Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,681
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. TKS w Estonii

    Tą ostatnią to chyba Estończykom udało się trochę sponiewierać . Polityka, panie kochany. Najlepsze (patrząc na republiki bałtyckie) stosunki mieliśmy z Estonią, lepsze nawet niż z Łotwą, bo tam trochę iskrzyła sprawa mniejszości polskiej i - do czasu - wschodniej Iłłuksztańszczyzny. Także inwestycja w potencjalnego sojusznika, zresztą bardzo mocno wzmacniająca jego broń pancerną, bo zdaje się mieli tylko jakieś nieliczne (4?) pobrytyjskie starocie (Mark V) i trochę (12?) FT-17 z pierwszej światowej. Plus trochę samochodów pancernych. Link do hasła z estońskiej Wikipedii o przedwojennej jednostce pancernej.
  2. Tylko marginalna uwaga - frekwencja na Litwie była żałosna (20,98%), także fakt, iż Polacy otrzymali 8,42% w skali kraju to dowód na pewną mobilizację mniejszości polskiej, a nie koniecznie idealne potwierdzenie "etnicznego stanu posiadania". Co oczywiście nie zmienia faktu, że podane powyżej dane z 2001 r. odpowiadały i odpowiadają rzeczywistości (może z niewielkimi korektami, spowodowanymi wyjazdami zarobkowymi z Litwy do "Starej UE").
  3. Przewrót majowy

    Dla mnie tekst ma wymiar wyłącznie propagandowy. Równie dobrze Marszałek mógł powiedzieć, że do zamachu skłoniła go rosnąca aktywność emisariuszy marsjańskich w szeregach rządu Witosa. Szczerze mówiąc, chyba nie spotkałem się jeszcze z zamachem stanu, którego autorzy powiedzieliby expressis verbis, że chodzi im o wyłącznie o władzę. Zawsze jest jakiś motyw i cel. W tym przypadku motyw był "dęty", a deklarowany cel nie został zrealizowany. Ale to już moja prywatna opinia.
  4. Żołnierze wyklęci 1945-1951

    Ten temat się już pojawiał się troszeczkę w tej dyskusji (np. post 18, czy 19) - można odnieść wrażenie, że pozycje książkowe (ale także filmy fabularne) z post-stalinowskiego, a już szczególnie "późnego" okresu Polski Ludowej bardziej obiektywnie podchodziły do "żołnierzy wyklętych", niż dziś podchodzi się do żołnierzy KBW, milicjantów, czy innych ludzi nowej władzy. Nie wszystkie, ale znaczna część. Wówczas dosyć często przedstawiano podziemie jako "braci odłączonych", zabłąkane, ale wartościowe postacie, takich Maćków Chełmickich. Według dzisiejszej propagandy milicjant z lat 40. nie ma prawa być postacią pozytywną, tylko zapijaczonym sługusem Stalina, o mentalności i manierach prymitywa. Oczywiście "morduje", a nie "wykonuje egzekucje". Czasami także "rabuje". Leśni zaś w odprasowanych mundurach czas spędzają na inteligentnych rozmowach o Polsce i modlitwie, od czasu do czasu "wykonując wyroki, ewentualnie egzekucje" (oczywiście słuszne, bo na sługusach reżimu). I dokonują "ekspropriacji". Może przejaskrawiam, ale tylko trochę. Dzisiejszy brak obiektywizmu jest często widoczny nawet w warstwie językowej. Dodajmy jeszcze to, o czym już także już nie raz rozmawialiśmy (vide np. ostatni post Wolfa) - wbrew dzisiejszym stereotypom, epizod "żołnierstwa wyklętego" w życiorysie wcale nie musiał człowieka kończyć w oczach władz Polski Ludowej (po 1956 r.). Z czasem zaczęła dominować melodia "było minęło". Dziś, 20 lat po końcu "komuny" wcale nie minęło, a nawet walka z przeciwnikiem historycznym się zaostrza, w ramach postępu w budowie kapitalizmu (taka sobie, kiepska i przesadzona aluzja) .
  5. Polscy górnicy we Francji i Belgii

    W "Sudetach" nr 5/2009 jest artykuł o reemigrantach - P. Reteckiego, "'Francuzi' w Wałbrzychu" (s. 14-15). Tamże, spostrzeżenia: "(...) Polacy z Francji byli mocno zaangażowani w ruchy polityczne o charakterze lewicowym. Niektórzy z nich byli członkami Francuskiej Partii Komunistycznej i w czasie wojny brali udział w komunistycznym ruchu oporu. (...) Przybysze z Zachodu na ogół nie rozumieli krajowych realiów (a może rozumieli inaczej? - przyp. Bruno W.) i akceptowali istniejącą władzę, wstępując do MO, ORMO, UB i PPR, dlatego Polacy ze Wschodu uważali ich za zwolenników komunizmu".
  6. e-fag

    Ależ tak, w szczególności zdrowie Mojego Drogiego Przyjaciela Osobistego i innych bardzo sympatycznych (aczkolwiek niekiedy wrednych) palaczy . Ale taki zdrowy e-fag do końca chyba nie jest? Znowu przepraszam za ewentualną ignorancję. A tak BTW - to ustrojstwo nie śmierdzi bliźnim? Dawno, dawno temu kilka dni spędziłem w jednym pokoju biurowym z palaczami, zanim stali się tak mili i zaczęli palić na zewnątrz. Dla niepalącego to był koszmar. Przede wszystkim zapachowy.
  7. e-fag

    Dzięki za uświadomienie, ja naiwny szukałem na polskiej Wiki pod e-fag. Ignorancja... Eee, z tego co widzę to nikotynka tam raczej jest, także z tym: to tak całkowicie nie za bardzo. to prędzej.
  8. e-fag

    A jak to coś działa? Przepraszam za straszną ignorancję, ale w życiu wypaliłem może pięć papierosów (w podstawówce).
  9. "WIELKA KOLEKCJA 1944-1989. HISTORIA PRL"

    Ładnie wydane, sporo zdjęć. Przedstawienie faktów i ich interpretacja mnie nie powaliła na kolana (inna sprawa, że wydawnictwo popularne, zatem - czego oczekiwać?). Ot - taka pomoc naukowa dla podstawówki czy gimnazjum. Artykuły napisane często w stylu "czarno-białym", mającym na celu uświadomić młodzież, że "komuna bardzo zła była" - czyli obecnie dosyć modnym. Przeczytać rzecz jasna można, rewelacji nie należy się spodziewać.
  10. Żołnierze wyklęci 1945-1951

    Wiadomo jak jest. Ja osobiście uważam, że wolność poglądów (i publikacji) jest najświętszą wartością, którą ograniczyć można w demokratycznym państwie tylko w skrajnych przypadkach. Ergo - jeżeli ktoś uważa, że ziemia jest płaska, to niech to swobodnie głosi, za ten pogląd odpowiada i zań jest krytykowany. Natomiast w Polsce mamy sytuację, w której jedna z interpretacji historii (nazwijmy ją umownie IPN-owską) jest lansowana, popierana i idą za nią nasze pieniądze na budynki, publikacje, wynagrodzenia. Nie mam nic przeciwko temu, aby ktoś publikował swe opinie o zasługach "Ognia", czy konieczności "prawnego zerwania z PRL", ale niech nie robi tego w oparciu o takie uprzywilejowane zaplecze instytucjonalno-finansowe.
  11. Jak spaceruję po moich okolicach (tereny z "budownictwem mieszanym": trochę schyłkowego PRL, niekiedy oprócz standardowych bloków nawet ładnego architektonicznie, bardzo dużo "deweloperstwa", tudzież sporo domów jednorodzinnych i szeregowców) to niekiedy szlag mnie trafia. I to przeważnie w "nowych partiach" . Stoi coś w stylu zmutowanego Le Corbusiera obok spadzistych dachów inspirowanych chyba architekturą zakopiańską. Kilkupiętrowe monstrum obok domków z ogródkami, z którego można ludziom zaglądać do grilla. Nowe domy stawiane z podwórkami - studniami i "okno w okno". Płoty "wspólnotowe" oddzielające co tylko się da. Jedno przedszkole na całą dzielnicę. Dużo zielonych wykwitów na nowiutkich domach i sporo ekip remontowych. Całodobowa myjnia samochodowa pod zamieszkałym domem. Takie impresje. Mam wrażenie, jakby nikt nad tym nie panował. Nie jest to co prawda Turcja, czy trzeci świat, gdzie każdy buduje co chce, ale jakiejkolwiek myśli urbanistycznej w tym nie widać. Gdy jestem u teściów, mieszkających w ładnie odnowionym bloku gierkowskim w zadrzewionym osiedlu, gdzie do innego bloku jest daleko, a przedszkole i szkoła pod bokiem - daje to co nieco do myślenia o myśli urbanizacyjnej tamtych lat. I to nie tylko myślenia krytycznego - w stylu świetnych komedii Barei, czy Gębskiego ("Filip z konopi").
  12. Castro, a kto po nim?

    Ejże, nikt nie mówi/pisze (nawet w cytowanym przewodniku), że jest obecnie na Kubie (czy było - w PRL) OK jeżeli chodzi o dostępność towaru wszelakiego na rynku. Natomiast mówię i będę mówił, że w latach 80. w Polsce nie było żadnego głodu (jako zjawiska), a nawet jego śladów (mimo, że wielu ludziom na zachodzie wówczas się tak wydawało, a "Solidarność" organizowała "marsze głodowe"), a na Kubie nie ma głodu dziś (choć wielu Polakom tak się wydaje). A tak na marginesie. Dostępność towaru w sklepie nie oznacza dostępności dla ludzi. To, że np. w Limie są supermercados z towarami, nie oznacza, że Indianie mają po co do nich zaglądać. Ad meritum. Raul u władzy zapewne się utrzyma. Charyzmatyczny szczególnie nie jest, ale ma pewien autorytet i jest cokolwiek pragmatyczny (o co wielu go nie podejrzewało). O to, to właśnie. Lu Tzy - mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest to naród bardzo żywiołowy, wesoły i beztrosko-pogodny, jak na Latynosów przystało. Z drugiej - rewolucja jednak sporo w mentalności zmieniła. To już 50. lat. Mobilizowali się do zafry (kampanii cukrowniczej), walczyli w Angoli, tworzyli CDR-y, jeździli rowerami i "wielbłądami". Jak Fidel kazał postawić na turystykę - postawili. Są dosyć zdyscyplinowani - i trochę myślę, że akurat tam to się może powieść. A dodajmy, że - mimo wszystko - władza ma tam duży autorytet. Taki mały przykład, może marginalny - charakterystyczne są dla Kuby różne tablice z hasłami (Patria o Muerte! Venceremos! itp.), niezbyt pilnowane. W Polsce byłyby już dawno wszystkie pomazane, a tam nie są. A tak na marginesie - w sumie Wietnamczycy też są sui generis "południowcami" (z opowieści wiem, że jak w Chinach Ludowych była swego czasu żelazna dyscyplina, to Wietnamczycy zawsze potrafili coś w polskim stylu skombinować), a jakoś "model mieszany" tam działa.
  13. Piraci - cicha wojna u wybrzeży Somalii

    W najnowszym "Morze, statki i okręty" jest spory artykuł K. Kubiaka, związany z piractwem somalijskim (s. 76-81). Autor zajmuje się głównie rolą, którą odgrywają (i zamierzają odgrywać) poszczególne państwa, wysyłając - pod pretekstem zwalczania piractwa - swe siły do regionu. Rzecz niewątpliwie godna lektury. Na marginesie - dla mnie nowością była tam podana informacja (na s. 78), że zatopioną przez indyjską fregatę "jednostką piracką" (swego czasu informacje o tym osiągnięciu pojawiały się bodajże nawet na Onecie), był prawdopodobnie tajlandzki trawler rybacki (14 ofiar wśród rybaków).
  14. Polscy górnicy we Francji i Belgii

    W tej materii rzeczywiście bardzo ciekawe są wspomnienia Gierka (w sumie pod jego nazwiskiem wyszły trzy wspomnieniowe książki: "Przerwana dekada", "Replika", "Smak życia") i książka Rolickiego "Gierek". W skrócie można napisać, że jak został relegowany z Francji (w której spędził prawie całe świadome życie) do Polski, to była dla niego klęska życiowa. Żadnej sensownej pracy, żadnych perspektyw, duże różnice standardu życia, a wręcz rozwoju cywilizacyjnego. "Załapanie się" (skądinąd Gierek ciekawie opisuje okoliczności) na kolejny wyjazd - do Belgii, to było "złapanie Pana Boga za nogi". Tak myślało pewnie 100% wyjeżdżających, choć i na zachodzie przecież im lekko nie było, to jednak wyjazd dawał jakieś szanse, wobec nader częstych polskich perspektyw permanentnego podpierania muru, biedaszybów, czy pracy w cegielni, opłacanej cegłami. Skądinąd ciekawe jest, że wśród polskiej emigracji we Francji czy w Belgii, nowa władza w Polsce po 1944 r. miała relatywnie duże poparcie, co zaowocowało nawet falą powrotów (m.in. w Wałbrzychu była kolonia "francuska").
  15. Żołnierze wyklęci 1945-1951

    Tylko w formie małego aneksu do powyższych wypowiedzi Wolfa, jeden z IPN-owskich poglądów, pióra skądinąd nam znanego z innych dyskusji M. Korkucia: "Brak radykalnego zerwania ciągłości prawnej pomiędzy PRL a niepodległą Polską podważa etos polskiej państwowości". Źródło cytatu: M. Korkuć, Od ideologii antypaństwowej do fałszywego legalizmu PRL (w:) M. Wenkler (red.), Koniec jałtańskich złudzeń. Sfałszowane wybory - 19 I 1947, wyd. IPN, Kraków 2007, s. 40. Broń nas Panie Boże przed takim "zrywaniem". Nie da się rzeczywiście "wyrzucić ciastka i jednocześnie mieć to ciastko", co już Wolf wyłuszczył. Czyli - z jednej strony "żołnierzy wyklętych" traktować jako reprezentantów i obrońców "legalnego" rządu, z drugiej mieszkać w poniemieckich mieszkaniach - na mocy decyzji rządu "nielegalnego". Podważenie ciągłości prawnej miałoby skutki niewyobrażalne. Szkoda, że ta dosyć niebezpieczna zabawa (w "delegalizację" Polski Ludowej) odbywa się na relatywnie dużą skalę za spore pieniądze publiczne, a jest - w mojej opinii - wbrew interesowi publicznemu.
  16. Palestyńczycy - źródła

    Niewiele mogę pomóc w tej materii, ale może jakiś trop. Swego czasu w Polsce studiowało sporo Palestyńczyków. Myślę, że poszukiwania na różnych forach, portalach społecznościowych, a nawet ogłoszenie w gazecie, powinno doprowadzić do odnalezienia śladów Palestyńczyków znających język polski, może nadal mieszkających u nas, a chętnych do podzielenia się wspomnieniami z ojczyzny.
  17. Castro, a kto po nim?

    Teoretycznie, to przyroda pomaga znacznej części świata, położonej między zwrotnikami, a ludzi żyjących w skrajnej nędzy jest tam więcej niż na Kubie. A tak na marginesie - wiesz, może byliśmy na jakieś innej wyspie , bo ja raczej nie zauważyłem absolutnej dominacji wyciągniętych koszulek i japonek (co nie znaczy, że nie są tam popularne, bo są w tym klimacie wygodne, a nawiasem mówiąc występują także masowo w bogatej Polsce, no może u nas nie japonki - tylko sandały). Według moich spostrzeżeń Kubańczycy są raczej nacją dbającą o siebie, nie powiem, że ocierają się nawet o narcyzm, bo nie chcę nikogo urazić, a już szczególnie tych sympatycznych wyspiarzy . W każdym razie w starszym pokoleniu to raczej widać odprasowane, wręcz nieskazitelne guayabery, w młodszym (szczególnie żeńskim) sytuacja przypomina Polskę lat 80. Niby były wówczas braki na rynku, a w Pewexach i komisach drożyzna, ale jak się wróciło do PRL np. z Holandii czy Anglii, to u nas była rewia mody. W każdym razie chyba łatwiej spotkać zaniedbanego młodego Polaka, niż Kubańczyka (a już szczególnie Kubankę). Nie wiem do czego pijesz - do mojej skromnej osoby, czy cytowanego przewodnika. Zakładam, że nie do mnie, bo to przecież niemożliwe, skoro tak często dzielimy wspólne poglądy . A akurat ten przewodnik uważam za dosyć obiektywny, choć niezbyt obszerny. Oczywiście oprócz - moim zdaniem prawdziwego spostrzeżenia, że Kubańczycy w swej masie nie wyglądają na wegetujących głodujących, a raczej jest to lud dorodny, wysportowany i pogodny - są tam informacje krytyczne. A infantylny jest moim zdaniem obraz świata serwowany często naszym rodakom przez środki masowego przekazu. W moim środowisku jest kilka osób, które lubią podróżować w różne "dziwne" miejsca i generalnie są zgodne w krytycznej ocenie olbrzymiej części naszych programów informacyjnych i publicystycznych "o świecie". Ale to już temat na inną dyskusję. Podtrzymując oczywiste stwierdzenie, że nie wiem, jaki będzie dalszy los Kuby, kilka uwag na marginesie: Myślę, że w tej chwili nie ma istotnego zagrożenia dla aktualnego modelu władzy, nawet w przypadku, gdy Fidela zabraknie. Oczywiście zawsze pozostaje pytanie, dokąd będzie zmierzał następca braci Castro? Ale jeżeli będzie utrzymywał dotychczasowy kurs, z korektami w kierunku modelu chińskiego, to eksplozji społecznej na Kubie nie będzie. Do tego dochodzi obietnica dużej ropy i sprzyjająca kubańskiej władzy, narastająca - przynajmniej w części poza-kubańskiej Latynoameryki - atmosfera schyłku dotychczasowego, latynoskiego modelu "kapitalizmu i demokracji".
  18. Castro, a kto po nim?

    Swego czasu, gdy Jan Paweł II pojechał na Kubę, pojawiło się sporo komentarzy w stylu "no to teraz się zacznie, będzie jak w Polsce". Jest ciekawa relacja, jak znany reporter M. Ikonowicz był nakłaniany przez jedną z polskich telewizji prywatnych do relacjonowania wizyty papieża pod tezę "Castro zaraz upadnie" (zob. M. Ikonowicz, "Zawód: korespondent. Wilno-Hawana-Madryt", Warszawa 2007, s. 307). Nic takiego się nie stało, można nawet uznać, że Castro genialnie rozegrał wizytę papieża na swoją korzyść. A ja pozwolę sobie po raz kolejny napomknąć, że jednym z najważniejszych błędów, jest proste przenoszenie doświadczeń polskich na warunki kubańskie. Patrząc na Kubę, zawsze pamiętać należy: 1. To ICH rewolucja, a nie przyniesiona na bagnetach. Rewolucja, dzięki której Kuba stała się słynna na świecie. 2. Tą rewolucją "postawili się" o wiele silniejszemu i niezbyt lubianemu w Ameryce Łacińskiej sąsiadowi. To działa na wyobraźnię, bynajmniej nie tylko Kubańczyków, ale znacznej części Latynosów. Dawid i Goliat, to zawsze się podoba. 3. Castro stosował racjonalną - ze swojego punktu widzenia - "politykę emigracyjną". Niezadowoleni, którym rewolucja przestała się podobać, mogli - co do zasady - wyjeżdżać. Zostawali sympatycy rewolucji. Także dzięki temu opozycja kubańska jest żałośnie słaba. 4. Władzom Kuby ciągle pomaga nieprzemyślana polityka USA, dając doskonały argument w postaci sankcji (potępionych zresztą nawet przez Jana Pawła II). 5. Kuba przetrwała upadek bloku wschodniego, w sytuacji gdy 85 % jej handlu przypadało na kraje socjalistyczne (Ikonowicz, dz. cyt., s. 311). Gdy przetrwała to, to już naprawdę trudno wyobrazić sobie kataklizm obalający władze. 6. Życie Kubańczyków nie jest tak straszne, jak maluje to - często - nasza propaganda. Jest to społeczeństwo dosyć ubogie, ale daje sobie radę. Jak wspomina jeden z obiektywniejszych przewodników (A. Gravette, "Kuba", s. 20): "Na ogół Kubańczycy sprawiają wrażenie ludzi wysportowanych, zdrowych i szczęśliwych". 7. Ubóstwo Kubańczyków też jest dosyć względne. Z punktu widzenia Europy Zachodniej jest to niewątpliwie ubóstwo. Natomiast istotna część mieszkańców Ameryki Łacińskiej z takiego standardu życia, opieki medycznej, poziomu edukacji, niskiego poziomu przestępczości, bezpieczeństwa socjalnego, całkiem by się cieszyła. Tym także można tłumaczyć popularność różnych lewicowych przywódców w ostatnich wyborach w Ameryce Łacińskiej. A ja będę zawsze powtarzał, że Kubę obiektywnie ocenić można dopiero po wizycie w slumsach innych krajów kontynentu, a nie po przylocie z Europy Zachodniej. Nie wiem, jaki będzie dalszy los Kuby, bo nikt tego nie wie. Skłaniałbym się się jednak, że będzie to stopniowa ewolucja w kierunku chińskim, czy wietnamskim (co się już zresztą powolutku dzieje).
  19. Generał Józef Kuropieska

    Czy to "łyżka dziegciu", to już tylko kwestia poglądów politycznych. Słowa "przewerbowanie" i "wykradzenie" można zastąpić terminami "skłonienie do powrotu do kraju", tudzież "przewiezienie do Polski" i już sprawa wygląda nieco inaczej. A to, że każdy attaché działa w interesie państwa, które go wysyła (i przeważnie w interesie wywiadu tego państwa), to raczej reguła, jak sądzę. Kuropieska nie krył lewicowych poglądów, po wyzwoleniu z Dobiegniewa jednoznacznie opowiedział się za nowymi władzami (wkrótce uznanymi przez cały świat, z wyjątkiem - czasowym - Kuby, Hiszpanii itp.), uznając zapewne, że na III-ą światową nie ma co czekać i należy pracować dla Polski takiej, jaka jest. Jeżeli ktokolwiek z nim w Wielkiej Brytanii rozmawiał, to wiedział z kim negocjuje, bo przyłbica była szeroko otwarta.
  20. Hmmm, ale kilka lat później ci sami partyzanci stali się częścią establishmentu Związku Południowej Afryki (vide Luis Botha - pierwszy premier). Czyżby argument za szukaniem porozumienia z talibami (ewentualnie - ich częścią?). BTW - w kontekście stosunkowo optymistycznych wypowiedzi REMOW-a, wzmianka z najnowszego "Raportu" - 7/2009 (rozpoczynającego się zresztą artykułem tegoż REMOV-a - "Przełomowy rok 'Tytana'"). Autor J. Walczak, art. "Polskie szpony w Afganistanie", cytat ze s. 34: "A wydaje się, że są coraz bardziej potrzebne naszym żołnierzom w misji ISAF ("Rosomaki" - przyp. Bruno W.). Zbliżają się (...) wybory prezydenckie i miesięczna ilość incydentów wzrosła już niemal dwukrotnie w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Robi się coraz niebezpieczniej (...)". Wypada jednak pytać - skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
  21. Jeremi Wiśniowiecki

    O badaniu zwłok w klasztorze na Świętym Krzyżu jest w książce Z. Marka, Głośne zdarzenia w świetle medycyny sądowej, Kraków 2009, s. 117-121. Tam (na s. 121) wzmianka nie tyle o spłonięciu zwłok, co o możliwości spełnieniu groźby przez Kozaków (spławienia ciała Jaremy Dnieprem do Morza Czarnego). Tamże, na s. 122, wskazówki bibliograficzne: m.in. J. Widacki, Z. Marek, J. Konieczny, Badania domniemanych zwłok Jeremiego Wiśniowieckiego, Archiwum Medycyny Sądowej 1982, XXXII, s. 71-76. Co do gołych rąk. W czasach największej histerii (i jeszcze braku pełnej wiedzy) związanej z AIDS, byłem świadkiem sekcji wykonywanej gołymi rękami. Lekarz - autorytet - z pełnym spokojem twierdził, że aby mieć pełne poczucie bezpieczeństwa musiałby mieć nałożone dwie pary rękawiczek. Może to kwestia "czucia", czy medycznego fasonu, nie wiem.
  22. Castro, a kto po nim?

    Mają, m.in. niedaleko Hawany (jeżeli dobrze pamiętam, paliła się kilka lat temu). W tej chwili ich moc przerobowa to ok. 100.000 baryłek dziennie. Do 2013 r. powstanie nowa rafineria w rejonie Matanzas i zdolność przerobowa wzrośnie do 350.000. Żródło danych liczbowych i informacji o nowej rafinerii - artykuł o potencjale naftowym Kuby (aut. M. Kaczyński). Gregski, swego czasu słuchałem - chyba w TOK FM - fachowca od ropy. Niewiele z fachowej terminologii zapamiętałem, ale sens wypowiedzi był taki, że to co kilkanaście lat temu było podłe, dziś jest cymesem (w związku z postępem technologii "uzdatniania" i wzrostem zapotrzebowania - nb. niech nie wprowadza nas w błąd chwilowy spadek cen).
  23. Napisałem: "dlaczego uważasz za pewne (bo tak chyba należy interpretować Twoje posty, jeżeli oddzieli się treść od połajanek), że siły rządowe są w stanie realnie kontrolować kraj". Jeżeli Twój post składa się głównie z zarzutów w stosunku do interlokutorów o niedouczenie i bazowanie na sloganach, to nie dziw się, że trudno wyłowić w nim "mięso" danych i rzeczywistych poglądów. A tak na marginesie - uważasz zatem, że nie są w stanie kontrolować kraju, czyli zgadzasz się z FSO??? Nie wymagam od Ciebie obiektywizmu i nie mam zamiaru oczekiwać od Ciebie, byś przyjmował moją terminologię, tak jak i ja nie widzę powodów, dla których miałbym się stosować do Twojej. Możesz interpretować fakty, stricte zgodnie ze swoim subiektywnym odczuciem. To jest forum, na którym spotykają się ludzie o różnych poglądach i niezbyt często dochodzą do "wspólnej prawdy". Mam tylko nadzieję, że pozbędziesz się maniery pouczającego wykładu, za którą - jak na razie - idzie mało treści. Że zacytuję Vissegerda: "Bo ja wiem ale nie powiem?". Bardzo się cieszę z Twojej obecności na forum i wiele sobie po niej obiecuję, szkoda, że na razie wdajesz się przede wszystkim w przepychanki słowne, z pozycji Guru, który wie wszystko, ale jego wiedza jest nie dla niekompetentnych maluczkich o niewłaściwych poglądach. Nie dziw się zatem, że niektórzy odgryzają się Tobie "pogadankami polityczno-wychowawczymi dla szwejków" (co oczywiście jest niestosowne i jeżeli się będzie powtarzało, spotka się z reakcją). Ponieważ ostatni fragment Twojej wypowiedzi budzi duże nadzieje na dalsze kompetentne opinie, pozwolę sobie na tym zakończyć.
  24. REMOV, przybieranie pouczająco-lekceważącego tonu, nawet gdy dysponuje się rzeczywistą wiedzą w danej materii, jest chyba najprostszym sposobem na uśmiercenie dyskusji (i swojej opinii zarazem - jako dyskutanta, a nie fachowca od spraw militarnych, którym niewątpliwie jesteś). Zatem, może byś jednak uświadomił nam - maluczkim, poruszającym się błędnym tropem sloganów i spekulacji, dlaczego uważasz za pewne (bo tak chyba należy interpretować Twoje posty, jeżeli oddzieli się treść od połajanek), że siły rządowe są w stanie realnie kontrolować kraj, a to, iż są one najliczniejsze, przekłada się automatycznie na możliwość utrzymania przez nie porządku, np. po wyjeździe interwentów. I dlaczego upowszechnienie pojazdów przeciwminowych i optoelektroniki przekłada się automatycznie na pewny sukces operacji antypartyzanckich. Miło będzie przeczytać, co autorytet ma do powiedzenia, oprócz złośliwości.
  25. Podatek liniowy

    Z ciekawostek - Rzecznik Praw Obywatelskich zakwestionował podatek progresywny. Link do informacji o wniosku do TK. Będzie ciekawe orzeczenie Trybunału...
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.