczenia polowe. Padając się i czołgając w kałużach poznaliśmy wtedy po raz pierwszy, jak szkoła żołnierska może być nieprzyjemna i twarda. Na posiłek otrzymaliśmy wtedy tylko suchy razowiec i czarną zbożową kawę. (...) Zupełnie inaczej wyglądały ćwiczenia organizowane przez marynarkę wojenną. Czy to podczas ćwiczeń przeciwlotniczych na Oksywiu, czy podczas ostrego strzelania nie żałowano nam grochówki ani kiełbasy. W lipcu tegoż 1938 roku wraz ze sporą grupą rówieśników oraz kilkoma starszymi kolejarzami brałem też udział w kilkutygodniowym obozie Przysposobienia Wojskowego. Miejscowość, do której nas skierowano leżała daleko na południowym wschodzi Polski i nazywała się Starzawa. (...) Chociaż panowała tam raczej wakacyjna atmosfera, nie wolno nam było pisać listów do Gdańska, wszystko było bowiem otoczone tajemnicą. Wszakże później, podczas pierwszych wojennych przesłuchań, okazało się, że hitlerowcy byli nie tylko o wszystkim dobrze poinformowani, lecz mieli z podobnych obozów nawet obfity materiał fotograficzny". Cytowane za: ibidem, s. 240-241. I jeszcze jeden link, znaleziony przy okazji: http://rozmaitosci.com/jak-pod-ostroleka-zawiodla-ochrona-kontrwywiadowcza-wideo/
  3. Brzeg

    Kontynuując wątek "piastowskości" Brzegu, można zauważyć, że - przynajmniej do czasów hitlerowskich - nie mieli z nią problemu także Niemcy. Oczywiście, należy zakładać, że przynajmniej od wieku XIX-tego (czyli od okresu narastającego, niemieckiego szaleństwa nacjonalistycznego), śląskich Piastów od Bolesława Wysokiego, czy przynajmniej od Henryka Brodatego postrzegali oni często jako Niemców. Taką mieli politykę historyczną. W każdym razie było w niej miejsce i na Piastenschloß, i Piastenstraße: https://dolny-slask.org.pl/5262977,foto.html?idEntity=511257 https://dolny-slask.org.pl/3517330,foto.html?idEntity=511257 https://dolny-slask.org.pl/755032,foto.html?idEntity=511257 https://dolny-slask.org.pl/3519410,foto.html?idEntity=511257. https://dolny-slask.org.pl/3450586,foto.html?idEntity=511257
  4. Film na usługach propagandy

    Wątek "walczących o wolność Polaków" (oczywiście instrumentalnie traktowany, na potrzeby chwilowego niemiecko-polskiego odprężenia) pojawia się jeszcze chociażby w "Die Warschauer Zitadelle" (z 1937 r., reż. Fritz Peter Buch). Bywały i lżejsze filmy, jak " Abenteuer in Warschau ". Miało być i romantycznie - "Preußische Liebesgeschichte" Na temat "Ritt in die Freiheit" pisał coś we swoich wspomnieniach Brunon Zwarra. Jak znajdę, to zapodam. Tu: J. Kijowski, Przed wybuchem II wojny światowej: (mniej znane karty historii), Zeszyty Naukowe Ostrołęckiego Towarzystwa Naukowego nr 3 (1989), s. 93, też o szpiegowskiej roli tego filmu. Osobiście szczegółów rzecz jasna nie znam, ale w specjalną, niemiecką misję wywiadowczą wykonywaną przy okazji filmowania "Ritt in die Freiheit" nie chce mi się za bardzo wierzyć. Niemcy mieli wiele innych możliwości, aby zbadać stan mostów i rzek w regionie. Film ten ewidentnie był dzieckiem zbliżenia niemiecko-polskiego i nie wiem, czy przy tej okazji ryzykowano by skandal. W mojej ocenie jest to raczej dorabiana legenda post factum. Być może na potrzeby uspokojenia stanu duszy polskiej i powojennych pytań: "Jak to się stało, że hitlerowcy kręcili filmy ku czci polskich powstańców? Odpowiedź: A bo paskudy były, które nasze mosty i naszych ułanów szpiegowały". Inna sprawa, że skoro Niemcy zalecali nawet młodzieży wyjeżdzającej zza granicę pamiętać topografię ("bo może się przydać"), to jest jasne, że wiedza filmowców się może nie zmarnowała (z punktu widzenia niemieckiego wysiłku wojennego). Ale - jeszcze raz - nie zakładam jakieś specjalnej misji wywiadowczej.
  5. Wasze zdjęcia

    Chyba - foczą? Ewentualnie - uchatkują.
  6. Wasze zdjęcia

    Bez przesady. Stoją nie w samym porcie, lecz na redzie, a kraj jest dosyć ekologiczny. Myślę, że bardziej potencjalnie groźne jest zjedzenie ryby nabytej drogą kupna w wielu miejscach w Polsce. Oczywiście, pod warunkiem, że na statku Gregskiego wiedzą mniej więcej co jedzą.
  7. Dawny mundur - wygody i niewygody

    Ciekawostka: książka Richarda Knötela (1857-1914), znanego niemieckiego malarza-"militarysty" z rysunkami szeregu mundurów z epoki. www.grosser-generalstab.de/tafeln/knoetel.html
  8. Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać?

    OK. No to, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Jest dla mnie jasne, że jeżeli chcemy naprawić, czy odtworzyć jakieś bardzo cenne epitafium z XVII wieku - to zmiana tekstu na nim z niemieckiego na polski byłaby idiotyzmem. Podobnie niszczenie czegokolwiek. Nawet budzącego bardzo niefajne skojarzenia. Exemplum - w Twoich okolicach jest zdaje się grób "z epoki". Młodzieńca z HJ z charakterystyczną runą "Sieg". Moim zdaniem - wystarczy w takich przypadkach tablica informacyjna. Z bardziej łagodnej tematyki. W wielu miejscowościach, gdzie doszło po ostatniej wojnie do całkowitej wymiany ludności, stoją pomniki żołnierzy niemieckich z I-wojny światowej. Niszczenie ich dziś uważałbym za barbarzyństwo. Niech stoją na wieki, jako świadectwo historii. Natomiast odbudowę tych pomników żołnierzy Erste Weltkrieg - pomników, których dziś już nie ma - uważam za bezsens. Ani nie mamy szczególnego powodu, aby czcić tych żołnierzy, ani nie mają one (przeważnie) wielkiej wartości artystycznej, ani nie "wrosły" w krajobraz (bo często ich nie ma już od lat - albo są przekształcone lub bardzo zniszczone), ani nie budzą szczególnych emocji lokalnych mieszkańców, bo ci przecież (ich przodkowie) pojawili się na tym obszarze po 1945 roku i nie pozostają w jakichkolwiek związkach rodzinnych/sentymentalnych z tymi, których nazwiska wykuwano na takich pomnikach. [Pomijam tu oczywiście specyficzne przypadki na Górnym i Opolskim Śląsku (obszarach w granicach Niemiec z 1937 roku), gdzie pozostało po wojnie sporo autochtonów, dziś często deklarujących narodowość niemiecką]. Chodzi mi zatem o przypadki, gdy tworzymy nowe tablice, może czasami lekko "na wzór" lub rekonstruujemy coś, co nie ma szczególnie wielkiego znaczenia kulturowego. Dlaczego nie mamy uwzględnić przy tej okazji oczywistego faktu, że językiem urzędowym (i większości mieszkańców) na Ziemiach Odzyskanych jest teraz polski? Dlaczego mamy tworzyć fikcję, że nic się po 1945 roku nie zmieniło, że nowi mieszkańcy są jakimiś "potomkami" byłych? Szanujmy to co jest, walka z niemieckim dziedzictwem kulturowym, niszczenie go, zaprzeczanie mu byłaby dziś bezsensem, natomiast - tam, gdzie się da - twórzmy też swoje dziedzictwo.
  9. Kobiety Hitlera

    Cytowana już dziś przeze mnie Christa Schroeder, Byłam sekretarką Hitlera. 12 lat u boku wodza, Warszawa 1999, była świecie przekonana, że Hitler nie współżył zarówno z Geli Raubal, jak i Ewą Braun. s. 136, 139. Generalnie - z żadną kobietą - s. 138. Miał posuwać się jedynie do fazy adoracji, flirtu: "wchodziła tu w grę erotyka, ale nie seks". Ibidem, s. 135. Schroeder podaje oczywiście nazwiska przynajmniej niektórych jej rozmówców, którzy ją w tym przekonaniu utwierdzali. Mam niejakie przypuszczenia, iż pewność ta może trochę wynikać z faktu, że Schroeder - o ile odczuwała w mojej ocenie niewątpliwą fascynację Hitlerem, przynajmniej do czasu - nie przepadała bynajmniej za Ewą Braun. Odważyła się nawet (w sylwestra 1938) przeprowadzić (fakt, że podchmielona) coś na kształt operacji swatania Hitlera z Gretl Slezak, mówiąc na koniec: "Mein Führer, ta Ewa to przecież nie dla pana!". Ibidem, s. 172. To wszystko powoduje, że jakkolwiek wspomnienia Schroder wyglądają co do zasady dosyć prawdopodobnie i uczciwie, to jej przypuszczeń zawsze za stuprocentowo pewne bym jednak nie uznawał.
  10. Błędy Hitlera

    Ciekawostka, czyli jak tłumaczył to słuchaczom Hitler (relacja jego sekretarki, moim zdaniem dosyć prawdopodobna, Christa Schroeder raczej specjalnie nie fantazjowała, choć określenie "istna fanatyczka prawdy" - jakie użył wobec niej A. Joachimsthaler - może być uznane za nieco dyskusyjne): "O tym, że Hitler pod Dunkierką nie ścigał Anglików, opowiadał sam w małym gronie: >>Armia jest kręgosłupem Anglii i Imperium. Jeśli rozbijemy oddziały inwazyjne, przepadnie Imperium Brytyjskie. Ponieważ nie chcemy i nie możemy przejąć jego spuścizny, musimy mu dać szansę. Moi generałowie tego nie pojęli<<. Innymi słowy, Hitler przegrał niejako przez swoją nie odwzajemnioną miłość do Anglii". Cytowane za: Christa Schroeder, Byłam sekretarką Hitlera. 12 lat u boku wodza, Warszawa 1999, s. 95 (cytowane powyżej określenie użyte w stosunku do Schroeder przez A. Joachimsthalera, ibidem na s. 6).
  11. Wasze zdjęcia

    A tak z zupełnie innej beczki. Ktoś z załogi wie, które z nich jeść? Czy: 1) ryzykujecie, 2) sprawdzacie w internecie, 3) jecie tylko tuńczyki, 4) lub łowicie wyłącznie dla samego łowienia i konsumpcja rzeczonych nie występuje?
  12. Żołnierskie przysięgi.

    Tegoż, Duszpasterstwo wojskowe w Polsce w świetle stosunków Państwo Kościół, Studia Warmińskie 37/2, s. 583: "Opracowane zostały odmienne teksty przysięgi dla: 1. Chrześcijan wszystkich obrządków; 2. Niechrześcijan prócz muzułmanów; 3. Muzułmanów; 4. Ewangelicznych chrześcijan, baptystów i wyznań pokrewnych; 5. Bezwyznaniowych. Różnice polegały na zmianie pierwszych i ostatnich słów roty przysięgi. Tekst zasadniczy, wymieniający obowiązki żołnierza, pozostawał bez zmian". Tekst główny zatem prawie taki sam, co w ww. artykule z "Prawa kanonicznego", natomiast w przypisie (16) źródło: "16. Przysięga wojskowa — przeprowadzenie. Pismo Ministerstwa Spraw Wojskowych do Wydziału Wyznań Niekatolickich z października 1922, Centralne Archiwum Wojskowe, 1.300.20.1; Teksty przysiąg podaje T. Böhm, jw., s. 52-53". http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Studia_Warminskie/Studia_Warminskie-r2000-t37-n2/Studia_Warminskie-r2000-t37-n2-s579-596/Studia_Warminskie-r2000-t37-n2-s579-596.pdf Zatem - sprawa przysięgi bezwyznaniowców (skądinąd nieliczni rekruci formalnie podawali brak wyznania, ich liczbę, jak widzę po przejrzeniu paru stron, można szacować chyba na ułamek procenta) była rozwiązywana pewnie odpowiednią dyspozycją Min. Spraw Wojskowych. Jak brzmiała? Moja determinacja w drążeniu tej sprawy już nie sięga tak daleko, aby sięgać do CAW.
  13. Żołnierskie przysięgi.

    Ciekawy jestem, jaka jest naprawdę istota spostrzeżeń ww. autora w przypadku roty przysięgi osób bezwyznaniowych (tzn. czy można było "opuścić wezwanie do Boga"?). Bo to, że inwokacja do Boga się nieco różniła, jakkolwiek zawsze występowała - to już wiemy. A przede wszystkim - na jakim akcie prawnym opierał swoje wnioski (i czy czasem nie "przeniósł" aktualnej sytuacji do czasów, gdy problemem niewierzących się specjalnie nie przejmowano). Obecnie rzeczywiście, rotę przysięgi można wypowiedzieć bez końcowych słów "Tak mi dopomóż Bóg": http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19920770386/T/D19920386L.pdf Natomiast jeszcze po wojnie (w regulacjach prawnych z 1944 i 1947 roku) roty przysięgi wojskowej przewidywały obligatoryjne wygłoszenie tego zwrotu (w każdym razie - był integralną częścią roty przysięgi): http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19440030013/O/D19440013.pdf http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19470520267/O/D19470267.pdf
  14. Kalendarz Juliański versus Gregoriański

    Z komunikatu Kancelarii Św. Soboru Biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego (Warszawa, 19 marca 2014 r.): "Z uwagi na fakt, iż większość parafii P.A.K.P. 96,00 % świętuje święta wg starego stylu (juliańskiego) oraz prośbą wiernych – Św. Sobór Biskupów odwołał decyzję soborową z dnia 12 kwietnia 1924 r. dotyczącą wprowadzenia nowego stylu (gregoriańskiego) i postanowił powrócić do stylu starego (juliańskiego) z dniem 15 czerwca 2014 r. (Niedziela Wszystkich Świętych). Tam gdzie zaistnieje potrzeba, może być praktykowany styl nowy". Za: http://www.orthodox.pl/wp-content/uploads/2014/03/Komunikat.pdf
  15. Wasze zdjęcia

    A tak tylko się pro forma spytam - zbiorniki to na Wielkiej Rafie Koralowej płuczecie?
  16. Wasze zdjęcia

    Z edukacją ekologiczną to chyba nie jest na tym statku za dobrze? Poza tym, poza daniem upustu żądzy mordu, co chcą z tego zrobić - tłuszcz wytopić? Suaasat ugotować? Rewelacji kulinarnych i entuzjazmu raczej nie będzie. Chyba, że załogę mustrowaliście wśród Inuitów.
  17. Wasze zdjęcia

    A przepisy zachowaliście? Oczywiście, jest kwestią nieco dyskusyjną, czy zasady dotyczące plaży należy zachowywać w przypadku statków, ale moim zdaniem jest oczywiste ich zastosowanie per analogiam. Także psy wziąć na smycz, oddalić się na 30-50 metrów, spisać gatunek, przypuszczalny wiek, stan zdrowia itd. i oczywiście zadzwonić do Department of Environment, Land, Water and Planning (DELWP). https://www.geelongaustralia.com.au/news/item/8d3d63ef7951d2d.aspx
  18. Kalendarz Juliański versus Gregoriański

    Temat ten sam, ale małe, "czasowe" OT. Zmiana kalendarza wywołała w XX wieku jakieś niezadowolenie w przyłączonej do Rumunii Besarabii. Niestety, literatura, którą ad hoc dysponuję nie jest w tej materii zbyt jasna. Trudno nawet z niej wywnioskować, kiedy do rozruchów doszło (lata 20., czy 30.?). Czy może jest tu jakiś związek z powstaniem tatarbunarskim (ale przecież miało ono charakter proradziecki, zatem trudno doszukiwać się w jego przypadku sentymentu do starego kalendarza, skoro właśnie bolszewicy odstąpili od niego w Rosji)? Nie jest wreszcie jasne, czy regulacje prawne w Besarabii były jakieś szczególne. Gdzieś czytałem, że po prostu w 1919 roku zmieniono kalendarz "administracyjny" w całej tzw. Wielkiej Rumunii (w praktyce dotyczyło to pewnie Starego Królestwa i Besarabii, bo przecież nie Siedmiogrodu). W każdym razie dwa "besarabskie" cytaty: "Reforma kalendarza (przed wojną obowiązywał tu kalendarz juliański) zakończyła się buntem. Do 1928 r. utrzymywano w Besarabii stan oblężenia". A. Kastory, Rozbiór Rumunii w 1940 roku, Warszawa 2002, s. 31. "Zmiany te napotkały opór, szczególnie ze strony miejscowych chłopów, którzy broniąc swojej tożsamości, w 1936 r. powstali zbrojnie przeciwko wprowadzeniu kalendarza gregoriańskiego". M. Willaume, Rumunia, Warszawa 2004, s. 120
  19. Żołnierskie przysięgi.

    Mógłbyś doprecyzować - jakie przepisy ustalały w 1922 roku specjalny tekst przysięgi dla bezwyznaniowców? Z tego co wiem, były oczywiście roty przysięgi dla niechrześcijan, ale z wyraźnym odwołaniem się do Boga, zatem nie za bardzo pasujące w charakterze odrębnej przysięgi dla bezwyznaniowców. [Nie wnikam w szczegóły, ale zakładam, że pojęcia tego użyto w szerokim kontekście i obejmuje ono bardzo ogólnie osoby bez ustalonego, sformalizowanego wyznania, zatem m.in. różne odmiany deistów, agnostyków, ale także ewidentnych ateistów. Dla części tak rozumianych bezwyznaniowców przysięga na Boga Wszechmogącego i zawarta w jej rocie prośba "Tak mi dopomóż Bóg" może mieć zatem jakiś sens, dla istotnej części - jednak żadnego]. W każdym razie, ja odnośnie do okresu sprzed ustawy z 1924 roku znalazłem to: http://zecernia.com/html/?p=1344 Nie widzę tam roty przysięgi dla bezwyznaniowców. Następnie ustawa z dnia 18 lipca 1924 r. o podstawowych obowiązkach i prawach szeregowych Wojska Polskiego. Zarówno w tekście pierwotnym, jak i jednolitym (1927) w art. 7 są teksty przysięgi dla: "chrześcijan wszystkich wyznań", "niechrześcijan prócz mahometan" i "mahometan". Każda z odwołaniem do Boga. http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19240720698/O/D19240698.pdf http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19270680603/O/D19270603.pdf Ustawę powyższą zastąpiło rozporządzenie (z mocą ustawy) Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 7 października 1932 r. o służbie wojskowej podoficerów i szeregowców. W jej art. 4 rozwiązanie analogiczne, jak w poprzedniej ustawie (chrześcijanie wszystkich wyznań", "niechrześcijanie prócz mahometan" i "mahometanie"). Wszyscy przysięgają Bogu i kończą przysięgę słowem "Amen" (muzułmanie - "Amin"). http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19320890747/O/D19320747.pdf Jak na razie, mój wniosek jest taki, że ateizmu rekruta rota przysięgi w II RP raczej nie przewidywała.
  20. Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać?

    Znowu nie doczytałeś. Nie chodzi mi o skuwanie istniejących tablic, czy niszczenie dziś stojących pomników itp., bo to byłoby oczywiste barbarzyństwo, tylko o rekonstrukcję od dawna nieistniejących lub tworzenie nowych "na wzór".
  21. Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać?

    Teraz zagadnienie raczej z zakresu "jak rekonstruować", choć z upamiętnianiem też związane. Na przykładzie dużego głazu. Kamień "Trygław" w Tychowie (zachodniopomorskie). Na nim postawiony w 1874 roku krzyż. Pod nim pierwotnie tablica z niemieckojęzycznym napisem (co zrozumiałe, biorąc pod uwagę to, kto mieszkał w Tychowie w roku 1874). Tablica po wojnie zaginęła (wywiózł ją jeden z niemieckich mieszkańców?). W roku 2005 ją zrekonstruowano - z pierwotnym, niemieckim napisem. Pytanie - czy powinna być rekonstruowana z niemieckojęzycznym napisem? Czy - jednak w języku aktualnych mieszkańców, a tłumaczenie i osobę autora tekstu należałoby może przedstawić na uzupełniającej tablicy informacyjnej? Czy wartość kulturowa, historyczna napisu w pierwotnej postaci jest aż tak wielka, że należy odtwarzać go w zapisie - jak przypuszczam - niezrozumiałym dla istotnej części obecnych mieszkańców Tychowa i turystów. I odsyłać ich do ewentualnych, nietrwałych tablic objaśniających. Czy odtwarzając niemieckie napisy itp. nie popadamy niekiedy w przesadę? Co innego zachowanie istniejącej substancji kulturowej, co innego - przynajmniej czasami - jej wierne aż do przesady odtwarzanie. Nie chodzi tu o jakieś antyniemieckie sentymenty. Po prostu, dziś językiem lokalnych mieszkańców jest polski. Sytuacja w porównaniu do 1874 roku się diametralnie zmieniła i może wypadałoby to uwzględnić przy takiej okazji? A może jest inaczej i jest to zjawisko całkowicie normalne oraz właściwe? Linki: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Trygław_(głaz_narzutowy) https://proszewycieczki.wordpress.com/2016/01/22/tryglaw-najwiekszy-kamien-w-polsce/ http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/13736,tychowo-najwiekszy-polski-eratyk.html Nawiasem mówiąc, podana w pierwszym linku opowieść o tym, że to jeden z książąt Pomorza Zachodniego wjechał na kamień karetą i zawrócił na nim jest typową "ubarwiającą" opowieścią lokalną. Jeżeli już ktoś tak uczynił - to nie był przedstawiciel dynastii Gryfitów. Ale o tym może kiedyś w innym miejscu na forum.
  22. Czy Wielka Brytania i Japonia nie posiadały samolotów "zwiadowczych"?

    A kto mówi, że nie? Pytanie, czy zadania Air Observation Post były bardziej natury rozpoznawczej, czy łącznikowej? Moim zdaniem obserwacja - to rodzaj, czy środek rozpoznania, łączność ("łącznikowość") - już raczej nie. Jest chyba oczywiste, że wysyłanie w misje rozpoznawcze (lub "obserwacyjne") "kukuruźników", czy Austerów - o ile nie miało intencji samobójczych, bo i to pewnie się zdarzało, szczególnie na droncie wschodnim - musiało uwzględniać sytuację na danym odcinku frontu. Nie sądzę, aby zbyt często wysyłano je w środku dnia, przy pięknej pogodzie, w miejsca bardzo nasycone niemieckim lotnictwem myśliwskim. "Samolociki" ("krowy") wykonywały zadania rozpoznawcze na rzecz II Korpusu dużo wcześniej. Także z Polakami (obserwatorami) na pokładzie. Wańkowicz opisuje katastrofę "krowy" przed bitwą pod Monte Cassino (załoga Anglik kpt. Wright i obserwator por. Kijewski, obydwaj przeżyli). M. Wańkowicz, Bitwa o Monte Cassino, Warszawa 1992, zob. s. 109 i 557.
  23. Czy Wielka Brytania i Japonia nie posiadały samolotów "zwiadowczych"?

    Czy 663 dywizjon był dywizjonem łącznikowym, czy raczej rozpoznania?
  24. Czerwonoarmista Hitler

    Ciekawostka z rosyjskojęzycznej Wikipedii. Siemion (Szymon?) Hitler (Семён Константинович Гитлер) - żołnierz radziecki - otrzymał medal "Za odwagę" (9 września 1941 roku). Poległ w walce z hitlerowcami w czerwcu 1942 (pod Sewastopolem). https://ru.wikipedia.org/wiki/Гитлер,_Семён_Константинович
  25. Wrzesień 1939 r. w prasie

    Wycinki z prasy, dotyczące obrony Wybrzeża i Westerplatte (w tym oczywiście - propagandowe, wrześniowe fantazje wyssane z palca "ku pokrzepieniu serc"): http://www.forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?f=7&t=39326 http://www.forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?f=7&t=39259 Smutno to się czyta... Ten kontrtorpedowiec "Wicher", który skutecznie działając na Bałtyku, zatopił koło Wilhelmshafen (sic!) niemiecką łódź podwodną i szlachetnie przyjął na pokład jej załogę. Flota brytyjska, operująca na Bałtyku, do której dołączyły kontrtorpedowce i torpedowce polskie. Wielka bitwa na wodach koło Gdyni, stoczona 17 września 1939 roku. I znowu ORP "Wicher", który nie tylko zatopił onegdaj U 37, ale także transportowiec niemiecki (koło Bornholmu)...
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.