-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Wracając trochę do głównego wątku. Różnice w wyposażeniu armii być może miały pewne znaczenie. W końcu chociażby Bułgaria (inaczej niż Rumunia) musiała odrabiać "zaległości" w zbrojeniach, spowodowane traktatem z Neuilly-sur-Seine, a nie była potęgą gospodarczą, jak Niemcy. Ale chyba rozstrzygające znaczenie miała jednak sytuacja geopolityczna: 1. Latem 1941 roku Rumunia miała oczywiste pretensje terytorialne do ZSRR (Besarabia), Bułgaria nie miała nawet wspólnej granicy z tym państwem. 2. Latem 1941 roku Rumunia była już mocno okrojona terytorialnie i upokorzona. Jedynym (zdaniem Antonescu i pewnie wielu Rumunów) realnym wyjściem, aby ten stan rzeczy "tu i teraz" chociaż trochę skorygować - był udział w wojnie przeciwko ZSRR. 3. Latem 1941 roku Bułgaria była już właściwie nasycona. Relatywnie małym kosztem otrzymała prawie wszystko to, co chciała: większość Macedonii, dostęp do Morza Egejskiego, Południową Dobrudżę. Nie było zatem specjalnych powodów, aby angażować się w poważną wojnę z ZSRR, gdyż nie niosła ona za sobą zapowiedzi interesujących dla Bułgarii zysków (przede wszystkim - w wymiarze terytorialnym). A mogła przynieść różne problemy.
-
Jak najbardziej posiadało siły zbrojne i jak najbardziej zdarzało się im prowadzić działania. Podstawowe informacje: https://en.wikipedia.org/wiki/Manchukuo_Imperial_Army
-
Tu chyba trochę translator wprowadza w błąd. Jak się trochę "poskrobie" to chyba należy uznać, że chodzi o zwykłą "nie ogłoszoną/wypowiedzianą" (oficjalnie) wojnę. Incydentów trochę było. Krótki opis: https://en.wikipedia.org/wiki/Bulgarian_Navy#World_War_II I artykuł: http://www.morskivestnik.com/mor_kolekcii/izsledwaniq/images/AdmiralDobrev.pdf Autor to pewnie ten адмирал Иван Добрев. Język publikacji czasami dosyć charakterystyczny, ale trudno mi ocenić wiarygodność.
-
Marynarka Wojenna RP u progu zaniku
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
"Ślązak" na próbach morskich: https://www.altair.com.pl/news/view?news_id=26687 Już chyba wszystko wskazuje na to, że - któryś tam z kolei - termin podniesienia na nim bandery będzie realny. I w roku 2019 nasza marynarka wojenna otrzyma budowany przez prawie dwadzieścia lat patrolowiec, co to miał być korwetą. W sumie to chyba dobra wiadomość, choć oczywiście trwającego konsekwentnie zaniku polskich sił morskich to specjalnie nie powstrzyma, a sens posiadania tej wielkości patrolowca w naszych warunkach jest raczej znikomy. Na Bałtyku - bez sensu, na misje - też bez sensu, bo bez hangaru. Zatem - będziemy mieli ogromniasty patrolowiec, o nieuniknionym statusie "białego słonia", przydatny może do podtrzymywania "najprostszych nawyków morskich" kadry, per saldo marnotrawiący już i tak bardzo skromne fundusze MW. Chyba, że ziści się cud w postaci dozbrojenia do postaci pełnowartościowej korwety. Choć już konceptualnie przestarzałej, bo projekt był na pewno nowoczesny, ale jakieś ćwierć wieku temu. A sam cud - jest jednak skrajnie mało prawdopodobny. Ale w sumie, pewnie jest zaletą dostrzegać pozytywy, szczególnie w bardzo nieciekawej sytuacji. Zatem - to chyba raczej dobra wiadomość... -
Jak przypuszczam, była to inicjatywa legionistów (Съюз на българските национални легиони)? Czy może kogoś innego (np. białych, rosyjskich emigrantów)? Jakoś ją sformalizowano?
-
Ależ oczywiście, tylko te tereny ówczesne społeczeństwo Bułgarii uważało (słusznie czy nie) za bułgarskie, nie za serbskie. Na tym ze swojej strony wspominkowe OT kończę. Ależ nie musisz, tym bardziej, że nie jestem pewny, czy to była Barbara Walter. A, że czepiasz się - to inna sprawa. Ten temat nie jest tematem o szczegółach zamachów bombowych z 23 października 1983 roku, a w powszechnej świadomości ten zamach dokonano na marines - w ich koszarach. Jakbyś już tak bardzo chciał uszczegółowić, to wypadałoby także napisać o Francuzach. Jeśli gdzieś w temacie nie dotyczącym stricte Westerplatte wspomnimy o obronie, to przecież generalnie powiemy o żołnierzach, nie o pracownikach cywilnych, którzy także tam przebywali. Przecież wyraźnie napisałem, że "dokładnie jego popularność była w trakcie prezydentury najniższa na początku 1983". Jeżeli wówczas była najniższa, to chyba w innych terminach była wyższa. A jak się już tak przyglądamy wykresom, to widać jednoznacznie, że po pewnym "zygzaku" jesień 1983 przynosi dosyć konsekwentne wspinanie się do góry.
-
Od dawna chciałem "pogadać" trochę o "Urgent Fury", ale do napisania postu zmusiła mnie ciekawostka, której nie znałem, a odkryłem w "nTW": Stojący na posterunku przed pałacem gubernatora BRDM-2 (dla wiadomości nie znających się na uzbrojeniu - dosyć słabo uzbrojony i opancerzony samochód opancerzony, taka puszka z blachy na kołach) rozgromił pluton elitarnych komandosów marynarki (SEAL) - raniąc wszystkich z wyjątkiem jednego. Potem zestrzelił amerykański jeden śmigłowiec i uszkodził drugi. Uległ dopiero po ataku pary myśliwców Hornet, które zresztą najpierw przez pomyłkę zbombardowały szpital psychiatryczny. Okazało się, że w BRDM-ie był jeden, jedyny Kubańczyk, który zarówno strzelał, jak i kierował. Za: "Nowa Technika Wojskowa" nr 3/2009, art. T. Szulca, Modernizacje BRDM-2 (cz. 1), s. 44. Termopile, Wizna i Westerplatte w jednym :wink: . Adelante Cubanos! Swoją drogą, jak to się ma do Clinta Eastwooda i jego "Heartbreak Ridge". Tam też chyba wystąpił BRDM. Ale chyba wszystkich szczegółów akcji nie było .
-
No patrz, a ja Tobie nie wypominałem zgody społeczeństwa bułgarskiego na wkroczenie na tereny "które uznawano za serbskie (słusznie czy nie)", a Ty się czepiasz mnie i biednej amerykańskiej dziennikarki (już nie pamiętam, ale to mogła być sama Barbara Walters). Świat coraz bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że nie warto być miłym dla innych. A dlaczegóż to mamy zakładać, że Reagan jesienią 1983 nie myślał o słupkach i swojej reelekcji? I przyjmować, iż taki proces myślowy zaczął kiełkować w jego głowie dopiero w styczniu 1984? Czyli - że wpierw ujawnił, a potem zaczął myśleć. "Wielkie militarne zwycięstwo" miało niewątpliwy wpływ na zmianę ogólnego trendu poparcia dla Reagana, aczkolwiek absurdem byłoby twierdzenie, że było jedyną jego przyczyną. Istotna dla wyniku wyborów była chociażby zmiana sytuacji ekonomicznej (i słynny dywan z kampanii "Morning in America"), czy wreszcie bardzo udana (dla Reagana) druga debata z Walterem Mondale ("“I will not make age an issue of this campaign. I am not going to exploit, for political purposes, my opponent’s youth and inexperience.” ). A już najpoważniej, jak można: nie uważam, że jedynym powodem, dla którego Reagan zdecydował się na inwazję Grenady, była troska o słupki poparcia. Powody decyzji polityków są często dosyć złożone (aczkolwiek Reagan akurat przesadnie złożoną osobowością nie był). Ale myślę, że była to dosyć ważna przyczyna takiej, a nie innej decyzji. Może i najważniejsza. Gdyby chodziło tylko o uniknięcie zagrożenia amerykańskich studentów (którzy raczej nie byli zagrożeni, bo nie sądzę, aby zabójcy Bishopa zagraliby na tak gigantyczną eskalację konfliktu z USA) i tym samym uniknięcia kolejnej klęski USA (która też przecież miałaby coś wspólnego z szansami wyborczymi Reagana) - operacja wojskowa miałaby zupełnie inny przebieg. Nie musiałaby być działaniami w pełnej skali - z intencją okupowania całej wyspy. Chodziło o to, co pojawiło się w efekcie nawet w filmie - wspomnianym przeze mnie na początku tego wątku - "Heartbreak Ridge". Żeby Amerykanie uwierzyli, iż pod prezydenturą Reagana odwrócony został negatywny trend także w polityce zagranicznej i militarnej (Korea - wymęczony remis, Wietnam - klęska). [Do tego dochodził krótkoterminowy cel propagandowy - zatarcie wrażenia po bejruckiej masakrze marines (no dobra - marines i innych).] A, że było to naiwne propagandowo - porównywać walki na malutkiej wyspie z Wietnamem? Cóż, nie był to pierwszy, czy ostatni raz, kiedy elektorat uwierzył w naiwną propagandę. No bez przesady, nie musiałem nic odkrywać. Po prostu zerknąłem na tam zamieszczony wykres Ronald Reagan's Job Approval Ratings Trend i zauważyłem, że w przedziale czasowym 1983-1984, bardzo blisko początku roku 1983 mamy miejsce, gdzie wykres (najbardziej w okresie całej prezydentury Reagana) pikuje w dół. Poniżej 40%. Jesień 1983 (i pewnie Operation Urgent Fury ma tu także jakieś znaczenie) to początek stałego trendu wzrostowego, trwającego aż do początku roku 1985. Potem jest zresztą w miarę stabilnie, aż do ujawnienia afery Iran-Contras (koniec 1986 r.). Aż taki jestem bystry, iż kojarzę, że gdy coś jest zaznaczone na wykresie bliżej początku danego roku, to dotyczy to raczej początku tegoż roku, a nie jego końca, czy innego roku kalendarzowego, aczkolwiek do odkrywcy mi naprawdę daleko.
-
Dorzuciłbym jeszcze tradycyjną prorosyjskość społeczeństwa bułgarskiego. Rządzący Bułgarią mogli ją trochę zlekceważyć w czasie pierwszej wojny światowej, gdy walka po stronie państw osi była warunkiem koniecznym dla naprawienia bolesnych krzywd drugiej wojny bałkańskiej. Ale latem 1941 roku krzywdy bułgarskie już były właściwie naprawione, nie było zatem specjalnego powodu antagonizować (wojną z ZSRR) społeczeństwa przeciwko rządzącym. Ale i tak: "Latem 1941 r, powstawały w rejonie Razłogu, Gabrowa i Dupnicy pierwsze oddziały partyzanckie kierowane przez komunistów. (…) Rusofilstwo przyciągnęło do oddziałów partyzanckich także i tych, którzy z komunizmem nie mieli nic wspólnego, choćby niegdysiejszego ligistę Władymira Zaimowa". Cytat z: T. Czekalski, Bułgaria, Warszawa 2010, s. 173.
-
Dziś, jakimś dziwnym zrządzeniem losu, w środku dnia zostałem na chwilę sam na sam z telewizorem. Na "Planete+" trafiłem na serial dokumentalny "Lata 80." (odcinek 5, poświęcony m.in. prezydenturze Reagana). Również tam zwrócono uwagę na zastanawiającą zbieżność czasową. Dziennikarka amerykańska (świadek tamtych wydarzeń) stwierdziła mniej więcej coś takiego "(po inwazji na Grenadę) nikt już nie mówił o 241 amerykańskich marines zabitych w Bejrucie". 23 października 1983 roku rankiem dochodzi do zamachu w Bejrucie. Wrażenie fatalne, do tego jeszcze rok 1983 jest okresem bardzo niskiej popularności Reagana (wynikało to z problemów ekonomicznych kraju - dokładnie jego popularność była w trakcie prezydentury najniższa na początku 1983, zob. https://news.gallup.com/poll/116677/presidential-approval-ratings-gallup-historical-statistics-trends.aspx). Zatem, nic chyba dziwnego, że 25 października rankiem zaczeła się inwazja na Grenadę. Zwycięstwo (jakiekolwiek) było Reaganowi bardzo potrzebne.
-
Kończąc - z mojej strony - wątek poboczny: w sprawie terminologii francuskiej należałoby zapytać naszego, lokalnego eksperta. W języku angielskim takie rozróżnienie można od biedy odnaleźć. Natomiast nie wydaje mi się, aby w polskim języku prawniczym było szczególnie jednoznaczne i popularne. Prędzej je chyba stosują biolodzy. Znalazłem, pewnie to samo, co Ty: ma to być broszura, zdaniem autorki poniższego artykułu (M. Bogusławskiej) "po części kpiarska, po części nostalgiczna". (Rok wydania broszury 2002). Zob.: http://www.academia.edu/6557697/_Titofania_._Formy_obecności_symbolicznej_Josipa_Broza_Tity_w_Jugosławii_doby_socjalizmu
-
Poznański czerwiec 1956 r.
Bruno Wątpliwy odpowiedział krzysztof83 → temat → Opozycja i protesty w PRL
Już po napisaniu tamtego postu (2010 r.) czytałem ciekawy wybór źródeł Ł. Jastrząb, Milicja Obywatelska w Poznańskim Czerwcu 1956 r., Toruń 2011. Nie mam tej książki, ale kojarzę, że wnioski resortowe po tych wydarzeniach jednoznacznie wskazywały na brak, czy zasadniczy niedosyt pałek i innych środków do rozpraszania tłumów. Dopisek: znalazłem tegoż autora (napisane pewnie w efekcie analizy ww. dokumentów): Ł. Jastrząb, Udział Milicji Obywatelskiej w Poznańskim Czerwcu 1956 r., Kwartalnik Historyczny Rocznik CXVIII, 1/2011 (dostępne w sieci pod adresem: http://rcin.org.pl/Content/11606/WA303_4616_KH118-r2011-R118-nr1_Kwartalnik-Hist_04_Jastrzab.pdf). Są tam relacje o pobiciu pałkami (zatem niewątpliwie były już na wyposażeniu MO), ale też jest wzmianka o wnioskach o dalece niedostatecznym wyposażeniu w nie milicji. A tak na marginesie, zastanawiam się, czy wniosek o konieczności wyposażenia MO w pałki nie był związany z tłumami obecnymi na pogrzebie Bieruta i wnioskiem, że warto pomyśleć, jak panować takimi gromadami ludzkimi bez używania ostrej amunicji. W każdym razie - występuje pewna koincydencja czasowa. P. Majer podaje jakieś uzasadnienie marcowego zarządzenia? -
Myślę, że nie ma szczególnej potrzeby, aby wprowadzać w języku polskim takie zróżnicowanie terminologiczne. Wystarczy pamiętać, że neutralność ma różne oblicza. Czym innym jest wieczysta neutralność, mająca swoje głębokie fundamenty w prawie międzynarodowym i woli społeczności międzynarodowej, czym innym polityka neutralności konkretnego państwa (generalna, czy na potrzeby danego konfliktu). Nawet, jak ta polityka jest wzmocniona aktami prawnymi danego państwa. Oczywiście, jak to zazwyczaj na tym świecie bywa, będziemy spotykać się z sytuacjami nie do końca jednoznacznymi. Na przykład Turkmenistanu. Turkmenistan sam taki neutralny status ogłosił, Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło to z radością i oczywiście wezwało do poszanowania (http://www.un.org/documents/ga/res/50/a50r080.htm), ale czy tym samym Turkmenistan uzyskał status podobny do Szwajcarii? Jakoś nie sądzę. W przypadku Jugosławii, zastanowiłbym się nad różnicą między pojęciem "państwo niezaangażowane" - a państwo "neutralne". Dalece nie każde państwo uczestniczące w Ruch Państw Niezaangażowanych można było uznać za neutralne.
-
Jakober wspomniał to drzewo (pień) w temacie o upamiętnianiu. Jakie znamy podobne obiekty w miarę powszechnego kultu narodowego: skały, drzewa, rzeki, góry, zwierzęta?
-
Referendum na Nowej Kaledonii.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ciekawe może być porównanie wyników tego referendum z głosowaniem na Majottcie (Mayotte). W 2009 roku odbyło się tam referendum dotyczące zmiany statusu z collectivité d'outre-mer na "zwykły" departament zamorski Francji. Czyli de facto chodziło o zaakceptowanie pełnej przynależności do Francji. W odróżnieniu od Nowej Kaledonii, gdzie rodzimych Kanaków jest mniejszość, ludność Majotty składa się w olbrzymiej większości z muzułmańskich Komorczyków. Francuzów przybyłych z metropolii jest tam niewielu. Referendum na Majottcie zakończyło się wynikiem 95,24 % "za" (integracją z Francją). Mimo, że część duchownych muzułmańskich agitowała przeciw. [Status departamentu oznaczał przyjęcie w pełni francuskiego prawodawstwa, w tym także w zakresie praw kobiet, mniejszości seksualnych itp.]. Jak zatem widać, sytuacja na Nowej Kaledonii jest zdecydowanie bardziej złożona, niż na Majottcie. I konfliktogenna, mimo że od 1988 roku panuje tam względny spokój, a szereg uprawnień zostało przekazanych lokalnym władzom. Oczywiście, ta złożoność wynika w dużym stopniu z odmiennej sytuacji. Kanakowie mają za sobą doświadczenie dyskryminacji, niepokoi ich pewnie to, że stali się mniejszością we własnym kraju. Mają pewne tradycje walk niepodległościowych ("gorące" lata 70. i 80.),. Do tego wyspa jest bogata w nikiel, zatem zwolennicy niepodległości mogą zakładać, iż będzie w stanie się sama utrzymać. Majotta nie ma większych szans na samodzielny rozwój, a przykład "bratnich" Komorów, które wybrały niepodległość, nie jest zbyt zachęcający. Żeby obraz nie był jednak zbyt optymistyczny (z francuskiego punktu widzenia). Na Majottcie wybuchły w 2011 roku zamieszki, od czasu do czasu pojawiają się tam niepokoje społeczne i strajki. Powodem są jednak kwestie socjalne (wyspa jest bardzo uboga - jak na Francję), nie zaś dążenie do niepodległości.- 5 odpowiedzi
-
Ożywione (i nie) obiekty kultu narodowego.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
No to jeszcze pozwolę sobie zauważyć, że w grobowcu Childeryka I odkryto złote pszczoły. Zdaje się około 30, choć legenda zwiększyła ich ilość do 300.Trafiły później do heraldyki napoleońskiej. -
Ożywione (i nie) obiekty kultu narodowego.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Przebijam. Bretania - jedenaście gronostajów, a na starej fladze nawet 28. Tyle, że to jeden gatunek i w heraldycznej postaci. Może sam w sobie nie jest szczególnie gigantyczny, ale świetnie umiejscowiony na skale i robi imponujące wrażenie. -
Jeszcze o wzmiankowanym wyżej radzieckim ataku (nocą z 14 na 15 czerwca 1940 r.) na łotewski posterunek graniczny Maslenki (Masļenki). Na marginesie, przeprowadzono także - w mniejszej skali - atak na posterunek Šmaiļi, na Žuguri zaś próbowano. Dotychczas byłem przekonany, że była to - albo: 1) świadoma, radziecka prowokacja, mająca na celu zastraszenie Łotyszy, ewentualnie "rozpoznanie bojem" ochrony granicy, 2) mniej prawdopodobne - efekt nie dotarcia do wysuniętych oddziałów rozkazów odwołujących (chwilowo) wtargnięcie zbrojne na Łotwę (taki, tamtejszy "incydent jabłonkowski"). Spotkałem się jednak z opinią, że była to samowola lokalnych, radzieckich dowódców, którzy zresztą za ten akt zostali aresztowani. Wydaje mi się to trochę mało prawdopodobne, aby w warunkach radzieckich tak istotne operacje były efektem samowoli, prędzej jestem skłonny uwierzyć, że ewentualne aresztowanie głównych sprawców było czasowym zabiegiem propagandowym (do czasu przejęcia już całkowitej kontroli przez ZSRR nad Łotwą). Ale wykluczyć przecież nie można, że jacyś "komandirzy" byli pewni, iż do walk na wielką skalę dojdzie, zatem chcieli się odpowiednio wykazać. Poniżej cytat ze strony http://hrono.ru/sobyt/1900war/1940prib.php (wytłuszczenia moje - Bruno W.): "1940.06.15 3:30 ЛАТВИЯ. Погранотряд 14-й заставы под командованием начальника истребительной группы лейт.Комиссарова самовольно перешел советско-латвийскую границу, разгромил и сжег латвийский кордон Масленки, и, захватив 5 пограничников, 6 мужчин, 5 женщин и 1 ребенка, вернулся на нашу территорию. На участке этой же заставы начальник 2-й истребительной группы политрук Бейко, услышав стрельбу и взрывы гранат, также перешел границу в Латвию и произвел нападение на латвийский кордон Бланты, и, захватив 1 сержанта, четырех пограничников и пять детей, вернулся на нашу территорию. В перестрелке было убито 4 латвийских пограничника. Лейтенант Комиссаров и политрук Бейко были арестованы и отконвоированы в распоряжение начальника штаба войск округа т.Ракутина". Strona łotewskiej Wikipedii o tym ataku (m.in. ze zdjęciami ofiar): https://lv.wikipedia.org/wiki/Masļenku_robežincidents
-
Ożywione (i nie) obiekty kultu narodowego.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
To może teraz o "czczonych" zwierzętach, które mogą znaleźć się nawet na herbie, ale już nie w przyrodzie: 1) Mauritius - dodo, 2) Mołdawia - tur, 3) Tasmania - wilk workowaty, 4) no i sporo lwów, których w danym kraju nie zobaczymy (z racji wymarcia lub nie występowania). Coś jeszcze znajdziemy z listy zwierząt wymarłych? Dopisek: Pomijam na razie zwierzęta całkowicie mityczne, jak różne smoki, jednorożce, czy koreańskiego konia Chollima. -
Czy należy upamiętniać i jak upamiętniać?
Bruno Wątpliwy odpowiedział secesjonista → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Jest oczywiste, że wojna secesyjna (jak wiele wydarzeń historycznych, także w Polsce) została zmitologizowana. Z konfliktu, który był przede wszystkim konfliktem o jedność państwa, zrobiono wielki konflikt o prawa człowieka, które - niestety - były tylko tłem tego pierwszego. Oczywiście w tej mitologizacji nie ma zbyt wiele miejsca na zwrócenie uwagi na fakt, że na fakt, iż Północ wcale nie był święta, a między całkowitym odrzuceniem niewolnictwa jako instytucji prawnej w Vermoncie w 1777 (nawet tam pierwotnie chyba z pewnymi zastrzeżeniami) i Delaware (w sumie to chyba dopiero 1901) był kawał czasu. Na to jednak nakłada się może uproszczone, ale jednak chyba prawdziwe uogólnienie, że to raczej Północ dawała nadzieje na zniesienie niewolnictwa, a raczej Południe - dążyło do zachowania tej instytucji. Wiadomo, naruszanie dziedzictwa historycznego Południa może wielu bulwersować. Ale przecież, w jakimś zakresie można mieć także odwrotną opinię - ktoś może być zdziwiony, w jak szerokim zakresie zjednoczone już Stany zaakceptowały uhonorowanie, czczenie i - często - włączenie do wspólnej pamięci, było, nie było - "buntowników". Zadam prowokacyjne pytanie - czy w dzisiejszej Polsce zaakceptowalibyśmy pomniki: Chmielnickiego, czy Krzywonosa? Też jakoś walczyli o swoje Dixie. I w sumie, co chyba najważniejsze. Nie znam szczegółowo przepisów prawnych w tym zakresie, ale wydaje mi się za prawie pewne, że o tym, kogo czcić decydują lokalne społeczności i (ewentualnie) jakąś rolę odgrywają legislatury stanowe. Zatem to sami Południowcy muszą sprawę rozstrzygnąć. -
Ożywione (i nie) obiekty kultu narodowego.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Moim zdaniem - tak. Jest zarówno niewątpliwym obiektem kultu Aborygenów, jak i jednym z symboli dzisiejszej Australii. A w sprawie buldoga - czy zna ktoś "przed-Churchillowskie" zastosowanie go jako brytyjskiego symbolu? -
Ożywione (i nie) obiekty kultu narodowego.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
W dyskusji o upamiętnianiu, zapowiadając utworzenie nowego tematu o "obiektach kultu", od razu dałem do zrozumienia, że oczywistą jest dla mnie niejednoznaczność pewnych pojęć. Drzewo posadzone ku czci jakiegoś polityka jest sposobem upamiętnienia. To samo drzewo za jakiś czas może stać się przedmiotem kultu narodowego. Podobnie - pojęcie "kultu narodowego" jest nieostrą "klauzulą generalną". Jak chociażby skwalifikować - wspomnianego przez Janceta - rosyjskiego misia? Na świecie dosyć powszechnie występuje, jako personifikacja Rosji (ot, chociażby w karykaturach czasu wojny krymskiej: https://lts.brandeis.edu/research/archives-speccoll/exhibits/crimeanwar/TurkeyBear.html). Rosjanie też go często traktują w kategoriach narodowego symbolu (ot, chociażby logotyp "putinowskiej" partii Единая Россия: https://ru.wikipedia.org/wiki/Единая_Россия). Moim zdaniem na pewno bardziej zasługuje na określenie "przedmiot kultu w Rosji", niż - również wspomniany przez Janceta - koń. Ale, czy naprawdę jest "przedmiotem kultu narodowego"? Nie ma przecież rangi niedźwiedzicy Ungnyeo z koreańskiej mitologii narodowej? A może jest tylko "narodową maskotką"? Ale przecież istnieje bogata literatura na temat niedźwiedzia, jako symbolu Rosji (zob. np. pozycje bibliograficzne wskazane w: http://statehistory.ru/5564/Pochemu-medved---simvol-Rossii/)? Gdzie zatem wytyczymy granicę między niedźwiedziem "maskotką" a niedźwiedziem "przedmiotem kultu"? Takie pytania można mnożyć. I każdy może proponować swoje definicje. Chyba nie pozostaje nam nic innego, jak iść za radą Secesjonisty: I próbować się cieszyć odnajdowaniem różnych symboli. Z pełną świadomością, że to odnajdowanie może być niekiedy dyskusyjne. Myślę jednak, iż nikt z nas chyba w najbliższej przyszłości nie planuje napisania artykułu naukowego: "O rozróżnieniu między symbolem a maskotką, rzecz o zwierzętach w tradycji narodowej". A wracając do rosyjskiego niedźwiedzia. Ciekawe są wyniki badań opinii społecznej. Wśród respondentów z USA niedźwiedź był na pierwszym miejscu wśród symbolów Rosji (41,6%). W dalszej kolejności wskazywano na: Plac Czerwony (39,0 %), Kreml (28,6 %), AK-47 (28,6 %), Matrioszkę (23,4 %). Rosjanie natomiast wcale nie chcieli widzieć agresywnego, groźnego misia na pierwszym miejscu. Ich kolejność była następująca: dwugłowy orzeł (56,0 %), Kreml (38,0 %), brzoza (23,0 %) i dopiero na czwartym miejscu - niedźwiedź (20,0 %). Czyli, stereotyp niedźwiedzia istotnej części Rosjan jednak doskwiera, choć oczywiście czwarte miejsce jest jednocześnie bardzo wysokie. Za: https://ru.wikipedia.org/wiki/Русский_медведь Ibidem, podane źródło powyższych danych statystycznych: Т. Рябова, Медведь как символ России: социологическое измерение [w:] О. В. Рябов, А. де Лазари (red.), "Русский медведь". История, семиотика, политика, Новое литературное обозрение 2012. -
Ożywione (i nie) obiekty kultu narodowego.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
No, bez przesadyzmu. Jak się jedzie autostradą z Wiednia, czy Bratysławy do Budapesztu, to widać turula, który wisi nad skałami w miejscowości Tatabánya. Wygląda bardzo ciekawie, szczególnie w romantycznej mgle. Ale ja mam takie skrzywienie, że mi się niekiedy gigantomania pomnikowa podoba. Niekiedy, co oznacza - jednak nie każda. Ta mi się podobała. To już prędzej litewscy "leśni bracia" i Żelazny Wilk (z oczywistych względów silnie zakorzeniony w symbolice litewskiej). -
Ożywione (i nie) obiekty kultu narodowego.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Wilk (szary) jest silnie obecny w symbolice narodów tureckich. Związane jest to z legendą o Asenie. Pojawia się często w samej Turcji, ale np. - w pewnych okolicach Mołdawii (Gagauz Yeri) i Ukrainy - spotkać go można w gagauzkiej symbolice. -
Ożywione (i nie) obiekty kultu narodowego.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia ogólnie
Pytanie, jak zakwalifikować turula? Od jelenia jest pewnie ważniejszy, jednak jego status jest dosyć niejasny. Prawdopodobnie ma swój pierwowzór w przyrodzie, ale dziś występuje raczej w postaci jakieś mitycznej krzyżówki ornitologicznej. Z nieco innej beczki (i kontynentu) - quetzal występujący chociażby na herbie Gwatemali (zresztą tak nazywa się także waluta tego kraju). To urocze ptaszysko podobno bardzo źle znosi niewolę. Zatem - stało się symbolem wolności. I państwowym ptakiem narodowym.
