-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Ta o rannej podróży tramwajem? Oficjalnie chyba "Smutasy i mazgaje". Niekiedy nazywana od refrenu - "Za oknami świta".
-
Jeżeli ktoś wie, że stalinowski zbrodniarz (czy jakikolwiek zbrodniarz - bez przymiotnika) jest na wolności, to jego obywatelskim obowiązkiem jest zawiadomić bez zbędnej zwłoki odpowiednie instytucje. Jeżeli nie wie i nie ma dowodów, to po co oskarżać salon, michnikowszczyznę, masonów czy króliczka wielkanocnego? BTW - odpowiednie instytucje się zapewne ucieszą, albowiem ostatnio ścigają już "zbrodnie komunistyczne" nader dziwacznej natury (zwolnienie z pracy, rozwiązanie zebrania, związek zbrojny o charakterze przestępczym zorganizowany przez przedstawicieli najwyższych władz państwowych), także autentyczny zbrodniarz stalinowski czy PRL-owski będzie całkiem na czasie. Ad rem. Zdaje się, że to co reprezentuje Pan Pospieszalski w "Warto rozmawiać" to naprawdę wersja light obiektywnego dziennikarza. Według "Przeglądu" 14/2009 s. 5, zdarzyło mu się porównać na łamach innej gazety uczestników spotkania z Jaruzelskim w WSNHiD w Poznaniu do sekty Jima Jonesa z Gujany.
-
Współczesna historiografia nt. ruchu komunistycznego
Bruno Wątpliwy odpowiedział Narya → temat → Nauki historyczne
Można, można nawet pisać obiektywnie o ciężarze PRL, stosunkach polsko-radzieckich w XX wieku itp. Sine ira et studio. Jestem np. pod wrażeniem książki Marci Shore, "Kawior i popiół. Życie i śmierć pokolenia oczarowanych i rozczarowanych marksizmem", Świat Książki 2008. Można się z tezami autorki nie zgadzać, ale jest to wybitne i obiektywne. Tyle, że nie za bardzo spodziewam się, aby coś obiektywnego i wybitnego w tej materii wyszło ze stemplem IPN. -
Sprawa z flagami jest dosyć prosta. Kościuszkowcy dowiedzieli się, że zaakceptowano prośbę Żymierskiego i będą zdobywać Berlin bodajże 29 kwietnia, a włączyli do walki 30. Czasu było niewiele na przemyślenie i przygotowanie, tym bardziej, że walki były ciężkie. Radzieckich było tam ze 100 czy 200 razy więcej, a wiedzieli, że flagi będą wieszać od dłuższego czasu. Z tego co gdzieś czytałem, w niektórych polskich oddziałach była pod koniec wojny zasada, aby mieć biało-czerwone symbole przygotowane, ale w większości przypadków była to improwizacja. Zresztą radzieccy, oprócz najbardziej propagandowo istotnych flag, też całkowicie improwizowali. A flagi - jest kompletnie nieważne z czego je sporządzono, ważne, że były.
-
Zupełnie z pamięci - kojarzę, że von Schulenburg przyszedł do Mołotowa z wypowiedzeniem wojny, uzasadniając to rozmiarami koncentracji wojsk radzieckich. Mołotow coś odpowiedział w stylu "nie zasłużyliśmy na to". Ale działo się to już sporo po rozpoczęciu działań wojennych (Schulenburg zjawił się w komisariacie spraw zagranicznych chyba o 5.30).
-
Budziszyn 21-28. 04. 1945r.-największa klęska Polaków?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Andreas → temat → Polacy na wojennych frontach
Temat jest o bitwie łużyckiej. Napisałeś, że II AWP została w niej rozbita. Rozbita armia nie wykonuje takich operacji zaraz po rozbiciu. Ofensywa na kierunku praskim rozpoczęła się jeszcze podczas formalnego trwania wojny 6-7 maja (a nie 9 maja, jak napisałeś), a formalny koniec wojny nie był akurat w tym miejscu równoznaczny z całkowitym zakończeniem walki (jak słusznie zauważyłeś). Budziszyn w tym momencie nie był żadnym celem priorytetowym, tym była Praga, a napisałeś, że nie zajęła go II AWP, zatem tylko wyprostowałem tą informację. Zwracam przy tym uwagę, że nie lansuję teorii, iż II AWP odniosła na Łużycach wielkie, wiekopomne zwycięstwo, które przejdzie do annałów sztuki wojennej jak Kanny czy Austerlitz (bo tak nie było), tylko polemizuję z Twoją tezą, że to totalna klęska, pogrom i rozbicie II AWP było. -
Temat niewątpliwie ciekawy i dobrze, że został wywołany, ale mam pewną wątpliwość. Jakie jest przesłanie i sens takich komentarzy? Co sugerujesz? Że żołnierze mieli prawo zawiesić tylko polską flagę wyhaftowaną rękami dziewic polskich z najlepszych, patriotycznych rodzin? Że walczyli tylko ze starcami i dziećmi z Volkssturmu , więc to "spacerek był"?
-
A to tak wyglądało..., no to muszę przyznać, że Pan Pospieszalski w tym względzie się dosyć do tej pory hamował i nie spodziewałem się, że pozwoli w swoim programie na te akurat swojskie klimaty. Nawet prowokowany, mówił bez ładu i składu, ale nie dał się złapać na wypowiedzi ewidentnie antysemickiej. Chyba, iż sam fakt, że zdecydował się odpowiadać na takie pytanie, albo zapowiedź pójścia w krzaki, aby coś sprawdzić za to uznamy . Ale raczej próbował się bronić, sprowadzając rzecz do absurdu, choć z formą można bardzo dyskutować:
-
Budziszyn 21-28. 04. 1945r.-największa klęska Polaków?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Andreas → temat → Polacy na wojennych frontach
Chyba tak, bo już się pogubiłem co chcesz udowodnić. Kilka postów wyżej chyba sugerowałeś, że ofensywa na Pragę była już właściwie "po wojnie". Teraz potwierdzasz, że Niemcy jednak walczyli. Dla mnie w każdym razie ofensywa ta jest dowodem, że II AWP bynajmniej rozbita nie została, jak napisałeś. W ofensywie brały nawet udział wykrwawione 5 i 9 DP. Także nawet one do końca nie "zniknęły". -
Budziszyn 21-28. 04. 1945r.-największa klęska Polaków?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Andreas → temat → Polacy na wojennych frontach
Uderzenie Koniewa rozpoczęło się 6 maja o 14.00, II armia i 28 armia radziecka ruszyły 7-go rano. Jak wiadomo tym rejonie Niemcy wykazywali większą wolę walki niż na froncie zachodnim i trwały one jeszcze 9 maja, a niekiedy i do 11. A odnośnie do ww. Budziszyna - zajęła go jednak II AWP (8 dywizja - 8 maja). -
''Człowiek, który kulom się nie kłaniał''...
Bruno Wątpliwy odpowiedział Andreas → temat → Biografie
To miałoby sens, jakbyś pisał ca. pięćdziesiąt-sześćdziesiąt lat temu. Umiarkowany - trzydzieści lat temu. Od mniej więcej dwudziestu lat główna linia propagandowa jest raczej odwrotna i ze Świerczewskiego robi się potwora dla straszenia dzieci. -
Budziszyn 21-28. 04. 1945r.-największa klęska Polaków?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Andreas → temat → Polacy na wojennych frontach
Na ten temat dyskutujemy gdzieś indziej. Gdzieś to jest na forum. Kiedyś uważałem, że był to był to zasadniczy błąd, bo armia powinna za wszelką cenę wchodzić na ziemie polskie z Armią Czerwoną, dziś raczej skłonny jestem uważać, iż nie miało to większego znaczenia, bo Stalin i tak byłby w stanie załatwić sprawę Polski po swojemu. Ale obowiązuje stara zasada - jak już cię topią, to nie pomagaj temu, kto cię topi. A Anders wyprowadzając armię wyświadczył dużą przysługę Stalinowi. Poza tym jest kwestia posłuszeństwa. Anders był żołnierzem i miał wykonywać rozkazy, a nie podejmować decyzje strategiczne. Te należały do kogoś innego. Wszechobecny dziś w narodowej mitologii Anders lekce sobie ważył swoje szefostwo polityczne, wojskowe i zasady sztuki wojennej. Co nie przeszkadza, że mamy go za bohatera. Napisałem: Jak się było pod Pragą, to jak się miało zdobywać Drezno czy Budziszyn (i po co?). Wejście do klasztoru było raczej symbolicznym zrealizowaniem i zadośćuczynieniem za olbrzymie ofiary, a nie dowodem wygranego przez korpus szturmu. Pod Budziszynem też się udało zrealizować, bo Niemcy sukcesu końcowego nie odnieśli, a II AWP zachowała zdolność do zrealizowania uderzenia na Pragę. Pamiętajmy także, że front wschodni i zachodni to jednak coś innego, jeżeli chodzi o liczbę ofiar. To co było masakrą na zachodzie, wg. radzieckiej sztuki wojennej było normalnymi stratami. I tak też - niestety - należy patrzeć na bitwę łużycką. A ja przedstawiłem wypowiedź świadka o Andersie i jego zdolnościach dowódczych. Słowa dowodził "jak w pijanym widzie" znaczą raczej nie to, że dowodził pijany, ale stanowią zwykłą, ostrą krytykę sposobu dowodzenia. Spotkałem się rzecz jasna z teorią, że Świerczewski lubił wypić. Problem polega na tym czy tylko lubił (co wśród oficerów nie jest czymś szczególnym, abstynenci wśród frontowców - jak Jaruzelski - są rzadkością), czy nadużywał (co też wyjątkiem by nie było), czy był permanentnie pijany (a tu z ewidentnymi świadectwami, oprócz domniemań nieżyczliwych mu historyków się nie spotkałem). I jak to się wszystko miało do jego prawdopodobnej ciężkiej choroby? Jeszcze raz powtarzam, nie uważam Świerczewskiego za wybitego dowódcę. W samym WP byli na pewno zdolniejsi od niego (chociażby W. Strażewski czy Korczyc). Ale i w (l)WP i we wrześniu i w PSZ byli od niego słabsi. Postrzeganie go jako wybitnego stratega mija się z celem, ale nie warto dla satysfakcji propagandowej dorabiać mu gęby jakiegoś najgorszego z najgorszych. I jeżeli oceniać - to uczciwie. Na tle innych. -
Polska i Czechosłowacja dlaczego nie razem?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Generalnie uważam, że zajęcie Zaolzia w tym czasie i okolicznościach, tudzież w takim towarzystwie to był błąd (choć w tym przypadku można jeszcze dyskutować, spierając się na argumenty). A jeszcze większy - zajęcie Jaworzyny czy Czadeckiego (i tu już dyskutować raczej nie można, gdyż to czystej wody aberracja była). Warto jednak odnotować, że w przeszłości za oziębłe relacje dwóch państw słowiańskich, "naturalnych sojuszników", odpowiadała w dużej mierze Czechosłowacja. Pomijam w tym momencie nabrzmiałą sprawę Zaolzia, ale wypada zauważyć jaki był ogólny stosunek władz czechosłowackich do Polski. Przywódcy czechosłowaccy (z Masarykiem na czele) uważali, ze wiązanie się z Polską narazi ich na agresję niemiecką. Przypuszczali, że to Polska będzie ofiarą, a sami mieli nadzieję, że (nie posiadając z wyjątkiem Hulczyńskiego b. terytoriów niemieckich, tylko austriackie) pozostaną z boku konfliktu. Nie chcieli zatem ryzykować, związując się z potencjalnym przegranym. Istotną rolę odgrywało także rusofilstwo i słowianofilstwo Czechów. Szczytem marzeń Masaryka byłoby graniczenie gdzieś tam w rejonie Galicji i Ukrainy Zakarpackiej z Rosją. Raczej nie z bolszewicką rzecz jasna, ale z Rosją. To miał być gwarant bezpieczeństwa Słowiańszczyzny, a nie jakaś Polska, którą konsekwentnie władze czechosłowackie traktowały podobnie jak Niemcy - jako sui generis Saisonstaat. Dochodziły do tego spory o przywództwo w regionie, do którego aspirowały obydwa kraje, rywalizacja o status najlepszego sojusznika Francji, różny stosunek do Węgier, czechosłowackie poczucie wyższości z tej racji, że CSR stanowiła państwo demokratyczne i bardziej rozwinięte gospodarczo, w porównaniu do zacofanej Polski, rządzonej dyktatorsko. A swoją drogą marszałek Piłsudski za Pepikami (jak to określał) nie przepadał (co odnotował chyba adiutant Lepecki) i to także zapewne miało swój wpływ na realność sojuszu. -
Społeczeństwo obywatelskie w II RP i aktywność społeczna
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Częściowo istniało i był to także spadek po (niektórych) zaborcach. Wielkopolska to już właściwie społeczeństwo obywatelskie w nowoczesnym rozumieniu tego słowa. -
Budziszyn 21-28. 04. 1945r.-największa klęska Polaków?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Andreas → temat → Polacy na wojennych frontach
A to niby dlaczego, czyżby polegli pod Budziszynem gorszą krew mieli? Zdobycie Drezna miało podobny sens i znaczenie, jak szturmowanie "od frontu" Monte Cassino. Prestiżowe. A porównywanie obydwu bitew z udziałem Polaków jest jak najbardziej stosowne, jeżeli analizujemy "jakość dowodzenia". Chyba, że mamy zamiar pozostawać w kręgu mitu Andersa jako wielkiego dowódcy i polityka. Anders, wbrew Naczelnemu Dowódcy, skierował korpus na najgorszy odcinek frontu do czołowego uderzenia w górach, na umocnionego przeciwnika, rozpoczął bitwę wg. najgorszego z możliwych planów brytyjskich i do tego nieudolnie dowodził. "Jedynym wyższym dowódcą, który wiedział co się dzieje na placu boju i oddziaływał na przebieg walki był płk Klemens Rudnicki" (relacja mjra L. Domonia, za: P. Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935-1945, Warszawa 2005, s. 361). Przy okazji dorzucę, że Anders trzykrotnie wykazał się skrajną nielojalnością wobec swojego zwierzchnictwa (wycofanie wojsk z ZSRR, ww. sprawa Monte Cassino i późniejsze montowanie drugiego "rządu londyńskiego" w czasach Zaleskiego), a i we wrześniu wzorem idealnego dowódcy nie był. A pod Monte Cassino skromne siły niemieckie rozbiły polskie natarcia, co kosztowało to multum istnień ludzkich i wielu rannych. Klasztor zajęto, a nie zdobyto, po opuszczeniu przez Niemców, przy czym ten fakt był spowodowany w decydującym stopniu sukcesem innych. Jeżeli lubisz tak epatować słowem klęska - to sugeruję używanie go także do polskiego udziału w bitwie o Monte Cassino. Ja nie używam tego słowa, ani w przypadku Monte Cassino, ani Łużyc i myślę, że tak jest lepiej. To już mi przypomina spór dla zasady. Wszytko byłoby lepsze dla Ciebie, tylko nie to co zrobił Świerczewski. Gdyby nie utrata planów marszruty i sposób przemarszu ustalony przez Łaskiego, dywizja nie poniosłaby takich strat w "dolinie śmierci". II AWP poniosła dotkliwą porażkę w pierwszej fazie bitwy, w okolicznościach w dużej mierze niezależnych od Świerczewskiego, w których najprawdopodobniej każda armia poniosłaby porażkę. Zresztą, 52 armia radziecka wcale sobie lepiej nie radziła (zob. z jaką łatwością została "rozcięta"). Bitwa ostatecznie żadnym zwycięstwem Niemców i naszą klęską się nie zakończyła, 29 kwietnia nastąpił przełom, za walną przyczyną II AWP. Chwila, moment. A dojście do przedmieść Pragi to był cel czy nie? Jak się było pod Pragą, to jak się miało zdobywać Drezno czy Budziszyn (i po co?). A czy Niemcy aby zrealizowali swoje plany? W zależności od historyka uważa się za nie przyjście w sukurs Berlinowi, przebicie się na zachód (to akurat moim zdaniem niezbyt sensowna koncepcja historyków) czy odtworzenie frontu nad Nysą. Nie przypominam sobie, aby coś im się z tego udało. -
Budziszyn 21-28. 04. 1945r.-największa klęska Polaków?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Andreas → temat → Polacy na wojennych frontach
Zacząłem się zastanawiać nad kilkoma faktami i zarzutami wobec Świerczewskiego jako dowódcy: 1. Fatalne rozpoznanie i to, że nie przewidział przeciwuderzenia. Generalnie dalsze rozpoznanie w WP nie było doskonałe (vide Kołobrzeg i rozpoznanie sił niemieckich w tym mieście, tudzież bodajże posługiwanie się mapami wyrywanymi z niemieckich atlasów), ale tu mamy dwie dodatkowe sprawy. Pierwszą - główną instytucją odpowiedzialną za rozpoznanie zagrożenia ze strony południowej był front. To na tym szczeblu dysponowano armią lotniczą, która mogła zainteresować się ruchami wojsk niemieckich. Po drugie - Świerczewski miał sąsiada od południa (radziecką 52 armię). To ona chyba była predestynowana do rozpoznania tego kierunku? 2. Wyścig do Drezna. To był błąd, ale wielu taki błąd popełniło. Dla Wojska Polskiego zajęcie jednego z głównych miast niemieckich miało niezwykle prestiżowe znaczenie. A zresztą, jak winimy za to Świerczewskiego, to powinniśmy równą miarą traktować Andersa, który z podobnych powodów wykrwawił II korpus pod Monte Cassino. 3. Pierwsza faza bitwy i los 5 dywizji, tudzież 16 brygady. Po szybkim "przecięciu" 52 armii radzieckiej i w sytuacji generalnego zaskoczenia tak silnym uderzeniem, chyba żaden dowódca tych strat by nie uniknął. Front też za bardzo nie pomógł - gdzieś (chyba na dws) czytałem rozkaz dowództwa frontu z 22 czy 23 kwietnia - zredagowany na zasadzie "nie przejmujcie się chłopaki, bijecie Niemca świetnie i jest w porządku". 4. Los 9 dywizji. Żaden ze mnie ekspert, ale pozostawienie jej "na jakiś czas" pod Dreznem było całkiem logiczne. Świerczewski, już raz zaskoczony przeciwuderzeniem niemieckim, zapewne nie miał zamiaru całkowicie odsłonić się tym razem na odcinku drezdeńskim. Późniejsza tragedia 9 dywizji w "dolinie śmierci" już w niewielkim stopniu zależała od Świerczewskiego. Był to po pierwsze tragiczny przypadek - Niemcy znaleźli przy zabitym oficerze marszrutę dywizji, a po drugie zadecydowała nieudolność Łaskiego, który wyruszył ze swoją dywizją jak na spacer. 5. Mimo wszystko, armia wcale rozbita nie została, walnie przyczyniła się do zatrzymania Niemców i była wkrótce zdolna do natarcia. Moim zdaniem Świerczewski genialnym wodzem bynajmniej nie był, ale trochę dorabia mu się dziś czarnej legendy. W sumie na jego przykładzie dobrze widać, jak propaganda szkodzi obiektywnej ocenie. W czasach Polski Ludowej miał być bohaterem, więc tak go traktowano, dziś ma być czarnym charakterem - i odpowiednio się go traktuje. A pewnie prawda gdzieś leży po środku. I znowu - jak mierzymy zdolności dowódcze, to jedną miarą. "Anders był zrozpaczony niepowodzeniem natarcia. (...) Żołnierze, którzy wytrzymali i przeżyli najcięższe rosyjskie obozy pracy, teraz ginęli, i nic to nie dało. Zaledwie 800 Niemców zdołało odeprzeć ataki dwóch dywizji". M. Parker, Monte Cassino, Poznań 2005, s. 341. -
Ukraińska Powstańcza Armia - UPA
Bruno Wątpliwy odpowiedział atrix → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Mamy już i ukraińskie filmy, gloryfikujące UPA ("Żelazna sotnia"). Zapewne w świadomości historycznej wielu Ukraińców z Zachodniej Ukrainy mitologia UPA odgrywa rolę podobną do mitologii AK w Polsce (na wschodzie i na południu jest zupełnie inaczej, bodajże na Krymie - gdzie mieszka większość rosyjska - postawiono niedawno pomnik ofiar UPA). Czy był to odpowiednik AK - moim zdaniem nie. Chyba, że wprowadzimy prawo, iż wszystkie partyzantki są do siebie z istoty rzeczy podobne. A tu były zasadnicze różnice ideologiczne, istotne różnice w metodach prowadzenia walki (że tak się wyrażę oględnie), inne usytuowanie "geopolityczne". Choć cel ostateczny był podobny - niepodległość. -
Czy polskie społeczeństwo jest tolerancyjne?
Bruno Wątpliwy odpowiedział abramowicz → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Chodzi o wiarygodność pewnych faktów, przez niektórych piszących traktowanych jako pewne. Czym innym jest nieudolność samodzielnego dowodzenia prowadząca do wybicia całej dywizji (z wyjątkiem 5 ludzi), a czym innym klęska dywizji w ramach większego związku taktycznego, dowodzonego przez kogoś innego i wyjście z bitwy z kilkuset ludźmi. Nie wiemy przy tym jakie były stany wyjściowe dywizji (a może 3.000 ludzi, wszak nie byłaby to nietypowa sytuacja w ACz?), jaka była skala dezercji itp. Podobnie jest z Budziszynem. Jak wyglądało dalekie rozpoznanie, kto je prowadził, co wiedział Świerczewski? Czy był rzeczywiście permanentnie pijany, czy to opowieści "znad rzeki"? Czy jakby chodził w Hiszpanii goły i pijany z pistoletami, to cieszyłby się takim szacunkiem, że jeszcze po kilkudziesięciu latach Hiszpanie nielegalnie składali kwiaty na polskim statu "Generał Walter" (jeszcze w czasach Franco)? I tak dalej. Nie znam stuprocentowych odpowiedzi, może rzeczywiście był pijakiem i nieudacznikiem, ale przyjmowanie a priori za prawdę wszystkiego tego co buja się w internecie na temat nielubianego z założenia przez wielu "komucha", jest nader dyskusyjne. -
''Człowiek, który kulom się nie kłaniał''...
Bruno Wątpliwy odpowiedział Andreas → temat → Biografie
Andreasie, o Świerczewskim funkcjonuje w necie dużo opowieści, które mogą być czystej wody bajkami. O 248 dywizji słyszałem także, że ocalało bodajże 681 żołnierzy, a duża część z pozostałych mogła rozejść się do domu, bo zdaje się dywizja ta biła się niedaleko miejsca skąd czerpała uzupełnienia. Czyli straty i dezercja jak na ten okres czasu w Armii Czerwonej nie aż tak nietypowe. Ponadto gdzieś czytałem, że główną winę za klęskę dywizji ponosił dowodzący na tym odcinku Koniew (a to nota bene ciekawe!). A późniejsze wycofanie Świerczewskiego do pracy szkoleniowej było spowodowane nie tyle samą kompromitacją, ale bardzo ciężką chorobą płuc czy serca. Piszę tylko z pamięci, nie wiem czy wszystko dobrze zapamiętałem, sprawą się jakoś szczególnie nigdy nie interesowałem, a nie mam w tej chwili czasu tego wszystkiego sprawdzać "u źródeł", ale ww. wersja jest co najmniej tak samo prawdopodobna, jak to, że odpowiada za wybicie całej dywizji z wyjątkiem 5 ludzi. -
Czy polskie społeczeństwo jest tolerancyjne?
Bruno Wątpliwy odpowiedział abramowicz → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Proszę o ewentualne usunięcie tego postu, gdyż dotyczy on bardziej nowego tematu o samym Świerczewskim, gdzie go zdublowałem. Link do dyskusji Andreasie, o Świerczewskim funkcjonuje w necie dużo opowieści, które mogą być czystej wody bajkami. O 248 dywizji słyszałem także, że ocalało bodajże 681 żołnierzy, a duża część z pozostałych mogła rozejść się do domu, bo zdaje się dywizja ta biła się niedaleko miejsca skąd czerpała uzupełnienia. Czyli straty i dezercja jak na ten okres czasu w Armii Czerwonej nie aż tak nietypowe. Ponadto gdzieś czytałem, że główną winę za klęskę dywizji ponosił dowodzący na tym odcinku Koniew (a to nota bene ciekawe!). A późniejsze wycofanie Świerczewskiego do pracy szkoleniowej było spowodowane nie tyle samą kompromitacją, ale bardzo ciężką chorobą płuc czy serca. Piszę tylko z pamięci, nie wiem czy wszystko dobrze zapamiętałem, sprawą się jakoś szczególnie nigdy nie interesowałem, a nie mam w tej chwili czasu tego wszystkiego sprawdzać "u źródeł", ale ww. wersja jest co najmniej tak samo prawdopodobna, jak to, że odpowiada za wybicie całej dywizji z wyjątkiem 5 ludzi.\ -
Ale problem w "tym momencie" nie jest w tym ile osób pochodzenia żydowskiego było we władzach, jaki odsetek stanowili, dlaczego tak było i czy w tych władzach byli komunistami, Żydami czy Polkami, tylko w tezie: "Stalin narzucał Polakom komunizm przede wszystkim rękami ludzi pochodzenia żydowskiego". Nie za bardzo do obrony. Wystarczy popatrzeć jak szybko wzrosła liczba członków PPR i "nowej" PPS po 1944 r., ilu ludzi w referendum głosowało 3x"Tak", ilu ludzi współpracowało z władzą, także z bronią w ręku. Na to "przede wszystkim" ocalałych Żydów w całej Europie Środkowej by nie starczyło. Teza, że Żydzi wprowadzili w Polsce nowy ustrój, a Polacy siedzieli w lasach nie nadaje się za bardzo do dyskusji.
-
To czasy współczesne, zatem każdy atlas geograficzny powinien pomóc. Ewentualnie wpisz do Google "Caribbean map" i coś znajdziesz. W anglojęzycznej Wikipedii pod hasłem "Caribbean" jest nawet "żywa" mapka, pokazująca jak zmieniała się przynależność państwowa poszczególnych wysp.
-
Część Jego Pamięci!
-
Pozwolę sobie na prywatne wspomnienie, o tym co pisał Profesor. Dla mnie był przykładem autora, z którym mogę się nie zgadzać, ale dla którego czuję szacunek. Przede wszystkim, dlatego że pisał książki, które w Jego intencji miały „dać się czytać”. I rzeczywiście dało się je czytać, tak jak Profesora, chociażby w „Powtórce z historii” – dało się słuchać. Był niewątpliwie Propagatorem Historii. Historii żywej, emocjonującej i kontrowersyjnej, bo jak sam uważał, historia powinna budzić emocje, bo inaczej nikogo nie będzie interesowała. Wiele z tego co napisał, czy powiedział, bulwersowało mnie i wewnętrznie nie zgadzałem się z Jego poglądami. Od słynnej tezy o sojuszu z Hitlerem w 1939 r., po bardzo życzliwą biografię Prezydenta Kaczyńskiego w „Kto rządził Polską”. Ale z drugiej strony – czułem szacunek dla braku koniunkturalizmu. Rosnący wraz z czasem. Potrafił gromić gen. Andersa, wynoszonego na ołtarze największej narodowej chwały. Potrafił – w 25. rocznicę stanu wojennego, gdy Jaruzelski w oficjalnej propagandzie urastał do rangi zbrodniarza absolutnego, de facto wyśmiać "historyków", którzy oparciu o fragmenty archiwów kremlowskich budują tezy o winie generała. A to świadczy dobitnie o tym, że był z tych, którzy potrafią iść pod prąd. Szkoda, że nic już więcej nie napisze. Polska nauka historii utraciła Postać.
-
Nie ma historii, są tylko historycy...
Bruno Wątpliwy odpowiedział Albinos → temat → Nauki historyczne
Myśl przewodnia ma sens ("nie ma historii są historycy"). W szczególności taki efekt występuje w odniesieniu do osób, które same nie są zainteresowane nadmiernym dążeniem do prawdy historycznej (swoją drogą dobry temat na kolejną dyskusję - "prawda historyczna" ) i są zdane na pierwszą z brzegu książkę, podręcznik, czy stronę internetową. I tam spotykają się często z historykiem (historykiem-politykiem), a nie z historią. Posługując się tym samym materiałem faktograficznym, ale selektywnie go "uwypuklając" i stosując odpowiednie zabiegi językowe można zaproponować diametralnie różne postrzeganie tego samego faktu. Natomiast - moim zdaniem - istnieje przynajmniej szansa na obiektywne przedstawienie historii. Często może polegać na uczciwym zobrazowaniu dwóch skrajnych tez i daniu tym samym czytelnikowi szansy wyboru.
