Skocz do zawartości

Bruno Wątpliwy

Moderator
  • Zawartość

    5,693
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy

  1. Dezubekizacja

    Problem polega na tym, że alternatywą w państwie prawa na nieskuteczność organów ścigania i sądów nie może być odpowiedzialność zbiorowa. Pisałem już o tym na poprzedniej stronie. Przypuszczenie i gdybanie, że są w danej grupie nieosądzeni zbrodniarze, może skutkować ewentualnie bojkotem towarzyskim, ale nie sankcjami prawnymi wobec całej grupy. I to według bezsensownych kryteriów, które dziś wychodzą na wierzch. Przy zachowaniu wszelkich proporcji porównania - wiadomo, że są wśród studentów, czy uczniów tacy, którzy ściągają lub oszukują w inny sposób. Wyjściem jednak nie jest wywalenie całej młodzi ze szkół i uczelni i zostawienie pustych ścian. Ustawa dezubekizacyjna w obecnym kształcie jest dla mnie dowodem na lenistwo ("po co zajmować się takimi drobiazgami, jak procesy, dochodzenia itp."), tani populizm ("odbieranie innym, nielubianym zawsze się podoba"), tanią odwagę ("łatwo walczyć z ubekami 20. lat po upadku systemu") i tanią pryncypialność ("o jacy jesteśmy twardzi i bezkompromisowi"). Sprawa mogła być rozwiązana w cywilizowany sposób, zgodnie ze standardami państwa prawa, nawet - jak przypuszczam - przy pomocy już istniejących przepisów prawnych. Rozwiązanie to nie podoba mi się z czterech względów: 1. Pachnie neoficką gorliwością. Daleko idący serwilizm władz czechosłowackich wobec radzieckich, ich twardogłowość i represyjność, nikłość tamtejszej opozycji, dosyć powszechne "współżycie" społeczeństwa z systemem (wyjąwszy może kilka miesięcy 1968 r.), czyli generalnie sytuacja dosyć odmienna od polskiej, sprzyjało próbie "zwalenia odpowiedzialności" tylko na grupę tych niedobrych aparatczyków. "My dobrzy, to tylko kilka osób robiło". I tak postrzegam te regulacje. Jako szukanie swoistego alibi. 2. Pozbawia społeczeństwa możliwości samodzielnego wyboru. Jeżeli chce wybrać np. Kwaśniewskiego, czy Millera, to dlaczego mu odgórnie zabraniać? Zresztą, jak pokazuje nasze doświadczenie wybór ów niczym strasznym się nie zakończył. 3. Rozwiązanie takie powoduje skutki dokładnie odwrotne, od tych, którymi kierowali się twórcy. W Polsce nie ma dziś silnej partii komunistycznej. SLD nawet chyba zajadłym krytykom nie kojarzy się już z komunizmem. Komunistyczna Partia Czech i Moraw ma ze 100.000 członków, w wyborach zajmuje często 2, 3 miejsce i ma od kilkunastu do ponad dwudziestu procent głosów. 4. Mierzą mnie generalnie pomysły związane z odpowiedzialnością zbiorową. Mam nadzieję, choć owe zwlekanie jest dosyć charakterystyczne. Coś się dzieje, musi być duża różnica zdań.
  2. Prawo Karne BSRR i USRR 1939-1941

    Do operacji z czerwca 1940 r., a dokładnie do nieco wcześniejszych przypadków "zaginięć żołnierzy z baz", które stały się pretekstem do inwazji, radzieccy sprawiali wrażenie szanowania suwerenności Litwy (mimo samej instalacji baz, w których jednak przebywali we względnej izolacji). NKWD nie mieszało się szczególnie w sprawy litewskie, funkcjonowały dawne władze, prawo i policja, w tym polityczna - Sauguma. Odstępstwa od zasady "nieinterwencji" zdarzały się incydentalnie. P. Łossowski, Litwa a sprawy polskie 1939-1940, Warszawa 1985, s. 125, podaje np. paradoksalny zapewne dla wielu z nas przykład, że krzywdzeni przez władze litewskie robotnicy polscy, pracujący na potrzeby baz radzieckich, zwracali się o interwencję Rosjan, którzy jej nie odmawiali. (Do prac "przy bazach", radzieccy przyjmowali także robotników bez paszportów litewskich, w czasie gdy Litwini szykanowali tych, którzy nie przeszli sita weryfikacji podczas nadawania obywatelstwa litewskiego).
  3. No to malutkie OT - ja patrzę na to nieco inaczej, kontrkandydat w postaci Kwaśniewskiego był dla Wałęsy darem niebios. Pozwolił mu odwołać się do "antykomunistycznych" emocji, spolaryzować społeczeństwo i dał mu jakąś szansę na reelekcję, jako rycerzowi "solidarnościowej sprawy". Gdyby nie to, gdyby głównym kontrkandydatem był np. jakiś "udoskonalony Tymiński z zewnątrz", Wałęsa zapewne nie nawiązałby żadnej równorzędnej walki, bo ok. 1995 olbrzymia część nawet tzw. solidarnościowego elektoratu miała go zwyczajnie dosyć. A wybór Kwaśniewskiego jest dla mnie doskonałym dowodem na to, że Polacy nie są w swej masie zaprogramowani antykomunistycznie, antypeerelowsko, czy w jakikolwiek sposób anty-, kierują się pragmatyzmem, emocjami, plotkami, żołądkiem itp. Sympatie społeczne i zachowania ulegają zmianie. Zatem jest to dobrym potwierdzeniem tezy, że odrzucenie PRL-u jako wrażej narośli na zdrowym ciele narodu wcale nie musiało być tak jednoznacznym zjawiskiem np. w latach 60. czy 70. To samo społeczeństwo, które wybrało w 1989 "S", wybrało w 1993 i 1995 nieco inaczej, zatem społeczeństwo w roku 1960 niekoniecznie musiało mieć poglądy takie, jak w 1946, czy w 1989.
  4. Dezubekizacja

    Bardzo interesujące jest odkładanie przez Trybunał Konstytucyjny ogłoszenia orzeczenia w prawie ustawy "dezubekizacyjnej". Świadczy to niewątpliwie o dużej różnicy poglądów wśród sędziów, co moim zdaniem nie rokuje najlepiej perspektywom stricte jurydycznej, beznamiętnej, tudzież obiektywnej ocenie ustawy. [Choć skądinąd nadal uważam TK za jedną z najbardziej obiektywnych instytucji w naszym państwie]. Jeżeli dojdzie już do ogłoszenia wyroku, zapewne sporo będzie głosów odrębnych, niezależnie od tego, jaka ostatecznie zapadnie decyzja.
  5. Kryzys sueski

    Mogło być i tak. Finansowo niewątpliwie Albion nie skorzystał na tej wyprawie. "Wojna spowodowała gwałtowną sprzedaż brytyjskiej waluty i zasoby złota zmalały w tydzień o 100 mln funtów. Londyn zwrócił się (...) o natychmiastową pożyczkę w wysokości miliarda dolarów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego (...)". K. Gebert, Miejsce pod słońcem. Wojny Izraela, Warszawa 2008, s. 233. Tamże, s. 235-236: "Izrael był jedynym z muszkieterów (trzech, rzecz jasna - przyp. Bruno W.), który odniósł pewne korzyści z kryzysu sueskiego: stabilizację sytuacji na granicy z Egiptem i swobodę żeglugi w Cieśninie Tirańskiej (do czasu - przyp. Bruno W.). Okupił je jednak międzynarodowym potępieniem. (...) Wielka Brytania i Francja musiały wyrzec się na zawsze kolonialnych wpływów (...) Największy, choć krótkoterminowy sukces odniosła jednak w 1956 r. Moskwa. Kryzys sueski oszczędził jej międzynarodowego potępienia i - po raz drugi i ostatni w zimnej wojnie (...) postawił ją po tej samej stronie co Stany Zjednoczone".
  6. Grecka wojna domowa 1944-49

    Dimitris, jakie znaczenie miał etniczny aspekt wojny domowej w Grecji? Czy strona królewska wykorzystywała propagandowo udział w DAG licznych słowiańskich Macedończyków?
  7. W ostatniej książce-wywiadzie z Rakowskim wątek "Polityki" jest bardzo ważny (s. 141-201). W sumie wielkich rewelacji nie ma (dla mnie chyba jedyną nowością było to, że Aleksander Paszyński i Dariusz Fikus pisali przemówienia Jaroszewiczowi, s. 160), ale rzecz ciekawa.
  8. Kryzys sueski

    Dodajmy jeszcze jeden skutek - Zachód na własne życzenie utracił część z zysków propagandowych, które dawała mu radziecka inwazja Węgier.
  9. Ciekawym zagadnieniem jest to, do kiedy byliśmy Królestwem Polskim, a Piłsudski de facto regentem Królestwa. Określenie podstaw ustroju państwa (jako Republiki Polskiej) jest dopiero w dekrecie o najwyższej władzy reprezentacyjnej z 22 listopada, ale już w dekrecie o powierzeniu misji utworzenia rządu I. Daszyńskiemu z 14 listopada jest mowa o przedłożeniu "projektu utworzenia najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej" i "Rządzie Republiki". Był li zatem Piłsudski regentem? I jak długo - "chwilę" w dniu 14 listopada, czy do 22 listopada? Co ciekawe, powstanie państwa polskiego notyfikował w telegramie do państw obcych z 16 listopada, jako wódz naczelny, czyli ani regent, ani tymczasowy Naczelnik Państwa? Kim był Józef Piłsudski pomiędzy 14, a 22 listopada? Piastunem władzy przekazanej przez Radę Regencyjną, ale kim formalnie? Naczelnym Wodzem, Naczelnym Wodzem p.o. Rady Regencyjnej, regentem Królestwa Polskiego, regentem Republiki Polskiej (była już w historii republika powierzona Cesarzowi Francuzów, zatem?), tymczasowym Naczelnikiem Państwa?
  10. No cóż, przykro mi, że nie zauważasz mojego umiaru, ale pozwól, iż nie będę dzielił opinii wszystkich tych, którzy uważają, że umiar w ocenie PRL, to traktowanie jej jako obozu koncentracyjnego. I pozwól, że nie zrewanżuję się Tobie uwagami o banałach, bo akurat taki styl uprawiania polemiki mnie nie interesuje. Jeżeli chcesz pozostać na placu boju sam, a w każdym razie bez Brunona W., w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, to jesteś na dobrej drodze, bo powoli zbliża się próg, poza którym ja już nie widzę sensu dyskusji. Znajdowali się na liście krajowej, którą J. Fedorowicz w programie wyborczym "Solidarności" zalecał skreślać w całości. I słusznie, z punktu widzenia "Solidarności", bo wiedział, że to nie są de facto typowe wybory, ale plebiscyt, będący wielką szansą dla "S". Prawie 50% tego zalecenia nie posłuchało. Czy nadal będziemy ten fakt ignorować, w imię Twojej wersji obiektywizmu?
  11. Jaruzelski - ocena generała

    Odpowiem Ci w Twoim stylu. Widać Twój "obiektywizm" nakazuje Ci zauważać u polemistów słowa, których nie napisali. Nie pisałem, że Polacy byli szczęśliwi "za komuny". Co byłoby nawet trudne, gdyby "komuna" zapewniała dostatek szynki i baleronu, bo jesteśmy narodem nader skłonnym do sceptycyzmu i niechęci wobec wszelakiej władzy. Pisałem, że Polacy w większości zaakceptowali PRL jako swoje, niedoskonałe państwo. Walka z tym państwem, szczególnie po 1956 r. groziła represjami nieporównywalnie mniejszymi, niż np. z okupantem hitlerowskim. Skoro Polacy, tak jak chcesz, "jak jeden mąż", odrzucali PRL, to walka powinna trwać non stop. Na dużą skalę. A bojkot instytucji ("okupacyjnych?") powinien być gigantyczny. Rakowski - 48,17%, Kiszczak 44,96%. 48,17% to prawie 50%, 44,96% to też bliżej 50% niż 0%. Na Boga żywego! Referendum było sfałszowane, ale przecież podaję prawdziwe wyniki odnośnie do pierwszego pytania (30,5%), nie oficjalne 68,2%. To pierwsze pytanie było oczywistym probierzem popularności władzy. Około 30% to - jakby nie liczyć - mniej więcej jedna trzecia. Tylu poparło nową władzę, czy nam się to podoba, czy nie. Czekam z niecierpliwością, aż kiedyś w dyskusji, zamiast forsować swoje poglądy polityczne, podejdziesz do zagadnienia uczciwie i obiektywnie, prostując niesłuszne opinie. Też ładnie brzmi prawda? Tyle, że mi taka zabawa średnio się podoba. Sugeruję spór co do meritum, a nie imputowanie rozmówcom określonych poglądów politycznych (niesłusznych zapewne). Mnie Twoje poglądy polityczne nie obchodzą, odnoszę się tylko do Twoich postów.
  12. Aktorzy bojkotują telewizję i radio

    Urocza poetyka. Zazwyczaj nie wzmacnia siły argumentu, a świadczy o czymś odwrotnym. Co do meritum. Podtrzymując swoje stanowisko z postu u góry drugiej strony tej dyskusji, pragnę zauważyć, że bojkot w tym kształcie przypominał trochę bojkot supermarketu (np. wykorzystującego niecnie pracowników), w którym nie kupuje się wody mineralnej, kaszanki i pieluch, ale wszystkie inne towary tak. Aktorzy byli przeciwko reżimowej władzy, ale nie do tego stopnia, aby od niej w ogóle nie pobierać pieniędzy. Władze, uznając, że nie da się odtworzyć jej w kształcie "do zaakceptowania" zdelegalizowały pod koniec 1982 r. i "Solidarność". Tego typu działania dotyczyły zatem różnych instytucji, które przyjęły politykę jednoznacznie anty-systemową i nie świadczy o jakimś szczególnie groźnym dla systemu znaczeniu bojkotu aktorskiego. Choć oczywiście władzy musiał on doskwierać. Doskwierał także aktorom. Vide, cytowana przeze mnie na poprzedniej stronie wypowiedź A. Łapickiego: Źródło cytatu.
  13. Informację o wyniku Kiszczaka i Rakowskiego już na forum podawałem (Rakowski - 48,17%, Kiszczak 44,96%), jakby co służę linkiem. O tym, że wybory były sukcesem "Solidarności" też pisałem, jakby co służę linkiem. Że wygrałaby zapewne wybory przy różnych ordynacjach, ale ta zastosowana w czerwcu 1989 (większościowa, w odmianie dwóch tur) jej bardzo pomogła - takoż pisałem. Równie dobrze mogę Tobie zarzucić, że jesteś nierzetelny i z premedytacją ignorujesz fakt, że na "ministra policji reżimu" nie brzydziło się oddać głos 44,96 % głosujących. Czemu ma to służyć, tak sobie życzysz dyskutować? Mam trochę wrażenie Gwaldrik, że do faktu, iż są na tym forum osoby, które niekoniecznie dzielą Twoje poglądy w 100% zaczynasz dorabiać całą ideologię jakiegoś properelowskiego spisku nieobiektywnych "wiadomych duetów". Z którym podejmujesz szlachetną walkę, w imię jedynej prawdy. Ja nie zarzucam Tobie skażenia "nieobiektywizmem" i jakiś z gruntu niesłusznych poglądów i byłbym bardzo wdzięczny, abyś z tą poetyką wypowiedzi już skończył. Zgadzaj się lub nie, polemizuj, ale nie dorabiaj do tego jedynie słusznej otoczki.
  14. Jaruzelski - ocena generała

    Zwróć uwagę, że już w referendum z 1946 r. ok. 1/3 społeczeństwa popiera dosyć jednoznacznie "władzę przywiezioną na radzieckich czołgach". Tylko tyle, czy może "aż tyle". W przypadku wyborów z 1947 trudniej podać rzeczywiste wyniki, z danych wycinkowych można przyjąć, że układ był już ok. 40% ("władza") do 60% ("opozycja"). Gomułka miał już poparcie pewnie 90-kilku procentowe w 1956 r., legitymizację, której nie posiadał zapewne żaden polityk w historii Polski. Naczelnym dowodem dosyć powszechnej akceptacji systemu, jest nikłość opozycji w latach 50., 60., czy 70. Powszechny udział w strukturach i inicjatywach posiadających pieczęć PRL. Odwoływanie się nawet przez protestujących do konstytucji PRL, śpiewanie "Międzynarodówki" przez nich itp. A przecież, gdyby system był oceniany tylko jako tylko wrzód na zdrowym ciele narodu, to szczególnie po roku 1956, gdy kary śmierci za działalność polityczną już nie groziły, knujących i konspirujących powinny być miliony. Nie będę cytował po raz kolejny prof. Friszke, ale zgadzam się z jego wypowiedzią (link do dyskusji, gdzie jest cytowana)w całej rozciągłości. Moim zdaniem, Polacy z czasem uznali PRL za swoje państwo. Niedoskonałe, często krytykowane (skądinąd Polacy kontestują i krytykują wszystko), ale jednak nie żaden obóz koncentracyjny, okupację, czy zabory. Głównym powodem buntów w PRL, nie była kontestacja systemu jako takiego, ale nader prozaiczne braki w zaopatrzeniu. Niezbyt to zgodne z heroiczną opowieścią o narodzie, co to "z komuną" walczył bez przerwy, ale moim zdaniem dosyć bliskie prawdy. Dopiero lata 80. przyniosły szersze znaczenie opozycji anty-systemowej. Ale jeszcze nawet w 1989 r. Kiszczak i Rakowski dostają prawie 50% głosów. O czym już mówiliśmy. Zdania mamy różne, ale ja bym tego wyniku nie lekceważył.
  15. Najdziwniejsza śmierć

    Nie wiem czy termin "dziwna" jest właściwy w odniesieniu do zadawanej śmierci, w każdym razie przyjmuje się dosyć powszechnie, że Edward II, były król Anglii zszedł był z tego świata w sposób dosyć nietypowy.
  16. Jest różnica - przynajmniej w moim przypadku - pomiędzy ocenianiem życzliwie (z założenia), a obiektywnie (oczywiście według moich kryteriów). Postrzeganie PRL jako obozu koncentracyjnego nie jest wszakże narzuconym ustawowo obowiązkiem patriotycznym. Podobnie, mniej lub bardziej pozytywna ocena III RP, nie wymaga - znowu moim zdaniem - tworzenia obrazu PRL z użyciem tylko farby jednego koloru. Zasugerowałbym może mniej emocjonalny stosunek do materii dyskusji i zastąpienie skądinąd ciekawych dzieł poetyckich, np. krytyczną oceną cytowanej wyżej przeze mnie wypowiedzi prof. Friszke, czy uwag mojej skromnej osoby. Wiele lat temu doszedłem do wniosku, że nie mam monopolu na prawdę i chętnie słucham opinii przeciwnych moim, ale naprawdę nie chciałbym, aby dyskusja toczyła się w tonacji ideologicznej słuszności i prawdy jedynie prawdziwej, bo jakoś jestem przekonany, że inni także monopolu na prawdę nie posiadają.
  17. Prawo Karne BSRR i USRR 1939-1941

    Don Pedrosso, sprawę - chyba - można łatwo wyjaśnić. Do czasu przekazania Wileńszczyzny Litwie (jeszcze "smetonowskiej"), czyli ok. 28 października 1939 r. osoby aresztowane na tym obszarze zapewne prawu właściwemu dla BSRR. Zresztą, do czasu zawarcia umowy "Bazy za Wilno" z Litwą - Wilno i okolice traktowano właściwie jako obszar białoruski. Poza tym, pamiętajmy, że Wileńszczyzna (skądinąd termin niedookreślony) to nie tylko obszary, które otrzymała Litwa, ale także przyłączone w 1939 r. do BSRR. Z pewnością natomiast do przyłączenia Litwy do ZSRR nie obowiązywało na jej obszarze prawo radzieckie, a później był to zapewne kodeks RSFRR, a nie białoruski.
  18. Prawo Karne BSRR i USRR 1939-1941

    Przypomnę pokrótce, co już ustaliliśmy . Kodeksu karnego ZSRR jako takiego nie było. Uchwalono 3 kolejne kodeksy karne Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej: w 1922 roku tekstu, w 1926 roku i w 1960 roku. Po utworzeniu ZSRR przyjęto w 1924 roku "Основные начала уголовного законодательства Союза ССР и союзных республик 1924 года" ("podstawowe zasady karnego prawodawstwa ZSRR i republik związkowych". Nie był to kodeks, ale ogólnozwiązkowe zasady, wytyczne. W zgodzie z nimi uchwalano kodeksy karne poszczególnych republik związkowych (także ww. rosyjski z 1926 r. - BTW wydaje mi się, że ten był nową, b. zmienioną redakcją poprzednika z 1922 r., ale traktowany jest jako nowy). Nowe "podstawowe zasady karnego prawodawstwa ZSRR i republik związkowych" przyjęto w 1958 roku i zgodnie z nimi zaczęto zmieniać kodeksy poszczególnych republik (stąd nowy kodeks rosyjski z 1960 r.). W republikach powstałych przed 1936 r. uchwalono zasadniczo własne kodeksy. W republikach utworzonych po 1936 r. mogło być przez długie lata tak, że obowiązywał kodeks rosyjski. Zatem dopiero ok. 1960 r. wszystkie republiki miałyby własne kodeksy. Świta mi także w pamięci, że podobnie było np. w republikach bałtyckich, tj. np. na Litwie od 1940 r., aż do początku lat 60. obowiązywał kodeks republiki rosyjskiej, dopiero w latach 60. uchwalono tam własny. Z praktycznego punktu widzenia mała różnica, bo i tak wszystkie kodeksy republikańskie były wzorowane na kodeksie republiki rosyjskiej i opierały się na wzmiankowanych przeze mnie ogólnozwiązkowych wytycznych. Także, mimo odrębnych kodeksów, regulacje w całym ZSRR były zapewne analogiczne, z niewielkimi różnicami. Zresztą bardzo podobnie wyglądały konstytucje poszczególnych republik związkowych, a co dopiero mówić o kodeksach karnych.
  19. Jestem właśnie po lekturze książki, zawierającej rozmowy Jana Ordyńskiego i Henryka Szlajfera z M.F. Rakowskim, "Nie bądźcie moimi sędziami". Dużo ciekawego o "Polityce".
  20. Jaruzelski - ocena generała

    Gwaldrik, stosujesz fortel erystyczny, na który właściwie powinienem odpowiedzieć dokonując jakiegoś skrajnego porównania odnośnie do II, czy III RP, a Ciebie zapytać - dlaczego się krępujesz, porównaj PRL także do Generalnego Gubernatorstwa. Każdy z przykładów przez Ciebie podanych można poddać określonej analizie. Oczywiście przynależność do zaboru pruskiego ziem zachodniej Polski miała i pozytywne aspekty ekonomiczne, oczywiście Galicja cieszyła się szeroką autonomią i rozwojem kultury, a niektórzy uważali, że "Galileuszom" brakuje do szczęścia tylko ministerstwa spraw zagranicznych i wojska. Inna sprawa, że zaborowi pruskiemu groziła w perspektywie 50. - może więcej lat - germanizacja, a gospodarczo pełnił raczej rolę dostawcy ziarna zbóż wszelakich (pomijam Śląsk, który typowym "zaborem" nie był). Związanego ekonomicznie z Berlinem, nie Warszawą. Galicja kwitła Wyspiańskim i innymi, ale w warunkach przysłowiowej nędzy, a gospodarczo była przygotowywana raczej do roli przyszłego pola bitwy na peryferiach c. i k. monarchii. I punktem, gdzie zbiegały się "galicyjskie wektory" też nie była Warszawa, ale "Wideń". W żadnym z powyższych przypadków nie można mówić o polskiej państwowości, o możliwości rozwoju w ramach własnej, niedoskonałej co prawda, ale jednak nieporównywalnej do fragmentu państwa zaborczego jednolitej struktury. Rozwoju, którego zakwestionować nie jesteś w stanie, nawet rysując najbardziej koszmarny obraz PRL. Moim zdaniem, po (wyżej wzmiankowanej przeze mnie) utracie przez naszych praszczurów szans na ustawienie Polski w pozycji europejskiego mocarstwa, ocena polskich polityków nie może polegać na odniesieniu do stanu idealnego, tylko możliwego. O naszych losach zaczęły decydować od XVIII w. bardziej okoliczności zewnętrze, niż my sami. Przez te kilkaset lat los dwa razy uśmiechnął się do nas pełną gębą (w okolicach lat 1917-1918 i w końcu lat 80.), co udało się nam wykorzystać. Kilka razy uśmiechał się półgębkiem (np. w 1815, a i później gdy imperatorem i królem został Aleksander II), co udawało nam się zmarnować. Polska Ludowa była takim uśmiechem losu półgębkiem, bo przecież chociażby nie było wcale pewne na 100%, że po II wojnie światowej będzie jakaś Polska i jacyś Polacy. Tym razem ten mały uśmiech losu nie został zmarnowany, Polakom udało się przeżyć PRL w sposób najmniej bolesny i ze sporymi osiągnięciami. Anioły w 1945 r. w Polsce nie wylądowały i nie przyłączyły nas do świata zachodu. Cud się nie zdarzył i nie miał szans się zdarzyć. Ale i bez cudu daliśmy sobie nie najgorzej radę. A i gdy los uśmiechnął się Gorbaczowem, to i jakoś łatwiej nam było startować z poziomu PRL, niż zaborów. Moim zdaniem szydząc, czy śmiejąc się z PRL, czy jej nienawidząc, śmiejemy czy nienawidzimy cząstki siebie, czy naszych poprzedników. Przenosimy stan rzeczy z lat 80., gdy istotna część (ale na pewno nie całość) społeczeństwa miała już realnego socjalizmu jako takiego dosyć, na całą historię Polski Ludowej, państwa, które uzyskało faktyczną akceptację olbrzymiej większości naszych poprzedników jako jedyne możliwe państwo polskie. Niedoskonałe, ale nieporównywalne do stanu rzeczy z okresu zaborów czy okupacji. Którego władze w oczywisty sposób były ograniczone rolą Kremla, ale nie można ich traktować jako wyłącznie marionetek, wyzutych z uczuć patriotycznych.
  21. Jaruzelski - ocena generała

    Usunąłem dwa ostatnie posty, które nie miały istotnego znaczenia merytorycznego, a zwiastowały dyskusję ad personam.
  22. Jaruzelski - ocena generała

    Kilka uwag na marginesie: Moim zdaniem jest różnica pomiędzy "darzy sympatią totalitaryzm", a "próbuje być obiektywny, używając takich argumentów, które niekoniecznie muszą się innym podobać". Przepraszam, że odpowiadam nie za siebie, ale nie zauważyłem, by FSO, lansował tezę o konieczności powrotu do PRL. Nie waha się natomiast podawać faktów korzystnych dla Polski Ludowej. Ja też to czasami czynię, uważając, że powinniśmy być obiektywni w ocenie. Polska Ludowa była okresem chyba niespotykanego w naszej historii rozwoju cywilizacyjnego, nie optymalnego rzecz jasna, ale w skali jednak gigantycznej. I tu powyższe porównanie do wsi duńskiej już zbyt sensowne nie jest, bo przed II wojną światową Dania i Polska to były całe długości różnicy cywilizacyjnej. Oczywiście, rozwój cywilizacyjny po II wojnie światowej byłby w Polsce zapewne większy, gdyby miała szansę dołączyć w 1945 r. do ewolucji, którą przeżywała później Europa Zachodnia. Pisałem o tym wielokrotnie. Takiej szansy obiektywnie jednak Polska nie miała, zatem trzeba oceniać to, co osiągnięto w realnych warunkach geopolitycznych. A to, biorąc punkt startu (stan II RP i zniszczenia wojenne, olbrzymi dystans nawet do Czechosłowacji) wymyka się - moim zdaniem - jednoznacznie negatywnej ocenie. To nie było całkowicie zmarnowane 45-lecie. Dowodem tego są fabryki, które od wielu lat sprzedaje III RP, tabuny wykształconych ludzi, z którymi zaczynała suwerenna Polska po 1989 r., filmy, które jeszcze przez dziesięciolecia będą przebojami prywatnych stacji itp. itd. A biorąc pod uwagę okoliczności, w których przyszło Polsce istnieć, bym zaryzykował tezę, że czas ten wykorzystany został nie najgorzej. Mogło być zapewne lepiej, ale tylko, gdyby w 1945 r. zstąpił do Polski legion aniołów i przyłączył nas geopolitycznie do Europy Zachodniej. I jeszcze jedna uwaga. Moim zdaniem, jeżeli uważa się, że "Jaruzelski sluzyl Imperium Zla, armiom Mordoru", tudzież używa określenia "Lucyfer", to właściwie ta deklaracja całkowicie wyjaśnia poglądy polemisty, jej uzupełnianie o dalsze komentarze jest może nawet zbyteczne. Stanowisko jest transparentne. I jest jasne, że pozostaje bardzo mały margines, na dostrzeżenie całej złożoności ówczesnej sytuacji, faktycznej roli Jaruzelskiego, a przeciwnik w dyskusji automatycznie może być zaliczony do wyznawców "Imperium zła" i sympatyka totalitaryzmu. Poza tym - jest prawie tyle definicji słowa "totalitaryzm", co autorów piszących o tym pojęciu (Arendt, Brzeziński, Fredrich, Gurian, Walicki). Biorąc pod krytyczną uwagę ich wypowiedzi, dla mnie ocenianie stanu w Polsce Ludowej, a już na pewno po 1956 r., słowem "totalitaryzm" jest propagandowym strzelaniem z armaty do wróbla. PRL była państwem autorytarnym, jeżeli już ktoś bardzo chce, to może ją określać mianem "autorytaryzm posttotaliarny" (Co. by Z. Brzeziński, pojęcie przypomniane przez A. Walickiego). "Nie można traktować władców PRL, tylko jako moskiewskie marionetki". To już ktoś inny napisał, niestety nie pamiętam teraz autora tej wypowiedzi. Pomijając czasy tow. Bieruta, które zasługują na odrębne potraktowanie, cały czas pomiędzy Polską a Kremlem trwała gra. Różnie prowadzona, w różnym stylu i okolicznościach, ale nakierowana na obronę polskich interesów narodowych. Ludziom, którzy ją prowadzili (Gomułka, Gierek, Kania, Jaruzelski) trudno przypisać ocenę, "archetyp polskiego patrioty w stylu Rejtana", ale pobudek patriotycznych im odmawiać nie można. Język pogardy był po obydwu stronach. Wiem, bo wówczas znałem bardziej "tą drugą stronę". A jeżeli już oceniamy Urbana - to za całość. Za to także, że był jednym z bardziej trzeźwo myślących, krytycznych i próbował inicjować zmiany polityki. I zastanówmy się - gdzie w regionie były wówczas konferencje prasowe, na których rzecznik rządu oficjalnie polemizował ze stanowiskiem opozycji (reprezentowanej de facto przez dziennikarzy zagranicznych)?
  23. Jaruzelski - ocena generała

    Skoro się w materii ogólnej zgadało. Od dawna uważam, że skoro nasi praojcowie jakieś 400 lat temu stracili szansę na stworzenie z Polski mocarstwa, to nasza późniejsza historia jest historią wyboru możliwego, a nie optymalnego. Jaruzelski w roku 1981 nie mógł dać Polsce pełnej suwerenności i demokracji, czy "tylko" statusu Finlandii lub Jugosławii, mógł natomiast ochronić dosyć unikalny status Polski w ramach obozu. Na marginesie - Gwaldrik, wypada się zdecydować, czy "Solidarność: była ruchem walczącym z "komunizmem" i dominacją radziecką, jak to jest dziś przedstawiane (i jak było naprawdę), czy lojalną opozycją wewnątrzsystemową, nastawioną na drobne poprawki ustroju? A co do powyższych wypowiedzi: Pomijam znikomą rolę decyzyjną Jaruzelskiego w tym wypadku, ale warto zapytać, dlaczego Gomułka poparł tą operację? Fundamentalne znaczenie miał tu nieuregulowany prawnie status granicy zachodniej i obawa Gomułki przed dogadaniem się niemiecko-radzieckim kosztem Polski. (Przypominam, że swego czasu alergicznie zareagował na wynurzenia zięcia Chruszczowa - Adżubeja w Niemczech). Jeżeli dziś Polska, aby zasłużyć na pomoc amerykańską (nader niepewną) w przyszłości wyprawia się na Irak, czy do Afganistanu, to może okażemy trochę zrozumienia dla Gomułki, który - choć umiał drzeć się i bluzgać na radzieckich - w tym przypadku uznał, że należy nie drażnić jedynego gwaranta naszej granicy zachodniej. A (co ta II RP się znowu kojarzy) na Zaolzie wyprawiliśmy się jednak w bardziej dyskusyjnych moralnie okolicznościach. A na ile miarodajne są wspomnienia przeciwnika tej władzy, czy ustalenia historyka związanego życiorysem z przeciwnikami tej władzy? I tak możemy bawić się bez końca. Czytajmy wszystko i próbujmy być obiektywni. Jak to nie? Wielokrotnie.
  24. Jaruzelski - ocena generała

    Secesjonisto, a nie uważasz, że ze względu na: poziom napięcia społecznego; fakt, że resort kontrolował człowiek z zewnątrz, czyli Kiszczak; naturalną w każdym systemie skłonność służb w takich okolicznościach do nadużyć; oczywistą sprawę, że skoro Jaruzelskiemu zależało na lojalności i posłuszeństwie służb, to nie mógł pozwalać sobie za bardzo na przykładowe rozprawy z funkcjonariuszami itp. itd. to poziom nadużyć służb nie był przesadnie wielki. Jakoś nie słychać w ostatnich latach o olbrzymiej ilości procesów. A zapotrzebowanie polityczne jest. Chętny aparat ścigania także. I nie przesadzajmy. W żadnym państwie na świecie polityk nim kierujący nie jest w stanie zapewnić, aby nie zaszła tragedia taka, jak z G. Przemykiem. Podobna tragedia miała już miejsce w III RP, analogiczne zdarzały się w wielu krajach jak najbardziej demokratycznych. Chodzi o to, że nie da się Jaruzelskiemu jako szefowi państwa zarzucić woli i chęci zabijania ludzi. Uznania tego za metodę, drogę prowadzącą gdziekolwiek. Tragedie stanu wojennego nie mają charakteru zbrodni z premedytacją, które można mu zarzucić. A liczba widać ma znaczenie, bo już od komisji Rokity trwają starania by nie była zbyt mała. To, że Jaruzelski kaja się nieustannie to wiadomo, przy czym nikt tu nie twierdzi, że zaczął czynić to na większą skalę w roku 1987. Cytat z Axena jakoś umknął mi wcześniej uwadze. Jakbyś mógł napisać skąd pochodzi, bo ja znalazłem go tylko w głosie w dyskusji na jakimś blogu, a zapewne książkę, w którym jest widziałem na oczy, chyba, iż jest to wyłącznie w jakieś rzadkiej pozycji niemieckiej. Axen zmarł niedługo po przełomie, zatem nie wiem, czy zdążył napisać wspomnienia, czy jest to cytat z jego słów w innej pozycji. Nie wiem, czy to są słowa Axena, czy Jaruzelskiego, w jakich okolicznościach wypowiedziane, np. czy ten ostatni dał dowód wściekłości na prowokację skierowaną przeciwko niemu przez funkcjonariuszy. Raczej język jest bardziej podobny do towarzyszy niemieckich, niż Jaruzelskiego. Ta wypowiedź, nawet jeżeli jest prawdziwa, nie zmienia jednak faktu, że od 20. lat wielokrotnie przepraszał, stanowiąc rzadki wśród polityków przykład w tej materii, wiedząc dobrze (przynajmniej w ostatnich latach), że i tak to mu nie pomoże, bo urzędowo został zakwalifikowany do "zdrajców". O to chodzi, że nie trzeba, wielu o stokroć gorszych władców tego nie czyniło. Jaruzelski ma widać poczucie, że jest to właściwe postępowanie, tak, jak szacunek dla byłych przeciwników. Choć w aspekcie propagandowym - z jego punktu widzenia - przepraszanie jest niezbyt słuszne, bo stawia go w pozycji "słabszego moralnie" w tej debacie historycznej.
  25. Stanisław Szwarc-Bronikowski - zapomniany wielki odkrywca?

    (Onet)Cześć Jego pamięci!
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.