Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,677
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Narciarze w Wojsku Polskim ze Wschodu 1943-1945

    Ja trafiłem tylko na to: "(...) oddziały rozpoznawcze zaś i narciarze otrzymali białe kombinezony maskownicze". S. Komornicki, Z. Bielecki, W. Bigoszewska, A. Jońca, Wojsko Polskie 1939-1945. Barwa i broń, Warszawa 1990, s. 340. Czyli "otrzymali". Jak dużo, czy tylko w pierwszej fazie formowania - nie wiem.
  2. Polska bez "Solidarności"

    A to już jesteśmy przy spiskowej teorii dziejów. Ale generał cytowany przez Ciebie, mimo pozornie uproszczonej wizji świata ma sporo racji. Niewątpliwie wywiad amerykański to nie byli troglodyci i wiedzieli, że sporo kłopotów niedźwiedziowi można narobić właśnie w najbardziej zabawowym, tolerancyjnym i jednocześnie katolickim baraku. Gdzie szynka (tzn. jej niewystarczająca podaż) jest potencjalną bombą. Czy wszystko - przypuśćmy od wyboru JPII, po strajki sierpniowe i Noble Miłosza i Wałęsy było perfekcyjną amerykańską intrygą wywiadowczą - nie chce mi się po prostu wierzyć. Ale przez wywiad zostało wykorzystane. Oczywiście dosyć subtelnie. Bo Amerykanom sam stan wojenny ewidentnie pasował, bo zrzucał z ich barków problem - co zrobić z tymi Polakami, jak zaczną walczyć z ZSRR. Późniejsze "tlenie się" podziemnej "Solidarności", póki co - bez żadnych szans na zwycięstwo, ale propagandowo cenne, też im pasowało. W tych służbach nigdy nie pracowali idioci. Podobne "kuku" robili Amerykanom radzieccy towarzysze gdzie indziej. I tak świat zimnowojenny się toczył.
  3. Polska bez "Solidarności"

    Ależ proszę. Kto byłby bardziej skłonny do otwarcia ognia do polskiego tłumu? Na przykład młody Tomasz N wcielony właśnie jakimś przypadkiem do WP, czy młody Timofiej N wcielony właśnie do Armii Radzieckiej i przerzucony do Polski wraz z kowieńską dywizją spadochronową i przekonany, że walczy z faszystowską kontrrewolucją w bliżej nieokreślonym miejscu? I generalnie - walory bojowe Armii Radzieckiej są powszechnie znane, jak i znany jest fakt, że nie przejmowała się ona za bardzo ideami humanitarnymi (wobec wrogów, ale i wobec swoich).
  4. Narodowe Siły Zbrojne

    Z tej wypowiedzi jasno wynika, że Armia Czerwona deportowała, wysiedliła i eksterminowała 2 miliony ludzi, których można zaliczyć do żywiołu polskiego. A z tej już nie. A odnośnie do tej liczby sugerowałbym trochę poczytać i ją zweryfikować. Nikt tu nie zaprzecza, że władze radzieckie odpowiadają za śmierć Polaków. Liczba ofiar działań radzieckich została oszacowana ostatnio przez IPN (czyli instytucję bynajmniej nie filoradziecką i filokomunistyczną) i wynosi wg. tych ustaleń 150.000, czyli ok. 2,5 % polskich ofiar II wojny. Ale dyskusja jest zdaje się o sensie działań NSZ. Pozwolę sobie zatem zadać pytanie, czy jeżeli NSZ zabiłby podczas i po wojnie nawet dziesięć razy tyle rzeczywistych i domniemanych współpracowników "komuny", ile zabił, to osiągnąłby cel w postaci niepodległości Polski? I jak miała wyglądać ta Polska wg. NSZ?
  5. Polska bez "Solidarności"

    Pomijam kwestie perfekcyjnego przygotowania i przeprowadzenia stanu wojennego. Radziecka interwencja tak chirurgiczna by nie była. Raz - niejako z natury rzeczy. Dwa - bo by przebiegała w innych warunkach społecznych. Poza tym, sytuacja była dynamiczna. To co było pozornie niewyobrażalne, mogło stać się szybko wyobrażalne, gdyby np. podczas zapowiedzianej grudniowej manifestacji ktoś przeciągnął serią po tłumie (nawiedzony, przekupiony, zbałamucony itp. solidarnościowiec, milicjant, szpieg radziecki, amerykański, ktokolwiek). Rankiem 23 października 1956 nikt zapewne na Węgrzech nie przypuszczał, że idzie wojna. A przede wszystkim - nie wyczuwasz różnicy pomiędzy stanem wojennym, akceptowanym - nawet z zaciśniętymi zębami, złośliwymi komentarzami, opornikami, bojkotami, itp. folklorem - jednak przez większość społeczeństwa jako mniejsze zło, a patriotyczną do szpiku kości walką z "odwiecznym wrogiem"? Na komitet powitalny Armii Radzieckiej zawsze odpowiednie, prawomyślne "po linii i po bazie partyjnej" grono by się zebrało, fakt. I to grono chętnie powiesiłoby "miękkiego" Jaruzelskiego na latarni, drugi fakt. Ale także interwencja radziecka wywołałaby rozłam w samej PZPR i opór przynajmniej części polskiej armii. Niższej kadry, ale i takich, jak wzmiankowany przez Wieczorkiewicza i Błażejewską płk Saczonek, który radzieckim powiedział wprost, że jak wejdą - to Polacy będą strzelać. Skądinąd, ciekawe, że "marionetka moskiewska" Jaruzelski mimo żądań radzieckich wcale nie wywalił rzeczonego Saczonka na twarz, nieprawdaż? Nie bój się, na hasło "Ruscy idą" młodzieży z kałasznikowami i polskich Maléterów by nie zabrakło. A, że w skali całego społeczeństwa byłaby to mniejszość - fakt. Większość siedziałaby wystraszona w domach. To zawsze w historii była statystyczna mniejszość. Ale wystarczająca na zorganizowanie i przeprowadzenie pięknej katastrofy. To samo, co na Węgrzech w 1956 r. To samo, co Amerykanie w Wietnamie. Rzeźnia nie była celem samym w sobie, była środkiem do utrzymania spoistości lub poszerzenia imperium. Lub powstrzymania obcego imperium. Jaką kto woli interpretację.
  6. Polska bez "Solidarności"

    Tomaszu, w roku 1981 nikt "nie chciał" walczyć zbrojnie. Ani władza PRL-owska, ani "Solidarność", ani nawet radzieccy. Ale by walczyli aż miło, bo takie były ówczesne uwarunkowania i logika wydarzeń. A jak myślisz, czy 23 października 1956 r. ówczesna młodzież węgierska idąc na demonstrację przed pomnik Bema chciała walczyć zbrojnie? Czy 23 października 1956 r. Pál Maléter chciał walczyć zbrojnie? A jak myślisz, czy radzieccy w 1956 r. chcieli walczyć? Bo nadpobudliwi emocjonalnie byli? Walczyli, bo uznali, że próg tolerancji imperium został przekroczony. Nie bój się, może 17 grudnia 1981, może trochę później "chcących" by się u nas i wokół nas znalazło od groma.
  7. Polska bez "Solidarności"

    Zapewne, zgodnie z najnowszymi ustaleniami obiektywnych naukowców z IPN, nikt. Zapewne, zgodnie z najnowszymi ustaleniami obiektywnych naukowców z IPN, nikt. Tomaszu, temu zagadnieniu poświęcone jest kilka tematów na forum. Miło się z Tobą dyskutuje, ale nie za bardzo chce mi się powtarzać po raz kolejny, co myślę o ustaleniach obiektywnych naukowców z IPN o dobrodusznych: Breżniewie, Susłowie i Andropowie i uroczo, wręcz dziecinnie bezbronnym i niewinnym (akurat w 81 r.) ZSRR. Linków do odpowiednich dyskusji nie podaję, bo w nich wszakże od czasu do czasu uczestniczysz.
  8. Parytet

    W sensie sprawiedliwego podziału mandatów, w zależności od wyniku wyborów - takim jest niewątpliwie podział proporcjonalny. W wymiarze skuteczności politycznej - nie ma prawidłowego systemu wyborczego, jest tylko zwykły, polityczny wybór systemu, dokonany przez aktualnie rządzących. (Którzy oczywiście kierują się co do zasady dobrem wspólnym, a nie notowaniami własnych partii - vide wybory 2001 [i AWS-owska podmianka d'Hondta na Sainte-Lague], czy ostatnie wybory samorządowe [i słynne "blokowanie list"] ).
  9. Jaruzelski - ocena generała

    Tu Narya masz rację. Jednym z podstawowych założeń "gnojenia Jaruzelskiego" (przepraszam za określenie, ale jest chyba adekwatne do sytuacji) jest to, że się go w ogóle nie słucha. Prezydent napisał wiele, merytorycznie nieźle i biorąc pod uwagę, że - podobno - pracuje głównie sam, to można być pod wrażeniem. Praktycznie każdy zarzut w stosunku do niego (włącznie z "ostatnimi rewelacjami oficjeli radzieckich") został przezeń wielokrotnie skomentowany, skontrowany wieloma argumentami przeciwnymi. Oczekiwać by można, że wokół jego książek będzie buzować dyskusja. A, gdzie tam. Typowa operacja wygląda tak. Trochę przed rocznicą stanu wojennego pojawia się "odkrycie" dra hab. A. Dudka. "Odkrycie" znane już mniej więcej od konferencji w Jachrance w latach 90. Opisane przez Dudka już rok wcześniej. Skomentowane krytycznie przez zorientowanych w temacie. Na podstawie "odkrycia" w środkach masowego przekazu pojawiają się "paski" - " JEST DOKUMENT. Jaruzelski prosił o interwencję radziecką". Potem zjawiają się "gadające głowy", które zatroskany dziennikarz pyta, czy już aby na pewno wiemy, że Jaruzelski jest ZDRAJCĄ? W zależności od programu "gadające głowy" albo się gremialnie zgadzają, albo niektóre popiskują o niewielkich wątpliwościach (niewielkich - no bo przecież nie chcą być uznane za KOMUNĘ). Przypuszczać należy, że "głowy" w swej masie o zeszytach Anoszkina, protokołach Bukowskiego wiedzą tyle, co podały media, cytując Dudka. Później może Monika Olejnik zdobędzie się na odwagę, proponując możliwość merytorycznej odpowiedzi Jaruzelskiemu (w odróżnieniu od showmanów z "Teraz My"), może pojawi się coś na obronę prezydenta w "Przeglądzie", jakieś niewielkie wątpliwości w innych gazetach. Oddziaływania propagandowego wszechobecnej wiadomości "Jaruzelski prosił o interwencję" to już nie naruszy. Nawet jeżeli jest ona bezsensowna i uwłaczająca inteligencji adresatów. Bo skoro Jaruzelski (podobno) "chwilę przed" stanem wojennym uzależniał mocno jego wprowadzenie od pomocy zbrojnej ZSRR, a (podobno) mu jej definitywnie odmówiono, to dlaczego zadecydował się na samobójczy krok i stan ten wprowadził? Sens tego wszystkiego jest jeden i wielokrotnie już chyba o nim wspominał spirytus movens operacji - A. Dudek. Starsze pokolenia będą co do oceny Jaruzelskiego podzielone, i tu nawet największe zaangażowanie ipeenowców i mediów niechętnych Jaruzelskiemu nie pomoże. Chodzi o przekonanie młodszego pokolenia, że był taki "Wroniec" zdrajca, wyzuty z uczuć patriotycznych, a walczyli z nim bohaterowie bez skazy, którym należy się wieczna sława i chwała.
  10. Narodowe Siły Zbrojne

    Czy należy dokonywać rozbioru merytorycznego tej polemicznej wypowiedzi, pytając skąd wzięły się niektóre sformułowania przypisywane interlokutorom, czy kosmiczne dane (np. o dwóch milionach deportowanych, wysiedlonych i zamordowanych przez Armię Czerwoną), czy po prostu polemiści powinni zacząć argumentować "bełkotem", "towarzyszami", ewentualnie "muchami" i "gównami", wzorem starających się o dobre imię NSZ? Można chyba różnić się pięknie. A tak nawiasem mówiąc, stylem Panowie zapewniacie najlepszą antyreklamę owego NSZ i wykonujecie dobrą robotę na rzecz obrońców GL/AL.
  11. Polska bez "Solidarności"

    Tu możemy dyskutować, czy rzeczywiście polski król Mikołaj chciał i mógł rzeczywiście wyprawić się na Belgów i jakie mogły być rzeczywiste konsekwencje decyzji o stanie gotowości bojowej wojsk na 22 grudnia 1830 r. I czy polskie powstanie uratowało Belgię. "(...) w świetle nowszych badań teza powyższa nie brzmi w pełni przekonywająco", J. Łaptos, Historia Belgii, Wrocław-Warszawa-Kraków 1995, s. 159. Zresztą, jeżeli mnie pamięć nie myli, to gen. Prądzyński i biograf Wysockiego - Łepkowski, zwracali uwagę na, hmmm, materialno-osobisty kontekst zawiązania sprzysiężenia. (Bo armia była za mała i etatów oficerskich nie stawało). Ale dobra - niech tak będzie, że Wysocki chciał pomóc bratniemu, wielojęzycznemu narodowi belgijskiemu. Tak, czy inaczej powód rzeczywiście błahy, a skutki - jak napisałeś - raczej opłakane. Ale to już chyba inny temat. Tomaszu, stać Cię na więcej. Dlaczego zatem stosujesz tak tani fortel dyskusyjny? I Ty i ja wiemy, że Europa w Roku Pańskim 1981 była już przyzwyczajona do istnienia Polski pomiędzy Odrą a Bugiem (co nawiasem mówiąc - było jednym z efektów i zasług istnienia "polskoludowej" formy państwowości). Nawet jeżeli z ostatecznym uznaniem granicy zachodniej musieliśmy czekać do 1990 r., było raczej jasne (w ówczesnym układzie geopolitycznym), że nikt PRL nie zlikwiduje, czy podzieli na kawałki. Groziła nam po prostu rzeźnia, przy której węgierska z '56 roku byłaby zabawą w piaskownicy. A potem twardogłowo-betonowe rządy, które z najweselszego baraku zrobiłyby strefę cywilizacji kamienia łupanego realnego socjalizmu. Nie chcę bawić się w określanie dalszych konsekwencji, chociażby dla całego bloku wschodniego (w rodzaju odłożenia reform gorbaczowowskich w czasie, lub zamianę ich na drogę do socjalizmu chińskiego lub północnokoreańskiego). Jedno byłoby wszakże optymistyczne. Wojna światowa by z naszego powodu - raczej - nie wybuchła.
  12. A ja tak osobiście. Swego czasu byłem zbulwersowany, spotykając się np. z młodymi Finlandczykami czy Estończykami, że tak mało wiedzą o Polsce i jej historii. Że np. dla młodych Estończyków słowo "Solidarność" kompletnie nic nie znaczy, bo stokroć ważniejsza była ich "śpiewająca rewolucja". Teraz się nie dziwię. Ot, po prostu, w wieku XVII i XVIII nasi praszczurowie stracili szansę daną dwa wieki wcześniej na stworzenie z Rzeczypospolitej europejskiego mocarstwa. Także i obraz historii Polski w obcych podręcznikach jest taki, jaki musi być - niemocarstwowy. I tak jest lepiej niż z Chorwacją, o której popularny w latach 90. na Bałkanach dowcip mówił, że ma wspaniałą 1000-letnią historię, o której nikt (na świecie) nie słyszał .
  13. Narodowe Siły Zbrojne

    A tak na marginesie, o Korczyńskim, rewelacjach Światły opartych na zarzutach stawianych Korczyńskiemu podczas przesłuchań w latach 50. już też w tym temacie była mowa.
  14. Jaruzelski - ocena generała

    Nie Jarpenie, jest dokładnie odwrotnie. Odpowiem już kiedyś cytowanym przeze mnie Wieczorkiewiczem: (z dodatku do Newsweeka na 25-rocznicę stanu wojennego) : "Argumenty w tej kwestii formułowane na podstawie wyimków (!) z protokołów posiedzeń Politbiura, gdzie deklarowano niechęć, może nawet szczerą, do angażowania się w Polsce, grzeszą dziecinną wprost naiwnością i aż dziw, iż używają ich historycy uważający się za poważnych badaczy". Szukający "czegoś na Jaruzela" do rangi świętości podnieśli selektywnie cytowany jeden protokół z posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR (o którym krytycznie wypowiadała się chociażby prof. Kersten) i zeszyt Anoszkina (ten czym jest, diabeł jeden wie). Nikt się nie zastanawia nad wiarygodnością tych źródeł, nad dowodami przeciwnymi itp. Jestem stuprocentowo pewny, że jeżeli pojawiłby się teraz jakiś radziecki chorążyna z napisanym przez siebie dzienniczkiem, z którego wynikałoby coś "na przekór Jaruzelskiemu", to zostałby potraktowany przez IPN i istotną część środków masowego przekazu jak sam Pan Bóg. Jeżeli pojawiłby się dowód przeciwny, to zostałby zlekceważony. Kto w Polsce wie np. o gen. Aczałowie, który miał internować Jaruzelskiego? W tym jest problem. Zresztą o moim zdaniu tej sprawie już sporo pisałem i nie chciałbym się powtarzać: Link do dyskusji m.in. o protokole z obrad BP i Anoszkinie. O naiwności IPN w kontekście rosyjskiej polityki historycznej.
  15. Polska bez "Solidarności"

    A jednak wyszedł z Ciebie powstańczy romantyk i hurraoptymista Tomaszu, z tej pozornie pragmatycznej skorupy . Z jednej strony czarujesz mnie Wielopolskim, z drugiej: "śmiały ruch zaczepno obronny", który "nie był bufonadą", "nie głupią" wcale "próbą odzyskania inicjatywy". Czyli bujający w obłokach Wysocki i jego podchorążacy to "be", ale tacy nam bliżej historycznie bujający to już "cacy". Tu się prawie zgadzamy. W ówczesnej sytuacji geopolitycznej Polski było jasne, że przy takim, a nie innym charakterze ruchu "Solidarności", jego likwidacja jest kwestią czasu i techniki. W zakresie temporalnym - polskie władze wytrzymały z przeciąganiem decyzji ekstremalnie długo, w zakresie techniki - wybrano najbardziej znośną. Co nie oznacza, że miłą. ??? Czy może nie znam jakiś wojskowych zwyczajów?
  16. Jaruzelski - ocena generała

    Witam serdecznie na forum. Myślę, że Twoja jasna wizja świata przyczyni się do zintensyfikowania dyskusji, na co już się cieszę. Mając przy tym nadzieję na jej wysoki merytoryczny poziom. A przy okazji, o rewelacjach radzieckich oficjeli i ich wartości dowodowej już sporo na tym forum dyskutowano.
  17. Polska bez "Solidarności"

    Pecha??? Raczej szczęście. No przepraszam, ale nadworny poeta powinien kierować się akurat w piersiastej materii wskazówkami klasyków. Tak, z czystym sumieniem, aczkolwiek nie sądzę, by akurat ten tygodnik wzruszył głębie Twego politycznego jestestwa. Broń Boże, dobrowolnym forumowym Winkerliedem walki z "pierwszą Solidarnością" i apologetą "Wrońca" jam jest. Pierś swą (tfu!, znowu te cienkie aluzje), na strzał Waści dobrowolnie wystawiam. Daję tylko skromnie do zrozumienia, że szczególną miłością polityczną do Modzelewskiego nie pałam (a zwłaszcza za działania w roku '81), a użyłem perfidnie cytatu z niego, aby moc swych argumentów wzmocnić.
  18. Polska bez "Solidarności"

    Muszę Cię zmartwić Tomaszu, gołe cycki, które zobaczyłeś w ostatnim "Przeglądzie" to był niestety wyjątek. Częstotliwość ich występowania w tej gazecie jest niestety dosyć znikoma, porównywalna do "Newsweeka", "Polityki", "Wprost" itp. Podobnie, jak wywiadów z celebrytami (dopisek: choć tych jest oczywiście nieco więcej, jak w każdym tygodniku). Tomaszu N, azaliż nie widzisz mej przewrotności? Podskórnej głębi mej wypowiedzi . Masz mnie za aż tak prostackiego, wyzbytego dwuznaczności wszelakiej? Cytuję Modzelewskiego nie dlatego, że dzielę jego poglądy (choć trzeba przyznać, że przeszedł sporą ewolucję), ale aby wykazać - macie Moi Drodzy Polemiści, oto człowiek z serca Solidarności '81 potwierdza (przynajmniej w jakimś minimalnym zakresie) to o czym trąbię na forum od czasu dłuższego. I duma mię z tego rozpiera, a próżność ma zenitu sięga . Co do pierwszego się zgadzamy (tylko nie wiem, czy myślimy obydwaj o "mniejszym złu"), co do drugiego... Ja w każdym razie bym go uniewinnił. (Dopisek: a potem nawet jakoś uhonorował, oczywiście przy histerycznej reakcji tych "co to by Ruskim się postawili"). Świąteczny miód na serce me. Czy naprawdę chcesz mnie zmusić do tego, żebym powiedział, że Cię bardzo lubię?
  19. Polska strefa okupacyjna

    Tak mi się skojarzyło (i przepraszam za małe OT). W "Stawizny Serbow", Budisin 1979, t. 4, s. 17 jest fotografia kartki wieszanej na łużyckich domach. W mojej, niedoskonałej transliteracji: "W etom domie żiwut sławianie - łużickije sierby. Łużickoserbskij narodnyj komitiet". Ciekawe, czy to pomagało i czy podobne karteczki były w języku polskim? Tamże, w t. 3, s. 184 wzmianki o pobycie delegacji łużyckiej u Koniewa i wspomnieniu o Łużyczanach w "Naszym Głosie" II AWP. Na s. 183 relacje, z których wynika, że ze wsi zamieszkałych przez Łużyczan często ludzie nie uciekali przed zbliżającymi się armiami i o przyjaznym spotkaniu z Polakami. Fakt, dzieło wydane w 1979 w NRD, także o gwałtach nikt ani myślał napisać, ale z drugiej strony - Łużyczanie zdaje się wznieśli pomnik w trzech językach (w tym polskim) - "Z waszej krwi Słowianie zmartwychwstali Łużyczanie". Jak się okazało - nieco na wyrost.
  20. Polska bez "Solidarności"

    A ja tam czytam także to co mi się nie podoba. Fajne zajęcie. Na swój uroczy sposób, ale jednak tu ciężko przeginasz Tomaszu N . Oczywiście "Przegląd" nie może się równać do takich wzorców sztuki dziennikarskiej, godnych uwagi "pełnego inteligenta" (i w "trzech/czwartych inteligenta") jak "Wprost", czy "Rzeczpospolita", "Naszego Dziennika" czy "Faktu" nie pomijając, ale jest to poważna gazeta, której lekturę Tobie polecam, bo czasem warto spojrzeć na stan rzeczy i spraw nie tylko z punktu widzenia tych, z którymi się akurat zgadzasz. BTW - "Żołnierza Wolności" akurat nie czytałem, żałuję, ale polegam na Twojej opinii i sądzę, że masz rację. Co do rodzaju papieru. Fakt, wywiady z Modzelewskim, czy Ciechanowskim naprawdę warto przeczytać. A co do tego, czy "komunizm" obaliła "resztka 'Solidarności"', czy nie możemy się spierać. Jak na razie nie zostałem przekonany, że istnienie "Solidarności" w latach 1980-1981 (i poniesione przez Polskę nieuniknione koszty tego istnienia) były warunkiem sine qua non zmian roku 1989.
  21. Sowietyzacja

    Tu raczej chodziło mi o coś innego. Stan wojny implikuje określone konsekwencje prawnomiędzynarodowe (przynajmniej w teorii, w praktyce często mamy prawo silniejszego), np. dotyczące tego, co okupant może uczynić z terenami okupowanymi (do momentu zawarcia formalnego pokoju). Brak stanu wojny ułatwiał ZSRR argumentację, że nie ma mowy o okupacji, bo państwo polskie po prostu przestało istnieć. A ludność obszarów, które opuściła władza polska (bo sobie zanikła), dobrowolnie i świadomie wybrała przynależność do ZSRR. A później brak stanu wojny umożliwiał utrzymanie stanu "bez ostatecznego wyjaśnienia", po układzie Sikorski-Majski. Aczkolwiek, coraz bardziej skłaniam się do przekonania, że miało to w ostatecznym rachunku niewielkie znaczenie. Ale trochę Stalinowi sprawę ułatwiło.
  22. Europa jednym państwem?

    Jaki tam błąd , jakoś mi się tak bahaizm skojarzył, bo to wyznanie zdaje się lansuje wizję jednego światowego języka. Zdaje się, że do niedawna miało to być według nich esperanto. Zresztą sama ta religia jest dosyć synkretyczna, zatem może by pasowała, aby realizować funkcję jednoczącą Europejczyków .
  23. Sowietyzacja

    W tym kontekście warto może przypomnieć, że polskie władze "same się podłożyły", nie ogłaszając stanu wojny z ZSRR. Co znakomicie ułatwiło polityczno-prawną argumentację strony radzieckiej. Co prawda w ostatecznym rozliczeniu losów Polski i tak by to pewnie nie zmieniło, ale np. zamiast układu Sikorski-Majski należałoby wówczas podpisać traktat pokojowy (z jakimś rozstrzygnięciem sprawy granic, zapewne). Jeżeli w ogóle by się udało, biorąc pod uwagę marzenia polskich polityków o powtórzeniu roku 1918 i dalekosiężne plany Stalina... Choć z drugiej strony - Zachód pewnie niezbyt chętnie widziałby polskie władze emigracyjne "w oficjalnym stanie wojny" z ZSRR, i mógłby rozpuścić je na cztery wiatry, powołując jakiś komitet , także decyzja jakoś uzasadniona - z punktu widzenia polityków emigrujących do Rumunii. BTW - o sprawie "stanu wojny z ZSRR" pisał chociażby Wieczorkiewicz w "Historii politycznej...".
  24. Europa jednym państwem?

    No to już! Przechodzimy "całom Europom" na bahaizm i uczymy się esperanto . Koniec problemów religijnych, językowych i - z czasem - narodowościowych.
  25. Ciekawostki wyborcze II RP

    A mam, dzięki. Nie wiem jak to się porobiło, ale Twojego postu Gnome wcześniej nie widziałem. Zakładam, że to elektronika nawaliła, bo przecież, że nie ja . Z tych danych wynika jednoznacznie, że Niemcy odnieśli relatywny sukces, ale do zwycięstwa, o którym czytałem było daleko. Tak na zupełnym marginesie. O niedalekim Wierzchucinie (przed wojną po drugiej stronie granicy) J. Ellwart, Kaszuby. Przewodnik turystyczny, Gdynia 1996, s. 28 pisze: "Mieszkająca tu przed wojną ludność nie została wysiedlona i do dziś silne tu są proniemieckie sympatie. Przyczyniły się one do odnowienia starego cmentarza i pomnika poległych". Jak z tymi proniemieckimi sympatiami nie wiem, przed wojną zdaje się, że nawet Józef Kisielewski wspominał o mniejszości polskiej w Wierzchucinie, ale byłem parę razy i widziałem, pomnik przetrwał całą Polskę Ludową, a od paru lat jest trochę odnowiony. Link.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.