-
Zawartość
5,681 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bruno Wątpliwy
-
Kuchnia Staropolska
Bruno Wątpliwy odpowiedział Filip Ammundi → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Zacząłbym od - wzmiankowanej wyżej - popularnej i sympatycznej książki Krystyny Bockenheim, Przy polskim stole, Wrocław 1999. A potem chociażby pozycje wymienione w bibliografii do niej (s. 202-203). -
Na pierwszy rzut oka wygląda to na zwykłą mapę (geograficzną, czy drogową). Nie jest nadmiernie szczegółowa, mimo określenia "sonder". "Tajny tunel", to autostrada Elbląg-Królewiec, którą częściowo ukończono za czasów niemieckich (jeden pas) i którą można dojeżdżać do granicy rosyjskiej i dziś (niedawno została zmodernizowana, ale drugiego pasa nadal nie ma). Nie sądzę byś otrzymał za tą mapę jakieś wielkie pieniądze, na giełdach staroci jest sporo takich rzeczy. Tu masz link do jednej ze stron entuzjastów starych map LINK, może tam rozpytaj. Ewentualną sprzedaż do Niemiec rozważ pod kątem polskich regulacji prawnych. Nie mam czasu sprawdzić, ale być może mimo niezbyt wielkiej wartości mapa podlega ochronie i możesz narazić się na nieprzyjemności.
-
Jak już nadmienił Secesjonista, pojawia się tu pewien problem natury terminologicznej. Stan wojny - to pojęcie przede wszystkim z zakresu prawa międzynarodowego. Jedno państwo może pozostawać w formalnym stanie wojny z drugim (lub oczywiście - z wieloma państwami). Np. współczesne prawo polskie przewiduje, że można go zarządzić z powodu napaści na terytorium RP, lub gdy z umowy międzynarodowej wynika konieczność wspólnej obrony. Stan wojenny - to stan nadzwyczajny wewnątrz państwa, również co do zasady formalnie ogłoszony, przewidziany np. przez aktualne prawo polskie, będący konsekwencją zagrożenia zewnętrznego, napaści, konieczności wspólnej obrony (BTW - nie należy mylić go ze stanem wojennym z 1981 r., który w świetle dzisiejszej nomenklatury był stanem wyjątkowym). Natomiast olbrzymia część (większość) konfliktów nam współczesnych, nie wiąże się z formalnym stanem wojny. Np. ww. Afganistan zapewne nie jest w stanie wojny z żadnym państwem, natomiast na jego terenie rzeczywiście trwa konflikt wewnętrzny (i być może lokalne władze zarządziły tamtejszą formę stanu nadzwyczajnego). Zatem, pytanie powinno raczej brzmieć - jeżeli dobrze wywnioskowałem z kontekstu dyskusji - gdzie na świecie trwają konflikty zbrojne, a nie które państwa są w stanie wojny (ew. wojny domowej)?
-
Autonomiczne województwo śląskie
Bruno Wątpliwy odpowiedział FSO → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
O Sejmie Śląskim pisał np. H. Rechowicz, "Sejm Sląski 1922-1939", Katowice 1965 (późn. wyd. 1971). Warto poczytać także odpowiednie fragmenty "Historii Sejmu Polskiego" autorstwa A. Ajnenkiela (tom II, część II), Warszawa 1989. A tu masz link do opracowania o Policji Woj. Śląskiego (tamże na końcu wykaz literatury, nie tylko "policyjnej", ale także "ogólnej") link do strony. -
Trochę jest na temat relacji rosyjsko-amerykańskich (i śladowo o roli sprawy polskiej) w L. Bazylow, P. Wieczorkiewicz, Historia Rosji, Ossolineum 2005, s. 299-302. Sprawdziłbym także odpowiednie fragmenty książki L. Pastusiaka, Prezydenci amerykańscy wobec spraw polskich, Bellona 2003. Mam to gdzieś w domu, ale niestety nie uda mi się "odkopać" w najbliższym czasie. Dopisek: A jednak udało się szybko "odkopać". Zatem polecam L. Pastusiaka, Prezydenci amerykańscy wobec spraw polskich, (mam wydanie BGW, później chyba praca ukazała się w Bellonie). Relacje rosyjsko-amerykańskie i sprawa polska to oczywiście rozdział o Lincolnie, s. 45-49.
-
Ponieważ znowu pojawiły się pomysły dezubekizacyjne, poddaję pod rozwagę forumowiczów własny, b. wstępny zarys projektu odpowiedniej ustawy (oczywiście napisany wyłącznie dla własnej satysfakcji). Moim zdaniem zaspokaja on zarówno „zdrowe pragnienie zemsty” części elit post-solidarnościowych, daje ludowi odpowiednie igrzyska, ale jednocześnie respektuje podstawowe standardy ochrony praw człowieka, tudzież zasady naczelne ujęte w rozdziale I konstytucji, o których posłowie nieco "zapominają". Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uznając, że niektórzy byli funkcjonariusze aparatu policyjnego Polski Ludowej, będący sprawcami określonych przestępstw popełnionych w okresie istnienia Polski Ludowej nie powinni cieszyć się szczególnymi przywilejami emerytalnymi, uchwala - co następuje: Art.1. W stosunku do byłych funkcjonariuszy aparatu policyjnego Polski Ludowej, pełniących funkcję w jakimkolwiek przedziale czasowym przypadającym na lata 1944-1990, skazanych prawomocnym wyrokiem sądu karnego za określone przestępstwo popełnione w okresie sprawowania funkcji w aparacie policyjnym Polski Ludowej, jest możliwe sądowne obniżenie przysługujących im uprawnień emerytalnych. Art. 2. Funkcjonariuszem aparatu policyjnego Polski Ludowej w rozumieniu niniejszej ustawy jest: (konieczne doprecyzowanie). Art. 3. Przestępstwem popełnionym w okresie sprawowania funkcji w aparacie policyjnym Polski Ludowej w rozumieniu art. 1 niniejszej ustawy jest: (konieczne doprecyzowanie). Art.4. Obniżenie świadczeń emerytalnych następuje w pierwszej instancji wyrokiem sądu pracy (wydziału pracy i ubezpieczeń społecznych sądu rejonowego), właściwego dla miejsca zamieszkania byłego funkcjonariusza aparatu policyjnego Polski Ludowej. Art. 6. Sąd pracy może orzec obniżenie świadczeń emerytalnych byłego funkcjonariusza aparatu policyjnego Polski Ludowej, polegające na odstąpieniu od dotychczasowego przelicznika świadczeń emerytalnych w wysokości 2,60 i ustaleniu nowego w przedziale od 0,70 do 2,59. Art. 7. Sąd pracy w każdej sprawie dotyczącej świadczeń emerytalnych byłego funkcjonariusza aparatu policyjnego Polski Ludowej orzeka indywidualnie, według swojego uznania, biorąc pod uwagę całokształt okoliczności sprawy. W szczególności sąd pracy musi wziąć pod uwagę: 1. Charakter przestępstwa stwierdzonego prawomocnym wyrokiem sądu karnego. 2. Postępowanie byłego funkcjonariusza aparatu policyjnego Polski Ludowej w okresie po zakończeniu przez niego służby w aparacie policyjnym Polski Ludowej. Art. 8. Sąd pracy wszczyna obligatoryjnie postępowanie w sprawie ewentualnego obniżenia świadczeń emerytalnych byłego funkcjonariusza aparatu policyjnego Polski Ludowej na wniosek sądu karnego, który wydał wyrok, o którym mowa w art. 1. Sąd karny składa taki wniosek obligatoryjnie w terminie 2 tygodni od dnia uprawomocnienia się wyroku, o którym mowa w art. 1. Art. 9. Przed sądem pracy nie przeprowadza się ponownie postępowania dowodowego wobec faktów udowodnionych w procesie karnym. Art. 10. Jeżeli prawomocny wyrok sądu karnego dotyczący przestępstwa popełnionego przez byłego funkcjonariusza aparatu policyjnego Polski Ludowej zostanie wzruszony (np. w drodze wznowienia postępowania), stanowi to przesłankę do wznowienia odpowiedniego postępowania przed sądem pracy. Art. 11. Od wyroku sądu pracy obniżającego wysokość świadczeń emerytalnych byłego funkcjonariusza aparatu policyjnego Polski Ludowej istnieje możliwość odwołania w normalnym trybie instancji. Art. 12. Ustawa wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 2009 r. [ Dodano: 2008-10-24, 14:37 ] P.S. Nie zastanawiałem się nad relacją ww. projektu do ewentualnie już obowiązujących przepisów prawnych, które pozwalają obniżać uposażenie emerytalne żołnierzowi czy policjantowi, który popełnił przestępstwo.
-
I pewnie nie znajdziesz, bo masz popuścić wodze własnej wyobraźni. Jako, że tych czasów nie pamiętasz, najlepiej popytaj rodziców. Jako, że byłem swego czasu obywatelem PRL i jestem w stosunku do Ciebie matuzalemem, mogę trochę Ci pomóc. Zatem schemat dnia obywatela PRL w dwóch wariantach : 1. (tak, jak to pamiętam) Pobudka ok. siódmej rano. Myję się, zakładam dżinsy i koszulkę. Mama nie robi śniadania, bo wie, że nie cierpię jeść tak wcześnie, ale pomstuje. Dla świętego spokoju biorę kanapkę do torby. Do szkoły piechotą - wolę to od autobusu. Potem pół dnia w szkole. Jak to w szkole. Po szkole piłka nożna z kolegami. Do domu - tym razem autobusem, nie che już mi się spacerować. Prysznic. Obiad. Lekcji nie robię, bo mi się nie chce, a poza tym jutro swobodniejszy dzień. Potem spotkanie z dziewczyną. Tym razem idziemy do kina. Film amerykański. Wieczorem lektura książki i słuchanie radiowej "trójki". Muzyka raczej zachodnia, trochę polskiej. 2. (jak to powinno wyglądać wg. IPN) Wstaję o siódmej rano. Nie myję się, bo odcięli wodę. Ubieram kufajkę i berecik. Jem stary chleb i popijam octem. Mama cieszy się, bo jest wreszcie chleb, nie tylko ocet. Idę do szkoły piechotą, bo wszystkie autobusy są zepsute. W szkole osiem godzin komunistycznej indoktrynacji. Wracam do domu piechotą, autobusów nadal nie widać, po drodze biją mnie ZOMO-wcy. Mama opatruje rany i karmi chlebem z octem. Odrabiam lekcje - praca na temat "wskazówki, które płyną z życia W. Lenina". Po obiedzie idziemy mamą do kolejki przed sklepem obuwniczym. Bierzemy leżaki, bo zostaniemy w kolejce na noc. Jutro natomiast będzie fajnie, bo pójdę z dziewczyną na ten nowy radziecki film. Jeżeli nas po drodze nie aresztują. A tak na poważnie. Życie zwykłego obywatela PRL nie było czymś niezwykłym, czy ekstremalnym, ani nie różniło się za bardzo od współczesnego. Było inne, ale nie aż tak inne. Czasami lepsze, bo spokojniejsze, z pewnością pracy, lepszym relacjami międzyludzkimi, bez wyścigu szczurów, czasami gorsze, bo połączone z polowaniem na towary w sklepach i wszelkimi "urokami" państwa autorytarnego. Inną ocenę wygłoszą ci, którzy dziś "załapali się na sukces" i pławią się w komercyjnym dostatku, inną ci, dla których III RP okazała się macochą i zbierają ostatnie grosze na czynsz, czy leki. Natomiast autorzy tematu zapewne oczekują od Ciebie uwypuklenia niedogodności PRL i wskazania na wyższość czasów nam współczesnych - zatem rozpisz się o kolejkach, kartkach, milicji na ulicach itp. To chyba ten trop.
-
Tirana-Jedyna stolica w Europie zdobyta samodzielnie przez partyzantów
Bruno Wątpliwy odpowiedział Wolf → temat → Front Wschodni
A nawet zostawili im okręty podwodne . Inna sprawa, że radzieccy mieli tam tylko bodajże bazę morską w Pasha Liman i niewiele w niej sił zdolnych do działań lądowych, co w warunkach braku lądowej granicy z państwami Układu Warszawskiego interwencję w Albanii czyniło nader trudną logistycznie. Nie wiem, czy cała flota Układu Warszawskiego w latach 60. z taką operacją desantową by sobie poradziła (i dochodzi problem przejścia przez Bosfor, jeżeli nie chce się płynąć dookoła Europy). Do tego dochodziły: wymieniony przez Ciebie "urok militarny" kraju górzystego, poparcie chińskie itp. Plus fakt, że Albania nie przeszła do obozu Zachodu, i raczej to nie groziło, gdyż ten nadal Hodża konsekwentnie nienawidził. -
Tirana-Jedyna stolica w Europie zdobyta samodzielnie przez partyzantów
Bruno Wątpliwy odpowiedział Wolf → temat → Front Wschodni
Tak trochę sobie gdybam. Po pierwsze może dlatego, że zlekceważyli małą (choć strategicznie położoną) Albanię. Zakotwiczenie w Grecji i uznane oficjalnie sui temporis przez Stalina "procentowe" wpływy brytyjskie w tym kraju mogły wydawać się Albionowi wystarczające. Zatem niezbyt przesadnie ingerowali w sprawy albańskie, choć jakieś tam małe próby jak widać były. Po drugie, Brytyjczycy mogli uznać, jak w przypadku Jugosławii, że główną siłą, na którą warto postawić, a przynajmniej jej nie przeszkadzać w walce są siły Hodży i Shehu. Przy całym wstręcie ideologicznym. A i silnego Tito z sąsiedztwa wyraźna interwencja brytyjska by rozdrażniła. I wreszcie. Miałem przyjemność być swego czasu w Albanii. Każdy, który rozważa walkę z partyzantami w tym kraju musi się mocno zastanowić. Włochom co prawda z początku udało się Albanię z grubsza spacyfikować, ale to wynikło głównie - moim zdaniem - z ich sprytnej polityki. Tj. rozgrywania sentymentów antyzogistowskich, nie drażnienia uczuć patriotycznych i wykorzystania nacjonalizmu albańskiego i jego ekspansywności. Plus Włosi ładowali do czasu multum pieniędzy w Albanię. I to nawet przed okupacją. To jest górzysty kraj walecznych górali-wojowników, którzy - o ile nie ma wroga zewnętrznego - walczą nawet dzielnie między sobą w imię Kanunu. Taki europejski Afganistan (oczywiście przy zachowaniu wszelkich proporcji). Brytyjczycy pewnie o tym pamiętali AD 1944. Gdy "mieli" Grecję (czy przewidywali jej opanowanie), instalowanie baz w Albanii mogło im się wydawać nie warte przelanej krwi i komplikacji politycznych. -
Jest wreszcie orzeczenie TK. Nie chcę się za bardzo wypowiadać bez znajomości uzasadnienia i zdań odrębnych (w tym w szczególności najwybitniejszego - moim zdaniem - członka Trybunału prof. E. Łętowskiej), ale coś mi się widzi, że polityka historyczna zawitała i do tego organu. Trochę szkoda. Będzie zatem kontynuacja w Strasburgu.
-
To w sumie było jeszcze bardziej skomplikowane. Władcy litewscy traktowali sprawy religijne nader instrumentalnie. Mendog przyjął katolicyzm "z powodów politycznych" i z takich samych powodów od niego odstąpił. Jego syn Wojsiełk - został ochrzczony w obrządku prawosławnym, mimo że ojciec był - przynajmniej do czasu - formalnie katolikiem. Znowu Trojden był poganinem, ale jego bracia rządzący Rusią Czarną byli prawosławni. Witenes znowu deklarował biskupom ryskim chęć przyjęcia katolicyzmu. Synowie Giedymina, gdy obejmowali władzę w księstwach ruskich przechodzili na prawosławie. Witold miał przyjął chrzest i prawosławny i katolicki. Itd. itp. Główne źródło powyższych informacji - ks. T. Śliwa, Kościół prawosławny w państwie litewskim w XIII-XIV wieku (w:) ks. M.T. Zahajkiewicz, Chrzest Litwy. Geneza. Przebieg. Konsekwencje, Lublin 1990, s. 20 i 21. Ale w sumie tak, można mówić o dwóch "głównych podejściach" do przyjęcia katolicyzmu przez Litwę (tj. w pierwszym etapie - jej władców). Natomiast przyjmowanie prawosławia przez książąt litewskich było procesem dosyć powszechnym i jakby "ciągłym". W wyżej cytowanej pozycji (s. 21) wymienia się 16 prawosławnych książąt litewskich przed unią i 40 po.
-
Tirana-Jedyna stolica w Europie zdobyta samodzielnie przez partyzantów
Bruno Wątpliwy odpowiedział Wolf → temat → Front Wschodni
Z głębin zawodnej pamięci - coś kojarzę, że w okolicach dzisiejszego "albańskiego Sopotu" - Sarandy wylądował jakiś brytyjski desancik, który jednak szybko się zwinął i nie odegrał żadnej roli przy wyzwalaniu Albanii. -
Czy Ukraińcy zostali stworzeni po to, aby zniszczyć Polaków?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Camillus2 → temat → Ogólnie
Opinia koleżanki jest chyba nader kontrowersyjna i zbyt uproszczona. Ewolucja poszczególnych języków wschodniosłowiańskich z pnia ogólno-ruskiego (skądinąd od samego początku zapewne dialektycznie zróżnicowanego) to proces zapoczątkowany zdecydowanie wcześniej niż wskazany wiek XVII. Ślady odrębności są już w latopisach cerkiewnosłowiańskich z XIII w., a na pewno w gramotach z XIV w. Można mocno dyskutować, czy z odrębnym językiem ukraińskim (używając dzisiejszej terminologii) mamy do czynienia już w XIII w., czy raczej sto lub dwieście lat później, ale na pewno teoria, że "zaczął się kształtować w XVII w." jest dosyć kuriozalna. Równie dobrze można by napisać, że język rosyjski "zaczął się kształtować" gdzieś w XVI wieku, kiedy ugruntowały się ambicje Wielkiego Księstwa Moskiewskiego i lokalny język (dialekt) rozpoczął ponad-dzielnicową ekspansję. A język polski "zaczął się kształtować" w czasach, gdy wkroczył na dobre do piśmiennictwa. Czyli dopiero za Reja - mniej więcej. -
Na pierwszy ogień sugerowałbym niezbyt rozbudowane, ale obiektywne opracowanie: U. Mählert, Krótka historia NRD, Wrocław 2007, w szczególności ostatni (szósty) rozdział. A - moim zdaniem - w największym skrócie można rzecz ująć tak - główną rolę odegrał entuzjazm zjednoczeniowy w NRD, który pojawił się w końcu 1989 r. i silna wola kanclerza Kohla. Mniejszą - opinia społeczna w RFN, dosyć zadowolona z istniejącego stanu rzeczy - tj. bardzo zamożnych i stabilnych Niemiec Zachodnich. Choć oczywiście wspólnej świadomości narodowej w tej układance pomijać nie można. Demonstranci enerdowscy z października 1989 r. pierwotnie myśleli o reformie istniejącego państwa wschodnioniemieckiego. Upodmiotowienia społeczeństwa, likwidacji "systemu honeckerowskiego", reform przynajmniej w stylu pierestrojki. Stąd okrzyki "To my jesteśmy ludem!". O zjednoczeniu wówczas powszechnie raczej nie myślano - w perspektywie najbliższych lat. Gdy odniesiono pierwsze zwycięstwo i "padł mur", enerdowcy zobaczyli Zachód. Kolorowy i tylko z dobrej strony, bo nikt przecież nie myślał pod koniec 1989 r. o bezrobociu. I stracili zainteresowanie reformą Wschodnich Niemiec na rzecz zjednoczenia. Hasło "To my jesteśmy narodem (ludem)!" zamieniło się w wołanie "Jesteśmy jednym narodem!". Korespondowało to z ambicjami Kohla, aby stać się "kanclerzem zjednoczenia". Nie bawił się przy tym w żadne subtelności - z premedytacją popierając startujący w wyborach 18 marca 1990 r. w NRD "Sojusz dla Niemiec" złożony głownie ze wschodnioniemieckiej CDU (do 1989 r. lojalnej sojuszniczki SED), a nie jakiś rewolucjonistów. Kohlowi udało się sprawę także zręcznie przeprowadzić na arenie międzynarodowej, pozyskując przede wszystkim sojusznika w postaci Gorbaczowa. Paradoksalnie, rosnącemu entuzjazmowi do zachodniego stylu życia na Wschodzie, który w swej masie zaakceptował całkowicie nierównoprawną formułę zjednoczenia (czyli coś w rodzaju aneksji NRD do RFN), odpowiadał rosnący sceptycyzm co do olbrzymich kosztów zjednoczenia w społeczeństwie Zachodnich Niemiec. 3 października 1990 r. był wielki entuzjazm, ale jak - słusznie - napisał Mählert (op. cit. s. 130): "W całych Niemczech w latach dziewięćdziesiątych słychać było narzekania". Zachód narzekał, że płaci, Wschód, że staje się Niemcami drugiej kategorii. Na Wschodzie pukało do drzwi bezrobocie, na Zachodzie wspominano stare dobre lata sprzed zjednoczenia. Obecnie procesy unifikacyjne w świadomości Niemców są niewątpliwie bardzo zaawansowane, ale nie powiedziałbym pod żadnym pozorem, że osiągnięto stan pełnej jedności. To nadal dwie, dosyć zróżnicowane społeczności, niekiedy zantagonizowane, ale oczywiście o wspólnym poczuciu narodowościowym.
-
Czy Ukraińcy zostali stworzeni po to, aby zniszczyć Polaków?
Bruno Wątpliwy odpowiedział Camillus2 → temat → Ogólnie
Nic nowego pod słońcem. Jest to pozycja książkowa o dosyć widocznym zacięciu propagandowym - co jakoś tłumaczy chociażby tytuł i data wydania - interpretująca fakt odrodzenia narodowego Ukraińców ze ściśle polskiej perspektywy. Proces narodowego odrodzenia, czy w ogóle uzyskiwania świadomości narodowej w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, nie był czymś wyjątkowym w XIX-wiecznej Europie. Dotyczył także istotnej, najliczniejszej części Polaków, bo trudno przecież powiedzieć, że chłopi polscy posiadali wcześniej polską świadomość etniczną. Szkopuł polegał na tym, że odrodzenie narodowe Ukraińców, Litwinów, Białorusinów polegało w dużej mierze na odrzuceniu wpływów polskich - i jako takie przez wielu Polaków było traktowane jako nienaturalne odrzucenie świętego dziedzictwa I Rzeczypospolitej, wywołane intrygą zaborców. A - znowu - nie było w tym nic nadzwyczajnego, bo odrodzenie narodowe w ówczesnej Europie generalnie polegało na odrzucaniu dotychczas dominujących wpływów (np. Czesi, Estończycy odrzucali wpływy niemieckie, Finowie weryfikowali stosunek do języka i kultury szwedzkiej itp.). W tym przypadku (tj. Ukraińców, czy Litwinów) padło na polskie wpływy, uznane za zagrożenie dla "substancji narodowej". Co nas - Polaków - często bolało i wolelibyśmy to widzieć jako ukrainofilską, czy litwomańską intrygę zorganizowaną przez zaborców. Fakt - walka z polską kulturą i wspólnym dziedzictwem przybierała często formy skrajne, czy kuriozalne (dosyć przypomnieć orzeczenie "sądu ludowego" w międzywojennej Litwie uznające Jagiełłę za zdrajcę sprawy litewskiej). Drugi fakt - zaborcy antagonizmy narodowościowe rozgrywali dla swoich potrzeb. Ale uznanie kształtowanie się narodów ukraińskiego, czy litewskiego jeno za efekt intrygi antypolskiej, to znowu skrajna przesada "w drugą stronę". -
Obecny wzorzec orła został wprowadzony ustawą o zmianie ustawy o godle, barwach i hymnie RP z 9 lutego 1990 r. (która była konsekwencją zmiany konstytucji z 29 grudnia 1989 r.). Z małymi korektami jest to orzeł projektu prof. Z. Kamińskiego, przyjęty rozporządzeniem z 13 grudnia 1927 r., który obowiązywał do końca istnienia II RP i w Polsce Ludowej (ale bez korony). Wizerunek jest - moim zdaniem - ładny, ale jego autor nie przejmował się aż tak bardzo regułami heraldycznymi, zatem nie doszukiwałbym się szczególnego znaczenia kształtu korony. Raczej jest to jakaś twórcza synteza. I ciekawostka - w 1956 r. "władze emigracyjne" zmieniły wizerunek orła wprowadzając koronę z krzyżem (LINK). W III RP nikt się tym nie przejął, jak zresztą innymi "londyńskimi" aktami prawnymi.
-
Konflikt na Bliskim Wschodze - Izrael Palestyna USA
Bruno Wątpliwy odpowiedział De_Vill → temat → Archiwum
Na dobry początek chociażby: Konstanty Gebert, Miejsce pod słońcem. Wojny Izraela, Warszawa 2008. -
Generałowie i marszałkowie w ZSRR
Bruno Wątpliwy odpowiedział FSO → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Takie małe ad vocem. To nie Stalin, jeno Kurt Tucholsky, albo Erich Maria Remarque. Stalin zawsze uważał na to co mówi. -
Czy samorząd terytorialny II RP był jednolity
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
W formie ciekawostki. Przedwojenny profesor W. Jaworski uważał nawet, że relacja Śląska do Polski jest formą unii realnej dwóch państw, a nie autonomią w ramach państwa unitarnego. Opinia ta była jednak nader odosobniona, choć autonomia Śląska miała pewną cechę szczególną, wymykającą się nieco typowej definicji prowincji autonomicznej, tj. konieczność uzyskiwania zgody Sejmu Śląskiego na zmiany statutu organicznego (co zresztą - bezprawnie moim zdaniem - zmieniła konstytucja kwietniowa). -
Dobre strony PRL-u
Bruno Wątpliwy odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Ekspertem od WUML-u nie jestem, ale porównywanie Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu Leninizmu go uczelni wyższej ma taki sens, jak porównywanie Uniwersytetu Ludowego Rzemiosł Wszelakich do uniwersytetu. WUML nie był uczelnią wyższą, tylko rodzajem kursów. (Inna sprawa, że znałem opowieść o bosmanie marynarki handlowej, który chwalił się w rodzinnej wsi ukończeniem "studiów" na WUML, a dyplom nawet oprawił w ramki i powiesił na ścianie. Kiedy go ściągnął i czy spalił - nie wiem ). Zatem, zgadzając się do meritum z tym, że "ideologiczne zakotwiczenie" nie jest czymś w historii nauki nadzwyczajnym, to jednak porównywanie WUML-u i KUL-u to porównywanie dwóch różnych instytucji, choć obydwu o charakterze edukacyjnym. Większy sens miałoby porównywanie np. Akademii Nauk Społecznych przy KC PZPR i rzeczonego KUL-u. Natomiast niegłupich ludzi z epizodem WUML-u w życiorysie było (i jest) zapewne całkiem sporo (pomińmy dyskusyjne pojęcie elity), bo co do zasady kadra kierownicza gospodarki w PRL takie kursy kończyła. A to - wbrew dzisiejszym stereotypom - w swej masie wcale nie byli ograniczeni ludzie. -
Konstytutycyjne regulacje samorządu w II RP
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
W marcowej były to głównie art. 3 i art. 65 i kilka dalszych. W kwietniowej - art. 4 ust. 3 i art. 72 i kilka dalszych -
Czy samorząd terytorialny II RP był jednolity
Bruno Wątpliwy odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
W największym skrócie: Do 1933 obowiązywały generalnie regulacje odziedziczone po zaborcach, co przekładało się na rozmaitość instytucjonalno-prawną w poszczególnych dzielnicach. Ustawa z 23 marca 1933 r. ("scaleniowa") sprawy w dużym stopniu uporządkowała, ale ponieważ jej przepisy nie dotyczyły samorządu wojewódzkiego, oznaczało to utrzymanie samorządu wojewódzkiego w województwie pomorskim i poznańskim (gdzie indziej nie występującego). I oczywiście należy pamiętać o autonomii woj. śląskiego, czy nieco specyficznym statusie Warszawy (ostatecznie uregulowanym ustawą z 16 sierpnia 1938 r.). Powyższe odrębności, utrzymujące się do końca III RP, nie zmieniają jednak faktu, że była ona państwem jednolitym (unitarnym), z autonomią jednego województwa. BTW - autonomia jakiegoś obszaru nie przeczy unitarnej strukturze państwa. Vide - Ukraina i Krym dziś. -
"Czwarta armia koalicji antyhitlerowskiej" i inne mity PL
Bruno Wątpliwy odpowiedział Wolf → temat → Polacy na wojennych frontach
Tylko pro forma przypomnę, że Polacy defilowali w Moskwie w XX w. dwukrotnie. W 1945 r. i w 1985 r. Jeżeli dobrze pamiętam, to w 1945 jedyni poza formacjami radzieckimi, w 1985 - obok Czechosłowaków. -
Myślę, że sporo wyjaśnia ostatni fragment cytowanej powyżej wiadomości: Źródło cytatu: http://www.altair.com.pl/start-4111 Sprawą się za bardzo nie interesowałem, ale wiem, że cztery rzeczy na pewno w przyrodzie występują: 1. Nowe jednostki mają prawo do awarii "wieku dziecinnego" i nie jest to żadna okoliczność wyjątkowa. Tym bardziej, że okręt ma być sprawny już 18 lutego. 2. Politycy kochają rozgrywać kontrowersje związane z zamówieniami sprzętu wojskowego. Podobnie konkurencja. 3. Malezyjczycy nie mają wielkiego doświadczenia w eksploatacji okrętów podwodnych. 4. Z tego, co się orientuję, Chilijczycy jakoś szczególnie na swoje Scorpène nie narzekają.
-
Referendum Ludowe i Mała Konstytucja
Bruno Wątpliwy odpowiedział 91patii → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Pytanie jest niejasne. Co to znaczy - przepisy prawne? Masz omówić wszystkie normy prawne obowiązujące w ówczesnej Polsce, czy tylko odnoszące się do ustroju państwa? Jeżeli wszystkie, to sugeruję np. sejmową bazę aktów prawnych (LINK) i kompleksową analizę kolejnych publikatorów z okresu lat 1946-1947. Ale nie sądzę, by ktoś zadał taki ogólny temat. Postaraj się przede wszystkim doprecyzować "co autor (pytania) miał na myśli".