-
Zawartość
5,677 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Stan wojenny
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Z dokumentów ostatnio upublicznionych nic nowego i niewątpliwego nie wynika - i nic nowego nie będzie wynikać, dopóki Rosjanie nie udostępnią całych swoich archiwów, a tego nie zrobią nigdy, bo nie są głupcami, a argument "burej suki" nie jest żadnym argumentem. -
Podział i okupacja Niemiec po II wojnie światowej
Bruno Wątpliwy odpowiedział czesiek88 → temat → Ogólnie
Jednym z prawników, który zajmował się sprawą niemiecką był Lech Janicki. Pisał raczej pod kątem Republiki Federalnej Niemiec, ale pewnie w jego książkach znajdziesz odesłania do dalszej literatury (przynajmniej tej starszej). Ja mam jego: Republika Federalna Niemiec wobec terytorialno-politycznych następstw klęski i upadku Rzeszy, Poznań 1982. Prawno-międzynarodowymi aspektami zajmował się m.in. K. Skubiszewski. -
Stan wojenny
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Zacytujmy: Czyżby? Spróbuj napisać na tym forum, że Holokaust nie był zły w swych założeniach. Zaraz przestaniesz być kandydatem do czegoś tam itd... Spróbuj, chętnie poobserwuję skutki. I tu jest właśnie problem, używanie porównań i terminologii całkowicie nieuzasadnionej. W ten deseń to powinniśmy zacząć pisać o "faszystowskim zbrodniarzu" Piłsudskim, czy używać innego rodzaju kuriozalnych terminów. Operację wojskowo-policyjną stanu wojennego, jedną z wielu na świecie, przy tym stosunkowo - jak na taką operację - stonowaną, i dosyć dobrze usprawiedliwioną (chyba, że już ktoś wierzy IPN-owi, że wszystko jest jasne i Breżniew tylko przebierał nogami, aby oddać władzę "Solidarności"), przedstawia się jako archetyp zła wszelakiego. BTW - Właśnie obejrzałem rekonstrukcję walk demonstrantów z ZOMO (TVN) . Jeden pan z grupy rekonstrukcyjnej w mundurze kapitana MO (na oko 30-40 lat) powiedział mniej więcej coś takiego: "Pamiętam te czasy. Nastrój był jak za okupacji". Jak takie słowa są łatwe do wypowiedzenia. A w tle leciały "Mury". Niekiedy nie tylko słabo uczymy się na powstańczej historii, ale nawet nie znamy rzeczywistego przesłania śpiewanych pieśni. -
Stan wojenny
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Czy osoba oddająca szacunek Piłsudskiemu musi być automatycznie za dyktaturą i Berezą? Chyba nie. Czy osoba uznająca się za katolika automatycznie uważa za słuszne metody chrystianizacji Karaibów i auto-da-fé? Chyba nie. Czy protestant popiera automatycznie wszystko co napisał Luter wiele lat temu? Wątpię. Czy osoby oddające cześć generałowi Lee chcą przywrócenia niewolnictwa? Chyba dalece nie wszyscy. I tak dalej, i tak podobnie. Umiejętność spojrzenia na Jaruzelskiego inaczej niż przez IPN-owskie okulary nie dowodzi uznawania Polski Ludowej za raju na ziemi tylko pewnego obiektywizmu. Poza tym działa swoista przekora. Jeżeli w istotnej części środków masowego przekazu dyskusja o stanie wojennym wygląda tak, że dyskutuje historyk IPN z działaczem ówczesnej Solidarności i dziennikarzem, który "moderuje" dyskusję bynajmniej nie w kierunku przyjaznym Jaruzelskiemu, to ludzie po prostu widzą, "że coś jest nie tak". Jeżeli stan wojenny przedstawia się jako zło absolutne, potworne, niemające precedensu, to przynajmniej niektórzy pamiętający te lata zadają sobie pytania ile w tym propagandy, ile prawdy. Metodę rozliczenia ze stanem wojennym obrano najgorszą z możliwych - poniżenia i pohańbienia tych, za którymi też jakieś argumenty stały. Nastał czas prostych, łopatologicznych tez. Ludzie - przynajmniej niektórzy - tego nie lubią. Ja też, choć na moje własne życie, fakt czy się Jaruzelskiego poniży, czy wywyższy w żadnym stopniu nie wpłynie. Ale nie lubię prymitywnych uproszczeń, tam gdzie jest konieczna głęboka analiza. -
Co się dzieje w Grecji?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Czy chodzi o każdy tłum, czy tylko o tłum o niewłaściwych poglądach politycznych? -
Stan wojenny
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Pozdrawiam. Szczegółowo legalności stanu wojennego nie analizowałem, i też za bardzo mi się nie chce, bo cokolwiek bym znalazł czy napisał, to i tak ci, którzy uważają, że Jaruzelskiego trzeba ukamienować nie zmienią zdania. Podczas dyskusji nad konstytucją kwietniową odnaleźliśmy 4 zasadnicze zastrzeżenia dotyczące jej legalności – i kogo to z jej zwolenników przekonało? Wspominałem tylko przy jakieś okazji, że dekret o stanie wojennym obowiązywał formalnie do 26 października 2002 r., zatem i PRL i III RP uznawała go za w pełni legalny, a uchwała Sejmu z 1992 r. była tylko wyrazem poglądów politycznych posłów bez znaczenia aktu normatywnego. Dzięki działalności historyczno-wychowawczej IPN, prawicowych polityków et consortes, coraz bardziej posuwamy się w kierunku surrealizmu. Ostatnio nawet ktoś na tym forum postawił znak równości pomiędzy hitleryzmem a Polską Ludową. Niedługo się dowiemy, że Jaruzelski był gorszy od Hitlera. I o czym tu dyskutować? Argumenty prawne na przekonania polityczne nie mają wpływu. Wszystko to utrudnia obiektywną ocenę PRL, także ze zwróceniem uwagi na to co było paskudne. Odsyłam wszakże do pracy L. Mażewskiego, Stany nadzwyczajne w Polsce w latach 1918-1939, Toruń 2006, tudzież dorobku Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Nikt nic do tej pory sensowniejszego nie napisał o prawnych aspektach stanów nadzwyczajnych w Polsce. Ponieważ jednak lubimy ciekawostki, to dwie prawne ciekawostki (m.in.) z powołaniem się na Mażewskiego: 1. Problem legalności „Solidarności”. Wszyscy podniecają się - czy 12-13 grudnia złamano prawo, a zapominamy, że Rada Państwa 13 września 1980 r. wydała uchwałę w sprawie rejestracji nowo powstałych związków zawodowych, która wprowadzała odstępstwo od ustawy z 1949 r. o związkach zawodowych. Był to ukryty dekret, którego podczas trwania sesji Sejmu nie można było wydać. Walidował to Sejm dopiero trochę później (Mażewski, s. 183, 184). Oczywiście nikt z IPN nie bada tej sprawy, a okoliczności – wypisz wymaluj – jak przy stanie wojennym. Nota bene – porozumienia sierpniowe i akty normatywne mówiły o „związku zawodowym”, a „Solidarność” ani przez pięć minut nie była związkiem zawodowym (z czego jej działacze są dziś dumni i to potwierdzają). Można zatem się zastanawiać, dlaczego liderzy PRL aż przez prawie 1,5 roku tolerowali istnienie sprzecznej z prawem i ustrojem PRL instytucji. Jak już badamy zgodność z prawem PRL-owskim – to na całego, a co!? 2. Wieczorem 13 grudnia 1981 r. dekret o stanie wojennym został poprawiony przez wysokich przedstawicieli Kościoła (Mażewski s. 196-197). Z punktu widzenia prawidłowej praktyki legislacyjnej było to kuriozum, bo dekret był już uchwalony, a biskupi i ich współpracownicy nie mieli żadnych praw go współredagować. Ale któż o tym będzie wspominał, no któż? -
Co się dzieje w Grecji?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Jest to wspaniałe pole do popisu dla psychologów społecznych i politologów. Działa psychoza tłumu - tak to się chyba nazywa. Tłum bywa straszny, nieobliczalny, groźny. Oczywiście tam tłum jest odpowiednio podpuszczany, ale swój „rachunek krzywd” w stosunku do rządu muszą mieć spory, bo inaczej skala zjawiska nie byłaby tak duża. Inna sprawa, że u Greków już od dawna występuje deficyt dobrej, efektywnej władzy. Kiedyś my się zastanawialiśmy czy pójdziemy drogą Grecji, czy Irlandii. To chyba pytanie nadal aktualne? Swoją drogą, dobry przyczynek do toczonej także na tym forum dyskusji o stanie wojennym u nas – czy rzeczywiście to Jaruzelski ponosi całkowitą winę (moralną , umyślną czy nieumyślną) za śmierci podczas demonstracji? Co może zrobić policjant/milicjant obrzucony kamieniami? Ciekawe… -
Polska przyjmuje żądania Hitlera, a potem?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Pobieżnie przejrzałem traktat polsko-brytyjski. Chyba są tam tylko postanowienia dotyczące upływu czasu, na który został zawarty i braku zgody na ewentualną prolongatę przed upływem tego okresu. Z drugiej strony - zdaje się, że doktryna prawa międzynarodowego dopuszcza rozwiązanie każdej umowy międzynarodowej (z nielicznymi wyjątkami), wychodząc z założenia suwerenności państwa. Tak czy inaczej - traktaty ten były warte tyle, ile wola ich dotrzymywania. BTW - pamiętam kiedyś, jak "pyszczyłem się" na Anglików, że razem z Francuzami nic nie zrobili w naszej sprawie w 1939. Jeden z nich spojrzał na mnie i powiedział: "Przecież wypowiedzieliśmy wojnę". No i w sumie racja, bo wcale nie musieli... Inna sprawa, że brytyjskiego wyrachowania też w tym trochę było. -
Polska przyjmuje żądania Hitlera, a potem?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Besarabię, Północną Bukowinę i Południową Dobrudżę jednak definitywnie straciła. A Siedmiogród odzyskała tylko dlatego, że Węgrzy "byli gorsi". A ten głód w Rumunii po wojnie itp. My dostaliśmy jednak coś w zamian (i to gospodarczo całkiem, całkiem) i choć siedzieliśmy na zgliszczach, to jednak typowego głodu u nas po wojnie nie było. Parafrazując de Gaulle'a "traktaty są jak dziewice - trwają tyle ile trwają". Każdy traktat można wypowiedzieć, albo złamać. Dokładnie natomiast przeczytać by należało rzeczone umowy, niestety nie mam w tej chwili czasu, aby je odgrzebać, ale istotna część umów międzynarodowych zawiera klauzule pozwalające na wypowiedzenie. -
Polska przyjmuje żądania Hitlera, a potem?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nie wiem czy dobrze przekazałem swoją myśl. W wariancie 2 nie chodziło mi o to, że Stalin zająłby mniej Europy, tylko że Polska, jako były sojusznik Hitlera miałaby rozmiary Księstwa Warszawskiego, oczywiście w strefie radzieckiej, do tego skrajnie bezwzględnie eksploatowanego. -
Kolej w II RP
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Potwierdzam (rzecz jasna nie z autopsji ). Przed wojną każda pewna, a już na pewno państwowa praca, to było "złapać Pana Boga za nogi". W hierarchii robotniczej kolejarz to było chyba maksimum marzeń (no może "syn ksiądz" je przewyższało). Dla miało-miasteczkowej inteligencji kimś takim był "pan nauczyciel". -
Koniec armii z poboru? I jaka powinna być polska armia?
Bruno Wątpliwy odpowiedział marcnow92 → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Co do hipotetycznego konfliktu jeden-na jeden z Białorusią. Trochę sprzętu mają, przemysł zbrojeniowy - jak na nasz region - też całkiem, całkiem (wystarczy poczytać co tym piszą w "Nowej Technice Wojskowej" i "Raporcie"). Technologicznie za bardzo nie odbiegamy od siebie. Oprócz F-16, Rosomaków, Spike'ów reprezentujemy - my Polacy - w sumie też poziom po-radziecki. I to często po 20-latach łatania sprzętu "śliną i pajęczyną". Morale są zagadką. Lepiej chyba, że to wszystko tylko hipotetycznie... -
Chyba dyscyplina, i to, że byli przez wielu chłopów postrzegani za swoich. Pewną rolę odgrywał chyba "brak mandatu niebios" i "utrata twarzy" (tak to się chyba nazywa). Wielu Chińczyków zapewne uważało, że Kuomintang - generalnie sobie słabo radząc - nie ma ani jednego, ani drugiego. Trudno powiedzieć. Rozwój na Tajwanie świadczyłby o tym, podobnie pomysły Mao. Z drugiej jednak strony Tajwan to specyficzna sytuacja, a po Mao nastali pragmatycy, którzy zdaje się do tej pory w odczuciu większości Chińczyków "nie stracili mandatu niebios", zapewniając krajowi szybki rozwój.
-
Czy chodzi Ci o złożenie dymisji Witosowi i wyjazd do żony i córek? Tak ostro bym tego nie nazwał, tym bardziej, że to było tuż przed rozstrzygającymi zmaganiami. Marszałek miewał okresy kryzysu, swoistego "wyłączenia się" (drugi taki - po "rozmowie na moście" w 1926 r., wcześniejszy - w sierpniu 1914 r.). Jest to jakoś zrozumiałe - kilka miesięcy wcześniej "zdobywca Kijowa, Bolesław Chrobry", a teraz nie wiadomo co zostanie z państwa. Wielu by sobie dało spokój. Jeżeli tylko chciał się spotkać z bliskimi, "wyciszyć się" - choć to może nie najlepszy był ku temu moment? A psychika Marszałka była bardzo złożona (to akurat nie tylko zarzut), wystarczy wspomnieć jego tragiczno-straszne monologi zanotowane przez Lepeckiego. Rozwadowski podobnież tryskał optymizmem cały czas. Ale niezależnie od tego ile było konkretnych zasług Rozwadowskiego, Francuzów, Piłsudskiego (krzyżowano o to szable nie raz) - to jednak Piłsudski brał na siebie odpowiedzialność za sukces lub fiasko operacji. Inna sprawa, że po odmowie przyjęcia dymisji za bardzo innego wyjścia nie miał. Zresztą Witos też tej dymisji nie mógł przyjąć. Jak by to wpłynęło na wojsko? Chyba jako jednoznaczna deklaracja - ratuj się kto może, nie mamy szans... Pozostaje pytanie, na które chyba nigdy nie poznamy odpowiedzi - czy była to dymisja tylko honorowa, czy rzeczywiście Piłsudski "miał definitywnie dość".
-
Polska przyjmuje żądania Hitlera, a potem?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
To nie o Gdańsk i autostradę chodziło. Chodziło o włączenie Polski do strefy geopolitycznych wpływów Niemiec. Gdyby nasze władze po rezygnacji z praw w Gdańsku i ustępstwach w kwestii „korytarza w korytarzu” nie włączyłyby się do nazistowskiego sojuszu, Hitler znalazłby następny pretekst. Gdyby przystały na sojusz, to wyjścia byłyby dwa (tu się nie zgadzam z prof. Wieczorkiewiczem): 1. Hitler wygrywa wojnę. Polacy dostają w charakterze strefy osiedlenia 300.000 kilometrów kwadratowych na Środkowej Syberii (o ile wcześniej tego nie przejęła Japonia) – jeżeli godzą się dobrowolnie opuścić Lebensraum. Jeżeli nie godzą się dobrowolnie – kominy dymią na całego. 2. Hitler przegrywa wojnę. Byłoby podobnie jak było rzeczywiście w 1945 r., tylko na obszarze terytorialnie dużo mniejszym i dużo bardziej bezwzględnie ze strony radzieckich. -
Czy II RP mogła stać się monarchią?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Wprowadzanie niemieckich książąt na tron było dosyć powszechnym pomysłem w owe lata (Litwa, Finlandia, Polska, może "państwo bałtyckie"). Generalnie na pomysłach się skończyło. Jakby się dobrze przyjrzeć, to być może pod względem formalnoprawnym w dniach 14-22 listopada J. Piłsudski był regentem Królestwa Polskiego? Monarchizm jednak zdecydowanie wyszedł z mody po pierwszej wojnie światowej. Węgry (jako regencja), Królestwo Serbów-Chorwatów-Słoweńców (jako "przedłużona" Serbia), Albania (po paru latach) - to by było wszystko z "nowych" państw. A i parę "starych" monarchów się pozbyło. Swoją drogą Pan Poseł Artur Górski zajmuje się - także za moje pieniądze - bardzo aktywną, wielowątkową, tudzież kontrowersyjną działalnością poselską. O "wpadce z Obamą" przez litość nie wspomnę, ale proszę kliknąć na stronie podanej wyżej przez Jarpena na "praca posła" -"oświadczenia poselskie". -
Pierwsi Sekretarze KC PZPR - porównanie
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Biografie
Jeżeli dobrze pamiętam, to jest forum miłośników historii. Kłócimy tu się zażarcie, wielu z nas ponosi temperament, ale walka odbywa się raczej na argumenty, a nie na hasła propagandowe. Można oczywiście nie widzieć różnicy pomiędzy Polską Ludową a hitleryzmem, papier - czy komputer - wszystko zniesie. Myślę, że jakieś 6-7 milionów ludzi bardzo by się cieszyło, gdyby dożyło Polski Ludowej (jakakolwiek ona nie była). Takie porównanie jest po prostu niemoralne. Czuję się w takiej sytuacji zwolniony z polemiki. -
Pierwsi Sekretarze KC PZPR - porównanie
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Biografie
Póki co mamy tekst z "Naszego Dziennika", bazujący na pracach J.R. Nowaka, A. Dudka i kogoś jeszcze. Z tego co pamiętam, zdaje się, że jeszcze prokuratorzy z lokalnego IPN stwierdzili niedawno - "ponad wszelką wątpliwość", iż ksiądz Suchowolec został zamordowany przez SB. Zdaje się, że w 1993 r. postępowanie formalnie umorzono. Z tego co się orientuję, żadnego wyroku sądu nie ma. Ustaleń "Naszego Dziennika", J.R. Nowaka, A. Dudka i prokuratorów IPN itp. za jednoznaczne i niepodważalne źródło prawdy nie uważam. Śmierć kapłana - już w 1989 r. - w wyniku działań SB uważam zarazem osobiście za dosyć mało prawdopodobną - z oczywistych powodów. Co jak co, ale w okolicach "okrągłego stołu" było to potrzebne władzom jak... Chyba, że była to prowokacja "betonu", ale to już "insza inszość". Jak będzie w przyszłości jednoznaczne orzeczenie sądu, mogę rzecz jasna uznać, że księdza Suchowolca zabili funkcjonariusze SB. Ale od tego jeszcze daleka droga do obciążenia winą Jaruzelskiego. -
Pierwsi Sekretarze KC PZPR - porównanie
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Biografie
Lata 40... Dawno, dawno temu, kiedy nie było jeszcze IPN-u, i starano się bardziej obiektywnie wyważyć racje stron zaangażowanych w tragiczny konflikt bratobójczy, prof. Kersten napisała mniej więcej coś takiego ("Między Wyzwoleniem z Zniewoleniem") - przywołuję tylko z pamięci, zatem z możliwymi przeinaczeniami - "Będzie to fatalne, jeżeli totalną negację powojennego podziemia zbrojnego zastąpi się totalną akceptacją". To właśnie dziś ma miejsce. Obydwie strony tego konfliktu miały swoje racje – polityczne, moralne, prawne. Chętnie o nich podyskutuję, jeżeli taki temat będzie wywołany. Dziś uznaje się racje tylko jednej strony. L. Kaczyński klęczący przed pomnikiem „Ognia” – to obraz polskiego obiektywizmu. Przydałyby się znowu konkrety. Inaczej sprawa wyglądała w latach 50. gdy rzeczywiście zmieniono plan VI-cio letni pod dyktando Rosjan, a inaczej później, gdy nasza suwerenność gospodarcza była nieporównywalnie wyższa, a stosunki gospodarcze – min. za sprawą Gomułki – o wiele bardziej racjonalne. Mit prostej eksploatacji ekonomicznej można jednak włożyć między bajki. Problemy wynikały przede wszystkim z nieracjonalnego środka rozliczeń (rubla transferowego), dzięki, któremu kraje socjalistyczne bardziej wolały handlować z Zachodem niż ze sobą i generalnie z uroku gospodarki socjalistycznej. My może pewne rzeczy moglibyśmy sprzedać na Zachodzie (pytanie – czy by kupił i za ile?), ale z drugiej strony otrzymywaliśmy olbrzymią ilość towarów po śmiesznych cenach (ropa!)? Je też ZSRR mógł sprzedać na zachodzie (chociażby po paskarskich cenach w czasie kryzysu paliwowego lat 70.). Obecnie olbrzymia część Rosjan uważa, że ZSRR sponsorował swoich sojuszników – i jest w tym nieco prawdy. A co do przemysłu ciężkiego. Gierek skontrował krytyków Huty Katowice w ten sposób – można by ją krytykować, gdyby stopień nasycenia gospodarki produktami stalowymi był w Polsce taki jak na Zachodzie. Tych czołgów też nie produkowaliśmy w jakichś obłędnych ilości w stosunku do rangi i znaczenia naszego państwa, a sprzedawaliśmy je w dużej mierze do Libii i Iraku. Za dolary. Dziś do Iraku udało nam się z całego kramu sprzedać trochę „Dzików”. -
Pierwsi Sekretarze KC PZPR - porównanie
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Biografie
Jeśli o płaszczach mowa. 20 stycznia 1946 r. jechała zwykłym pociągiem młoda dziewczyna, Sybiraczka, platerówka, zwolniona już z wojska. „Na trasie Białystok-Czerwony Bór pociąg nagle zatrzymał się w lesie. Posłyszałam jakieś wołania, krzyki. Do wagonu weszło kilku uzbrojonych ludzi, którzy oświetlali pasażerów. Jeden z nich zaświecił mi w oczy mówiąc: -Rozbierać się i dawać płaszcz. Odpowiedziałam, że jest zima, że więcej nie mam, że zmarznę. W odpowiedzi drab wrzasnął: -Służyłaś Stalinowi, to ci będzie ciepło. -Byłam przecież wywieziona, rodzina jeszcze tam przebywa – odpowiedziałam. Nic to jednak nie pomogło. Dali mi jakąś gumą z pięć razy po głowie i płaszcz zabrali. Już opuszczali przedział, gdy inny dobrał się do mego neseserka. Miałam tam zaświadczenie z wojska i inne drobiazgi, wszystko to mi zabrali. (…) Gdy jedni plądrowali wagony, inni stanowili obstawę, mając do dyspozycji nawet CKM-y. Odchodząc zabrali z pociągu kilku żołnierzy, a jednego SOK-istę rozebrali nawet do bielizny. Wszyscy pasażerowie przeżyli chwile grozy”. Ze zbioru wspomnień - B. Dańko, Nie zdążyli do Andersa (berlingowcy), Londyn-Warszawa 1992, s. 175. Zapewne już powstała książka IPN obejmująca bohaterskie „akcje kolejowe” niepodległościowego podziemia zbrojnego w tym regionie. Ciekawe czy jest w niej mowa o rabowaniu płaszczy i biciu kobiet gumą po głowie. A Jaruzelski, jako posiadacz przedwojennej małej matury, znał język polski i kulturę polską zapewne lepiej od istotnej części dzisiejszych studentów. [ Dodano: 2008-12-09, 16:28 ] Przepraszam za OT, ale w jakimś związku z Jaruzelskim. -
Konstytucja Marcowa vs Konstytucja Kwietniowa
Bruno Wątpliwy odpowiedział Gnome → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Otóż to. Historia świata zna 1001 kacyków, dyktatorów, autokratów, którzy rządzili nielegalnie, w sprzeczności z prawem międzynarodowym i prawem swojego kraju. Gdyby ich wszystkich dokonania weryfikować, powstałby taki bałagan prawny (co ważne - także w prawie międzynarodowym), że przez 1001 lat byśmy się nie pozbierali. Zatem - ekipa po-majowa rządziła po 1926 r. sprzecznie z konstytucją, po wyborach brzeskich utraciła właściwą, demokratyczną legitymizację, a w 1935 r. uchwaliła niezgodnie z prawem ustawę zasadniczą. Niewątpliwie w sensie stricte prawnym kwalifikuje się to do pojęć „braku legalności” i „braku legitymizacji”. Z ww. powodów pragmatycznych apeluję jednak o łagodny wymiar kary. -
Niemcy - czy tak naprawdę przegrani?
Bruno Wątpliwy odpowiedział FSO → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Niemcy Zachodnie bajecznie wyszły na powojennym podziale świata, dzięki któremu szybko wszystko zapomniano, przebaczono (z małymi wyjątkami) i doinwestowano. W swoistej mikroskali beneficjentem podziału świata były także Niemcy Wschodnie, które stały się "oknem wystawowym socjalizmu", sponsorowanym przez ZSRR. Tam nie przebaczano może tak łatwo, ale dla byłych członków NSDAP utworzono jednak NDPD, a "paru" oficerów III Rzeszy zahaczyło się w NVA. -
Konstytucja Marcowa vs Konstytucja Kwietniowa
Bruno Wątpliwy odpowiedział Gnome → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jeżeli tam była niechlujność, to jak nazwać to co było przy kwietniowej? Tak niedawno jeszcze nie miało to drugorzędnego znaczenia . Jeżeli dobrze pamiętam, dyskusja toczy się wokół zagadnienia, która konstytucja była lepsza i czy kwietniowa była uchwalona legalnie (tzn. zgodnie z prawem). Odpowiedź chyba już znamy, bo nie widzę mocnych argumentów prawnych obalających moje tezy (3 przedstawione wcześniej i tą ostatnią), skoro przechodzimy do następnego tematu – legalności władz po 1935 r. (A nie poruszyliśmy jeszcze kwestii pozaprawnych – np. legitymizacji parlamentu wybranego w „wyborach brzeskich”). Ale proszę bardzo – choć trochę robię to niechętnie, bo mam wrażenie, że zrobi się nam niezły bałagan merytoryczny. Chętniej bym widział taką naszą dyskusję np. w ramach tematu – czy Polska Ludowa była legalną formą państwowości polskiej i jak oceniać nawiązywanie do „podstawowych zasad” konstytucji marcowej (i negację kwietniowej) w Manifeście Lipcowym tudzież Małej Konstytucji z 1947 r. itp. Ale pokrótce postaram się odpowiedzieć. Niewątpliwie, gdybyśmy dokonywali tylko suchej analizy prawniczej, powinniśmy dojść do wniosku, że od 23 kwietnia 1935 r. nasze organy państwowe działały bez należytej legitymizacji konstytucyjnej. Co do tego zgodna była istotna część ówczesnej opozycji. Jak przypuszczam wówczas Sikorski i Mikołajczyk mieli opinię w tym zakresie wyrobioną. W 1939 r. sytuacja zmieniła się diametralnie. Powstał problem w oparciu o jaki akt mają funkcjonować władze emigracyjne? Istniał pomysł, „wywodzący się z szeregów Frontu Morges” (właśnie, właśnie) powołania we Francji „samozwańczego Komitetu Narodowego”. (P. Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935-1945, Warszawa 2005, s. 111). Tamże o inicjatywach A. Ponińskiego i pomyśle „rewolucji” (w kontakcie z Sikorskim) T. Zakrzewskiego. Były to jednak pomysły dyskusyjne, podważające ciągłość władz polskich (i potwierdzające tezę niemiecką i radziecką, że państwo polskie – te pokonane we wrześniu -przestało istnieć). Ani tworzenie nowych poza-konstytucyjnych organów, ani odwoływanie się do faktycznie nieobowiązującej od kilku lat (z wyjątkiem części przepisów pozostawionych w mocy przez kwietniową) konstytucji marcowej nie było wygodne. Stawiało to Polaków w pozycji nieco podobnej do emigracyjnych Czechosłowaków, co do których nie było właściwie wiadomo na podstawie czego funkcjonują. Jak wiemy konstytucja kwietniowa była w tym przypadku poręczna, gdyż zawierała przepisy pozwalające na „przekazywanie” funkcji prezydenta itp. Wymieniłem je wcześniej wyraźnie jako jedną z dwóch dobrych cech konstytucji kwietniowej (i jeszcze raz to podtrzymuję). Zwracam przy tym uwagę, że niezwłocznie doszło do zawarcia „umowy paryskiej” pomiędzy Raczkiewiczem a Sikorskim (nota bene też nic nie mającej wspólnego z „legalnością”), która de facto modyfikowała totalnie postanowienia konstytucji kwietniowej (choć oczywiście nie zmieniała formalnie jej treści). Można powiedzieć, że tragedia Polski nobilitowała konstytucję kwietniową. Wokół nielegalnego prawnego potworka-autokraty (aczkolwiek zmodyfikowanego „umową paryską”) powstał konsensus przedwojennej opozycji i sanacji. Obie strony doszły do wniosku, że lepiej będzie oprzeć się o kuriozalną, legalnie wątpliwą konstytucję niż o żadną. I tyle. Decyzja była rozsądna, chyba jedyna możliwa, choć w sensie prawnym konstytucji kwietniowej należycie nie konwalidowała (zresztą nie mam pojęcia co w sensie prawnym w ogóle ją mogło konwalidować). Sikorskiemu było w to graj, bo miał za sobą siłę Francji, atmosferę powrześniowych rozliczeń i to w końcu on został premierem (a zgodnie z „umową paryską” -równorzędnym partnerem prezydenta). Zatem o swoich wcześniejszych poglądach nie musiał koniecznie pamiętać. I rzecz jasna nie przewidywał, że z tego sprytnie skorzystają, używając jako argumentu – nie byli przecież idiotami – twórcy Manifestu Lipcowego, samozwańczo stawiający się w pozycji recenzenta. A teraz chyba troszeczkę dyskutantów zdziwię. Otóż uważam generalnie, że do pojęcia legalności w historii państw należy podchodzić cum grano salis – bez przesadnej estymy. Często o wiele istotniejsze jest pojęcie „władzy realnej” i „postrzegania za legalną” niż „ścisłej legalności w sensie jurydycznym”. Nie ma żadnej wątpliwości, że władze polskie po 1935 r. sprawowały „władzę realną” i były „postrzegane za legalne” przez społeczność międzynarodową i istotną część społeczeństwa. Zawierały wiążące umowy międzynarodowe, a przepisy prawne przez nie wydawane nie były kwestionowane. Choć były obarczone grzechem pierworodnym – zamach stanu, „wybory brzeskie”, konstytucja kwietniowa etc. Bardzo podobnie - toutes proportions gardées - władze Polski Ludowej. Choć jej geneza jest nam znana, sprawowały one „władzę realną”, były „postrzegane za legalne” przez społeczność międzynarodową i istotną część społeczeństwa. Zawierały wiążące umowy międzynarodowe, a przepisy prawne przez nie wydawane nie były kwestionowane (i nie są kwestionowane do tej pory, bo istotna ich część nadal obowiązuje). Tak trochę na zasadzie – choć Władysław Łokietek przez całe i Kazimierz Wielki przez część panowania nie byli władcami legalnymi, to któż będzie przemalowywał poczet Matejki? [ Dodano: 2008-12-09, 09:07 ] Zapomniałem o tym wątku. Ograniczenie temporalne możliwości zmian całej konstytucji, lub zmian niektórych jej przepisów nie jest w końcu strasznie unikalną regulacją, że o art. V konstytucji USA wspomnę. -
Konstytucja Marcowa vs Konstytucja Kwietniowa
Bruno Wątpliwy odpowiedział Gnome → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Proszę o przeczytanie dopisanego przeze mnie fragmentu we wcześniejszym poście. Jak wydaje mi się - odkryliśmy wspólnie jeszcze gorsze od analizowanych wcześniej naruszenie prawa. Jak już wspominałem wcześniej, prof. Komarnicki jednoznacznie dając do zrozumienia, że doszło do naruszenia prawa wypowiada się bardzo oględnie - np. "było to rozumowanie polityczne, a nie prawnicze" (s. 159, "Ustroju państwowego...", odnośnie do postawy S. Cara 26 stycznia 1934 r.). Książka była wydana w 1937 r. Rok później niejakiemu S. Cywińskiemu Dąb-Biernacki zorganizował w tymże Wilnie pobicie w obecności rodziny, a później biedaka skazano, za "uchybienie" chyba mniejsze niż zakwestionowanie legalności konstytucji. Profesor musiał być ostrożny. W art. 118, 121, 122 itp. obecnej konstytucji także nie ma sformułowania - o ile Konstytucja nie stanowi inaczej - a uznajemy pierwszeństwo art. 235. -
Konstytucja Marcowa vs Konstytucja Kwietniowa
Bruno Wątpliwy odpowiedział Gnome → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
To jest już właśnie całkowita dowolność interpretacyjna. Konstytucja wyraźnie mówi, że "Drugi z rzędu na zasadzie tej Konstytucji wybrany Sejm może dokonać rewizji Ustawy Konstytucyjnej własną uchwałą, powziętą większością 3/5 głosujących, przy obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów". Nie ma tam wzmianki ani o trzecim, ani o czwartym Sejmie, ani o żadnym kolejnym, wyjątek (możliwy) dotyczy wyraźnie tylko drugiego. Zatem - w zdaniu trzecim i czwartym (art. 125) konstytucja wyraźnie prowadza dwa odstępstwa od reguły, ustalonej w zdaniu pierwszym - jedno dotyczące drugiego Sejmu, drugie 25-lecia. Zresztą - zakładając przez chwilę słuszność Pana argumentacji - i tak "wychodzi na moje", albowiem: 1. I tak naruszono ten przepis, bo głosowano w trybie art. 35, a nie 125 zdanie trzecie. 2. Jeżeli głosowano by w trybie art. 125 zd. trzecie to ustawa właściwie nie powinna trafić do Senatu ("własną uchwałą" - oznacza sam Sejm), a trafiła, czyli w ogóle nie myślano o wykorzystaniu tego zdania artykułu 125. [ Dodano: 2008-12-08, 15:09 ] Jeszcze tytułem uzupełnienia. Kontynuując podniesiony wyżej przez p. Palatyna wątek „rewizji i zmiany” możemy dojść do jeszcze gorszego dla autorów konstytucji kwietniowej wniosku – że w 1934/35 nie można było w ogóle uchwalić nowej konstytucji, tylko znowelizować marcową (!). Ad rem. Zwracam uwagę na wypowiedź profesora Komarnickiego (tym razem jest to dzieło „Polskie prawo polityczne”, pierwotnie opublikowane w 1922 r., czyli przed wszystkimi przełomami politycznymi, pisane zupełnie „na zimno”, reprint Wydawnictwa Sejmowego z 2008 r., s. 580-583): „Mówimy o rewizji jako o zmianie zasadniczej, czyli o zmianie pojęć zasadniczych, zmianie systemu, w odróżnieniu od zmiany zwykłej, t.j. częściowej, więc w punktach o znaczeniu ograniczonem, nie dotykającem całości konstytucji. Rozróżnienie to potwierdzają przepisy art. 125 konstytucji, określające warunki zmiany i rewizji konstytucji (…) Periodyczna rewizja (…) odbywa się co lat 25 (…) Nadzwyczajnej rewizji ustawy konstytucyjnej może dokonać własną uchwałą, t.j. bez udziału senatu drugi z rzędu na zasadzie konstytucji z 17 marca 1921 wybrany sejm (…) Myśl twórców konstytucji jest jasna: biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich uchwalona została konstytucja, wśród wojny wschodniej, zamętu wewnętrznego, powodowanego anarchiczną agitacją sąsiadów, chcieli oni dać możność drugiemu z kolei sejmowi rewizji uchwalonej w tych warunkach konstytucji. Tak uchwalona powtórnie konstytucję chcieli uczynić stałą w swych zasadach, obliczając jej trwałość na wiek jednego pokolenia, co przeciętnie wynosi 25 lat (…)”. Pisząc to – bez wiedzy o późniejszych wydarzeniach – profesor przedstawił dokładnie taki sam pogląd jak ja wyżej, że 125 zdanie trzecie dotyczył tylko „drugiego Sejmu”. Ale wnioski ostateczne mogą być jeszcze gorsze od tych, które ja wyciągałem wcześniej – nieprawdaż? Reasumując – nolens volens - „dobił” Pan Panie Palatynie autorów konstytucji kwietniowej ostatecznie, mocniejszym kołkiem osikowym niż ja. Z podniesionego przez Pana rozróżnienia „rewizja” i „zmiana” wnioski są jeszcze bardziej drastyczne niż z moich poprzednich ustaleń (i w sumie należy się nam tu chyba palma pierwszeństwa, bo nie pamiętam aby ktokolwiek w literaturze przedmiotu o tym wspominał) – w 1934/35 roku PARLAMENT NIE MIAŁ W OGÓLE PRAWA UCHWALIĆ NOWEJ KONSTYTUCJI, mógł – ewentualnie – znowelizować marcową. Do rewizji trzeba było czekać do 1946 roku.