-
Zawartość
5,677 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Jeżeli wybierzesz się do biblioteki po ww. książkę A. Friszke, to na s. 42-43 masz króciutkie omówienie postaw Polaków wobec Holocaustu. Pozdrow.
-
Realne możliwości mobilizacyjne II RP
Bruno Wątpliwy odpowiedział ciekawy → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Odwołując się do wcześniejszego wątku. Polecam książkę Z. Karpusa, W. Rezmera (red.), Mniejszości narodowe i wyznaniowe w siłach zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej 1918-1939. Spokojna, rzeczowa analiza. -
No i jeszcze - chyba najwartościowsze w działaniach bojowych - formacje Strzelców Łotewskich.
-
Piraci - cicha wojna u wybrzeży Somalii
Bruno Wątpliwy odpowiedział gregski → temat → Konflikty i wojny
Autor w "Raporcie" postuluje wyposażenie okrętu strażniczego w hangar i śmigłowiec. Na trawlerach (np. takiego typu jak "Dorada" - B-23, który zresztą był czarterowany od Polaków i patrolował wody wokół Wysp Falklandzkich w latach 1991-2001 jako statek ochrony rybołówstwa) jest na to - po usunięciu "osprzętu łowczego" - aż nadto miejsca. -
Polskie chorągwie w zbiorach szwedzkich
Bruno Wątpliwy odpowiedział Kadrinazi → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Z ciekawostek - zdaje się Węgrzy wymienili w 1940 r. komunistów węgierskich (Rákosiego) na zdobyte przez Rosjan sztandary z 1848-1849. Kogo my moglibyśmy wymienić ze Szwedami ? -
Sudeckie "orle gniazda" - o fortyfikowaniu Śląska
Bruno Wątpliwy odpowiedział Leuthen → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Nie jest chyba tak źle. Literatura polska i niemiecka jest chyba dosyć bogata? Poza tym wydaje mi się , że w każdych "Sudetach" jest opis dolnośląskiego zamku (czy ruin). Nie znam się na tym, ale chyba w miarę profesjonalny. Nie jestem z regionu i nie za bardzo moja działka, ale czytam z zainteresowaniem. -
Piraci - cicha wojna u wybrzeży Somalii
Bruno Wątpliwy odpowiedział gregski → temat → Konflikty i wojny
Problem rzeczywiście jest w tym, że okrętów jest za mało. Poza tym wysyłanie fregaty czy niszczyciela do walki z łodziami piratów jest po prostu nieopłacalne. Zachód właściwie posiada śladową ilość typowych jednostek strażniczo-patrolowych. Nawet przyszłe amerykańskie LCS-y będą chyba zbyt wyrafinowane technicznie do walki z "motorówkami". Nawiasem mówiąc w ostatnim (11/2008) "Raport. Wojsko-technika-obronność" (artykuł K. Kubiaka, s. 68-75) jest fajny pomysł, aby polskie stocznie rozpoczęły produkcję okrętów strażniczych, np. na bazie kadłubów trawlerów rybackich. Rynek byłby chyba dosyć duży. -
No cóż, odnośnie do tych i pozostałych Twoich pytań - proponuję jednak postukać w klawiaturę (np. wpisujesz do Wikipedii "stan wojenny 1981" - i masz przyczyny, tudzież argumenty, moim zdaniem trochę jednostronnie "anty-jaruzelsko" przedstawione, ale dla potrzeb Twojego egzaminu pewnie wystarczy). Proponuję także wyjście do biblioteki. Wypożyczasz jedną z wielu syntez - np. A. Friszke, Polska. Losy państwa i narodu 1939-1989, Warszawa 2003 i masz właściwie odpowiedzi na wszystkie pytania. Trzeba tylko trochę poczytać. Rzeczywiście - nieco więcej zaangażowania:)
-
Chodzi mi o wariant, w którym przerażona siłą polskiej irredenty Rosja decyduje się na zawarcie separatystycznego pokoju. Sentymenty proniemieckie i antypolskie w elitach rosyjskich odżywają. Powrót do niemiecko-rosyjskiej miłości - sprzed w sumie niewielu lat - wcale nie był taki niemożliwy w 1914 r. Myślę, że Niemcom, którzy i tak najpierw chcieli się rozprawić z Francją, byłoby to na rękę. Nie musieliby się wysilać w Prusach Wschodnich i w Galicji. Willy i Nicky znowu zostaliby kolegami, a układ zawarty podczas rozbiorów, odnowiony przez Aleksandra I w Poczdamie u trumny Wielkiego Fryca, potwierdzony Kongresem Wiedeńskim, przypieczętowany polskimi i węgierskim powstaniami, wymarzony przez Bismarcka - trwałby następne kilkadziesiąt lat. Drei Kaiser Bund - na vsegda. Jeżeli już zastanawiamy się nad wariantami - to możliwy jest także taki - Rosja zajęta tłumieniem powstania nie jest w stanie odciążyć Francji, ta pada. Również to wygląda niezbyt optymistycznie. Rosja albo szybko zawiera pokój, albo walczy nadal do swej klęski. Ostatecznie Polska, jeżeli powstaje to jako państewko w ramach niemieckiej Mitteluropy (z granicami od Łodzi do Bugu) z niemieckim księciem jako monarchą. [ Dodano: 2008-11-27, 22:54 ] P.S. Oczywiście obydwa warianty wchodzą w rachubę tylko, gdyby Piłsudskiemu udałoby się wzniecić rzeczywiste powstanie. Mała ruchawka na ostateczne losy wojny zapewne by nie wpłynęła, ale mogłaby nam utrudnić zabiegi dyplomatyczne po jej zakończeniu (spadłoby na nas odium sojusznika państw centralnych).
-
Per saldo, choć może mniej walecznie uczestniczące w zmaganiach wojennych (to rzecz jasna kwestia oceny) „formacje wschodnie” , podobnie jak „błękitna armia”, dały Polsce argumenty pozwalające na potraktowanie jej jako strony koalicji przeciwko państwo centralnym. To dużo. Czyn legionowy był z tego punktu widzenia ryzykowny, bo w ostatecznym rozrachunku mógł nas postawić – po I wś. - w pozycji nieszczęsnych Węgier. Natomiast pierwotny pomysł powstania ("Rząd Narodowy") - gdyby został zrealizowany - mógł wręcz doprowadzić do wyjścia Rosji z wojny i odnowienia sojuszu "trzech cesarzy". W każdym razie chwała Piłsudskiemu za "kryzys przysięgowy", trzeba przyznać, że się w porę zorientował.
-
Sanacyjna Polska a PRL
Bruno Wątpliwy odpowiedział Narya → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
W formie ciekawostki do wątku podniesionego prze Tomasza N dorzuciłbym to, że Polska Ludowa w początkowym okresie istnienia zatrudniła nawet część policjantów granatowych (bodajże ok. 2000), czyli w swej masie byłych funkcjonariuszy Policji Państwowej. Z jednej strony KPP-owcy wieszali psy na przedwojennych policjantach, w czasie wojny GL atakowała "granatowych", a tu PP w MO. Inna sprawa, że trwało to krótko i było całkowicie - z punktu widzenia władzy - uzasadnione. Ktoś musiał uczyć milicję technik kryminalistycznych. -
Niemieckie bazy w Irlandii podczas II wojny światowej i ogólnie o sytuacji tego kraju
Bruno Wątpliwy odpowiedział Kadrinazi → temat → Walki na morzach i oceanach
No cóż, to chyba koniec naszych poszukiwań. Szkoda, albowiem „se non è vero, è ben trovato”. Pozdrow. -
Podobnie, jak przy poprzednim Twoim pytaniu - skonkretyzuj jakiego rodzaju pomocy oczekujesz? Raczej tu nikt nie napisze opracowania za Ciebie, ale jest na tym forum sporo ludzi, którzy mogą i chcą pomóc, natomiast muszą wiedzieć jakiego typu porady oczekujesz. Na marginesie - Twoje posty chyba zostaną przekierowane do Kancelarii Spraw Obywatelskich.
-
Może trochę skonkretyzuj oczekiwania: 1. Nic na ten temat nie wiesz - oczekujesz ogólnej literatury. 2. Wiesz trochę - szukasz konkretów. 3. Wiesz dużo - oczekujesz ciekawostek. Każde z tych zagadnień to temat na książkę.
-
Niemieckie bazy w Irlandii podczas II wojny światowej i ogólnie o sytuacji tego kraju
Bruno Wątpliwy odpowiedział Kadrinazi → temat → Walki na morzach i oceanach
No cóż - tak jak pisałem - tylko ploteczki... Czekamy co powie Szkot [ Dodano: 2008-11-26, 22:41 ] Może chociaż zdradzi dokładniejszą lokalizację owej hipotetycznej tablicy, szukam wirtualnie po okolicach Letterkenny i nic, nawet plotek... -
Niemieckie bazy w Irlandii podczas II wojny światowej i ogólnie o sytuacji tego kraju
Bruno Wątpliwy odpowiedział Kadrinazi → temat → Walki na morzach i oceanach
Rzecz mnie zainteresowała i poszedłem po najmniejszej linii oporu, "zgooglowałem" -"german submarine Ireland" i parę ploteczek znalazłem, m.in.: http://query.nytimes.com/gst/abstract.html...9639C946496D6CF http://www.uboat.net/special/myths/ -
Niemieckie bazy w Irlandii podczas II wojny światowej i ogólnie o sytuacji tego kraju
Bruno Wątpliwy odpowiedział Kadrinazi → temat → Walki na morzach i oceanach
Dodając do powyższego - 70.000 Irlandczyków służyło w armiach alianckich (głównie angielskiej), 200.000 pracowało w przemyśle brytyjskim. Dwie brygady straży pożarnej (z Dublina i Dun Laoghaire) pomagały gasić zbombardowany Belfast w kwietniu 1941 r.). T.W. Moody, F.X. Martin (red.), Historia Irlandii, Poznań 1998, s. 328 i S. Grzybowski, Historia Irlandii, Ossolineum 1998, s. 288. Aczkolwiek De Valera - chyba jako jedyny - złożył kondolencje po śmierci Hitlera. [ Dodano: 2008-11-26, 18:56 ] Penetracja wywiadowcza była bardzo prawdopodobna, ale bazy? Raczej absurd, chyba że chodzi o zakonspirowany lokal wywiadu. -
Morderstwa (ewentualnego) na Generale nie da się zakwalifikować jako zbrodni ludobójstwa (np. artykuł II konwencji ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa 1948): „w rozumieniu Konwencji niniejszej ludobójstwem jest którykolwiek z następujących czynów, dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych, jako takich”. Również zbrodnie przeciwko ludzkości to raczej termin stosowany dla zbrodni przeciwko grupie społecznej. Jest tu co prawda pewien problem terminologiczny. Art. 3 ustawy o IPN rozszerza pojęcie zbrodni przeciwko ludzkości, obejmując nim ludobójstwo ( w rozumieniu konwencji z 1948 r.), ale także inne poważne prześladowania z powodu przynależności do określonej grupy narodowościowej itp., jeżeli były dokonywane przez funkcjonariuszy publicznych, przez nich kierowane lub inspirowane. Ale i to chyba nie zachodzi w tym przypadku. Ewentualne zabójstwo Generała byłoby zatem niewątpliwie zbrodnią, ale nie wyczerpywałoby znamion pojęcia ludobójstwo, bo mordercy Sikorskiego zapewne nie mieli zamiaru zniszczenia Polaków jako nacji.
-
Realne możliwości mobilizacyjne II RP
Bruno Wątpliwy odpowiedział ciekawy → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Rozmawiałeś Przyjacielu nieco post factum. W pierwszym okresie po 17 września bram powitalnych, działań partyzanckich, milicji itp. na terenach białoruskich było sporo, choć chyba zgodzić się wypada z opinią, że "przytłaczająca większość Białorusinów zmianę sytuacji politycznej przyjmowała z wielką rezerwą i obojętnością" (E. Mironowicz, Białoruś, W-wa 1999, s. 114. Jak władza radziecka już pokazała co potrafi to pojawiło się wśród Białorusinów porzekadło (cytuję z pamięci, przepraszając za obscena) "Pańska Polska, tak żeśmy na nią narzekali, a teraz byśmy ją całowali w d..., aby wróciła". Zatem nic dziwnego, że powitanie Armii Czerwonej zaczęto wypierać z pamięci, choć zdaje się do tej pory na Białorusi są ulice 17 września. -
Sanacyjna Polska a PRL
Bruno Wątpliwy odpowiedział Narya → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Kodeks Makarewicza obowiązywał do końca lat 60. To zresztą przykład jeden z wielu, a niektóre akty przetrwały całą Polskę Ludową. Właściwie można tu mówić o prostej kontynuacji - co do zasady rzecz jasna. Tak, jak już wspominałem, zastosowania aktów z lat 30. w stanie wojennym z 1981 r. było problematyczne. Inne organy (Rada Państwa - Prezydent), choć tu można było sobie poradzić, bo w końcu RP dziedziczyła kompetencje Prezydenta. Największy problem był w tym, że konstytucja PRL przewidywała tylko stan wojenny (który był jakby syntezą dwóch stanów - wojennego i wyjątkowego, bo mógł być zarządzany zarówno ze względu na bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne). Stan o nazwie "wyjątkowy" w konstytucji PRL nie występował jako samodzielne pojęcie, a przedwojenna Polska miał dwie regulacje - ww. o stanie wojennym z 1939 r. i o stanie wyjątkowym (ustawa z 1937). Powstałaby dziwna sytuacja. Rada Państwa wprowadziłaby stan zwany "wojennym" (do czego miała konstytucyjne prawo - nota bene jako jedyny organ), ale szczegóły powinny wynikać z ustawy o stanie "wyjątkowym". -
Sanacyjna Polska a PRL
Bruno Wątpliwy odpowiedział Narya → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Nie chodzi o zniesienie zarządzonego stanu wojennego tylko o ewentualne formalne uchylenie aktu prawnego z 1939 r. o stanie wojennym. Ten nigdy formalnie nie został uchylony. Per analogiam - stan wojenny zarządzony w grudniu 1981 r. zniesiono, ale dekret Rady Państwa z 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym (Dz. U. z 1981 r. Nr 29, poz. 154) dalej sobie jak najbardziej obowiązywał (jako podstawa prawna ewentualnego, potencjalnego stanu wojennego) i to przez bardzo długi okres istnienia III RP. Swoją drogą fenomenalny argument dla Jaruzelskiego, z którego bodajże skorzystał w swojej mowie. [ Dodano: 2008-11-24, 19:20 ] Swoją drogę Gnome dołożyłeś dodatkowy argument dla mojej tezy o dziedziczeniu prawa "sanacyjnego" przez Polskę Ludową. 16 listopada 1945 r. Prezydium KRN wydało zarządzenie o uchyleniu stanu wojennego wprowadzonego przez Prezydenta RP 1 września 1939 (czyli uznano za obowiązującą ustawę o stanie wojennym z 23 czerwca 1939 r., tyle, ze później w PRL o niej zapomniano - i bęc, desuetudo). -
Realne możliwości mobilizacyjne II RP
Bruno Wątpliwy odpowiedział ciekawy → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Zwracam uwagę na zagadnienie chyba wyżej nie poruszone. "Wycisnąć mobilizacyjnie" pewnie można było dużo więcej z 35 milionów (skądinąd znikoma liczba polskich dywizji rezerwowych w 1939 r. naprawdę uderza). Warto jednak zauważyć, że wraz ze wzrostem kontyngentu naturalnie powiększałby się odsetek mniejszości narodowych w jego składzie. A relacje narodowościowe jak w Polsce wyglądały - każdy wie. Co prawda mamy szereg świadectw (chociażby Wańkowicz w starym "Wrześniu żagwiącym"), że Ukraińcy potrafili bić się z Niemcami, ale 1/3 mniejszości w składzie armii, to już trochę za blisko modelu czechosłowackiego. -
PRL - "bękart" endecji
Bruno Wątpliwy odpowiedział marcin29 → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Teza w temacie poniekąd, ale tylko poniekąd karkołomna. W każdym razie coś jest na rzeczy. Tak trochę z innej beczki. Mam przed sobą protokół rozmowy S. Wyszyńskiego i W. Gomułki z 11 stycznia 1960 r. („Myśl Socjaldemokratyczna" 2/1993, później wydana w książce „Władysław Gomułka i jego epoka”). Obaj rozmówcy kluczą, wyrażają się nie wprost (zapewne obawa podsłuchu), jest tam trochę ograniczeń kurtuazyjnych, ale uderza to, że to nie jest rozmowa dwóch absolutnych skrajności. -
Króciutkie przedstawienie okoliczności znajdziesz np. w książce E. Walewander (red.), Polacy na Łotwie, Lublin 1993 (dokładnie w tej książce - E. Jakabson, Stosunki polsko-łotewskie na przestrzeni dziejów, s. 9 i n.). Przeszukaj także internet - odpowiedź znajdziesz i tam.
-
Sanacyjna Polska a PRL
Bruno Wątpliwy odpowiedział Narya → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
FSO - to nie do końca tak. Oczywiście konstytucję kwietniową władza ludowa uważała za nielegalną (vide Manifest itp.), ale nie oznaczało to automatycznie uznania za formalnie nie obowiązujących aktów przyjętych po zamachu majowym i po 1935 r. Co do zasady Polska Ludowa przyjęła prawo przedwojenne za obowiązujące, dopiero później te akty formalnie uchylając. Co prawda, bodajże w 1950 r. chyba SN wpisał do księgi zasad prawnych, że nie stosuje się aktów "sprzecznych z aktualnym ustrojem" - to całkowicie z pamięci więc mogę się mylić co do daty i co do organu - ale nie oznaczało to formalnego uchylenia "wszystkiego co przedwojenne" ( zresztą klauzula generalna - "sprzeczne z ustrojem" - jest szalenie niejasna). Niektóre tych aktów obowiązywały zatem do końca PRL (i obowiązują nawet nadal). Nawiasem mówiąc - układ ówczesny był podobny do tego po 1989 r. III RP odżegnywała się od PRL, Wałęsa przyjmował insygnia od Kaczorowskiego, ale akty normatywne konsekwentnie po PRL dziedziczono, potem je sukcesywnie zmieniając. Zresztą inny wariant praktycznie nie wchodził w rachubę z prawnego i zdroworozsądkowego punktu widzenia. Zatem, teoretycznie Jaruzelski mógł uznać za obowiązujący akt o stanie wojennym z 1939 r. Inna sprawa, że nie był on do końca przystosowany do sytemu organów państwowych w konstytucji z 1952 r. Przyjęto rozwiązanie z desuetudo, ale wcale to nie było takie jednoznaczne. [ Dodano: 2008-11-24, 14:38 ] Koronnym dowodem na to, że Polska Ludowa nie brzydziła się sanacyjnymi regulacjami prawnymi, są dla mnie losy ww. rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1932 r. - Prawo o stowarzyszeniach. Okazało się, że restrykcyjny akt doskonale sprawdza się w warunkach powojennego autorytaryzmu. [ Dodano: 2008-11-24, 15:23 ] Z pokorą przyjmuję wszelkie uwagi krytyczne Administracji. Kończę także polemikę indywidualną z p. Surynem, pozostawiając na boku zagadnienie - kto kogo sprowokował, bo to i tak nie ma znaczenia. W każdym razie - z mojej strony - proszę o wybaczenie. Zachęcam jednak do kontynuacji ciekawego wątku, który pojawił się wyżej (a mieszczącego się całkowicie w ramach tematu „Sanacyjna Polska a PRL”) - „Na ile Bereza Kartuska była podobna do ośrodków internowania w okresie stanu wojennego?”. Moim zdaniem za bardzo nie była (w szczególności jeżeli chodzi o zastosowane metody dręczenia i upokarzania ludzi), ale może „warto porozmawiać” w tej kwestii?