Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,677
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Feudalne prawo do tytułów z racji sprawowania opieki

    Cóż, zawsze wychodzę z założenia "skoro napisano - przeczytać się godzi". I przeczytałem, bardziej dokładnie ten fragment o Napoleonie, bo w tym temacie nieopatrznie wdałem się w polemikę z Euklidesem. Muszę przyznać, że osiągnąłeś Euklidesie wyżyny. Trudno naprawdę znaleźć łagodne słowa, aby te wyżyny opisać. Jak napisał już ktoś, kto też nieopatrznie wdał się z Tobą w dyskusję - ja wymiękam.
  2. Feudalne prawo do tytułów z racji sprawowania opieki

    Koncepcja, że Francja I Cesarstwa miała dwóch cesarzy, z których jeden (Józef Bonaparte) był "władcą" jest na tyle absurdalna, że - aczkolwiek lubię humor absurdalny - uważam, iż polemika z nią byłaby jednak poniżej pewnego poziomu elementarnego zdrowego rozsądku. W sprawie "altesse impériale" można chyba zasugerować Euklidesowi "wstukanie" frazy "altesse impériale" w połączeniu z imionami członków rodziny Napoleona Bonaparte. Najlepiej we francuskojęzycznej wersji, gdyż wówczas pojawi się trochę źródeł francuskojęzycznych, czyli tych cenniejszych dla Euklidesa. Albo po prostu "wstukanie" prince français et altesse impériale.
  3. Powojenna Turcja

    Link - Megali Idea.
  4. Szabla vs Szpada

    Cóż, możemy też założyć, że następuje to w momencie, gdy husarz za pomocą kopii (załóżmy, że straconej) zrzucił przeciwnika z konia. Wówczas zamiast szabli wyjmuje koncerz. Oczywiście, należy też założyć, że w tym momencie nie musi się odganiać od przeciwników, bo koncerz średnio się do tego nadaje (chyba, że z jakiś powodów lepiej owego przeciwnika kłuć, niż siekać). Założenie równie dobre, jak powyższe. Każde założenie będzie dyskusyjne. Jeżeli jednak zakładamy, że husarze byli racjonalni, a chyba tak, bo przecież kwestia używanej broni była dla nich kwestią ich życia lub śmierci, to po coś te nieporęczne, wyciągane pewnie "na dwa takty" żelastwo ze sobą tachali. Jeżeli odłożymy na bok hipotezę rożna (zdaje się, że niewiele koncerzy się zachowało do dziś, aby je oglądać jako materiał poglądowy, ale chyba były zbyt cenne, aby je używać w tym celu), to pozostaje właściwie tylko domniemanie, że mogły być one namiastką kopii przy szarżach na przeciwników kryjących się za bronią drzewcową lub ochranianych pancerzami/kolczugami i służyły także dobijaniu powalonych na ziemię, których ciężko było dosięgnąć szablą. W jednymi drugim przypadku długość koncerzy wskazywałaby na prawdopodobieństwo takiego ich używania.
  5. Powojenna Turcja

    Na to, że Turcji, jako jedynemu z byłych państw centralnych udało się tak szybko doprowadzić do weryfikacji skrajnie niekorzystnego dla niej pokoju złożyło się bardzo wiele czynników. Podstawowym z nich była wszakże siła tureckiego oporu i sprzeciwu wobec traktatu. Oporu, symbolizowanego przez postać Kemala (czyli późniejszego Atatürka). Choć oczywiście on sam, mimo że był naprawdę wielką postacią i odegrał zaiste gigantyczną rolę, wiele by nie zdziałał. Obok niego byli inni dowódcy, a "za nim" przede wszystkim - kształtująca się turecka świadomość narodowa. Której kształtowanie przyspieszył właśnie upokarzający traktat z Sèvres. Zaryzykowałbym twierdzenie, że gdy Imperium Osmańskie ruszało na pierwszą wojnę - turecka świadomość narodowa, rozumiana jako nowoczesne, powszechne zjawisko - właściwie nie istniała. Narodziła się natomiast w iście ekspresowym tempie po zakończeniu tej wojny. Alianci oczywiście próbowali interweniować. Pierwszym pomysłem były - jeszcze przed zawarciem traktatu z Sèvres - aresztowania tureckich nacjonalistów. Później rozprawić się chcieli z nacjonalistycznym "buntem" (przeciwko władzy sułtańskiej), głównie rękami Greków, wyrażając zgodę na ich operacje w Anatolii. Turcy nie tylko pokonali, a wręcz rozgromili Greków (oczywiście nie od razu), ale także wypierali Francuzów z kontrolowanej przez nich Cylicji (używam tego określenia w szerszym kontekście, gdyż przewidziana francuska strefa wpływów była nieco większa niż historyczna Cylicja). Brakowało też solidarności między aliantami w sprawie tureckiej. Francuzi pierwsi zdecydowali się na zawarcie "separatystycznego" układu z nacjonalistami. Jak należy przypuszczać, nie mieli ochoty na wielkie działania wojskowe przeciwko bitnym Turkom, do tego chcieli mieć spokój w kontrolowanej od niedawna Syrii (i Libanie). W zamian zrezygnowali ze strefy wpływów w Cylicji. Wkrótce to samo zrobili Włosi. Ci trochę byli zaniepokojeni grecką megali idea i ewentualnym greckim zagrożeniem dla włoskiego Dodekanezu, zatem też preferowali dogadać się z rosnącymi w siłę Turkami i też darowali sobie swoją strefę wpływów. Anglicy w sumie zostali sami. Bez większej chęci na wielką interwencję (bo do pokonania Turków w tym momencie musieliby już wysłać potężną armię) i do tego na głowie z Grekami, którzy wkrótce mieli zostać rozgromieni. Przy okazji udało się Atatürkowi dogadać z Rosją Radziecką (mimo oczywistych różnic ideologicznych). Pojawienie się nowego, tureckiego sojusznika bolszewików dało oczywiście aliantom do myślenia. Jak należy zakładać, woleli dogadać się z tureckimi nacjonalistami, niż pójść na ryzyko pogłębienia militarnej współpracy turecko-radzieckiej. I mieli rację - mimo bardzo bliskiej współpracy w czasie Kurtuluş Savaşı - Turcja Kemala nie stała się w przyszłości per saldo żadnym trwałym sojusznikiem radzieckim. Koniec końców upadł także brytyjski rząd Lloyd George'a oskarżany przez tamtejszą opinię publiczna o bezsensowne wplątanie się w grecko/turecką awanturę. No i Turcy mieli w Lozannie dobrego negocjatora (Ismeta, który dał sobie radę ze znanym skądinąd lordem Curzonem). A jeszcze jedno - last but not least - należy pamiętać, że i tak główni alianci (Wielka Brytania i Francja) nieźle obłowili się kosztem ziem byłego Imperium Osmańskiego. I po Lozannie faktycznie kontrolowali Irak, Transjordanię, Palestynę, Syrię, Liban i - do czasu - Hatay. Stąd może i mniejsza ich motywacja, żeby kurczowo trzymać się litery traktatu z Sèvres. Szerzej o tych zagadnieniach m.in. w: D. Kołodziejczyk, Turcja, Warszawa 2000, s. 93-113. A na naszym forum jest temat o Atatürku: Rewolucja Kemala Ataturka.
  6. Szabla vs Szpada

    To są już jednak Twoje wnioski, a nie to, co bezpośrednio wynika z cytowanego wyżej opisu. Jest tam właściwie tylko tyle: "чтобы можно было колоть свалившегося на землю, но еще живого человека. Меч имеет 5 футов в длину и круглую головню, чтобы удобнее было прижать к земле (противника) и проколоть кольчугу". O czasie, jaki miałby minąć między powaleniem przeciwnika na ziemię a jego zabiciem - nic tam nie ma. Prosty jest zatem wniosek, że mogło być to teoretycznie i okrucieństwo pobitewne, czyli dobijanie tych, których nie opłaca się wziąć do niewoli (z racji niskiego stanu, czy odniesionych ran), ale i np. także: a) "czyszczenie" w czasie bitwy, aby za plecami nie pozostali spieszeni, ale uzbrojeni goście (a czasami nawet w kolczugach), b) czy bezpośrednia konsekwencja pojedynku jeden na jeden, gdy akurat husarz ma chwilę czasu, zanim dobierze się do następnych (czy oni dobiorą się do niego).
  7. Szabla vs Szpada

    Jest oczywiste, że każde wspomnienia należy traktować cum grano salis, ale obawiam się, że i tak dosyć ważnym źródłem wiedzy o wieku XVII będą relacje osób w tym wieku żyjącym i inne świadectwa pisane z epoki. Choć oczywiście badania archeologiczne, próby rekonstrukcji itp. też będą miały swoje znaczenie. Tu dodatkowo mamy relację osoby o dosyć dużym doświadczeniu militarnym. Co nie zmienia faktu, że mi osobiście relacja wspomnianego markiza, który uważał, iż husarze "tachali" długi koncerz po to, aby dobijać zrzuconych z konia przeciwników, wydaje się cokolwiek dziwna. Ale może zjawisko w postaci oszołomionych przeciwników leżących na ziemi, których ciężko było sięgnąć szablą, a którzy za moment mogli wstać i narobić ambarasu - było w owych czasach na tyle częste, że uzasadniało taszczenie ze sobą dodatkowej broni. Nie wiem, nie widziałem.
  8. Ludwik Węgierski - ocena

    Jak dałem do zrozumienia powyżej, chciałbym uniknąć bezowocnego (z mojego punktu widzenia) angażowania się w dyskusję z niezwykle oryginalnymi teoriami Euklidesa, pozwolę sobie jednak zasugerować, aby tenże zwrócił uwagę na prosty fakt, że cesarski, czy królewski predykat nie musiał oznaczać, że ktoś był ważniejszy od władcy i mógł go "przeczołgać". To mógł i może być po prostu zaszczytny tytuł przynależny członkowi rodziny panującej (czy najbliższej rodziny panującego). Exemplum - na pewnym etapie jej życia tytuł HRH (Her Royal Highness) przysługiwał "Fergie", czyli Sarah Margaret Ferguson. Nie oznaczało to bynajmniej, że mogła "przeczołgać" swoją teściową, czyli Elżbietę II. Dokładnie podobnie było z Józefem Bonaparte, zresztą nie tylko z nim, bo nie tylko on nosił taki tytuł. Tytuł "altesse impériale" oznaczał przynależność do rodziny panującej (cesarskiej), nie zaś pełnienie roli cesarza, czy jak chce nieoceniony Euklides - zwierzchnika cesarza.
  9. Szabla vs Szpada

    Za pośrednictwem rosyjskiej Wikipedii (https://ru.wikipedia.org/wiki/Кончар) trafiłem do wspomnień markiza Guillaume le Vasseur de Beauplan. Tenże, niewątpliwie świadek z epoki, napisał na temat koncerza (cytowany tekst ze strony http://www.drevlit.ru/texts/b/b_boplan2.php jest w wersji przetłumaczonej na rosyjski): "Сбоку у них только сабля, под левым бедром палаш, привязанный к седлу, к правой луке которого прикреплен длинный меч, широкий у рукоятки и суживающий к острию, в форме четырехгранника, для того, чтобы можно было колоть свалившегося на землю, но еще живого человека. Меч имеет 5 футов в длину и круглую головню, чтобы удобнее было прижать к земле (противника) и проколоть кольчугу; назначение палаша - рубить тело, а сабли - драться с ее помощью и рубить кольчугу. Они носят также боевые секиры весом до шести фунтов, которые похожи по виду на наши четырехгранные пики, очень острые с длинной рукояткой, для того чтобы можно было наносить удары по неприятельским панцирям и шлемам, которые разбиваются от такого оружия". Jak przypuszczam, ów "длинный меч" z powyższego opisu - to koncerz. Autor za podstawowe jego przeznaczenie uznaje dobijanie przeciwnika powalonego na ziemię. Nawet jeżeli markiz coś przekręcił (choć byłoby to dziwne, biorąc pod uwagę, że na polskiej wojskowości się chyba musiał znać) - jest to kolejny dowód na to, jak w sumie niewiele wiemy o husarii.
  10. O powstańcach, którzy wrócili pod berło Mikołaja I

    Przypomniało mi się, że scena spotkania żołnierzy (oficerów?) - szykujących się w Prusach do emigracji - z chętnymi do powrotu pod berło Mikołaja I została przedstawiona we wspomnieniach J. A. Potrykowskiego, Tułactwo Polaków we Francji. Dziennik emigranta, Kraków 1974 (gdzieś na początku tej książki). Z tego, co sobie przypominam, przebieg spotkania był dosyć dramatyczny i niezbyt korzystny dla "wracających". Z zupełnie innej, ciekawostkowej beczki: autor ten wspomina, jak jedno miasto (niemieckie?) zafundowało wędrującym do Francji polskim żołnierzom, darmowe towarzystwo pań lekkiego prowadzenia się. Przy czym autor zdaje się był pod wielkim wrażeniem uroku mu przypadłej pani. Niestety szczegółów powyższych informacji nie pamiętam i nie jestem w stanie podać, gdyż książkę gdzieś posiałem.
  11. Ludwik Węgierski - ocena

    No i widzisz Euklidesie, jak ładnie sobie z objaśnieniem poradziłeś. Niektórych czytelników - tych nieco mniej odpornych - może ono co prawda doprowadzić do apopleksji, ale na pewno jest oryginalne. Pozostaję z szacunkiem.
  12. Szabla vs Szpada

    Cóż, można oczywiście mnożyć różne hipotetyczne scenariusze. Nie mam zamiaru Ciebie przekonywać, że koncerz był bronią optymalną, czy lepszą od kopii. Na tyle, na ile zagadnienie zrozumiałem (nie jest to mój "konik") była to po prostu namiastka kopii. W sytuacji, gdy chorągiew (lub pojedynczy husarz) straciła już kopie, mogła jeszcze zastosować broń białą o nieco większym "zasięgu rażenia" niż szabla. Mogło mieć to sens w walce z przeciwnikiem uzbrojonym w broń drzewcową, może także z przeciwnikiem w jakiś pancerzach. Należy zakładać, że rzeczywiście wiązało się z szarżą z koncerzami ryzyko (nie mam zamiaru się kłócić, czy większe, czy mniejsze niż w przypadku kopii), że husarze będą przez chwilę bezbronni. Skoro koncerze stosowano, to widać ponoszenia takiego ryzyka uznawano za sensowne. Poza tym, zdaje się współcześnie nie mamy zbyt wielkiej wiedzy, jak wyglądał dokładnie ówczesny "regulamin walki husarii" i zalecane w nim zachowanie. Jeżeli ktoś wie, jak to było, to z chęcią sobie poczytam.
  13. 4TP – mała wielka rewolucja

    Mam podobne odczucia. Tytuł artykułu sprawia wrażenie typowego zabiegu mającego przyciągnąć uwagę internautów. W środku mamy ogólny tekst o projekcie czołgu, który z pewnością był "mały", ale raczej nie stanowił "wielkiej rewolucji". Na pewno lepszy od tankietek, był już jednak w momencie "poczęcia" konstrukcją nieco archaiczną. Reprezentował poziom może Vickersa Mk VI, AMR 33, AMR 35, T-40 (ten ostatni był pływający). Przyszłość na pewno nie należała do tych czołgów. Gdyby - jakimś cudem - czołg porównywalny do 4TP wprowadzono "ongiś" (na początku lat 30.) do produkcji zamiast naszych tankietek - byłoby to sensowne. Wprowadzanie go do produkcji pod koniec lat 30-tych byłoby marnowaniem i tak szczupłych środków budżetowych. Oczywiście, kwestią otwartą jest to, czy były one zawsze sensownie wydawane " w realu". W mojej ocenie - warto o tym projekcie pisać i rozmawiać, ale podniecać się nie ma czym. Bodajże w książce - niestety niedawno zmarłego - R. Szubańskiego ("Polska broń pancerna w 1939 roku") czytałem, że gdyby nie pewna indolencja naszych czynników decyzyjnych, to w roku 1939 moglibyśmy mieć bez większego problemu dodatkowy batalion 7TP. I to byłby oczywisty oraz pożądany kierunek działań, a nie wydawanie pieniędzy na "maluchy".
  14. Powojenna Turcja

    Łagodnie??? Trudno uznać traktat pokojowy w Sèvres za łagodny. I przewidywał on de facto rozbiór Turcji. Tyle, że na scenie pojawił się Mustafa Kemal Pasza i traktat z Sèvres poleciał do kosza.
  15. Armia Czerwona- twór rewolucji

    Cóż, podejrzewam, że Euklides tym razem może mieć rację (w skądinąd oczywistej sprawie) i fakt używania mundurów jeszcze bez bolszewickiej symboliki ma jednoznaczny powód - typowe uroki okresu przejściowego. To, co mnie zaciekawiło, to fakt, że znając zachowanie delegacji radzieckiej na te rokowania, rozgrywanie przez nią ideologiczno-propagandowego aspektu, oczekiwałbym raczej obecności - nawet improwizowanej - ale rewolucyjnej symboliki na mundurach Rosjan. A tu - widać nawet sznury naramienne, ordery św. Jerzego (aczkolwiek trudno wypowiadać się zawsze ze stuprocentową pewnością, gdyż ordery są słabo widoczne, a chociażby bułgarskie stopnie wojskowe, szczególnie na niedokładnym zdjęciu wyglądają tak samo, jak rosyjskie, zatem być może niektórzy - to Bułgarzy i - oczywiście - część zdjęć jest z okresu wcześniejszego, tj. rokowań o zawieszenie broni): https://photochronograph.ru/2014/05/25/brestskij-mir/ http://hrono.ru/dokum/191_dok/19180303brest.php https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/a5/Брестский_мир_1918_заседание.jpg?uselang=ru https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/82/Med_pogajanji_v_Brest-Litovsku_%282%29.jpg https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/16/Ruski_delegati_na_pogajanjih_v_Brest-Litovsku.jpg https://news.tut.by/culture/579126.html?crnd=66499
  16. Ludwik Węgierski - ocena

    Myślę, że ta ciekawa teoria jest jednak samodzielnym dziełem Euklidesa i jemu całkowicie pozostawiam honor autorstwa oraz zaszczyt jej objaśniania.
  17. Armia Czerwona- twór rewolucji

    Ciekawostka: na zdjęciach widać, że wojskowi uczestniczący w (ewentualnie - towarzyszący) delegacji radzieckiej na rokowania w Brześciu występują jeszcze z tradycyjnymi pagonami i znakami na czapkach (zob. fotografia 1 i fotografia 2). Mimo, że dekret o utworzeniu Armii Czerwonej został wydany 15 stycznia 1918 r. Według rosyjskiej Wikipedii (zob. hasło "Воинские категории и знаки различия РККА 1918—1935") symbolika rozróżniająca nową armię pojawiła się dopiero w kwietniu 1918 roku i był to znak gwiazdy z sierpem i młotem (w otoczeniu dębowych i laurowych liści), noszony na piersi.
  18. Szabla vs Szpada

    Po skruszeniu kopii też przez chwilę był bezbronny. Biorąc pod uwagę, że koncerz (przynajmniej tak przypuszczam) był traktowany jako swoista namiastka kopii (przede wszystkim do walki z przeciwnikiem zaopatrzonym w różnego rodzaju broń drzewcową, choć oczywiście "w realu" bitwy mogło być różnie), sytuacja była całkowicie analogiczna. I pewnie z takim ryzykiem się godzono.
  19. Szabla vs Szpada

    Gdyby nie te oczy, to przypuszczałbym, że nasz znany i nieoceniony Euklides znalazł gdzieś był opracowanie dotyczące menzury i na jego podstawie usiłuje sam opracować ogólną teorię dotyczącą broni białej...
  20. U źródeł czarnej sztuki (początki fotografii)

    Ciekawostka, różnice między oczekiwaniami - a efektem, według karykaturzysty brytyjskiego "Punch'a" (1855): https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/3b/1855-daguerrotype-familyphoto-joke-Punch.gif I kilka innych karykatur z epoki wczesnej fotografii: https://petapixel.com/2015/10/09/these-1800s-cartoons-poked-fun-at-photography/
  21. Tunel pod Tamizą (zbudowany w latach 1825-1843) był niewątpliwie przełomowym osiągnieciem w zakresie budownictwa lądowego (no, dobra - podlądowego, ewentualnie - podrzecznego). Brunelowie (Marc Isambard i - znany skądinąd bardziej - Isambard Kingdom) na pewno otwarli nim nową epokę w dziejach inżynierii, choć tunel w swoim pierwotnym kształcie chyba nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieje. Sprawdził się (i sprawdza do dziś) dopiero jako tunel kolejowy (od 1869 roku). Z ciekawostek: Marc Brunel wpadł podobno na metodę drążenia chodników obserwując (skądinąd w więzieniu dla dłużników) świdraka okrętowca (Teredo navalis). P. Ackroyd, Londyn. Biografia, Poznań 2011, s. 584. Przy okazji zainteresowała mnie jedna kwestia: czy ludzkość przed Brunelami stworzyła kiedykolwiek coś podobnego? Chodzi mi o tunel podwodny (dosyć długi, oczywiście). Jeremy Clarkson, Wiem, że masz duszę, Kraków 2006, s. 62, twierdzi, że nie, ale - czy ma rację? A jeżeli nie pod wodą, to czy znamy z okresu wcześniejszego podobne osiągnięcia w drążeniu innych, użytecznych komunikacyjnie tuneli? Od razu zaznaczam, że nie chodzi mi o chodniki miniowe, korytarze do komór grobowych, czy chodniki w kopalniach, tylko raczej o "coś", co służyło jako "podziemne przedłużenie drogi/ulicy" (choć, wszelkie ciekawostki są mile widziane). Zatem, jak to z tym drążeniem tuneli przed Brunelami było?
  22. Listy w butelkach, czy albatros jako listonosz.

    Przy okazji wspomnianych przez Gregskiego "działań czynników oficjalnych", przypomniało mi się, że brytyjska Admiralicja zaopatrywała żeglarzy w specjalne formularze, w których było miejsce na wpisanie informacji o losie statków i załóg, a które miały być pozostawiane po drodze różnych wypraw - zakładam, że przede wszystkim tych bardziej niebezpiecznych. Najbardziej znany przypadek, to ostatni raport polarnej wyprawy Franklina: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/94/Franklinexpeditionnote.jpg
  23. "Dzieci kapitana Granta" to oczywiście fikcja literacka, ale na przykład: Rozbitkowie z francuskiego statku "Tamaris" złapali na Wyspach Crozeta (a dokładnie Île des Cochons) albatrosa i przywiązali mu do szyi krótką informację o swoim losie (1887 rok). Ptak wykonał zadanie i jakimś cudem informacja została odczytana w dalekiej Australii. Niestety wyprawa ratunkowa znalazła tylko kolejny list od kapitana "Tamarisa" z informacją, że rozbitkowie mieli zamiar przedostać na Île de la Possession. Nigdy już ich nie odnaleziono. Graham Barwell, Albatross, Reaktion Books Ltd. 2014, s. 41. https://en.wikipedia.org/wiki/Crozet_Islands W 1916 roku pożegnalny list w butelce "wysłał" dowódca tonącego, niemieckiego sterowca Zeppelin LZ 54. List odnalazł pół roku później szwedzki rybak. https://en.wikipedia.org/wiki/Zeppelin_LZ_54 A tu przykłady innych zastosowań przesyłek w butelkach: https://en.wikipedia.org/wiki/Message_in_a_bottle Czy znamy z historii inne (poza wymienionymi w haśle z Wikipedii) przykłady poczty butelkowej, czy innych nietypowych przesyłek?
  24. Listy w butelkach, czy albatros jako listonosz.

    Wspominając o tej ciekawostce, nie opisywałem wszystkich szczegółów, podając odpowiednią literaturę/linki i zakładając, że jeżeli kogoś sprawa bardziej zainteresuje - to doczyta. Ponieważ Kszyrztoff wykazał zainteresowanie, a jak widać "lektury uzupełniającej" nie czytał - to informację uzupełniłem. Też myślę, że nie ma to sensu. Kto doczyta, to doczyta, kto uwierzy - to uwierzy. Od siebie dodam, że ta akurat opowieść wydaje mi się bardzo prawdopodobna. W odróżnieniu od historii "butelki Kolumba", podobno wyłowionej w 1852 roku.
  25. Listy w butelkach, czy albatros jako listonosz.

    Primo. Kszyrztoff mógłby zwrócić uwagę, że to, o czym pisał Bruno ma formę relata refero. Bruno niczego sam nie wymyślił, jeżeli już - za "robienie w konia" należy winić XIX-wiecznych autorów, dziennikarzy itp., którzy o sprawie pisali. Secundo. Sprawa wydaje się dosyć wiarygodna, gdyż rzeczywiście statek "Tamaris" został stracony, fotografia oryginalnej wiadomości wysłanej przez rozbitków jest w książce "Albatross" Barwella (s. 41), wysłano także z jakiś powodów ekspedycję ratunkową (niestety - bezowocną) na Wyspy Crozeta (a raczej by tego nie zrobiono, bez wcześniejszego otrzymania wiadomości od rozbitków), a na wyspach znaleziono jeszcze jedną wiadomość od zaginionych rozbitków. Tertio. Albatros został znaleziony na plaży w North Fremantle martwy. Raczej nic dziwnego, że zwłoki ptaka z cynową plakietką na szyi kogoś zainteresowały. Zob. jeszcze: https://trove.nla.gov.au/newspaper/article/208527244
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.