-
Zawartość
5,693 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
I o to mniej więcej mi chodziło, jeżeli Tomaszu nie chcesz czytać moich starych postów. FSO mnie tu dżentelmeńsko wyręczył . Polska w roku 1980 nie była rajem, ekipa nią rządząca aniołami. Ale na tle okolic... Natomiast pojawienie się "S", a przede wszystkim jej charakter, to, że od razu złamała porozumienia sierpniowe i nigdy nie była związkiem zawodowym, a idącą po władzę partią opozycyjną, zainicjowało ciąg wydarzeń, które spowodowały, że np. gospodarka wyglądała gorzej, niżby wyglądała przy kontynuacji poprzedniej polityki. Ciąg tych zdarzeń był nieunikniony. Chyba, że ktoś wierzy, iż po przeprowadzeniu referendum wg. solidarnościowych założeń z 12 grudnia 1981 r., solidarnościowy rząd tymczasowy poprowadził by Polskę do świetlanej przyszłości, także gospodarczej. Przy entuzjazmie Breżniewa, Susłowa i Andropowa. Ja w tym przypadku jestem człowiekiem nader małej wiary. Po "pierwszej Solidarności" został nam mit narodowy, powód do chwały, który nachalnie narodom Europy przypominamy (i pewnie słusznie, bo należy się jakoś promować), jakieś majaczenia o "etosie", partie "postsolidarnościowe" i niewiele więcej. Może pewne przyspieszenie polskich zmian w 1989 r. Nie jest to wielki zysk w zamian za ryzyko, które się z "karnawałem wolności" wiązało i następstwa owego "karnawału". Może po prostu lepiej było siedzieć cicho, wdrażać licencje, coś samemu konstruować, jeździć na staże naukowe do USA, oglądać Kojaka i Studio 2 w Szczepańskiej TV, kręcić dobre filmy i pisać dobre książki. Robić swoje w ramach dużego zakresu możliwości, które dawała liberalna polityka Gierka i nie wywoływać kolejnego antyrosyjskiego powstania w 1980 r., tylko poczekać z nim do czasów Gorbaczowa. A tak, wyszło jak zwykle z naszymi antyrosyjskimi powstaniami. No, może trochę lepiej, bo tym razem Jaruzelski powstrzymał podchorążych w trakcie marszu na Belweder. Niezbyt zgodnie z kanonem patriotyzmu polskiego, ale per saldo z pożytkiem ogólnym. Fakt, oryginalna była. Chyba masz prawo do opatentowania koncepcji wyższości (równorzędności) interwencji radzieckiej w stosunku do stanu wojennego. Przynajmniej na tym forum. Choć ja raczej Twoją tezę widzę w kategoriach "podłożenia się" w dyskusji i napawa mnie ona złośliwą satysfakcją. W stylu - co to Tomasz N. kuriozalnego nie wymyśli, aby tylko nie powiedzieć dobrego słowa o Jaruzelskim. No to może jeden - naprawdę uważasz, że byłoby gorzej niż po "karnawale" i jego konsekwencjach? -
Spoleczeństwo niemieckie czasu wojny...
Bruno Wątpliwy odpowiedział FSO → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Swego czasu gdzieś czytałem o reakcjach "zwykłych Niemców" na zamach Stauffenberga. Chyba jakieś wspomnienia, bo oczywiście nie badania socjologiczne, niestety już nie pamiętam tytułu. Ale sens był taki - zaskakująco wielu Niemców wówczas, już po nalotach, Normandii i batach na Wschodzie uważało, że dobrze, iż z tą "bandą" się rozprawiono, bo wróciłoby bezrobocie i bałagan sprzed Adolfa H. A, życie wyglądało różnie. Inaczej w Hamburgu, inaczej w podsudeckich wsiach, które dowiedziały się naprawdę co to wojna, gdy do drzwi załomotał czerwonoarmista. Zwróć uwagę także, że wielu Niemców pamiętało niedostatek pierwszej wojny i - o ile nic im nic na głowy nie leciało, a leciało raczej w ośrodkach przemysłowych i dużych miastach - to mogli uważać, że w ich wsi, czy miasteczku, żyje się całkiem, całkiem. I jeszcze ekstra premia - robotnik(ca) ze znaczkiem "P" do pomocy. Może tylko wiadomości o poległych skłaniały do refleksji. Niektórych, bo u znacznej części pewnie podniecały nienawiść do wrogów III Rzeszy. -
Proszę się nie krępować i jak najbardziej mącić. Metodologia nader dyskusyjna. Ofiary nacjonalistów ukraińskich i litewskich traktować jako radzieckie? Wszystkich tzw. repatriantów takoż. A ci Polacy, którzy pozostali w Solecznikach, czy Ejszyszkach - ofiary radzieckie bo nie wyjechali do tej strasznej Polski powojennej, czy ofiary, bo zostali w ZSRR? A jak wyjechali do Polski i dostali domy na Zachodzie, to ofiary, pół-ofiary czy beneficjenci działań Armii Czerwonej? Idąc tym tropem należałoby zaliczyć do ofiar Armii Czerwonej jakieś ca. 5,5 miliona ofiar niemieckich, jako konsekwencje paktu R-M. A może są to także ofiary brytyjskie, francuskie i amerykańskie, owych "zeszmaconych"? A jak przeliczymy w tych rachunkach miliony Polaków uratowanych od gazu i Generalplan Ost przez Armię Czerwoną? Odliczymy, czy doliczymy, bo przecież żyli potem w "sowieckiej niewoli". Także, co to za życie. Pisałem już, że represje były faktem. A teraz zdecyduj się, czy - nawet w czasach stalinowskich, o późniejszych nie wspomnę - powstaniec warszawski automatycznie był bezrobotny, bez szans na edukację?
-
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
Tak, ale ja czytam Tomasza N. I wiem, że chciał upiec trzy pieczenie na jednym ogniu. Udowodnić, iż komunizm jest zbrodniczy z założenia, że ZSRR był takim samym zagrożeniem dla Polaków, jak Niemcy hitlerowskie oraz, że Armia Radziecka w 1981 r. rozdawałaby Polakom cukierki. I jeszcze czwartą - że Jaruzelski złym człowiekiem był. Odsyłam do moich pierwszych postów w tym temacie. Poza tym "zło" to nie jest pojęcie zbyt tu pasujące - raczej sugeruję "zagrożenie" (bo intencje "pierwszych solidarnościowców" były raczej dobre, może naiwne, może głupie, ale dobre, choć nimi wiadomo - piekło jest wybrukowane). -
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
Odnosiłem się do sytuacji w roku 1981. Znowu ta ekwilibrystyka. Zatem - skoro system jest tak zbrodniczy z natury Tomaszu, to skąd pewność, że Armia Radziecka byłaby podczas interwencji grzeczna? -
Chwileczkę, czy ktoś tu zaprzecza, że stosowano represje? Zdaje się o tym powyżej dosyć wyraźnie napisałem. Wypowiedź mojego rozmówcy: "A o szansach tej pracy i kształcenia gdy odkryto żeś np. powstaniec warszawski, kolega nie wspomina bo nie wie czy nie chce wiedzieć ?" sugeruje dosyć jednoznacznie, że szans na pracę lub kształcenie się powstańców z zasady nie było, albo były skrajnie znikome. W takim przypadku moje pytanie, jest jak najbardziej uzasadnione. Chyba, że zaszło nieporozumienie. Ale nie sądzę. Nie mnie decydować o uczciwości, czy poziomie tej dyskusji, bo jestem jej szarym uczestnikiem (i w sumie dosyć mało aktywnym, jak na mój temperament polemiczny, bo nie za bardzo "tu się widzę"), natomiast z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że przynajmniej staram się unikać uproszczonych uogólnień i haseł.
-
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
A ten cytat to ma jaki związek? Się pogubiłem. Co ma udowadniać, że w roku 1981 r. radzieccy chcieli mordować, nie chcieli, mogli, musieli, planowali, nie planowali? -
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
Nie przymuszam się. Bronię "Wrońca" z własnej, nieprzymuszonej woli i zgodnie ze swoim stanem wiedzy, tudzież moim pojęciem słowa obiektywizm. Jak już wielokrotnie nadmieniałem, z osobistego punktu widzenia jest mi zupełnie obojętne, czy Jaruzelskiego powieszą, czy pochowają na Wawelu. Nie przyda mi się to do niczego. Chodzi mi o pewną sprawiedliwość w osądzie. Tak, jak pewien heretyk mogę powiedzieć "Tu stoję inaczej nie mogę". Chyba by mi kto dowiódł, że błądziłem. Wówczas zdanie zmienię. Ale póki co takiego nie spotkałem. Z czym się mianowicie zgadzamy? Środki stosowałaby wkraczająca armia adekwatne do sytuacji. Jeszcze raz - możesz wierzyć, że Polacy zachowywaliby się inaczej niż Czesi. Dla mnie jest to nieprawdopodobne. I na tym poprzestańmy, bo robi się nudnie. Jej brak jest dla mnie bardzo wygodny, bo dzięki temu jakoś szczególnie na moje życie nie mogę narzekać. A nie? Chyba pamiętasz te czasy? Bywałeś w NRD, Rumunii, Bułgarii, Czechosłowacji, ZSRR? Śmiem twierdzić, że nawet w "najczarniejszą noc stanu wojennego", nie mówiąc już o okresie późniejszym, rzeczywistość społeczno-polityczna w PRL-u była skrajnie odmienna od okolic. Jakoś - do pewnego stopnia - analogicznie mogą być postrzegane jedynie Węgry. Dopisek: Znowu to samo. A kto w owych kręgach władzy miał interes w rzezi węgierskiej? Myślisz, że wkraczaliby z powiewającym hasłem - mordujmy Polaków? Mordowanie nie byłoby efektem wrodzonego sadyzmu, czy założenia politycznego, ale nieuniknioną (z punktu widzenia kierownictwa radzieckiego) konsekwencją wydarzeń. -
Primo - wypadałoby zacytować, skąd podane w pierwszej części wypowiedzi dane. Secundo - proszę o dyscyplinę wypowiedzi. Co ten cytat ma udowadniać? Liczbę przesiedlonych do Polski po drugiej wojnie? Ogólną liczbę ofiar radzieckich? - zatem może proszę doliczyć także ofiary Saugumy i tzw. szaulisów. Do ofiar radzieckich zaliczmy także osiedlonych na Ziemiach Zachodnich. Jak już, to na całego. To znaczy, że powstańcy warszawscy po wojnie w swej masie nie pracowali i się nie uczyli? Tu nie dokończono wątku. Tego samego zapewne z ZSRR? Przewrócić kolosa? Obawiam się, że ostatni sprawiedliwi w Sodomie z NSZ, mieli niewielki wpływ na owo "zeszmacenie" lub jego brak. Na przewrócenie kolosa takoż. Natomiast niewątpliwie byli w stanie zabić parę osób dodatkowo.
-
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
FSO - moim zdaniem, owa "oddolność" ruchu nie przeczy bynajmniej temu, że może on być także finansowany z zewnątrz. Jeżeli to tylko finansującemu pasuje dla jego celów, to czemu nie? -
A czy b. żołnierze podziemia nie pracowali nad odbudową kraju? Nie kształcili się? Wszystkich zamknięto na najbliższe 45 lat? Jak się miała liczba pracujących i kształcących się do pozostających w lasach? I - jeszcze raz - czy owe pozostawanie w lasach mogło realnie zaowocować utworzeniem Polski w mniej czy bardziej "narodowej" postaci, jeżeli taką uznamy za atrakcyjną?
-
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
Zbliżamy się już do fazy bicia piany i zwischenrufów . Ale dobra: Do tej pory zdarzało mi się polemizować z teoriami "radzieccy by nie weszli". Teraz pojawiła się nowa "gdyby radzieccy weszli to byłoby tak samo, a może i lepiej". Cóż, Twoje prawo wierzyć, że Polacy patrzyliby na radzieckie czołgi sarnimi oczętami, ewentualnie nosząc oporniki, a radzieccy nadal po interwencji utrzymywali by w Polsce władze, zapewniające PRL-owi status najweselszego miejsca w Układzie Warszawskim. Wiara jest darem danym zdaje się odgórnie i niewiele w tej materii człowiek poradzi. Ja tej wiary akurat nie podzielam. Nie, nie na podstawie Twoich postów. Na podstawie wydarzeń węgierskich. WJ był politykiem. W naturze polityków jest postrzeganie siebie jako właściwych na właściwym miejscu i raczej utrzymywanie się przy władzy niż jej oddawanie (choć nieco później WJ jakby do oddawania władzy był skłonny). Przypuszczam jednak, że Jaruzelski chętnie to wszystko z czym miał do czynienia w 1981 r. "rzucił w cholerę", odwiesił mundur i poszedł na spacer, zostawiając Polaków w ich różnych wcieleniach, tudzież radzieckich samymi sobie. Myślę, że w tym przypadku wchodziły w rachubę jeszcze takie pojęcia, jak "odpowiedzialność", czy "patriotyzm", choć jak wiadomo z ostatnich badań IPN , były to wartości Jaruzelskiemu całkowicie obce. Dopisek (do akapitu pierwszego): Twoja argumentacja przypomina mi trochę działanie na zasadzie: "zgodzę się zaakceptować wszystko, nawet uroki wkroczenia wojsk radzieckich, byleby tylko nie przyznać, że ten brzydki Jaruzelski miał rację". -
Nie zauważyłem w tej dyskusji wypowiedzi negujących zaistnienie faktów powszechnie znanych - tzn. ww. represji. Jeżeli już, to polemizuje się z ich wyolbrzymianiem i usprawiedliwianiem za wszelką cenę działań np. NSZ (notabene - deportowanych w latach 1940-1941 nie było ani 2 miliony, ani 1,3 miliona, ani nawet 800.000, bo połowę tego, np. cytowany już wyżej przez Madhouse P. Wieczorkiewicz pisał o 315-350.000, w tym 58% etnicznych Polaków, uważając tą liczbę tylko za "nieco zaniżoną" [P. Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935-1945, Warszawa 2005, s. 194]). Możemy dyskutować także o charakterze związku przyczynowo-skutkowego, tzn. co nakręcało spiralę represji po 1944 r. Jest jednak pytanie dosyć zasadnicze - na ile terror w stosunku do współrodaków w wykonaniu NSZ w czasie i po wojnie zmienił, czy miał szansę zmienić powojenną sytuację geopolityczną Polski? Czy było to działanie z jakąkolwiek perspektywą (np. powstania "narodowego państwa polskiego" w 1945-1946 r.), czy dodatkowy, bezsensowny przelew krwi? Czy z punktu widzenia przyszłości wykrwawionego narodu sensowniejszym rozwiązaniem nie była odbudowa zniszczeń i próba wykorzystania tej formy państwowości, która była realnie możliwa?
-
Polska wypowiada wojnę ZSRR - konsekwencje
Bruno Wątpliwy odpowiedział Don Pedrosso → temat → Historia alternatywna
Do 1941 r. żadna istotna, bo raczej Zachód ewidentnie nie miał ochoty na konflikt także ze Stalinem. Chyba, że wojna w Finlandii by się przedłużała, aliancki korpus ekspedycyjny przestałby być tylko straszakiem itp. itd. Ale to gdybanie. Po 1941 r. również. Stalin był zbyt cennym sojusznikiem, aby przejmować się takimi drobiazgami. Układ pokojowy w 1941 r. niewątpliwie byłby lepszym rozwiązaniem niż dosyć enigmatyczny układ Sikorski-Majski. Otwierałby - moim zdaniem - większe perspektywy na powojenną "finlandyzację" Polski, czyli - chyba - maksimum tego, co moglibyśmy uzyskać ok. 1945 r., w ówczesnym układzie sił. Ale, pytanie zasadnicze - czy Stalin chciałby w 1941 r. ostatecznie uregulować kwestię granic (i jak?), antycypując, że w przyszłości może mieć całe jabłuszko zamiast jego połowy, i czy nasi dziarsko antyradzieccy i przewidujący politycy, wierzący święcie, że wojna potoczy się jak w roku 1918, bo oni tak chcą, poszliby w 1941 r. na ustępstwa terytorialne na wschodzie? Czy Anglia byłaby w stanie wymusić taki pokój na Polakach? Oto pytania. Sikorski nad niewielkimi ustępstwami terytorialnymi się co prawda z czasem zastanawiał, ale - niewielkimi i mając za sobą stado "polskich jastrzębi". Wreszcie - czy późnej, po sprawie Katynia, mimo traktatu pokojowego, Stalin nie wykorzystałby sytuacji i zawiesił relacji z rządem londyńskim? Czy rząd londyński był w stanie w dłuższej perspektywie "kolaborować z Sowietami"? I vice versa. Myślę, że wśród przeciwników Sanacji znalazłyby się osoby chętne do kierowania takim "komitetem", czy raczej "rządem tymczasowym" pod opieką Francji (oczywiście, przy jednoczesnym odrzuceniu legalności prezydenta nominowanego przez Mościckiego). Kto wie, może nawet sam Sikorski przyjąłby tekę premiera w takiej instytucji, gdyby Francuzi ładnie poprosili i dał sobie spokój ze - skądinąd wątpliwym - legalizmem konstytucji kwietniowej. Czyli powstałaby sytuacja nieco prawnie analogiczna do czechosłowackiej, gdzie Benesz właściwie nie miał żadnej legitymizacji konstytucyjnej, a z czasem traktowano go podobnie do polskich władz (a z dalszym czasem, nawet poważniej...). A w atmosferze rozliczeń powrześniowych był do tego wcale sprzyjający klimat społeczny. Kraj nie miał co prawda i tak wówczas wiele do powiedzenia, ale chyba tuż po wrześniu sympatie do sanatorów były bardzo zredukowane. Zresztą, taka efemeryczna inicjatywa była "w realu". "(...) skupieni już w Paryżu przeciwnicy systemu pomajowego, wywodzący się przede wszystkim z szeregów Frontu Morges, rozważali powołanie samozwańczego Komitetu Narodowego". P. Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935-1945, Warszawa 2005, s. 111. Zatem, przyjąć należy, że gdyby nasi alianci (i jednocześnie, co tu dużo mówić, od klęski wrześniowej "opiekunowie" i "nadzorcy") zdenerwowali się jeszcze bardziej na sanatorów za ogłoszenie stanu wojny z ZSRR, to polskich kadr na komitet by im niewątpliwie starczyło. A tak na marginesie. "W efekcie gabinet Sikorskiego przyjął po dłuższych dyskusjach, że pomiędzy obydwoma państwami [Polską i ZSRR, przyp. Bruno W.] istnieje stan wojny de facto. Ogłoszenie go formalnie w październiku nie wchodziło jednak w grę (...) spowodowałoby to niebywałe komplikacje, a także, co tłumaczył (...) minister Zaleski, naraziłoby rząd na pewną śmieszność". P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 131. -
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
Twój ekwilibrystyczny dowód na wyższość wkroczenia Armii Radzieckiej nad stanem wojennym jest dla mnie zbyt ekwilibrystyczny, abym go mógł komentować. Nie, tak samo jak niejaki gen. Jaruzelski lubię i cenię ten naród. Rządzący nim wówczas mieli po prostu określone interesy polityczne, konsekwencją, których mogła być masakra Polski. Ale także za naszej - Polaków - niefrasobliwości przyczyną. Że zacytuję z pamięci Górnickiego: Andropow zbyt wiele pracował we wiadomej branży, aby nie wiedzieć, jak świat wygląda. Fakt. Ale oglądał świat np. na Węgrzech. Susłow na Litwie itp. Breżniew oglądał sobie Dubczeka itp. "Klub polski" we wierchuszce radzieckiej w niczym nie przypominał Gorbiego w latach jego świetności. -
Polska wypowiada wojnę ZSRR - konsekwencje
Bruno Wątpliwy odpowiedział Don Pedrosso → temat → Historia alternatywna
Zwracam uwagę, że rzeczony Bruno Wątpliwy zaczął się wycofywać rakiem (szopem) twierdząc jednocześnie, że losów Polski to i tak by nie zmieniło . Skutki godne rozważenia (mówię oczywiście wyłącznie o ogłoszeniu stanu wojny 17 września 1939 r., a nie w innym terminie) byłyby trzy: 1. Formalnie ogłoszony stan wojny pomiędzy Polską a ZSRR nieco utrudniłby postępowanie Stalina (w aspekcie prawnomiędzynarodowym). Prawo międzynarodowe wyraźnie określa, co okupant może czynić z terytoriami okupowanymi - do momentu zawarcia pokoju. Trudniej Stalinowi byłoby powoływać się na zanik państwowości polskiej. Ale nie sądzę, aby się tym przejmował. 2. Pakt Sikorski-Majski (jeżeli by do niego w ogóle doszło) powinien mieć charakter układu pokojowego. Czyli np. rozstrzygać w jakiś sposób sprawę granic. 3. Stan wojny bardzo skomplikowałby położenie polskiego rządu emigracyjnego, który i tak istniał przede wszystkim dzięki akceptacji aliantów (skądinąd poprzedzonej np. wymuszoną zmianą desygnacji prezydenckiej, dobitnie pokazującą - ile suwerenności nam pozostało). Czy alianci akceptowaliby rząd "w stanie wojny z ZSRR" i nie zastąpili go szybko jakimś swoim komitetem, oto jest pytanie? -
Narciarze w Wojsku Polskim ze Wschodu 1943-1945
Bruno Wątpliwy odpowiedział lenapola → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Ja trafiłem tylko na to: "(...) oddziały rozpoznawcze zaś i narciarze otrzymali białe kombinezony maskownicze". S. Komornicki, Z. Bielecki, W. Bigoszewska, A. Jońca, Wojsko Polskie 1939-1945. Barwa i broń, Warszawa 1990, s. 340. Czyli "otrzymali". Jak dużo, czy tylko w pierwszej fazie formowania - nie wiem. -
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
A to już jesteśmy przy spiskowej teorii dziejów. Ale generał cytowany przez Ciebie, mimo pozornie uproszczonej wizji świata ma sporo racji. Niewątpliwie wywiad amerykański to nie byli troglodyci i wiedzieli, że sporo kłopotów niedźwiedziowi można narobić właśnie w najbardziej zabawowym, tolerancyjnym i jednocześnie katolickim baraku. Gdzie szynka (tzn. jej niewystarczająca podaż) jest potencjalną bombą. Czy wszystko - przypuśćmy od wyboru JPII, po strajki sierpniowe i Noble Miłosza i Wałęsy było perfekcyjną amerykańską intrygą wywiadowczą - nie chce mi się po prostu wierzyć. Ale przez wywiad zostało wykorzystane. Oczywiście dosyć subtelnie. Bo Amerykanom sam stan wojenny ewidentnie pasował, bo zrzucał z ich barków problem - co zrobić z tymi Polakami, jak zaczną walczyć z ZSRR. Późniejsze "tlenie się" podziemnej "Solidarności", póki co - bez żadnych szans na zwycięstwo, ale propagandowo cenne, też im pasowało. W tych służbach nigdy nie pracowali idioci. Podobne "kuku" robili Amerykanom radzieccy towarzysze gdzie indziej. I tak świat zimnowojenny się toczył. -
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
Ależ proszę. Kto byłby bardziej skłonny do otwarcia ognia do polskiego tłumu? Na przykład młody Tomasz N wcielony właśnie jakimś przypadkiem do WP, czy młody Timofiej N wcielony właśnie do Armii Radzieckiej i przerzucony do Polski wraz z kowieńską dywizją spadochronową i przekonany, że walczy z faszystowską kontrrewolucją w bliżej nieokreślonym miejscu? I generalnie - walory bojowe Armii Radzieckiej są powszechnie znane, jak i znany jest fakt, że nie przejmowała się ona za bardzo ideami humanitarnymi (wobec wrogów, ale i wobec swoich). -
Z tej wypowiedzi jasno wynika, że Armia Czerwona deportowała, wysiedliła i eksterminowała 2 miliony ludzi, których można zaliczyć do żywiołu polskiego. A z tej już nie. A odnośnie do tej liczby sugerowałbym trochę poczytać i ją zweryfikować. Nikt tu nie zaprzecza, że władze radzieckie odpowiadają za śmierć Polaków. Liczba ofiar działań radzieckich została oszacowana ostatnio przez IPN (czyli instytucję bynajmniej nie filoradziecką i filokomunistyczną) i wynosi wg. tych ustaleń 150.000, czyli ok. 2,5 % polskich ofiar II wojny. Ale dyskusja jest zdaje się o sensie działań NSZ. Pozwolę sobie zatem zadać pytanie, czy jeżeli NSZ zabiłby podczas i po wojnie nawet dziesięć razy tyle rzeczywistych i domniemanych współpracowników "komuny", ile zabił, to osiągnąłby cel w postaci niepodległości Polski? I jak miała wyglądać ta Polska wg. NSZ?
-
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
Pomijam kwestie perfekcyjnego przygotowania i przeprowadzenia stanu wojennego. Radziecka interwencja tak chirurgiczna by nie była. Raz - niejako z natury rzeczy. Dwa - bo by przebiegała w innych warunkach społecznych. Poza tym, sytuacja była dynamiczna. To co było pozornie niewyobrażalne, mogło stać się szybko wyobrażalne, gdyby np. podczas zapowiedzianej grudniowej manifestacji ktoś przeciągnął serią po tłumie (nawiedzony, przekupiony, zbałamucony itp. solidarnościowiec, milicjant, szpieg radziecki, amerykański, ktokolwiek). Rankiem 23 października 1956 nikt zapewne na Węgrzech nie przypuszczał, że idzie wojna. A przede wszystkim - nie wyczuwasz różnicy pomiędzy stanem wojennym, akceptowanym - nawet z zaciśniętymi zębami, złośliwymi komentarzami, opornikami, bojkotami, itp. folklorem - jednak przez większość społeczeństwa jako mniejsze zło, a patriotyczną do szpiku kości walką z "odwiecznym wrogiem"? Na komitet powitalny Armii Radzieckiej zawsze odpowiednie, prawomyślne "po linii i po bazie partyjnej" grono by się zebrało, fakt. I to grono chętnie powiesiłoby "miękkiego" Jaruzelskiego na latarni, drugi fakt. Ale także interwencja radziecka wywołałaby rozłam w samej PZPR i opór przynajmniej części polskiej armii. Niższej kadry, ale i takich, jak wzmiankowany przez Wieczorkiewicza i Błażejewską płk Saczonek, który radzieckim powiedział wprost, że jak wejdą - to Polacy będą strzelać. Skądinąd, ciekawe, że "marionetka moskiewska" Jaruzelski mimo żądań radzieckich wcale nie wywalił rzeczonego Saczonka na twarz, nieprawdaż? Nie bój się, na hasło "Ruscy idą" młodzieży z kałasznikowami i polskich Maléterów by nie zabrakło. A, że w skali całego społeczeństwa byłaby to mniejszość - fakt. Większość siedziałaby wystraszona w domach. To zawsze w historii była statystyczna mniejszość. Ale wystarczająca na zorganizowanie i przeprowadzenie pięknej katastrofy. To samo, co na Węgrzech w 1956 r. To samo, co Amerykanie w Wietnamie. Rzeźnia nie była celem samym w sobie, była środkiem do utrzymania spoistości lub poszerzenia imperium. Lub powstrzymania obcego imperium. Jaką kto woli interpretację. -
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
Tomaszu, w roku 1981 nikt "nie chciał" walczyć zbrojnie. Ani władza PRL-owska, ani "Solidarność", ani nawet radzieccy. Ale by walczyli aż miło, bo takie były ówczesne uwarunkowania i logika wydarzeń. A jak myślisz, czy 23 października 1956 r. ówczesna młodzież węgierska idąc na demonstrację przed pomnik Bema chciała walczyć zbrojnie? Czy 23 października 1956 r. Pál Maléter chciał walczyć zbrojnie? A jak myślisz, czy radzieccy w 1956 r. chcieli walczyć? Bo nadpobudliwi emocjonalnie byli? Walczyli, bo uznali, że próg tolerancji imperium został przekroczony. Nie bój się, może 17 grudnia 1981, może trochę później "chcących" by się u nas i wokół nas znalazło od groma. -
Polska bez "Solidarności"
Bruno Wątpliwy odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Historia Polski alternatywna
Zapewne, zgodnie z najnowszymi ustaleniami obiektywnych naukowców z IPN, nikt. Zapewne, zgodnie z najnowszymi ustaleniami obiektywnych naukowców z IPN, nikt. Tomaszu, temu zagadnieniu poświęcone jest kilka tematów na forum. Miło się z Tobą dyskutuje, ale nie za bardzo chce mi się powtarzać po raz kolejny, co myślę o ustaleniach obiektywnych naukowców z IPN o dobrodusznych: Breżniewie, Susłowie i Andropowie i uroczo, wręcz dziecinnie bezbronnym i niewinnym (akurat w 81 r.) ZSRR. Linków do odpowiednich dyskusji nie podaję, bo w nich wszakże od czasu do czasu uczestniczysz. -
W sensie sprawiedliwego podziału mandatów, w zależności od wyniku wyborów - takim jest niewątpliwie podział proporcjonalny. W wymiarze skuteczności politycznej - nie ma prawidłowego systemu wyborczego, jest tylko zwykły, polityczny wybór systemu, dokonany przez aktualnie rządzących. (Którzy oczywiście kierują się co do zasady dobrem wspólnym, a nie notowaniami własnych partii - vide wybory 2001 [i AWS-owska podmianka d'Hondta na Sainte-Lague], czy ostatnie wybory samorządowe [i słynne "blokowanie list"] ).
-
Tu Narya masz rację. Jednym z podstawowych założeń "gnojenia Jaruzelskiego" (przepraszam za określenie, ale jest chyba adekwatne do sytuacji) jest to, że się go w ogóle nie słucha. Prezydent napisał wiele, merytorycznie nieźle i biorąc pod uwagę, że - podobno - pracuje głównie sam, to można być pod wrażeniem. Praktycznie każdy zarzut w stosunku do niego (włącznie z "ostatnimi rewelacjami oficjeli radzieckich") został przezeń wielokrotnie skomentowany, skontrowany wieloma argumentami przeciwnymi. Oczekiwać by można, że wokół jego książek będzie buzować dyskusja. A, gdzie tam. Typowa operacja wygląda tak. Trochę przed rocznicą stanu wojennego pojawia się "odkrycie" dra hab. A. Dudka. "Odkrycie" znane już mniej więcej od konferencji w Jachrance w latach 90. Opisane przez Dudka już rok wcześniej. Skomentowane krytycznie przez zorientowanych w temacie. Na podstawie "odkrycia" w środkach masowego przekazu pojawiają się "paski" - " JEST DOKUMENT. Jaruzelski prosił o interwencję radziecką". Potem zjawiają się "gadające głowy", które zatroskany dziennikarz pyta, czy już aby na pewno wiemy, że Jaruzelski jest ZDRAJCĄ? W zależności od programu "gadające głowy" albo się gremialnie zgadzają, albo niektóre popiskują o niewielkich wątpliwościach (niewielkich - no bo przecież nie chcą być uznane za KOMUNĘ). Przypuszczać należy, że "głowy" w swej masie o zeszytach Anoszkina, protokołach Bukowskiego wiedzą tyle, co podały media, cytując Dudka. Później może Monika Olejnik zdobędzie się na odwagę, proponując możliwość merytorycznej odpowiedzi Jaruzelskiemu (w odróżnieniu od showmanów z "Teraz My"), może pojawi się coś na obronę prezydenta w "Przeglądzie", jakieś niewielkie wątpliwości w innych gazetach. Oddziaływania propagandowego wszechobecnej wiadomości "Jaruzelski prosił o interwencję" to już nie naruszy. Nawet jeżeli jest ona bezsensowna i uwłaczająca inteligencji adresatów. Bo skoro Jaruzelski (podobno) "chwilę przed" stanem wojennym uzależniał mocno jego wprowadzenie od pomocy zbrojnej ZSRR, a (podobno) mu jej definitywnie odmówiono, to dlaczego zadecydował się na samobójczy krok i stan ten wprowadził? Sens tego wszystkiego jest jeden i wielokrotnie już chyba o nim wspominał spirytus movens operacji - A. Dudek. Starsze pokolenia będą co do oceny Jaruzelskiego podzielone, i tu nawet największe zaangażowanie ipeenowców i mediów niechętnych Jaruzelskiemu nie pomoże. Chodzi o przekonanie młodszego pokolenia, że był taki "Wroniec" zdrajca, wyzuty z uczuć patriotycznych, a walczyli z nim bohaterowie bez skazy, którym należy się wieczna sława i chwała.
