-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Rosyjska polityka historyczna a IPN
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Przepraszam, że wywołałem temat IPN, ale było to właściwie nie do uniknięcia, gdyż zagadnienie ogólnie dotyczy relacji IPN (pion śledczy plus historyczny) do stanu wojennego - w kontekście polityki historycznej nowej Rosji. Moim zdaniem wpadamy tu – wręcz jako państwo czy naród – w sprytnie zastawioną rosyjską pułapkę i trzeba o tym krzyczeć, nawet „wieszając psy” na IPN. Czyli problem upolitycznienia instytucji państwowej musi się pojawić. To, że pojawią się głosy broniące IPN to jasne. Moim zdaniem dopóki dyskusja nie przekracza granic pyskówki to można dyskutować z każdym. Historia, traktowana jako nauka, czy hobby polega wszak także na sporze. Ma to przy tym swój nieodparty urok. Nie chciałbym żyć w świecie, w którym wszyscy się zgadzają. O samym IPN. Jest jasne, że co do zasady nie można oceniać ludzi masowo. Powstaje w nim szereg interesujących publikacji. Co prawda znaczna część ich to prosta kompilacja z akt (typu: „Dzieje Urzędu Bezpieczeństwa w Koziej Wólce”, „Inwigilacja Kowalskiego”, czy „Funkcjonariusze UB w powiecie Łękowody”), bez szerszej analizy, bez nadmiernego obiektywizmu, ale przeczytać to zawsze można i czegoś się dowiedzieć. Jak przypuszczam są tam także ludzie obiektywni, choć części obiektywnych (np. Friszke) już tam nie ma (i to też o czymś świadczy). Są w IPN ludzie o wielkim potencjale intelektualnym – np. sam kontrowersyjny Gontarczyk - ale silnie zorientowani politycznie i piszący z zasady a thése. A główny problem polega na tym, że IPN jako całość zamieniła się w policję historyczną oddaną konkretnej opcji politycznej, a aspiruje do roli obiektywnego śledczego-oskarżyciela, badacza i wychowawcy. Reasumując, uważam że o wiele zdrowsza byłaby sytuacja, gdyby ta instytucja została diametralnie przekształcona lub zniknęła. Wszak badaniami historycznymi można zajmować się będąc pracownikiem uniwersytetu, archiwa mogą być administrowane przez archiwistów, a „zbrodnie komunistyczne” może ścigać normalna prokuratura. Wychowanie patriotyczne jest zaś od zawsze w gestii rodziców i nauczycieli. Z przyjemnością przeczytam kolejne pozycje Dudka, Gontarczyka, Żaryna itp., z radością zapłacę podatki na ich kariery uniwersyteckie, ale nie kariery funkcjonariuszy policji historycznej. Sam bardzo lubię czytać to co napisał Gontarczyk (o Dudku i Żarynie mam nieco gorszą opinię merytoryczną), bo człowiek pióro ma dobre, a warsztat doskonały. I choć się z tym co napisał w dużej mierze nie zgadzam odczułbym to za osobistą krzywdę, gdyby przestał pisać. Ale – na Boga! – nich pisze jako samodzielny, samorządny i „samofinansujący się” pracownik uczelni, ale nie jako przedstawiciel nader specyficznej instytucji państwowej, na którą lecą miliony z naszych kieszeni. Rozważyć można natomiast istnienie instytucji, która zajmowałaby się obroną polskiej wizji historii na arenie międzynarodowej i ochroną dobrego imienia Polski (na zasadzie nie lukrowania, ale uczciwego przedstawienia). Nota bene – zwracam uwagę, że w tym zakresie osiągnięcia IPN są nader mierne. Nie powstała właściwie żadna popularna synteza dziejów Polski po angielsku, a zainteresowanych cudzoziemców trzeba odsyłać do dzieł pisanych przez Walijczyka. A o poziomie tej instytucji świadczy chociażby jakość odpowiedzi na „Strach” Grossa. Pozdrawiam -
1 sierpień świętem narodowym?
Bruno Wątpliwy odpowiedział dzionga → temat → Literatura, sztuka i kultura
Święto narodowe - nie, dzień refleksji narodowej - i owszem. -
Rosyjska polityka historyczna a IPN
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Poglądy historyków IPN nie są problemem. Jak już gdzieś kiedyś napisałem uważam, że każdy ma prawo wierzyć, iż ziemia jest płaska i swojego poglądu bronić. Natomiast problemem jest to, że ich poglądy otrzymują placet państwa, monopol w edukacji i "publicznej" TV. A to już groźne. -
Rosyjska polityka historyczna a IPN
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Pozdrawiam bratnią duszę Pozwolę sobie zaznaczyć jeszcze raz, że nie jestem jakimś fanem odszkodowań itp. Zarówno w relacjach międzynarodowych, jak i wewnętrznych. Na przykład nawet polską reprywatyzację uważam za poroniony pomysł, jakieś przywracanie status quo ante po Hitlerze, Stalinie, zniszczeniu kraju, wymordowaniu 6 milionów plus 45 latach socjalizmu jest irracjonalne. Nawet prawo cywilne zna pojęcie "nadzwyczajnej zmiany okoliczności" a II w.ś. była taką nadzwyczajną zmiana okoliczności. Chciałem tylko podnieść tezę, że skrajny anty-komunizm i anty-jaruzelizm IPN-owców może per saldo dać im tytuły "Bohatera Rosji" za zasługi dla rosyjskiej polityki historycznej. -
Układ Silorski-Majski z 30 VII 1941 r.
Bruno Wątpliwy odpowiedział Gnome → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ciężka sprawa z oceną… Jest to chyba pytanie o sens polityki Sikorskiego w ogóle. Może kilka uwag pro domo sua. Kiedyś, młodzieńcem będąc, uważałem, że za wszelką cenę należało utrzymać armię w ZSRR i stosunki dyplomatyczne. Czyli kontynuować linię Sikorskiego, a nawet bardziej ustępliwą. Nawet za cenę niewyjaśnienia sprawy Katynia. Dzięki temu Rosjanie nie mogliby poszukać nowego rozdania w sprawach polskich. Armia Polska wkroczyłaby do Polski razem z Armią Radziecką, wybuchłoby powstanie mające szanse powodzenia. Rosjanie nie mogliby tego faktu ignorować, a nas - sprzymierzeńców – masowo internować. Polska utrzymałaby niepodległość, może także Lwów (bo Wilna już raczej nie), dostałaby rekompensatę na zachodzie - pewnie podobną jak w Poczdamie. Pozostałaby częścią świata zachodu, w skrajnej zaś sytuacji miałaby status podobny Finlandii. Tak sobie myślałem dawno temu. Obecnie wydaje mi się, że niezależnie od tego, co by Polacy nie zrobili, przy takiej a nie innej postawie naszych „sojuszników” los Polski był przesądzony. Stalin nie był zainteresowany istnieniem na głównym odcinku uderzenia na zachód państwa o nawet sojuszniczym statusie (Finlandię mógł sobie lekko odpuścić, Polski nie). Interesowało go tylko podporządkowanie (czyli wybór był pomiędzy 17 republiką a Polską Ludową, całe szczęście padło na Polskę Ludową). Gdyby nawet Armia Andersa została w ZSRR - to rzucono by ją na jakiś beznadziejny odcinek fontu (w końcu strata nawet 100 tys. żołnierzy dla Rosjan nie była czymś nadzwyczajnym), wygłodzono ją czy sprowokowano antyradzieckie zamieszki w tej armii (co w końcu nie było takie trudne) i „z żalem” Rosjanie musieliby zbuntowanych Polaków rozbroić itp. Dodajmy, że opcja „nadal jesteśmy sojusznikami Rosjan” byłaby nie do utrzymania ze względu na relacje wewnątrz strony polskiej (nawet przed ujawnieniem Katynia wielu polskich polityków i wojskowych miało Sikorskiego za groźnego rusofila). Czyli – jeżeli nawet Sikorski żył by dalej i utrzymano by relacje dyplomatyczne, a Armia Andersa w ZSRR by została, to i tak do Polski wkraczałaby jakaś odmiana ludowego Wojska Polskiego. Przy milczącej akceptacji Zachodu. Reasumując – z racji na międzynarodowy układ sił los Polski był przesądzony tak czy i siak. Ciążyło nad nami fatum, którego nie moglibyśmy zmienić. Nie było dobrych rozwiązań w zasięgu naszych możliwości. Wynika z tego, że to jak wyglądał układ Sikorski-Majski nie miało najmniejszego znaczenia. Jego podpisanie było po prostu koniecznością ze względu na sytuację Polaków w ZSRR. To, czy byłby mniej czy bardziej korzystny dla nas – w końcowym rozrachunku nie znaczyło nic. Polska i tak dostałaby się Stalinowi. Ratunkiem dla nas mogłoby być tylko uderzenie aliantów na Bałkany lub silne wsparcie przez nich naszej sprawy, czyli w ówczesnych warunkach pomysły z kategorii wishfull thinking. Inna sprawa, że nasi politycy dramatycznie pomylili się w rachubach. Myśleli, że apogeum sytuacji korzystnej dla Polski jeszcze nadejdzie. Typowe mrzonki dowódców, ze kolejna wojna będzie podobna do poprzedniej, zatem nasi czekali na powtórzenie wariantu z i-ej wojny światowej. Natomiast apogeum nastąpiło w drugiej połowie 1941 r., potem już było coraz gorzej. Gdyby to przewidziano (skądinąd łatwo być prorokiem po latach…) to może udałoby się coś więcej w układzie wytargować, czy później podczas wizyty Sikorskiego w ZSRR. Podejrzewam, ze Stalin wówczas byłby bardziej skłonny do ustępstw np. w sprawie granic niż w 1944 r. Inna spraw, że gdyby Sikorski odstąpił od granicy ryskiej to polski Londyn by go zagryzł. Ponadto wydaje mi się także teraz (m.in. za Wieczorkiewiczem, choć nie zawsze podoba mi się co pisze), że błędem było nieogłoszenie w 1939 r. stanu wojny z ZSRR (inna sprawa, że nie było to takie proste – nasi kochani sojusznicy czuwali). W takiej sytuacji po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej konieczne byłoby zawarcie oficjalnego traktatu pokojowego między RP a ZSRR, czyli definitywne rozwiązanie problemu granic. -
Polacy w obronie Republiki Hiszpańskiej 1936-39
Bruno Wątpliwy odpowiedział marcin29 → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Vissegerd - ten dane by się chyba mniej więcej zgadzały. P. Wieczorkiewicz (Historia polityczna Polski 1935-1945, s. 22) pisze o ok. 5 tys. ochotników z czego więcej niż połowie z pochodzenia Żydów. Złożyć zatem można, że polscy ochotnicy po stronie Republiki to mniej więcej po połowie Polacy (w istotnej części z emigracji we Francji) i polscy Źydzi. -
Polacy w obronie Republiki Hiszpańskiej 1936-39
Bruno Wątpliwy odpowiedział marcin29 → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Nie wiem czy nie złamię konstytucji, ale niech tam... Zostałem w końcu wywołany do tablicy Jestem za całkowitą wolnością poglądów i swobodą badań naukowych. Ergo - jeżeli ktoś wierzy, że ziemia jest płaska i oparta na wielorybie ma prawo to głosić i bronić swojej teorii. Z przyjemnością i zaciekawieniem przeczytam tysiące książek udowadniających, że Dąbrowszczacy byli najmitami Stalina, jak takich, które będą twierdziły, że była to awangarda demokracji w walce z faszyzmem. Pogląd i tak będę miał swój własny. Problem pojawia się w momencie, kiedy jeden z możliwych i równouprawnionych poglądów na sprawę otrzymuje pieczęć instytucji państwowej i staje się elementem oficjalnej propagandy. -
Polacy w obronie Republiki Hiszpańskiej 1936-39
Bruno Wątpliwy odpowiedział marcin29 → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Art. 101 Kodeksu Makarewicza nie ma wobec Dąbrowszczaków zastosowania,nie zachodzi tu bowiem przypadek "wojska nieprzyjacielskiego". Przejrzałem ten kodeks – co prawda pobieżnie - i moim zdaniem nie ma w nim sankcji karnej za służbę w wojsku „nie-nieprzyjacielskim”. Nie wiem też nic o takich sprawach wytaczanych Dąbrowszczakom. Pozbawienie obywatelstwa polskiego Dąbrowszczaków było natomiast zgodne z ówczesnym prawem polskim. „Ustawa z dnia 20 stycznia 1920 r. o obywatelstwie Państwa Polskiego Dz. U. z 1920 r. Nr 7, poz. 44: (…) Art. 11. Utrata obywatelstwa polskiego następuje: 1) (…) 2) przez nabycie urzędu publicznego lub wstąpienie do służby wojskowej w państwie obcem bez zgody Rządu Polskiego (…)”. Z tego co wiem potem obywatelstwo władze polskie na emigracji przywracały, przynajmniej tym Dąbrowszczakom, którzy walczyli w PSZ na Zachodzie. Z dzisiejszego punktu widzenia pozbawienie obywatelstwa z inicjatywy Państwa można uznać za kuriozum, w cywilizowanym świecie tylko obywatel może zainicjować procedurę prowadzącą do rozwiązania stosunku obywatelstwa (tak jak dziś w Polsce). Dawniej było to jednak standardem, że państwo mogło pozbawiać obywatelstwa z własnej inicjatywy. Było to prawnie możliwe i stosowane także w II RP i w Polsce Ludowej (casus oficerowie PSZ na Zachodzie). Natomiast ad rem – nagonkę na Dąbrowszczaków, w sytuacji gdy jednak na świecie dominuje (nie panuje totalnie i całkowicie, ale jednak dominuje) szacunek dla weteranów Brygad, nawet jeżeli to jest szacunek krytyczny, uważam po prostu za fragment realizacji wizji świata wg. IPN. [ Dodano: 2008-10-19, 01:54 ] Małe uzupełnienie: "(... )władze polskie w Warszawie pozbawiały ochotników obywatelstwa, które przywracał, acz nie wszystkim rząd emigracyjny w Londynie" (B. Gol, F. Ryszka, "Hiszpania, W-wa 1999, s.208-29). Czyli nawet Londyn uznawał, przynajmniej co do zasady, że sankcje wobec Dąbrowszczaków są niesłuszne. -
Sąd nad autorami stanu wojennego
Bruno Wątpliwy odpowiedział Narya → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Vissegerd - również serdecznie pozdrawiam Na dobranoc - pasujący w tym miejscu stary żydowski dowcip (trochę mogę przeinaczyć). Do rabina przychodzi chasyd: Rebe ile powinno się mieć racji? Jeżeli ktoś ci mówi, że ma 50% racji to wspaniale. Gdy 60% - nieźle. 70% - całkiem ładnie. 80% - uważaj. 90% - bój się. 100% - uciekaj. Trochę boję się ludzi, którzy na 100% wiedzą, że Jaruzelskiego powinno się ukamieniować. Ja na jakieś 80% uważam, że nie. -
Rosyjska polityka historyczna a IPN
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Jasne, że często zapomina się o wątku "dobrych towarzyszy" i szantażowaniu Jaruzelskiego, tudzież przygotowywaniu przez radzieckich zamachu stanu przeciwko niemu (informacje np. w: P. Wieczorkiewicz, J. Błażejewska, "Taniec nad przepaścią", Newsweek nr 50/2006, dodatek). Nawet już po zarządzeniu stanu wojennego Jaruzelski oberwał w Moskwie za "bonapartyzm", a stan wojenny uznano za "pokazuchę, wymyśloną dla zamydlenia oczu prawdziwym strażnikom idei marksistowsko-leninowskich w Polsce" (W. Górnicki, "Teraz już można, s. 20, 23). WJ musiał uwzględniać, że na komitet powitalny Armii Czerwonej zawsze odpowiednie grono się zbierze. Inna sprawa, że nie wierzę w "ograniczone wejście". Interwencja radziecka wywołałaby opór przynajmniej części polskiej armii - i sprawy ruszyłyby "na maksa", byłaby "rzeź aż miło", że odwołam się do klasyka - dzielnego wojaka Szwejka. P. Wieczorkiewicz i J. Błażejewska podają bardzo ciekawy fakt, świadczący o nastrojach w polskiej armii. Pułkownik W. Saczonek (z 20 dywizji pancernej) przy wódce z Rosjanami powiedział im w twarz, że jak wejdą - to Polacy będą strzelać. O prawdziwych poglądach Jaruzelskiego i F. Siwickiego świadczy fakt, że nie ulegli żądaniom radzieckich i pułkownik pozostał na stanowisku. -
Sąd nad autorami stanu wojennego
Bruno Wątpliwy odpowiedział Narya → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Sprawa stanu wojennego dzielić będzie Polaków zawsze i żaden wyrok sądu ani uchwała Sejmu tego nie zmieni. Dramatyczna decyzja generała wpisuje się bowiem doskonale w ciąg wydarzeń historycznych, które zawsze będą podlegać zróżnicowanemu osądowi. Konfederaci barscy czy Stanisław August, Drucki-Lubecki czy podchorążowie, Wielopolski czy kosy na armaty, Dmowski czy Piłsudski, polska realpolitik czy visy przeciwko Tygrysom – te dylematy polskiej historii nigdy nie zostaną jednoznacznie rozstrzygnięte. Zawsze przeciwko krytycznemu osądowi tego co Lech Mażewski w swej – doskonałej! – książce nazwał trafnie „powstańczym szantażem” będą występować ci bardziej patriotyczni i bardziej odważni (choć często odważni tanią już odwagą). I tak już pozostanie. Z tego punktu widzenia szukanie „polityczno-historycznego alibi” w skazaniu Jaruzelskiego przez środowiska post-solidarnościowe należy uznać za chybione. Może im dalej od stanu wojennego, tym więcej młodych ludzi uwierzy Antoniemu Dudkowi i wreszcie z satysfakcją będzie można powiedzieć, że już nie 50% a 40 czy 30% popiera generała, ale jednomyślności nie będzie nigdy. Piękno i tragedia historii leży w tym, że można ją różnie interpretować, a Jaruzelski stoi już tak naprawdę tylko przed sądem historii, żaden, nawet najbardziej ambitny prokurator IPN tego nie zmieni. Jest jasne, że w procesie nie chodzi o to czy złamano konkretny przepis kodeksu karnego. To próba dokonania tylnymi drzwiami potwierdzenia idée fix bardziej zacietrzewionej części środowisk post-solidarnościowych – o zbytecznym wprowadzeniu stanu wojennego, udowodnienia tezy założenia zero-jedynkowego, on – łotr, my – to ci dobrzy. Jak wiadomo w tym rozrachunku historycznym najważniejsze będzie podważenie tezy o możliwości interwencji radzieckiej. Skazanie generała za cokolwiek będzie dla jego przeciwników sądownym jej zakwestionowaniem. Oczywiście może Jaruzelski przestawiać wizje innych zagrożeń – krachu gospodarczego, rewolty społecznej czy puczu twardogłowych w partii – teza numer jeden i tak będzie sprowadzona do tego, że „nie chcieli wejść”. Skądinąd jest to głupia teza. Przywódcy radzieccy, choć sędziwi nie byli w swej masie idiotami. Rzeczywiście „nie chcieli wejść”, bo wiedzieli, że to wizerunkowi ZSRR i gospodarce radzieckiej się nie przysłuży. Zapewne nie chcieli wejść i do Budapesztu, do Pragi i do Kabulu, ale jednak weszli. To było radzieckie „nie chcę ale muszę”, spowodowane przekroczeniem granicy progu tolerancji imperium. -
Rosyjska polityka historyczna a IPN
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Vanbrovar - Ad. 1. To jasne, że każdy "gra swoje" i postępowanie Rosjan uważam za całkowicie zrozumiałe. Ad. 4. Też nie sądzę, abyśmy coś ugrali, i generalnie jestem przeciwnikiem manii restytucyjno-odszkodowawczej, tudzież admiratorem Rosji i kultury rosyjskiej, ale polityka jest polityką. Może kiedyś dojdzie do sytuacji, kiedy w zamian za rezygnację z roszczeń dostaniemy parę litrów ropy więcej. Aborygeni się w końcu zwrotu przynajmniej części ziemi, zatem … Skoro trzy kraje bałtyckie oficjalnie problem podnoszą, to trzeba przynajmniej sprawę przemyśleć. Marcin 29 – o historykach, czy raczej „historykach” IPN, przynajmniej o tych najbardziej spełniających się medialnie mam już od dłuższego czasu wyrobioną opinię. Chciałem tylko wykazać możliwy paradoks, polegający na tym, że środowisko prześcigające się w sowieto-, komuno-, lewico- i coś tam fobii, wykonujące operację „dopaść Jaruzela” może okazać się – nolens volens - wykonawcami założeń długofalowego planu rosyjskiego. -
Tuż przed stanem wojennym i jego początek
Bruno Wątpliwy odpowiedział Tomasz N → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Nie wiem czy to aprobata, czy krytyka mojej wypowiedzi Chciałem w mniej lub bardziej udolny sposób powiedzieć, że zapewne większość tych, którzy nawet byli sercem "przeciw" zdawała obie sprawę, że w tym momencie, czyli Anno Domini 1981, pełna niepodległość Polski była niemożliwa. Do Gorbaczowa wzruszenie porządku jałtańskiego w sercu Europy było nierealne (niezależnie od tego co historycy IPN wyczytają w protokole biura politycznego KPZR z 10 grudnia 1981 r.). Doskonale z tego zdawały sobie sprawę USA zatajające relacje Kuklińskiego i milczące przez pierwsze dni stanu wojennego, aż do momentu, gdy było jasne, że "nie wejdą". Dysproporcja sił odgrywała oczywiście ważną rolę, ale to nie tylko kwestia czołgów i ZOMO. Gdyby Polacy byli przekonani w swej masie, że to już "ten moment" opór byłby większy (powstańczych tradycji wszak u nas dostatek). Czy w efekcie przyniósłby dobre rezultaty - śmiem wątpić. Gdyby w Polsce takich walczących kopalni Wujek było nie sztuk 1 tylko 500, to i tak raczej nie przyspieszyłoby niepodległości tylko interwencję radziecką. -
Ja osobiście - co do zasady - podzielam pogląd J. P. Wiśniewskiego "Armia czechosłowacka w latach 1932-1938", s. 212 "(...) sądzę, ze armia czechosłowacka, mimo znacznie słabszego lotnictwa i niedokończonej budowy fortyfikacji mogła się bronić przez kilka tygodni przeciw agresji niemieckiej, co z kolei zmusiłoby mocarstwa do podjęcia kroków mających na celu przyjście z pomocą Republice Czechosłowackiej". Niejasne jest natomiast to, jak na skuteczność oporu wpłynąłby w ostatecznym rozrachunku wielonarodowy charakter armii, niesnaski etniczne i apetyty innych sąsiadów (w szczególności Węgier) Oczywiście później - w 1939 r. - z racji fatalnego układu granic opór czechosłowacki mógłby być jedynie symboliczny.
-
Jest bardzo ciekawa biografia Berlinga pióra D. Bargiełowskiego ("Konterfekt renegata"). Napisana zupełnie nienaukowym językiem (Autor o temacie swoich badań pisze np. "k... w bryczesach"), ale w warstwie faktograficznej niezła. Jak można przypuszczać z powyższego Bargiełowski o Berlingu ma opinię wyrobioną i radykalną. W sumie ocena bardzo trudna i i sprowadza się do fundamentalnego pytania - jakie są granice kolaboracji? Na obronę Berlinga mogę powiedzieć to, że jako jeden z niewielu przewidział jak się skończy wojna. Inni po wrześniu liczyli na Francję, Anglię, USA, Ducha Świętego i legion aniołów.
-
Tuż przed stanem wojennym i jego początek
Bruno Wątpliwy odpowiedział Tomasz N → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Po pierwsze - nie miał przeciwko sobie całego narodu. Liczba tych, którzy - z różnych powodów - uznawali racje Jaruzelskiego była całkiem spora. Po drugie - ci, którzy byli przeciwko, w większości chyba przeczuwali, że jest to nieuniknione, że "karnawał" musi się jakoś skończyć. Prawo geopolityki. I swoisty fatalizm. Stąd byli w stanie psioczyć na Jaruzelskiego, opowiadać dowcipy, może coś namalować na murach, ale ruszać z kosami na czołgi - co to to nie. I bardzo dobrze. Trochę to przypomina stan świadomości społecznej z lat 1944-1947. Jak wskazuje wynik referendum ok. 2/3 było "przeciw", ale nie na tyle aby pójść do lasu. Nawet większość akowców starała się jakoś zakotwiczyć w Polsce Ludowej, zdając sobie sprawę, że nas sprzedano i nic na to nie można poradzić. Podobnie było chyba w 1981 r. Nawet jak ktoś nie kochał Jaruzelskiego, to - choćby podświadomie - zdawał sobie sprawę, że jedyne co może zrobić Zachód w naszej sprawie to pokiwać Breżniewowi "nu, nu ty brzydki". -
Atomowy Gierek?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
W bardzo przekonujący sposób o programie atomowym Gierka pisze J. Rolicki ("Gierek", s. 242 i 243). Na ile podane tam fakty są w 100% prawdziwe - trudno powiedzieć. Przy wszelkich zastrzeżeniach rozmaitej natury, należy chyba uznać, iż realizacja tego programu dawałaby Polsce przynajmniej status "Francji Układu Warszawskiego". -
Północna granica
Bruno Wątpliwy odpowiedział ak_2107 → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Mogę tylko dodać, że w "Historii Królewca" J. Jasińskiego (s.265) jest wzmianka "Wspomina Józef Weltrowski (...) że służąc w 14. Dywizji Piechoty w Bydgoszczy, w czerwcu 1945 r. wraz z całym batalionem maszerował przez Grudziądz, Brodnicę, Ostródę i Braniewo do Królewca, ale nieoczekiwanie na jego przedmieściach zostali zatrzymani i po dwóch dniach musieli się cofnąć do Polski". Słyszałem także, że na mniej więcej w tym czasie propaganda trąbiła o powrocie do Polski trzech portów - Gdańska, Szczecina i Królewca, ale jest to tylko relata refero, sam na potwierdzenie tego nie trafiłem. Można zatem przypuszczać, że - przynajmniej część władz polskich - oczekiwała w tym czasie przyłączenia nie tylko Świętej Siekierki (Świętomiejsca) czy Iławy Pruskiej (Iławki), ale nawet Królewca.
