Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Wysiedlenia Niemców

    Trochę przesadziłeś Secesjonisto. W umowie poczdamskiej stoi, jak byk: "The Three Governments, having considered the question in all its aspects, recognize that the transfer to Germany of German populations, or elements thereof, remaining in Poland, Czechoslovakia and Hungary, will have to be undertaken". Jest zatem trzech "sprawców", a nie jeden. Poza tym, świadome (i zorganizowane) przyjęcie to przecież nic innego, jak uczestnictwo w realizacji przesiedleń. Nikt z Zachodu się nie położył na torach, protestując przeciwko przesiedleniom Niemców z Polski, czy argumentując, że Ziemie Odzyskane to nie Polska w rozumieniu powyższych ustaleń poczdamskich. Nie pozostawialiśmy Niemców w polu np. na granicy strefy brytyjskiej bez wiedzy i kooperacji Brytyjczyków. Sojusznicza Rada Kontroli (zatem, nie tylko SMAD) miała zająć się kwestią rozlokowania wysiedlonych. Była odpowiednia umowa polsko-brytyjska, były brytyjskie misje łącznikowe do spraw wysiedlenia w Polsce. Uczestniczyli jak najbardziej. Zob. np.: http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/38442/003.pdf
  2. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Doceniam kolejną, błyskotliwą aluzję do znienawidzonych przez Ciebie i niewątpliwie niekompetentnych prawników, ale niestety nadal kompetentnie nie wyjaśniłeś zagadnienia zmiany koloru włosów przez dzieci wychowywane przez Galijki. I dlaczego rudość włosów ma być ewidentnym potwierdzeniem tego, że dany człowiek nie ma od kilkunastu pokoleń wśród swych przodków Galów? A tak na marginesie - jakie dane wyjściowe wprowadzisz do tych swoich wzorów, drogi Euklidesie? Jak Ci już sugerowałem (a co tradycyjnie masz gdzieś, bo interesują Ciebie wyłącznie własne miazmaty) mógłbyś poczytać, co pisano o aparycji Galów i Franków. Z tych - wycinkowych oczywiście - danych wiemy, że pewnie specjalnie się nie różnili wyglądem, a przynajmniej rudość nie była żadnym czynnikiem ich odróżniającym. A jeżeli już - to była dosyć popularna akurat u Celtów. I nadal jest - sugeruję poczytanie o występowaniu rudych włosów wśród współczesnych narodów celtyckich. Znajdziesz w sieci bez problemu. A, że nie będziesz chciał tego zrobić - Twoja sprawa. Tak, czy inaczej - nie wiesz nic o tym, jaki był odsetek rudych wśród Galów, czy Franków. Przewidziało Ci się tylko, że ci drudzy powinni być rudzi, a ci pierwsi - nie. Nie jesteś w stanie przeprowadzić żadnych sensownych obliczeń. Tradycyjnie już zatem - piszesz bzdury. Cóż - fajnie było, ale mi się już znudziło. Przyjemnego rachunku prawdopodobieństwa Euklidesowi życzę.
  3. Gdyby w Jałcie Polska trafiła pod wpływy Aliantów?

    Generalnie unikam zaangażowania w tym temacie, gdyż proste pytanie "Co by się stało, gdyby Polska trafiła w Jałcie pod wpływy aliantów?" wymaga zastanowienia się (często nie prowadzącego do żadnych jednoznacznych konkluzji) nad szeregiem pytań szczegółowych. Na przykład: 1. Czy w Jałcie było to jeszcze możliwe? Co musiałoby się stać Stalinowi, aby odmówił sobie - w tym momencie wojny i przy takim przebiegu tej wojny - objęcia Polski swoją strefą wpływów? 2. Jak wyglądałyby granice tej Polski? 3. Jak wyglądaliby sąsiedzi Polski (w tym Niemcy) i ich stosunek do Polski? 4. Jak wyglądałaby kwestia mniejszości (przede wszystkim ukraińskiej i niemieckiej)? 5. Jak wyglądałby stosunek mocarstw do Polski? 6. Jaka to byłaby Polska - w aspekcie politycznym i ustrojowym? A odnośnie do odbudowy. Jej przebieg oczywiście byłby w istotnym stopniu zależny od odpowiedzi na powyższe pytania. Inaczej ta odbudowa chociażby wyglądałaby, gdybyśmy mieli do dyspozycji Ziemie Odzyskane, inaczej, gdy na niezbyt rozwiniętym Wschodzie musielibyśmy toczyć wieloletnią wojnę z UPA. Inaczej, gdy na zachodzie mielibyśmy "mocno ustawione" w strukturach zachodnioeuropejskich, silne Niemcy, dyszące chęcią zabrania nam tego, co uzyskaliśmy w wyniku wojny (nawet, gdyby był to tylko Górny Śląsk i Gdańsk), inaczej - gdyby (z jakiś niebyt mi znanych powodów) takich Niemiec nie byłoby na naszej zachodniej granicy. Inaczej, gdybyśmy byli dla USA cennym "państwem frontowym", godnym pewnego sponsorowania, inaczej gdy "ziemią niczyją" - a silne Niemcy byłyby głównym elementem powojennej, amerykańskiej układanki w Europie. I tak dalej, i tym podobnie. Per saldo mogę się ogólnie z Komarem zgodzić. Państwo autorytarne, o gospodarce odgórnie sterowanej (do tego w nowych, korzystniejszych ekonomicznie granicach, które - w mojej ocenie - miało dlatego, że znalazło się w radzieckiej strefie wpływów) miało pewnie większe możliwości "uruchomienia rezerw prostych", które miałyby wpływ na przebieg odbudowy Polski w pierwszym okresie. Teorię tą potwierdza chociażby los Korei Północnej i Południowej (oczywiście ta druga była pierwotnie autorytarna, ale z gospodarką niewątpliwe "rynkową"). Choć to dziś niewyobrażalne - do lat 60. KRLD rozwijała się szybciej. A Park Chung-hee chciał pierwotnie tylko "uniknąć skrajnej nędzy oraz prześcignąć Koreę Północną" (za: T. Goban-Klas, Korea. Historia i współczesność, Toruń 2006, s. 91). Potem stało się, to co stało - i stałoby się zapewne także w naszej, hipotetycznej Polsce. Gospodarka "realno-socjalistyczna" wpadałaby w znane pułapki "wąskich gardeł", niskiej wydajności pracy, słabej innowacyjności, ekonomicznej przewagi Zachodu (przez ten Zachód oczywiście w walce ekonomicznej wykorzystywanej) itp. Oczywiście, nadal to wszystko to tylko wróżenie z wielu (nieznanych) fusów.
  4. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Chylę czoła przed Twoją błyskotliwą wiedzą i w tym zakresie, ale - szczerze mówiąc - nie przekonałeś mnie odnośnie do tego, że z rachunku prawdopodobieństwa wynika, iż jeżeli Galijka weźmie dziecko na wychowanie, to stanie się ono brunetem.
  5. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Ponieważ Euklides prawdopodobnie - i już tradycyjnie - w miarę ewolucji swoich wypowiedzi zapomina, co napisał wcześniej, przypominam: Jakby wykładnia tych słów sprawiała Euklidesowi trudność, to zwracam uwagę, iż chodziło mu o to, że kolor włosów (czy rudy, czy blond - to niech już Euklides dojdzie do ładu sam ze sobą) jednoznacznie wskazywał w XII wieku na to, że ktoś od kilkunastu pokoleń jest Frankiem, a nie Galem (czy - wg. Euklidesa - Gallem), a nawet na to (sic), iż istniała fascynująca (dla miłośników Monty Pythona) prawidłowość przejścia koloru włosów z wychowującego (wychowującej) na wychowywanego. W ramach swojego teatrzyku absurdu na potwierdzenie swoich słów Euklides cytuje akt wyzwolenia z 1185 roku. Z cytatu owego nie wynika kompletnie nic dla potwierdzenia koncepcji tak jednoznacznego znaczenia koloru włosów, którą wcześniej Euklides stworzył. Nawiasem mówiąc, nie ma w nim nawet potwierdzenia istnienia w ówczesnej Francji "Galów" (raczej zromanizowanych Galów) i Franków, jako dwóch jednoznacznie odrębnych od siebie wspólnot językowych, czy etnicznych. A tym bardziej - "rasowych". A tak na marginesie, sugeruję Euklidesowi zapoznanie się z tym co ongiś i teraz napisano (chociażby czynili to Rzymianie) o wyglądzie Celtów (w tym Galów). I to, co nieliczne źródła (chociażby Éginhard) mają do powiedzenia o wyglądzie Franków. Może to Euklidesa zdziwi, ale raczej podkreślano jasne karnacje Celtów, a nawet - o zgrozo - pewną ich skłonność do rudych włosów. A Frankowie mieli wcale nie wykazywać cech typowych np. dla Wikingów. Co oczywiście nie oznacza, że jakikolwiek zdroworozsądkowo myślący człowiek zaliczy automatycznie każdą osobę o rudych włosach do kategorii - Gal, czy Celt. I, że nie było wśród Franków nordyckich blondynów. Po prostu - już wczesnośredniowieczna "Francja" była tyglem etnicznym, w którym radośnie mieszały się elementy celtyckie, romańskie i germańskie.
  6. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Ja rozumiem, że w zadufaniu swoim można nie zdawać sobie sprawy z pewnych, oczywistych spraw, w tym jak się jest - dzięki swojej twórczości - postrzeganym przez innych, niemniej - może jednak trochę grzeczniej? A odnośnie do "meritum" wdzięczny byłbym za ewentualny euklidesowy wywód jak się ma los Jeana Pithon do rudego koloru włosów Galów i Franków.
  7. O wskazaniu na pochodzenie z uwzględnieniem koloru włosów

    Piszesz, że jeszcze nawet w XII wieku się tacy jasnowłosi, czy rudowłosi osobnicy we Francji trafiali? No, no, nie wiedziałem, że tak niezwykle egzotyczne zjawisko przetrwało tam tak długo. Kontynuuj Euklidesie, kontynuuj. Wiedziałem, że się na Tobie nie zawiodę.
  8. Diabeł w średniowieczu

    Nader swoiste założenie, ale dla wielbiciela humoru absurdalnego niewątpliwie interesujące - czy mógłbyś zatem trochę rozwinąć powyższą teorię dowodową?
  9. Rosyjski program podboju Księżyca

    Nie, nie wyjaśniło się. I pewnie nigdy się nie wyjaśni, chyba że jakimś niezwykłym cudem znaleziony zostanie ich aparat fotograficzny i da się wywołać zdjęcia wiarygodnie dokumentujące zdobycie szczytu. Było multum teorii, wysnuwanych na podstawie znanych (czy domniemanych) okoliczności wyprawy. W mojej ocenie dosyć istotną okolicznością był brak zdjęcia Ruth (żony Malory'ego) przy jego zwłokach. Podobno miał zamiar to zdjęcie zostawić na szczycie. Może Administrator założy nowy temat o Evereście i tam przerzuci te posty?
  10. Rosyjski program podboju Księżyca

    Taka mała ciekawostka, aby choć trochę oderwać się od zawiłego problemu krzemu i jego kryształów. Książka B. Sabela, Afronauci. Z Zambii na Księżyc, Wyd. Czarne 2017. Rzecz ciekawa, o Edwardzie Makuka Nkoloso i zambijskim programie lotów na księżyc.
  11. Ale Ciebie wzięło. Może jednak zostań tym nauczycielem. Będziesz miał super dużo fajnych bardzo przywilejów (sorry - za pisany język potoczny). I do tego szanse na uzdrowienie tego niezwykle paskudnego środowiska od środka.
  12. Eee tam, to tacy bardzo mało złośliwi. Bardziej wyrobieni politycznie nawet powiadają, że to atak na państwo polskie. Tylko nie są zgodni, kto go dokonuje: przedłużenie komunizmu, czy Wehrmacht...
  13. Patrioty i Caracale

    Lotnictwo morskie w 2022 r. otrzyma cztery AW101. W mojej skromnej ocenie, sam śmigłowiec ten (w odróżnieniu od S-70i) jest akurat w tym przypadku jak najbardziej na miejscu. Wypada się cieszyć, że polskie "nadmorskie śmigłowce" nie wymrą całkowicie jak dodo, a i następca jest całkiem niezły. Zbytecznych i prowokacyjnych pytań o liczbę, cenę, offset, sens zróżnicowania floty, termin dostawy itp. zadawać przy tej władzy i tak już przecież nie warto. I tak zrobią, co chcą.
  14. Patrioty i Caracale

    Wszystko wskazuje na to, że zapadła decyzja w sprawie wyposażenia naszej armii w amerykański system przeciwlotniczy Patriot i francuskie śmigłowce Caracal. Jak należało przypuszczać, już rozpętała się burza informacyjna. Od ochów i achów, po oskarżenia. I tytułem zagajenia, link do notatki na stronach Altair. Należy pamiętać, że Altair i WTO "Raport" tradycyjnie bardzo krytycznie oceniają politykę zakupową polskich władz. Podobnie tym razem. Już pierwsze zdanie, wskazuje jaka będzie ostateczna konstatacja: "Grupa urzędników MON, bez testów, przetargów i zagwarantowania interesów gospodarczych Polski, wybrała system OP Patriot i śmigłowce Caracal jako uzbrojenie SZ RP". Zob. http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=16243 Przeczytać zawsze można, podyskutować także. Zatem - stare, nieprzyszłościowe konstrukcje, zakupione w podejrzanej procedurze, kosztem polskiego przemysłu zbrojeniowego, czy wybór najlepszy z możliwych, w istotny sposób powiększający możliwości obronne Polski?
  15. Rosyjski program podboju Księżyca

    Nie doszukiwałbym się jakiś szczególnych teorii w tym zakresie. Równie dobrze można gdybać, że amerykański program lotu na księżyc i późniejsze ich promy kosmiczne, to był jedynie przypadek - bo tak się jakoś ostatnio złożyło, iż żeby sobie polatać w kosmos, Amerykanie potrzebują rosyjskich rakiet. Świadczy to jedynie o tym, że rezultaty "wyścigu kosmicznego" były wypadkową wielu czynników. W tym niezwykle ważnego - finansowego. Na początku lat 60. Amerykanie czuli się mocno poniżeni kosmiczną przegraną. Zainwestowali naprawdę gigantyczne pieniądze i poprawili sobie samopoczucie wygrywając wyścig na księżyc. ZSRR tak zdeterminowany na początku lat 60. nie był - "spoczywając na laurach". A jak się do tego zabrali - to zabrakło czasu, pieniędzy, koncentracji wysiłków i - pewnie - szczęścia. Cała filozofia. Czasami ktoś wygrywa, czasami przegrywa. A zarówno amerykański, jak i radziecki programy kosmiczne na pewno obiektywnie zasługują na szacunek.
  16. Rosyjski program podboju Księżyca

    Cóż, zadałeś jednak dosyć dziwne pytanie, sugerujące, że w Twoim odczuciu ZSRR nie miał naukowców, jeno partię. Akurat w tym przypadku miał może ich nawet zbyt wiele, gdyż jednym z powodów radzieckiej porażki była konkurencja (i niesnaski) radzieckich biur konstrukcyjnych. Co ciekawe - to właśnie amerykański program działał bardzo mocno skoncentrowany pod "jedną czapą". Powodów, jak to zwykle przy porażce było wiele, ale podstawowy był jeden - zabrakło im przede wszystkim pieniędzy. Czy raczej - odpowiednio wcześnie określonej woli wydania ich nader olbrzymiej ilości na ten program. A przede wszystkim - na budowę odpowiedniej rakiety nośnej. Amerykanie bardzo boleśnie odczuli porażkę w pierwszej fazie badań kosmosu i program lotów na księżyc potraktowali niezwykle prestiżowo. Na radziecki program lotu załogowego na księżyc przeznaczono pięciokrotnie mniej pieniędzy. Gdyby wydali więcej niż Amerykanie, a przynajmniej tyle samo - pewnie byliby pierwsi na srebrnym globie. A tak musieli pocieszać się, że za pomocą lotów bezzałogowych (program "Luna") osiągnęli to samo, co Amerykanie. Czyli - przywieźli trochę skał z księżyca. A podstawowe informacje znajdziesz chociażby na poziomie Wikipedii (a i w poprzedniej dyskusji w tym temacie na naszym forum coś niecoś jest): https://ru.wikipedia.org/wiki/Советская_лунная_программа https://en.wikipedia.org/wiki/Soviet_crewed_lunar_programs https://pl.wikipedia.org/wiki/N1
  17. Dwie karykatury. Czyli - na ile mógł sobie pozwolić rysownik?

    Aczkolwiek, dusza karykaturzysty w nim pozostała. Inna sprawa, że tam gdzie mógł sobie na to bez problemu pozwolić. I do tego - niekiedy niezbyt elegancko. Zob. przedstawiające Irlandczyków jako postacie zdziczałe ilustracje do: History of the Irish Rebellion in 1798. http://www.victorianweb.org/victorian/history/ireland/ireland3.html A tu ciekawostka: polski wątek w twórczości Williama Heatha. https://en.wikipedia.org/wiki/File:El_mariscal_Beresford_desarmando_a_un_oficial_polaco_en_La_Albuera.jpg I ta sama scena w innym wykonaniu: https://collection.nam.ac.uk/detail.php?acc=1971-02-33-533-4 https://www.napoleon-series.org/military/battles/1811/Albuera/Archives/c_Albuerabattlepics.html https://www.gettyimages.ie/detail/news-photo/marshal-william-beresford-disarming-a-polish-lancer-of-the-news-photo/514973847 https://www.alamy.com/stock-photo/the-battle-of-albuera.html
  18. Produkty spożywcze, dania i ich nazwy

    Teraz trochę o jabłkach. Kilka (wybranych) przykładów jabłek o nazwach z kontekstem historycznym: 1. Jabłko "Cesarz Aleksander" (chodzi o Aleksandra I, cara Rosji). https://de.wikipedia.org/wiki/Kaiser_Alexander_(Apfel) 2. Jabłko "Prinz Albrecht von Preußen". Z terenów Dolnego Śląska. Nazwane na cześć księcia z dynastii Hohenzollernów (aczkolwiek, mimo dedykowania mu gatunku jabłek, bardziej od niego znana jest chyba jego małżonka - przez jakiś czas - Marianna Orańska). Do tego na jej cześć nazwali gruszki i marmury. Ale te drugie - niestety niejadalne. https://de.wikipedia.org/wiki/Prinz_Albrecht_von_Preußen 3. Jabłko "Minister von Hammerstein". W tym przypadku ktoś chciał mocno podlizać się panu ministrowi rolnictwa. https://de.wikipedia.org/wiki/Minister_von_Hammerstein
  19. Myślę, że wynika to z faktu, iż - przynajmniej część - stałych bywalców forum chyba od pewnego czasu trochę unika tematów związanych ze współczesną, polską polityką. I zabiera głos - jak już naprawdę nie wytrzymuje i "musi". Wychodząc pewnie z założenia, że każdy wie swoje i przekonywanie się akurat w tej dziedzinie nie ma większego sensu. A, że i darzymy się pewnie jakimś szacunkiem, to i chyba uznajemy, iż nie warto się wzajemnie przesadnie denerwować. Mi osobiście wystarczy, że pewne sprawy są dla mnie oczywiste, mam swój pogląd na sytuację, a nie zależy mi już na przekonaniu, czy nawet przekonywaniu kogokolwiek. Ale jak najbardziej temat jest do reanimacji, jeżeli tylko będzie taka wola i zaangażowanie.
  20. Preteksty wojenne - najsłynniejsze, najdziwniejsze itd.

    Eee tam - chata. Lepsze było samotne drzewo. A gdzie indziej - nakrycie głowy.
  21. Preteksty wojenne - najsłynniejsze, najdziwniejsze itd.

    W potocznym mniemaniu, przyczyną wojny włosko-etiopskiej (1894-1896, zakończonej spektakularną porażką Włoch) miała być rozbieżność tekstów traktatu z Uyczalie (Ucciali). W wersji amharskiej art. 17 tego traktatu widniało (wytłuszczenia Bruno W.): "Jego Wysokość Cesarz Etiopii może uciekać się do usług rządu Jego Wysokości Króla Włoch w zakresie wszystkich spraw, które posiada z innymi państwami i rządami". W tekście włoskim: "Jego Wysokość Cesarz Etiopii zgadza się uciekać się do usług rządu Jego Wysokości Króla Włoch w zakresie wszystkich spraw, które posiada z innymi państwami i rządami". Wersja włoska dosyć jednoznacznie sugerowała objęcie Etiopii włoskim protektoratem i wkrótce Włosi pospieszyli obwieścić światu, że przejmują prowadzenie polityki zagranicznej Etiopii. Co się oczywiście Etiopczykom nie spodobało i strony zaczęły sobie wzajemnie zarzucać fałszerstwo. Wkrótce doszło też między nimi do wojny. Wypada się jednak przychylić do opinii autorów "Historii Etiopii" (zob. niżej), że do wojny pewnie i tak by doszło, niezależnie od brzmienia wersji traktatu, gdyż wpisywała się ona w logikę włoskiej ekspansji w Afryce z jednej strony i w wolę utrzymania niepodległości przez Etiopię Menelika II - z drugiej. Na podstawie (w tym cytowany tekst amharskiej wersji traktatu): A. Bartnicki, J. Mantel-Niećko, Historia Etiopii, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1987, s. 262-265.
  22. "Ślub junkierski"

    Należałoby przejrzeć dokładnie Großdeutschen Ehegesetz, wraz z poprawkami. Również odpowiednie akty prawne, a także rozkazy, właściwe dla SS. Generalnie małżeństwo zawierano przed odpowiednim Standesbeamt (można to przetłumaczyć z grubsza jako - "urzędnik stanu cywilnego"). Nie mam na takie poszukiwanie specjalnie czasu, ale przypuszczam, że w czasie wojny jak najbardziej możliwe było "złożenie oświadczenia woli" także np. wobec upoważnionego przez prawo przełożonego. Przy "ślubie na odległość" w Wehrmachcie zdaje się, że już dowódca batalionu był upoważniony do udzielania ślubu podkomendnym. W przypadku "ślubu ze zwłokami" bardziej typowym byłby ślub udzielany przez urzędnika stanu cywilnego (skoro przy życiu pozostawała przyszłą żona, raczej o statusie cywila), ale jest prawdopodobne, że istniały także szczególne rozwiązania. A poniżej trochę "uroczych" zdjęć ze "ślubu na odległość". W trzecim linku kilka z nich: widać na nich wyraźnie, że kobieta podpisuje dokumenty w obecności urzędnika stanu cywilnego (jakżeby inaczej - z Parteiabzeichen der NSDAP w klapie), mężczyzna - w obecności dowódcy. Inna ciekawostka - w tle zdobyczny francuski czołg w służbie niemieckiej. Zob.: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5c/Bundesarchiv_Bild_101I-584-2153-17%2C_Normandie%2C_Ferntrauung.jpg https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/dc/Bundesarchiv_Bild_101I-584-2153-12%2C_Normandie%2C_Ferntrauung.jpg https://www.gettyimages.com/photos/ferntrauung?mediatype=photography&phrase=ferntrauung&recency=anydate&sort=mostpopular&license=rf,rm&page=1&suppressfamilycorrection=true
  23. Można? Ależ można. Czyli - Serbia na rynku broni.

    Raczej - komu się potrafi sprzedać swój towar. Oni eksportują od USA, przez Izrael, Irak, Arabię Saudyjską po Bangladesz i Birmę. Oczywiście, czasami pojawia się problem moralny i różnego rodzaju raporty np. http://www.seesac.org/ Ale, zaiste małą moralnością rządzi się biznes i polityka. W związku z dużą skutecznością Serbii na różnych rynkach zbrojeniowych pojawiły się nawet teorie, że istnieje coś w rodzaju zmowy "wielkich Zachodu" akceptującej ten stan, gdyż jakoby zapewnia on spokój społeczny w Serbii. Istnieje, czy nie istnieje (osobiście przypuszczam, że wątpię) - tak, czy inaczej udaje im się eksportować. I to często tam, gdzie biorąc pod uwagę uwarunkowania polityczne - to my powinniśmy eksportować.
  24. "Ślub junkierski"

    Tylko małe spostrzeżenie. Należy zwrócić uwagę, że "ślub" martwego Kutschery nie był - w świetle ówczesnego prawa Rzeszy i związanej z nim praktyki - niczym aż tak nadzwyczajnym. Z tego co pamiętam, liczba takich "związków małżeńskich" szła w tysiące. Nadzwyczajne - tak mi się wydaje - były jedynie okoliczności. Czyli obecność "oblubieńca" na ceremonii.
  25. Można? Ależ można. Czyli - Serbia na rynku broni.

    Trudno znaleźć jakiś jeden, wiodący produkt. Oferta jest dosyć zróżnicowana, od broni myśliwskiej (chociażby na rynek USA), zwykłej broni lekkiej, amunicji, elektroniki, programów modernizacyjnych, armat Nora, po małe samoloty szkolne (Utva Lasta) i budowę fabryk broni. Jak już pisałem wcześniej, nie eksportują bynajmniej żadnych cudów. To - zazwyczaj - nie są produkty z jakieś super najwyższej, światowej technologicznej półki. Ale są operatywni. Zob.: https://medium.com/@skunkworksLH/the-defense-industry-of-serbia-is-the-largest-in-the-western-balkans-5ac51f045baa
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.