Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Śląsk Cieszyński

    "Prawnie" sprawa wygadała tak. Czesi złamanie umowy o rozgraniczeniu, zawartej pomiędzy Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego i Zemským Národnim Výborem pro Slezsko na początku listopada 1918 r., uzasadniali tym, iż Polacy sami naruszyli tą umowę - mającą charakter przejściowy i nie przesądzającą ostatecznego rozgraniczenia terytorialnego - integrując swoją część Śląska z resztą Polski, a przede wszystkim przyjmując, że Śląsk Cieszyński będzie objęty wyborami do Sejmu Ustawodawczego.
  2. Konferencja Paryska

    Nie popadałbym w przesadę. Mocarstwem nie byliśmy, fakt. Członkiem "wygranej strony" światowego konfliktu natomiast tak trochę honoris causa, bo szczerze mówiąc dosyć długo nas widziano przede wszystkim u boku państw centralnych, dobrze, że udało się to wrażenie Dmowskiemu i "błękitnej armii" zatrzeć. Wielka Brytania nam nie sprzyjała, albowiem powróciła do tradycyjnej polityki montowania równowagi w Europie, czyli osłabiania Francji i jej sojuszników. Patrzono trochę na nas jak na dziwoląga, który pojawił się gdzieś tam w miejscu należnym Rosji. Nawet Francja traktowała nas jako sojusznika zastępczego i zamieniłaby chętnie na Rosję. Asów w rękawie wiele nie mieliśmy. Ale jednak Dmowski okazał się sprawnym politykiem i bynajmniej nie wrócił "na tarczy". Otrzymaliśmy szansę "ugrania" Mazur i Górnego Śląska, których związki z Polską były nader złożone i odległe (nie wnikam w szczegóły). Gdyby nie nasze błędy (pomysł dopuszczenia do głosowania emigrantów z tych ziem; plebiscyt na Warmii i Mazurach przeprowadzony gdy wojska polskie ponosiły największe klęski; słaba propaganda - szczególnie na Mazurach) - mogliśmy uzyskać tam więcej, niż uzyskaliśmy (zresztą na Śląsku i tak nam się nieźle powiodło, biorąc pod uwagę uwarunkowania). Przynależność Wielkopolski do Polski była bezdyskusyjna, choć nawet i tam Niemcy stanowili istotną część mieszkańców (w Poznaniu bodajże 42%, W Gnieźnie 39%). W całych Prusach Zachodnich Niemców było bodajże 66% (w Toruniu 66%, w Grudziądzu 84%, w Bydgoszczy 81%). A istotną ich część (czyli późniejsze woj. pomorskie) odzyskaliśmy bez żadnego plebiscytu (który wcale nie powiedziane, że byśmy wygrali - gdyby przeprowadzono go np. w lipcu 1920 r. z udziałem mieszkających tam i urodzonych Niemców). I wreszcie - miasto z olbrzymią większością niemiecką - Gdańsk, zostało odłączone od Niemiec. To nie były jakieś straszne złe rezultaty, biorąc pod uwagę opór Anglii i protesty Niemiec (dla których - przypomnijmy - straty na rzecz Polski były w powszechnym odczuciu maksymalnym upokorzeniem i tragedią narodową). Rolę odegraną przez delegację polską w Paryżu uważam w sumie za pozytywną, tak samo jak rolę w kraju Piłsudskiego (w latach 1918-1919).
  3. Przemiany ustrojowe od PKWN'u do Okrągłego Stołu

    Jedna rzecz jest bardzo istotna Dudidudek93 - czy zadający pytanie miał na myśli tylko ustrój polityczny, czy ustrój rozumiany jako polityczny i społeczno-gospodarczy jednocześnie?
  4. Układy laterańskie - ocena

    Drogi Przyjacielu, wszakże to miało mało wspólnego z układami laterańskimi... Była to - w momencie zawarcia - umowa obustronnie korzystna. I dla Kościoła i dla dyktatury. To, że Mussolini - w sumie z własnej woli - wpadł później w ciąg wydarzeń, które zaprowadziły go do Giulino di Mezzegra, akurat związku z podpisanym 16 lat wcześniej układem nie miało. A, że Kościół Katolicki, mądry doświadczeniem wieków, wychodzi z różnych opresji dosyć bezboleśnie, to już zupełnie inna historia.
  5. Układy laterańskie - ocena

    Zarówno z punktu widzenia Mussoliniego, jak i papieża - warto było. Typowa transakcja z obustronnymi korzyściami.
  6. Religijność Adolfa Hitlera

    Spekulacje oczywiście były. Na przykład jego "wróg z wiedeńskiej noclegowni" Hanisch sugerował żydowski wygląd Hitlera. W latach 30. znaleziono jego żydowskich "krewnych" w Polnej na Morawach. Zajęto się także żydowsko brzmiącym nazwiskiem jego pra-pra-babki Kathariny Salomon (w księgach figurującej jako katoliczka). Tamte i współczesne spekulacje są tyle warte, co teorie, że Amerykanie nie wylądowali na księżycu. Hitler był austriackim Niemcem z katolickiej, przynajmniej de iure rodziny. Choć, jak już badamy mu geny, to warto pamiętać, że Alois Schicklgruber był dzieckiem nieślubnym. I możemy sobie pogdybać, czy jego ojcem był rzeczywiście przyszły mąż jego matki - Georg Hiedler. Ale jeżeli nie on, to raczej inny - jak najbardziej aryjski - dolnoaustriacki Niemiec.
  7. Nicolae Ceaușescu

    Z tym za bardzo bym nie przesadzał . Tak patrząc, to w Polsce są też ludziska - to całkiem sporo - którzy w lepiankach mieszkają. A co do gigantomanii - zgoda. Budował kuriozalnie wielki Pałac Ludu, swoje "Pola Elizejskie" przez centrum Bukaresztu, kanał Dunaj-Morze Czarne (za bardzo nie wiadomo po co), rozpoczął (na szczęście tylko rozpoczął) akcję systematyzacji wsi. I to wszystko w sytuacji zapaści ekonomicznej.
  8. Religijność Adolfa Hitlera

    Hitler był formalnie katolikiem. Króciutko nawet chórzystą w szkole chórzystów konwiktu benedyktynów. Rodzina nie była za bardzo religijna. Tata - antyklerykał i monarchista pojawiał się w kościele może na urodziny cesarza. Mama - co tydzień była w kościele. Hitler dosyć szybko stał się dosyć indyferentny religijnie, mocno krytykował kościół, aczkolwiek cenił w kościele umiejętność właściwego wykorzystania mistyki, przepychu i blichtru w obrzędach religijnych. I generalnie umiejętność wpływania na ludzi. Natomiast myślę, że można w dorosłym wieku go określić jako niewierzącego, a nawet antyreligijnego, choć niekiedy w przemówieniach propagandowo odwoływał się do Opatrzności. O judaizmie to bajka.
  9. Co stało się z majątkiem II RP

    W największym skrócie z pamięci: Ilości nie jestem pewny, ale zdaje się na początku września z Warszawy wyjechało 15 ton złota. Ale to chyba nie było wszystko, bo część złota była porozrzucana po Polsce (coś kojarzę, że w całej Polsce było tego za ca. 350 mln. ówczesnych złotych polskich, plus sporo już zdeponowano wcześniej w bankach na zachodzie). Złoto ewakuowano przez Rumunię, następnie z Konstancy małym tankowcem do Turcji. Z okolic Istanbułu pociągiem do Syrii. Potem trafiło do Libanu. Z Bejrutu krążownik "Émile Bertin" przewiózł je do Tulonu (dokładnie pierwszą partię, drugą przewiozły francuskie niszczyciele). Potem leżało sobie w Nevers we Francji. Po klęsce Francji okręt francuski wywiózł je do Dakaru. Potem leżało sobie w Kayes (dzisiejsze Mali). Na początku 1944 r. przejęli je Polacy (z rządu londyńskiego), a później przewieziono je do Anglii, Kanady i Stanów Zjednoczonych. Do końca 1946 r. złoto przeszło ostatecznie do dyspozycji nowych władz polskich, czyli TRJN (BTW - Anglikom trzeba było co nieco zapłacić, np. za utrzymanie rządu londyńskiego).
  10. VW Kafer - czy Kubelwagen

    Wiesz FSO, nie chcę za bardzo polemizować, ale coś mi się wydaje, że wypoczęty nadczłowiek jednak lepiej strzelał do podludzi, niż zmęczony...
  11. Nicolae Ceaușescu

    FSO - od połowy lat 60. Rumunia importowała ropę naftową. M. Willaume, Rumunia, Warszawa 2004, s. 217. N. C. przeprowadził tą operację (tzn. spłacenie długów) sprzedając co się dało, komu się dało (za granicą) i przy okazji pozbawiając "swój lud" ciepłej wody, gazu i elektryczności (przez większość dnia). O w miarę sensownym jedzeniu i opiece medycznej nie wspomnę. Autobusy jeździły rano, dowożąc ludzi do pracy, a wieczorem najlepiej było na nie nie czekać. A, że przy okazji kazał się ludowi rozmnażać (miał ambicje przewodzić narodem trzydziestomilionowym), to nic dziwnego, że szlagierem eksportowym polskich handlarzy w Rumunii stał się biseptol (używany przez Rumunki do spędzenia płodu). Rumunia wyszła z tego w stanie zapaści ekonomicznej, a naród skrajnie zgnębiony i upokorzony. Ja osobiście za taką kurację ekonomiczną bardzo dziękuję. I wolę długi... Zresztą, widziałem osobiście Rumunię przez chwilę w latach 80. Wspaniały kraj, sympatyczny naród o bogatej historii i kulturze, zgnębiony w skali niespotykanej. Z polskiej, ówczesnej perspektywy coś niewyobrażalnego, po prostu płakać się chciało.
  12. VW Kafer - czy Kubelwagen

    Co do drugiego zdania - w sumie zgoda. Co do pierwszego - nie za bardzo. KdF miała spowodować wyższe poparcie dla systemu. Fakt. Ale także to, aby odpowiednio urobieni psychicznie i fizycznie nadludzie byli bardziej sprawni i zdolni do podboju świata. W myśl założenia "Denn heute da hört uns Deutschland, und morgen die ganze Welt".
  13. Nicolae Ceaușescu

    Też czytałem o takich przypuszczeniach. Fakt faktem, że Ceaușescu drażnił Wielkiego Brata raczej umiarkowanie, przede wszystkim w drobniejszych sprawach i wiedział kiedy przestać. Zwierzchnictwo ZSRR co do zasady szanował. Zresztą im dalej od 1968 r., tym bardziej. W zamian za gesty miał na zachodzie status niezależnego. Jak pisał Wolf, dostał Legię Honorową, w Wielkiej Brytanii tytuł szlachecki (sic!), Nixon się z nim spoufalał w Bukareszcie. Rumunia rzeczywiście miała nawet umiarkowany dostęp do zachodniej technologii wojskowej (produkowała na licencji francuskie śmigłowce "Puma", jugosłowiańsko-rumuńskie samoloty IAR-93 miały silniki Rolls-Royce Viper, BTW - Polacy jak chcieli kupić silniki Fiata do trałowców, to musieli kombinować, że to do lokomotyw, aby obejść embargo). Także ten motyw układanki by pasował, tzn. że ZSRR ściągał w ten sposób trochę technologii. Ale z drugiej strony - nie sądzę, że to co zrobił Ceaușescu 21 sierpnia 1968 r., na wieść o inwazji Czechosłowacji, uczynił za zgodą ZSRR.
  14. Nicolae Ceaușescu

    Oczywiście, co do powyższego zasadniczo zgoda. Chciałbym jednak położyć nacisk na istotną ewolucję systemu w czasie - w kierunku represyjnym. "Północnokoreański ideał" to oczywiście uproszczenie, natomiast kierunek zmian modelu rumuńskiego w latach 80. był jednoznaczny. Absurdalne ograniczenia kontaktów z cudzoziemcami, rejestracja maszyn do pisania, rozdęty kult jednostki, "wielkie budowy socjalizmu" itp. Obrazowo o tym wspomina ("z pierwszej ręki") M. Kuczewski, Rumunia. Koniec pewnej epoki, Warszawa 2008. Natomiast jedna rzecz jest bardzo zastanawiająca. Pierwsze 10, może 15 lat władzy Ceaușescu właściwie zasługuje na w miarę pozytywną ocenę. Fakt, że dezawuując poprzednika, zawłaszczył sobie trochę jego osiągnięć. Na przykład, wyprowadzenie wojsk radzieckich było zasługą Gheorghiu-Deja (jeżeli już - bo zapewne przede wszystkim zależało od uwarunkowań międzynarodowych i związanej z nimi decyzji Chruszczowa). Podobnie zniesiono obowiązkową naukę rosyjskiego za Deja, więźniów też zaczęto wypuszczać za niego. Tak samo poszerzenie kontaktów gospodarczych z Zachodem i "stawianie się" radzieckim też miało początek za Deja. Na pozytywną rolę, którą odegrał Gheorghiu-Dej (skądinąd nieciekawa, ale i złożona postać), zapoczątkowując zmiany u schyłku życia, zwraca uwagę chociażby P. Câmpeanu, Ceaușescu. Lata odliczane wstecz, Warszawa 2004, s. 472-473 i M. Willaume, Rumunia, Warszawa 2004, np. s. 205 i 208-209. Ale - tak czy inaczej - w ciągu pierwszych lat swej władzy N.C. nie prowadził polityki skrajnie represyjnej (jak najbardziej mieszcząc się w systemowej "normie"), manifestował - czasami ostentacyjnie - niezależność od ZSRR, flirtował z Zachodem, Chinami, Izraelem, Trzecim Światem, a poziom życia w kraju odczuwalnie rósł. Prowadził także "politykę historyczną", która spodobałaby się niektórym naszym politykom, wznosząc pod niebiosa dackie i rzymskie dziedzictwo, tudzież inne zasługi historyczne Rumunii (powstało w tym czasie parę rumuńskich megaprodukcji filmowych). Na przełomie lat 70. i 80. dochodzi do gigantycznej zmiany. Co prawda pewne elementy zostają zachowane - np. silny nacjonalizm, ale kraj zmienia się w koszary, a poziom kontroli społeczeństwa i represji osiąga stopień bardzo wysoki, nawet jak na warunki typowych krajów obozu (o liberalnej Polsce nie wspomnę). Pomysł spłacenia długów prowadzi natomiast do upokarzającej obniżki standardu życia. Dla mnie bardzo ciekawa jest ta zmiana - z miarę liberalnego autokraty w neostalinistę, wprowadzającego w czyn absurdalne wizje (np. systematyzacja wsi). Doktor Jekyll i pan Hyde?
  15. Nicolae Ceaușescu

    Uwaga ad hoc. Było tego więcej: "Wódz", "Geniusz Karpat", "Słońce Karpat", "Światło Dacji", "Gwiazda Bałkanów", "Jutrzenka Wszystkich Rumunów", "Zwiastun Wiosny Rumunów", "Gwiazda Przewodnia", "Granitowy Drogowskaz Promiennej Przyszłości", "Nadzieja Ludu Rumuńskiego", "Słoneczny Brylant Rumunów", "Wielki Sokół Górski", "Błękitny Orzeł Karpacki", "Świetlisty Diadem Rumunii" itd. Te przydomki wymieniał chociażby W. Górnicki w: "Teraz już można", Wrocław 1994, s. 222-235. Co do procesu. Zgadzam się, że było to kuriozum prawne, niezależnie od tego na co Conducătorul rzeczywiście zasłużył. W każdym razie ówczesny pośpiech daje wiele do myślenia. Ale ja chciałbym bardziej porozmawiać o polityce Ceau?escu, niż o jego końcu.
  16. Może OT, ale ten fragment niedawno przeczytanej książki mnie bardzo poruszył: "Dla powracającej do Warszawy ludności widok ludzkich szczątków stał się czymś codziennym - tak zwyczajnym, jak widok ruin (...) 'mogiła bez krzyża, widoczna noga. Grób koło stadionu pod siatką, w pomidorach trzy osoby nie pochowane' (...) 'miejsce kaźni 28 osób. W sieni klatki od podwórza zwęglone kości oraz zwłoki jednej osoby, ma nią być niejaki Stefan, mieszkaniec 4 piętra (...) W narożnym sklepie, przysypane gruzem, widoczne zwłoki NN. W sklepie od podwórza zwłoki dwóch osób, jedna z nich miała protezę (skradziona) (...) teren ogrodu Uniwersytetu, na lewo od bramy leżą zwłoki kobiety w pełnym rozkładzie (...) w mieszkaniu dozorcy na parapecie leżą zwęglone zwłoki noworodka' (...) Płytkie groby zostały podmyte przez deszcze, tablice z nazwiskami poniszczone, po godzinach kopania i ekshumacji dzieci mieszkających w ruinach ludzi bawiły się kośćmi i powstańczymi odznakami (...) Rzekome zwały ziemi - to prochy ludzkie zmieszane z piaskiem (...) pisał dziennikarz 'Gazety Ludowej' (...) donosząc jednocześnie o porozrzucanych sfabrykowanych domowym sposobem sitach służących hienom cmentarnym do przesiewania prochów". Źródło cytatu: J. Wawrzyniak, ZBoWiD i pamięć drugiej wojny światowej 1949-1969, Warszawa 2009, s. 74-76. Autorka wykorzystała m.in. opublikowany przez R. Bieleckiego zbiór materiałów PCK (R. Bielecki, Żołnierze Powstania Warszawskiego. Dokumenty z archiwum Polskiego Czerwonego Krzyża, Warszawa 1997). Myślę, że powyższe obrazy powinny być mocno przypominane w każdą rocznicę Powstania. Jako przyczynek do zastanowienia się nad jego sensem...
  17. VW Kafer - czy Kubelwagen

    Tak jak już pisałem - jedno nie wyklucza drugiego. Cały pomysł Kraft durch Freude nie polegał przecież na dobrodusznej trosce o radość Niemców, tylko o to, aby byli dobrym, zdrowym mięsem armatnim i akceptowali władzę reżimu. Podobnie było z "garbusem". Chciano zapewne upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu.
  18. 5 lat Polski w UE i kolejne. Polska a Unia Europejska

    FSO - to jasne, że jest nas prawie 40 milionów i z tej statystycznej perspektywy to tak aż "super" nie wygląda. I dlatego nie skaczę do góry . Mimo to, wiadomość jest całkiem przyjemna.
  19. Stereotyp Polaków jako narodu powstańców

    Najlepiej zjawisko to nazwał L. Mażewski - "Powstańczy szantaż", Warszawa 2004, w szczególności s. 139 i dalsze. Jak rozumiem Autor ten "powstańczym szantażem" nazywa sytuację, w której grupa patriotycznie nastawionych, ale niezbyt logicznie myślących ludzi, wywołuje powstanie, a elity narodu poddają się szantażowi moralnemu tej grupy i akceptują jej pomysły. A skutek - co do zasady - jest opłakany. Narodem powstańców sensu stricte Polaków bym zatem nie nazwał, a raczej narodem podatnym na powstańczą demagogię. Są to jednak rozważania dalece wykraczające ponad analizę załączonego tu tekstu. W tym przypadku myślę Akari, że napisałeś ją w miarę poprawnie i zgodnie z typowym punktem widzenia. Ja bym ewentualnie dokonał małej korekty, np. dodał przecinek przed "że" i w ostatnim zdaniu "Polaków" napisał z dużej litery. Jest także pytanie o to, czy ma to być króciutka analiza, czy duże wypracowanie (bo tym ostatnim Twój tekst na pewno nie jest ). Pozostaje pytanie - czy ma to być Twoja opinia, czy rekonstrukcja opinii historyka. W tym drugim przypadku zwróć uwagę na to co napisał Harry.
  20. Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin

    Co do tego wątku dyskusji, właśnie się przekonałem, że masz Vissegerdzie świętą rację.
  21. Zmiana konstytucji

    Mały, ale ciekawy OT się pojawił. Informuję, że mamy na forum - zapomnianą już trochę - dyskusję o jednomandatowych okręgach wyborczych i systemie większościowym. Od siebie tylko dodam, że nie sądzę, aby większościowy system wyborczy w jednomandatowych okręgach był panaceum na nasze bolączki. System ten byłby bardzo niesprawiedliwy ("zwycięzca bierze wszystko"), pozostawiałby bez reprezentacji parlamentarnej istotną część społeczeństwa, sprzyjałby "dorwaniu się do władzy" partii skrajnych (w takim systemie - przy odmianie jednej tury - możesz mieć 30% głosów w skali kraju i rządzić), petryfikowałby scenę partyjną, uniemożliwiając dopływ "świeżej krwi" (czy to dobrze, czy źle - kwestia oceny). A ponadto - partie polityczne i tak by odgrywały istotną rolę. Przecież kandydaci tylko za swoje pieniądze kampanii wyborczej w swoim okręgu by nie przeprowadzili. Także wcale system większościowy nie gwarantuje upadku "klientelizmu partyjnego". Zresztą, istnienie partii politycznych i ich istotna rola w polityce to rzecz normalna na świecie. Raczej nie ma parlamentów złożonych z bezpartyjnych indywidualności. Problem w tym, jakie te partie są. Myślę, że w naszych warunkach system proporcjonalny z progami wyborczymi jest całkiem sensownym rozwiązaniem. W każdym razie system większościowy żadnej poprawy stanu rzeczy nie gwarantuje. To nad kulturą polityczną elit, racjonalnością decyzji elektoratu i sensowną rolą "czwartej władzy" należy pracować.
  22. 5 lat Polski w UE i kolejne. Polska a Unia Europejska

    Źródło cytatu - Onet. W sumie miła wiadomość na początek dnia. Ale sporo jeszcze przed nami.
  23. VW Kafer - czy Kubelwagen

    "5 Mark die Woche musst Du sparen - willst Du im eignen Wagen fahren". Z niemieckiej Wikipedii.
  24. Euro 2012 - wybór miast

    Jest mi głupio... W sumie "mój" dział forum i moje Państwo, którego jestem obywatelem - tj. III RP, a Euro 2012 jest mi całkowicie obojętne. Czy będzie, gdzie będzie i jakie będzie. Jedyne co mnie interesuje, to żeby drogi i miasta jakoś były przejezdne, jak będę gdzieś się udawał w czasie Euro. Nigdy nie potrafiłem docenić znaczenia i uroku bieganiny 22 (czy raczej 23) facetów na boisku z udziałem piłki. Jest to zjawisko całkowicie mnie nie poruszające. Chyba jestem bardzo odosobniony na tym forum... To pisałem ja, Bruno Wątpliwy, aby usprawiedliwić się, że właściwie nie czytam wypowiedzi w tej dyskusji. Choć chyba powinienem...
  25. Akcje ekspropriacyjne "Ruchu"

    W ramach ewentualnego wywiadu "forumowego" załączenie takiego pytania ma oczywiście ręce i nogi. Jeżeli będzie kiedykolwiek wywiad z p. Niesiołowskim czy p. Czumą uważam postawienie takiego pytania ze strony forum wręcz za konieczne. W sens zadawania jednego pytania ad hoc "o torbę sklepowej" tu i teraz - po dniu dyskusji na forum - nadal zdecydowanie powątpiewam. Co nie zmienia faktu, że nadal zachęcam do dyskusji o "Ruchu" .
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.