Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,677
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Roszczenia Niemców

    Tylko ad hoc. Przypominam, że trzeba odróżnić dwie sytuacje: 1. Niemców wysiedlonych po drugiej wojnie światowej. Ci prawnej możliwości dochodzenia roszczeń nie mają, chyba że jacyś radykalni, antykomunistyczni polscy entuzjaści, uznają za nieważne polskie przepisy z początków Polski Ludowej, odnoszące się do mienia poniemieckiego, czy generalnie potraktują Polskę Ludową per non est, czyli za okupację. 2. Niemców (i ludzi o złożonym pochodzeniu etnicznym - Mazurów, Ślązaków), którzy mieli obywatelstwo polskie, własność już Polsce Ludowej, a wyemigrowali w latach 50., 60. 70., czy 90. Jeżeli ich mienie nie zostało w odpowiedni sposób przejęte (np. przez sprzedaż czy zasiedzenie) mają pełne prawo go dochodzić, jak każdy - niezależnie od pochodzenia etnicznego. Inne rozwiązanie byłoby dyskryminacją ze względu na pochodzenie etniczne, niedopuszczalną w cywilizowanym państwie. Oczywiście pozostaje kwestia bałaganu prawnego, np. w księgach wieczystych, ale to już tylko nasz własny polski problem i nieporadność.
  2. Trudy wojny

    Przepraszam za OT. Jakimś źródłem wiedzy na pewno. Dyskusyjnym niekiedy - vide opowieść w tym tomie o polskim policjancie granatowym, ilustrowana postaciami w rogatywkach. A przemyślenia tego policjanta, zostały zrekonstruowane zapewne na podstawie relacji ukrywających się, którzy widzieli go przez moment. Ale co zrobić, literatura popularna dla młodzieży. Choć o tej diecie z czasów pierwszej wojny zawiera rzeczywiście sporo ciekawostek.
  3. Trudy wojny

    Andreasie, "Strrraszna historia" to też źródło i czytanie jej świadczy pozytywnie o czytającym. Nie ma co się krępować. A już się na nią de facto powołałeś. W opowieści o bonbonach .LINK W każdym razie informacje o "diecie brukwiowej zimy", przepis na "kasztanowe curry" i informacje o innych namiastkach pożywienia są w: T. Deary, M. Brown, Straszna I wojna światowa i totalnie straszna II wojna światowa, Warszawa 2004 (seria wydawnictwa Egmont "Strrraszna historia"), s. 61-67.
  4. Bohaterowie wojenni

    Wzruszające... I nader fatalny przykład braku wdzięczności... Ale - moim skromnym zdaniem - gdy hitlerowskim generałom zacznie się wystawiać w Niemczech wielkie pomniki, to należy się zastanawiać, czy to nie jest czasem ten moment, który opisał bodajże Stefan Kisielewski (że Niemcom co kilkadziesiąt lat zdarza się okres szaleństwa). W tym kontekście, mnie ten brak wdzięczności akurat bardzo cieszy. Według dosyć powszechnie przyjętej wersji - pomnik przedstawia Nikołaja Masałowa, który uratował niemiecką dziewczynkę (choć konkretnym modelem dla rzeźbiarza był zdaje się inny żołnierz). BTW - czy konieczne jest nadmierne opatrywanie postów propagandowymi wstawkami? Jest rzeczą wiadomą, że w Berlinie wypadki gwałtów były częste. Kobiet i dziewczyn (zapewne często poniżej stosowanej chociażby w Polsce prawnej granicy 15 lat). Co żadnej chluby oczywiście Armii Czerwonej nie przynosi. Ile jednak było przypadków gwałtów małych dzieci? Wykluczać ich oczywiście nie można, ale używanie słowa "pewnie" jest ciężkim nadużyciem. Nawet wspominający o brutalności czerwonoarmistów niekiedy zwracają uwagę, że ci sami - bezwzględni wobec dorosłych Niemców i Niemek - ludzie potrafili być życzliwi wobec dzieci. Niektórzy, bawiący się w stereotypy narodowe, nawet tworzyli z tego nader dyskusyjne teorie o specyfice duszy rosyjskiej (okrutnej i dobrej zarazem). A, że ten pomnik w Treptower Park stoi (i był niedawno restaurowany) jest dowodem na to, że: Primo. Niemcy wiedzą, że jego zdjęcie czy zniszczenie spowodowałoby nieprzyjazne pomruki w wielu państwach na świecie (w tym - zachodu), a także w samych Niemczech, w kontekście oskarżeń o chęć rehabilitacji nazizmu i poprawianie historii. To, iż być może w Polsce czy w Estonii znaleźliby się tacy, dla których zniesienie tego pomnika byłoby powodem do święta, przypuszczam, że Niemcy lekce sobie ważą. Secundo. Niemcy zapewne traktują ten pomnik jako przestrogę na przyszłość. Tertio. Niemcy zakładają, że dla dobrych kontaktów politycznych i handlowych z Rosją można znieść niejeden pomnik.
  5. Ściąganie z sieci

    Nie dawno - chyba w "Wyborczej" - był ciekawy wywiad ze specjalistą od prawa autorskiego. Przedstawiał chociażby niektóre problemy z interpretacją przepisów. Tak czy inaczej, prawo to jest pogmatwane do imentu i nie do ogarnięcia dla nie-specjalisty. Któż wyjaśni laikowi dokładnie, na czym polega "prawo dozwolonego cytatu", kiedy można pożyczyć film znajomemu itp. I wreszcie - najważniejsze - jaka jest możliwość orientacji szarego człowieka, czy dany utwór umieszczony jest w internecie za zgodą autora, czy bez jego zgody? Żadna. Rozsądnym wyjściem - choć raczej nierealnym - byłoby płacenie przez internautów jakiegoś skromnego ryczałtu. A póki co, chyba jedynym co można zrobić, to zachowanie zdrowego rozsądku i umiaru. Choć i tak zjawisko - według badań "Wyborczej" - jest powszechne. Co sugerowałoby raczej, że konieczna jest jakaś forma odpłatnej legalizacji, skoro zwalczenie jest nierealne.
  6. Śląsk Cieszyński

    Tak nawiasem mówiąc, niedawno ukazał się ciekawy zbiór artykułów, relacji z "epoki" i współczesnych wywiadów z mieszkańcami Śląska Cieszyńskiego - "Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński. 1918-2008", Warszawa 2008 (KARTA), koordynator projektu G. Gąsior. Przedstawia różne punkty widzenia, m.in. taki młodej Czeszki (A. Kufovej) z 1938 czy 1939 r.: "(...) Szłyśmy w pochodzie i śpiewałyśmy: 'Jeszcze Polska nie zginęła, ale zginyć musi, jak jóm Hitler nie zeżre, zeżrą ją Rusi'. (...) Nie mogłyśmy znieść, że nas Polacy okupują". (Cytat ze s. 151). Układanka zaiste wielobarwna...
  7. Przemiany ustrojowe od PKWN'u do Okrągłego Stołu

    No to jedziemy (nie wnikam w ocenę, przedstawiam tylko - moim zdaniem - najważniejsze etapy): 1. Okres pierwszy (prowizorium ustrojowego) - 1944-1947. Najważniejsze akty określające ustrój to: Statut Tymczasowy rad narodowych (uchwalony przez KRN na pierwszym posiedzeniu 31 grudnia 1943/1 stycznia 1944); zastępująca go ustawa z 11 września 1944 r. o organizacji i zakresie działania rad narodowych i Manifest Lipcowy. Zgodnie z tym ostatnim miały obowiązywać "podstawowe złożenia" konstytucji marcowej. Warto odnotować przemiany organu wykonawczego - PKWN, RT, TRJN. Plus referendum (1946) i wybory do Sejmu Ustawodawczego (1947). 2. Okres drugi - małej konstytucji (czy Sejmu Ustawodawczego). Jak napisano już wyżej, jest to w pierwszej fazie okres przejściowy, gdyż szereg instytucji - przynajmniej de iure - przypominało czasy międzywojenne. Najważniejsze akty - ustawa z 4 lutego 1947 r. o wyborze prezydenta i sama mała konstytucja, czyli ustawa konstytucyjna z 19 lutego 1947 r. o organizacji i zakresie działania najwyższych organów RP (w pewnym stopniu składająca się z odesłań do konstytucji marcowej). 3. Rok 50. jest dosyć istotną cezurą. W ramach narastającego stalinizmu, wówczas wprowadzono po raz pierwszy wprost do polskiego prawa pewne rozwiązania wzorowane na radzieckich (zmiany w sądownictwie i prokuraturze, zniesienie dualizmu władzy lokalnej - czyli rezygnacja z samorządu terytorialnego). 4. Konstytucja z 22 lipca 1952 r. 5. Zmiany popaździernikowe (1956-1957). Np. nieco zliberalizowana ordynacja wyborcza, przywrócenie Najwyższej Izby Kontroli. 6. Zmiany z pierwszej połowy lat 70. dotyczące terenowych organów władzy i administracji państwowej. Na przykład wprowadzenie jednoosobowych wojewodów i naczelników zamiast kolegialnych prezydiów rad narodowych 7. 1975 r. reforma administracyjna. Większa liczba województw i zniesienie powiatów. 8. Nowelizacja "gierkowska" konstytucji z 1976 r. Obszerna (wydano m.in. tekst jednolity konstytucji), ale niewiele wnosząca nowego. Kontrowersyjne (wyżej wymienione) przepisy o polityce zagranicznej i przewodniej roli partii wywołały sprzeciwy (nawet jeden poseł - S. Stomma - wstrzymał się od głosu). NIK podporządkowano rządowi (zamiast Sejmowi, jak dotychczas). 9. 1980 r. przywrócenie sądownictwa administracyjnego - NSA. Powrót NIK-u "pod Sejm". 10. Stan wojenny. Odnotować trzeba, choć wielkiego wpływu na samo funkcjonowanie najważniejszych, konstytucyjnych organów państwowych nie miał - tzn. działało to, co do tej pory. Wbrew aktualnej legendzie, WRON był instytucją czysto dekoracyjną, niemającą charakteru organu państwowego. Najważniejsze nici decyzyjne skupiały się w tzw. dyrektoriacie, ale to już inna historia. 11. 26 marca 1982 r. nowelizacja konstytucji wprowadzająca Trybunał Konstytucyjny (powołany ostatecznie w 1985 r.) i Trybunał Stanu (powołany już w 1982 r.). Powołano także w tym czasie Radę Społeczno-Gospodarczą przy Sejmie (organ konsultacyjny Sejmu, niektórzy uważali, że z niej narodzi się druga izba - tak się nie stało). 12. 1984 i 1985 r. Ordynacje wyborcze do rad narodowych i Sejmu. Dosyć liberalne jak na kraje socjalistyczne (np. dwóch kandydatów na jedno miejsce w Sejmie), ale oczywiście nie ma mowy o jakiejkolwiek wolnej grze wyborczej. 13. Grudzień 1986 r. Rada Konsultacyjna przy Przewodniczącym Rady Państwa. Pierwsza oficjalna oferta w stosunku do opozycji. 14. Maj 1987 ustawa o konsultacjach społecznych i referendum i grudzień 1987 r. referendum. Niezbyt jasne pytania, dotyczące reform politycznych i ekonomicznych. Wprowadzono bardzo wysokie wymogi poparcia, aby było rozstrzygające i dzięki temu nie było. 15. Lipiec 1987 r. ustawa o Rzeczniku Praw Obywatelskich. Pierwszy Rzecznik - prof. E. Łętowska. 16. 1989 r. - okrągły stół, nowelizacja kwietniowa konstytucji, wybory itp.
  8. Co stało się z majątkiem II RP

    Dla mnie dosyć niesympatyczne, aczkolwiek jakoś tam zrozumiałe - "sorry Winnetou, biznes jest biznes" - było skrupulatne rozliczenie kosztów utrzymania polskich władz emigracyjnych, dokonane przez Anglików. Coś zdaje się na kilkanaście milionów ówczesnych funtów nas obliczyli. Nie omieszkali też wyszacować wydatków na broń i amunicję dla Polskich Sił Zbrojnych, ale to nam w końcu darowali. Dopisek z 1 czerwca: Losy złota w Rumunii opisała A. Kastory, Rozbiór Rumunii w 1940 roku, Warszawa 2002, s. 103-106.
  9. Układy laterańskie - ocena

    Czyli myślę, że doszliśmy do przyjacielskiej konkluzji - że mieliśmy po prostu do czynienia z obopólnie korzystną transakcją.
  10. Śląsk Cieszyński

    "Prawnie" sprawa wygadała tak. Czesi złamanie umowy o rozgraniczeniu, zawartej pomiędzy Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego i Zemským Národnim Výborem pro Slezsko na początku listopada 1918 r., uzasadniali tym, iż Polacy sami naruszyli tą umowę - mającą charakter przejściowy i nie przesądzającą ostatecznego rozgraniczenia terytorialnego - integrując swoją część Śląska z resztą Polski, a przede wszystkim przyjmując, że Śląsk Cieszyński będzie objęty wyborami do Sejmu Ustawodawczego.
  11. Konferencja Paryska

    Nie popadałbym w przesadę. Mocarstwem nie byliśmy, fakt. Członkiem "wygranej strony" światowego konfliktu natomiast tak trochę honoris causa, bo szczerze mówiąc dosyć długo nas widziano przede wszystkim u boku państw centralnych, dobrze, że udało się to wrażenie Dmowskiemu i "błękitnej armii" zatrzeć. Wielka Brytania nam nie sprzyjała, albowiem powróciła do tradycyjnej polityki montowania równowagi w Europie, czyli osłabiania Francji i jej sojuszników. Patrzono trochę na nas jak na dziwoląga, który pojawił się gdzieś tam w miejscu należnym Rosji. Nawet Francja traktowała nas jako sojusznika zastępczego i zamieniłaby chętnie na Rosję. Asów w rękawie wiele nie mieliśmy. Ale jednak Dmowski okazał się sprawnym politykiem i bynajmniej nie wrócił "na tarczy". Otrzymaliśmy szansę "ugrania" Mazur i Górnego Śląska, których związki z Polską były nader złożone i odległe (nie wnikam w szczegóły). Gdyby nie nasze błędy (pomysł dopuszczenia do głosowania emigrantów z tych ziem; plebiscyt na Warmii i Mazurach przeprowadzony gdy wojska polskie ponosiły największe klęski; słaba propaganda - szczególnie na Mazurach) - mogliśmy uzyskać tam więcej, niż uzyskaliśmy (zresztą na Śląsku i tak nam się nieźle powiodło, biorąc pod uwagę uwarunkowania). Przynależność Wielkopolski do Polski była bezdyskusyjna, choć nawet i tam Niemcy stanowili istotną część mieszkańców (w Poznaniu bodajże 42%, W Gnieźnie 39%). W całych Prusach Zachodnich Niemców było bodajże 66% (w Toruniu 66%, w Grudziądzu 84%, w Bydgoszczy 81%). A istotną ich część (czyli późniejsze woj. pomorskie) odzyskaliśmy bez żadnego plebiscytu (który wcale nie powiedziane, że byśmy wygrali - gdyby przeprowadzono go np. w lipcu 1920 r. z udziałem mieszkających tam i urodzonych Niemców). I wreszcie - miasto z olbrzymią większością niemiecką - Gdańsk, zostało odłączone od Niemiec. To nie były jakieś straszne złe rezultaty, biorąc pod uwagę opór Anglii i protesty Niemiec (dla których - przypomnijmy - straty na rzecz Polski były w powszechnym odczuciu maksymalnym upokorzeniem i tragedią narodową). Rolę odegraną przez delegację polską w Paryżu uważam w sumie za pozytywną, tak samo jak rolę w kraju Piłsudskiego (w latach 1918-1919).
  12. Przemiany ustrojowe od PKWN'u do Okrągłego Stołu

    Jedna rzecz jest bardzo istotna Dudidudek93 - czy zadający pytanie miał na myśli tylko ustrój polityczny, czy ustrój rozumiany jako polityczny i społeczno-gospodarczy jednocześnie?
  13. Układy laterańskie - ocena

    Drogi Przyjacielu, wszakże to miało mało wspólnego z układami laterańskimi... Była to - w momencie zawarcia - umowa obustronnie korzystna. I dla Kościoła i dla dyktatury. To, że Mussolini - w sumie z własnej woli - wpadł później w ciąg wydarzeń, które zaprowadziły go do Giulino di Mezzegra, akurat związku z podpisanym 16 lat wcześniej układem nie miało. A, że Kościół Katolicki, mądry doświadczeniem wieków, wychodzi z różnych opresji dosyć bezboleśnie, to już zupełnie inna historia.
  14. Układy laterańskie - ocena

    Zarówno z punktu widzenia Mussoliniego, jak i papieża - warto było. Typowa transakcja z obustronnymi korzyściami.
  15. Religijność Adolfa Hitlera

    Spekulacje oczywiście były. Na przykład jego "wróg z wiedeńskiej noclegowni" Hanisch sugerował żydowski wygląd Hitlera. W latach 30. znaleziono jego żydowskich "krewnych" w Polnej na Morawach. Zajęto się także żydowsko brzmiącym nazwiskiem jego pra-pra-babki Kathariny Salomon (w księgach figurującej jako katoliczka). Tamte i współczesne spekulacje są tyle warte, co teorie, że Amerykanie nie wylądowali na księżycu. Hitler był austriackim Niemcem z katolickiej, przynajmniej de iure rodziny. Choć, jak już badamy mu geny, to warto pamiętać, że Alois Schicklgruber był dzieckiem nieślubnym. I możemy sobie pogdybać, czy jego ojcem był rzeczywiście przyszły mąż jego matki - Georg Hiedler. Ale jeżeli nie on, to raczej inny - jak najbardziej aryjski - dolnoaustriacki Niemiec.
  16. Nicolae Ceaușescu

    Z tym za bardzo bym nie przesadzał . Tak patrząc, to w Polsce są też ludziska - to całkiem sporo - którzy w lepiankach mieszkają. A co do gigantomanii - zgoda. Budował kuriozalnie wielki Pałac Ludu, swoje "Pola Elizejskie" przez centrum Bukaresztu, kanał Dunaj-Morze Czarne (za bardzo nie wiadomo po co), rozpoczął (na szczęście tylko rozpoczął) akcję systematyzacji wsi. I to wszystko w sytuacji zapaści ekonomicznej.
  17. Religijność Adolfa Hitlera

    Hitler był formalnie katolikiem. Króciutko nawet chórzystą w szkole chórzystów konwiktu benedyktynów. Rodzina nie była za bardzo religijna. Tata - antyklerykał i monarchista pojawiał się w kościele może na urodziny cesarza. Mama - co tydzień była w kościele. Hitler dosyć szybko stał się dosyć indyferentny religijnie, mocno krytykował kościół, aczkolwiek cenił w kościele umiejętność właściwego wykorzystania mistyki, przepychu i blichtru w obrzędach religijnych. I generalnie umiejętność wpływania na ludzi. Natomiast myślę, że można w dorosłym wieku go określić jako niewierzącego, a nawet antyreligijnego, choć niekiedy w przemówieniach propagandowo odwoływał się do Opatrzności. O judaizmie to bajka.
  18. Co stało się z majątkiem II RP

    W największym skrócie z pamięci: Ilości nie jestem pewny, ale zdaje się na początku września z Warszawy wyjechało 15 ton złota. Ale to chyba nie było wszystko, bo część złota była porozrzucana po Polsce (coś kojarzę, że w całej Polsce było tego za ca. 350 mln. ówczesnych złotych polskich, plus sporo już zdeponowano wcześniej w bankach na zachodzie). Złoto ewakuowano przez Rumunię, następnie z Konstancy małym tankowcem do Turcji. Z okolic Istanbułu pociągiem do Syrii. Potem trafiło do Libanu. Z Bejrutu krążownik "Émile Bertin" przewiózł je do Tulonu (dokładnie pierwszą partię, drugą przewiozły francuskie niszczyciele). Potem leżało sobie w Nevers we Francji. Po klęsce Francji okręt francuski wywiózł je do Dakaru. Potem leżało sobie w Kayes (dzisiejsze Mali). Na początku 1944 r. przejęli je Polacy (z rządu londyńskiego), a później przewieziono je do Anglii, Kanady i Stanów Zjednoczonych. Do końca 1946 r. złoto przeszło ostatecznie do dyspozycji nowych władz polskich, czyli TRJN (BTW - Anglikom trzeba było co nieco zapłacić, np. za utrzymanie rządu londyńskiego).
  19. VW Kafer - czy Kubelwagen

    Wiesz FSO, nie chcę za bardzo polemizować, ale coś mi się wydaje, że wypoczęty nadczłowiek jednak lepiej strzelał do podludzi, niż zmęczony...
  20. Nicolae Ceaușescu

    FSO - od połowy lat 60. Rumunia importowała ropę naftową. M. Willaume, Rumunia, Warszawa 2004, s. 217. N. C. przeprowadził tą operację (tzn. spłacenie długów) sprzedając co się dało, komu się dało (za granicą) i przy okazji pozbawiając "swój lud" ciepłej wody, gazu i elektryczności (przez większość dnia). O w miarę sensownym jedzeniu i opiece medycznej nie wspomnę. Autobusy jeździły rano, dowożąc ludzi do pracy, a wieczorem najlepiej było na nie nie czekać. A, że przy okazji kazał się ludowi rozmnażać (miał ambicje przewodzić narodem trzydziestomilionowym), to nic dziwnego, że szlagierem eksportowym polskich handlarzy w Rumunii stał się biseptol (używany przez Rumunki do spędzenia płodu). Rumunia wyszła z tego w stanie zapaści ekonomicznej, a naród skrajnie zgnębiony i upokorzony. Ja osobiście za taką kurację ekonomiczną bardzo dziękuję. I wolę długi... Zresztą, widziałem osobiście Rumunię przez chwilę w latach 80. Wspaniały kraj, sympatyczny naród o bogatej historii i kulturze, zgnębiony w skali niespotykanej. Z polskiej, ówczesnej perspektywy coś niewyobrażalnego, po prostu płakać się chciało.
  21. VW Kafer - czy Kubelwagen

    Co do drugiego zdania - w sumie zgoda. Co do pierwszego - nie za bardzo. KdF miała spowodować wyższe poparcie dla systemu. Fakt. Ale także to, aby odpowiednio urobieni psychicznie i fizycznie nadludzie byli bardziej sprawni i zdolni do podboju świata. W myśl założenia "Denn heute da hört uns Deutschland, und morgen die ganze Welt".
  22. Nicolae Ceaușescu

    Też czytałem o takich przypuszczeniach. Fakt faktem, że Ceaușescu drażnił Wielkiego Brata raczej umiarkowanie, przede wszystkim w drobniejszych sprawach i wiedział kiedy przestać. Zwierzchnictwo ZSRR co do zasady szanował. Zresztą im dalej od 1968 r., tym bardziej. W zamian za gesty miał na zachodzie status niezależnego. Jak pisał Wolf, dostał Legię Honorową, w Wielkiej Brytanii tytuł szlachecki (sic!), Nixon się z nim spoufalał w Bukareszcie. Rumunia rzeczywiście miała nawet umiarkowany dostęp do zachodniej technologii wojskowej (produkowała na licencji francuskie śmigłowce "Puma", jugosłowiańsko-rumuńskie samoloty IAR-93 miały silniki Rolls-Royce Viper, BTW - Polacy jak chcieli kupić silniki Fiata do trałowców, to musieli kombinować, że to do lokomotyw, aby obejść embargo). Także ten motyw układanki by pasował, tzn. że ZSRR ściągał w ten sposób trochę technologii. Ale z drugiej strony - nie sądzę, że to co zrobił Ceaușescu 21 sierpnia 1968 r., na wieść o inwazji Czechosłowacji, uczynił za zgodą ZSRR.
  23. Nicolae Ceaușescu

    Oczywiście, co do powyższego zasadniczo zgoda. Chciałbym jednak położyć nacisk na istotną ewolucję systemu w czasie - w kierunku represyjnym. "Północnokoreański ideał" to oczywiście uproszczenie, natomiast kierunek zmian modelu rumuńskiego w latach 80. był jednoznaczny. Absurdalne ograniczenia kontaktów z cudzoziemcami, rejestracja maszyn do pisania, rozdęty kult jednostki, "wielkie budowy socjalizmu" itp. Obrazowo o tym wspomina ("z pierwszej ręki") M. Kuczewski, Rumunia. Koniec pewnej epoki, Warszawa 2008. Natomiast jedna rzecz jest bardzo zastanawiająca. Pierwsze 10, może 15 lat władzy Ceaușescu właściwie zasługuje na w miarę pozytywną ocenę. Fakt, że dezawuując poprzednika, zawłaszczył sobie trochę jego osiągnięć. Na przykład, wyprowadzenie wojsk radzieckich było zasługą Gheorghiu-Deja (jeżeli już - bo zapewne przede wszystkim zależało od uwarunkowań międzynarodowych i związanej z nimi decyzji Chruszczowa). Podobnie zniesiono obowiązkową naukę rosyjskiego za Deja, więźniów też zaczęto wypuszczać za niego. Tak samo poszerzenie kontaktów gospodarczych z Zachodem i "stawianie się" radzieckim też miało początek za Deja. Na pozytywną rolę, którą odegrał Gheorghiu-Dej (skądinąd nieciekawa, ale i złożona postać), zapoczątkowując zmiany u schyłku życia, zwraca uwagę chociażby P. Câmpeanu, Ceaușescu. Lata odliczane wstecz, Warszawa 2004, s. 472-473 i M. Willaume, Rumunia, Warszawa 2004, np. s. 205 i 208-209. Ale - tak czy inaczej - w ciągu pierwszych lat swej władzy N.C. nie prowadził polityki skrajnie represyjnej (jak najbardziej mieszcząc się w systemowej "normie"), manifestował - czasami ostentacyjnie - niezależność od ZSRR, flirtował z Zachodem, Chinami, Izraelem, Trzecim Światem, a poziom życia w kraju odczuwalnie rósł. Prowadził także "politykę historyczną", która spodobałaby się niektórym naszym politykom, wznosząc pod niebiosa dackie i rzymskie dziedzictwo, tudzież inne zasługi historyczne Rumunii (powstało w tym czasie parę rumuńskich megaprodukcji filmowych). Na przełomie lat 70. i 80. dochodzi do gigantycznej zmiany. Co prawda pewne elementy zostają zachowane - np. silny nacjonalizm, ale kraj zmienia się w koszary, a poziom kontroli społeczeństwa i represji osiąga stopień bardzo wysoki, nawet jak na warunki typowych krajów obozu (o liberalnej Polsce nie wspomnę). Pomysł spłacenia długów prowadzi natomiast do upokarzającej obniżki standardu życia. Dla mnie bardzo ciekawa jest ta zmiana - z miarę liberalnego autokraty w neostalinistę, wprowadzającego w czyn absurdalne wizje (np. systematyzacja wsi). Doktor Jekyll i pan Hyde?
  24. Nicolae Ceaușescu

    Uwaga ad hoc. Było tego więcej: "Wódz", "Geniusz Karpat", "Słońce Karpat", "Światło Dacji", "Gwiazda Bałkanów", "Jutrzenka Wszystkich Rumunów", "Zwiastun Wiosny Rumunów", "Gwiazda Przewodnia", "Granitowy Drogowskaz Promiennej Przyszłości", "Nadzieja Ludu Rumuńskiego", "Słoneczny Brylant Rumunów", "Wielki Sokół Górski", "Błękitny Orzeł Karpacki", "Świetlisty Diadem Rumunii" itd. Te przydomki wymieniał chociażby W. Górnicki w: "Teraz już można", Wrocław 1994, s. 222-235. Co do procesu. Zgadzam się, że było to kuriozum prawne, niezależnie od tego na co Conducătorul rzeczywiście zasłużył. W każdym razie ówczesny pośpiech daje wiele do myślenia. Ale ja chciałbym bardziej porozmawiać o polityce Ceau?escu, niż o jego końcu.
  25. Może OT, ale ten fragment niedawno przeczytanej książki mnie bardzo poruszył: "Dla powracającej do Warszawy ludności widok ludzkich szczątków stał się czymś codziennym - tak zwyczajnym, jak widok ruin (...) 'mogiła bez krzyża, widoczna noga. Grób koło stadionu pod siatką, w pomidorach trzy osoby nie pochowane' (...) 'miejsce kaźni 28 osób. W sieni klatki od podwórza zwęglone kości oraz zwłoki jednej osoby, ma nią być niejaki Stefan, mieszkaniec 4 piętra (...) W narożnym sklepie, przysypane gruzem, widoczne zwłoki NN. W sklepie od podwórza zwłoki dwóch osób, jedna z nich miała protezę (skradziona) (...) teren ogrodu Uniwersytetu, na lewo od bramy leżą zwłoki kobiety w pełnym rozkładzie (...) w mieszkaniu dozorcy na parapecie leżą zwęglone zwłoki noworodka' (...) Płytkie groby zostały podmyte przez deszcze, tablice z nazwiskami poniszczone, po godzinach kopania i ekshumacji dzieci mieszkających w ruinach ludzi bawiły się kośćmi i powstańczymi odznakami (...) Rzekome zwały ziemi - to prochy ludzkie zmieszane z piaskiem (...) pisał dziennikarz 'Gazety Ludowej' (...) donosząc jednocześnie o porozrzucanych sfabrykowanych domowym sposobem sitach służących hienom cmentarnym do przesiewania prochów". Źródło cytatu: J. Wawrzyniak, ZBoWiD i pamięć drugiej wojny światowej 1949-1969, Warszawa 2009, s. 74-76. Autorka wykorzystała m.in. opublikowany przez R. Bieleckiego zbiór materiałów PCK (R. Bielecki, Żołnierze Powstania Warszawskiego. Dokumenty z archiwum Polskiego Czerwonego Krzyża, Warszawa 1997). Myślę, że powyższe obrazy powinny być mocno przypominane w każdą rocznicę Powstania. Jako przyczynek do zastanowienia się nad jego sensem...
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.