Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Aktorzy bojkotują telewizję i radio

    I zdaje się "żywienie" trwało nadal, gdyż nie słyszałem, aby państwo ludowe zaprzestało wypłacać wynagrodzenia zatrudnionym w teatrach. Skądinąd w dziele bojkotu złej władzy aktorzy byli dosyć mało konsekwentni, bo także nie słyszałem, aby masowo odmawiali pobierania tych wynagrodzeń. Inna sprawa, że bojkot (i okoliczności mu towarzyszące) doskonale pokazuje, czym była PRL w "najciemniejszą noc stanu wojennego". W każdym innym tzw. "demoludzie", ba - w państwie średnio autorytarnym, organizatorzy akcji poszliby na kilka lat siedzieć, bardziej zaangażowani w bojkot mieliby szanse na kariery palaczy centralnego ogrzewania, a reszta byłaby tak sterroryzowana, że zagrałaby wszystko i wszędzie. A u nas - wicepremier ładnie prosił aktorów, żeby jednak przestali, bo ludzie pracy czekają na ich wielkie dzieła.
  2. Polacy i ich odpowiedzialność za zagładę Żydów

    Antek, pozwolę sobie spytać Ciebie, jako naocznego świadka o jedną sprawę, która mnie nurtuje. Na ile powszechne - w Twoim odczuciu - były wśród Polaków postawy Schadenfreude z losu Żydów. Nie chodzi mi w żadnym wypadku o badania statystyczne, ale osobiste wrażenia. Czy rozmawiając - rozumiem, jako młody chłopiec - z kolegami, ich rodzicami częściej spotykałeś się z postawami współczucia wobec losu Żydów, czy mniej lub bardziej zawoalowanej satysfakcji? I drugie pytanie - czy polskie "dowcipy" (a raczej koszmarne dowcipasy) związane z Żydami i obozami pojawiły się już w czasie Zagłady?
  3. Aktorzy bojkotują telewizję i radio

    Był to bojkot dosyć masowy, dotyczył występów w radiu i telewizji, nie w teatrach. Nieliczni aktorzy, którzy w miarę wyraźnie poparli wprowadzenie stanu wojennego byli wyklaskiwani przez publiczność. Represji jako takich nie było. Kilku ludzi teatru zostało internowanych wcześniej - 13 grudnia. O ich uwolnienie starał się m.in. Rakowski. I ciekawy, długi cytat z artykułu Magdaleny Grochowskiej z "Gazety Wyborczej" (wspomnienie o Kazimierzu Dejmku - "Odchodził jak Lear"). Myślę, że może być interesującą osnową dyskusji. Link do źródła cytatu. Pozwoliłem sobie wytłuścić co ciekawsze fragmenty.
  4. Gdyby nie było stanu wojennego...

    Znowu mamy wielki powrót "zeszytu Anoszkina". 13 grudnia już blisko i trzeba naród przekonywać do wyznawania jedynie słusznej interpretacji. Link do wiadomości na Onecie.
  5. Rewolucja francuska XVIII, a rewolucja angielska XVII

    Najprostsza podpowiedź - bo zmiany, które przyniosła rewolucja francuska (zerwanie z absolutyzmem monarszym, wzrost znaczenia burżuazji itp.) w Anglii miały miejsce wcześniej. Zatem rewolucja pod koniec XVIII w. była tam zbyteczna.
  6. Najlepsza armia II Wojny Światowej

    Czy do powyższej kategorii zaliczyć chcesz autorów ww. "Sprawy honoru" i lotników, których relacje wykorzystali? Byłoby to dosyć szokujące. Teoria "złowrogiej ręki Moskwy", która odebrała armii francuskiej należną jej chwałę jest pociągająca, ale nader dyskusyjna. Myślę, że wizja armii francuskiej, która "nie pomogła nam w 1939 r., nie wykorzystała naszych doświadczeń i w roku 1940 uciekała pędem przed Niemcami (w czasie gdy polscy grenadierzy i strzelcy piesi przelewali krew do końca)" jest głęboko zakorzeniona w naszej, rodzimej, polskiej, patriotyczno-narodowej, zmitologizowanej itp. wizji historii. I nie ma to nic wspólnego z moskiewskimi knowaniami. Przepraszam za małe OT, życzę dalszej owocnej dyskusji.
  7. Myślę, że ratio legis tego przepisu ustawy było wykluczenie możliwości przeprowadzenia referendum z inicjatywy obywateli w każdej sprawie związanej z wojskiem, a "obronność" to w tym przypadku typowy termin-worek. Zatem zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum innego skutku, poza moralno-propagandowym, w tej sprawie raczej nie będzie miało. Ostra debata sejmowa niewątpliwie będzie miała miejsce - jeżeli znajdzie się poważna siła polityczna, która zacznie kontestować nasze zaangażowanie w Afganistanie. Na razie prawie wszyscy się zgadzają co do istoty sprawy, ewentualnie kwestionując zwiększanie kontyngentu. Czyli "Afganistan tak, wypaczenia nie". Jak długo - zobaczymy.
  8. Niestety FSO, to nie jest taka prosta sprawa. Zgodnie z art. 63 ustawy z 2003 r. o referendum ogólnokrajowym obywatele (w liczbie co najmniej 500.000) mogą złożyć inicjatywę dot. przeprowadzenia referendum, ale: primo - Sejm na podstawie takiej inicjatywy może, ale bynajmniej nie musi zadecydować o poddaniu sprawy pod referendum, secundo - referendum z inicjatywy obywatelskiej nie może dotyczyć m.in. spraw obronności państwa. Także, sprawa w tym momencie "się rypie" i tak, czy inaczej jesteśmy skazani na decyzję aktualnie rządzących w Polsce polityków. Dopóki będą uznawać naszą wojnę zamorską za słuszną i politycznie opłacalną, dopóty Polacy będą ginąć w Afganistanie. Wolf już podawał "koszty bezpośrednie" (663 miliony). A ja gdzieś czytałem, że w tym roku było 630 milionów, w przyszłym roku ma to wynieść miliard złotych. Czy to całe koszty, nie wiem. Z pewnością "koszty pośrednie" to także ładna sumka. Może ktoś to zweryfikuje?
  9. Najlepsza armia II Wojny Światowej

    Nie wypowiadając się co do meritum dyskusji, chciałbym jednak zauważyć, że na obraz armii francuskiej 1940 r. w polskiej świadomości wpłynęło przede wszystkim olbrzymie polskie rozczarowanie, tudzież nasza - polska krytyka, obecna chociażby we wspomnieniach żołnierzy, a nie jacyś mityczni "moskiewscy historycy". Spodziewano się, że z Francyji przyjdzie szybko odsiecz wielkiej, niezwyciężonej armii i wraz z nią Sikorski ("im słoneczko wyżej..."). I jak to u nas bywa - podziw, admirację zastąpiła krytyka i lekceważenie. Co lekko widać było nawet u Sikorskiego na spotkaniu u Stalina. Czy lekceważenie było słuszne - o tym dyskutujecie i zapewne wspólnych wniosków nie będzie, bo nie jest to sprawa jednoznaczna. Ale w każdym razie - wystarczy zerknąć do chyba najbardziej znanej książki popularno-historycznej ostatnich lat: L. Olson, S. Cloud, "Sprawa honoru", Warszawa 2004. Chociażby s. 95 i 96. Bynajmniej to nie "moskiewscy historycy", a waszyngtońscy autorzy w oparciu o relacje polskich lotników dają obraz Francuzów, którzy odmawiali walki, twierdząc, że "ta wojna jest cause de Polonais" i nie warto startować do boju nie kończąc obiadu.
  10. Kadry PRL

    Temat można potraktować rozmaicie. Zajmować się "górą" lub całością. Statusem prawnym, albo życiorysami. A także kompletnie wszystkim - co związane z kadrami administracji w Polsce Ludowej. Skądinąd, ujęcie kompleksowe - to może być materia na niezły doktorat . Dużo zależy od tego, czego oczekiwał prowadzący zajęcia, wyznaczając ten temat. Może poproś o doprecyzowanie. Tak, czy inaczej - np. w książce Wojciecha Witkowskiego, Historia administracji w Polsce. 1764-1989, Warszawa 2007, jest fragment "Pracownicy administracji" (dot. Polski Ludowej) - s. 448-451. Zacznij może od przeczytania tego (oraz pozycji wymienionych w zamieszczonych tam przypisach).
  11. Języki martwe

    Myślę, że powinniśmy odróżniać dwa zjawiska, czy właściwie dwie fazy zjawiska: rekonstrukcję (czyli próbę odtworzenia słownictwa, reguł gramatycznych itp., bazującą na zachowanych reliktach języka - jak np. w przypadku pruskiego i połabskiego) i późniejszą próbę wprowadzenia języka do użytku (jak w przypadku kornwalijskiego). W pierwszą fazę zaangażowani są głównie naukowcy (i jest ona czymś naturalnym, np. dla językoznawców), druga zakłada szerszą inicjatywę społeczną. I jako taka jest ciekawsza.
  12. Litzmanstadt Ghetto

    Link do wywiadu z prof. Goldbergiem. Pojawia się tam m.in. wątek o Rumkowskim.
  13. Artykuły henrykowskie

    Nie moja tematyka, ale ten cytat może będzie przydatny: "Rokosz sandomierski w latach 1606-1609 wysunął jako hasło walkę z groźbą absolutum dominium, głosząc, że w Rzeczypospolitej ciało jej - szlachta jest ważniejsze od głowy - króla. W tej sytuacji nabrał wagi zawarty w artykułach henrykowskich artykuł o wypowiedzeniu posłuszeństwa (...). Sposób korzystania z niego określiły konstytucje wydane po rokoszu sandomierskim. Królowi można było wypowiedzieć posłuszeństwo po trzykrotnym napomnieniu: po raz pierwszy przez prymasa lub senatora, następnie przez sejmik, wreszcie przez sejm. Jeżeli król po tych upomnieniach nie naprawił wykroczeń, można było siłą złożyć go z tronu". J. Bardach, B. Leśnodorski, M. Pietrzak, Historia ustroju i prawa polskiego, Warszawa 1993, s. 214. Rokosz bez usunięcia króla z tronu był jak najbardziej możliwy, a jak widać z powyższego - całą procedurę usunięcia króla usiłowano skodyfikować.
  14. Języki martwe

    Łacina - z dosyć oczywistych względów (zastosowanie w liturgii, medycynie, biologii, badaniach historycznych)- nigdy nie pozostanie językiem całkowicie martwym. Podobnie jak hebrajski, który ongiś utracił znaczenie języka potocznego, ale jednak nie wymarł ze szczętem. Także mój powyższy przykład może nie był najstosowniejszy. Notabene - Wańkowicz wzmiankował (chyba w "Drodze do Urzędowa"), kłopoty z tworzeniem nowych słów hebrajskich w czasach wprowadzania go, jako języka potocznego (np. "ustęp" = "dom krzesła") . Mnie interesuje raczej zagadnienie języków wymarłych w tym sensie, że nikt się już nimi nie posługiwał i nie miały realnego praktycznego zastosowania. W chwili obecnej pojawiają się często inicjatywy rekonstrukcji języków, a nawet przywrócenia ich do życia. Najbardziej znaną inicjatywą jest ta dotycząca języka kornwalijskiego. Mamy zatem dwa odmienne procesy. Z jednej strony przyspieszone tempo wymierania języków, z drugiej próby reanimacji. Moim zdaniem te drugie są - raczej - skazane na niepowodzenie i pozostaną inicjatywą szlachetnych entuzjastów. Nie widzę szans, aby język kornwalijski wyparł angielski jako język codziennej komunikacji w Kornwalii, skoro nawet w przypadku Irlandii nie ma większych szans na realny powrót do gaelickiego (mimo jego oficjalnego statusu). Z ciekawostek. Link do strony o języku połabskim (drzewiańskim).
  15. Niemcy czy Rosjanie?

    Co ciekawe Tief dostał bodajże 10 lat (pod koniec życia wrócił do Estonii). Jeżeli dobrze pamiętam, to tylko Maide (odpowiedzialny za sprawy wojskowe) został skazany na karę śmierci. Trochę może tak, ale w sumie przedstawiłeś o co mniej więcej chodziło. Widzę z Twojego postu, że znasz np. literaturę rosyjską (chyba tylko tam zwraca się dziś uwagę na wcześniejszą datę powstania gabinetu) i opinie estońskie (dosyć konsekwentnie budujące mit niezależnego i prawowitego rządu). Niewiele chyba mogę tak ad hoc dorzucić. BTW - Parn (zapis nazwiska bez estońskiej czcionki) był Estończykiem z ZSRR, natomiast jego zastępca - przedwojennym oficerem armii estońskiej.
  16. Litzmanstadt Ghetto

    Fundamentalny. Dla mnie - jest to postać na wielki film. Niejednoznaczna. Coś z patriarchy i dyktatora. Dokonująca skrajnych wyborów ("oddajcie mi swoje dzieci"). Jeżeli ktoś, kiedyś nakręci scenę spotkania Rumkowskiego z Himmlerem, to przejdzie do historii kina. Mimo, że niewiele do siebie powiedzieli. Rumkowski uznał, że jedyna szansa ratunku (przynajmniej części), to "być potrzebnym", dlatego zamienił getto w pracujący pełną parą obóz pracy dla Niemców. Prawie się udało, ostatnie getto istniało, gdy po innych zionęła pustka. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby nie Powstanie Warszawskie, to może czołgi radzieckie jednak by dojechały do Litzmanstadt. Może. Ciekawe, jakby wówczas wyglądał jego powojenny proces. Znowu zacytuję Kuncewicza: "jak oceniać ludzi w sytuacjach nieludzkich".
  17. Kto fascynował się Napoleonem? Kto go naśladował?

    Z nieco innej beczki: Bokassa I (Środkowa Afryka) i Faustyn I (Haiti). Na pewno widoczne oznaki fascynacji i próby naśladownictwa (przynajmniej podejmowane selektywnie ).
  18. Negocjacje w Moskwie 12-22.10 1944

    Szczerze mówiąc nie przypominam sobie żadnych wspomnień, w których przedstawiony byłby stan wiedzy Bieruta i towarzyszy o Teheranie. Nawet chyba w pamiętnikach Gomułki nie ma jednoznacznej wypowiedzi. Ale głowy za to nie dam. Inna sprawa, że na pewno domyślali się ku czemu idzie, a i z punktu widzenia Stalina rozsądnym krokiem byłoby ich poinformowanie (na zasadzie - "widzicie towarzysze, nasza sprawa jest słuszna i wygrywamy w walce na argumenty z Zapadem"). BTW - enuncjacji w sprawie możliwości zachowania Lwowa było chyba więcej. Coś mi się kojarzy także Oskar Lange. Można wysnuć przypuszczenie, że gdyby Mikołajczyk odrzucił granicę ryską wcześniej i wszedł na drogę współpracy (pomijam, czy to było możliwe ze względu na nastroje w Londynie, czy II KP), to Lwów mógł posłużyć Stalinowi jako przynęta i nagroda zarazem. W drugiej połowie 1944 r. Stalin już nie widział sensu płacić więcej niż to konieczne. Białostockie i chwatit'.
  19. Narodowe Siły Zbrojne

    Tu bym trochę polemizował. Komunistyczni partyzanci hasali dosyć swobodnie np. po Francji i po Włoszech. Nie wiem, czy powinniśmy używać wygodnego politycznie stygmatu "agenci", ale - w każdym razie - ich związki i orientacja na ZSRR nie różniły się zbytnio od GL-AL.
  20. Według dzisiejszych informacji Polska ma zwiększyć swój kontyngent w Afganistanie o 600 żołnierzy (200 w rezerwie). Amerykanie wysyłają bodajże dodatkowe 30.000. Dosyć optymistyczny obraz rozwoju konfliktu, tworzony przez niektórych uczestników toczącej się wcześniej dyskusji, nie ma chyba pokrycia w rzeczywistości. Do jakiej, takiej stabilności w tym kraju są jeszcze lata świetlne. A my utknęliśmy tam "na dolgo".
  21. Negocjacje w Moskwie 12-22.10 1944

    Nie chce mi się przekopywać biblioteczki, a za Chiny Ludowe nie pamiętam dokładnie, ale gdzieś czytałem o wypowiedzi Wasilewskiej, że ona również sui temporis sygnalizowała, że w sprawie Lwowa są - niewielkie - możliwości negocjacyjne. Z drugiej strony - jakieś rzeczywiste targi pomiędzy PKWN a radzieckimi - chociażby o Puszczę Białowieską - były. Jeżeli pamiętam, to chyba Mazan w "A to Polska właśnie" na podstawie wspomnień napisał, że nawet całkiem ostre. Być może w "Alfabecie Kisiela" przy jakimś nazwisku jest o tym także wzmianka (głowy za to nie dam). Co rzeczywiście powiedział Bierut ustalić się chyba nie da. Po pierwsze - wiedział, jak świat wygląda AD 1944, tzn. że ten kawałek Europy jest już Józefa Wissarionowicza i od niego zależą losy Lwowa (i samego Bieruta). Także wkluczyć się nie da, że zrealizował zalecenie Stalina - "powiedzcie Angliczanom, że Lwowa nie chcecie, to my wam pomożemy z ziemiami zachodnimi, a i stanowisko utrzymacie". Z drugiej strony - Churchill miał w roku 1944 w dalekiej obojętności Lwów i Kresy. Zależało mu na stworzeniu jakiegoś radziecko-polskiego modus vivendi z udziałem części polityków emigracyjnych, kosztem Kresów. Ponieważ wspomnienia służą (zazwyczaj) przedstawieniu siebie w świetle pozytywnym, wtłoczenie w usta Bieruta słów o radzieckim Lwowie, które "wzbudziły zażenowanie" biednego Churchilla, było dla mitu obrońcy Albionu korzystne. A możliwości weryfikacji - niewielkie.
  22. Niemcy czy Rosjanie?

    Marta Laara. Urodzony w 1960 r. Wykształcony w radzieckich szkołach. Przekonania mocno narodowe. Co tylko potwierdza powyższe spostrzeżenia, że mimo estońskich SS-manów, Omakaiste i "leśnych braci" jakoś nie doszło do likwidacji narodu, jego świadomości narodowej i kultury. Co technicznie nie było trudne, zważywszy, że Estończyków w 1944 r. było mniej niż milion.
  23. Służba zdrowia w okupowanej Polsce

    Służba zdrowia w getcie warszawskim jest dosyć dokładnie przedstawiona w: B. Engelking, J. Leociak, "Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście", s. 234-288. Bardzo interesujące są też wspomnienia znanego lekarza - Henryka Makowera, "Pamiętnik z getta warszawskiego październik 1940 - styczeń 1943".
  24. FSO, silne lokalne kliki (o charakterze nawet narodowo-klanowym) istniały i w czasach radzieckich, nie naruszając w sumie spoistości ZSRR. Wystarczy wspomnieć Alijewa, czy Raszydowa. Moim zdaniem warunki do przejścia "operacji chińskiej" w ZSRR były nawet lepsze niż w ChRL. Lepsze zaplecze przemysłowe, więcej bogactw naturalnych, bardziej wykształcona ludność. A owi ludzie radzieccy byli bardzo przyzwyczajeni do posłuchu, także operacja "trzymamy politycznie mocno za buzię, ale ruszamy gospodarkę" była całkiem realna. Dość powiedzieć, że "rewolucja gorbaczowowska" była tak naprawdę odgórna, bo nawet w połowie lat 80. nie było w ZSRR realnego społecznego sprzeciwu anty-systemowego. Był spokój. Nawet w republikach bałtyckich ogieniek oporu był bardzo przytłumiony bierną akceptacją. Poza tym w ZSRR, tak jak w Chinach istniały olbrzymie rzesze ludzkie, którym takie "kapitalistyczno-autorytarne" rozwiązanie by bardzo odpowiadało (przynajmniej nomenklatura, siły bezpieczeństwa i wojsko). Zresztą, wzmiankowany przez Was NEP, powyższe tezy by potwierdzał. Wprowadzono go w warunkach o wiele gorszych (z punktu widzenia władzy radzieckiej), kiedy cały system państwowy jeszcze nie był ustabilizowany. I ZSRR się nie zawalił, a nawet wzmocnił. W latach 80. "nowy NEP", wprowadzony na większą skalę, zastałby społeczeństwo, dla większości którego istnienie ZSRR i tamtejszego "komunizmu" było oczywistością. Czyli zagrożenie dla spoistości państwa byłoby dużo mniejsze. Na nasze szczęście, Gorbaczow wyszedł z idealistycznych założeń, że najpierw należy dać ludziom swobodę wypowiedzi (i krytyki), a gospodarkę nadal zasadniczo opierać na koncepcji "równych żołądków". I sprawa się rypła. Jeżeli już jesteśmy przy JP II, to - o ile jesteśmy wierzący - możemy podkreślić jeszcze element cudu. Bo cudem było, że sam Gorbaczow zawczasu nie zorientował się, że trzeba to wszystko jednak mocno chwycić twardą ręką, aby przetrwało. A do tego nikt go skutecznie nie zamknął (czy nie sprzątnął), aż do momentu gdy już było "po ptakach". Ale nawet nieudolność Janajewa zakrawała na coś z kategorii cudu. Bo nawet w 1991 r. było dużo danych, by pucz się udał. Mieliśmy po prostu gigantycznego, historycznego fuksa, może wymodlonego przez JP II, ale którego autorem i sprawcą był Gorbaczow.
  25. Niemcy czy Rosjanie?

    Również pragnę pogratulować dłuższego wywodu Tomaszu. Czyta się to niewątpliwie lepiej niż Twoje tradycyjne krótkie posty, ale mówiąc szczerze nie znalazłem w tych założeniach ogólnoteoretycznych dot. liderów materii, do której mógłbym się odnieść. Może oprócz tego: Zamiary Stalina w wymiarze geopolitycznym były takie same. Poszerzyć obszar swojej dominacji politycznej. Różniła się taktyka, co wynikało z wrodzonego Stalinowi pragmatyzmu. Przed 1941 r. w jego mniemaniu zapewne konflikt europejski w przypadku Polski miał skutkować powstaniem 17. republiki, po 1941 r. doszedł do rozwiązania "państwa sojuszniczego". Z naszego punktu widzenia różnica zasadnicza, bo status Polski Ludowej i republiki radzieckiej to jednak coś bardzo odmiennego, ale ogólnej oceny zagadnienia "Hitler, Stalin, a sprawa polska" to nie zmienia. Naród przetrwałby i w warunkach republiki radzieckiej. Dopisek I: Może jedno słówko o Twojej teorii "liderów i elit". Moim zdaniem da się stworzyć teorię prostszą i krótszą. Hitler chciał zlikwidować polskich liderów i elity, Stalin chciał, żeby się go słuchały i obawiały. Ten drugi stan byłby niewątpliwie upokarzający, ale dawał jakieś nadzieje na przyszłość. Pierwszy nie za bardzo. Dopisek II: A czy zamiary Stalina "sprzed i po" wobec tak wielokrotnie przeze mnie wzmiankowanych Bałtów były odmienne? Te same zamiary, taka sama możliwość realizacji przed 1941 i po 1944 (chyba przyznasz rację, że np. Zachód miał te narody w dalekim lekceważeniu, także Stalin nie musiał się wzdragać przed jakimkolwiek rozwiązaniem). I mamy fakt - przetrwanie owych narodów, z własną kulturą, świadomością i elitami.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.