-
Zawartość
5,681 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
1794 to jeszcze - częściowo - jakobini. III Republikę można różnie datować - jej ustawy konstytucyjne to dopiero 1875 r. (ale w sumie proklamowanie republiki w 1870 r. też może jak najbardziej pasować). Po prostu wypisz najważniejsze - Twoim zdaniem - daty, a myślę, że forumowicze pomogą Ci je zweryfikować.
-
Naród - zgodnie z preambułą konstytucji - oznacza wszystkich obywateli i nie pokrywa się z pojęciem narodu w rozumieniu etnicznym. A dodatkowo konstytucyjna zasada ochrony własności i prawa dziedziczenia (art. 21) i prawo do własności i innych praw majątkowych (art. 64) dotyczy "każdego" czyli każdej osoby fizycznej (i prawnej), niezależnie od narodowości czy obywatelstwa. Jeszcze raz powtarzam - sprawa wysiedlonych po 1945 r. jest jasna, chyba że prawodawca polski zaneguje państwowość Polski Ludowej i jej prawo dotyczące majątków poniemieckich. Nawet Steinbach (skądinąd kuriozalnie siebie zaliczająca do kategorii "wypędzonych") o tym wie i od roszczeń - w stosunku do Polski i Polaków - się odżegnuje. Są może nawiedzeni, którzy piszą listy do Polaków na Ziemiach Odzyskanych, czy nawet pozwy, ale nie mają one żadnych szans. Ani przed sądami polskimi, ani w Strasburgu. BTW - każdy może napisać pozew, ja także - np. o właściwe rozgraniczenie mojej działki na Marsie czy Wenus w stosunku do działek sąsiadów. Chodzi o skuteczność roszczeń. Inna sprawa, że robimy nader często p. Erice niezasłużoną reklamę w Niemczech. Problem własności "późnych przesiedleńców" wynika w dużej mierze z polskiego bałaganu prawnego, np. w księgach wieczystych. Nasza własna wina. Możemy te sprawy uporządkowywać, ale w cywilizowany sposób, tj. w normalnym państwie w XXI w. nie można ludzi traktować w sposób zróżnicowany ze względu na kolor skóry czy pochodzenie etniczne. Jeżeli ktoś ma własność, która w zgodny z prawem sposób nie przeszła na inną osobę, ma do niej prawo. Niezależnie czy jest Polakiem, Romem czy Niemcem.
-
Jan Brzechwa nie będzie patronem szkoły nr 84 w Gdańsku Kiełpinie. Radni odrzucili pomysł dzieci nazwania szkoły imieniem jednego z dwóch, trzech największych twórców polskiej literatury dziecięcej (obok Konopnickiej i Tuwima). Krucjatę zapoczątkował Pan Radny Z. Kościelak (PiS) uznając, że to sprawa "moralności, sumienia i wrażliwości historycznej". LINK Chodziło wiadomo o co - o wiersze, które popełnił Brzechwa w latach stalinowskich. Po procesie "tentegowania w głowach" (to określenie ze skierowanego skądinąd głównie do dzieci filmu "Madagaskar" najbardziej tu pasuje), większość radnych widać przychyliła się do opinii Pana Radnego Kościelaka (choć PiS zdaje się w tej radzie nie ma większości). Uczestników forum zapytam o zdanie w tej kwestii, a sam proponuję inne nazwiska do rozważenia w ramach "Wspaniałej Krucjaty Moralności Historycznej Radnych Gdańskich" (taka sobie, ale moja własna, analogia do "Paragrafu 22"): 1. R. Traugutt - w rosyjskim mundurze tłumił powstanie węgierskie. 2. B. Chrobry - przynajmniej jednokrotny, udokumentowany gwałciciel. 3. W. Szymborska - wiadomo, "casus Brzechwa". 4. C. Miłosz - komunistyczny dyplomata. 5. H. C. Andersen - czy aby na pewno nadaje się na patrona szkół w katolickiej Polsce? 6. K. Wielki - j.w. (ale z nieco innego powodu). 7. J. Piłsudski - j.w. (ale z nieco innego powodu). 8. J. Waldorff - j.w. - plus coś tam kiedyś napisał o Mussolinim. 9. T. Kościuszko - "lojalka" wobec cara Pawła I. 10. J. Sobieski - co robił na początku "potopu szwedzkiego"? 11. A. Mickiewicz - czy "łudząc despotę" nie posunął się aby za daleko? 12. S. Rowecki - co robił w "Polnische Wehrmacht", gdy koledzy nadal byli internowani? 13. J. Poniatowski - "Pod Blachą" pamiętacie? Początek kariery wojskowej także jakby mało polski... 14. J. H. Dąbrowski - a "Starym Sasem" to niby dlaczego go nazywali? Plus Targowica, w sumie beznadziejny przypadek... 15. J. L. Sowiński - podchorążych chciał powstrzymać, a w czyim to mianowicie interesie? 16. J. Bem - niby przyjaźń polsko-turecka rzecz ważna, ale czy z tym przejściem na mahometanizm generał nie przesadził? Swoją drogą warto zbadać dogłębnie, dlaczego ks. Konstanty złagodził mu wyrok. 17. K. I. Gałczyński - wielkim poetą był, ale "prawo Brzechwy" go jakby dotyczy. 18. M. Kopernik - czy aby nie zbyt wielka swoboda obyczajowa jak na osobę duchowną? 19. H. Sucharski - najprawdopodobniej załamał się w obliczu wroga. 20. F. Dąbrowski - najprawdopodobniej zbuntował się przeciwko dowódcy w obliczu wroga. 21. M. Wańkowicz - o PRL napisał, że to "III Rzeczpospolita". I wrócił z emigracji. A niezłomni tam pozostali... 22. S. Wyszyński - Gomułkę poparł w pewnym momencie niedwuznacznie, dla Gierka też był chyba zbyt życzliwy? 23. Mieszko I - niby twórca państwa polskiego, ale cesarzowi się podporządkował. Nawiasem mówiąc - a ten Dagome to skąd się wziął? 24. I. Krasicki - też jak Brzechwa bajki pisał, ale nowego pana w Berlinie słuchał. 25. L. Wałęsa, J. Kuroń, A. Michnik, B. Geremek, T. Mazowiecki i wielu, wielu innych - uzasadniać szeroko nie trzeba. Radni PiS z uzasadnieniem powinni dać sobie radę. Oczywiście - jest to tylko lista wstępna. Pytam Was, Drodzy Forumowicze - POMOŻECIE (radnym)?
-
Polska rola w przyznaniu autonomii Kosowu
Bruno Wątpliwy odpowiedział prusak311 → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Trochę jeszcze OT. Problem zjednoczenia z Naddniestrzem jest ciągle aktualny (i bolesny). Wydawało się, że z racji ideologicznych powinno sprzyjać temu procesowi objęcie swego czasu władzy w Mołdawii przez Partidul Comuniştilor din Republica Moldova. tak się jednak nie stało, bo spór toczy się o to, czy zjednoczenie ma nastąpić według wzorca zastosowanego wcześniej dla Gagauzji (autonomia), czy ma to być równorzędna federacja dwóch podmiotów - Naddniestrza i Mołdawii. -
Tylko ad hoc. Przypominam, że trzeba odróżnić dwie sytuacje: 1. Niemców wysiedlonych po drugiej wojnie światowej. Ci prawnej możliwości dochodzenia roszczeń nie mają, chyba że jacyś radykalni, antykomunistyczni polscy entuzjaści, uznają za nieważne polskie przepisy z początków Polski Ludowej, odnoszące się do mienia poniemieckiego, czy generalnie potraktują Polskę Ludową per non est, czyli za okupację. 2. Niemców (i ludzi o złożonym pochodzeniu etnicznym - Mazurów, Ślązaków), którzy mieli obywatelstwo polskie, własność już Polsce Ludowej, a wyemigrowali w latach 50., 60. 70., czy 90. Jeżeli ich mienie nie zostało w odpowiedni sposób przejęte (np. przez sprzedaż czy zasiedzenie) mają pełne prawo go dochodzić, jak każdy - niezależnie od pochodzenia etnicznego. Inne rozwiązanie byłoby dyskryminacją ze względu na pochodzenie etniczne, niedopuszczalną w cywilizowanym państwie. Oczywiście pozostaje kwestia bałaganu prawnego, np. w księgach wieczystych, ale to już tylko nasz własny polski problem i nieporadność.
-
Przepraszam za OT. Jakimś źródłem wiedzy na pewno. Dyskusyjnym niekiedy - vide opowieść w tym tomie o polskim policjancie granatowym, ilustrowana postaciami w rogatywkach. A przemyślenia tego policjanta, zostały zrekonstruowane zapewne na podstawie relacji ukrywających się, którzy widzieli go przez moment. Ale co zrobić, literatura popularna dla młodzieży. Choć o tej diecie z czasów pierwszej wojny zawiera rzeczywiście sporo ciekawostek.
-
Andreasie, "Strrraszna historia" to też źródło i czytanie jej świadczy pozytywnie o czytającym. Nie ma co się krępować. A już się na nią de facto powołałeś. W opowieści o bonbonach .LINK W każdym razie informacje o "diecie brukwiowej zimy", przepis na "kasztanowe curry" i informacje o innych namiastkach pożywienia są w: T. Deary, M. Brown, Straszna I wojna światowa i totalnie straszna II wojna światowa, Warszawa 2004 (seria wydawnictwa Egmont "Strrraszna historia"), s. 61-67.
-
Wzruszające... I nader fatalny przykład braku wdzięczności... Ale - moim skromnym zdaniem - gdy hitlerowskim generałom zacznie się wystawiać w Niemczech wielkie pomniki, to należy się zastanawiać, czy to nie jest czasem ten moment, który opisał bodajże Stefan Kisielewski (że Niemcom co kilkadziesiąt lat zdarza się okres szaleństwa). W tym kontekście, mnie ten brak wdzięczności akurat bardzo cieszy. Według dosyć powszechnie przyjętej wersji - pomnik przedstawia Nikołaja Masałowa, który uratował niemiecką dziewczynkę (choć konkretnym modelem dla rzeźbiarza był zdaje się inny żołnierz). BTW - czy konieczne jest nadmierne opatrywanie postów propagandowymi wstawkami? Jest rzeczą wiadomą, że w Berlinie wypadki gwałtów były częste. Kobiet i dziewczyn (zapewne często poniżej stosowanej chociażby w Polsce prawnej granicy 15 lat). Co żadnej chluby oczywiście Armii Czerwonej nie przynosi. Ile jednak było przypadków gwałtów małych dzieci? Wykluczać ich oczywiście nie można, ale używanie słowa "pewnie" jest ciężkim nadużyciem. Nawet wspominający o brutalności czerwonoarmistów niekiedy zwracają uwagę, że ci sami - bezwzględni wobec dorosłych Niemców i Niemek - ludzie potrafili być życzliwi wobec dzieci. Niektórzy, bawiący się w stereotypy narodowe, nawet tworzyli z tego nader dyskusyjne teorie o specyfice duszy rosyjskiej (okrutnej i dobrej zarazem). A, że ten pomnik w Treptower Park stoi (i był niedawno restaurowany) jest dowodem na to, że: Primo. Niemcy wiedzą, że jego zdjęcie czy zniszczenie spowodowałoby nieprzyjazne pomruki w wielu państwach na świecie (w tym - zachodu), a także w samych Niemczech, w kontekście oskarżeń o chęć rehabilitacji nazizmu i poprawianie historii. To, iż być może w Polsce czy w Estonii znaleźliby się tacy, dla których zniesienie tego pomnika byłoby powodem do święta, przypuszczam, że Niemcy lekce sobie ważą. Secundo. Niemcy zapewne traktują ten pomnik jako przestrogę na przyszłość. Tertio. Niemcy zakładają, że dla dobrych kontaktów politycznych i handlowych z Rosją można znieść niejeden pomnik.
-
Nie dawno - chyba w "Wyborczej" - był ciekawy wywiad ze specjalistą od prawa autorskiego. Przedstawiał chociażby niektóre problemy z interpretacją przepisów. Tak czy inaczej, prawo to jest pogmatwane do imentu i nie do ogarnięcia dla nie-specjalisty. Któż wyjaśni laikowi dokładnie, na czym polega "prawo dozwolonego cytatu", kiedy można pożyczyć film znajomemu itp. I wreszcie - najważniejsze - jaka jest możliwość orientacji szarego człowieka, czy dany utwór umieszczony jest w internecie za zgodą autora, czy bez jego zgody? Żadna. Rozsądnym wyjściem - choć raczej nierealnym - byłoby płacenie przez internautów jakiegoś skromnego ryczałtu. A póki co, chyba jedynym co można zrobić, to zachowanie zdrowego rozsądku i umiaru. Choć i tak zjawisko - według badań "Wyborczej" - jest powszechne. Co sugerowałoby raczej, że konieczna jest jakaś forma odpłatnej legalizacji, skoro zwalczenie jest nierealne.
-
Tak nawiasem mówiąc, niedawno ukazał się ciekawy zbiór artykułów, relacji z "epoki" i współczesnych wywiadów z mieszkańcami Śląska Cieszyńskiego - "Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński. 1918-2008", Warszawa 2008 (KARTA), koordynator projektu G. Gąsior. Przedstawia różne punkty widzenia, m.in. taki młodej Czeszki (A. Kufovej) z 1938 czy 1939 r.: "(...) Szłyśmy w pochodzie i śpiewałyśmy: 'Jeszcze Polska nie zginęła, ale zginyć musi, jak jóm Hitler nie zeżre, zeżrą ją Rusi'. (...) Nie mogłyśmy znieść, że nas Polacy okupują". (Cytat ze s. 151). Układanka zaiste wielobarwna...
-
Przemiany ustrojowe od PKWN'u do Okrągłego Stołu
Bruno Wątpliwy odpowiedział dudidudek93 → temat → Archiwum
No to jedziemy (nie wnikam w ocenę, przedstawiam tylko - moim zdaniem - najważniejsze etapy): 1. Okres pierwszy (prowizorium ustrojowego) - 1944-1947. Najważniejsze akty określające ustrój to: Statut Tymczasowy rad narodowych (uchwalony przez KRN na pierwszym posiedzeniu 31 grudnia 1943/1 stycznia 1944); zastępująca go ustawa z 11 września 1944 r. o organizacji i zakresie działania rad narodowych i Manifest Lipcowy. Zgodnie z tym ostatnim miały obowiązywać "podstawowe złożenia" konstytucji marcowej. Warto odnotować przemiany organu wykonawczego - PKWN, RT, TRJN. Plus referendum (1946) i wybory do Sejmu Ustawodawczego (1947). 2. Okres drugi - małej konstytucji (czy Sejmu Ustawodawczego). Jak napisano już wyżej, jest to w pierwszej fazie okres przejściowy, gdyż szereg instytucji - przynajmniej de iure - przypominało czasy międzywojenne. Najważniejsze akty - ustawa z 4 lutego 1947 r. o wyborze prezydenta i sama mała konstytucja, czyli ustawa konstytucyjna z 19 lutego 1947 r. o organizacji i zakresie działania najwyższych organów RP (w pewnym stopniu składająca się z odesłań do konstytucji marcowej). 3. Rok 50. jest dosyć istotną cezurą. W ramach narastającego stalinizmu, wówczas wprowadzono po raz pierwszy wprost do polskiego prawa pewne rozwiązania wzorowane na radzieckich (zmiany w sądownictwie i prokuraturze, zniesienie dualizmu władzy lokalnej - czyli rezygnacja z samorządu terytorialnego). 4. Konstytucja z 22 lipca 1952 r. 5. Zmiany popaździernikowe (1956-1957). Np. nieco zliberalizowana ordynacja wyborcza, przywrócenie Najwyższej Izby Kontroli. 6. Zmiany z pierwszej połowy lat 70. dotyczące terenowych organów władzy i administracji państwowej. Na przykład wprowadzenie jednoosobowych wojewodów i naczelników zamiast kolegialnych prezydiów rad narodowych 7. 1975 r. reforma administracyjna. Większa liczba województw i zniesienie powiatów. 8. Nowelizacja "gierkowska" konstytucji z 1976 r. Obszerna (wydano m.in. tekst jednolity konstytucji), ale niewiele wnosząca nowego. Kontrowersyjne (wyżej wymienione) przepisy o polityce zagranicznej i przewodniej roli partii wywołały sprzeciwy (nawet jeden poseł - S. Stomma - wstrzymał się od głosu). NIK podporządkowano rządowi (zamiast Sejmowi, jak dotychczas). 9. 1980 r. przywrócenie sądownictwa administracyjnego - NSA. Powrót NIK-u "pod Sejm". 10. Stan wojenny. Odnotować trzeba, choć wielkiego wpływu na samo funkcjonowanie najważniejszych, konstytucyjnych organów państwowych nie miał - tzn. działało to, co do tej pory. Wbrew aktualnej legendzie, WRON był instytucją czysto dekoracyjną, niemającą charakteru organu państwowego. Najważniejsze nici decyzyjne skupiały się w tzw. dyrektoriacie, ale to już inna historia. 11. 26 marca 1982 r. nowelizacja konstytucji wprowadzająca Trybunał Konstytucyjny (powołany ostatecznie w 1985 r.) i Trybunał Stanu (powołany już w 1982 r.). Powołano także w tym czasie Radę Społeczno-Gospodarczą przy Sejmie (organ konsultacyjny Sejmu, niektórzy uważali, że z niej narodzi się druga izba - tak się nie stało). 12. 1984 i 1985 r. Ordynacje wyborcze do rad narodowych i Sejmu. Dosyć liberalne jak na kraje socjalistyczne (np. dwóch kandydatów na jedno miejsce w Sejmie), ale oczywiście nie ma mowy o jakiejkolwiek wolnej grze wyborczej. 13. Grudzień 1986 r. Rada Konsultacyjna przy Przewodniczącym Rady Państwa. Pierwsza oficjalna oferta w stosunku do opozycji. 14. Maj 1987 ustawa o konsultacjach społecznych i referendum i grudzień 1987 r. referendum. Niezbyt jasne pytania, dotyczące reform politycznych i ekonomicznych. Wprowadzono bardzo wysokie wymogi poparcia, aby było rozstrzygające i dzięki temu nie było. 15. Lipiec 1987 r. ustawa o Rzeczniku Praw Obywatelskich. Pierwszy Rzecznik - prof. E. Łętowska. 16. 1989 r. - okrągły stół, nowelizacja kwietniowa konstytucji, wybory itp. -
Co stało się z majątkiem II RP
Bruno Wątpliwy odpowiedział Dareknh → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Dla mnie dosyć niesympatyczne, aczkolwiek jakoś tam zrozumiałe - "sorry Winnetou, biznes jest biznes" - było skrupulatne rozliczenie kosztów utrzymania polskich władz emigracyjnych, dokonane przez Anglików. Coś zdaje się na kilkanaście milionów ówczesnych funtów nas obliczyli. Nie omieszkali też wyszacować wydatków na broń i amunicję dla Polskich Sił Zbrojnych, ale to nam w końcu darowali. Dopisek z 1 czerwca: Losy złota w Rumunii opisała A. Kastory, Rozbiór Rumunii w 1940 roku, Warszawa 2002, s. 103-106. -
Czyli myślę, że doszliśmy do przyjacielskiej konkluzji - że mieliśmy po prostu do czynienia z obopólnie korzystną transakcją.
-
"Prawnie" sprawa wygadała tak. Czesi złamanie umowy o rozgraniczeniu, zawartej pomiędzy Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego i Zemským Národnim Výborem pro Slezsko na początku listopada 1918 r., uzasadniali tym, iż Polacy sami naruszyli tą umowę - mającą charakter przejściowy i nie przesądzającą ostatecznego rozgraniczenia terytorialnego - integrując swoją część Śląska z resztą Polski, a przede wszystkim przyjmując, że Śląsk Cieszyński będzie objęty wyborami do Sejmu Ustawodawczego.
-
Konferencja Paryska
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Nie popadałbym w przesadę. Mocarstwem nie byliśmy, fakt. Członkiem "wygranej strony" światowego konfliktu natomiast tak trochę honoris causa, bo szczerze mówiąc dosyć długo nas widziano przede wszystkim u boku państw centralnych, dobrze, że udało się to wrażenie Dmowskiemu i "błękitnej armii" zatrzeć. Wielka Brytania nam nie sprzyjała, albowiem powróciła do tradycyjnej polityki montowania równowagi w Europie, czyli osłabiania Francji i jej sojuszników. Patrzono trochę na nas jak na dziwoląga, który pojawił się gdzieś tam w miejscu należnym Rosji. Nawet Francja traktowała nas jako sojusznika zastępczego i zamieniłaby chętnie na Rosję. Asów w rękawie wiele nie mieliśmy. Ale jednak Dmowski okazał się sprawnym politykiem i bynajmniej nie wrócił "na tarczy". Otrzymaliśmy szansę "ugrania" Mazur i Górnego Śląska, których związki z Polską były nader złożone i odległe (nie wnikam w szczegóły). Gdyby nie nasze błędy (pomysł dopuszczenia do głosowania emigrantów z tych ziem; plebiscyt na Warmii i Mazurach przeprowadzony gdy wojska polskie ponosiły największe klęski; słaba propaganda - szczególnie na Mazurach) - mogliśmy uzyskać tam więcej, niż uzyskaliśmy (zresztą na Śląsku i tak nam się nieźle powiodło, biorąc pod uwagę uwarunkowania). Przynależność Wielkopolski do Polski była bezdyskusyjna, choć nawet i tam Niemcy stanowili istotną część mieszkańców (w Poznaniu bodajże 42%, W Gnieźnie 39%). W całych Prusach Zachodnich Niemców było bodajże 66% (w Toruniu 66%, w Grudziądzu 84%, w Bydgoszczy 81%). A istotną ich część (czyli późniejsze woj. pomorskie) odzyskaliśmy bez żadnego plebiscytu (który wcale nie powiedziane, że byśmy wygrali - gdyby przeprowadzono go np. w lipcu 1920 r. z udziałem mieszkających tam i urodzonych Niemców). I wreszcie - miasto z olbrzymią większością niemiecką - Gdańsk, zostało odłączone od Niemiec. To nie były jakieś straszne złe rezultaty, biorąc pod uwagę opór Anglii i protesty Niemiec (dla których - przypomnijmy - straty na rzecz Polski były w powszechnym odczuciu maksymalnym upokorzeniem i tragedią narodową). Rolę odegraną przez delegację polską w Paryżu uważam w sumie za pozytywną, tak samo jak rolę w kraju Piłsudskiego (w latach 1918-1919). -
Przemiany ustrojowe od PKWN'u do Okrągłego Stołu
Bruno Wątpliwy odpowiedział dudidudek93 → temat → Archiwum
Jedna rzecz jest bardzo istotna Dudidudek93 - czy zadający pytanie miał na myśli tylko ustrój polityczny, czy ustrój rozumiany jako polityczny i społeczno-gospodarczy jednocześnie? -
Drogi Przyjacielu, wszakże to miało mało wspólnego z układami laterańskimi... Była to - w momencie zawarcia - umowa obustronnie korzystna. I dla Kościoła i dla dyktatury. To, że Mussolini - w sumie z własnej woli - wpadł później w ciąg wydarzeń, które zaprowadziły go do Giulino di Mezzegra, akurat związku z podpisanym 16 lat wcześniej układem nie miało. A, że Kościół Katolicki, mądry doświadczeniem wieków, wychodzi z różnych opresji dosyć bezboleśnie, to już zupełnie inna historia.
-
Zarówno z punktu widzenia Mussoliniego, jak i papieża - warto było. Typowa transakcja z obustronnymi korzyściami.
-
Spekulacje oczywiście były. Na przykład jego "wróg z wiedeńskiej noclegowni" Hanisch sugerował żydowski wygląd Hitlera. W latach 30. znaleziono jego żydowskich "krewnych" w Polnej na Morawach. Zajęto się także żydowsko brzmiącym nazwiskiem jego pra-pra-babki Kathariny Salomon (w księgach figurującej jako katoliczka). Tamte i współczesne spekulacje są tyle warte, co teorie, że Amerykanie nie wylądowali na księżycu. Hitler był austriackim Niemcem z katolickiej, przynajmniej de iure rodziny. Choć, jak już badamy mu geny, to warto pamiętać, że Alois Schicklgruber był dzieckiem nieślubnym. I możemy sobie pogdybać, czy jego ojcem był rzeczywiście przyszły mąż jego matki - Georg Hiedler. Ale jeżeli nie on, to raczej inny - jak najbardziej aryjski - dolnoaustriacki Niemiec.
-
Z tym za bardzo bym nie przesadzał . Tak patrząc, to w Polsce są też ludziska - to całkiem sporo - którzy w lepiankach mieszkają. A co do gigantomanii - zgoda. Budował kuriozalnie wielki Pałac Ludu, swoje "Pola Elizejskie" przez centrum Bukaresztu, kanał Dunaj-Morze Czarne (za bardzo nie wiadomo po co), rozpoczął (na szczęście tylko rozpoczął) akcję systematyzacji wsi. I to wszystko w sytuacji zapaści ekonomicznej.
-
Hitler był formalnie katolikiem. Króciutko nawet chórzystą w szkole chórzystów konwiktu benedyktynów. Rodzina nie była za bardzo religijna. Tata - antyklerykał i monarchista pojawiał się w kościele może na urodziny cesarza. Mama - co tydzień była w kościele. Hitler dosyć szybko stał się dosyć indyferentny religijnie, mocno krytykował kościół, aczkolwiek cenił w kościele umiejętność właściwego wykorzystania mistyki, przepychu i blichtru w obrzędach religijnych. I generalnie umiejętność wpływania na ludzi. Natomiast myślę, że można w dorosłym wieku go określić jako niewierzącego, a nawet antyreligijnego, choć niekiedy w przemówieniach propagandowo odwoływał się do Opatrzności. O judaizmie to bajka.
-
Co stało się z majątkiem II RP
Bruno Wątpliwy odpowiedział Dareknh → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
W największym skrócie z pamięci: Ilości nie jestem pewny, ale zdaje się na początku września z Warszawy wyjechało 15 ton złota. Ale to chyba nie było wszystko, bo część złota była porozrzucana po Polsce (coś kojarzę, że w całej Polsce było tego za ca. 350 mln. ówczesnych złotych polskich, plus sporo już zdeponowano wcześniej w bankach na zachodzie). Złoto ewakuowano przez Rumunię, następnie z Konstancy małym tankowcem do Turcji. Z okolic Istanbułu pociągiem do Syrii. Potem trafiło do Libanu. Z Bejrutu krążownik "Émile Bertin" przewiózł je do Tulonu (dokładnie pierwszą partię, drugą przewiozły francuskie niszczyciele). Potem leżało sobie w Nevers we Francji. Po klęsce Francji okręt francuski wywiózł je do Dakaru. Potem leżało sobie w Kayes (dzisiejsze Mali). Na początku 1944 r. przejęli je Polacy (z rządu londyńskiego), a później przewieziono je do Anglii, Kanady i Stanów Zjednoczonych. Do końca 1946 r. złoto przeszło ostatecznie do dyspozycji nowych władz polskich, czyli TRJN (BTW - Anglikom trzeba było co nieco zapłacić, np. za utrzymanie rządu londyńskiego). -
Wiesz FSO, nie chcę za bardzo polemizować, ale coś mi się wydaje, że wypoczęty nadczłowiek jednak lepiej strzelał do podludzi, niż zmęczony...
-
FSO - od połowy lat 60. Rumunia importowała ropę naftową. M. Willaume, Rumunia, Warszawa 2004, s. 217. N. C. przeprowadził tą operację (tzn. spłacenie długów) sprzedając co się dało, komu się dało (za granicą) i przy okazji pozbawiając "swój lud" ciepłej wody, gazu i elektryczności (przez większość dnia). O w miarę sensownym jedzeniu i opiece medycznej nie wspomnę. Autobusy jeździły rano, dowożąc ludzi do pracy, a wieczorem najlepiej było na nie nie czekać. A, że przy okazji kazał się ludowi rozmnażać (miał ambicje przewodzić narodem trzydziestomilionowym), to nic dziwnego, że szlagierem eksportowym polskich handlarzy w Rumunii stał się biseptol (używany przez Rumunki do spędzenia płodu). Rumunia wyszła z tego w stanie zapaści ekonomicznej, a naród skrajnie zgnębiony i upokorzony. Ja osobiście za taką kurację ekonomiczną bardzo dziękuję. I wolę długi... Zresztą, widziałem osobiście Rumunię przez chwilę w latach 80. Wspaniały kraj, sympatyczny naród o bogatej historii i kulturze, zgnębiony w skali niespotykanej. Z polskiej, ówczesnej perspektywy coś niewyobrażalnego, po prostu płakać się chciało.
-
Co do drugiego zdania - w sumie zgoda. Co do pierwszego - nie za bardzo. KdF miała spowodować wyższe poparcie dla systemu. Fakt. Ale także to, aby odpowiednio urobieni psychicznie i fizycznie nadludzie byli bardziej sprawni i zdolni do podboju świata. W myśl założenia "Denn heute da hört uns Deutschland, und morgen die ganze Welt".