Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,677
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Leonid Ilicz Breżniew...

    Myślę, że polityka Breżniewa wobec USA da się opisać już wyżej użytym słowem - przewidywalna. Można ewentualnie dodać - "aż do bólu" . Obie strony uznały, że długofalowy cel - tj. pokonanie przeciwnika - jest póki co niemożliwy do realizacji, gdyż wiązałoby się to z prawdopodobnym końcem ludzkości. Co oczywiście nie wykluczało planowania wojennego. Nota bene - jednym ze śmieszniejszych polskich "newsów" ostatnich lat było odtajnienie planów wojskowych Układu Warszawskiego. Z okrzykami - "O Boże jakie to straszne, chcieli pokonać zachód !" . Każda armia planuje przyszłe działania wojskowe (gorzej czy lepiej), każda też planuje raczej sukces (inaczej dowództwo należałoby zamknąć w odpowiednim zakładzie leczniczym lub oskarżyć o szpiegostwo ). I przeważnie też - przynajmniej propagandowo - zakłada, że wpierw źli nas napadną, a potem my im damy popalić. UW nie był wyjątkiem. Ale pomiędzy planowaniem (zresztą obydwu stron) a realizacją była w czasach Breżniewa polityczna przepaść, wywołana obawą wojny jądrowej. Choć prawdopodobieństwo, że komuś "pomylą się guziczki" też spore było... Obie strony zaakceptowały też definitywnie podział świata. Co oczywiście nie wykluczało robienie sobie psikusów na obrzeżach imperiów.
  2. Moje miasto a pochodzenie jego nazwy

    I tu Cię mamy. Stolec k. Ząbkowic Śląskich .
  3. Ja - w ramach programu minimum - wspomniałbym jeszcze: ogólnie o Żegocie (oczywiście obok p. Sendlerowej) - Link. i o pogromie wielkanocnym - Link.
  4. 5 lat Polski w UE i kolejne. Polska a Unia Europejska

    To chyba nie ma znaczenia, ja korzystam z Firefoxa, myślę, że w sprawie autokorekty możesz popytać w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych forum. A wracając do meritum . Moje pierwsze skojarzenie z UE to tabliczki przy remontowanych drogach, o czym już pisałem. Natomiast mój osobisty bilans przynależności Polski do UE (i Schengen) - to przede wszystkim swoboda podróżowania. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy przekraczanie granic to było "coś". Dziś to wszystko bardzo się zmieniło. I dobrze.
  5. Rząd londyński

    A chociażby poczciwa Wikipedia lepiej czy gorzej (ale jednak) rzecz przedstawia - LINK. Jeśli chcesz porozmawiać o dalszych ciekawostkach - np. czy konstytucja kwietniowa, na podstawie której funkcjonował była legalna; co to była "umowa paryska"; kiedy pojawiły się dwa rządy londyńskie - zapraszamy. Ups, pisałem jednocześnie z Albinosem .
  6. Prezydenci III RP

    Szanowni Panowie! Proszę nie używać terminologii obraźliwej. Sugeruję też wielką wstrzemięźliwość jeżeli chodzi o jednoznaczne operowanie pseudonimami. Swoją sympatię, czy antypatię do znanych polityków można wyrażać w bardziej cywilizowany sposób. Jeżeli dalej będą się pojawiać odzwierzęce przydomki, terminy typu "chlanie" itp. "kwiatki", temat zostanie zamknięty.
  7. 5 lat Polski w UE i kolejne. Polska a Unia Europejska

    No cóż, taka jest - między innymi - niewdzięczna rola moderatora . A poza tym "Polska" wygląda jednak dużo lepiej niż "poska" w powyższym Twoim poście. W miarę poprawne pisanie niewiele kosztuje wysiłku, tym bardziej, że mamy do dyspozycji autokorektę. A efekt końcowy na pewno robi lepsze wrażenie.
  8. Gazy bojowe

    OT - Zdaje się, że wątek użycia gazów przez Niemców pojawiał się przy okazji kanałów w Powstaniu Warszawskim. Natomiast gdzieś na tym forum czytałem, że wrzucali tam karbid. Należy popytać Albinosa .
  9. Chłopi w Rzeczpospolitej konstytucji majowej

    Święta racja. Aczkolwiek samo zauważenie włościan przez szlachtę - na tym poziomie regulacji prawnej - było już cośkolwiek warte. OT - przypomniał mi się Laskowik ze Smoleniem "Już cię zauważyłem! Ja ciebie też."
  10. Leonid Ilicz Breżniew...

    Breżniewa wspominać z sympatią to masochizm niejaki byłby. Porównywać tamte czasy do dzisiejszych - to też pewne nadużycie. Ale wątek o orderach zmusił mnie w sumie do niewesołej refleksji. O tym, że silniejszy ma zawsze rację... Zacząłem się zastanawiać, czy aktualnie reakcja władz polskich byłaby inna, gdyby np. prezydent USA w poufnych rozmowach zażyczyłby sobie zamiast Krzyża Zasługi jakiś inny order? Co by się w Polsce działo, gdyby w 1979 r. nasi żołnierze mieli jechać walczyć za sprawę socjalizmu do Afganistanu, czy wcześniej do Wietnamu? Po pierwsze byłoby to powszechnie potraktowane za gigantyczne i niedopuszczalne kuriozum, po drugie wybuchłoby w Polsce powstanie narodowe, także Leonid I. Breżniew takiej propozycji nawet nie składał. A w III RP nasi do Iraku i Afganistanu pojechali. Na nasze własne życzenie. Przy czym do Iraku w nader wątpliwych okolicznościach prawno-międzynarodowych.
  11. Chłopi w Rzeczpospolitej konstytucji majowej

    Odpowiedź jest dosyć prosta - nie. W sumie zmiany były relatywnie niewielkie, choć biorąc pod uwagę stan zastany - może i istotne. Art. IV konstytucji po prostu zauważał, iż coś takiego jak lud rolniczy istnieje, oraz, że jest pożyteczny, albowiem "spod jego ręki płynie najobfitsze bogactw krajowych źródło". Merytorycznie istotne było postanowienie o objęciu chłopów opieką prawa i rządu krajowego (czymkolwiek to miało konkretnie w przyszłości zaowocować), zachęcanie do zawierania umów pomiędzy dziedzicami i chłopami (umów "pod opieką rządu krajowego") i o wolności osobistej dla przybyszy z zagranicy. Wolność osobista chłopów to już prędzej uniwersał połaniecki, a tak naprawdę art. 4 konstytucji Księstwa Warszawskiego ("Znosi się niewola. Wszyscy obywatele są równi przed obliczem prawa. (...)" A uwłaszczenie to zasadniczo jeszcze melodia dalekiej przyszłości.
  12. 5 lat Polski w UE i kolejne. Polska a Unia Europejska

    Mała kwestia formalna. Ponieważ pojawił się wątek "kredyty dziś i za Gierka", przypomnę, że sprawa ta jest już dyskutowana przy okazji innego forumowego tematu. Link do dyskusji o Edwardzie Gierku.
  13. Konstytucja 3 maja i Insurekcja czy były potrzebne?

    A właśnie, że nie . Jak rozumiem nawiązujesz do podziału na konstytucje pisane i niepisane. Kanada jest tu dosyć dyskusyjnym przykładem konstytucji niepisanej (moim zdaniem posiada konstytucję pisaną), lepszym są UK, Nowa Zelandia, Węgry do 1949 r. (z wyjątkiem okresu Węgierskiej Republiki Rad) czy Izrael. Ponadto piszesz o aktach, które dla naszych potrzeb możemy nazwać pre-konstytucyjnymi (Złota bulla, Magna Charta, artykuły henrykowskie) itp. Natomiast np. ww. konstytucja Massachusetts była jak najbardziej konstytucją pisaną, żadnym aktem pre-konstytucyjnym, tylko nowoczesną konstytucją stanowiącą wyraz woli suwerena odnośnie do całościowej regulacji ustroju państwowego. Rolę pierwszej nowoczesnej konstytucji może jak najbardziej pełnić (zresztą obowiązuje do dziś i swego czasu miała duży wpływ na tekst konstytucji USA z 1787 r.).
  14. Konstytucja 3 maja i Insurekcja czy były potrzebne?

    Generalnie to oczywiście fajnie, ale w szczegółach to już nie . Naryo, sceptycyzm wobec prawd objawionych powinien być cechą każdego badacza . Konstytucje poszczególnych stanów (nadal niepodległych, skonfederowanych państw, a nie części składowych federacji amerykańskiej, o której może być mowa po wejściu w życie konstytucji USA z 1787 r.) były pierwszymi na świecie nowoczesnymi konstytucjami. Na przykład konstytucja Massachusetts nie różni się in minus w stosunku do późniejszej konstytucji USA zarówno jakością, jak i rozległością regulacji. Nie jest żadnym "aktem konstytucyjnym" wg. Twojej terminologii (jak rozumiem chodzi Ci o konstytucje niepełne lub jakieś regulacje archaiczne). Konstytucja Massachusetts z 1780 r. I tu możemy się oczywiście zgodzić. Ale dopiero Napoleon wprowadził do nas -nieco na siłę - nowoczesny konstytucjonalizm, razem z nowoczesnym kodeksem cywilnym i paroma innymi fajnymi rzeczami (napoleonkami ).
  15. Emiliano Zapata

    Drogi Giskanie, hiszpański znam śladowo, ale spróbuję Ci trochę pomóc (w oczekiwaniu na właściwych ekspertów językowych). Niestety Twoich wątpliwości nie rozwieję. Zdaje się "Z" w hiszpańskim wymawiamy trochę na zasadzie angielskiego "plującego th". Także powinno być chyba coś na kształt "Th-apata" (czyli chyba najbliżej jednak "S-apata", a nie "Z-apata" czy "C-apata"). Natomiast Latynosi są niezależni i samorządni w zakresie wymowy wielu hiszpańskich liter i słów. Co Meksykanie zrobili z tą wymową - trudno powiedzieć - ale przypuszczam, że jednak to będzie "S-apata".
  16. Legalność Konstytucji 3 maja

    Dziś błąkając się po Onecie, znalazłem wywiad z prof. Chwalbą dotyczący konstytucji 3-go maja. I dwie ciekawostki: 1. Wcale nie była "drugą konstytucją na świecie". Pomijając już różnego rodzaju akty quasi-konstytucyjne, których w historii świata (i Polski) było całkiem sporo, pierwszymi nowoczesnymi konstytucjami były konstytucje poszczególnych stanów amerykańskich. Na przykład konstytucja Massachusetts weszła w życie 25 października 1780 r. 2. Nie była wcale aktem szczególnie nowoczesnym w rozumieniu światowego konstytucjonalizmu. Wypada się zgodzić z prof. L. Stommą, Polskie złudzenia narodowe, Poznań 2006, m.in. s. 133 i 136, że być może nie powinniśmy zapominać o dacie 22 lipca (ale 1807 r.). To wówczas dopiero doszlusowaliśmy do najnowszych europejskich trendów konstytucyjnych (fakt, że w okolicznościach związanych z niewielką swobodą decyzyjną, ale zawsze).
  17. Plany rozbudowy Berlina

    Pewne sprawy co do Linzu miał już ustalone... Kamieni miał dostarczyć obóz Mauthausen, a dzieła sztuki do lokalnych muzeów miano podprowadzić z podbitych krajów (np. zdaje się ołtarz Wita Stwosza właśnie miał tam docelowo trafić). Poza tym, to o czym już mówiliśmy gdzie indziej. Hitler bywał zbrodniarzem nieracjonalnym. Potrafił zadecydować o wymordowaniu całych narodów żydowskiego i romskiego, tak po prostu dla ideologicznej zachcianki, tak samo mógł w pewnym momencie dla swojego kaprysu skierować wszystkie środki do budowy Germanii czy Linzu. Zdaje się i tak np. na taki Linz permanentnie szły duże finanse.
  18. Althing to do nazwy parlamentu islandzkiego, czy nawiązanie do jakiegoś szerszego znaczenia? Islandczycy uważają, że to najstarszy parlament na świecie. Można polemizować, ale tradycje zaiste szczytne . W każdym razie impreza na pewno będzie ciekawa. Pozdrowienia.
  19. Leonid Ilicz Breżniew...

    FSO - wręczanie orderów zagranicznym gościom, a nawet po prostu oficjelom "na odległość", jest niekiedy traktowane jako coś na kształt elementu z zakresu dobrego zwyczaju i protokołu dyplomatycznego . Nie zawsze, ale całkiem często. Rzeczony Breżniew miał np. wysokie ordery - argentyński, gwinejski, indonezyjski. Za co? W przypadku Indonezji i Argentyny, to chyba wiedział gdzie leżą. Natomiast z Gwineą nie byłbym taki pewny (tym bardziej, że są trzy) . Breżniew miał jednak "hopla" na punkcie swoich zasług wojskowych. Stąd ww. "mała ziemia" urosła do rangi największych bitew Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. A Breżniew paradował pod koniec życia z czterema gwiazdami bohatera ZSRR, orderem Zwycięstwa, tytułem marszałka itp., tak jakby był co najmniej drugim Rokossowskim czy Żukowem, a nie politrukiem (fakt, że dosyć wysokiej rangi). Gierek, co wypominali mu ostro niektórzy radzieccy towarzysze w raportach z Warszawy, np. gen. Pawłow (o tym np. w niżej wymienionej książce Rolickiego), wręcz cynicznie, ale i dla dobra Polski, wykorzystywał słabość tow. Leonida do tytułów. Tytuł "zasłużonego górnika" czy "zasłużonego hutnika" (coś takiego chyba Breżniew dostał) nic nie kosztował, a za tym szły radzieckie pieniądze i surowce. A co do Virtuti: "Zamiarem Gierka było co prawda uhonorowanie towarzysza Leonida Iljicza nowo ustanowionym - na takie właśnie okazje - Orderem Zasługi PRL (istnieje oczywiście do dziś, jako Order Zasługi RP - przyp. Bruno W.). Tymczasem jednak gensek partii radzieckiej zamyślał już, aby za dawne, dodajmy umiarkowane zasługi wojenne na tzw. nowej (właść. małej - przyp. Bruno W.) ziemi, zostać marszałkiem ZSRR. Jako przyszły marszałek poinformował zatem w depeszy z Moskwy, że chętniej zostałby kawalerem Virtuti Militari (...). Edward Gierek dla dobra przyjaźni osobistej i państwowej nie mógł odmówić przyjacielowi (...) Gdy kawaler orderu dowiedział się, że to (...) odznaczenie otrzymali przed nim marszałek Piłsudski i marszałek Foch, był wniebowzięty. Kiedy spytałem Gierka, czy nie uważa, ze uraził być może w ten sposób wielu rodaków, odpowiedział, że kawalerom Orła Białego zupełnie nie przeszkadza, że ten order jako jedna z pierwszych otrzymała caryca Katarzyna II. Czy Breżniew nie był o niebo lepszy? (...) Najwyraźniej dla równowagi psychicznej (po udekorowaniu Breżniewa - przyp. Bruno W.) - swojej i rodaków - Edward Gierek składa (...) wizytę państwową w USA". E. Rolicki, Edward Gierek, Warszawa 2002, s. 231, 232.
  20. Status jeńca wojennego

    Sugeruję pierwszy z brzegu podręcznik prawa międzynarodowego publicznego. Otwierasz rozdział "prawo konfliktów zbrojnych" (czy podobny). Patrzysz co tam jest, szukasz po przypisach i w bibliografii dodatkowej literatury.
  21. 5 lat Polski w UE i kolejne. Polska a Unia Europejska

    Moje pierwsze, całkowicie osobiste i niezbyt naukowe skojarzenie - to drogi. Jakie są - każdy widzi. Autostrad w stylu zachodnim chyba się nigdy nie doczekamy. Taka jakaś narodowa niemoc. Jak widzę to co potrafią zrobić Chorwaci czy Włosi w tamtejszych skałach, a my na naszej równince nie, to ręce mi opadają z kierownicy . Ale, gdyby nie było tych dróg z tablicami o dofinansowaniu z Unii, to by dopiero byłoby mało fajnie... A tak globalnie. Wchodzimy na członkostwie in plus. I oto chodzi. Sama idea też mi się podoba. Co nie oznacza, że UE nie ma wad. Ale instytucji bez wad na tym padole łez, ziemią zwanym, chyba nie ma .
  22. Plany rozbudowy Berlina

    Inną idée fixe Hitlera była przebudowa Linzu. Traktował stolicę Górnej Austrii jako przyszłą alternatywę dla Wiednia (którego nie cierpiał). Nad makietą Linzu siedział zdaje się nawet wtedy, gdy Armia Czerwona była już bardzo, bardzo blisko. Jest nawet takie (chyba jedno z ostatnich) zdjęć Hitlera. Zdjęcie nad makietą Linzu. I tu coś jeszcze. I jeszcze coś.
  23. Jak to było z tymi pochodami pierwszego maja?

    Moim zdaniem, ważną cezurą w obrzędowości pierwszomajowej był stan wojenny. Do tego czasu było to święto dosyć powszechnie akceptowane. I już w latach 70. w olbrzymim stopniu odideologizowane. Wiadomo było, iż dzieciaki się będą cieszyć, że wolno będzie raz w roku chodzić po ulicach, pojawiały się kiełbaski, zabawki, kiermasze itp. Raczej niewielu traktowało to jako niemiły obowiązek, prędzej jako sympatyczną atrakcję. W pochodach tłumnie brali udział ci, którzy już za kilka lat mieli kontestować system ze wszystkich sił (np. od czasu do czasu można w TV zauważyć migawki z udziałem maszerujących w latach 60. czy 70. w pochodzie aktorów, później biorących udział w bojkocie). Zresztą oddajmy głos A. Friszke, który jest chyba jednym najbardziej obiektywnych w tej materii. Tak pisał o latach 70. ("Polska. Losy państwa i narodu 1939-1989", Warszawa 2003, s. 338): "Zmienił się styl uroczystości politycznych - pochodów i akademii. (...) Nadawano im jednak optymistyczny charakter i często łączono z rozrywką. Prawie znikły hasła wymierzone w imperialistów, odwetowców, rewizjonistów, agresorów (...). Obecnie dominowały hasła akcentujące jedność narodu, wspólną pracę, pragnienie dobrobytu i pokoju. Podkreślano młodość, radość, uśmiech uczestników manifestacji, w pochodach oprócz transparentów i szturmówek niesiono kwiaty i baloniki. Nieodłączną częścią państwowych uroczystości stawały się, po zakończeniu części oficjalnej, kiermasze, występy artystów, ludowe festyny". Sytuacja zmieniła się w okresie po stanie wojennym. 1 maja został włączony w rozgrywkę propagandową między władzą i opozycją (i vice versa). Władzy zależało na tym, aby obchody wyglądały "normalnie", tj. "wesoło, radośnie i z największą frekwencją". Opozycji zależało na bojkocie i na organizacji kontrmanifestacji. W praktyce - bardzo wiele zależało od konkretnych osób. Część osób uznała, że bojkot jest świętym obowiązkiem. Część chodziła, ale wzdychając, marudząc i podkreślając przymus (jak znam życie, takich było najwięcej). Część chodziła, bo to zawsze jakaś rozrywka. Reakcje kierownictwa też bywały różne. Wiele też zależało od tego, jakie to kierownictwo było. Ja w każdym razie, znałem co najmniej kilku takich, którzy na żadnym pochodzie się w życiu nie pojawili i włos im z głowy nie spadł. Ale na pewno były i sytuacje odwrotne. W szkołach zdaje się obecność była wszędzie obowiązkowa. Słyszałem o szkole, gdzie dyrektor po prostu poprosił uczniów, na zasadzie "słuchajcie kochani, mogą mieć do mnie jakieś pretensje, więc lepiej przyjdźcie". I towarzystwo przyszło, bo akurat pana lubiło. W innej szkole dyrekcja miała nader letni stosunek do sprawy (mimo, że była dosyć mocno partyjna). Ważne, żeby było kilku do niesienia ozdobnej tarczy szkoły i paru ze szturmówkami, a reszta (o ile w ogóle przyszła) rozłaziła się po drodze. Słyszałem też o szkole, gdzie podejście było diametralnie inne, tj. jeden z uczniów miał oblać maturę w pierwszym podejściu z powodu nieobecności na pochodzie. W jednej szkole honorowali najbardziej głupie usprawiedliwienia, w innej nie - i była nieusprawiedliwiona nieobecność i (może) obniżka oceny ze sprawowania. No cóż, jak to ktoś powiedział "kadry decydują o wszystkim" . Zależnie od dobrej czy złej woli mogło to różnie wyglądać. W przypadku uczelni obowiązkowej obecności w latach 80. chyba nigdzie nie wprowadzano, może w wyjątkowych przypadkach, także maszerował chyba sam rektor plus pracownicy techniczni. Wyjątkiem były szkoły "mundurowe" (jak Gregskiego). Przy czym tam akurat chyba była dosyć specyficzna sytuacja, bo zdaje się podczas rozruchów pierwszomajowych w 1982 r. wyłapano sporo studentów WSM w mundurach, stąd władze uczelni były bardzo na to przez odpowiednie inne władze uczulone (to relata refero, stąd nie wiem ile w tym prawdy). W zakładach pracy też było w latach 80. bardzo różnie. W jednym można było stracić (podobno) premię za nieobecność, w drugim (jak u mojego taty) kompletnie nikt chyba na tym nie panował i nie nadzorował. Nie - co do zasady. Jednym z elementów specjalnego statusu Polski w ramach obozu, było traktowanie symboliki uznawanej powszechnie za radziecką za symbolikę obcego państwa. Stąd nie było np. wszechobecnych gwiazd, sierpów i młotów itp. Na polskim godle, jako jedynym, pośród europejskich państw realnego socjalizmu nigdy nie pojawiła się czerwona gwiazda, czy podobna symbolika. Propaganda też była dozowana i stosowana nie tak czołobitnie, jak w innych krajach bloku. Może jakieś hasło o Polsce socjalistycznej jako rządnej i sprawiedliwej i chwatit'. Kawałek dalej - jak się wjeżdżało do Czechosłowacji - wszędzie widziało się czerwone gwiazdy, sierpy i młoty, tudzież hasła "Se Sovětským svazem na věčné časy". Zatem w pochodach były flagi biało-czerwone (polskie) i czerwone (robotnicze). Flaga radziecka mogła (tak myślę) się pojawić - obok innych flag państw socjalistycznych, gdy np. odgrywano scenkę pt. RWPG - organizacja gospodarcza socjalizmu. Ale były to w latach post-stalinowskich sytuacje wyjątkowe.
  24. Leonid Ilicz Breżniew...

    Sytuacja była chyba bardziej złożona. Choroba Breżniewa zadowalała różne koterie, stąd utrzymywano go "przy funkcji" aż do śmierci. Jak wyglądał rzeczywisty proces decyzyjny (nie mówię o oficjalnych posiedzeniach gremiów partyjnych) w dużej mierze jest jeszcze zagadką. Strategiczne, konkretne decyzje podejmowano zazwyczaj w małej grupce (np. w latach 80. istniał swoisty "klub polski" - czyli komisja Susłowa, w składzie Susłow, Andropow, Czernienko, Gromyko, Ustinow i Breżniew, działał przy niej także znany "przyjaciel" Polaków - Zamiatin). Nie należy jednak wykluczać, że i Breżniew miał coś niecoś do powiedzenia, gdyż potrafiono go przywrócić do jakiej takiej sprawności na kilka godzin (ww. przeze mnie "lucida intervalla"). W tym czasie zapewne trwał wyścig do "pierwszego", aby nakłonić go do takiej, czy innej decyzji.
  25. Gorbaczow i jego czasy w ZSRR

    Przed radzieckimi na pewno. Taka scenka z Breżniewem w roli słuchacza była niemożliwa. Z naszymi różnie bywało. Kostycznego Gomułkę trudno sobie wyobrazić, ale np. Cyrankiewicza? J. Pietrzak relacjonował kiedyś podczas występów scenkę z udziałem Cyrankiewicza. Pietrzak opowiadał, jak to miał w zwyczaju, ile to już prowadzi kabaret, i że właściwie może się z nim równać tylko Cyrankiewicz, który też długo prowadził podobną instytucję. Na to Cyrankiewicz miał odkrzyknąć z widowni - "ja z gorszym skutkiem". Nie pamiętam już szczegółów, ale mniej więcej tak to Pietrzak przedstawiał. Inna sprawa, że Cyrankiewicz był już wtedy "obrońcą pokoju", a nie premierem, ale - zdaje się - i w czasie premierowania nie stronił od tego typu miejsc.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.