-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin
Bruno Wątpliwy odpowiedział Esplendido → temat → Biografie
Pozwalam sobie odnieść się do kilku cytatów z Blecho i Iwana: Urocze sformułowanie, argument zapewne? Zatem należy pisać tak, aby nikt błędnych wniosków nie wyciągał. Daruję sobie szersze cytowanie, ale sugeruję abyście (Iwanie i Blecho) przejrzeli swoje posty i zastanowili się jakie z nich można wyciągać wnioski, jeżeli ktoś próbuje "inteligentnie zastanowić się nad postem". Chyba, że piszecie dla sztuki pisania nie zwracając uwagi na sens i znaczenie wypowiedzi. Jeżeli ktoś pisze, że: to jest jasne, że dokonuje - absurdalnego - porównania komór gazowych z PRL-em lat 80. Jak rozumiem na korzyść komór, bo tam się umierało tylko minutę. Chyba, że język polski ma jeszcze jakieś tajemne znaczenie. Swoją drogą nieprawda - umierało się w komorach dużo dłużej i w strasznych męczarniach (sugeruję obejrzenie relacji z "Shoah" Lanzmanna). Ale po co to piszę, wszak i tak na posterunku milicji w latach 80. pewnie było straszniej... Jak można porównywać te dwa zjawiska? Rzezi milionów kobiet, mężczyzn i dzieci, z tym co się działo w w latach 80.? Argumentum ad absurdum. Iwanie, o tym przeczytałeś z tego samego pewnego źródła, które twierdziło, że Hitler osobiście wymordował żydowską rodzinę? Muszę was niestety rozczarować. Nie tylko Hitler kochał swoją mamusię: "Tak, wszystko okazało się kłamstwem: i jego nienawiść do matki, i to, że nazwał ją prostytutką. Kochał matkę, pisał do niej i jak przystoi synowi pisał przez te wszystkie lata - aż do jej śmierci. Pożółkłe karteczki, napisane po gruzińsku wielkimi literami. Matka do końca życia nie nauczyła się pisać po rosyjsku. Po rewolucji sprowadził ją - byłą praczkę i służącą - do pałacu byłego namiestnika na Kaukazie. Ale Keke zajęła dla siebie tylko jeden malutki pokoik, podobny do tamtego w ich ruderze. Siedziała w nim ze swoimi przyjaciółkami - takimi jak ona samotnymi staruszkami, podobnymi do stada wron. Pisał do niej króciutkie listy. Jak później wyjaśni jego żona, nienawidził pisania długich prywatnych listów. (...) Prawie każdy list kończy tradycyjnym gruzińskim życzeniem "Obyś żyła sto lat, droga mamo". Zwykłe listy kochającego syna. Posyła jej fotografie żony i dzieci, posyła pieniądze, lekarstwa, prosi żeby nie traciła ducha, pomimo trapiących ją niezliczonych chorób. I stara się, żeby jednocześnie z jego krótkimi żona pisała długie listy. (...) Okazuje się, że wszystko było odwrotnie: zapraszają matkę, proszą, żeby przyjechała. Ale matka nie przyjeżdża. I przy tym nie puszcza płazem swojemu zajętemu od rana do nocy synowi najmniejszego uchybienia. I syn musi się usprawiedliwiać". E. Radziński, Stalin, Warszawa 1996, s. 29. Uczucia do ojców Stalin i Hitler mieli podobne. I trudno się im dziwić, ani prymityw i despota Alois Hitler (Schicklgruber), ani pijaczyna "Beso" Dżugaszwili nie byli dobrymi tatusiami. Za to mamusie obydwoje kochali. Różnica polegała na tym, że Klara Hitler traktowała swojego syneczka jak jedynaka (choć jedynakiem nie był), natomiast "Keke" była twardą gruzińską chłopką, która potrafiła się i postawić mężowi i wytłuc syna. Co nie zmieniało faktu, że ten miał do niej uczucia synowskie. Wyciągajcie z powyższego wnioski, jakie chcecie. Najlepszą biografią młodego Hitlera jest B. Hamann, Wiedeń Hitlera - lata nauki pewnego dyktatora. Przeczytaj np. tą pozycję to zorientujesz się, że to kompletna bajka. Hitler nałykał się za młodu wielkoniemieckiej ideologii von Schönera i podobnych mu, a także antysemityzmu ówczesnego nadburmistrza Wiednia K. Luegera, ale stosunki osobiste z Żydami miał dosyć poprawne (np. z lekarzem swojej matki). Jeżeli kogoś zabił osobiście, to może dopiero w czasie wojny. Co do Stalina. Na przykład Trocki nie miał wątpliwości, że Stalin brał udział w zamachu na konwój bankowy w Tbilisi w czerwcu 1907 r. Jeżeli tak, to najprawdopodobniej kogoś zabił. Hitler był za młodu wiedeńskim lumpem, Stalin być może watażką, jest zatem zdecydowanie większe prawdopodobieństwo, że miał krew na rękach. Czy z tego powodu, że był żarliwym rewolucjonistą czy bandytą, to już kwestia oceny. Czyją i kiedy? Jak generalizujemy, to zastanówmy się czy to ma sens, czy po prostu dobieramy sformułowania do przekonań. Na przykład w 1945 r. świat w swej masie nienawidził Hitlera, a Stalina kochał. A swego czasu nawet ludzie radzieccy płakali, gdy burzono pomniki Stalina (jak wspomina Kapuściński). -
Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin
Bruno Wątpliwy odpowiedział Esplendido → temat → Biografie
A co zrobił? Jakąś nową historię piszemy? No to nie mamy o czym dyskutować. Jeżeli porównujesz komory gazowe do lat 80. w Polsce, to ja sobie daję spokój z taką dyskusją. -
Pac-man chciałby omówić kogoś innego niż M. Kolbe, a Korczak męczennikiem jest, ale nie świętym kościoła katolickiego, a o to tu chyba chodzi. Ups, zainteresowany już udzielił odpowiedzi.
-
Metody walki Żydów z eksterminacją ich narodu
Bruno Wątpliwy odpowiedział dzionga → temat → Holocaust
No to zastanówmy się, jakie skutki spowodowałoby wywołanie powstania w czasie "wielkiej deportacji", latem 1942 r.? Jakie były szanse na sukces, na pomoc polskiego podziemia, na reakcję zachodu? -
Kanadol, Twoje podejście do Twojej tragedii uważam za najmądrzejsze z najmądrzejszych. Tym samym nie uważam omawianego tu wywiadu za fortunny. Sądzę jednak, że powinniśmy brać pewną poprawkę na wiek i emocje. I chyba bardziej krytykować dziennikarza, który dosyć umiejętnie prowadził rozmowę. A starsza Pani dała się nieco podpuścić. Tak to widzę - może błędnie. Skądinąd nie mam bladego pojęcia, jakie są jej rzeczywiste poglądy i czy pochodzenie etniczne sędziów ma dla niej jakiekolwiek znaczenie.
-
Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin
Bruno Wątpliwy odpowiedział Esplendido → temat → Biografie
Przepraszam, ale to mi wygląda na jakąś hagiografię Hitlera. Znaczy tak to widzisz - to był ludzki, może nawet sympatyczny facet, który kochał swoją matkę, ale miał jakąś ideologię i dlatego czynił źle, jednak czynił źle zdając sobie z tego sprawę, ale zło traktując jako oczywisty przymus? I było mu trudno... Płakał do tego zapewne nad losem milionów Żydów i innych podludzi, ale cóż oczywisty przymus... Przepraszam, ale dla mnie to jakaś koszmarna przesada jest. Rozumiem, dziś żyjący młodzi ludzie mogą nie zauważać prostego faktu, iż to Hitler stanowił główne zagrożenie dla istnienia Polaków jako narodu, ale tworzenie takich teorii aby udowodnić wyższość moralną Hitlera nad Stalinem to już przekracza moje zdolności pojmowania. Może zaczniemy teraz a contrario udowadniać, że Stalin kochał swoją córkę Swietłanę i potrafił, jak chciał, być uroczym facetem i też wyciągać z tego wnioski, że "nie chciał, ale musiał" bo ideowcem był? To znaczy się Stalin uśmiercił Żukowa??? Nie słyszałem. Było "Трофейное Дело" i było dowodzenie odeskim i uralskim okręgami wojskowymi, ale chyba jeszcze marszałek parę lat przeżył. -
Gregski specjalizuje się trochę w zwischenrufach :happybday: . W przypadku tego wywiadu. Ja nie nazwał go bym aż potwornym. Przynajmniej w odniesieniu do osoby pytanej. Bardzo już starsza pani, rozżalona na Bugajskiego i - przede wszystkim - stratą ojca. W tym przypadku konieczna jest chyba duża wyrozumiałość co do faktu, że pani nie dostrzega możliwych wieloznaczności swoich wypowiedzi. Odpowiednią rolę powinien odegrać dziennikarz prowadzący rozmowę. Ale w tym akurat przypadku chyba nie można było się spodziewać stosownej moderacji . A teza "Żydzi zabili" w podtekście, jest na tyle absurdalna i dyskutowana już wcześniej, że nie ma sensu chyba komentować. Konsekwentnie będę uważał, że pochodzenie etniczne składu sędziowskiego nie ma żadnego znaczenia, ale zaczyna powoli mnie zastanawiać dlaczego tak lansuje się w niektórych mediach tezę, że cały skład sędziowski stanowili sami Żydzi. (W sumie nie zastanawia mnie, chyba wiem o co chodzi...). W sądzie wojewódzkim byli to: Maria Gurowska, Bronisław Malinowski, Mieczysław Szymański; w Sądzie Najwyższym Gustaw Auscaler, Igor Andrejew, Emil Merz. Przynajmniej Andrejew miał słowiańskie pochodzenie. Sprawy rzekomego sprzeciwu Mazura nie znam. Warto jeszcze pamiętać o jednej rzeczy. Postawa sędziów jest oczywiście naganna, bo - jak sądzę - mogli się domyślać o manipulacjach, zapewne także aż tak wysoki wyrok został narzucony im z góry (aby nie ujawnić tajemnic "piątej komendy WiN"), jednak dostali już materiał odpowiednio spreparowany wcześniej. Cytat to wypowiedź P. Łapińskiego z IPN z tej strony internetowej.
-
Edyta (Edith) Stein.
-
W sklepach pojawiły się "wielopaki" z superprodukcją kina radzieckiego. Ideologicznie oczywiście jak najbardziej słuszne, ale rozmach i dbałość o szczegóły (jak na kino sprzed 40 lat) imponujące. Gra aktorska wielonarodowej obsady też niezła. W sumie rzecz jak najbardziej do obejrzenia, choć cena zabójcza. Tu urywek ze szturmu Berlina. Warto zwrócić uwagę na udział Polaków. Oddziałem z 1 Dywizji dowodzi Albinos , a Gustlik ze starszyną zdobywają ZOO.
-
Jeden z głośniejszych filmów. Dlaczego - chyba nie trzeba tłumaczyć. Jak go oceniacie? Czy jest obiektywny? Czy zbliża nas do prawdy o śmierci Stanisława Pyjasa? Czy można dyskutować z teorią, że Pyjasa zabiła SB? Czy jest to patriotyczne? Jan Widacki (tu krótka biografia) konsekwentnie uważa, że wersja o sprawstwie SB wcale nie jest pewna. W rozmowie z Robertem Mazurkiem twierdził: ŹRÓDŁO CYTATU Wpisałem do Google słowa Pyjas i Widacki. Zabulgotało. Nie wiem czy spotkałem jedną stronę, na której ktoś - chociażby pośrednio - przyznawał rację Widackiemu. Chyba nie. Za to pojawiały się na wielu stronach zarzuty osobiste w stosunku do niego czy prof. medycyny sądowej Marka. Typu "obrońca SB-ków" (Widacki), "PRL-owski medyk sądowy" (Marek). Ostre działa wytaczał B. Wildstein (może nie będę cytował). Na stronach pojawiało się także wiele przeinaczeń, niezgodnych z faktami - np., że to Marek przeprowadził sekcję, i że medycy sądowi stwierdzili, iż Pyjas spadł ze schodów. Jak się wydaje, obraz wydarzeń przedstawiony m.in. w "Trzech kumplach" został dosyć powszechnie uznany za prawdę. Czy jest jej bliski? A może jest po prostu prawdą? A może rację ma jednak Widacki? Myślę, że zachowując należyty szacunek dla siebie i swoich opinii, dla osób trzecich z zewnątrz forum, a przede wszystkim dla zmarłego tragicznie S. Pyjasa możemy o tym filmie i o tej sprawie porozmawiać.
-
Akcja bardzo mi się bardzo podoba. 62 procent Polaków przez rok nie przeczytało żadnej książki. Jest szansa, że paru Rodaków jednak ten "trzypak" nabędzie. Znaczy się - kucharską, drugą kucharską i coś o Dodzie .
-
Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin
Bruno Wątpliwy odpowiedział Esplendido → temat → Biografie
W ostatnim "Przeglądzie" (16/2009, s. 15) jest mądry tekst B. Łagowskiego m.in. na ten temat. Pozwolę sobie zacytować: "Gdy się zastanawiam nad typologią ustrojów politycznych, to Związek Radziecki i hitlerowskie Niemcy umieszczam w tej samej szafie z napisem 'tyrania'. Gdybym podczas wojny mieszkał w Argentynie, byłoby mi prawdopodobnie obojętne, jak się rozkładają racje między tymi zwalczającymi się tyraniami i która z nich na pół wieku opanuje Polskę. Dziś wielu ludzi w Polsce zostało do tego stopnia oszołomionych polityką historyczną panującego obozu posolidarnościowego, że czują się oddaleni od drugiej wojny światowej jak ten hipotetyczny Argentyńczyk. (...) Nie zauważam dogmatu zabraniającego takich zestawień (Hitlera i Stalina - przyp. Bruno Wątpliwy), widzę dogmat nakazujący stawianie znaku równości między Hitlerem i Stalinem. W mojej szufladce z napisem 'tyrania' taka równość istnieje, w realnym życiu nigdy jej nie było". Właśnie. Coś niecoś zależy od tego, czy obydwu jegomościów oceniamy wg. uniwersalnej skali ocen, czy naszej polskiej. W tym drugim przypadku - mimo wszystko - to bynajmniej nie Stalin był największym zagrożeniem. -
Przepraszam za wulgaryzm, ale to gwoli prawidłowego cytowania : "Somoza may be a son of a bitch, but he is our son of a bitch". BTW - słowa przypisuje się F.D. Rooseveltowi. Dokładnie natomiast było tak: "Gdy sekretarz stanu Cordell Hull przedstawił Rooseveltowi listę polityków planujących wizytę w Waszyngtonie, prezydent wyłowił nazwisko Somozy (...) i zapytał: 'Czy to nie ten s...syn?' Hull spokojnie odpowiedział: 'Tak to on. Ale to jest nasz s...syn'." Za: A. Gruszczak, Ameryka Środkowa, Warszawa 2007, s. 161.
-
Przepraszam za zupełny OT. Ktoś (może też Awdiejew) wymyślił teorię, że władcy ZSRR i Rosji występują w sekwencji łysiejący - z czupryną. I miało się to przekładać na poglądy polityczne :happybday: . Na zasadzie reformator-konserwatysta. Despota - i "liberał". Coś w tym jest Według uproszczonej sekwencji następstwa wygląda to po rewolucji tak: Lenin-Stalin-Chruszczow-Breżniew-Gorbaczow-Jelcyn-Putin-Miedwiediew. Według ostatnich informacji podobnież ten ostatni szykuje małą pierestrojkę. A na temat. Aleksander I to "dziwny car". Osobowość złożona i niejednoznaczna. I chyba także nie do końca zrównoważona psychicznie. Mikołaj I był jak najbardziej przewidywalny.
-
Powstanie Warszawskie na małym i dużym ekranie
Bruno Wątpliwy odpowiedział Albinos → temat → Literatura, sztuka i kultura
Z ciekawostek. Trafiłem na interesującą dyskusję o kręceniu "Kolumbów" w Gdańsku. LINK DO STRONY -
Również radość mnie rozpiera z powodu Twej radości. Jak przypuszczam - będziesz się równie cieszył, jak jakiś rosyjski Pospieszalski i jego goście będą mówić prawdę o nadmiernej reprezentacji Polaków w CzeKa Dzierżyńskiego? A co do Pospieszalskiego i Twej frazy: Nie śmiem zarzucać nikomu kłamstwo, ale jeżeli dyskutanci twierdzili, że wyrok wydały osoby tylko pochodzenia żydowskiego, i jeżeli chodziło im o Sąd Najwyższy - to nie do końca mieli rację, bo jeden z sędziów zdaje się Słowianinem był.
-
Sukcesem na pewno nie były. Jedna z najgorszych postaci pośród afrykańskich dyktatorów po roku 1960. W ostatecznym rozrachunku, zapewne nie tak krwawy jak jego "alter ego" Idi Amin, ale wystarczająco zdegenerowany, aby nie widzieć w nim nic pozytywnego. Psychopatą był najprawdopodobniej, czy kanibalem - to akurat pewne stuprocentowo nie jest. Ciekawe, że Francuzi trzymali z nim przez tak długi okres czasu. Pewnie wg. starej amerykańskiej zasady sformułowanej w stosunku do niejakiego Anastasio Somoza García z Nikaragui.
-
Cieszę się Gregski, że uznajesz, iż to nie ma żadnego znaczenia i budzi me zadowolenie, iż konsekwentnie zapewne uważasz za niekonieczne słuszne epatowanie tym faktem w programie publicystycznym. Ale ponieważ dopytywałeś się tak ambitnie jakie były rodowody sędziów, którzy wydali ostateczny wyrok na Nila, pragnę zaspokoić Twoją ciekawość do końca. Dwóch było pochodzenia żydowskiego (czy czuli się Żydami czy Polakami nie wiem, nie pytałem ich), jeden był Polakiem, ale pochodził ze spolszczonej rodziny rosyjskiej (również nie rozmawiałem z nim na temat jego uczuć narodowych). Nie wykluczam wszakże, że w żyłach tych sędziów mogły pływać krwinki jeszcze innych narodów, trudno wszak na rozstaju dróg jakim jest Polska o osobę o jasno ustalonym pochodzeniu, ale w zakresie wcześniejszej genealogii grona sędziowskiego niestety informacją służyć Ci nie potrafię.
-
Mogę tylko poprzeć Andreasa. Co mają urojone czy rzeczywiste spory polsko-żydowskie, tudzież sytuacja Palestyńczyków, do ostatniego chamstwa i ... (właściwie brak słów) w wykonaniu autorów inkryminowanego zdjęcia?
-
Wracając do wątku z pierwszych postów dot. programu Pospieszalskiego, w którym podkreślano żydowskie pochodzenie sędziów, którzy wydali wyrok na gen. Nila. Tak np. uważał Rycerz 1984, polemizując z Nautilosem: I w tym kontekście: W "pierwszym zaciągu" do CzeKa było około 40% Rosjan, 17,1 % "Bałtów" (przede wszystkim Łotyszy), 12,9% Żydów, 11,4 % Polaków. Wśród pozostałych dużo było także osób o nieokreślonym pochodzeniu (bałtycko-polskim czy żydowsko-polskim). Dane za: W. Zajączkowski, Rosja i narody. Ósmy kontynent. Szkic z dziejów Eurazji, Warszawa 2009, s. 175. Szefował instytucji oczywiście niejaki F. Dzierżyński (wcale nie etniczny Rosjanin). Jakbyśmy się czuli, jako Polacy, gdyby w rosyjskim programie publicystycznym o ofiarach CzeKa, niewspółmiernie wysoką w stosunku do ogólnej ilości Polaków na terenach pozostających pod władztwem rosyjskim w 1918 r., liczbę polskich funkcjonariuszy by bardzo mocno nagłaśniano?
-
Powodzenia! I pamiętajcie, że młodzież jest przyszłością Naszej Ojczyzny (i przyszłymi fundatorami naszych emerytur). Także starać się i z ambicją proszę .
-
Stan wojenny
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Dziś przeczytałem ciekawą książkę: M. Kuczewski, Rumunia. Koniec pewnej epoki, Warszawa 2008. Relacja z pierwszej ręki (korespondenta PAP) z Rumunii "conducatorula" Ceaușescu. Polecam! Choć nie jest to stricte dzieło naukowe, to czyta się wartko, jak książki Dziaka o Korei Północnej. A chyba jeden fragment książki Kuczewskiego jest godzien zacytowania w kontekście forumowej dyskusji o stanie wojennym (ze s. 238 i 239): "Było upalne lato stanu wojennego. Plaże Francji, Włoch czy Hiszpanii stały się dla polskich turystów nieosiągalne. Do Rumunii oraz przez Rumunię do Bułgarii ruszyły wyjątkowo liczne kawalkady liczące po kilkadziesiąt samochodów z polską rejestracją. Wszystkie jechały w tym samym kierunku i często zdarzało się, że takie dwie, trzy kolumny spotykały się, korkując jezdnię lub miasto. Z rzadka były to duże fiaty i polonezy, częściej auta produkcji zachodniej. Ich pasażerowie na każdym kroku oblegali dewizowe sklepy, do których Rumunom nie wolno było wchodzić. Noclegi spędzali w hotelach, korzystając z jego uciech, albo na kempingach zażerając się szynką z puszek, paląc zachodnie papierosy i pijąc takież alkohole. Zazdrość tubylców wzbudzały także nieosiągalne normalną drogą sprawne turystyczne radia, szczelne butle gazowe, namioty nie drące się w czasie rozstawiania, przyczepy kempingowe itd. Nie mieściło im się w głowach, że ci swobodnie podróżujący ludzie to - według oficjalnej wersji rumuńskiej propagandy - sterroryzowani obywatele kraju będącego w stanie wojennym, gdzie z powodu strajków panuje głód". Dlatego N.C. (Rumun - przyp. Bruno Wątpliwy), który dzień wcześniej na granicy z Bułgarią został wysadzony z autobusu mimo legalnego wykupienia kilkugodzinnej wycieczki, widząc nas na plaży, nie bacząc na to czy ktoś go słucha, czy nie - krzyczał na cały głos: "U was jest stan wojenny? Chcę, żeby u mnie był stan wojenny!'" Tytułem wyjaśnienia: 1. Autor tej książki nie pisał bynajmniej hagiografii PRL. W wielu miejscach jest krytyczny np. w stosunku do uroków socjalistycznego zapatrzenia w Polsce. 2. Cytat przedstawiam, aby zwrócić uwagę, że nawet największa "noc stanu wojennego" wiązała się często z lepszą realną sytuacją obywateli PRL niż normalna, tzn. bez żadnej regulacji wyjątkowej, sytuacja obywateli innych krajów regionu. I o tym także należy pamiętać oceniając stan wojenny i Jaruzelskiego. -
A ja tak ogólnie. Dla mnie była to typowa sytuacja bez wyjścia możliwego do zaakceptowania przez obydwie strony. Takich konfliktów "bez wyjścia" i na dzisiejszej mapie świata jest sporo. Kto np. wskaże rozwiązanie konfliktu w Górskim Karabachu do zaakceptowania przez Ormian i Azerbejdżan? A Kosowo? Jerozolima? Miasto było polsko-żydowskie (Litwinów było może 1 może 2 %). Okolice polskie, czy spolonizowane. Nawet jak mówiono "po prostemu" (czyli mieszaniną polsko-białoruską), to świadomość narodowa była raczej polska, czy może "litewska w znaczeniu mickiewiczowskim". Dla Litwinów miasto było Świętą Stolicą. Obie strony miały argumenty. Obie też manipulowały. Litwini np. uznawali się za jedynego słusznego dziedzica wielokulturowego Wielkiego Księstwa Litewskiego, a mieszkańców Wileńszczyzny za etnicznych Litwinów (tylko pokrytych pokostem polskości). Może i była to w jakimś sensie prawda, ale równie dobrze Polacy mogliby wówczas (w latach 20.) twierdzić, że na Dolnym Śląsku mieszkają sami etniczni Polacy. Polacy postąpili niegodnie łamiąc umowę suwalską. Litwini występując w roli faktycznego sprzymierzeńca Armii Czerwonej. I co z tym zrobić? Polacy mogli zaakceptować oddanie Wilna Litwie, ale za cenę unii. Litwa za żadne skarby świata unii nie chciała. Piłsudski z Żeligowskim rozcięli węzeł gordyjski. Czy zrobili słusznie - można pogdybać. Moim zdaniem wyjścia zadowalającego obydwie strony wówczas nie było - patrz jw. Co Piłsudskiego w dużej mierze tłumaczy. I wreszcie pamiętać należy, że Litwini zrobili prawie dokładnie to samo co Żeligowski - w 1923 r. w Kłajpedzie. Nauka widać nie poszła w las. Dopiero tow. Stalin rozwiązał spory graniczno-etniczne w Europie Środkowej we właściwy sobie sposób...
-
Momentem zwrotnym była na pewno podróż Gomułki do Moskwy w listopadzie 1956 r. i osiągnięty tam relatywny sukces negocjacyjny. Uznano wówczas, że długi Polski "wynikające z wykorzystania przez nią kredytu radzieckiego należy uznać za spłacone w postaci ekwiwalentów za niższe ceny węgla dostarczonego przez Polskę w latach 1946-1953". E. Salwa-Syzdek, Wobec najważniejszego sojusznika i trudnego partnera (w:) E. Salwa-Syzdek, T. Kaczmarek (red.) Władysław Gomułka i jego epoka, Warszawa 2005, s. 103.
-
Dekomnizacja i lustracja w Europie
Bruno Wątpliwy odpowiedział bartek77 → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Uzupełniając, sugeruję przejrzenie, kto był prezydentem, premierem itp. w krajach Europy Środkowej w latach 1989-2009. Od Estonii (np. Rüütel) po Albanię (np. Nano). Poza tym jest cała gromada "byłych członków", albo osób należących do dawnego establishmentu, którzy w tej chwili pełnią rolę aktywnych antykomunistów (np. Berisha w Albanii). V. Klaus też bynajmniej aktywnym opozycjonistą nie był . Najbardziej ostro za eliminację z polityki "ludzi dawnego systemu" wzięli się Czesi i Niemcy. Z dyskusyjnym (z punktu widzenia inicjatorów skutkiem). W Niemczech Die Linkspartei jest poważną siła polityczną (szczególnie na Wschodzie), w Czechach Komunistická (zwracam uwagę na nazwę) strana Čech a Moravy też. Aby było jasne, ja osobiście wszelkie pomysły instytucjonalnej dekomunizacji uważam za bezsens.
