-
Zawartość
5,677 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Nazizm i komunizm to ideologie pogardy i śmierci
Bruno Wątpliwy odpowiedział myflon → temat → Archiwum
Myflon - coś mi się wydaje, że autor powyższego pytania oczekuje raczej zbioru propagandowych haseł niż pogłębionej analizy określonej ideologii. Świadczyłoby o tym wrzucenie komunizmu i nazizmu do jednego worka i opatrzenie go zbiorczą nazwą "ideologii śmierci". Bardziej pasowałoby mi zagadnienie - stalinizm i hitleryzm jako koncepcje śmierci i pogardy. Moim zdaniem np. takiego komunizmu (jako myśli, założeń) w żadnym przypadku ideologią śmieci nazwać nie można. To raczej koncepcja "życia długo i szczęśliwie w idealnym świecie". Komunizm wg. uproszczonej wizji to i Marks, i Luksemburg, i Stalin, i Gierek, i Mao, i Tito, i Pol Pot i eurokomuniści. Zupełnie różne zjawiska. Nazizm - prędzej można uznać za ideologię śmierci, choć i tu w samych założeniach ideologicznych zbyt wiele wprost o mordowaniu nie ma (może drobnym druczkiem w "Mein Kampf" Hitlera). Straszliwa była natomiast realizacja. Jeżeli mamy się bawić w hasła, to proszę bardzo. Kilka sugestii. Nazizm był ideologią śmierci i pogardy, ponieważ: 1. Zakładał nierówność rasową, co prowadziło do dyskryminacji i eliminacji ras, narodów "niepotrzebnych". 2. Zakładając prymat określonego narodu prowadził politykę jego umocnienia, co mogło prowadzić do eliminacji z tego narodu jednostek opornych, słabszych, nieprzystosowanych czy bezwartościowych (w rozumieniu nazistów). 3. Powyższe wiązało się z silnym promowaniem zachowań pogardliwych w stosunku do innych narodów i jednostek aspołecznych. 4. Zakładał brak przestrzeni życiowej dla Niemców, co musiało prowadzić do jej zdobycia - kosztem innych narodów. Komunizm był ideologią śmierci i pogardy, ponieważ: 1. Opierał się na teorii walki klas. 2. Walka ta mogła prowadzić do eliminacji klas pasożytniczych (wg. oczywiście komunistów). 3. W walce tej posługiwano się środkami propagandowymi, mającymi wzbudzić pogardę dla "tych złych". -
Nie moja broszka, ale Mieszkowice to chyba nazwa całkowicie nowa (powojenna) wywiedziona od niemieckiej Bärwalde. Skojarzono Bär z niedźwiedziem, niedźwiadka z Mieszkiem i dodano polski sufiks "-owice". Pierwotna nazwa słowiańska najprawdopodobniej znana nie była, a związek z Mieszkiem wymyślony na potrzeby repolonizacji Ziem Odzyskanych.
-
"Żołnierski obowiązek". Tak się rzeczywiście zaczyna, bezpośrednio o uwięzieniu oczywiście nic nie ma. Wspomniał natomiast oględnie, że dowodził brygadą składającą się z "zeków". O tym, że prawie cała jego 16 armia to byli świeżo zwolnieni ochotnicy z łagrów - już nie.
-
Andreasie, w 1972 r. Rokossowski, żeby wysiąść z samolotu musiałby zmartwychwstać. To miało miejsce wcześniej i polegało na tym, że nie opuścił Okęcia. To i fakt, że nie przyjmował zaproszeń do Warszawy, wynikało zapewne nie z niechęci do Polski jako takiej, ale z tego, że czuł się niezręcznie w roli "odsuniętego na daleki plan byłego namiestnika", któremu "polski epizod" złamał karierę i być może miał pretensje do ekipy Gomułki, że traktowała go podczas jego ostatnich dni w Polsce jak zadżumionego (pretensje zrozumiałe - oczywiście tylko z jego punktu widzenia). Jego adiutant wspominał, że po powrocie do ZSRR polską prasę zawsze czytał w pierwszej kolejności, z Polakami studiującymi w ZSRR szukał kontaktu, polski mundur pieczołowicie przechowywał i ubrał w dniu 70. urodzin (W. Białkowski, Rokossowski. Na ile Polak, s. 291, 292). Jaruzelski wspomina wyraźną, publiczną deklarację narodowościową Rokossowskiego LINK. Inna sprawa, że poczucie przynależności narodowej Rokossowskiego wymyka się (moim zdaniem) prostym ocenom - ale to już temat na inną dyskusję. Jego rola w stalinowskiej Polsce jest jasna, natomiast warto może pamiętać, że w dziele stalinizacji Polski brało udział wielu 100% Polaków o wiele bardziej "zasłużonych" i gorliwych. Rokossowski odpowiada za zbrodnie w tym sensie, że nie starał się im przeciwstawić i - choć niechętnie - złożył bodajże 200 podpisów pod nakazami aresztowania (taki był formalny wymóg, że musiał to uczynić Minister ON). Żadnych dowodów, żeby sam "typował ofiary procesów politycznych w wojsku i ferował wyroki, nie ma" (Białkowski, dz. cyt., s. 213). Nie był strachliwym człowiekiem, ale tu - pamiętając o swoich łagrach i torturach - wybrał zasadę "nie będę kopał się z koniem, im nie pomogę, a sobie mogę bardzo zaszkodzić". Ładne i moralnie czyste to nie było, ale jakoś zrozumiałe w wykonaniu człowieka, który wiedział na czym to wszystko polega i swoje przeżył. Czy mógłbyś tą sprawę przybliżyć? Rokossowski język polski oczywiście znał, choć po latach pobytu w ZSRR trochę go mógł kaleczyć. Podpisy składał (jak był polskim marszałkiem) - po polsku. Zresztą specjalnie taki podpis ćwiczył (po latach podpisywania się po rosyjsku). Prawem łaski w Polsce dysponował prezydent (do 1952 r.), a później Rada Państwa, a nie minister ON. Może chodzi o okres wcześniejszy (44-45)? Ale w jakich okolicznościach i na jakiej podstawie?
-
To zdaje się było tak, że zamiar dwóch uderzeń na prawym skrzydle spotkał się z krytyką Stalina, Żukowa i Wasilewskiego. Stalin dwukrotnie kazał wyjść Rokossowskiemu do sąsiedniego pokoju - aby się tam namyślił. Ten wracał zawsze z tym samym. Gdzieś czytałem też opowieść o tym jak Rokossowski miał odwagę wypomnieć Stalinowi, że tylu dobrych ludzi w łagrach zginęło. Towarzystwo zamarło ze strachu, a Stalin wyszedł do ogrodu i wrócił z kwiatami dla Rokossowskiego. Wiedząc, że Stalin lubił gesty i symbolikę (np. wysłał Czojbałsanowi w darze 4 karabiny i 30.000 naboi - i tylu Mongołów rozstrzelano), uważam, iż jest to prawdopodobne.
-
Działalność propaństwowa czy partyjniactwo
Bruno Wątpliwy odpowiedział abramowicz → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
FSO - Jarpen założył podobny temat - LINK Może to połączyć? -
Dokładnie tak, Widiowy. Pozwolę sobie jeszcze coś dodać: 1. Słowo "bydlę" nie wzmacnia ani siły ani powagi argumentu. 2. Oceniamy marszałków radzieckich z czasów stalinowskich a nie członków Sodalicji Mariańskiej. 3. Jaką rolę odgrywał Rokossowski w Polsce wiadomo. Nie był jednak ani siłą sprawczą ani decydującą polskiego stalinizmu. Nie on organizował procesy. Postawił się z boku - "to wasze Polaków sprawy". Niezbyt to ładnie, fakt, lepiej jakby walczył do krwi ostatniej z bezpieczeństwem, ale jego życiorys świadczy o tym, że wiedział dokładnie czym to grozi. Potrafił też zachować się przyzwoicie - jak w przypadku Thommée czy Kuropieski. 4. W porównaniu do Żukowa, Rokossowski jawi się aniołem. Powtórzę tylko to co napisałem w dyskusji o Żukowie - Na rosyjskiej RTR widziałem program o Rokossowskim. Przy całej obowiązującej we współczesnej Rosji prawie-deifikacji Żukowa, powiedziano w nim coś takiego "Rokossowskiego żołnierze szanowali i kochali, Żukowa tylko szanowali". To świadczy jakie wspomnienie po sobie zostawili.
-
Głębokie, a coś więcej o nim wiesz?
-
Działalność propaństwowa czy partyjniactwo
Bruno Wątpliwy odpowiedział abramowicz → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Tak jak dziś ani PO, ani PiS, ani SLD, ani PSL etc. nie ma monopolu na patriotyzm i "propaństwowość", tak sanacja nie miała takowego 80. lat temu. Usytuowanie się w pozycji "jedynego sprawiedliwego" to chyba dosyć powszedni zabieg propagandowy, jak mniemam. -
Tak pro forma - Rokossowski urodził się w Wielkich Łukach, Warszawę zaczęto sugerować (nawet w encyklopedii radzieckiej), gdy został marszałkiem Polski. Aby uczynić go bardziej polskim - jak sądzę. Jest bardzo ciekawa biografia Rokossowskiego - W. Białkowski, "Rokossowski. Na ile Polak?", Warszawa 1994. Ad rem - z tej trójki Rokossowskiego mam za najwybitniejszą i najbardziej sympatyczną postać (choć oczywiście uwikłaną w stalinizm i jego "dokonania") - nie tylko z racji polskiego pochodzenia. Koniew jest "u mnie" na drugim miejscu - choć wyśmiany przez "Piwnicę pod baranami" niewątpliwie wybitnym dowódcą był i na mały pomniczek w Krakowie zasłużył. Nota bene - jego córka (Maja) sympatyzowała z Polakami. Między innymi zrugała artystę, który zaprojektował medal "Za udział w internacjonalistycznej pomocy dla bratniej Polski" (rzecz się oczywiście działa ok. 1981 r.). W. Górnicki, "Teraz już można", Wrocław 1994, s. 31. Żukow - no cóż, "ludiej u nas mnogo" i "szapkami zakidajem".
-
Dla mnie także niezwykle interesujący byłby opis codzienności w obozie, usłyszany z ust naocznego świadka.
-
Czy Piłsudski był agentem obcego państwa?
Bruno Wątpliwy odpowiedział canny^ → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Bez przesady. Piłsudski był "krew z krwi, kość z kości" polskiej anty-rosyjskiej mitologii powstańczej. Wychowany w tradycjach tej części szlachty, dla której Rosjanie byli potworami (zob. to co pisał Wańkowicz), a pełnią szczęścia marsz z kosami na armaty. Rosja była zatem wrogiem, przeciwko któremu Piłsudski był gotów rzucić cały naród do samospalenia. I sprzymierzyć się z diabłem. Zagrożenia niemieckiego dla istnienia Polaków jako nacji chyba za bardzo nie rozumiał. Jak przypuszczam, pierwsze skojarzenia słowa "Niemcy" mógł mieć raczej z niedalekim od Litwy uniwersytetem w Dorpacie, "Atenami nad Embachem", zachodnioeuropejskiej i niemieckiej (do czasu) uczelni w ramach imperium carów, a nie z Hakatą. Niemcy jawili mu się zapewne jako dużo mniejsze zło, "cywilizowane". I możliwy taktyczny sojusznik. Natomiast agent? Nadinterpretacja. Niektórzy w 1918 czy w 1920 r. uważali go za bolszewika z linią telefoniczną na Kreml, byli też zapewne tacy, którzy uważali, że jest agentem niemieckim. Raczej można to między bajki włożyć. Sprawa byłaby na tyle sensacyjna, że rozgłosiłaby ją chociażby nauka niemiecka. Ponadto, jeżeli Piłsudski byłby agentem, to sami Niemcy musieliby przyznać, że fatalnym. Po I wojnie światowej w Niemczech zapanowały płacz, narzekanie i wściekłość na niewdzięcznych Polaków, których państwa centralne wyzwoliły i dały niepodległość (5 listopada 1916 r.), a oni ukradli Śląsk, Pomorze i Wielkopolskę. Piłsudski może nadmiernie kresami zachodnimi się nie przejmował, ale do tego niewątpliwie się przyczynił. Rozmowy z Kesslerem czy Beselerem przebiegały w specyficznej atmosferze. Oczywiście ze wspomnień Kesslera można wyczytać jakoby Piłsudski złożył nieco zbyt daleko idące deklaracje, ale należy mieć także poprawkę na to Kessler sam siebie chciał przedstawić jako skutecznego dyplomatę, a Piłsudski przecież prowadził grę z Niemcami i nie mógł pozwolić sobie na słowa - "będziemy z wami walczyć już niedługo" czy podobne. A, że Hitler wystawił wartę honorową - to tylko element propagandy. W stylu "Anglio twoje dzieło" i "Marszałek Piłsudski Wielki Polak - chciał przyjaźni z Niemcami". Natomiast - moim zdaniem - poważną hipotezą jest możliwość pójścia przez Marszałka na ugodę i sojusz z Niemcami w roku 1939. Ale to już inne gdybanie. -
Polska a 'rozbiór' Czechosłowacji
Bruno Wątpliwy odpowiedział Gnome → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Tylko tak ad hoc. Nie oceniałem samego "buntu", bo to i OT i temat na oddzielną dyskusję, ale to, że komuś przyszło do głowy zawierać z Litwinami umowę suwalską w przeddzień buntu. Fatalny przykład koordynacji działań. Litwini otrzymali od nas w formie prezentu dodatkowy argument, stawiający nas w dwuznacznej moralnie sytuacji. Przez całe międzywojnie w Muzeum Wojska w Kownie stał nagrobek umowy suwalskiej jako przykład polskiego wiarołomstwa. -
Fakt, przypominam sobie tylko radzieckie propagandówki, filmy dokumentalne i wzmianki o tej wojnie w fabularnych (chyba nawet w "Wyzwoleniu"), ale filmu fabularnego nie. Ale ekspertem od filmu rosyjskiego nie jestem, także niewykluczone, że coś nakręcili. Przykład filmu dokumentalnego.
-
Powstało parę. Chociażby finlandzki "Wojna zimowa". Całkiem niezły, nawiasem mówiąc.
-
Włączenie Epiru do Imperium
Bruno Wątpliwy odpowiedział czesiek88 → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Kompletnie nie moja działka, ale z "Historii Albanii" J. Hauzińskiego i J. Leśnego, s. 36, dosyć wyraźnie wynika, że chodziło raczej o podbój, nawet z obróceniem ludności 70. miast w niewolników. Wysokość danin płaconych przez poszczególne plemiona była jednak zróżnicowana, zależnie od tego czy odpowiednio wcześnie porzuciły Gentiosa. -
Polska a 'rozbiór' Czechosłowacji
Bruno Wątpliwy odpowiedział Gnome → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Na marginesie - nie wnikając po czyjej stronie stały racje moralne (o ile coś takiego w polityce istnieje ), należy podkreślić, że sami dawaliśmy naszym sąsiadom argumenty: 1. Litwa - umowa suwalska, a za chwilę Żeligowski. 2. Czechosłowacja - umowa z 5 listopada 1918 r. (pomiędzy Radą Narodową Księstwa Cieszyńskiego a Zemskym Narodnim Vyborem pro Slezsko) - "Ugoda niniejsza ma charakter przejściowy i w niczym nie przesądza ostatecznego rozgraniczenia terytorialnego (...)" i późniejsze objęcie wyborami do Sejmu Ustawodawczego Śląska Cieszyńskiego. Z koordynacją i przewidywaniem po naszej stronie było czasami średnio... -
Niemiecka Afryka Wschodnia
Bruno Wątpliwy odpowiedział widiowy7 → temat → Działania na morzach i w koloniach
1. Bardzo ogólnie o konflikcie. 2. Ciekawostka o sterowcu L-59. -
Brześć i Bereza - miejsca odosobnienia czy...
Bruno Wątpliwy odpowiedział palatyn → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jeżeli mnie pamięć nie myli, to później został (za Becka) wicedyrektorem Departamentu Polityczno-Ekonomicznego MSZ i naczelnikiem Wydziału Wschodniego MSZ. Także byli chyba nawet lepiej poinformowani. Ale tym razem radzieccy. -
To się "polityką historyczną" zwie. W trosce o "moralną higienę narodu" i własne stołki pewne rzeczy warto przypominać, pewne nie.
-
Brześć i Bereza - miejsca odosobnienia czy...
Bruno Wątpliwy odpowiedział palatyn → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
W 1926 r. doszło do zamachu stanu na Litwie. Zamachowcy posługiwali się argumentem zagrożenia bolszewickiego (Litwa nie miała granicy z ZSRR) i polskiego. Tak mi się przypomniało. -
Komkor czy generał
Bruno Wątpliwy odpowiedział FSO → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Podobnież zmiana wynikała z tego, że Stalin zachwycił się carskimi epoletami podczas oglądania sztuki teatralnej . A w istocie swojej miała wymiar praktyczny i była częścią kampanii odwoływania się do narodowych tradycji rosyjskich (jak złagodzenie walki z religią, medal Suworowa itp.). -
Schematyczną mapkę najdalszego zasięgu wojsk rosyjskich w Prusach Wschodnich (ale to raczej jest północ niż zachód ) znajdziesz np. w R. Traba, Wschodniopruskość, Olsztyn 2007, s. 29.
-
Ja osobiście jestem przywiązany do typowej definicji "nowoczesnej" federacji, przewijającej się chociażby przez podręczniki prawnokonstytucyjne (w kształcie podobnym do tej, którą przytoczyłaś) i nie za bardzo wydaje mi się, aby była możliwość zastosowania jej do średniowiecza. Już nawet unia polsko-litewska jest moim zdaniem leciutko naciągana. Z drugiej strony, sprowadzając rzecz do absurdu można uznać, że Krzywousty też wprowadził rodzaj quasi-federacji. Dużo zależy od tego jakie były intencje autora tematu. Czy masz się wg. nich wykazać się prawidłowością myślenia prawno-konstytucyjnego, czy po prostu chodzi o elokwencję historyczną i wskazanie "wszystkiego tego, co jakoś tam do federacji było podobne". W tym drugim przypadku można nawet wrzucić statut Krzywoustego, choć to byłoby lekkie kuriozum prawne.
-
Moja była chyba z 1950 r. - pt. "Zagadnienia leninizmu". Już jej dawno nie widziałem, a że nie jest to artykuł pierwszej potrzeby... BTW - "Krótki kurs historii WKP(b)" czytałeś? Jeszcze lepsze . Jest jakaś akcja, czarne i białe charaktery, dramatyzm . Teraz możemy się śmiać.... Ad rem. W sumie rozważania o konstytucji stalinowskiej można połączyć z naszą konstytucją lipcową, która była pisana mocno na wzór i podobieństwo. Zresztą jak generalnie konstytucje z owego czasu w Europie Środkowej.